sobota, 31 maja 2014

W sieci Resortowych Dzieci


Już 27 czerwca (piątek) odbędzie się spotkanie z Dorotą Kanią w Chojnicach! 

Dorota Kania(wraz z Jerzym Targalskim, Maciejem Maroszem), w książce, która okazała się bestsellerem, opisała "komunistyczne media". Jednocześnie wskazując na prowizoryczność rozumienia pojęcia wolne słowo w Polsce. 

W książce autorka ujawnia szereg dokumentów wyjaśniających pochodzenie polityczne, powiązania i sympatie ideologiczne "naszych medialnych ulubieńców" pokroju Jacka Żakowskiego, Andrzeja Turskiego, Jerzego Urbana, Mariusza Waltera, Roberta Kwiatkowskiego, Tomasza Lisa, Zbigniewa Solorza...

Na spotkaniu będzie można nabyć książkę oraz otrzymać dedykację od Autorki. 

Warto mieć na uwadze, że media zwane IV władzą pretendują w Polsce do roli Sądu od którego wyroków nie ma odwołania! Ci ludzie są w stanie kreować naszą rzeczywistość - jednego dnia stawiać kogoś na piedestale, a następnego "mieszać z błotem". I od tego nie ma odwołań. Mediom w Polsce wolno praktycznie wszystko. Co więc się dzieje, kiedy ludzie o pewnym fundamencie ideologicznym stają się właścicielami mediów i głównymi twarzami środków przekazu? To obserwujemy, ale podczas spotkania z Autorką dowiemy się nieco więcej o kulisach działalności "Resortowych Dzieci". 

Zapraszamy!

Polska potęga

To nie marzenia, to nie mity i stereotypy.

Polska staje przed wyzwaniami o których jeszcze kilkanaście lat temu mogła tylko marzyć. Wymaga się od Polski, aby stanęła na wysokości zadania jako państwo, które będzie zmuszone przewodzić Europie Środkowo - Wschodniej.

Kilka lat temu, kiedy wydano w Polsce nakładem wydawnictwa AMF w Warszawie książkę George'a Friedman'a Następne sto lat, książkę tę otrzymałem od wydawnictwa. Na jej podstawie w Arcanach Historii zrobiliśmy jedno ze spotkań pod tytułem "Środowe spotkania z nauką". Książka krążyła wśród członków Stowarzyszenia.

Jej tezy były dla nas i szokujące i obiecujące. Polska stanie przed wielkimi wyzwaniamia, a sojusz z USA stanie się podstawą polskiej potęgi w XXI w. Znowu staniemy oko w oko z Rosjanami,a nie będziemy mogli być pewni do końca postawy Niemiec, które przez wzgląd na interes gospodarczy bardzo blisko są z Niemcami.

Prawdopodobnie wsparci wysokimi technologiami amerykańskimi, będziemy w stanie stworzyć armię, która pokona Rosjan. Nie będziemy sami, z nami będą kraje bałtyckie, Rumunia, być może Węgry, Bułgaria i być może Turcja. Ten sojusz Europy Środkowej będzie osią wokół której rozegra się historia pierwszej połowy XXI w. w Europie. 

Wracają jak bumerang idee międzymorza. Rzekłbym nawet, że z grobu powstają idee polskich geopolityków.

Polska ma szansę, taką jaką miała w XVI/XVII w.stać się europejską potęgą. To jest niesamowite, że żyjemy w tak dynamicznych czasach. 30 lat temu sowieccy żołnierze byli w naszych miastach codziennością, dziś znowu mamy czas na wykreowanie "polskiej przestrzeni wpływu". Jesteśmy największym i najsilniejszym narodem w Europie Środkowo - Wschodniej, to na nas rosyjski imperializm rozbije sobie zęby w ciągu najbliższej dekady. 

Wszystko zależy od nas! Jednocześnie martwi, to, że idee jedności europejskiej de facto udało się Rosji rozbić. Musimy myśleć o sobie jako Polacy. 

wtorek, 27 maja 2014

Jaruzelska Polska

Zmarł Wojciech Jaruzelski, generał Ludowego Wojska Polskiego, niezapomniany kolaborant moskiewski.

W kraju pożoga, oto uważa się, że temu kolaborantowi sowieckiemu przysługuje prawo złożenia ciała na wieczny spoczynek na Cmentarzu Powązkowskim. Niech i tak będzie, komunistów tam nie brak. 

Jest to jednak wielce niezrozumiałe z jakich przyczyn pogrzeb tego kolaboranta sowieckiego ma odbyć się asyście Państwa Polskiego? 

Bardzo złym przykładem wychowawczym i edukacyjnym jest chowanie ludzi z honorami czynionymi przez tych, którzy doznali potężnych krzywd. Czym innym jest wybaczenie w sensie eschatologicznym, czym innym jest czynienie prostytucji politycznej z niepodległego Państwa Polskiego nad grobem aparatczyka zainstalowanego w Polsce przez Moskwę. 

Jeśli tak będziemy traktować zdrajców Narodu Polskiego, oszczerców naszej Ojczyzny, to ciekaw ja jestem, jak chowany będzie Kiszczak? Przypuszczam, że będzie się mu należeć miejsce na Wawelu, bo to przecież taki był zaangażowany człowiek w sprawy publiczne. Publicznie jak i jego kolega Wojtek oddawali się Rosjanom niczym polityczne prostytutki, które nie mają nic wspólnego z pojęciami niepodległości. 

Podnosi się ten krzyk, że przecież ktoś musiał rządzić. No, powiadają, Jaruzelski nie był taki zły, no wprowadził przecież w życie transformację ustrojową, etc. Gdyby jednak w polskim narodzie brakowało karierowiczów typu Jaruzelskiego to mielibyśmy o wiele mniej zagmatwaną historię. Niestety zawsze się znajdą jakieś czarne owce w narodzie, które za buławę, powozik i domek są w stanie sprzedać idee niepodległości i legitymizować obcy reżim. 

Polskość - tak polskość - wymaga walki i ofiary. Dziś jeszcze bardziej, aniżeli w XIX i XX w. To od nas zależy, czy będziemy w stanie wytwarzać takie wzorce, które z jednej strony pozwolą nam na zachowanie niepodległości i kreowanie tego państwa według naszego charakteru narodowego, albo nadal do czynienia będziemy mieli z tym post-sowieckim molochem, który z trudem ustrojowo zaczyna ewoluować w kierunku wymogów jakie stawia rozumienie charakteru narodowego w Polsce.

Przypadek pogrzebu Jaruzelskiego w asyście Państwa Polskiego to taki znak wartości, którym nadal hołduje aparat państwowy - podległość obcym siłom, uległość wobec presji azjatyckiego sąsiada, brak wiary w swoją siłę i wartość. Dno. Tak Polska wyglądać nie będzie w przyszłości.

Przypomnę, że ów ludowy Jenerał Jaruzelski, którego z honorami ma się zamiar pochować był żołnierzem wojska powstałego na rozkaz Stalina. Wojsko to, dalekie od polskości miało za zadanie orzełkiem bez korony dawać ułudę polskiej samodzielności. 

Jesteśmy Polakami, ludźmi w większości jak pokazał kultura i przypadki światłych umysłów Narodu Polskiego otwartymi na inność, ale też żądnymi prawdy historycznej. Nikt pokroju Jaruzelskiego nie powinien zostać pochowany z honorami w Polsce. 

Jak rodzinie Jaruzelskiego i całej bandzie komunistycznej tak zależy na tych honorach państwowych i tej pompie  - to ja proponuję pogrzeb zrobić w Moskwie, bo przypomnę, że Jaruzelski i jego żołnierze, poplecznicy i mocodawcy walczyli z Państwem Polskim, którego symbolem był Orzeł w Koronie. 

Orłu korona z głowy nie spadnie z tego powodu, ale dla Polaków hańbą jest taki pogrzeb zdrajcy Narodu Polskiego. Ciekaw ja jestem dlaczego z taką pompą nie chowa się działaczy "Solidarności". 

Państwo Polskie jeszcze nie wyewoluowało całkowicie na samodzielność, jest na kursie, ale takie postępowania to świadomościowy krok wstecz. Jestem przeciwko oddawaniu jakiejkolwiek czci przez instytucje państwowe temu sowieckiemu jenerałowi. I jako obywatel płacący podatki sprzeciwiam się bezczeszczeniu symboli narodowych nad trumną Jaruzelskiego. 

poniedziałek, 26 maja 2014

Prawybory a rzeczywistość

Chojnickie Prawybory do Parlamentu Europejskiego odbiły się w Polsce echem, szczególnie wśród polityków PSL. Co nie jest zaskakujące, bo uzyskali prawie 1/3 głosów. O czym premier Piechociński informował opinię publiczną.

Niemniej zawsze interesujące jest to, jakim probierzem faktycznego wyniku, może być ten z prawyborów.


Według prawyborów wyniki były następujące (padło 310 ważnych głosów, dla obliczania procentów wyników nie uwzględniam w ogóle głosów oddanych na PSL i od tej pomniejszonej sumy głosów, czyli od 217 obliczam wynik procentowy):



Lista nr 1 Komitet Wyborczy Solidarna Polska Zbigniewa Ziobro – 2 głosy = 0,9%

Lista nr 2 Komitet Wyborczy Wyborców Ruch Narodowy – 0 głosów = 0%

Lista nr 3 Koalicyjny Komitet Wyborczy Sojusz Lewicy Demokratycznej – Unia Pracy – 11 głosów = 5,1%

Lista nr 4 Komitet Wyborczy Prawo i Sprawiedliwość – 66 głosów = 30%

Lista nr 5 Koalicyjny Komitet Wyborczy Europa Plus Twój Ruch – 16 głosów = 7%

Lista nr 6 Komitet Wyborczy Polska Razem Jarosława Gowina – 4 głosy = 1,8%
Lista nr 7 Komitet Wyborczy Kongres Nowej Prawicy – Janusza Korwin-Mikke – 29 głosów = 13%
Lista nr 8 Komitet Wyborczy Platforma Obywatelska RP – 88 głosów = 41%
Lista nr 9 Komitet Wyborczy Polskie Stronnictwo Ludowe – 93 głosy - nie uwzględniam
Lista nr 10 Komitet Wyborczy Demokracja Bezpośrednia – 1 głos - 0,4%
Lista nr 12 Komitet Wyborczy Partia Zielonych – 0 głosów



Według danych z Państwowej Komisji Wyborczej wyniki dla województwa pomorskiego (a w Chojnickich Prawyborach do PE mogli brać udział wszyscy mieszkańcy woj. pomorskiego) były następujące (w nawiasach wyniki z prawyborów w Chojnicach):

List nr 1 KW Solidarna Polska - 2.58 % (0,9%)
Lista nr 2 KWW Ruch Narodowy - 1,18% (0,0%)
Lista nr 3 KWW SLD - 7,72% (5,1%)
Lista nr 4 KW PiS - 25, 73% (30%)
Lista nr 5 KWW EPTR - 2,48% (7%)
Lista nr 6 KWW Polska Razem JG - 2,1 % (1,8%)
Lista nr 7 KNP JKM - 6,57% (13%)
Lista nr 8 KW PO - 47,09% (41%)
Lista nr 9 - nie uwzględniam
Lista nr 10  KW DB - 0,38% (0,4%)
Lista nr 12 KW Partia Zielonych - 0,64% (0%)

W związku z takimi wynikami w chojnickich prawyborach tak plasowały się komitety w rankingu według uzyskanego poparcia:

1. PO
2. PiS
3. KNP
4. Europa Plus Twój Ruch
5. SLD
6. Polska Razem JG
7. Solidarna Polska 
8. Demokracja Bezpośrednia

natomiast w wynikach z PKW, ranking partii w woj. pomorskim jest taki:

1. PO
2. PiS
3. SLD
4. KNP
5. PSL
6. Solidarna Polska
7. Europa Plus 
8. Polska Razem

Widać więc, że Chojnickie Prawybory do Parlamentu Europejskiego odzwierciedliły główne trendy i wskazały wygranych. Oczywiście chodzi tutaj o wyniki w odniesieniu do oficjalnych wyników uzyskanych w głosowaniu na terenie całego województwa pomorskiego, nie w relacji do wyników ogólnopolskich.Do tego uwzględnić należy, że brak reprezentatywności elektoratu PSL spowodował zaburzenie wyników mniejszych partii, które przypuszczam uplasowałyby się w Chojnickich Prawyborach idealnie jak w całym województwie, gdyby nie właśnie to zamieszanie jakie wprowadzili zwolennicy PSL swoją nadreprezentacją (bardzo zmobilizowali swój elektorat :). 

Jest to też dowód na to, że prawybory warto organizować. Poza tym frekwencja w województwie pomorskim 25,77%, w powiecie chojnickim 22,1 %, w Chojnicach 22,78%, a w kraju 23,3%. Nasze województwo było po mazowieckim i małopolskim tym w którym poszło najwięcej wyborców do urn. Najważniejsze jest to, że Chojnickie Prawybory wskazały wszystkie 5 partii jakie, faktycznie dostały się do Parlamentu Europejskiego (włączając w to PSL). 

Prawybory, choć traktowane jak zabawa, mają funkcje edukacyjną i prognostyczną oraz są działaniem proobywatelskim. Dlatego już dziś zapowiadam, że będziemy organizowali w Chojnicach kolejne prawybory. O ile to tylko będzie możliwe, jeszcze bardziej profesjonalne, jeszcze bardziej otwarte na mieszkańców i z jeszcze lepsza pogodą ;)

poniedziałek, 19 maja 2014

Pytania dziennikarzy na konferencji prasowej PChS z 15.05.2014





Dla uzyskania szerszego zrozumienia przekazu jaki staraliśmy się nadać naszej konferencji, warto odsłuchać ostatnia jej cześć, czyli pytania od dziennikarzy. Było o kulturze politycznej, sporcie, konkretach na poprawę sytuacji w mieście. Było i o telefonach burmistrza i opresyjnej polityce względem...obywateli.

sobota, 17 maja 2014

Tadek w Charzykowach

Dziś w Charzykowach odbędzie się kilka koncertów. Gwiazdą wieczoru będzie Tadek. Człowiek, który nie wstydził się powiązać muzyki nowego pokolenia z propagowaniem prawdy historycznej.


Jeden ze świetnych kawałków Tadka: 



...ku Waszej pamięci Żołnierze Wyklęci....
...Wy walczyliście do końca...
...ja nie wstydzę się polskości...
...Wy nie bojąc się niczego nie daliście za wygraną...
...dla Was niepodległa Polska była najważniejszą sprawą...
...niech młodzi o tym usłyszą i nie godzą się z przegraną...
...ich wartości to Ojczyzna i bezcenny honor!
...Polski już nie było tylko jej podróba...

piątek, 16 maja 2014

Finster o sadownictwie - sadownictwo o Finsterze


Oto zapis z chojnice.tv, z dzisiejszej wypowiedzi burmistrza Chojnice Arseniusza Finstera od 18:35 minuty nagrania, Finster mówi:



- "ja jestem już takim starym drzewem w Chojnicach, bo mam 50 lat, ale wydaję owoce, natomiast Pan Kaczmarek jest sadzonką dopiero, jeszcze żadnego jabłka nie urodził, nie wiadomo czy starczy mu wody i minerałów w ziemi, żeby wrosnąć w Chojnice, żeby tutaj coś dobrego dla miasta zrobić, bo to jest młody człowiek, chyba nie stąd, bo nie widziałem go przedtem. Mieszka tu od marca czy od lutego, ale życzę mu żeby nie podlewał się takimi rzeczami, które są bo nie wyrośnie jako drzewo. A ja jeszcze przez kilkadziesiąt lat będę rodził jabłka dla mieszkańców Chojnic, jeżeli tak się mogę porównać do takiego drzewa".

Metafory i metonimie

Wypowiedzi burmistrza Finstera, te najbardziej emocjonalne często zawierają nadbudowę metafor i metonimi językowych, które ujawniają brak zewnętrznych możliwości przekazania szczerego przekazu, wynikającego z dużego stopnia internalizacji sterotypów kulturowych i subordynacji systemowych, ale dotyczy to działania w określonych okolicznościach w których prosty przekaz językowy zastępowany jest językiem metafor ("jestem takim starym drzewem"), metonimii (będę rodził jabłka).

Nawiązanie do jabłka i jabłoni ma też niezwykle silny przekaz na bazie kulturowej. To przecież drzewo prawdy w rajskim Edenie rodziło jabłka, które pozwalały poznać czym jest dobro i zło, czym jest prawda i kłamstwo. W kontekście tej metafory, to Finster w Chojnicach jawi się w swoim własnym dyskursie jako moderator rzeczywistości, osoba określające znaczenia pojęć, ich prawdziwość bądź fałsz, wskazująca na to co dobre, a co złe. Nietrudno to też zaobserwować w innych wypowiedziach i działaniach omnipotencyjnego burmistrza Chojnic.

Presupozycje

"Mieszka tu od marca czy od lutego", "nie wiadomo czy starczy mu wody i mimerałów w ziemi, żeby wrosnąć w Chojnice", "Pan Kaczmarek jest sadzonką dopiero".

Presupozycje zawierają w języku ukryte intencje.

Zastanówmy się nad faktycznym znaczeniem stwierdzenia "nie wiadmo czy starczy mu wody i minerałów w ziemi, żeby wrosnąć w Chojnice". Burmistrz nie mnie, ni więcej, wskazuje Kaczmarkowi, że ten powinien się zastanowić, czy ma w lokalnym środowisku na tyle dużo wsparcia i źródeł energii, aby przetrwać i stać się czymś, do czego według presupozycji Finstera Kaczmarek aspiruje - czyli "starym drzewem w Chojnicach". Uważam, że są to też ukryte wręcz groźby - zapewne nie groźby utraty życia czy zdrowia, ale wskazanie, że "starym drzewem" żeby się stać to trzeba mieć dostęp do zasobów do krótych dostępu Kaczmarek nie ma według Finstera.

"Pan Kaczmarek jest sadzonką dopiero" - oczywiste wskazania na kruchość, niesamodzielność, konieczność korzystania z zewnętrznych sił dających wsparcie i opiekę. Nawiązanie do niepewnego rozwoju i konieczności "dozoru". Porównanie równe "szczeniakowi", z tym, że bardziej zakamuflowane negatywne emocje.

Modalność normatywne - deontyczna

Finster stwierdza, że Kaczmarek to jest młody człowiek i ma jeszcze czas na poprawę. Próbuję na bazie normatywnej, tradycyjnego rozumienia hieriarchicznego społeczeństwa zsubordynować, przywołać do porządku Kaczmarka w oparciu o relację starszy - młodszy. Zresztą dokonuje tego zabiegu językowego w całym dyskursie jaki prowadzi z Kaczmarkiem. Nie wie ile lat ma Kaczmarek, ale jego młody wygląd stara się wykorzystać przeciwko niemu, powtarzając jak mantrę "jaki młody człowiek, taki młody człowiek". Co ewidentnie ma dać impuls u odbiorcy do stwierdzeni niekompetencji Kaczmarka i pozbawia go jakiegokolwiek prawa do wygłaszania sądów i opinii wartościujących o burmistrzu Finsterze i jego działaniach.

Finster próbuje poprzez odwołanie do szeroko akceptowalnych norm społecznych przywołać po prostu "młodego człowieka", do porządku i posłuszeństwa, jakim wykazać się powinien nie tylko wobec starszego od siebie mężczyzny, ale też i wobec człowieka władzy. Ta niesubordynacja, może się skończyć dla Kaczmarka tym, że... z sadzonki nigdy nie stanie się drzewem.

Na gruncie ideologicznym widoczny jest w dyskursie Finstera typowo paternalistyczny stosunek do opozycji. To Finster przedstawia siebie jako tego, który mówi prawdę, który ma rację i zna fakty. Poza przekazem werbalnym ważne jest też baczenie na przekaz niewerbalny jakiego dokonuje Finster. Wręcza materiały dziennikarce, którą publicznie przy tym poucza za to, ze napisała co myślała, a co nie jest zbieżne z jego myślą. Jest to obraz typowego konsewartysty, człowieka w wieku średnim, który dba już tylko o zachowanie status quo.

W całej wypowiedzi ujawniają się mechanizmy deprecjacji i dewaluacji oponenta w oparciu o wręcz pierwotne instynkty i podstawowe fundamenty kultury na których bazują wszystkie znane nam stereotypy.

Przypomnę, kilka lat temu, kiedy udowodniłem, ze baszta Jutrzenki jest faktycznie zamknięta w godzinach otwarcia, burmistrz Finster nazwał mnie suchym korzeniem i stwierdził, że mam suchy korzeń, że co więcej, uschnę. To wskazuje, na projekcję jakiej dokonuje. Prawdopodobnie burmistrz Finster sam czuje się niezakotwiczony, paradoksalnie, w lokalnym środowisku w lokalnej wspólnocie. Czuje się człowiekiem z zewnątrz, żeby nie powiedzieć, że czuje się człowiekiem bez tożsamości i...korzeni właśnie.

Przykry to jest obraz. Emerytura polityczna będzie wytchnieniem.

Niemniej przeraża też reakcja chojnickich mediów, które zachowanie i język burmistrz przedstawić winny jako skandaliczne. Przypomnę, że najpierw na debacie w poniedziałek w Sukiennicach Kaczmarka Finster uznał "farbowanym lisem", a dziś mówi o nim, że to "sadzonka". Jakoś nikogo z dziennikarzy dotąd to nie wzruszyło. Niesamowite. O tym właśnie myślałem, mówiąc o kulturze politycznej. W Chojnicach każdy kto ma odmienne zdanie od burmistrza jest dla niego obiektem do treningu reperturuatu wyzwisk i stereotypowych łatek. Lis to przecież w naszym kręgu kulturowym, ten który się skrada do kurnika...Ten który w nocy zabija, kiedy dobry gospodarz śpi. Jest to dyskurs odczłowieczania. Tak typowy dla opresyjnych ideologii i reżimów, w których mówiono o "wszach", "hienach", "suchych drzewach", "szkodnikach", "gryzoniach". Warto mieć to na uwadze tak bezrefleksyjnie słuchając - a ten brak refleksji obserwuję u chojniczan - słów burmistrza Finstera. W Jego ustach, człowiek nie jest po prostu człowiekiem, jest zawsze kimś lub czymś podrzędnym - szczególnie jeśli chodzi o przeciwników politycznych.

Kiedy tak obserwuję zachowanie burmistrza, coraz bardziej rozumiem skąd ta Moskwa i pokłony czerwonej gwieździe...










Komentarze ekipy Finstera

Arseniusz Finster, jak to ma w zwyczaju, zamiast o merytoryce to projektuje swoje wizje świata na członków opozycji.

Radio Weekend już nadaje, że Arseniusz Finster oskarża Kamila Kaczmarka z PChS o jakieś wpisy Internetowe. Szkoda, że z taką pieczołowitością Finster nie tropi wpisów przeciwko członkom PChS. Przypomnę tutaj, że jeden z kolegów Finstera - który składa z nim kwiaty 14 lutego na Cmentarzy Żołnierzy radzieckich chciał podłożyć BOMBĘ pod budynek w którym byliby członkowie PChS!!! To mediów nie interesuje, prawda? Więc ja może zainteresuję świat tą sprawą w inny sposób. 

Oczywiście Radio Weekend myśli Finstera nadaje w świat. Grillowania opozycji ciąg dalszy. Szkoda, że Radio Weekend i inne media w Chojnicach w ogóle nie interesują sie wielce ciekawą sprawą doktoratu Finstera. Otrzymali dziennikarze chojniccy ode mnie linki do postów, również otrzymali je od Radka Sawickiego. Niestety w tej sprawie jest milczenie. Nic w Chojnicach, nawet naga prawda, nie ma prawa odbrązowić wizerunku Arseniusza Finstera. Ciekaw jestem jaka będzie reakcja na dalsze teksty o doktoracie, bo materiał jest niezwykle interesujący i stawia postać burmistrza w ośmieszającym go świetle.

O tym właśnie mówiłem o kulturze ostracyzmu, opresji i różnych formach pośredniego zastraszania członków opozycji. 

Sytuacja zaostrza się też przez udział niektórych mediów wyraźnie opowiadających się po stronie władzy. 

czwartek, 15 maja 2014

Doktorat Arseniusza Finstera cz. 3

Praca kandydata nauk Arseniusza Finstera, została uznana w Rosji przez Komisję Atestacyjną w 2003 r.

Na jakiej podstawie została w Polsce uznana za pracę doktorską?

W latach 1972 - 2004 Polskę obowiązywała konwencja praska. Była to konwencja o wzajemnym uznawaniu równoważności dokumentów ukończenia szkół średnich, średnich zawodowych, szkół wyższych a także dokumentów o nadawaniu stopni naukowych i tytułów naukowych sporządzona w Pradze w dniu 7 czerwca 1972 r. 

W 2004 r. w sierpniu Polska wypowiedziała obowiązującą wcześniej umowę z krajami byłego ZSRR. Czyli rok po moskiewskiej obronie pracy przez Arseniusza Finster, ten nie mółgby się posługiwać dyplomem kandydata nauk w Polsce jako równorzędnym stopniu doktora nauk w Polsce na tych samych zasadach jak wcześniej gdyby obrona miała miejsce w Moskwie po sierpniu 2004 r. Dyplom ten musiałby zostać nostryfikowany na wydziale polskiej szkoły wyższej posiadającej uprawnienia do nadawania stopnia doktora nauk ekonomicznych. I taki wymóg obowiązuje obecnie. Arseniusz Finster miał doświadczonego promotora swej pracy w Moskwie był to prof. Włodzimierz Deluga, który...występuje również w protokołach Rady Miejskiej w Chojnicach w roku 2003 jako człowiek z którym bodajże konsultowano proces przekształcania chojnickiego Miejskiego Zakładu Energetyku Cieplnej. O Włodzimierzu Deludze, aparatczyku PZPR-owskim,  jako wzorcu postaw dla Arseniusza Finstera pisałem w tych postach: http://polityka-chojnice.blogspot.com/2012/08/wzorce-finstera.htm,http://polityka-chojnice.blogspot.com/2012/09/wzorce-finstera-cz-ii.html .

Jak dowiedziałem się w Centralnej Komisji do Spraw Stopni i Tytułów, za plagę polskiej nauki uważa się fakt możliwości "robienia" doktoratów w Rosji na podstawie konwencji praskiej. Niemniej w tym roku mija 10 lat od czasu kiedy Polska wypowiedziała konwencję, więc od momentu, kiedy w teorii ostatnie doktoraty i inne stopnie oraz tytuły zostały "przywiezione" z Rosji. To może oznaczać, że wszelkie działania prawne dotyczące odbierania możliwości posługiwania się stopniem czy tytułem uznane będą za przedawnione!

Stopień kandydata nauk z Moskwy Arseniusza Finstera uznała w Polsce na podstawie konwencji praskiej równorzędnym z stopiniem doktora nauk ekonomicznych Minister Edukacji Narodowej i Sportu w grudniu 2003 r. minister Krystyna Łybacka (SLD, wcześniej PZPR). 

Niemniej nie wszystkie drogi prawne do odbierania stopni i tytułów uzyskanych nawet dawnej jak 10 lat temu są zamknięte. Przykładowo fakt ewentualnego popełnienia przez kogoś plagiatu jest podstawą do odebrania stopnia bądź tytułu.

Ciąg dalszy nastąpi.

wtorek, 13 maja 2014

Doktorat Arseniusza Finstera cz. 2

Niniejszy wpis jest kontynuacją postu Doktorat Arseniusza Finstera cz. 1, którego całość znajduje się na tym blogu, jak i na blogu Radka Sawickiego. 

Praca, uznana za pracę doktorską w Moskwie została złożona przez Arseniusza Finstera w 2003 r. Została obroniona według dokumentów na uczelni, która według polskich naukowców uchodzi za drugorzędną uczelnię, powołaną do życia tuż przed upadkiem ZSRR, na której prace doktorskie masowo bronili - bronią urzędnicy z Rosji i krajów postsowieckich. Jak wygląda ona z technicznego punktu widzenia? Praca składa się z wstępu i trzech rozdziałów, zakończenia i bibliografii oraz aneksu. 

Treść pracy, wraz z przypisami rozpisana została na 121 stronach, czcionką 12,5. Kolejne 16 stron stanowi aneks w którym znajdują się tabele i wykresy a na kilku stronach rozpisano bibliografię.

W całej pracy doktorskiej Arseniusza Finstera jest 40 przypisów. Każdy z przypisów ma charakter prostego wskazania na źródło tekstu. Żaden z przypisów nie jest rozbudowany i nie ma charakteru dygresji czy wskazania krytycznego stanowiska. W bibliografii wykazano 116 pozycji. W bibliografii podaje się więc znacznie większą ilość źródeł, aniżeli tą wskazaną w przypisach. W aneksie znajduje się wykres z polską legendą, w rosyjskojęzycznej przecież pracy.

Praca ta, w mojej opinii, z technicznego punktu widzenia, nie spełnia kryteriów pracy doktorskiej na gruncie nauki polskiej. Pamiętać jednak należy, że nie została ona też nigdzie w Polsce nostryfikowana.

Dotąd nie miałem w rękach pracy o takiej właśnie strukturze, którą by uznawano za pracę doktorską. A prac doktorskich w przeciągu ostatnich lat miałem w rękach dziesiątki, jeśli nie więcej. I były to prace doktorskie, których obronę przeprowadzono w Polsce i w Anglii. 

Oczywiście w kategoriach mojej własnej opinii praca Arseniusza Finstera, z technicznego punktu widzenia, mogłaby raczej odzwierciedlać jakiś szerszy referat, czy artykuł, który miałby zostać wydany w częściach. Choć i tutaj miałbym wątpliwości. Praca o takiej charakterystyce technicznej, pod względem objętości, w naukach społecznych (a przecież ekonomia to dyscyplina nauk społecznych) na gruncie nauki polskiej bardziej charakterystyczna byłaby dla pracy magisterskiej. Natomiast pod kątem ilości odwołań w tekście głównym (czyli przypisów), mogłaby wskazywać na dwa przypadki: 1. którąś kolejną pracę uznanego profesora, autorytetu w swej dziedzinie, który może już pisać bez odwołań i te 40 odwołań na 120 stronach poczyni raczej z grzeczności wobec czytelników lub jako intelektualną dygresję; 2. na skromny artykuł gdzie w około 40 odwołaniach uda się ukazać fundament analizy/refleksji nad podejmowanym zagadnieniem na kilku - kilkunastu stronach. 

Przypisy też, z tego co ja zauważam, nie są ujednolicone. Co na gruncie nauki polskiej jest niedopuszczalne, chociażby w zakresie konstrukcji artykułów naukowych. Niedopuszczalna jest też nadreprezentacja literatury w bibliografii wobec ujawnionej ilości pozycji literatury - źródeł w przypisach. Na uwadze jednak należy mieć to, że praca ta została przedłożona jako praca kandydata nauk, co nie jest wcale równoznaczne z rozumieniem pracy doktorskiej w Polsce. 

Ciąg dalszy nastąpi.





Finster tchórzy?

Niebawem mecz Arka Gdynia - MKS Chojniczanka. 

Czego przed tym meczem możemy się naczytać, i o czym nasłuchać. To niesamowite. Byłem zawodnikiem MKS Chojniczanka, grałem tam kilka lat, co prawda w grupach juniorów, ale kocham football i wiedzą to wszyscy, którzy mnie znają. Na mecze MKS nie chodzę od lat. W mojej opinii fajna miejska idea tego zespołu skończyła się w momencie kiedy zaczęli się pojawiać najpierw Białorusini potem inni obcokrajowcy. Dziś jest to typowy zespół najemników. Ale nie o tym mam zamiar napisać.

Burmistrz Chojnic jak to zwykle bywa, próbuje przenosić odpowiedzialność z siebie na wszystkich świętych wkoło swej osoby. Odbywa więc wiele rozmów z wojewodą, odpowiednimi służbami, prezesami, członkami itd. Oczywiście jeśli mecz Arka Gdynia - MKS Chojniczanka skończy się burdą i demolką stadionu winne będą służby - Finster nic nie będzie miał sobie do zarzucenia. Kiedy natomiast mecz przebiegnie spokojnie, to laur zwycięstwa niósł będzie chojnicki Zeus. Finster nie rozumie footballu, podobnie zresztą jak wielu innych dziedzin życia, dlatego odczytuje jego działania jako tchórzostwo wynikające z próby unikania odpowiedzialności. 

Każda poważna osoba zdaje sobie sprawę jak powinien w takiej sytuacji zachować się burmistrz miasta. Po pierwsze powinno się wpuścić na stadion wszystkich chętnych kibiców - według liczby dostępnych miejsc. Po drugie wśród kibiców przeciwnika powinien zasiąść burmistrz miasta, najpierw przedstawiając się szefowi kibiców Arki i prosząc Go o możliwość współudziału w kibicowaniu ARCE GDYNIA - bo tak robili starożytni dostojni przywódcy - zawsze kibicowali GOŚCIOM. 

Dziś jakby zapomina się o odwadze i męstwie, zasłaniając się kaskami i pałkami policyjnymi. Pełnienie funkcji burmistrza to więcej jak tylko wypełnianie ustawowych obowiązków, to też misja wymagająca męstwa i odwagi, której naszemu burmistrzowi najwyraźniej nie wystarcza. Pewnie usiądzie sobie gdzieś w trybunie dla VIPów i niczym ten Zeus z Olimpu będzie obserwował zmagania dwóch zaciężnych drużyn.

Z mojej strony wszyscy kibice, wszystkich drużyn zawsze mają ogromne poparcie. Są przede wszystkim patriotami, często ludźmi zwykłymi - takimi jak my wszyscy, doświadczonymi przez życie i posiadającymi to doskonałe hobby - kibicowanie. Kibice nie raz pokazali, że są czymś więcej jak "masą kiboli" .Świadczą też o tym doświadczenia z okresu PRL-u kiedy czynnie wspomagali "Solidarność", ale też świadczą o tym działania na trybunach w których często domagają się prawdy historycznej i społecznej. 

Obecne decyzje burmistrza Finstera nie będą sprzyjać spokojnemu przebiegowi meczu i czym prędzej powinny one być zrewidowane. Zamiast witać gości w mieście pałką i tarczą, przywitać się ich powinno z pełną otwartością i gościnnością. Wrogość buduje wrogość. 


poniedziałek, 12 maja 2014

W Chojnicach życie jak w Madrycie?

Według popularnego niegdyś powiedzenia, każdy marzył o tym, żeby mieć "życie jak w Madrycie". W tym roku poznaliśmy wyniki analizy jakiej w województwie pomorskim przeprowadził Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową. Zanim raport był dostępny w pełnej wersji, burmistrz Finster zwołał konferencję, na której cieszył się, że w Chojnicach żyje się, jak podało Radio Gdańsk: "Najlepiej żyje się w okolicach Chojnic, Malborka oraz w Trójmieście". 

Burmistrz Chojnic radował się niczym człowiek, któremu wystawiono laurkę po 16 latach ciężkiej pracy. 
Relacje medialne z tego festiwalu zachwytu: http://chojnice24.pl/artykul/18137/najlepiej-zyje-sie-w-okolicach-chojnic/ , były też relacje w Radio Weekend, chojnice.com i w "Gazecie Pomorskiej".

Poprosiłem więc Panią doktor Annę Hildebrandt (anna.hildebrandt@ibngr.pl)z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową o nadesłanie mi w formie elektronicznej pełnej wersji raportu (który każdy może sobie zamówić drogą mailową). Dokument pod nazwą Atlas jakości życia w województwie pomorskim otrzymałem drogą mailową. 

Wyniki analizy korelatów przedstawionych wyników badań - ilościowych i jakościowych. Pozwalają na następujące konstatacje co do faktycznego obrazu rzeczywistości i warunków życia w Chojnicach (pominąłem prezentacje własnych uwag co do zastosowanych narzędzi metodologicznych, dodam tylko, że zastosowanie przez autorów raportu stwierdzenia, iż zastosowano metodę heurystyczną nieco nadszarpuje dla mnie wagę jego wskazań). Oto moje wnioski:

1. W Chojnicach panuje powszechna bieda. Mamy najniższe średnie zarobki w całym województwie. Niższe nawet, aniżeli w Człuchowie. Tam mają miesięcznie brutto 2900, kiedy u nas jest to aż 300 zł mniej! Jak mawia Finster "To jest sprawdzone"!

2. Dla chojniczan, którzy już powszechnie chyba wpadli w sferę prekariuszy nie liczy się pewność zatrudnienia. Każdy jest głodny złotówki w ręce. To oznacza, że chojniczanie preferują pracę w szarej strefie i jako ostatni w województwie wskazują na wartość stałego zatrudniania.

3. Bezrobocie u nas też jedno z najwyższych w województwie pomorskim. I tutaj uwaga, bo dla mnie było to zaskoczenie, bezrobocie u nas jest wyższe aniżeli w sąsiednim Człuchowie! Mamy też najwyższe chyba w województwie, tak w mieście jak i w gminie Chojnice, bezrobocie wśród kobiet.

4. Chojniczanie to ludzie rodzinni. Ale na czym mają, i na kim, polegać skoro nie ma stałej i pewnej pracy? Przede wszystkim mieszkańcy grodu tura wskazali najwyższy w województwie stopień zaufania do rodziny! Taki wynik, jakby się nie wydawał sielsko - obrazkowy, jest jednak obrazem strasznego stanu rzeczy. Nikt nie ufa zewnętrznemu światu i zamykamy się w czterech ścianach, ufając tylko najbliższej rodzinie i na niej polegając. Dalsza część analizy to potwierdza. Chojniczanie realizują się przede wszystkim w życiu rodzinnym. Czyli w tym podstawowym. 

5. Co zaskakujące i pozornie sprzeczne z pkt. 4. chojniczanie nie przykładają wagi do posiadania własnej rodziny i jest to charakterystyczne dla wszystkich biednych powiatów. Ludzie zasobni, którzy nie są ukierunkowani tylko na emigrację, ale mają za co założyć i prowadzić godnie życie rodzinne - tak jak wynika ze statystyk z Trójmiasta dążą do zakładania rodziny i jest to dla nich wartość, a przecież niby tam taki kosmopolityzm panuje! Sprzeczności wpisane są w naturę życia społecznego. Ta jednak ujawnia, że chojniczanie jako ludzie biedni i niepewnie jutra rodzin zakładać nie chcą.

6. W Chojnicach jest najniższy w województwie pomorskim odsetek organizacji pozarządowych (w przeliczeniu na mieszkańców). I tutaj wstyd powinno być burmistrzowi, który tak postulował w swoim programie wyborczym w 2006 r., że będzie dążył do budowy społeczeństwa obywatelskiego. Okazuje się, że mamy mniej organizacji pozarządowych jak w w wiejskiej gminie Chojnice, ale tez i mniej aniżeli w mieście Człuchów w przeliczeniu na mieszkańców. To znaczy, że trzeci sektor jest w Chojnicach najsłabszy w całym województwie. Mnie to nie dziwi. Bo mamy burmistrza, który jest opresyjny względem życia społecznego i ludzie boją się działać niezależnie i zrzeszać. Obrazem tego są wyniki w raporcie. 

7. Mamy w Chojnicach nie tylko mało organizacji pozarządowych, ale też i jeden z najniższych wyników odsetka mieszkańców przynależnych i działających w organizacjach pozarządowych. Wynik ten mieści się w zakresie 2,2  - 4,4 % mieszkańców miasta. Sąsiedni, tak w opinii powszechnej chojniczan - "zacofany" Człuchów, to miasto w którym działa w organizacjach pozarządowych 7,7% ogółu mieszkańców!!!

8. W Chojnicach i powiecie mamy najbardziej religijne społeczeństwo w województwie pomorskim. Nic więc dziwnego, że władze miejskie i powiatowe noszą krzyż w okresie Wielkanocnym. Poza Chojnicami w województwie władza krzyża nie nosi. Niestety, ale istnieje tez korelat pomiędzy stopniem ubóstwa społeczeństwa, a stopniem jego religijności. Co nie jest zasadą dla jednostek, ale jest regułą dla społeczeństw. Charakterystyczne dla chojniczan jest wskazywanie na OPATRZNOŚĆ BOSKĄ jako czynnika warunkującego szczęśliwe życie!!! No ale rzeczywiście, w takim mieście ciężko już mieć nadzieję w racjonalnych warunkach, czas się już tylko modlić!!!

9. Bardzo niskie zaangażowanie mieszkańców Chojnic w życie lokalnych społeczności, w Chojnicach w granicach 18 - 20,9%. W Człuchowie ok. 30%!!! Znowu jesteśmy na szarym końcu na liście wojewódzkiej.

10. Apatia społeczna wśród mieszkańców Chojnic przejawia się też w ich opinii, że nie mają wpływu, nie mogą współdecydować o sprawach okolicy w jakiej żyją. Znaczy to tyle, że władza i nieznane im bliżej siły kreują otaczającą mieszkańców rzeczywistość na którą obywatele wpływu nie mają. Klimat idealny dla autorytarnej władzy samorządowej. Tylko kilkanaście procent mieszkańców wierzy, że może mieć jakiś wpływ na swoje otoczenie. To żałosny wynik na tle innych miast pomorskiego.

11. Dość wysokie w Chojnicach jest zaufanie do instytucji publicznych. Pozornie można by było się cieszyć z tego faktu. Prawda jest taka, że w biernym społeczeństwie(zarządzanym autorytarnie) prawda o działaniach władzy jest jednostkom nieznana. 

12. Mamy też słabą edukację. Burmistrz zamieszany jest w różne konflikty pedagogów chojnickich, a w międzyczasie uczniowie chojnickich szkół (egzamin szóstoklasisty) to wyniki nienajlepsze na tle województwa.

13. Gospodarka mieszkaniowa to bardzo słaby punkt polityki miejskiej. Mamy w Chojnicach najmniej w województwie mieszkań na 1000 mieszkańców, a nie dość tego, że najmniej, to jeszcze te mieszkania są najmniejsze. 

14. Dla całego powiatu chojnickiego wśród mieszkańców jest najniższe w województwie poczucie podmiotowości wśród mieszkańców. I to uważam za gwóźdź do politycznej trumny obecnych władz. Ludzie są sprowadzeni do statystycznych figur i masy, którą się dowolnie manipuluje. Mało kto wierzy w tym chojnickim świecie, że sam o czymkolwiek, łącznie ze sobą samym, jest w stanie decydować. 


Reasumując zauważa się, że Chojnice to miasto pod względem warunków socjalno - bytowych, gospodarczych jedno z najgorszych miejsc, jeśli nie najgorsze miejsce do zamieszkania w województwie pormorskim .Tak wynika z raportu na którym budował obraz ogólnej szczęśliwości burmistrz Finster. To jest tylko jednostkowy przykład manipulacji jaką stosuje chojnicki włodarz. Jesteśmy na co dzień, na bieżąco manipulowani. Nie ma miejsca na prawdę. Wszystkie środki i narzędzia są podporządkowane jednemu celowi - utrzymaniu władzy przez grupę Finstera. Mam nadzieję drodzy chojniczanie, że temu zakłamaniu, manipulacji i ogólnej sytuacji w jakiej się znaleźliśmy wspólnie położymy kres w trakcie wyborów samorządowych i pozwolicie nam zmienić oblicze tego miasta. 






niedziela, 11 maja 2014

Doktorat Arseniusza Finstera cz. 1

Całość tekstu skopiowałem z blogu Radka Sawickiego (http://www.wspolnaziemia.org/?a=2&id=589&lg=pl).

Praca doktorska Arseniusza Finstera to nie Yeti, o którym tylko krążą legendy, a którego nikt nigdy nie widział. Praca doktorska burmistrza Chojnic istnieje naprawdę i każdy może ją sobie przeczytać. Liczy ona 148 stron, napisana jest po rosyjsku i zamówić ją można przez internet za kwotę 500 rubli.
Arseniusz Finster stopień naukowy doktora uzyskał w 2003 roku. Najpierw na Rosyjskim Państwowym Uniwersytecie Społecznym w Moskwie zdał egzamin na kandydata nauk ekonomicznych (jest to stopień naukowy będący rosyjskim odpowiednikiem polskiego stopnia doktora nauk), później zaś Krystyna Łybacka, ówczesna Minister Edukacji Narodowej i Sportu, podpisała zaświadczenie potwierdzające, że rosyjski stopień kandydata nauk uzyskany przez Finstera jest równoważny z polskim stopniem doktora nauk ekonomicznych. Prawodawstwo z roku 2003 nie wymuszało nostryfikacji dyplomu Arseniusza Finstera, zatem jego rosyjska praca doktorska nie była w żaden sposób weryfikowana przez jakikolwiek polski uniwersytet ekonomiczny przed uznaniem w Polsce jego doktorskiego stopnia.
Rosyjski doktorat burmistrza Chojnic od lat wzbudza emocje. Przeciwnicy Finstera zarzucają mu, że jego rozprawa nie była pisana samodzielnie. Wskazują przy tym, że znajomość języka rosyjskiego u Arseniusza Finstera nie jest na tyle dobra, by zdołał on stanąć przed komisją złożoną z rosyjskich naukowców i werbalnie obronić tezy zawarte w swojej pracy. Poplecznicy burmistrza natomiast prześcigają się w wygłaszaniu peanów na cześć jego wykształcenia i onieśmielającego skrótu "dr" przed nazwiskiem. Leszek Bonna, obecnie znany głównie jako dyrektor chojnickiego szpitala, przed laty radny miejski i szef Klubu SLD w chojnickiej Radzie Miejskiej, tak gratulował Arseniuszowi Finsterowi uzyskania stopnia doktora: "(...) Szanowny Panie Burmistrzu. Klub Radnych SLD Rady Miejskiej w Chojnicach z radością i satysfakcją przyjął informację uzyskania przez Pana stopnia naukowego doktora nauk ekonomicznych. Szacunek i podziw, którym Pana darzymy, przekłada się wprost na wysiłek, jaki włożył Pan w przygotowanie i obronę pracy doktorskiej. Słowa starożytnych rzymian „et aspera ad astra” stanowią wprost o wzorcu Pańskiego życia zawodowego i pracy naukowej. Jesteśmy przekonani, iż Pana osobisty sukces będzie miał odzwierciedlenie w rozwoju miasta Chojnice. Chojnice, dnia 21 lipca 2003r. Podpisali: Maria Błoniarz-Górna, Leszek Bonna, Edward Gabryś, Zbigniew Gawroński, Katarzyna Karpus, Józef Kołak, Bogdan Kuffel, Edward Pietrzyk, Józef Pokrzywnicki, Anna Prądzyńska, Ryszard Rodziewicz, Józef Skiba, Andrzej Skwierawski, Antoni Szlanga." (protokół nr X/2003 z sesji Rady Miejskiej w Chojnicach z dnia 21 lipca 2003r.).
Wspólnie z Mariuszem Janikiem i Marcinem Wałdochem postanowiliśmy rozwiać tę irytującą (i nas, i zapewne także burmistrza) aurę tajemniczości otaczającą okres moskiewskiej edukacji Arseniusza Finstera (zwieńczony uzyskaniem przez niego stopnia doktora). Zawiązaliśmy roboczą grupę, która za cel postawiła sobie zbadanie zasadności zarzutów stawianych włodarzowi Chojnic w związku z jego studiami w Moskwie i napisaną pracą naukową.
By przystąpić do badań właściwych potrzebowaliśmy posiąść obiekt naszych badawczych zainteresowań. Czyli pracę doktorską, która uczyniła z naszego burmistrza autorytet w dziedzinie aktywnych i pasywnych parametrów zatrudnienia. Z pomocą naszych rosyjskich przyjaciół okazało się to dość łatwe. Wystarczy kliknąć tutaj, by znaleźć obszerne streszczenie pracy dr Арсениушa Финстерa i za 500 rubli zamówić sobie całość. Po uiszczeniu zapłaty pracę nam przysłano i obecnie ją studiujemy. Kiedy skończymy, podzielimy się wnioskami.
Tak na marginesie: Rosja to niby taki dziki kraj. Ale przy okazji naszych moskiewskich poszukiwań okazało się, że mają tam bardzo cywilizowaną organizację pozarządową wyspecjalizowaną w śledzeniu i ujawnianiu przypadków kupowania stopni naukowych przez polityków i inne osoby z pierwszych stron gazet. Podobno szybkie zdobywanie prestiżowego stopnia kandydata nauk to na Wschodzie wielka plaga. Na rosyjskich uniwersytetach wykształciła się szara strefa edukacyjna. Wspomniana organizacja udowodniła plagiaty i oszustwa wielu wpływowym Rosjanom, którzy wstąpili na szybką ścieżkę edukacyjną.
Wracając do naszego burmistrza. Aby oczyścić atmosferę wokół jego moskiewskiego doktoratu potrzebujemy także jego pomocy. Bo w trakcie badań nasuwają się nam pytania, na które odpowiedzi może udzielić chyba tylko on sam. Dzisiaj przedstawiamy pierwsze zagadnienie wymagające wyjaśnienia.
Na kilku stronach internetowych, zawierających streszczenie pracy doktorskiej Arseniusza Finstera (np. tutaj), znaleźliśmy - jak sądzimy w oparciu o naszą znajomość języka rosyjskiego - spis artykułów naukowych autorstwa burmistrza Chojnic. Oto ten spis w rosyjskojęzycznym oryginale:
Основные положении дисссрнщнп шложспы п следующих публикации* автора:
1. Теоретические аспекты регулирования рынка труда. - М.: МГСУ. 2002г., 0.5 п.л.
2. Активные и пассивные меры содействия занятости. - М.: МГСУ, 2003г., 1.0 п.л.
3. Уровень и структура безработицы в Хойницком районе Поморской области //Научные тетради. - Хойнице, 2002г., 0.5 п.л.
4. Бюджетное финансирование социально-экономического развития Хойницкого района //Хойницкая Земля. - Хойнице. 2002г^, 0.3 п.л.
5. Значение экономических зон для повышения экономической активности населения (на примере Поморской области Польши) //Развитие населения в условиях социально-экономических перемен. - Зелена Гура, 2002г., 0.7 п.л.
6. Социально-экономическое положение Хойницкого района //Научные тетради. -Хойнице, 2003г., 0.5 п.л. (в печати).
No i nasze dzisiejsze pytanie do burmistrza Arseniusza Finstera i innych mądrych ludzi świata nauki: Cóż to za tajemnicze czasopismo Научные тетради,które w 2002 i 2003 roku ukazywało się w Chojnicach? Czy chodzi oZeszyty Chojnickie? Czy burmistrz posiada w swoim archiwum naukowym wymienione w powyższym spisie artykuły i może je zaprezentować zainteresowanym osobom?
Do sprawy powrócimy już niebawem w kolejnych częściach cyklu "Doktorat Arseniusza Finstera".

piątek, 9 maja 2014

Syndrom chojnicki a syndrom sztokholmski

Wiele zjawisk życia społeczne - politycznego udaje się wyjaśnić za pomocą teorii nauk społecznych, lub po prostu dzięki budowaniu aparatu pojęciowego.

Zauważano kiedyś, że ofiary porwań mogą się identyfikować z porywaczami, a co więcej mogą nawet ich wspomagać, a po zajściu zatajać ich pobyt i likwidować ślady. 

Takie zjawisko, jak wspomniane wyżej, nazwano Syndromem Sztokholmskim. W Chojnicach zauważam istnienie Syndromu Chojnickiego.

Obywatele, w cudzysłowiu porwani przez lokalną władzę i jej naczelną figurę, stali się niczym zakładnicy dopomagający swemu oprawcy. I tak co 4 lata oddają głos na tych ludzi z obozu władzy, którzy miastu nie służą, a szkodzą i miastu i jego mieszkańcom, tworząc przy tym atmosferę zaduchu, podejrzeń, osaczenia mieszkańców. To nie są moje wnioski tylko, to są wnioski wynikające z zewnętrznych badań, o których wkrótce.

Warto jednak mieć świadomość, że coś takiego jak Syndrom Chojnicki rzeczywiści istnieje i należy to zjawisko narzędziami społecznej krytyki zwalczać. 

czwartek, 8 maja 2014

Jak to Finster pomagał w prawyborach

O prawyborach organizowanych przez Projekt Chojnicka Samorządność burmistrz Finster ma ambiwalentne zdanie. Generalnie z tego co zrozumiałem ideę tę chwali, wykonanie gani. 

Według mnie, jak to często z Finsterem bywa, po prostu manipuluje społeczeństwem i ukrywa swoje prawdziwe działania i intencje. O ile nie mógł jawnie przeciwdziałać przeprowadzeniu prawyborów, a też nie wypadało "wpaść" jak kiedyś na Stary Rynek z głośnikami z ChDK, to jednak nie powstrzymał się burmistrz Finster z pewnymi działaniami. 

Poinformowano mnie, że przed prawyborami burmistrz Finster dzwonił do jednego z działaczy Platformy Obywatelskiej z pretensjami, że oto udział komisarza Janusza Lewandowskiego będzie nobilitował PChS, no i ten Wałdoch...Czy Lewandowski musi przyjeżdżać? Pewnie Finster, gdyby mógł, to by na rogatkach miasta zatrzymał komisarza Lewandowskiego i minister Fotygę, tak bardzo podoba mu się idea prawyborów.

Ale to nie wszystko, bo jest też radny miejski, do którego Finster zadzwonił po prawyborach, żeby wyrazić swoje pretensje o słowa, które ten radny wypowiedział (oddające zresztą prawdę), że PChS zorganizował tę akcję bez udziału środków samorządowych. Trzeba było po prawyborach zadzwonić i opieprzyć. O Wałdochu tez było...

Pozostaje nieodparte wrażenie, że kilkanaście lat zarządzania miastem, pozostawia poważne ślady na psychice, a fotel burmistrza grozi człowiekowi wrażeniem omnipotencji. Finster chce wiedzieć wszystko o wszystkich, mieć wpływ na totalną na rzeczywistość miejską i ludzkie zachowania oraz...umysły. Zawsze uważa, że On musi mieć ostatnie słowo i On jest "uprawniony". Szkoda tylko, że taką masę energii inwestuje w różnego typu techniki inwigilacji i subordynowania "poddanych", a przy tym w sposób nieudolny zarządza miastem, które ma kilkadziesiąt milionów do spłat i w którym ludzie przez wzgląd na panującą w tym mieście kulturę polityczną - zwaną powszechnie zaduchem - nie mają żadnej szansy realizacji, a zdolni mieszkańcy często opuszczają to miasto. Bo nic fajnego w tym mieście nie można zrobić, będąc poza obozem burmistrza. A że burmistrz nie da się kochać, to wszyscy dają nogę z miasta. 

środa, 7 maja 2014

Rytlewski na odlocie



Pokrzyczę sobie trochę! Dziś wszedłem celowo na mównicę, aby dotarło do jak najszerszej rzeszy chojniczan!

Oto Michał Rytlewski redaktor "Czasu Chojnic", spreparował artykuł w tej gazecie. Kolejny artykuł, który rzekomo ujawnia jakąś "aferę", w którą zamieszany jest członek Projektu Chojnicka Samorządność. Przypomnę, mi zarzucano skakanie po autach, sugerowano niszczenie mienia, wyważanie drzwi i inne brednie. Andrzejowi Mielke z Chrześcijańskiego Ruchu Samorządowego pismaki z "Czasu Chojnic" zarzucili masowanie się na basenie przed obliczem dzieci. Lekarzowi, chirurgowi, Ireneuszowi Osowickiemu zarzucono jakieś malwersacje z kasą z NFZ. Teraz Marzennie Osowickiej zarzuca się coś. Niedokładnie wiem co, ale ewidentnie chce się ją ukazać jako osobę niespełna rozumu - nauczycielkę wychodzącą ze szkoły przez okno, czemu się nadaje rangę przestępstwa. 

Dla kogo pracuje Rytlewski, dla chojnickiego Ratusza? Jest tam w tej klice na pensji już, czy tylko chodzi o pieniądze z ogłoszeń? Święty Pan Rytlewski, który w gminie Śliwice jest dla mieszkańców nie do zniesienia, a wobec tamtejszego wójta czyni różne opozycyjne zakusy - bardzo nieskutecznie, postanawia się chyba realizować politycznie na ziemi chojnickiej. Może nam w Chojnicach potrzebny głos wójta Śliwic o wyczynach Rytlewskiego? A może lepiej uderzymy do Jego pryncypała - Finstera i opinii o Finsterze na przykład z Moskwy? Może tak przypatrzymy się co w dniu 4 lipca 2003 r. robił Pan Finster? Gdzież On wtedy był? A może tak sprawdzimy doktorat Finstera pod kątem plagiatu - czy o tym napisze "Czas Chojnic"? Czy redaktor na politycznym pasku byłby w stanie napisać o nienormalnym i niezwyczajnym zachowaniu burmistrza Finstera, który obronił  - podobno - pracę o 40 przypisach (nie przystających do treści)? Czy byłby w stanie napisać, że doktorat Finstera nie był nigdzie nostryfikowany w Polsce? Czy byłby w stanie napisać, że ten doktorat to po prostu bubel totalny - makulatura dosłownie?

A może Rytlewski napisałby o tym jak Finster jechał w wesołym samochodzie z imprezy na Kościerskiej? Albo może zainteresowałby się dlaczego tak bardzo Finster foruje drogę do ekskluzywnego osiedla, które ma zbudować jego kolega w Parku 1000 lecia? Nie przecież to nie są interesujące tematy! A może handel samochodami przez radnego - kolegę Finstera to jest ciekawy temat? Nie? No to może super toaleta? Też nie, no to może proces sprzedaży ziemi pod obwodnicę? Nie? A sprawy zamówień publicznych? Pewnie też nie. A może by tak porozmawiać z przedsiębiorcami czy nie czują się czasem w Chojnicach w pewien sposób zastraszani przez władzę, wyzyskiwani wręcz? Też nieciekawy temat, co? Hmm no to może chociaż coś o nierównym traktowaniu uczniów w chojnickich szkołach, gdzie za napady jedni siedzą w areszcie, a inni w ławkach szkolnych? Nie, bo dla Rytlewskiego ciekawy temat to taki, jak ktoś z PChS potknie się na ulicy, albo jak klika burmistrza spreparuje jakieś dowody na rzekome działania przeciwko prawu. To są idealne tematy.

Rytlewski - chłopak ze Śliwic przyjechał do Chojnic i stał się niczym więcej jak tylko popychadłem lokalnej władzy, co nie ma nic wspólnego z niezależnym dziennikarstwem. 

Poniżej znajduje się ten zajadliwy artykuł sfrustrowanego człowieka, któremu miejskość i związane z nią zasady zdają się uwierać zbyt wypchane buty. Bo oskarżanie medialne, przed jakimkolwiek działaniem podjętym przez odpowiednie służby to po prostu zaburzenie zasady domniemania niewinności. Z "Czasu Chojnic" wynika zawsze jasno - to się już stało - teraz jaka będzie kara? Pan Rytlewski posunął się o krok za daleko, ale rachunku sam nie zapłaci, rachunek zapłaci spółka w której pracuje oraz jego polityczny pryncypał. Redaktor Rytlewski nie będzie więcej medialnie napadał na ludzi, zadbamy o to na drodze sądowej. 







poniedziałek, 5 maja 2014

Sukces prawyborczy!

W Chojnicach 01.05.2014, w godz. 10.05 - 17.00 zorganizowaliśmy Chojnickie Prawybory do Europarlamentu 2014. 

Udział w nich wzięły wszystkie komitety, ale na płycie Starego Rynku w Chojnicach pojawiły się tego dnia: Kongres Nowej Prawicy (z liderem listy Arturem Dziamborem), Platforma Obywatelska (z liderem listy Januszem Lewandowskim), Prawo i Sprawiedliwość (z liderem listy Anną Fotygą), Polskie Stronnictwo Ludowe (z liderem listy prof. Andrzejem Stępniakiem). Europa Plus Twój Ruch z Dorotą Gardias. 

Prawybory wygrał PSL (patrz zdjęcie wyników):


Oprac. Karolina Dziubek. 


Wyniki tych prawyborów nie są w mojej ocenie miarodajnym narzędziem zachowań wyborczych i preferencji wyborców przed zbliżającymi się wyborami. Aczkolwiek wydaje mi się, że poparcie dla największych partii - PiS i PO może znaleźć odzwierciedlenie w Chojnicach w dniu wyborów.

Podczas prawyborów zezwoliliśmy na głosowanie wszystkim tym, którzy są zameldowani na terenie woj. pomorskiego. Nie prowadziliśmy jednak, w żadnej formie, weryfikacji osób oddających głos poza sprawdzaniem okazanego dokumentu. Nie zapisywaliśmy też danych z żadnych dokumentów, bo i prawa do tego nie mamy. To w naturalny sposób stwarza okoliczności do ewentualnych nadużyć. Zgadzaliśmy się też, aby przy komisji wyborczej siadali przedstawiciele różnych partii z którymi prowadzono swobodne rozmowy i które przyglądały się całemu przebiegowi prawyborów.

Na pewno Chojnice to nie amerykańskie New Hempshire ani też jeszcze nie polska Września. Niemniej przy odrobinie pracy i zmianie struktury oraz wprowadzeniu kilku zasad, które będę przestrzegane, możemy w Chojnicach z łatwością wykreować miarodajne wyniki wyborów w przyszłości. Zresztą wyniki prawyborów do Sejmu RP w 2011 r. były bardzo zbliżone do wyników wyborów w tamtym roku.

Prawybory są sukcesem przede wszystkim Projektu Chojnicka Samorządność. Dziękuję koleżankom i kolegom ze Stowarzyszenia, że zgodzili się przyjąć mój pomysł w kalendarz działań PChS. Z pewnością nie byłyby te wybory tak nośne, gdyby nie przychylność polityków, szczególnie Anny Fotygi, Janusza Lewandowskiego, Artura Dziambora i prof. Andrzeja Stępniaka oraz Jolanty Szczypińskiej, Danuty Sikory, Jerzego Barzowskiego, Magdaleny Pawłowskiej, Piotra Baucia, Doroty Gardias, Łukasza Grzędzickiego, Susany Alegre Rosso, Lucyna Herold  - Wąs i wielu innych znamienitych postaci, które pojawiły się w Chojnicach. Co ważne, osoby te chciały dać się poznać wyborcom, to należy naprawdę docenić!

Media naprawdę pozytywnie przyjęły naszą akcję. Były w czasie trwania prawyborów na płycie Starego Rynku ekipy TVP z Gdańska, był też Polsat. Nie zabrakło dziennikarzy Radio Weekend, którym dziękuję za zamieszczenie materiału. Był redaktor ch24.pl, chojnice.com oraz była Pani Maria Eichler z "Gazety Pomorskiej". 

Podziękowania również należą się Urzędowi Miejskiemu w Chojnicach za wypożyczenie urny wyborczej na czas prawyborów oraz Panu Mieczysławowi Blochowi za użyczenie prądu. Zdzisławowi Tabathowi za druk kart wyborczych. Zbigniewowi Reszkowskiemu i Leszkowi Redzimskiemu za nagłośnienie. Jerzemu Erdmanowi z chojnice.tv za doskonałą relację video z prawyborów.

Poniżej zamieszczam kilka zdjęć i linków do relacji medialnych dotyczących prawyborów. Dodam jeszcze, że w wyborach warto brać udział. Społeczeństwa zaangażowane to społeczeństwa bogate. Im więcej osób bierze udział w wyborach, im więcej osób interesuje się polityką i świadomie ją analizuje, tym większa szansa na świadome i dobre rozwiązania. 

W rozmowie z byłą minister spraw zagranicznych RP, obecną posłanką PiS Anną Fotygą, liderką listy PiS w wyborach do Europarlamentu w naszym okręgu. Fot. Krzysztof Szulczyk.

W rozmowie z posłanką PiS Jolantą Szczypińską, "Dwójką" PiS w naszym okręgu. Fot. Krzysztof Szulczyk.

 W rozmowie z posłanką Dorota Gardias, kandydatką "jedynką" do Europarlamentu z listy Europy Plus Twój Ruch. Fot. Krzysztof Szulczyk.

W trakcie udzielania wywiadu dla telewizji Polsat. Starty Rynek Chojnice, w tle chojnicki ratusz. 


Podczas debaty z reprezentantami komitetów wyborczych do Europarlamentu. Od lewej siedzą: dr Piotr Bauć, Dorota Gardias z Europy Plus Twój Ruch, Artur Dziambor z Kongresu Nowej Prawicy, prof. Andrzej Stępniak z Polskiego Stronnictwa Ludowego, dr Janusz Lewandowski z Platformy Obywatelskiej oraz była minister spraw zagranicznych RP Anna Fotyga. Fot. Krzysztof Szulczyk.


Fot. Krzysztof Szulczyk. 

Komisja prawyborcza składająca się z członków i sympatyków PChS. Od lewej: Karolina Dziubek, Katarzyna Faryna, Alicja Kreft, Jacek Studziński. 

Linki do relacji medialnych (bez znaczenia kolejność):






Linków do materiałów filmowych niestety nie odnalazłem. Wiem, że były relacje w Polsacie i TVP Gdańsk.

Do smutnych spraw zaliczyć trzeba niedziałający w trakcie prawyborów miejski szalet. Kosztował on miasto kilkaset tysięcy i w tym dniu był po prostu zepsuty. Co chyba nie stawia miasta w pozytywnym świetle. Takie małe wpadki rzutują zawsze na całokształt odbioru, a czasami i samopoczucia ;)


Nieczynny szalet miejski "super nowoczesny" w dniu prawyborów. Fot. Marcin Wałdoch.