piątek, 16 marca 2018

Na gruncie ideowym

Z rzadka w przestrzeniach lokalnych przykłada się jakąkolwiek wagę do wpływu myśli i idei na działania w sferze polityki. Raczej przyjmuje się, że w polityce lokalnej działamy jakoś z doskoku, aby osiągnąć doraźne interesy. Często też sami lokalni aktorzy polityczni nie rozumieją czym powodowane są ich postawy, a bez tej umiejętności chłodnej oceny swoich zachowań popadają w skrajny fanatyzm swoich poglądów czym tylko wzmacniają trywialne konflikty o przysłowiową pietruszkę. Można rzec, że walki w polityce lokalnej zdają się być walką ślepców, którym do rąk dano całkiem poważne narzędzia. Kiedy nasi lokalni politycy podejmują jakąś decyzję, częstokroć nie wykazują nawet zrozumienia dla swoich własnych wyborów, nie znają bowiem zespołu wartości na których w danej sytuacji bazują. Postaram się podać tego przykłady. Dla obserwatorów zaś życia politycznego niejasnymi zaś pozostają czynniki kształtujące lokalną politykę, decyzje odczytywane są jedynie przez pryzmat interesów grupowych lub jednostkowych nawet i widziane są nierzadko jako przypadkowe lub podejmowane ad hoc. 

Właśnie z tej perspektywy, analizy ideowej, próby wyłonienia fundamentów ideowych głównych ugrupowań na chojnickiej scenie politycznej piszę ten tekst. 

W Chojnicach, co nie będzie dla nikogo raczej novum, nikt dotąd nie stworzył żadnej nowej idei lub myśli politycznej. Oznacza to, że nasze publiczne spory i dyskursy, choć wiążące się z problemami i przestrzenią lokalną mają swe osadzenie w nurtach myśli politycznej znanej i recypowanej, albo na świecie, albo przynajmniej w Polsce. Stąd też do tych nurtów należy zaliczyć liberalizm (oraz neoliberalizm), konserwatyzm (w tym i klerykalizm), libertarianizm, socjalizm, feminizm, ruchy ekologiczne (zieloni), postkomunizm, komunizm, nacjonalizm (w tym i klerykalizm), i dyskusyjny w ujęciu go jako ideologii populizm. 

Aktualnie mamy na scenie politycznej w Chojnicach kilka ugrupowań politycznych. Zacznę od reprezentacji partyjnych przejawiających oznaki życia, będą to: PiS (konserwatyzm socjalny - tak nazywam ideologię partii rządzącej); PO (neoliberalizm, najbardziej spójny w swej postawie zgodnie z ideologią tej partii jest Leszek Bonna); Kukiz (mieszanka idei libertariańskich z dodatkiem w pewnych propozycjach etatyzmu - czyli udziału państwa w życiu obywateli, populistyczne odwołania do woli tłumu, ludu), ugrupowania wywodzące się z Unii Polityki Realnej (libertarianizm, ruch wolnościowy, monarchizm), PSL (agraryzm, socjalizm). Natomiast władza w świecie lokalnym pozostaje w gruncie rzeczy w rękach zdeklarowanych ludzi apartyjnych, takich jak obecny Burmistrz i Mariusz Brunka. Dlatego jeśli traktować tych przedstawicieli komitetów wyborczych lub stowarzyszeń jako kolejne przykłady, to Burmistrza należy określić jako liberała, a Brunkę jako skrajnego konserwatystę, a nawet monarchistę (choć przeszłość ma wyraźnie komunistyczno-socjalistyczną jako były członek komunistycznych organizacji młodzieżowych na toruńskim UMK). O ile członkowie partii politycznych w Chojnicach wykazują w miarę zbieżną postawę ideową - przykładowo Tomasz Szlachetka i jego koledzy z Kukiz. Członkowie PiS, PO podobnie. Choć oczywiście i w partiach będzie spore zróżnicowanie poglądów, czego sam mogę być przykładem. Jestem członkiem PiS, ale nie uważam się za konserwatystę, raczej idee oświeceniowe mnie inspirują. Twardo też opowiadam się za rozdziałem działań publicznych od Kościoła katolickiego, czyli za rozdziałem tego co świeckie i tego co związane ze sferą religii, co zapewne plasuje mnie w sensie obyczajowym na "pisowskiej lewicy". Z PiSem łączy mnie przede wszystkim wrażliwość społeczna (socjalizm, o którym mówię - "socjalizm marchewki lub wędki, nie kija i nie ryby"), jak i polityka historyczna (patriotyzm i tzw. "zdrowy nacjonalizm" o którym mówił prymas Wyszyński). Dla mnie istotny jest najbardziej duch republikański oraz wierność imponderabiliom nie tyle tylko narodowym, co raczej państwowym. Mogę więc się określić jako państwowca. Za tym też idzie moja wiara, że prawidłowo - więc w oparciu o idee solidaryzmu społecznego - zorganizowane państwo jest czynnikiem nie tylko rozwoju społecznego i narodowego, ale też jednostkowego. 

Wracając do lokalnych stowarzyszeń oraz komitetów wyborczych, które przejawiają duży eklektyzm ideowy, to należy wskazać na PChS jako na lokalny fenomen. O ile bowiem pozostanie dla mnie fenomenem takie zjawisko jako udział Burmistrza w uroczystościach religijnych Kościoła katolickiego, a jednocześnie nieskrępowane popieranie byłych komunistów przy przyjmowaniu liberalizmu gospodarczego, to jednak PChS bije na głowę Burmistrza swym eklektyzmem ideowym. Świadczą o tym nie tylko osoby skupione w środowisku PChS, ale i podejmowane działania - z jednej więc strony kiedyś PChS podejmował postulat obniżania cen wykupu mieszkań komunalnych dla osób już je zajmujących, co należy uznać za postulat z gruntu socjalistyczny, z drugiej zaś prezentuje postawy zgodne z logiką polityki neoliberalnej obiecując po objęciu władzy działki z bonifikatą 75%. Jak ktoś słusznie zauważył, żeby kupić taką działkę nawet za 1 zł, trzeba jeszcze posiadać co najmniej kilkaset tysięcy na budowę domu, lub wykazywać taką zdolność kredytową. Jest to więc postulat skierowany do wyższej wartstwy klasy średniej, która jest w Chojnicach bardzo wątła. Na takiej reformie miejskiej zyskaliby tylko najbogatsi. Przedmiotem zainteresowań PChS było też gospodarowanie mieniem publicznym, co można uznać za przejaw idei solidaryzmu spolecznego, zgodnego z ideą obywatelskości. Troski o sprawy publiczne. Jednak kiedy spojrzymy na chęć likwidacji Straży Miejskiej przez członków tego środowiska, to znowu wybijają się myśli libertariańskie, ideologii ograniczania wydatków publicznych i udziału instytucji publicznych w życiu chojniczan, tym samym i silnego udziału haseł populistycznych. W sferze obyczajowej PChS pozostaje pozornie neutralny, choć oczywistym jest, ze dzieje się tak zarówno przez wzgląd na doświadczenia osobiste jego członków, jak i na pewien koniunkturalizm - zgodne jest to bowiem z duchem czasów, aby dać ludziom żyć swobodnie. Gdyby jednak bliżej przyjrzeć się wywpowiedziom przedstawicieli stowarzyszenia, to są oni bigotami (pozorna wolność obyczajowa objawia się szczególnie silnymi atakami na style życia obce konserwatywnym wzrocom), co w mojej ocenie jest niebezpiecznym połączeniem z ideami obywatelskimi. Z pewnością i w PChS są odstępstwa od norm, jak zapatrywania Kamila Kaczmarka, który jest w sferze ideowej narodowcem i libertarianinem oraz klerykałem. Kościół i rodzina dla takich osób to główne punkty odniesienia, choćby nie afiszowali się z tym publicznie. Nie przekłada się to jednak, w mojej ocenie, na rzeczywistą wrażliwość społeczną. Raczej jest to butna postawa, i złudna, "jednostki sprawczej, kierowanej wolą boga". W działaniach PChS nie widać działań o charakterze charytatywnym, pomocowym (wyjątek to może nieudana akcja okulary dla Afryki), których było nieco w działaniach zarówno SAH jak i PiS (książki dla Polaków na Litwie, nieodpłatne akcje edukacyjne; a w PiS szczególnie warta wspomnienia Szlachetna Paczka). Nawet liberał Burmistrz angażuje się przecież w akcje charytatywne - przykładem może być przecież Bank Żywności (jakkolwiek by nie oceniać działalności tej instytucji). Co więcej w odniesieniu do spraw życia, na styku obyczajowości i gospodarki, gdzie przemożną rolę odgrywa środowisko, to w samym PChS są dwa bieguny - jeden wyznaczony przez konserwatyzm (a czasami mam wrażenie wręcz negacjonizm Brunki) i drugi przez ekologizm lub zieloną politykę Radka Sawickiego.

Działania neoliberałów, do których w Chojnicach zaliczają się przede wszystkim nuworysze tacy jak Bonna czy Skaja, to środowisko skupione wokół PO i skoncentrowane na idei zysku finansowego, który jest na pierwszym miejscu ich działalności publicznej i temu celowi podporządkowują oni każdy aspekt swojej obecności w sferze publicznej, choćby kryła się on za woalem różnych pośrednich akcji charytatywnych. Burmistrz niestety też jest neoliberałem, bo nikt inny jak on sam godził się na umarzanie podatków od nieruchomości dla firm, po których w Chojnicach już nic nie pozostało. Podobnie krytycznie należy oceniać Burmistrza pochlebstwa pod kierunkiem chojnickich przedsiębiorców - dorobkiewiczów, którzy nie troszczą się o zakres społecznej odpowiedzialności prowadzonej działalności. W sferze obyczajowej Burmistrz również nie pozostaje neutralny, a może zostać uznany za "postępowca", którego lewica, szczególnie postkomuniści, zechce wznosić na ramionach za inicjatywę in vitro w mieście. W tym miejscu może warto przypomnieć, że bolszewicy w swym rewolucyjnym zapale zezwalali na demontaż wszelkich instytucji - małżeństwa, rodziny, a nawet na nieskrępowaną aborcję, ale szybko dokonali odwrotu od tych idei, a ich prekursorów zamykali w szpitalach psychiatrycznych i tak po ugruntowaniu się władzy w rękach Stalina ponownie najważniejsza była rodzina i ponownie zakazano aborcji. Do środowiska neoliberałów należy też zaliczyć właścicieli lokalnych portali informacyjnych: chojnice.com i chojnice24.pl. Choć chojnice.com wydają się być bardziej "lewicowe", a chojnice24.pl bardziej prawicowe, to w rzeczywistości media te promują dyskurs neoliberalny. 

Swoją aktywność zaznaczając środowiska feministyczne, szczególnie pobudzone przez retorykę antyrządową, czego wyraz dają na "czarnych protestach" broniąc swych praw, choć nikt realni na nie nie nastawał dotąd. Są wśród inicjatorów tych środowisk przede wszystkim przedstawiciele wszelkich środowisk postkomunistycznych i neoliberalnych, które w mojej ocenie, poprzez wołanie o w obronie "prawa do zarządzania macicą" legitymują na innych polach dokonywanie wyzysku siły roboczej o dość tradycyjnym podejściu do kwestii rozrodczości i aborcji.  Na drugim biegunie plasują się środowiska "radiomaryjne", związane też z ChRS w Chojnicach, są to oczywiście środowiska skrajnie konserwatywne, klerykalne o wizji dość statycznego społeczeństwa, będącego odzwierciedleniem "boskiego porządku na ziemi", dlatego tak ciężko temu środwisku przychodziło przyswajanie idei społeczeństwa obywatelskiego w mojej opinii, choć oczywiście wykazywało własną silną działalność społeczną. 

Warto, analizując życie polityczne miasta, pamiętać o poważnych i silnie odgrywających w naszym życiu rolę, zapośredniczeniach ideowych, choć aktorzy polityczni rzadko zdają sobie sprawę na poziomie lokalnym z sił myśli, które kierują ich działaniami. 

Dopóty w Chojnicach władza będzie w rękach środowisk neoliberalnych, dopóki obywatele nie zrozumieją, że ani ludzie tej ideologii, ani sama ta ideologia nie dba o społeczeństwo jako całość, ani o jednostki nie posiadające większego kapitału i wpływu na rzeczywistość. 

Może nie brakuje tutaj miejsca, ale zabrakłoby chyba miejsca, na dokonanie kompleksowej oceny chojnickich osób publicznych pod kątem ideowym, a studium takie byłoby rzeczywiście niezwykle interesujące i może warto się kiedyś o nie pokusić (do czego zachęcam i czytelników). Na pewno takie oceny jak powyżej, są pobieżne i stanowią tylko pewne generalizacje, stąd wydaje mi się wynika potrzeba wykonania głębszej i szerszej analizy postaw politycznych i ich tła ideowego w Chojnicach w jakiejś bliskiej przyszłości. Szkodą bowiem dla społeczeństwa jest sytuacja w której dajemy sobie wmawiać, że działania w sferze publicznej nie są polityką, nie są związane z polityką, ani nie oznaczają polityki, kiedy rzeczywiście są samym sednem polityki, nawet jeśli krzyczy się "Budujmy mosty, nie róbmy polityki". Ten, kto się od polityki i rozmowy od niej najsilniej odżegnuje, ten ją, zgodnie ze swoimi celami, właśnie wprowadza po cichu w życie.