środa, 8 sierpnia 2012

Feliks robi doktorat...

Zastanawiał się ktoś z Państwa nad błyskawicznymi karierami naukowymi Panów polityków, samorządowców, byłych Policjantów?

Myślę, że w przypadku samorządowców, dawny układ esbecki jest wyjątkowo niezadowolony z postępowania Feliksa, który nie podjął się "robienia" doktoratu. Coś ten Feliks, nie słucha kolegów po fachu...A jego koledzy w tym samym mieście mają doktoraty. Jeden zdobyty nawet w Moskwie. I co z tego, że promotorem był szef propagandy w Komitecie Wojewódzkim PZPR? Co z tego, że to komunistyczne przekręty, skoro dla kolegi Feliksa, to "wzór postępowania"?

Kupczenie dyplomami doprowadziło do sytuacji w której, ludzie nierzadko po piędziesiątce, bez pasji naukowej,ale za to z pasją do władzy, bez wiedzy specjalistycznej, bez publikacji "robią doktoraty". Oto każdy lepszy poseł, burmistrz czy wójt, tym czy innym sposobem sięga po dyplom...I przykłady mamy w samorządach w regionie. Ostatnio objawił się nowy adept nauki - starosta, jakaś kobieta, która ma za sobą studia zaoczne z pedagogiki została przyjęta na studia dr do Akademii Obrony Narodowej...korzenie tej Pani? - Ano rodzinnie - PZPR.

Co w tym śmiesznego i okropnego zarazem? Ta ordynarna, bezwstydna postawa tych tumanów, którym się wydaje, że jak zarabiają kilkanaście tysięcy ściągniętych z podatków to legitymuje ich to do gwałcenia nauki.

Dla mnie, co podkreślam, te wszystkie kariery doktorów na publicznych etatach, to zwykły postesbecki układ. Jeśli Feliks posłuchałby układu, to byłaby karykatura - zgoła karykaturalnej już rzeczywistości. 

Niestety społeczeństwo też nie dorosło do krytycznego myślenia i "łyka to doktorzenie". 

Autentycznie jako osoba, która ukończyła studia dr, patrząc na to jak ten stopień staje się jednym z filarów tworzenia mitu nieomylności i autorytetu muszę to napisać, że nie zgadzam się z polskim systemem edukacji, który dopuszcza do obrony na przykład w ramach nauk społecznych osoby, które nie odróżniają nic poza "swoi" - "obcy". Na uczelniach coraz więcej "politycznych" naukowców. Do czego zmierzamy? Chyba do analogii, skoro prezydentem mógł być elektryk, to doktorem - profesorem może być szofer, prawda? W końcu mamy demokrację i również w świecie nauki rację niedługo będzie miała większość...