poniedziałek, 30 grudnia 2019

W obronie "Skrzatów"

Niewielu pewnie dziś pamięta, ale to stowarzyszenia Wspólna Ziemia i Arcana Historii protestowały na chojnickim Starym Rynku przeciwko likwidacji ostatniego samorządowego przedszkola w Chojnicach, którym były "Skrzaty" (PS9). Mówiliśmy wtedy, że to przekształcenie i sprzedaż przyniesie miastu i obywatelom same problemy, natury prawnej, finansowej ale i etycznej. Nie myliliśmy się. Były problemy natury prawnej - procesy sądowe, komisja miejska badająca prawomocność przekształcenia przedszkola i całej procedury,  problemy z naliczaniem podstaw do wypłacania dotacji dla prywatnych przedszkoli, a następnie po cichu, po latach miasto zmuszone okolicznościami ponownie otworzyło przedszkole samorządowe. Ile ten cały proces kosztował Miasto Chojnice? Tego nikt chyba nie wie? Ile kosztował mieszkańców? Ile nerwów i pieniędzy rodziców kosztowało "widzi mi się" lokalnej władzy???

Obecnie policja prowadzi dochodzenia w sprawie rzekomych nadużyć w "Skrzatach". O sprawie piszą lokalne media (tutaj). Władza te kilka lat temu, nie tylko lekceważyła nasz głos społeczny oraz głos rodziców, którzy się do nas zgłaszali, ale wręcz próbowała łamiąc prawa zagłuszać nasz protest. 

Dlatego dziś ci którzy doprowadzili do likwidacji samorządowego przedszkola "Skrzaty", powinni poddać się do dymisji, ustąpić z urzędów. Oczywiście nie zrobią tego, bo wiedzą jak słabe jest społeczeństwo obywatelskie w Chojnicach, które tylko przygląda się bez prawa głosu wszelkimi idiotyzmom, które są dziełem chojnickiego układu władzy. Badacze syndromu sztokholmskiego mieliby w Chojnicach, za ostatnie dekady, wiele materiału empirycznego...

I znowu pojawia się pytanie, dlaczego w tych tragicznych okolicznościach PiS w Radzie Miejskiej nie stawia wniosku o referendum w sprawie odwołania Burmistrza Miasta Chojnice???

wtorek, 24 grudnia 2019

Skarga na Przewodniczącego Rady Miejskiej w Chojnicach

Okoliczności zmusiły mnie do złożenia skargi na Przewodniczącego Rady Miejskiej w Chojnicach. 
Przewodniczący bowiem, w mojej ocenie, samodzielnie odpowiadając na petycje obywatelskie uzurpuje sobie uprawnienia których nie posiada, w ten sposób łamie zarówno Statut Miasta jak i ustawę o samorządzie gminnym oraz ustawę o petycjach. 

Skarga trafi do Komisji Skarg, Wniosków i Petycji. 

Jaki będzie rezultat? Tego możemy się domyślić już teraz - nie trzeba być jasnowidzem - skarga zostanie oddalona, a Szlanga uznany przez miejskich radnych za osobę nieskazitelną. Ten dramat bezkarności i sądzenia siebie w swoim gronie trwa w Chojnicach od lat. 

Niemniej, może się zawiodę na dotychczasowym doświadczeniu, a sprawa jednak zostanie potraktowana poważnie i rozwiązana należycie, zgodnie z literą prawa i wysokimi standardami kultury politycznej. 

Sądowy cyrk

Temida nie jest ślepa. 

Tak wynika z obserwacji działań Sądów w Polsce. Mógłbym napisać: "amerykańscy naukowcy udowodnili, że sądy w Polsce nie są sprawiedliwe...". Może to wreszcie trafiłoby do posłuchu opinii. 

Zastanówmy się nad chojnickim wymiarem sprawy. Otóż, ostatni protest, który odbył się na ul. Młyńskiej przed chojnickim sądem był festiwalem śmiechu przez łzy dla bacznych obserwatorów polityki. Każdy przecież wie, że pracownicy "wymiaru sprawidliwości" sędziowie, prokuratorzy, adwokaci, komornicy, to jedne z najlepiej, jeśli nie najlepiej, zarabiających grup zawodowych w Polsce. Kto im płaci? Otóż społeczeństwo, składające się na wydatki państwa na ten cel. 

Natomiast pracownicy wymiaru sprawiedliwości czują się poszkodowani działaniami władzy politycznej, oni uważają, że dokonuje się na nich jakiś zamach i występują rzekomo w obronie wolności! Jakże śmieszne, tragiczne i przewrotne. 

Zapytam tylko - gdzie byliście chojniccy sędziowie, prokuratorzy i inni notable "wymiaru sprawiedliwości", kiedy w Chojnicach naruszono wolności zbiorowe i jednostkowe? Gdzie byliście kiedy protestowaliśmy w słusznych sprawach społecznych, a nie w obronie interesów jednej grupy zawodowej? Bo to właśnie jest istotne dla zrozumienia tych protestów - są to protesty w obronie jednej grupy zawodowej pod rzekomą obroną jakiejś wyabstrahowanej idei wolności. 

Na szczęście te protesty sędziów nie mają w Chojnicach społecznego poparcia, a garstka aparatu urzędniczego, ich rodzin, oraz ludzi związanych z sądami różnymi relacjami nie jest reprezentatywna dla nikogo poza...grupą sędziów i innych pracowników wymiaru sprawiedliwości w mieście. Sędziowie ośmieszją się w ten sposób, podobnie jak wcześniej zrobili to chojniccy nauczyciele, dając się wykorzystać w politycznej grze, bo czują poparcie lokalnych struktur władzy samorządowej.

Wśród protestujących były osoby związane z reżimem komunistycznym, byli oficerowie Ludowego Wojska Polskiego, byli lub obecni sędziowie, itd.

Sprawa tego protestu powinna trafić do prokuratury, przynajmniej z jednego powodu, tj. banerów na których napisano coś co wykracza poza krytykę i wolność słowa. Był tam baner na którym ktoś napisał: "Brunatny faszystowski rząd PiS". Ja rządów PiS bronił już nie będę, ale uważam, że sami pisowcy sprawą mogliby się zainteresować, chyba, że rzeczywiście czują się faszystami, to niech nic z tym nie robią.

W mojej osobistej ocenie, protesty pod polskimi sądami są inspirowane przez rosyjskie służby i jest element rozkładania państwa polskiego na łopatki.

Zresztą spójrzcie sami...kto tam protestował: https://pomorska.pl/obrona-przed-ciosem-na-wolne-sady-protest-przed-sadem-rejonowym-w-chojnicach-zdjecia/ga/c1-14668839/zd/40831893?fbclid=IwAR1xDrhTk3TUoeytx5mjBG85JffpTTM_0r1P7c1lrJ6OC1uW-uhq6lIvOEs

Przyziemna krytyka polityczna

Chojnicka Rada Miejska od wielu już kadencji jest zaledwie przedmiotem w rękach układu władzy w Chojnicach, nie jest podmiotem polityki. Jest po prostu swoistą zabawką w rękach rządzących Chojnicami. Czasami staje się zasłoną dymną dla działań politycznych, dezinformacyjnych, albo po prostu ciałem dzięki któremu tej czy innej niecnej sprawie nadać odpowiednią rangę, na zasadzie "Rada Miejska w Chojnicach...". 

W związku z tak tragiczną kondycją chojnickiej Rady Miejskiej warto bacznie obserwować wszelkie przejawy krytyki działań władzy wychodzące od poszczególnych radnych. 

W obecnej kadencji jest tylko jeden radny, który w ogóle podnosi jakiś głos krytyki. Tym radnym jest Bartosz Bluma z PiS. Należało by się cieszyć, ale niestety Bartek Bluma prowadzi usilnie politykę krytyki przyziemnej. Koncentruje się na sprawach w zasadzie nieistotnych dla długofalowej polityki miejskiej, nie podejmuje też żadnych działań, które mogłyby naruszyć "resortową strukturę" miejskiej polityki, która czerpie z siłowników władzy. Bartek ma też poważną przywarę, nie podejmie nigdy, nawet istotnego tematu społecznego, który wskazałby jakiś krytyki PiS lub osoba, które nie trzyma linii posła Mrówczyńskiego. Bartek musi tak postępować, bo jest zależny od partyjnego barona powiatowego. Mnie zaś taka postawa radnego martwi. 

Ostatnia krytyka Blumy w sprawie działań władzy ograniczyła się do 8 zarzutów: wzrastającego deficytu miejskiego; kolejnego przeszacowania władzy dla spodziewanych przychodów ze sprzedaży mienia; podwyżek opłat lokalnych i podatków (w tym śmieciowych); brak wsparcia do wymiany kotłów grzewczych; brak rozwoju i programu dróg osiedlowych; problemy z Kartą Dużej Rodziny; brak rozwoju budownictwa komunalnego. Powiemy tak - to raczej ważne sprawy. Niestety są to sprawy wynikające jedynie z powierzchownej krytyki i powierzchownej oceny działań władzy. 

Warto więc zapytać opozycję i radnego Blumę - dlaczego nie zajmują się sprawami istotnymi: tzn. brakiem uchwały o konsultacjach społecznych; zasiadaniem w Radzie Miejskiej zastępcy szefa miejskiego ZGM; finansowaniem polityki przez lokalny biznes; kwestiami polityki grantowej; rozdętym finansowaniem Chojniczanki; działaniami radnego Szlangi jako przewodniczącego Rady Miejskiej (samodzielnie odpowiada na petycje obywatelskie); brakiem miejskich standardów dla corocznych raportów o stanie gminy. 

Lista jest długa, problemów, które są nie tylko przyziemne, ale i konieczne do podjęcia aby przeciwdziałać negatywnym i długofalowym skutkom. Chojnicka opozycja w Radzie Miejskiej nie istnieje, a Bluma to jedyna osoba, która podejmuje krytykę, niestety z poziomu mentalności księgowo-urzędniczej, nadal nie dostrzegając szerszego obrazu Chojnic. Porażką PiSu w Radzie Miejskiej, jest to, że izoluje się od problemów które zgłasza społeczeństwo obywatelskie i starając się rzekomo ukierunkować na pragmatyczne podejście, świadomie, pomija istotne kwestie, które rzutują na wzmacnianie obozu władzy. Bluma nie sprawdził się w poprzedniej kadencji, kiedy był radnym i nie sprawdza się obecnie. Nie jest to przeciwnik, którego Burmistrz obawiałby się w jakikolwiek sposób. Jest to wymarzony przeciwnik dla obozu władzy - nie drąży, nie docieka, zadowala się powierzchownymi różnicami sald w rachunkach. 

Istotnie należy się pochylić tutaj nad pytaniem, dlaczego radni chojnickiej opozycji nie wykorzystują w drodze kontroli władzy nawet narzędzi, które prawnie posiadają?  

Przykładowo 1/4 składu Rady Miejskiej mogłaby (a przecież jest 6 radnych PiS na 21 radnych) złożyć wniosek o odwołanie Burmistrza. Doprowadzając, być może do referendum o odwołanie Burmistrza. Ale, takiego wniosku opozycja na miękkich nogach, nie ma odwagi postawić. 

środa, 18 grudnia 2019

Papierowy pakt

Podpisali. Pakt na rzecz kolei chojnickiej. Należałoby się radować, ale...

Kiedy spojrzymy na sygnatariuszy owego paktu, to możemy być pewni, jest to Pakt Papierowy. 

Jak ludzie, tacy jak Stanisław Lamczyk, Leszek Bonna czy nawet Arseniusz Finster chcą niby działać na rzecz chojnickiego kolejnictwa? Przecież panowie są chyba wszyscy ponad dwie dekady u władzy i teraz podpisują pakt, który miałby rzekomo zmienić położenie chojnickiego kolejnictwa? Warto więc zapytać, a co zrobiliście dla chojnickiego kolejnictwa przez ostatnie 20 lat?!?

Nie chciałbym być złym prorokiem, ale powołanie sekretariatu paktu, czy też inne formy i próby formalizowania działań tego Paktu Papierowego nijak się przełożą na położenie chojnickiej kolei. Dlaczego? Bo kolei nie da się rozwinąć oddolnie. Jedyna szansa to decyzje centralne oraz elektryfikacja chojnickiego węzła, jeśli nie dojdzie do elektryfikacji węzła i połączeń na trasie Tczew-Chojnice-Piła oraz Chojnice-Wierzchucin- Bydgoszcz, to nikt i nic nie wydobędzie chojnickiej kolei z zapaści w którą wpadła...właśnie dwie dekady temu. 

Papier przyjmie wszystko, a jedyny zapaleniec kolei w tym gronie Damian Otta to zbyt mało, żeby coś realnego wyszło z tej kolejnej...propagandówki. 

poniedziałek, 16 grudnia 2019

Lobby władzy tchórzy wobec zmian klimatu

Żeby zmienić otaczającą nas rzeczywistość, czasami, nie potrzeba wiele więcej od odwagi i wyjścia z tzw. strefy komfortu. 

Tego nie chcą uczynić władze Chojnic w sprawie smogu. 

Rozwiązania są bardzo proste i można je wypisać w punktach:

1. Zrezygnować z finansowania Chojniczanki. 
2. Stworzyć program miejski dofinansowania wymiany kotłów CO na węgiel na inne ekologiczne źródła energii. 
3. Patrz na dwa pierwsze punkty. 

Niestety, władze Chojnic, radni, zachowują się jak tchórzliwe strusie. Wiele gadają o kwestiach nieistotnych i niewiele o istotnych. Biją peany na swoją cześć, przyznają sobie tytułu najhonorowszych wśród równych, ale konkretami się nie zajmują. Dlaczego? Bo opisany przez mnie prosty ruch, który byłby faktycznie realizacją świadomej polityki ekologicznej Miasta, doprowadziłby do napięć w strukturach władzy, napięć, których chojnickie figury i establishment boją się, są bowiem zakładnikami swojej strefy komfortu. Nie biorą jednak pod wzgląd tego, że smog zabija i nie wybiera. Dla smogu nie jest istotne to, czy umiera ojciec, matka czy dziecko burmistrza czy radnego czy statystycznego Kowalskiego. Jeśli już nie podejmuje się działań przez wzgląd na dobro społeczne, to państwo u władzy miejskiej winniście chociaż roztropniej działać w swoim własnym interesie. Wy  i Wasze rodziny również potrzebujecie tlenu.  Piłka nożna Chojniczanki was nie dotleni. 

piątek, 13 grudnia 2019

Zakręceni

W ostatnim czasie złożyłem dwie ważne z punktu widzenia interesu społecznego i publicznego petycje do Rady Miejskiej w Chojnicach. Odpowiedział mi na nie Przewodniczący Rady Miejskiej w Chojnicach. Niestety, poza wszystkimi uwagami, najważniejsza jest ta, której dotąd nie podniosłem, a mianowicie Przewodniczący Rady Miejskiej w Chojnicach nie ma prawa samodzielnie odpowiadać na petycje! Podręcznikowy przykład uzurpacji władzy i kompetencji!

Jak więc powinna wyglądać, zgodnie z prawem, procedura rozpatrywania petycji?

Otóż, petycja winna trafić najpierw do Komisji Skarg, Wniosków i Petycji Rady Miejskiej w Chojnicach. Na czele tej Komisji stoi radny Sebastian Matthes: https://www.miastochojnice.pl/samorzad/komisja-skarg-wnioskow-i-petycji/. Następnie, Komisja obraduje nad treścią petycji i wydaje swoją opinię, którą przewodniczący Komisji odczytuje na sesji Rady Miejskiej i to Rada Miejska ostatecznie postanawia jak się odnieść do petycji, a Przewodniczący Rady Miejskiej może przekazać wnioskodawcy odpowiedź, ale może to też zrobić np. Urząd Miejski.

Najciekawszym zaś jest to, że w Chojnicach funkcjonuje Komisja Skarg, Wniosków i Petycji Rady Miejskiej, zgodnie z art. 18b, ust. 3. ustawy o samorządzie gminnym ma to odzwierciedlenie w Statucie Miasta Chojnice. Przekonać się może o tym każdy, kto przeczyta obowiązujący Statut Miasta Chojnice: http://edziennik.gdansk.uw.gov.pl/Compatible/Details?Oid=49587 . W Statucie Miasta wskazano Rozdział VIa, , procedurę, którą opisałem powyżej. Przewodniczący Rady Miejskiej w Chojnicach, nie miał prawa samodzielnie rozpatrywać mojej petycji, a jak wynika z danych Urzędu Miejskiego, tak właśnie zrobił dwukrotnie. Zgodnie ze Statutem Miasta Chojnice, i zgodnie z prawem, moje petycje winny trafić na Radę Miejską, po wcześniejszym rozpatrzeniu ich przez Komisję Skarg, Wniosków i Petycji, a decyzja w ich sprawie winna zapaść w formie uchwały. Tak się nie stało. Jak było, można się dowiedzieć z tych wpisów: http://polityka-chojnice.blogspot.com/2019/12/umys-zniewolony.html ; http://polityka-chojnice.blogspot.com/2019/12/nie-bedzie-uchway-o-konsultacjach.html . Dlatego napisałem, że Przewodniczący Rady Miejskiej łamie wszelkie standardy. Radni niestety, również z PiS, milcząco mu na to pozwalają. 

Na stronach Urzędu Miejskiego, są terminy posiedzeń Komisji Stałych, do takich komisji należy Komisja Skarg, Wniosków i Petycji RM. Komisja ta nie spotkała się w czasie - od mojego złożenia wniosków, czyli od 28 listopada do czasu, kiedy otrzymałem odpowiedzi na petycje. Jest to oczywiste i rażące naruszenie prawa przez Przewodniczącego Rady Miejskiej w Chojnicach. Takie postępowanie jest niezgodne z prawem i Statutem Miasta Chojnice. Tutaj są terminy posiedzeń komisji RM. A tutaj jest dowód na to, że Komisja Skarg, Wniosków i Petycji RM nie spotkała się ani razu w okresie od 28 listopada do 13 grudnia 2019 r. 

W związku z powyższym, podejmę odpowiednie działania, zmierzające do uregulowania zasad funkcjonowania zarówno Rady Miejskiej w Chojnicach, jak i Przewodniczącego Rady Miejskiej, tak aby to funkcjonowanie było zgodnie z prawem oraz przyjętymi regułami i zasadami dla Jednostek Samorządu Terytorialnego. Nie może być tak, że Przewodniczący Rady, wbrew Statutowi Miasta i wbrew prawu samodzielnie rozpatruje petycje obywateli. 


czwartek, 12 grudnia 2019

Umysł zniewolony

28 listopada złożyłem petycję do Rady Miejskiej w Chojnicach, aby ta podjęła w końcu uchwałę, która wskaże szczegółowe wymogi dla rocznego raportu o stanie Gminy Miejskiej Chojnice, raportu, który rokrocznie Burmistrz Miasta Chojnice musi przedstawiać w terminie do 31 maja. 

W tym roku, po raz pierwszy, Burmistrz przedstawił taki raport. Jest on dostępny tutaj: https://www.miastochojnice.pl/raport-o-stanie-gminy-miejskiej-chojnice/ . Dodam, w wielkim skrócie, żeby nie męczyć Czytelników zawiłościami natury prawnej, dokument ten jest niezbędnym elementem podnoszenia udziału obywateli w życiu Miasta. To znaczy, że na podstawie analizy tego dokumentu, każdy obywatel, może złożyć na ręce Przewodniczącego Rady Miejskiej pismo z wyrazem woli udziału w debacie na sesji Rady Miejskiej, na której Burmistrz ten raport przedstawia i walczy (w założeniu) o votum zaufania radnych. Oznacza to, że raport taki musi przede wszystkim być czytelny, przejrzysty i umożliwiający krytyczną ocenę. Niestety, ostatni raport Burmistrza taki nie jest, bo jest rozwlekły, niejasny, bijący subiektywizmem i chęcią przekonania obywateli, że tak naprawdę to wszystko jest w porządku jeśli porównamy się do tego czy innego miasta. Raport ten powstał zgodnie z literą prawa, ale standardy są obecnie takie, że ustawodawca umożliwił samorządowi, a szczególnie radzie gminy, u nas Radzie Miejskiej stworzenie, w formie uchwały, ram - wzoru, reguł, którymi taki raport powinien się cechować. Po to właśnie, aby obywatele chętnie po niego sięgali i aby brali udział w dyskusji. Kierując się więc wolą dążenia do podnoszenia standardów lokalnej demokracji i występując w interesie publicznym złożyłem swoją petycję. Dostępna jest tutaj, choć zamieszczam poniżej skany - petycji i odpowiedzi na nią. 

Petycja została przez Przewodniczącego Rady Miejskiej, tradycyjnie, odrzucona. Tego mogłem się spodziewać, bo od dawna nie liczą się merytoryczne argumenty, ani moje, ani nikogo spoza kręgów władzy. To bardzo niebezpieczna dla nas wszystkich praktyka przeradzająca się z arogancji i ignorancji w igranie z ogniem - ponieważ wszystkie, nawet istotne obiektywnie uwagi, propozycje i argumenty są trywializowane, a wnioskodawców się dyskredytuje. 

Popatrzcie sami, jak wyglądała moja petycja i co odpisał mi przewodniczący Antoni: 



Jakość odpowiedzi Przewodniczącego Rady Miejskiej w Chojnicach jest poniżej wszelkich standardów. Dotyczy to nie tylko braku kultury i ataków personalnych w kwestiach w których urząd z litery prawa winien zachować bezstronność, ale też i świadczy o absolutnym braku wiedzy w materii prawa samorządowego - albo tylko u towarzysza Antoniego Szlangi, albo i jeszcze u ratuszowych prawników. Nie dość, że zostałem w tym piśmie publicznie pomówiony - zaraz do tego wątku wrócę, to nie doczekałem się merytorycznego podjęcia sprawy. Odpowiedź, rzekłbym rodem z PRL - u, na zasadzie "odpieprz się pan, boś pan głupi". 

Teraz przejdę do sedna komentarza udzielonej mi odpowiedzi. 

1. Po to skierowałem petycję, aby wskazać właśnie możliwość (fakultatywność) podjęcia uchwały przez Radę Miejską w Chojnicach w kwestii określenia szczegółowych zasad, którymi winien się cechować raport roczny o stanie Gminy Miejskiej Chojnice. Jeśli Rada Miejska odmawia sobie prawa do tworzenia standardów i ram w których będzie się poruszał Burmistrz (człowiek w jednej osobie, więc z zasady omylny), to po co w ogóle Rada Miejska w Chojnicach??? Idźcie Państwo spać przez kolejne, jeszcze, 4 lata i cieszcie się z wpływających diet, a rządzenie pozostawcie Burmistrzowi. 

2. Przewodniczący Szlanga, zarzuca mi, cyt. "demgagogiczne stwierdzenie", kiedy wskazuję, że pisząc petycję napisałem dosłownie: "działając z troską o dobro wspólne oraz w interesie publicznym". To jest właśnie pomówienie - ale puszczę to płazem, bo nie chodzi mi o przeciąganie liny, ale właśnie o interes społeczny i dobro wspólne. Gdyby towarzysz Szlanga zapoznał się z ustawą o petycjach, to wiedziałby, że innej formuły w tej sprawie użyć nie mogłem. Ustawa o petycjach wskazuje w art. 2, ust. 2. cyt.  "Petycja może być złożona w interesie 1) publicznym; 2) podmiotu wnoszącego petycję; 3) podmiotu trzeciego, za jego zgodą". Wybrałem, zgodnie z stanem faktycznym, interes publiczny, bo w interesie całej wspólnoty jest takie sprawowanie władzy w Chojnicach, które będzie miało odzwierciedlenie w jakichś jasnych regułach, zasadach i prawie, a nie będzie samowolką. 

3. Przewodniczący Szlanga, ZARZUCA MI, że jestem jedyną osobą, która do rocznego stanu Gminy Miejskiej Chojnice zgłosiła, po czasie, jakiekolwiek spostrzeżenia. O! Eureka! Być może jestem jedyną osobą, która w ogóle ten raport w całości przeczytała? Komu się chce brnąć przez raport, który wygląda jak "wytnij, wklej" i to z różnych dokumentów, w różnych kolorach i bez logicznej struktury? W tym zarzucie Przewodniczący Szlanga, jako przedstawiciel lokalnych elit władzy dokonał symbolicznie - ostatecznego samounicestwienia w oczach opinii publicznej - przyznał bowiem, że tego raportu w zasadzie nikt nie komentował. Oto wyniki tej władzy - zerowe zainteresowanie społeczne i martwe społeczeństwo obywatelskie. 

4. Przewodniczący znowu imputuje mi podejmowanie inicjatywy uchwałodawczej. Choć to obywatel wie co pisze i co do władzy kieruje - a ten obywatel, czyli ja - napisał petycję. Nikt o zdrowych zmysłach nie podejmie w Chojnicach żadnej inicjatywy uchwałodawczej, bo uchwała w sprawie tej inicjatywy jest tak skonstruowana aby utrącić wszystkie obywatelskie inicjatywy i wszyscy interesujący się lokalną polityką (szacuję, że to ok. 20 osób ;) o tym w Chojnicach wiedzą. Pisałem zresztą o tym tutaj

Tytuł posta jest adekwatny do sprawy i nawiązuje do głośnej książki Czesława Miłosza Zniewolony umysł. Otóż kafkowsko - orwellowska rzeczywistość chojnicka jest wynikiem projekcji dokonywanej przez intelektualnie uwikłanych i uzależnionych od myślenia charakterystycznego nie dla czasów demokracji, ale dla czasów sowieckich i dlatego w tym mieście panują normy i standardy sowieckie. Czego dobitnym dowodem jest odpowiedź stojącego na straży "sowiet poprawności" towarzysza Szlangi. Zawsze mnie to interesowało, czy Szlanga był stalinistą, czy trockistą. Standardy które wyznacza radny Szlanga mieszczą się w mojej opinii w oby ideologiach - stalinizmu (przymus, propaganda, kult jednostki) i trockizmu (rewolucja bolszewicka wciąż żywa - permanentna). 

Konkluzja zaś jest smutna i następująca - żadnych standardów demokracji, poza tymi które muszą być bo państwo zmusza, w Chojnicach nie będzie i basta!

środa, 11 grudnia 2019

Eko propaganda

Tyle się mówi o smogu. Mało kto wie, że jedną z pierwszych inicjatyw antysmogowych podjąłem z kilkoma osobami zakładając na FB profil Chojnicki Alarm Smogowy (https://www.facebook.com/Chojnicki-Alarm-Smogowy-459316744457176/), jeszcze w 2015/2016 r. Profil funkcjonuje od dziś. 


Natomiast mamy w Chojnicach nowe stowarzyszenia, takie jak Chojnicki Alarm Klimatyczny, zajmujące się kwestiami ochrony środowiska z naciskiem walki ze smogiem. 


Niestety Miasto Chojnice w kwestii walki ze smogiem ma niewiele do zaoferowania. Nie przeszkadza to jednak propagandowo pędzić dzieci z chojnickich szkół na akcje typu "Stop smogowi" . Pytanie, czy dzieci uczestniczą w takich strajkach w czasie lekcji w chojnickich szkołach? Miasto postanawia inwestować miliony złotych w podgrzewaną murawę dla Chojniczanki, ale oferta dla chcących wymienić kotły CO na węgiel na ogrzewanie ekologiczne jet w naszym mieście mizerna. 

Okazuje się, że Miasto oferuje, tym którzy wymienią kotły "smogowe" na ogrzewanie ekologiczne, cyt. "[...] Gmina Miejska Chojnice oferuje niższą wysokość stawki podatku od nieruchomości od powierzchni użytkowej budynków mieszkalnych". Na jaki czas jest ta ulga i w jakiej wysokości i na jakiej podstawie, tego już mi nie przedstawiono... 

Jeśli założymy, że w domach jednorodzinnych w Chojnicach podatek od nieruchomości w skali rocznej wynosi około 50-300 zł, to jaka to jest zachęta ze strony Miasta, skoro podłączenie w domkach np. ogrzewania gazowego wraz z instalacją i piecem to wydatek ok. 30 tys. złotych? 

W mojej ocenie, ani radni miejscy, ani władze Miasta nie robią, literalnie, nic w sprawie polityki ekologicznej w mieście, a sprawy zmian klimatycznych znowu są wykorzystywane przez środowiska władzy na rzecz mobilizacji elektoratu, który nie jest nawet świadomy, że ich pupile zamiast w ochronę klimatu to ładują pieniądze w murawę. 


Konsultacyjne widmo

Jest już odpowiedź Przewodniczącego Rady Miejskiej w Chojnicach na moje pismo w sprawie konieczności podjęcia uchwały w sprawie trybu i zasad prowadzenia konsultacji z mieszkańcami, jak wiadomo odmowna. Takiej uchwały nie będzie, chociaż być powinna. 

W międzyczasie złożyłem skargę na Miasto Chojnice do Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku. Skargę złożyłem jako Zgłoszenie braku skuteczności w wykonywaniu zadań publicznych przez organ uchwałodawczy Miasta Chojnice (czyli Radę Miejską). 

Chodzi w tej skardze między innymi o: "Poważną wątpliwość budzi też przeprowadzenie przez Urząd Miejski w Chojnicach konsultacji w sprawie budżetu obywatelskiego oraz jego implementacja i przyjęcie w tej sprawie aktów prawa miejscowego, także bez wcześniejszego podjęcia uchwały o trybie i zasadach konsultacji z mieszkańcami". 

Oczywistym jest dla chojniczan, że konsultacje w sprawach budżetu obywatelskiego odbyły się w Chojnicach i o sprawie były głośno w mediach. Na stronach Urzędu Miejskiego w Chojnicach jest jasna informacja o tym, że konsultacje społeczne w sprawie budżetu obywatelskiego dla Miasta Chojnice odbyły się w dniu 21 maja 2019 r. Podaję link do strony z ogłoszeniem informacji o konsultacjach społecznych w tej sprawie: https://www.miastochojnice.pl/konsultacje-dot-budzetu-obywatelskiego-dla-chojnic/; następnie informację o tych konsultacjach opublikowały media, a konsultacje odbyły się: http://chojnice24.pl/artykul/29202/konsultacje-z-mieszkancami-w-sprawie-budzetu-obywatelskiego/https://weekendfm.pl/?n=78254http://www.chojnice.com/wiadomosci/teksty/Spotkanie-w-sprawie-budzetu-obywatelskiego/23306 . 


Obecnie otrzymałem odpowiedź na moją skargę z Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku, w którym twierdzi się, że w Chojnicach nie odbyły się konsultacje w sprawie budżetu obywatelskiego. Matrix? Nie, urzędnicza rzeczywistość. Dlatego ponowiłem skargę i wskazałem na chyba wcześniej nieznane Urzędowi Wojewódzkiemu i Wojewodzie okoliczności, czyli na fakt odbycia się konsultacji społecznych. 

Istotne jest tutaj następujące zdanie z pisma Wojewody Pomorskiego: "Ponadto Wojewoda Pomorski ustalił, że na terenie Gminy nie był prowadzone konsultacje w sprawie budżetu obywatelskiego". Oraz to: "Wobec powyższego nie można zgodzić się z stwierdzeniem, że na terenie Gminy prowadzone były konsultacje dotyczące budżetu obywatelskiego [...]"

 Koń by się uśmiał :)

Poniżej kuriozalna odpowiedź z Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku. W zasadzie po tym jak nie wygasili mandatów dwóm radnym na mój wniosek, a radni Ci pełnią obowiązki zastępców kierowników w jednostkach organizacyjnych Gminy Miejskiej Chojnice, niewiele powinno mnie dziwić, ale nadal dziwi. Jak o zdarzeniu, które miało miejsce, można podjąć wiedzę wskazującą, że ono nie miało miejsca? 

Jednocześnie dzięki tej sprawie można się przekonać, że Miasto Chojnice stosuje, w mojej ocenie, sprytny wybieg, otóż nazywa konsultacjami z mieszkańcami, konsultacje w oparciu o ustawę o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie, prowadząc jedynie ograniczony dialog nie z mieszkańcami, a tylko ze stowarzyszeniami, które w celach swej działalności mają sprawy podejmowane w rzekomych konsultacjach z mieszkańcami. Kuriozum do potęgi! 

Sprawa jest poważna, bo w mojej ocenie Miasto Chojnice nie miało prawa prowadzić konsultacji społecznych w sprawie budżetu obywatelskiego na 2020 rok bez uprzedniego podjęcia uchwały w sprawie zasad i trybu prowadzenia konsultacji z mieszkańcami. Nawet jeśli dotąd Rada Miejska w Chojnicach nie podjęła aktu prawa miejscowego w sprawie nowego budżetu obywatelskiego, to wskazać należy, że nie ma prawa tego zrobić bez wcześniejszego podjęcia uchwały o trybie i zasadach prowadzenia konsultacji z mieszkańcami Gminy Miejskiej Chojnice. 


Odpowiedź z Urzędu Wojewódzkiego:



środa, 4 grudnia 2019

Raporty o stanie gminy

Od 2018 roku włodarze samorządowi zmuszeni są przez ustawodawcę do składania rocznego raportu o stanie gminy, taki raport musi być przedstawiony do końca maja każdego roku. 

Oczywiście Burmistrz Miasta Chojnice taki raport w zeszłym roku przedstawił, ale raport ów powstał w swoistej dowolności, bowiem Rada Miejska w Chojnicach nie podjęła dotąd uchwały o szczegółowych wymogach dla rocznego raportu o stanie Gminy Miejskiej Chojnice, a bez reguł, zasad i ram tworzenia raportu, dokument prezentowany przez Burmistrza uniemożliwia pełną i obiektywną ocenę działań włodarza za przedstawiany okres. Zresztą w zeszłym roku, z tego co mi wiadomo, żaden z obywateli Chojnic nie zgłosił żadnych uwag do raportu o stanie gminy, nie mieli też większych uwag, z tego co mi wiadomo, chojniccy radni. Nikt też z radnych opozycji nie zaproponował nawet, aby raport o stanie gminy miał jakąś podstawę w uchwale podjętej przez Radę Miejską w Chojnicach. Natomiast istnieje taka konieczność, aby ową uchwałę podjąć, bowiem tylko rzetelny, przejrzysty i zgodny w wymogami ustawowymi raport o stanie gminy daje podstawę do rzetelnej oceny działań Burmistrza. Nie można bowiem zapomnieć, że ustawodawca wprowadził ten obowiązek składania raportów o stanie gminy, po to właśnie, aby podnieść poziom społecznej partycypacji i przesunąć nieco środek ciężkości w lokalnej przestrzeni w kierunku demokracji bezpośredniej - uczestniczącej. 

Niestety, dopóki raporty będą nieobiektywne, nieczytelne i wykonane w sposób nierzetelny, nie będzie najmniejszych szans na to, aby ktokolwiek ze społeczeństwa obywatelskiego podjął się próby wypowiedzi w trakcie sesji Rady Miejskiej poświęconej dyskusji nad stanem naszego miasta. Ustawa o samorządzie gminnym umożliwia, żeby w dyskusji wzięło udział do 15 obywateli, którzy przedstawią 50 podpisów innych obywateli miasta. Tego właśnie potrzebujemy i mam nadzieję, że przyszłoroczny raport o stanie Miasta Chojnice wywoła gorącą dyskusję i do wypowiedzi na sesji zgłosi się przynajmniej 15 osób. 

Żeby ułatwić proces związany z społeczną partycypacją przy rocznych raportach o stanie gminy złożyłem do Rady Miejskiej w Chojnicach petycję o podjęcie uchwały w sprawie określenia szczegółowych wymogów dla rocznego raportu o stanie gminy. 

Petycja dostępna jest na stronach BIP UM Chojnice: https://bip.miastochojnice.pl/565.html

Liczę, że tym razem na rozpatrzeniu petycji zaważy dobro mieszkańców. 

wtorek, 3 grudnia 2019

Nie będzie uchwały o konsultacjach społecznych

Władze Chojnic są impregnowane na postęp. Włodarze lubią brać udział w strajkach w obronie demokracji w Polsce, ale coraz częściej zapewniają mnie o tym, że głoszą tylko puste i obce sobie hasła, sami bowiem występują przeciwko demokracji lokalnej i przeciwko procesom inkluzji społecznej w procesy decyzyjne rzutujące na położenie lokalnej społeczności.

Przewodniczący Rady Miejskiej w Chojnicach i władze Chojnic po raz kolejny popisują się wiedzą prawniczą - ironizuję oczywiście. W odpowiedzi na moją petycję o podjęcie uchwały w sprawie trybu i zasad prowadzenia konsultacji społecznych, Przewodniczący RM Chojnice odpowiada mi, że nie widzi takiej potrzeby. Nic dziwnego! Standardy rozwiniętych demokracji w których obywatele znają zasady na których mogą prowadzić dialog z władzą w sprawie spraw publicznych - to chyba  obca materia dla Antoniego Szlangi. Już chyba wszędzie w regionie, miasta, miasteczka, ale i gminy wiejskie posiadają jasne zasady prowadzenia konsultacji społecznych, ale w Chojnicach ich nie ma!

Według Szlangi moja petycja ma znamiona uchwały :) Według mnie Przewodniczący ma oznaki nawiązywania do dawnej działalności w ramach ORMO, bo przeinacza fakty, dowolnie interpretuje prawo i manipuluje w ten sposób opinią publiczną i odbiorem społecznym. 

Bardzo nisko oceniam pracę Przewodniczącego RM, który tym samym nawet nie dopuścił do rozpatrywania mojej petycji przez radnych. Jeszcze kilka takich odpowiedzi, a uznam, że to kontynuacja "dyktatury ciemniaków" o której tak pięknie mówił Kiselewski. Niemniej, proszę radnych Rady Miejskiej w Chojnicach, aby temat podjęli i aby sami wyszli z propozycją uchwały w sprawie trybu i zasad konsultacji z mieszkańcami gminy. 

Natomiast z pisma Szlangi, który petycję próbuje nazwać inicjatywą uchwałodawczą, śmiać się będą po krańce czasu. Gdyby radny Szlanga zasięgnął nieco wiedzy, to petycje służą, między innymi temu, aby inicjować zmiany i kierunki aktów prawa lokalnego. 

O takiej właśnie otwartości władzy wobec obywateli w Chojnicach można mówić głośno - gadanie władz miejskich o dialogu, konsultacjach, itd. To jest bicie piany bez pokrycia. Dlatego mieszkańcy powinni odtąd bojkotować, każde RZEKOME propozycje władz miejskich o konsultacje. Są one w Chojnicach prowadzone bez realnych podstaw - jeśli nie mają akurat umocowania w odrębnej ustawie, a często nie mają, bo są to konsultacje tzw. dobrowolne. Kolejny raz, na liście postępu Chojnice są na szarym końcu. Standardy panujące w Chojnicach zaczynają mi przypominać autorytarne i upadające państewka. 

Petycja, jak i odpowiedź na nią: https://bip.miastochojnice.pl/565.html

niedziela, 1 grudnia 2019

Wspieram seniorów

Władze Chojnic zapowiedziały wycofanie się z finansowania Karty Dużej Rodziny. Właściwie, chyba, sprawa jest już finansowo przesądzona. 

Zastanówmy się teraz nad problemem. Jedni mówią, KDR jest niepotrzebna, bo jest 500+, inni powiedzą, że KDR jest nadal potrzebna, bo rosną koszty, a karta dawała rodzinom wstęp do instytucji sportu i kultury. Zgadzam się z tymi opiniami. Jednak naprawdę sytuacja seniorów, albo inaczej problem starzenia się społeczeństwa Chojnic staje się problemem palącym i nie rozwiąże go likwidacja KDR, może go jedynie pogłębić. 

Miasto nie posiada spójnej polityki senioralnej. Co więcej jest na szarym końcu postępu, bowiem nawet w mniejszych miastach regionu władze miejskie powołują Rady Seniorów przy Radach Miejskich, ale w Chojnicach Rady Seniorów nie ma, a kiedy złożyłem w tej sprawie wniosek do Rady Miejskiej, to uznano mnie za nieuprawnioną osobę do składania wniosku o powołanie Rady Seniorów. 

Obecna sytuacja to kolejny odprysk prowadzenia autorytarnych rządów w Chojnicach i podejmowania instrumentalnie różnych problemów społecznych i środowisk. Miasto zamiast poważnie wziąć pod wzgląd problem starzenia się społeczeństwa, to współpracuje ze stowarzyszeniem Rady Seniorów, które to stowarzyszenie jest co najwyżej kolejnym pasem transmisyjnym ideologii kręgów władzy chojnickiej do środowisk seniorów. Niczego nie rozwiązując, ale tylko potęgując problemy. 

Likwidacja KDR jest błędem. Kolejny przyczynek, który będzie zniechęcał do posiadania dużych rodzin. Przecież jest to oczywiste. Planowane zaś działania wobec chojnickich seniorów, ocenić należy jako prowizoryczne i nieefektywne. Przyglądam się polityce senioralnej w polskich samorządach i dopóki nie ma spójnej polityki senioralnej, przygotowanej w oparciu o wprowadzenie systemowych rozwiązań, to nie ma też widoków na polepszenie położenia ludzi starszych. 

Na koniec warto zapytać, co dziadkowi z darmowego wejścia na basen, albo do kina, jak będzie musiał zapłacić za bilety dla wnuków? To nie ma sensu. 

Apeluję do władz miejskich, szczególnie do Rady Miejskiej, aby podjęła poważną debatę nad polityką senioralną, jednocześnie blokując likwidację finansowania KDR.