środa, 6 marca 2019

Precedens Palucha

Mariusz Paluch obiecywał w kampanii wyborczej darmowe bilety na miejski basen. To nic, że oszukiwał w ten sposób wyborców, tego oszustwa kampanijnego nie zauważyli koledzy z jego wielce obywatelskiej koalicji PO i Nowoczesnej, albo widzieć go nie chcieli. Przecież jako radny powiatowy, Paluch, nie miał żadnych szans na realizację takiego postulatu, a to w kampanii do Rady Powiatu postawił taką obietnicę wyborczą. Zresztą, to szerszy problem Chojnic, a może i Polski do jakiegoś niedawnego czasu. Politycy i samorządowcy nabierali na szumne hasła wyborcze od samego początku transformacji ustrojowej - było sto milinów od Wałęsy (których nigdy nie było), były i inne gruszki na wierzbie, a wyborcy uwikłani w trudy życia codziennego szybko puszczali w niepamięć kolejne obietnice. Niestety, sam Burmistrz Chojnic nie zrealizował wielu spośród swoich obietnic wyborczych, w tym i głównych haseł kilku kampanii do burmistrzowskiego fotela - o czym już wielokrotnie pisałem. Natomiast zebrał głosy. Dla demokracji zachodnich, do których przykładowo zaliczyć można Nową Zelandię, nie do pomyślenia jest, aby ktoś obiecywał "gruszki na wierzbie". Obietnice są realizowane, albo przynajmniej są rozliczane. Paluch niestety zapytany o swoją wyborczą obietnicę reagował - choćby wobec mnie - werbalną agresją. Przecież jak ktoś śmie weryfikować kłamstwa i oszustwa Palucha?!? W Chojnicach najczęściej, ani nie były realizowane, ani nie były rozliczane żadne obietnice wyborcze. Być może to się zmienia. 

Paluch bowiem ofiarował karnet na basen jednej z mieszkanek powiatu chojnickiego, zapowiadając ten gest publicznie na sesji Rady Powiatu. I obietnicę swą spełnił. O tym można dziś przeczytać na chojnice.tv i na chojnice24.pl.  Radna z kolei wystąpiła z listem otwartym do mieszkańców powiatu, informując mieszkańców, że Mariusz Paluch rozpoczął realizację swej obietnicy wyborczej o darmowych wejściach na miejski basen. Taką postawę należy zresztą uznać za odpowiedzialną, bowiem radna chciała chyba w ten sposób pomóc Mariuszowi Paluchowi w działaniach informacyjnych, tak aby wszyscy chętni mogli się po karnet zgłosić. Przecież wszyscy jesteśmy równi wobec prawa, a władza publiczna musi nas traktować równo. Nie może więc być chyba tak, że Mariusz Paluch spełni swą obietnicę wyborczą o darmowych wejściach na basen dla mieszkańców powiatu chojnickiego, tylko wobec jednej mieszkanki tego powiatu, czyli radnej Mirosławy Daleckiej. To byłoby jawnym złamaniem konstytucyjnych zasad! Dla wszystkich przecież jest to oczywiste. 

Problem jednak w tym, że Mariusz Paluch nie rozumie precendesu, który poczynił wobec radnej Mirosławy Daleckiej, bo na portalu wizjalokalna.pl zamieścił swoje oświadczenie w którym można między innymi przeczytać, że on nie ogłosił żadnego programu dystrybucji bezpłatnych karnetów do parku wodnego. Czym, chcąc nie chcąc, potwierdza, i ogłasza światu, że on nie traktuje wszystkich równo jako wicestarosta (ani odpowiedzialnie jako kandydat rzucający słowa na wiatr, lub wręcz oszukujący wyborców), tylko jednych traktuje równiej niż innych, a być może działanie Palucha, czyli wręczenie karnetu Mirosławie Daleckiej to działanie o zupełnie innym zabarwieniu? Dalecka słusznie zapytała Palucha o dowód zakupu tego karnetu, wiadomo przecież w Chojnicach, że Paluch jako prezes Parku Wodnego w Chojnicach karnety rozdawał, więc prawdopodobnie mógł je też sobie po prostu odebrać, czy tak było? Przypuszczam, że wkrótce się tego dowiemy. W sensie jednak formalnym, Paluch będzie musiał wytłumaczyć opinii publicznej na jakich podstaw prawnych nabył i przekazał karnet radnej Daleckiej. 

W całej tej sytuacji, i niemałym zamieszaniu, na uwagę zasługuje postawa Palucha, który złożył przecież obietnicę darmowego basenu dla mieszkańców powiatu chojnickiego. To znaczy, że ogłosił de facto program darmowych karnetów na basen (czemu obecnie zaprzecza publicznie - manipulując opinią publiczną), nie podał tylko w kampanii sposobu finansowania, ani dystrybucji czyli nie przedstawił rzeczywistego wykonania tego pomysłu, który objawił dopiero po tym, kiedy jednej z mieszkanek powiatu chojnickiego - Mirosławie Daleckiej - ofiarował, rzekomo zakupiony przez siebie, karnet. Tym samym wszystko stało się jasne,bo przecież to On obiecywał darmowe karnety, to On je rozdaje, i to On wypełnia w ten sposób swoją obietnicę wyborczą. Dlatego nie jest to żadna prywatna interpretacja radnej, którą teraz Paluch swoim sposobem zacznie pokrętnie oczerniać i ośmieszać w mediach, ale jest to sprawa stricte publiczna. Mariusz Paluch sam stworzył ważny precedens. Nie można spełnić obietnicy wobec jednego mieszkańca danego okręgu wyborczego, nie spełniając go wobec innych, którym się coś przyobiecało, bo w ten sposób po prostu łamie się prawo, i to konsytutcyjne o które przecież z taką zaciekłością i w obronie którego występuje niczym Rejtan cała ta Koalicja Obywatelska z której to do Rady Powiatu wszedł Mariusz Paluch. Dlatego Panie Paluch - powiedział Pan A, należy powiedzieć B, a potem C i tak dalej. W końcu spełnianie obietnic wyborczych to nie wstyd, a honor i przydatek na imieniu. 

Być może jest też tak, że Paluch zapętlił się w czasie i napisał o obietnicy, którą realizował jedynie jako Prezes Parku Wodnego w Chojnicach...a która była i jest nierealna i stanowi podręcznikowy przykład oszustwa wyborczego. Chyba, że Mariusz Paluch jednak ma zamiar realizować swój postulat i Mirka Dalecka jest pierwszą spośród tysięcy osób, którym Paluch zasponsoruje karnety na basen - wtedy - chylę czoła i oddaję honor Szanownemu Panu Wicestaroście Chojnickiemu za konsekwentne realizowanie obietnic wyborczych. 

Deficyt wartości wspólnotowych

Przerażony jestem linią, jaką obrały władze miejskie Chojnice w swej polityce nazewnictwa dla przestrzeni publicznej. O tych warzywno-owocowych inicjatywach, które trącą infatylną wizją świata przeczytać można tutaj.

Zdziwienie może wywoływać brak reakcji miejskiej opozycji na takie postawy władz. Oto, okazuje się chyba, że nie mamy bohaterów - rzeczywiście narodowych, nie mamy w dziejach dat ważnych, nie mamy ludzi nauki, nie było wielkich odkrywców, przywódców - w tym i duchowych. Stąd w wysoce świadomym gronie elity politycznej Chojnic dominują postawy chwały i uwielbienia wobec: bazylii, lawendy, herbat, imbiru, wanilii...Wydaje się, w szerszym ujęciu, że w ten sposób władza chce uniknąć ważnych rozmów ze społeczeństwem o postaciach i wydarzeniach istotnych dla dziejów Polski. To nic, że nadal nie mamy ulic wielkich i zasłużonych Polaków, o różnych związkach ideowych i postawach - ale choćby Romana Dmowskiego, Romana Rybarskiego, Edwarda Ambramowskiego, Stanisława Brzozowskiego, itd. 

Oczywiście, uciekając od powagi przestrzeni publicznej, wygodnie jest oddać się błogiej bezmyślności lawendy, imbiru, itd. Niestety w sensie społecznym, taka polityka nazewnicza w Chojnicach będzie miała negatywne skutki społeczne, pogłębiające zły stan świadomości społeczno-politycznej.