Pamiętamy podekscytowanie magiczną datą 2000 roku. Komputery miały przestać działać, a systemowi groziło, że legnie w gruzach. Co więcej była to data, która miała wyznaczać koniec świata, i wiele sekt na tym strachu zbudowało swoje wspólnoty.
Ludzkość i każdy z osobna w tym zbiorze, oczekuje przełomów, wyczekuje lepszego, doskonalszego jutra, pospolicie nazywanego "nowym rozdaniem" - często wiązanego z przłomowymi datami w dziejach świata czy życiem świata przyrody (wiosna, lato). Dzięki siłom natury, rzeczywiście mamy do czynienia z czymś co można nazwać cyklicznością, która weszła do wszystkich znanych nam kultur ludzkich.
Jest w tym zjawisku - cykliczności - wpisany tragizm człowieka skazanego de facto na powtarzalność. Jednak każdego nowego "przełomu", każdego Sylwestra oczekują ludzie w jakimś stanie podniecenia, jakby rzeczywiście miało nadejść nowe, lepsze jutro. Towarzyszy temu bogata symbolika i repertuar zachowań społecznych - fajerwerki, tańce i hulańce. Korki od szampana, rozbite szkło i co tam też w innych kulturach by nie wymyślono.
Waga cezur została też w kulturze ugrunotwana poprzez mity i architekturę - łuki triumfalne, bramy, itd. Które mają nadawać powagę "przejścia" od - do. W czasach wielkich przełomów, związanych z konkretnymi datami rzeczywiście następowały zmiany o wadze cywilizacyjnej, wymienić można chociażby rok 1789 - rok Rewolucji Francuskiej,rok 1939 - czyli rok wybuchu II wojny światowej i tak dalej...W aspekcie indywidualnym z pewnością każdy z nas też jest w stanie wskazać kilka przełomowych dat w swoim życiu. Czemu tak naprawdę służą cezury, których znaczenie jest utrwalone i uwarunkowane kulturowo? W przeszłości przecież, o czym warto pamiętać nawet na Zachodzie "nowy rok" rozpoczynał się w różnych datach, było i tak za czasów rzymskich, że 1 marca.
Jakby więc nie było, z pewnością cezury są podstawą dla podejmowania poważnych postanowień, tak zwanych progowych. Są dla ludzi próbą nawołania siebie do poprawy zachowań, rozwoju, przemiany. Ale czy musimy je warunkować tak wielką odległością czasu jak kilkaset dni? Czy nie byłoby łatwiej wyjść poza kulturowy narzut i zrozumieć, że żyje się każdego dnia "od nowa".
Dlatego też, wszystkim Czytelniczkom i Czytelnikom mojego bloga życzę, aby każdego dnia był dla nich Nowy Rok, abyśmy mieli w sobie tyle sił i chęci aby nawoływać samych siebie i nawzajem do zmian na lepsze każdego dnia, a nie tylko raz w roku. Uciekajmy od status quo, od stagnacji i braku zmian, dążmy w tym dynamicznym świecie do pojmowania siebie i świata jako ciągłej przemiany,której naprawdę warto sprostać, rozumiejąc jednocześnie, że kultura właśnie tak jest skonstruowana aby świat reprodukować, powielając też stosunki władzy i to co nami zarządza i nas zniewala, dlatego też świętujmy przemianę każdego dnia :) Nadajmy sobie prawo do indywidualnej wolności. Nie dajmy się zwieść kulturze, my - ludzie - mamy szansę na "lepsze" każdego dnia.
W tym pozytywistycznym duchu - życzę dość tradycyjnie i konwencjonalnie - Szczęśliwego Nowego Roku, każdego nowego dnia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz