poniedziałek, 19 lutego 2018

Będzie elektryfikacja, będzie cywilizacja

W końcu będzie elektryfikacja linii kolejowej przez Chojnice. W latach 70. XX w., kiedy elektryfikacja linii kolejowych obejmowała Polskę, to chojnicki węzeł się nie załapał. Szczęśliwie, po ponad 40 latach, wreszcie dostąpimy tego cywilizacyjnego zaszczytu. O sprawie informuje Radio Weekend. W mojej ocenie jest to wielka sprawa dla Chojnice. Ogromne osiągnięcie. Na pewno zwiększy to nie tylko liczbę, ale i jakość połączeń biegnących przez Chojnice. Znacząco, z pewnością, skróci się także podróż do Trójmiasta, Poznania i Bydgoszczy oraz Torunia, a dzięki temu i do dalszych destynacji. 
Dużą w tym zasługę ma poseł Aleksander Mrówczyński, który zainicjował posiedzenie sejmowej komisji infrastruktury w Chojnicach. Miałem okazję wziąć w nim udział i też zabierałem w sprawie koniecznosci elektryfikacji linii kolejowych biegnących przez Chojnice głos. Mówiłem wtedy


Przedstawiciel Wojewody Pomorskiego przy Radzie Społecznej Szpitala Specjalistycznego im. K. Łukowicza w Chojnicach Marcin Wałdoch:
Szanowni państwo, panie pośle, dziękuję za zaproszenie.
Przede wszystkim jestem pasażerem, ale też chojniczaninem i interesuję się sprawami kolei od wielu lat. Jako asystent poselski pani poseł Doroty Arciszewskiej-Mielewczyk miałem okazję złożyć interpelację na temat uruchomienia linii nr 281 – z Chojnic do Nakła.
W kontekście tych działań muszę powiedzieć, że na wyższym szczeblu zarządzania koleją i infrastrukturą kolejową jest duże niezrozumienie potrzeb lokalnej społeczności. Połączenie nr 281 z Chojnic do Gniezna przebiega przez powiat sępoleński. Kilkadziesiąt tysięcy osób w ogóle nie ma dostępu do linii kolejowej.
Jeśli rozmawiają państwo o infrastrukturze kolejowej, warto spojrzeć na jej rozwój na dwóch poziomach. Jest to uzależnione od poziomu własności i zarządzania. Są koleje, które są w rękach samorządów wojewódzkich, które jako poważną barierę swego rozwoju widzą granice między województwami. Są w tej kategorii pociągi regionalne i pośpieszne.
Chojnice, rzeczywiści, leżą w dość atrakcyjnym miejscu, ale warto pamiętać, że sieć połączeń była tu kreowana w zupełnie innych warunkach politycznych, historycznych i geopolitycznych. Zmieniła swoje funkcje. Nie zgadzam się na to, aby angażować się w odbudowę połączeń na trasie Tczew-Czernin [powinno być Czersk], uważam to za zupełnie bezzasadne. Linia, która przy zakładaniu elektryfikacji powinna zostać wzmocniona i na niej ruch pasażerski się pojawi, jest między Trójmiastem, Chojnicami i do Poznania. Najkrótsza linia pomiędzy Trójmiastem a Poznaniem – wszystkie pociągi jeżdżą przez Bydgoszcz. Połączenie pośpieszne pomiędzy Gorzowem Wielkopolskim i Trójmiastem przez Chojnice to kuriozalna sytuacja. Pociąg ten wielokrotnie się spóźnia. Bilet na połącznie na tej samej trasie jest o kilkadziesiąt procent droższy niż w przypadku połączeń regionalnych. Pojawia się pytanie o sens istnienia takiego pociągu, który zresztą miał być skierowany nie do Gorzowa, ale właśnie do Poznania. Trudno zgadnąć, dlaczego w ten sposób zarządza się koleją. Jeśli chodzi o połączenie przebiegające przez Chojnice z Tczewa do Piły, nie ma szans na wzmocnienie ruchu.
Narzuca mi się takie stwierdzenie, które poruszył jeden z ekonomistów polskich w kontekście dotacji, o czym wspominał pan poseł Stanisław Lamczyk („Tylko głupiec nie bierze dotacji w Polsce”). Mało kto się zastanawia, czy te środki zostaną spożytkowane w sposób rozsądny. Jeśli w modernizację dworca zakłada się zainwestować kilkadziesiąt milionów złotych (a nie będzie wiązało się to ze wzmożonym ruchem) to wydaje się, że lepiej byłoby je najpierw zainwestować w modernizację linii kolejowej.
Oczywiście, zdaję sobie sprawę z uwarunkowań strukturalnych odnoszących się do różnego typu funduszy. Myślę, że państwo są w stanie małymi krokami zmienić tę politykę.
Dziękuję.