poniedziałek, 8 czerwca 2015

Kto na posła?

Dość gorący klimat polityczny z kampanii prezydenckiej zdaje się utrzymywać. Podchodzimy do rozważań nad bardzo istotną sprawą wyborów parlamentarnych. W wymiarze polityki lokalnej, może to być dla nas o tyle decydujące, że ponownie będziemy mieli reprezentanta ziemi chojnickiej w Sejmie RP.

Jeśli patrzeć tylko na sprawy, poruszanej przez Kukiza "partriokracji", to z jednej strony promuje ona wytrwałość (której najwięcej mają aparatczycy partyjni), a z drugiej ogranicza dynamikę ludzi czynu. Do tego trzeba nam patrzeć na to zagadnienie przez pryzmat wiedzy, dostrzegania istotnych dla społeczeństwa problemów i możliwości, jakie pojawiają się w związku z ciągle postępującym rozwojem cywilizacyjnym. To rodzi pytania o to, na kogo postawić? Czy wyborcy wolą "stare sprawdzone nazwiska", czy woleliby postawić na "młode wilki"? W takich sytuacjach, gdzie dochodzi do międzypokoleniowego starcia, najuczciwszym wyjściem jest kompromis, uznanie doświadczenia, ale i zgoda na wprowadzenie nowych działań, pomysłów, prądów intelektualnych i propozycji rozwiązań prawnych.

Obawiam się, że model funkcjonowania państwa polskiego i polskiej polityki mocno zakotwiczony jest w marksowskim haśle "byt kształtuje świadomość". To przede wszystkim z centrów metropolitalnych wywodzą się pierwszoligowi politycy. Z Trójmiasta, Warszawy, Szczecina, Wrocławia, Poznania, Krakowa, itd. Peryferia są w takim układzie jedynie "maszynką do głosów" i nigdy w tej rzeczywistości jaką znamy, żadna partia, ani figura polityczna w polskiej polityce nie zezwoli na ewolucję czy budowę potężnego kapitału politycznego środowiskom na peryferiach. Do tego potęguje się zjawisko "zasiedzenia". Osoby, które w Sejmie RP przesiedziały ostatnie 20 lat, znowu mają być naszymi reprezentantami? Jeśli nie wychowa się nowego pokolenia polityków, zdolnych do rządzenia państwem, to kto za 10 lat będzie nami w stanie rządzić? Przecież tej władzy, jaką obecnie dzierżą elity polityczne nie zabiorą ze sobą na tamten świat. Dobrym zwyczajem ludzi sędziwych i mądrych było oddawanie władzy, jeszcze za swego życia, ludziom młodym, którym udzielano wskazówek. Tutaj warto pochwalić postawę Jarosława Kaczyńskiego, który pomimo ogromnego kapitału politycznego, zdolny był wypromować Pana Prezydenta elekta Andrzeja Dudę. Jednak, aby pewne zjawiska zrozumieć, trzeba mieć wystarczająco dużo wiedzy i aparatu poznawczego, tak żeby móc budować coś w skali wykraczającej poza długość ludzkiego życia. Tej dalekiej perspektywy w polityce polskiej, a w szczególności na szczeblu lokalnym, po prostu brakuje. Za chwilę ugrzęźniemy w tym, co już doskonale znamy. Ludzie oczekuję świeżości, której będą mogli zaufać, a nie osób, które już to co najlepsze zdążyły nam dać. Potrzebna jest realna zmiana pokoleniowa przy zachowaniu pełni szacunku dla starszych koleżanek i kolegów. Czy stać nas na taką pokojową ewolucję w polityce polskiej? Chyba tylko PiS na szczeblu państwowym zdolny jest wysuwać kandydatury ludzi młodych i ambitnych, reszta kraju tonie w konwenansie.