wtorek, 18 czerwca 2013

Śmierć x.Madziąga podzieli Chojnice

Przed chwilą dosłownie zauważyłem na portalu Radio Weekend informacje na temat ś.p. ks. Wiesława Madziąga, proboszcza jednej z chojnickich parafii, do której i ja często miałem okazję uczęszczać na różnego typu nabożeństwa.

Podziwiałem zaangażowanie i pracę jaką wkłada duchowieństwo w budowę nowego obiektu sakralnego i jakoś nie docierało do mnie to o czym pisały ogólnopolskie "niedobre" gazety. A na myśli mam tutaj "NIE", "Fakty i Mity" czy też "Gazetę Wyborczą". Z tamtej perspektywy było to szkalowanie ks. Madziąga, którego i ja uważałem za sprawnego organizatora, rzutkiego i nowoczesnego przedsiębiorczego człowieka, a jednocześnie za dobrego przewodnika duchowego. Z czasem zacząły do mnie docierać informacje o "ciemnej stronie" życia ks. Madziąga. Któż jednak nie popełnia błedów? Jak powiadają wersy Pisma Świętego, "kto bez skazy niech rzuci we mnie kamieniem". 

Jednak kiedy w 2006 roku ks. Madziąg wjechał, prowadząc pod wpływem alkoholu, w ciężarówkę, a na rozprawie wmawiał, że wypił dopiero po tym jak doszło do wypadku. Stwierdziłem, że czas sobie samemu tę postać odmitologizować. Wtedy też widocznym zaczęło być jakiego typu relacje ma ks. Madziąg z Policją, wyższymi hierarchami Kościoła katolickiego, i lokalnymi przedstawicielami władzy.

Dziś możemy jedynie wołać do władz - kościelnych i samorządowych, które na stopie prawie codziennej miały kontkat z ks. Madziągiem, dlaczego nie pomogliście temu człowiekowi? Dlaczego tak długo pozwalaliście mu na jazdę samochodem? Dlaczego musieli zginąć Ci ludzie? 

To obraz buty władzy. Śmierć tych dwóch osób, powinna stać się początkiem realnej zmiany, to pokazuje jak niepokorny, butny stosunek do prawa, do wszelkich zasad mają ludzie władzy w Chojnicach. Nie będę wymieniał z imienia i nazwiska, ale każdy w Chojnicach zdaje sobie sprawę, że ludzie u władzy wiedzieli na co pozwala sobie ks. Madziąg. Nie reagowali. Wynikiem tego musiało zginąć dwóch ludzi, bo ksiądz, będący kolegą od kieliszka był ponad prawem ziemskim. 

Podanie w dniu dzisiejszym wyniku badania krwi księdza na zawartość alkoholu również wskazuje na celowe działania władz tak świeckich jak i kościelnych. Przecież wiadomo, że wiele osób nie przyszłoby pożegnać nawet ks. Madziąga, gdyby dowiedzano się powszechnie o tym, że będąc pijanym zabił i siebie i innego człowieka. 

To jest kompromitacja okupiona śmiercią. Co jeszcze musi się stać w Chojnicach aby obywatele, mieszkańcy miasta zrozumieli, że ten system jest schorowany i domaga się natychmiastowej zmiany?

Powiedzmy otwarcie. Gdyby ks. Madziąg, nie był księdzem a zwykłym obywatelem to dawno siedziałby za kratami. Ewentualnie siedziałby całkiem niedawno. Ta sytuacja kompromituje niestety również duchowieństwo, księży którzy żyli w jednym domu z proboszczem Madziągiem, służbę liturgiczną. To jest też obraz nas samych w Chojnicach, wstyd powinno nam być jako społeczności. Wstyd powinno być też biskupom, księdzu dziekanowi i innym jego przyjaciołom. Właśnie, gdzie byli przyjaciele ks. Madziąga, dlaczego mu nie pomogli przed tym tragicznym zdarzeniem?

Dziś jeszcze próbuje się nam mówić, że ks. Madziąg był dobrym człowiekiem. Gdyby nie był księdzem, każdy w tym mieście mówiłby, że zamordował człowieka, bo go kryli kolesie przy korycie jak wsiadał pijany za kierownicę. Takie są realia naszej rzeczywistości. Za butę władzy giną niewinni ludzie. 

Sprawa śmierci ks. Madziąga, to będzie początek najpoważniejszego kryzysu duchowieństwa katolickiego w Chojnicach. Co więcej interpretacja tego tragicznego zdarzenia podzieli chojniczan, uważam, że na trwałe. Niestety na tych, którzy owładnięci kłamstwem będą gloryfikować jego postać i ignorować wagę tego zdarzenia oraz na tych, którzy trzeźwo i z pełnym krytycyzmem będą wskazywać, że to choroba jaka drąży cały układ władzy w Chojnicach na linii sądownictwo - władza samorządowa- służby porządkowe - duchowieństwo jest powodem takich zdarzeń i może być zaczątkiem jeszcze poważniejszych wstrząsów społecznych.

Co my mieszkańcy Chojnic możemy zrobić? Przede wszystkim w imieniu miasta/mieszkańców burmistrz Chojnic powinien złożyć kondolencje rodzinie zabitego chłopaka, a my mieszkańcy powinniśmy poważnie pomyśleć krytycznie o tym co się stało.

Niestety nigdzie nie mogę znaleźć informacji o tym, czy złożono kondolencje ze strony biskupów i księdza dziekana rodzinie zabitego chłopaka.

Na ch24.pl odsłuchałem słowa homilii bp. Śmigla, naprawdę duchowieństwo wierzy w to co mówi? Ludzie, a przynajmniej ja sam, domagałbym się jakiegoś wyraźniejszego wskazania przyczyn tego wypadku. Potępienia postaw, mechanizmów władzy, które prowadzą ludzi do śmierci. Niestety nic z tych rzeczy nie padło z ambony. Wierni uszłyszeli jedynie zaklęcie "o zmarłych źle się nie mówi". Dlaczego więc w ogóle mówi o tym co złe? Dlaczego więc Kościół katolicki potępia komunizm, faszyzm i ludzi takich jak Hitler czy Stalin? Dlaczego mówi o mordercach kapłanów w czasach polskiej komuny, przecież o zmarłych nie mówi się źle!

Niedobrze się dzieje, znowu zamiast prawdy, której pożądają wszyscy starczyć mam nam - wiernym i niewiernym Kościoła katolickiego stek frazesów i mitów. Do tego, jak zauważył jeden z moich kolegów, ks. Madziąga chowano niczym bohatera narodowego. Jest to po prostu niezrozumiałe. I przypuszczam, że taka postawa hierarchów rozczaruje wiernych. Kryzys w Kościele katolickim w Chojnicach jest faktem. Przy rosnącej laicyzacji społeczeństwa pozwalać sobie na taką indolencję, na taką ignorancję...To bardzo zaszkodzi Kościołowi, a jak się sprawa rozniesie po Polsce, to i ta szkoda będzie już naprawdę dotkliwa.

Ciekawe, co o sprawie miałby do powiedzenia papież Franciszek? Myślę , że biskup Śmigel mógłby się zdziwić...