niedziela, 2 lipca 2023

O stanie gminy miejskiej Chojnice - kilka refleksji po "debacie"

Jesteśmy już tydzień po czerwcowej sesji Rady Miejskiej Chojnic, na której omawiano i głosowano roczny raport o stanie gminy miejskiej Chojnice. Celowo piszę, że raport omawiano, a nie debatowano nad nim. Takiej debaty bowiem, nt. stanu gminy, nigdy dotąd po prostu nie było. 

Obserwujemy natomiast pewien postęp. Po pierwsze raport jest pod względem strukturalnym i technicznym przygotowany lepiej, ale w gąszczu statystyk nie sposób połapać się dokąd zmierza miasto. Burmistrz Chojnic, który prezentuje się publicznie jako typowy "ilościowiec", czyli człowiek skupiony na tzw. twardych danych - sam w przestrzeni publicznej danymi statystycznymi dowolnie manipuluje. Zrobił to też na ostatniej sesji, o czym więcej poniżej. Mi się natomiast nasuwa taka anegdota, że według statystyki, mężczyzna wyprowadzający psa na spacer, ma z tym psem średnio po trzy nogi. Kuriozalnych wniosków płynących z danych statystycznych jest więcej. Np. można dostrzec korelację pomiędzy liczbą utonięć w basenie, a liczbą filmów w których występuje w danym roku Nicolas Cage. Są też inne "twarde dane", np. korelacja pomiędzy spożyciem sera a śmiercią poprzez zaplątanie się w pościel. Sami sprawdźcie: tutaj . Dlatego, uważam, że ten raport, jak i prawdopodobnie wiele innych, to typowe "fetyszyzacje ilościowe". Liczby mają w oczach władzy oddawać "obiektywny stan gminy", kiedy de facto zakrywają prawdę o stanie gminy, bo pomijają jakże ważny... kontekst. 

Wracając teraz do manipulacji Burmistrza Finstera. Po pierwsze Finster stwierdził, że on nie będzie przedstawiał na sesji krytyki swoich własnych działań. Znakiem tego, pomija ważny krok debaty o stanie gminy - to znaczy przedstawienie obrazu stanu gminy przez siebie jako organ wykonawczy gminy. Po prostu Burmistrz Chojnic - poza nieprzedstawieniem raportu - sam jedynie bardzo wybiórczo przedstawił kilka niespójnych refleksji. Co gorsza, i to jest ta manipulacja - próbował przedstawić w niezwykle korzystnym świetle stan gminy miejskiej Chojnice poprzez porównanie pewnych - oczywiście wybiórczo dobranych - danych z Chojnice i innych miast - przede wszystkim z Kwidzyna. Niestety zapomniał dodać, że np. Chojnice posiadają dług około 90 mln złotych (o czym pisałem już rok temu, że taki będzie dług na koniec 2022 r. ), a taki Kwidzyn posiada tego długi zaledwie 24 mln długu i ponad 35 mln zł wolnych środków! Sami sprawdźcie, tutaj na stronie 8-9. O tym oczywiście nikt od Finstera nie usłyszy. Nasz burmistrz lubi się chwalić pozyskanymi środkami, ale nie wszystkie tzw. inwestycje są rzeczywistymi inwestycjami. Dla mnie wiele miejskich działań jest bezsensownych - np. przebudowa ul. Wyszyńskiego, bo to nie jest remont, tylko psucie tego, co dobrze funkcjonowało przez dekady. Inne "inwestycje" drogowe też są zastanawiające - tzw. "obejście zachodnie" (typowa nowomowa finsterowa), albo projekt drogi z Derdowskiego "łącznica" z Strzelecką. I tak można by mnożyć. Czy to nie miasto dążyło kiedyś do pozbycia się przedszkoli samorządowych - tylko po to, żeby po latach procesów podjąć decyzję o otwarciu przedszkoli samorządowych? Władza bezkarnie goni swój ogon i to jest problem naszego miasta. Płacą za to mieszkańcy. Mamy bardzo wysokie opłaty za wywóz śmieci, drogie ścieki, wysokie podatki od nieruchomości. Natomiast na tzw. "wolnym rynku" - niebotycznie drogie nieruchomości - do czego pośrednio rękę przykłada gmina miejska oferując równie drogie zbycie nieruchomości miejskich. 

Miasto zmierza w złym kierunku, a władze miasta nawet nie są w stanie przedstawić, poza liczbą ludności (i tak niepewną), danych dotyczących struktury ludności. Choćby pod kątem kohort wiekowych. Przypuszczać z niepełnych danych można - że jestesmy coraz starsi, a problem demograficzny będzie się pogłębiał i inicjował problem miasta w innych obszarach.

Nie dziwi mnie to, że Finster nie chce, aby dzielić chojniczan, na tych mieszkających w mieście i na tych mieszkających poza nim. W końcu ma takich radnych w klubie - którzy dawno w Chojnicach nie mieszkają i radnymi być nie powinni. Co gorsza, sam od lat mieszka poza Chojnicami w powiecie człuchowskim. Według Arseniusza Finstera, to nieprawda o czym mówiłem, że mniejsza liczba mieszkańców miasta, to problem dla wpływów z podatków do kasy miejskiej. Według Niego, wiele osób, które w Chojnicach mieszkają a tutaj się nie meldują odprowadza podatki, tak, że trafiają one do kasy Miasta Chojnice. Bo według burmistrza, nie trzeba mieć zameldowania, żeby podatki trafiały do danej gminy. I, o ile nie kłamie w tym przypadku, to manipuluje opinią publiczną. Fakty są bowiem takie, że każdy Pan Kowalski, np. mieszkaniec Brus - tam zameldowany, który mieszka na co dzień w Chojnicach, ale nie złoży deklaracji do Urzędu Skarbowego, że chce, aby jego podatki trafiały do gminy miejskiej Chojnice, to automatycznie zasila kasę gminy swojego zameldowania. Stąd moje pytanie - czy Pan Finster jest niepoprawnym optymistą, sądzącym, że np. 3 tysiące osób, które mieszkają w Chojnicach, ale nie zameldowane tutaj, zgłosiły w Urzędzie Skarbowym, że chcą odprowadzać podatek na rzecz Chojnic? Przecież takie myślenie, to zwykła fantasmagoria. Podobnie jak całe zarządzanie Chojnicami.