środa, 17 czerwca 2015

Fraternizacja opozycji

Już w okresie przedwyborczym moje wielkie obawy wzbudziła postawa Mariusza Brunki wobec zatrudniania przez Arseniusza Finstera dra Przemysława Zientkowskiego w Urzędzie Miejskim w Chojnicach (wtedy po raz pierwszy opuściłem przed wyborami Projekt Chojnicką Samorządność). Jak wiadomo, Mariusz Brunka był liderem PChS i jedynym kontrkandydatem Arseniusza Finstera w wyścigu o fotel burmistrza Chojnic. Według mnie w tamtym momencie doszło do pierwszego etapu fraternizacji (bratania się). Było już jednak za późno na polityczny demontaż opozycji w takim układzie w jakim przystąpiła do wyborów. Wiedział o tym zyskujący inicjatywę Arseniusz Finster. Jednocześnie takie działania dyskredytowały opozycję w oczach części społeczeństwa.

Drugi etap fraternizacji opozycji rękoma Mariusza Brunki wespół z Arseniuszem Finsterem było głosowanie za uchwałą budżetową, co lokuje opozycję w Radzie Miejskiej na reformatorskim i kontestacyjnym skrzydle...obozu władzy. Zauważalne jednocześnie jest pęknięcie w klubie PChS pomiędzy stanowiskiem hamulcowego Mariusza Brunki i krytycznie nastawionej do obozu władzy miejskiej Marzenny Osowickiego (zresztą Mariusz Brunka już razem z Arseniuszem Finsterem chadza na obiadki). Finster tym samym wbija klin pomiędzy Marzennę Osowicką, a Mariusza Brunkę, próbując wyłuskać Brunkę dla swoich celów i spychając Marzennę na margines z łatką "niekompetentnej". Czerwone światło zapaliła obecność Arseniusza Finstera na otwarciu pikniku obywatelskiego PChS. Przepraszam, ale jak można zapraszać na event'y opozycji, człowieka, który opozycji niszczy i wypala? Brunka oczywiście to zaproszenie wystosował samodzielnie, w ramach "dobrej współpracy". Odczucia innych członków opozycji, mało co Go obchodzą.

Już w tamtym momencie powinienem był opuścić PChS, po raz drugi (po rejestracji w KRS). Pozostałem w stowarzyszeniu, bo miałem nadzieję, że Mariusz Brunka podejmie sprawę, niezwykle istotną, dotyczącą odszkodowań dla chojnickich przedszkolanek, które wypłacić musi Urząd Miasta.

Z PChS finalnie postanowiłem wystąpić i informuję o tym opinię publiczną, aby wiadomo było, że odcinam się w całości od działań Mariusza Brunki w Radzie Miejskiej. Nie mam z tą postawą nic wspólnego. Od miesięcy niezrozumiałe są dla mnie cele i dążenia Mariusza Brunki w przestrzeni politycznej, a te zachowania i postawy oraz wypowiedzi, które obserwujemy nie przystają według mnie do reprezentanta opozycji. Ostatnio przy okazji głosowania uchwały absolutoryjnej, Mariusz Brunka skomentował swoją postawę (nie brał udziału w głosowaniu, choć był na Sali Obrad RM) "nie mój cyrk, nie moje małpy". Takie bon moty są swoistym ubarwieniem działań w przestrzeni publicznej, ale nijak mają się do wypełniania zadań opozycji. Wielokrotne pomijanie tematów ważkich, odwlekanie krytyki, itd. jest nie do zaakceptowania.

W najbliższym czasie planuję powołanie nowego stowarzyszenia miejskiego, które będzie działało w sferze publicznej, miejskiej. Mariusz Brunka w mojej opinii zbratał się z Arseniuszem Finsterem i jest to wynikiem zarówno działań burmistrza Finstera, jak i brakiem instynktu politycznego ze strony Mariusza Brunki. Z tej perspektywy cieszę się, że Mariusz Brunka nie został burmistrzem miasta, a dla siebie mam tę wskazówkę, że należy się naprawdę 10 razy zastanowić, zanim się kogoś poprze w przyszłości, bo to ja zapewniłem Mariuszowi Brunce poparcie innych sił politycznych i byłem architektem tego układu politycznego, który wysunął tylko jednego kontrkandydata. Dziś walę sie w pierś, uważałem w przeszłości, że Mariusz Brunka nie pozwoli się zdominować przez burmistrza, niestety dzieje się w mojej opinii całkowicie odwrotnie. Było to jednak najlepsze rozwiązanie, dla uzyskania wysokiego wyniku wyborczego.

Mariusz Brunka, tworzy wrażenie postawy, jak mówi były poseł Kowalik z SLD: "za, a nawet przeciw". Więc nawet lewica widzi to kluczenie. Brunka jednak uważa, że kiedyś mieliśmy "tępą opozycję". Dla mnie wyrazem skrajnej tępoty jest właśnie takie stanowisko w Radzie Miejskiej, jakie obecnie obserwujemy.Czy rola koncesjonowanej opozycji powinna zaspokoić kogoś, kto odebrał burmistrzowi Finsterowi ponad 30% wyborczych głosów? Jest to marnowanie politycznego potencjału, jaki ujawnił się w wyborach, na to marnotrawstwo nie pozwolę. Czy Mariusz Brunka staje się jednym z siłowników Arseniusza Finstera? Czas pokaże. Mnie osobiście erystyczne wybiegi Mariusza Brunki, przekonują coraz rzadziej.

Dla opozycji nie ma mowy o współdziałaniu, czy kompromisach z Arseniuszem Finsterem. Kto tego nie rozumie, ten nie może pozostawać w opozycji. Burmistrza Chojnic, należy politycznie znokautować, wtedy dopiero zmieni się chojnicka rzeczywistość i nastanie szansa, na normalność. 

Generalnie, zaczynam dostrzegać coraz poważniejszy problem różnicy pokoleniowej w postawach i zachowaniach dzisiejszych 40, 50 i 60 + latków, a ludźmi 20 i 30 letnimi. Jakoś chyba, się po prostu nie rozumiemy. Wasze "trwanie" i trzymanie się stołków, jest dla nas po prostu cyniczne i obłudne, chcemy innej, lepszej, zasobnej i bogatej Polski, dla wszystkich, a nie tylko dla "kolesi z układu", korzystających z renty wynikającej z pozostawiania w synekurach politycznych. 

Polecam materiał video z chojnice.tv:







9 komentarzy:

  1. Ty się lepiej w łeb walnij zamiast w pierś...

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy sad juz podjal wyrok wobec Pana? Chcialbym byc jak Pan - niezlomny, ale czy skazany... to troche inaczej pana stawia w swietle publicznym prosze o niebanie sie komentarzy tego rodzaju. W koncu jest pan niewinna ofiara

    OdpowiedzUsuń
  3. Witamy w świecie prawdziwej polityki - jeśli wchodzisz między wrony musisz krakać jak i one - jeśli chce się ktoś utrzymać a tym bardziej wybić w polityce.
    ps. pchs miało być dla wszystkich, niezależnie od poglądów politycznych i wyznaniowych, a wyszło jak zawsze....

    OdpowiedzUsuń
  4. Fermentacja drożdżowa
    Zastanawiające, że cztery dni po promocji książki wydanej przez Fundację Fuhrmanna i przez nią finansowanej Marcin Wałdoch publicznie obrzuca kalumniami Prezesa Fundacji Mariusza Brunkę http://polityka-chojnice.blogspot.com/2015/06/fraternizacja-opozycji.html#comment-form . Nie byłoby w tym nic dziwnego (Wałdoch słynie z tego, że obrzuca wszystkich wokół oszczerczymi odchodami swojej chorej psychiki) gdyby Wałdoch rzeczywiście miał nagle ku temu powód. Tymczasem zaspokoiwszy pierwszy głód swego wygórowanego EGO (promocja książki) Wałdoch utracił jeden z ważniejszych przyczółków swego istnienia. Przez lata karmił nas informacjami, że oto już za chwilę ukaże się wybitne dzieło (niestety nie jego autorstwa), które zapewni mu pierwsze miejsce w chojnickim panteonie. Podsycał zainteresowanie mediów i mieszkańców budując wokół dzieła, nad którym pracuje, aurę cudu! Po czterech czy pięciu latach książka (nawiasem mówiąc niezła) w jego tłumaczeniu (trochę gorsza) się ukazała, ale niestety życie to nie bajka – ludzie zeszli się na promocję, a potem rozeszli do swoich spraw (ważniejszych niźli przedawniona zbrodnia). Życie Marcina Wałdocha, które od tej chwili miało się odmienić jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wróciło na stare tory. By istnieć zatem (Wałdoch hołduje naczelnej tezie Berkeleya) sięgnął po stary sprawdzony arsenał populistycznych chwytów i trików. Wyciągając stare, przeżute, strawione i wydalone sprawy (Zientkowski, głosowanie za budżetem) i dodając kilka nowych „atrakcyjnych” (nie oddanie głosu przeciw absolutorium i dziś sprawa współpracy Kaczmarka z PO, za którą też pewnie odpowiedzialny jest Brunka) Wałdoch zapewnia sobie pożywkę do drożdżowej (drożdże - jednokomórkowe grzyby) fermentacji, która odbywa się w specyficznym baniaku jakim jest jego głowa. Fermentacja drożdżowa ma jednak to do siebie, że nazbyt się pieni i często kipi brudząc wszystko wokół nieprzyjemną i śmierdzącą breją. Kiedy jednak proces fermentacji się dokona wówczas Marcin Wałdoch chodzi upojony – przynajmniej do czasu kiedy przygotuje nowy nastaw.
    Teraz zatem, do czasu, aż Wałdoch będzie chciał coś wydać nakładem Fundacji lub ogrzać się w ciepełku PChS-u kozłem ofiarnym jest Brunka. Za chwilę, jak donosi wróżbita Maciej, może być to kandydat PiS-u na posła. W między czasie zaś nieśmiertelnie Finster, Szlanga, Wajlonis czy żołnierze radzieccy.
    Cóż, życie celebryty nie jest łatwe – wymaga bowiem ofiar. Mam tylko nadzieję, że wzorem amerykańskiego celebryt - ojca Kim Kardashian - Marcin Wałdoch nie obetnie sobie wacka. Wiem, że istnieć to być postrzeganym, ale na litość boską, Marcin nie idź tą drogą…

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo m się spodobał ten wpis o fermentacji drożdżowej :) Lubię takie ilustracje. Sprawy Zientkowskiego, głosowania za budżetem, itd. nie są sprawami przeżutymi, a raczej nabrzmiałymi.

    Brunka nie jestem kozłem ofiarnym. Pisałem wielokrotnie, ze cenię Mariusza za wkład w rynek wydawniczy w Chojnicach, ale na płaszczyźnie politycznej, moja z Nim współpraca uległa zakończeniu. Z Kamilem Kaczmarkiem kończę jakąkolwiek współpracę, bo wspiera wizerunek zdegenerowanej PO, która była przez lata w koalicji z Finsterem i nic w mieście nie zrobili w sprawach Straży Miejskiej, podobnie, jak i w wielu innych sprawach.

    Nie muszę się silić na "istnienie w mediach". Nie jest to moim celem. Cele określiłem jasno w statucie PChS (stowarzyszenia zwyczajnego), moje protesty przed hołdowaniem Sowietom są autentyczne i wypływają z doświadczeń,jakie miała i moja rodzina w czasach wojny.

    Zanim podjąłem temat Opowieści rzeźnika, minęło 12 lat od jej wydania w Stanach, mądrzejsi ode mnie ludzie, mieli dość czasu, aby ją wprowadzić na chojnicki rynek, ale tego nie zrobili. Książkę mogłem wydać w inny sposób, ale dążyłem do lepszej współpracy ze środowiskiem Fundacji i wie o tym Mariusz Brunka, jakie miałem intencje wydając to wraz z nimi. Zresztą jestem finalnie zadowolony z tego, że książka ukazała się i przybliża ważny element naszej historii, ale też i można z niej wyciągnąć wnioski o współczesności.

    Język, metafory i odwołania wskazują mi jednoznacznie autora wpisu, może zamiast się tak satyrycznie oburzać przedstawiłby Pan swoje sprawozdanie z pracy dla miasta?

    Reszty komentować nie będę, ale mam nadzieję, że się Czytelnicy zdrowo uśmieją w ramach politycznej satyry :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A jeśli chodzi o obawy związane z moją tożsamością i jej uwarunkowaniem, jakimiś ważnymi celami, to zapewniam, że mi ambitnych planów nie brakuje. W sierpniu/wrześniu ukaże się książką o chojnickiej Solidarności, potem dwa interesujące artykuły o chojnickiej polityce współcześnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Fraternizacja, czyli rozgrywanie opozycji, albo jak kto woli dosadniej "oswajanie" Mariusza Brunki...

    OdpowiedzUsuń
  8. Daj Pan sobie spokój z tą książką! Kogo interesują jakieś chojnickie "solidaruchy", czym się tak zasłużyli, że chcesz o nich pisać?

    OdpowiedzUsuń
  9. Już tę książkę napiałem. Tytuł: O chojnickim karnawale "Solidarności". Data wydania: sierpień 2015. Już dziś zapraszam na promocję, którą zrobię chyba na początku września, albo 31 sierpnia.

    OdpowiedzUsuń