niedziela, 3 sierpnia 2014

Patent na łupanie





W odpowiedzi na stanowisko PChS wobec pomysłów zbycia udziałów miasta w ZZO Nowy Dwór burmistrz Finster na konferencji prasowej ujawnił kilka istotnych zagadnień:

1. Burmistrz jako największy udziałowiec i wspólnik ZZO pacyfikuje prezesa ZZO. Wezwał prezes Perlicką na konferencję prasową, aby odeprzeć moje argumenty, ale nie pofatygował się o prezentację stanowiska i wizji Pani Prezes podczas ostatniej Rady Miejskiej. W istocie więc widać jak przedmiotowo burmistrz traktuje w większości marionetkową Radę Miejską. A dla opozycji w Radzie nie ma nawet na tyle szacunku, aby przedstawić jej argumenty, których przecież i tak nie ma (przynajmniej nie ma takich, które bylibyśmy jako mieszkańcy w stanie zaakceptować).

2. Burmistrz mówi, że Jego mocodawcą jest Jego rozum. Pytam więc dalej, czy ten Jego rozum lata śmigłowcem? I czasami się tylko spotykają? Kartezjusz mawiał "myślę, więc jestem", w przypadku Finstera przypuszczam, że Kartezjusz w swej stricte racjonalistycznej wizji świata skłonny byłby stwierdzić "jestem, więc wy nie myślcie". 

3. Teraz najważniejsze. Arseniusz Finster odniósł się do istoty związanej z ewentualną próbą sprzedaży udziałów. Każdy kto przeczyta umowę spółki (rzec można jej statut), zorientuje się, że porządek prawny na jaki zgodzili się jej sygnotariusze przewiduje sprzedaż udziałów - ale z prawem pierwokupu przez innych dotychczasowych udziałowców!!! A dlaczego? Bo w ten sposób, ktoś mądry kto konstruował umowę zachował porządek przyczynowo  - skutkowy (logiczny), konieczny dla podtrzymania interesu spółki. Otóż skalę własności odpowiednich samorządów w ZZO określono według stosunku ich mieszkańców, dlatego tylko zmiana ilości mieszkańców według istniejącej umowy umożliwia i wręcz zmusza do zmiany stosunku udziałów.

4. Finster przyznał, nie rozmawiał z innymi wspólnikami. Ma na to pokrętną argumentację. Mnie się wydaje, że uzyskując uchwałę, nawet w takiej postaci jaką zyskał od Rady Miejskiej, będzie teraz przedstawiał innym samorządowcom to, że on jest zobowiązany przez "suwerena" (jak sam mawia), do sprzedaży udziałów.

5. Całe wystąpienie Finstera jest głęboko sprzeczne. Otóż Drodzy Państwo, Finster chce sprzedać część udziałów, aby zyskać: 1. gotówkę na wydatki bieżące (to mój wniosek); 2. inwestora (sam o tym mówi); 3. możliwości inwestycyjne dla spółki, które pozwolą na rozszerzenie jej już dochodowej działalności (więc na zwielokrotnienie zysku). I teraz najśmieszniejsze, według Finstera spółki komunalne nie mają być dochodowe!!! Dlatego chce wpuścić kapitał prywatny do ZZO, aby ten tracił na tej spółce, a nie zarabiał? Nikt nie zainwestuje nawet złotówki, jeśli nie zyska na tym choćby 15 groszy. Nie trzeba być Rotschildem, aby znać tak prostą argumentację przeciw tezom Finstera. Przecież skoro jest "inwestor z helikoptera", to znaczy, że jest szansa i to ogromna wypracowania przez ZZO zysków - obecnie milionowych, a po rozszerzeniu zakresu działalności i wytwórstwa dziesiątków milionów. Finster próbuje nam wcisnąć, że ktoś chce zainwestować w coś co i tak nie ma szans na sukces? No bzdura po prostu. Co mamy uwierzyć, że się znalazł taki miliarder, który wrzuci dziesiątki milionów w ZZO po to tylko aby tracić pieniądze?


6. Finster informuje o tym, że ZZO może mieć "córki spółki" czyli na przykład biogazownię itd. To oznacza w mojej opinii, że plan "prywatyzacji" jest daleko posunięty i przy ZZO, bazując na kapitale prywatnym powstać mają kolejne spółki - które będą zapewne dochodowe. Dlaczego więc nie mogłoby  takich spółek prowadzić samorządy? 

Żeby wyjaśnić to co się dzieje, wskażę przykład:

Z 3 innymi udziałowcami inwestujemy po 25 milionów złotych w spółkę. W statucie zapisujemy, że jesteśmy udziałowcami w równej mierze, tak dług jak długo wszyscy według wartości udziałów inwestujemy po równo w jej rozwój. Spółka przynosi zyski. A moje inne inwestycje przynoszą takie dochody, że z chęcią zainwestowałbym więcej w spółkę, inni nie mają na to pieniędzy. Nie dotrzymują mi ekonomicznie kroku. Nie wiedzą też, że oprócz własnych funduszy mam inwestora zewnętrznego działającego w tej samej branży i zainteresowanego przejęciem całej spółki, aby ją zamienić w swój oddział. Nie ujawniam intencji osób trzecich innym inwestorom, zgadzają się na statutowe zmiany (ograniczają swoje prawo głosu, zmniejszają udziały za cenę pewności inwestycji moich). Zwiększam kapitał inwestycyjny, spółka przynosi jeszcze większe dochody. Żądam zmian i marginalizacji innych udziałowców, nie dostaję zgody. Całość udziałów sprzedaję firmie, która wsparła moje inwestycje, spółka wpada w ręce inwestora zewnętrznego będącego de facto konkurentem na rynku. Game Over. 

To co chce zrobić Finster (sprzedaż udziałów), to po prostu próba "łupania" innych samorządów jak też i przykład na dowolność interpretacji przepisów prawnych. Nie od dziś wiadomo, że Finster uważa się na lokalnej scenie za źródło prawa i jego wykładnię zarazem. Dlatego inni samorządowcy powinni szczególnie wzmożyć swoją uwagę wobec działań Finstera, który przez wzgląd na swoją nieudolność polityczną może doprowadzić do szkody społecznej wykraczającej poza miasto Chojnice. 

Dlatego wszyscy samorządowcy, tak w Chojnicach jak i poza nimi (inni udziałowcy), powinni żądać od Finstera ujawnienia kto przyleciał helikopterem do ZZO i kto jest tym źródłem pomysłów, które dążą do realizacji przejęcia całego ZZO w przyszłości przez pewną korporację - jak mniemam. Dopóki Finster nie ujawni kto przyleciał helikopterem do ZZO i na jakie bodźce odpowiada swoim działaniem, będę uważał, że Finster działa na zlecenie nieznanych mieszkańcom mocodawców. Co w efekcie przynosi szkodę i przyniesie szkodę społeczną w przyszłości. Czekam na wyjaśnienia od Pana Finstera. Pytanie powtarzam niczym mantrę - KTO PRZYLECIAŁ HELIKOPTEREM DO ZZO???

Zwracam też szczególną uwagę, że sam Finster nie zna odpowiedzi na pytanie - w jaki sposób zabezpieczyć interesy gmin w ZZO w przypadku dużego inwestora i działalności na podstawie partnerstwa publiczno - prywatnego. Bo odpowiedzi pozytywnej dla mieszkańców w tym wariancie nie ma.