poniedziałek, 7 listopada 2011

Burmiszcz czy burmistrz?

Dla każdego nadchodzi czas wyzwań...

Obserwując Chojnice w pewnym momencie nadchodzi marazm, co do chęci działania społecznego. Taki stan objął wiele środowisk, jedne popadły w milczeni i innercyjny stan, inne w kapitulanctwo i chęć kolaboracji.

Jestem zwolennikiem zmian, realnych, nie udawanych i hasłowych. W sferze ideologicznej pełnienie funkcji burmistrza, czas Finstera dobiegł końca. Nie można swej niekompetencji wobec społeczeństwa obywatelskiego łatać brukiem i asfaltem z publicznej kasy, głośnikami z ChDK...

Stąd moja jasna deklaracja,że w wyborach 2014 roku wystartuję na urząd burmistrza miasta Chojnice. To jest nasze miasto, nasza wspólna własność, a nie właność pewnych uprzywilejowanych grup lewczy zy prawych. Nie wiem czy ktoś mnie poprze. Ale składam jasne deklaracje, obniżka zarobków burmistrza o 50%, rezygnacja z "13" pensji. Więcej pieniędzy na cele społeczne, pro - edukacyjne. Zero wsparcia dla grup interesów i wdrożenie na szczeblu samorządowym tzw. prezydenckiego modelu urzędu. Ponad podziałami, ponad ideologiami. Jasny plan gospodarczy i ciężka praca, a nie "przyjacielskie" wyjazdy do Mozyrza czy innych "demokratycznych" metropolii. Plus deklaracja pełniania maksymalnie dwóch kadencji. Będę miał wtedy 32 lata, i będę w stanie energetycznie urchomić Chojnice. Nie wiem dziś, i wiedzieć nie mogę, czy wygram, czy przegram. Ale wystąpię w otwartym boju, choćbym na "ośle" miał stanąć naprzeciw "rumaka".

Bywam w wielu miejscach. W kościałach, barach, na uczelniach. Niejedni powiedzą, że w barach najczęściej ;) Taki to czas jesiennej słoty. Ale refleksję i analizę sytuacji społecznej czerpie się z każdej przestrzeni życia publicznego. W końcu nic co ludzkie nie jest mi obce.

Świat jest oparty na innowacyjności, przynajmniej ten który się rozwija. Nasz na układach, wstecznictwie, a w najlepszym rozumieniu, na zachowawczym podejściu do społeczeństa, na utrzymaniu status quo. Jestem temu przeciwny. W żadnej dziedzinie nie czuję się autorytetem, ale zdaję sobie sprawę, że są ludzie młodzi, innowacyjni i inteligentni którzy powinni partycypować w rozwoju naszego miasta. Idea rządzenia mądrego polega na skupianiu ludzi mądrych i niezależnych w pracach dla wspólnoty, a nie budowie wielopoziomowej struktury spolegliwości. Natomiast nie powinno być we władzach ludzi z byłego systemu, którzy kiedyś praktykowali komunizm, dziś uchodzą za wieszczów demokracji.

Zobczymy jak będzie. Ale już dziś jasno deklaruję, że w każdym środowisku w którym działam,  będę działał, złożę jasną deklarację, w 2014 roku startuję na urząd burmistrza miasta Chojnice. Chcę normalności, tak samo ja Wy. Nie czuję się reprezentantem ogółu, ale te osoby, które mi dały wiarę w sens takiej deklaracji, te bliskie i dalekie, są najlepszym dowodem na to, że życie należy "skonsumować" w walce o lepszy świat. Wszystko inne jest niewysłowionym złem.

Dziękuję Wam, za te rozmowy, spotkania i słowa wsparcia. Będziemy wspólnie budować "nowe" Chojnice, bez tej kastry, która dziś pławi się krwawicy płynącej z naszych podatków. Bezwstydnicy ideowi, malwersarze wszelkich idei, staną już za trzy lata naprzeciw siły, której dotąd nie znali. To pokolenie lat 70', 80', 90' będzie decydować w głównej mierze o kształcie i wymiarze realnych swobód w następnych latach. Jeśli odniesiemy porażkę to i tak się nie poddamy. Nie za trzy lata, to za siedem, jeśli nie wtedy to za jedenaście, nigdy nie spoczniemy w walce o normalność z tym co dziś uchodzi za "przyzwoity trend".

Oczywiście, wesprę każdego, kto zdecyduje się naprawdę walczyc o Chojnice i nie wymięknie w zetknięciu z tym całym systemem. Tutaj nie chodzi o "stołek", a raczej o wypracowanie trwałej, pozaosobowej alternatywy, która jednak w drodze realizacji musi być oparta o jakiegoś "straceńca";)