Niektórzy z czytelników, po przeczytaniu tego posta powiedzą, żebym się zdrowo puknął w sam środek głowy. Taka wizja mi jakoś nie przeszkadza, bowiem mam już wprawę w przyjmowaniu lawiny krytyki, czasami bowiem prawda wywołuje najżywsze emocje.
W latach 1939-1945 trwałą II wojna światowa, Chojnice były w tym czasie atakowane kilkukrotnie (nie, nie dwukrotnie jak się myśli o 1939 i 1945). Wiele z budynków prywatnych, jak i budynków użyteczności publicznej zburzyli w czasie walki lub okupacji, zarówno Niemcy jak i Sowieci. Z tego tytułu Miasto Chojnice nie otrzymało nigdy reparacji wojennych. Nie otrzymało też reparacji za skradzione i zniszczone dobra niematerialne.
Byłem na spotkaniu z mecenasem Stefanem Hamburą w Bydgoszczy i zapytałem, czy w Jego opinii samorząd może pozwać o reparacje wojenne przed Sąd w Polsce Republikę Federalną Niemiec jako spadkobiercę prawnego III Rzeszy Niemieckiej i Federację Rosyjską jako spadkobiercę prawnego ZSRR. Odpowiedź mecenasa Hambury była jednoznaczna - tak, samorząd może wystąpić z takim pozwem i z pewnością pozew ten zostanie uwzględniony przez Sąd, a naprzeciw siebie staną pełnomocnicy Chojnic oraz RFN i Rosji.
Dlatego uważam, to za wielkie zaniedbanie po 1990 r., żeśmy nigdy o repraracje wojenne się nie ubiegali, ani od Rosji, ani od Niemiec jako wspólnota. Musimy w przyszłości powołać zespół, który oszacuje i wyceni straty, które ponieśliśmy w wyniku II wojny światowej, a rachunek Chojnice winny wystawić Rosji i Niemcom.
Oczywiście - zaraz zawyją syreny - to rewizjonizm! Nie, nic z tych rzeczy, to nie jest rewizjonizm, to próba uzyskania zadośćuczynienia, którego Niemcy i Rosjanie nigdy Chojnicom nie dali. Będę dążył do tego, aby taki pozew Chojnice wystosowały. Oczywiście, że możemy przegrać, oczywiście, że to zajmie czas, ale co jeśli wygramy i otrzymamy dziesiątki lub setki milionów reparacji? Czy wtedy też będziecie mi kazali puknąć się w głowę? Uważam, że bez zbędnego "kurzu politycznego" powinniśmy dochodzić swoich praw jako wspólnota lokalna.
Gratuluję przedsiębiorczości,podobny pomysł powinien być przelany na mój lokalny grunt. Warto się nad tą sprawą pochylić, zanim jesienią padną pierwsze słowa w sprawie act 447 Just.
OdpowiedzUsuń