poniedziałek, 22 września 2014

REZYGNACJA

W dniu dzisiejszym wystąpiłem ze Stowarzyszenia Projekt Chojnicka Samorządność (PChS), którego byłem pomysłodawcą i założycielem. Jak to po rozstaniach (tych cywilizowanych), nie jesteśmy już razem, ale pozostajemy w dobrych relacjach.

Nadal popieram kandydaturę Mariusza Brunki na burmistrza Chojnic.

Kolegom i koleżankom dziękuję za 3 lata ciężkiej, wspólnej, pracy. 

Konfidencja z finsteryzmem

Kiedyś już napisałem o finsteryzmie (http://polityka-chojnice.blogspot.com/2011/06/finsteryzm.html ) jako zjawisku społeczno - politycznym w Chojnicach. Dziś chciałbym pokazać na przykładzie empirycznym jak finsteryzm działa. 

Dowiedzieliśmy się przed weekendem, że Arseniusz Finster ogłosił jako burmistrz Chojnic konkurs na stanowisko asystenta ds. rozwoju i współpracy naukowej. Media: http://chojnice24.pl/artykul/18998/burmistrz-chce-powolac-asystenta-przed-wyborami/http://chojnice.tv/wideo-761-A.Finster_o_konkursie_w_UM_na_asystenta_ds._rozwoju_i_wsp%C3%B3%C5%82pracy_naukowej_

Żeby nie było nieporozumień, takie stanowisko jest miastu niepotrzebne. Miasto w zakresie zadań własnych nie ma nic co wiązałoby się chociaż z nauką. Miasto zajmuje się szkolnictwem i w tym celu w strukturze Urzędu Miejskiego funkcjonują odpowiednie wydziały. Nawiązania w wypowiedziach Finstera do wizyt między innymi prof. Hicksa wskazują na tylko jednego kandydata - na dr. Przemysława Zientkowskiego. Co było i jest dla mnie wielkim zaskoczeniem. 

Pan dr Zientkowski uważany był za członka PChS-u. Czy człowiek opozycji idzie po pracę do lidera obozu przeciwnego, w tym przypadku do Finstera? W mojej opinii, działania Finstera mają pobudki negatywne, jest nimi między innymi chęć rozbicia środowiska opozycyjnego. To jest prosta zasada, jak bat nie działa, to pokazuje się marchewkę. 

Dlaczego uważam, że dr Zientkowski jest głównym kandydatem Finstera w tym konkursie? Wystarczy porównać profil - biogram dr Zientkowskiego z wymogami jakie stawia konkurs (.http://bip.miastochojnice.pl/?pid=304 )

Oto zbieżności:

1. Preferowany kandydat - ze stopniem naukowym (doktorat to stopień naukowy). Przemysław Zientkowski ma stopień naukowy.
2. Ośmioletni okres zatrudnienia - z mojej wiedzy wynika, że Pan Zientkowski pracował równo od 2006 r. (jest osiem lat).
3.  Studia podyplomowe - wymóg konkursu - studia podyplomowe w zakresie problematyki prawa do nauki, ochrony wolności naukowych lub zagadnień związanych ze współpracą międzynarodową. Pan Zientkowski ukończył studia podyplomowe w zakresie prawa europejskiego. Więc kolejny specyficzny wymóg spełniony.  
4. Koncepcja wdrożenia do zadań programowych Chojnic przedsięwzięć z zakresu rozwoju i współpracy naukowej - dokument, którego opracowanie stanowić musi wynik wcześniejszych ustaleń z władzami miasta. Pan Zientkowski z tego co mi wiadomo brał już udział w kilku rozmowach z Panem Finsterem. 


Popatrzmy teraz na zadania jakie stawiane są kandydatowi, bo są kuriozalne i nie powstydziłby się ich nawet reżim komunistyczny czy nazistowski (w sensie totalizacji, zagarnięcia sfery obywatelskiej):

1. Zapewnienie sprawnego funkcjonowania środowiska naukowego w Chojnicach.

Komentując pkt. 1. mogę wskazać burmistrzowi, że środowisko naukowe w Chojnicach idealnie radzi sobie bez ingerencji w swoje zadania i działania. I działa tylko dlatego,że miasto nie ma zbytnio narzędzi do tego aby mieszać się do tego, kto co pisze i co bada. A ten asystent miałby być kim? Cenzorem tego środowiska? Inicjatorem publikacji? Czy recenzentem miejskim? Rzecz niedopuszczalna i godząca w wolność nauki.

2. Koordynowanie działalności naukowej na terenie Chojnic w szczególności z udziałem szkół wyższych. 

Ciekawe, która szkoła wyższa pozwoli sobie na ingerencję w swoją działalność przez kogoś z instytucji takiej Urząd Miejski nic nie mającej wspólnego z nauką? 

3. Współdziałanie z instytucjami, organizacjami i stowarzyszeniami w zakresie upowszechniania nauki i kultury?

W jakim sensie pisze się w tym punkcie o nauce? W jaki sposób można upowszechniać naukę w mieście w której nie ma stricte instytucji nauki? Czy upowszechnianiem kultury nie zjamuje się już Wydział czy Referat Kultury Urzędu Miejskiego?

4. Pozyskanie środków zewnętrznych na badania i inne inicjatywy naukowe z udziałem podmiotów funkcjonujących na terenie miasta Chojnice i powiatu chojnickiego.

W jaki sposób miasto może pozyskiwać zewnętrzne środki na działanie niezależnych (tak zakładam, że chodzi o niezależne podmioty) organizacji na przykład społecznych? Co uprawnia do pisania o inicjatywach naukowych w tych środowiskach? Czy ktoś rozumie czym są kryteria naukowości?

5. Inicjowanie międzynarodowej współpracy naukowej.

Rozbawiło mnie to do łez. Z kim Urząd Miejski chce współpracy naukowej? I na jakiej zasadzie? Gmina nie prowadzi działalności naukowej i nie ma do tego uprawnień. Czy chodzi tutaj o to, że ów asystent będzie inicjował spotkania i współpracę naukową pomiędzy Uniwersytetem w Moskwie, a Politechniką Koszalińską? Przecież to jest fantasmagoria totalna. Środowiska naukowe doskonale sobie radzą bez udziału osób z zewnątrz. W ogóle jaką legitymację do działania miałby pracownik Urzędu Miejskiego w Chojnicach do inicjowania międzynarodowej współpracy naukowej? I jaki w tym byłby (gdyby w ogóle był możliwy) interes chojniczan?

6. Nadzór nad działalnością wydawniczą miasta w zakresie publikacji naukowych. 

Miasto nie wydaje żadnych publikacji naukowych i nigdy nie wydawało. To, że finansuje wydawnictwo Chojnickiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk nie uprawnia do pisania, że to miasto wydaje publikacje naukowe. Poza tym pytanie jak wiele pracy wymaga praca redakcyjna nad jednym rocznie tomem "Zeszytów Chojnickich"? Całego roku pracy? A jak dotąd się to odbywało? 

7. Prowadzenie działań zmierzających do stworzenie miejskiego programu stypendialnego dla osób naukowo uzdolnionych.

Pominę to, że ciekawiłyby mnie kryteria "osób naukowo uzdolonionych", bo okazać by się mogło, że chodzi tutaj jedynie o te osoby, które jednocześnie są politycznie upośledzone. Niemniej postulat tworzenia miejskiego programu stypendialnego to postulat wyborczy Projektu Samorządność z 2010 r., który sam wstawiłem w program wyborczy.


Cały ten konkurs to jeden wielki skandal. Powodowany tylko i wyłącznie czynnikami politycznymi i brudną przedwyborczą grą Finstera, który próbuje w ten sposób wykorzystać poszczególnych ludzi opozycji żerując też na ich ciężkim położeniu. Przy okazji medal dla tego, kto mi wskaże w Chojnicach inną osobę - poza dr Zientkowskim - spełniającą wymogi konkursowe. 

Zapisy zadań na proponowanym stanowisku wskazują jednoznacznie na zasadniczą patologię z którą próbowałem walczyć już lata temu, a jest nią ciągły spadek nakładów na kulturę w Chojnicach. Miasto z roku na rok obniża wartość pieniędzy przeznaczanych na wykonanie zadań publicznych przez organizacje pozarządowe w obszarze kultury. Zadania związane z badaniami niezależnymi, z konsolidacją środowisk naukowych poza kręgiem wpływów władzy można by dynamicznie prowadzić, gdyby miasto przeznaczało pieniądze na niezależne wydawnictwa i działalność, ale tego władza miejska się wystrzega dotując przede wszystkim piłkarzy niechojnickich.

Na koniec najmniej istotna sprawa, ale drażniąca niesamowicie. Nazwa stanowiska. Jak burmistrz miasta może powoływać asystenta ds. nauki, skoro miasto nie prowadzi działalności naukowej? Czy burmistrz w przyszłości, rozwijając zakres swoich ambicji politycznych powoła kolejnych asystentów na przykład: asystenta do spraw polityki zagranicznej, asystenta do spraw kontkatów z ONZ, asystenta do spraw globalizacji, asystenta do spraw zmian klimatycznych, asystenta do spraw polityki wewnętrznej? Przecież wchodzimy w świat paranoi. 

Ktoś wyliczył na ch24.pl w komentarzach, że nowe stanowisko będzie kosztować mieszkańców w ciągu jednej kadencji: około 190 tysięcy złotych pomijając koszty organizacyjne (zwykle dorównujące uposażeniu na samodzielnych stanowiskach). 

Oto obraz Chojnic. Burmistrz Finster doprowadził do upadku sfery obywatelskiej (wbrew swojemu głównemu postulatowi wyborczemu z 2006 r., kiedy obiecał budowę społeczeństwa obywatelskiego), a słabość tej sfery wykorzystuje w rozgrywkach politycznych posługując się ludźmi jak marionetkami. Sytuacja ta jest jak tani koszmar. I powinien o tym wiedzieć przede wszystkim filozof, który ma chyba ogląd na rzeczywistość i kieruje się jednak w życiu jakimiś ideami. Dla mnie takie działanie jest przejawem konfidencji z finsteryzmem, równej tej jaką objawiał Martin Heidegger względem nazizmu. I tak się zaprzedać za 3 tysiące zł brutto??? Tanio filozofowie skórę oddają.

Ten konkurs należy odwołać. Zaznaczam, też, że w tej sprawie wykorzystam wszelkie narzędzia odwoławcze. Nie pozwolę na: 1. marnotrawienie publicznych pieniędzy; 2. rozgrywanie opozycji.

A może ktoś na tym stanowisku ma jeszcze pisać prace naukowe burmistrzowi Chojnic? Bo jakoś nie znam żadnych samodzielnych prac "doktora" Finstera. Zresztą do dziś nie podał danych do artykułów o które kiedyś pytał Finstera Radek Sawicki. Może czas je napisać?