Proszę czytelników mojego bloga o zapozanienie się z pismem jakie zostanie przesłane do mediów i wydawcy książki Dzieje Chojnice. W ksiązce tej Pan Ostrowski w dość niejasny i krzywdzący sposób opisuje działalność Stowarzyszenia Arcana Historii. Z pewnością nie ma w tym rzetelności jakiej wymaga się od osób o historii piszących. Pismo poniżej:
Panie Marcinie , w którym miejscu widzi Pan zapis o dotacjach na Wasze stowarzyszenie?
OdpowiedzUsuńJa również nie widzę tego, co chce Pan zobaczyc - chyba, że celowo jest napisane "większosc", żeby zatuszowac, że wy nie.
OdpowiedzUsuńPanie Marcinie, jestem dzis po debacie i zastanawiam sie, co bedzie jak Pan zafunkcjonuje w tym ukladzie samorzadowym. Czy nie będzie Pan samotną wyspą, z tą (przepraszam) tendencją do niesłuchania i (znowu przepraszam, ale tak to moze byc odbierane) narzucania własnych opinii. To się może nie udac, bo trudno oczekiwac jednomyslonosci w spoleczenstwie (nawet przy "dobrych" ideach), więc będzie Pan musiał siła rzeczy dogadywac się z ludźmi. Nazwanie tej pani "Panią Krzywonos" w mojej ocenie jest celne tak jak wystapienie p. Krzywnos w tamtej sytuacji oceniam pozytywnie - spontaniczny sprzeciw - tak Pan jest (może byc) odbierany. Ciekawy jest ten Pana autentyczny bunt, ale trudno go brac powaznie w srodowisku ludzi, ktorzy chca byc wysłuchani, uszanowani, zrozumieni itd...
czytam kogo nie należy popierac...(Boże, dlaczego?). Wczytuje sie w Pana wpisy, bo zastanawia mnie czego się Pan uczy z tego wszystkiego. Jakiej modyfikacji ulega Pana myslenie o skutecznym dążeniu do celu.
Ciekawe było to pytanie o społeczeństwo obywatelskie, ale po co się pytac skoro z góry zna sie odpowiedz - Sokrates umarł.
Dla mnie społeczenstwo obywatelskie - to tworzenie nawyków.
GSzlanga
Śpieszę z dookreśleniem mojego stanowiska wyrażonego w prezentowanym piśmie. Jeśli założymy, że wszystkie stowarzyszenia korzystające z dotacji to zbiór A, a nie korzystające to zbiór B - i to jest nam wiadomym, to nie uprawnionym jest pisanie o tych dwóch zbiorach jako o jednym. Dodając zdawkowe zdanie - "większość tych inicjatyw jest realizowana dzięki dotacjom z budżetu miasta", bo w ten sposób nie tylko relatywizujemy, ale też po prostu jest to zwyczajne niedomówienie szkodzące tym, którzy zbiór B budują własną pracą. Jesteśmy innym stowarzyszeniem - choćby przez wzgląd na sposób działalności - dla jednych frajerstwo dla innych szczytny cel i tej ponad trzyletnej działalności nie można trywializować umieszczając nas w takim samym zbiorze stowarzyszeń jak ChTPN czy Europejskie Stowarzyszenie "Pomerania". Ponadto pominięcie kilkunastu numerów "Słowa Młodych" - kiedy wymienia się wszystko dosłownie co w Chojnicach było regularnie wydawane jest po prostu nieprzyzwoitością. "Słowo Młodych" to już ok. 150 artykułów, więcej naukowych, aniżeli esejów. Praca kilku chojnickich doktornatów i ludzi tej ziemi. Skoro już się o SAH wspomina to mogłyby to być informacje zgodne z prawdą, a nie takie pomijające nasz dorobek przy apologetyce wobec wiadomych osób. Czy my też mamy pisać historię pod siebie? Mogę wykreślić z bibliografii wszelkie prace Ostrowskiego (z książki o chojnickim wrześniu) i książka nie ucierpi bo bazuje na dokumentach i wspomnieniach - oryginalnych. Tak się po prostu nie robi i wie to każdy, kto ma za grosz praktyki w pisaniu, a Pan Ostrowski ją ma.
OdpowiedzUsuń1. Zanim ja zafonkcjonuję w polityce to minie wiele czasu. Na tę chwilę mam bardzo pozytywne nastawienie bo ja niczego nie oczekuję dla siebie - w sensie materialnym, czy "prestiżowym". Wiem, że chcę pracować i być wiernym idei, którą mam.
OdpowiedzUsuń2. Efekt samotnej wyspy - jest wynikiem tego w jakim gronie spotykamy się na tych debatach. To jakie ja proponuję rozwiązania i sposób mojej zdecydowanej krytyki to po prostu wywoływanie konsternacji u Państwa. Mówię wprost mi nie zależy na poparciu społecznym. Nikomu nie chcę w żaden sposób zaszkodzić, ale to nie znaczy, że mając inne poglądy mam milczeć lub dążyć do konsensusu. Inność szanuję i toleruję, sprzeczności cenię. W Chojnicach nie ma sprzeczności - nie ma faktycznego rozwoju społeczeństwa jest tylko ciągły przyklask i brak refleksji - jak kiedys napisałem rozwinięty permisywizm (a my dyskutujemy o kulturze!). Przeczytałem wszystkie dostępne po polsku dialogi sokratejskie i metoda dialektyki, którą stosuję jest metodą sokratejską. Rozwój i synteza nie jest wynikiem osławionego konsensusu przeciwnie jest skutkiem sprzeciwów, unikania paradoksów. W tym co mówię nie stosuję - przymusu, ani manipulacji jestem w swym stanowisku szczery i perswazyjny. Taki model do jakiego warto dążyć to demokracja deliberatywna - upodmiatawiająca obywatela i organizacje pozarządowe i zamieniająca rząd, władzę w usługodawcę i za tym jestem. Panie Grzegorzu - proszę spojrzeć na siebie. Działa Pan, ale w szerszej perspektywnie jest wynikiem tego, że Pan Burmistrz to Panu umożliwia i On od tego odcina kupony. Proszę sobie wyobrazić jak zmieni się Pana pozycja kiedy przyjmie Pan wobec ratusza postawę krytyczną. Nie powinno się zmienić nic, a jednak zmieniłoby się wiele...Historia to dobra nauczycielka.
A jak ktoś mówi inaczej to się słyszy - "wariat, głupek, upierdliwiec...". Brak umiejętności spierania się - bo do tego trzeba się nieco wysilić, złamać dogmatyzm i uruchomić szare komórki.
OdpowiedzUsuń3. Słowa - "Pani Krzywonos" w tej sytuacji jaka natenczas miała miejsce w moim zamyśle miały pokazać na jaki poziom sporu próbuje się mnie sprowadzić. Poza tym umiem żartować z siebie :-) Takie sytuacje ogarnia tylko Monty Python. Nam w Chojnicach słabo wychodzi i zamiast się śmiać to wpadamy w oślą zadumę.
OdpowiedzUsuń4. Tak mój bunt jest autentyczny. Jego podstawy opisałem. Czy trzeba się z ludźmi dogadywać? Oczywiście, że tak! Ale to była debata, to byli kandydaci, ja jestem politologiem i ja pytałem i oczywiście NIE ZNAŁEM odpowiedzi jak zasugerował Pan Mariusz Brunka. Znam filozofię polityki i pytanie jakie zadałem miało mi dać możliowość identyfikacji pozycji ideologicznych tychże Odpowiadających. Niestety było tak jak się obawiałem po odpowiedziach na tym poziomie nic nie można powiedzieć poza tym, że kandydaci nie mieli zbytnio pojęcia o możliwościach i rozpoznanych kierunkach rozwoju społeczństwa w drodze do obywatelskości. Muszę pochwalić za wszystkie odpowiedzi Pan Wajlonisa (jeśli źle zapisuję nazwisko proszę o sprostowanie), nie jest to moja koketeria - bo mam zamiar pochwalić DYKCJĘ! Co do merytoryki każdy może mieć swój pogląd ja go wobec tak młodego i odważnego człowieka zdradzał nie będę.
OdpowiedzUsuń5. Czego się uczę w skutecznym dążeniu do celu? Proszę Pana, zapraszam do zmiany perspektywy i przyjęcia a priori, że ja mogę nie mieć Celu. Moje działanie ma mało wspólnego z teleologią czy prakseologią. Interesują mnie środki, sposoby, procesy, ale nie przez wzgląd na możliwość osiągania celu, a więcej przez chęć analizowania ich wpływu na rzeczywistość społeczno - polityczną. Nigdy nie wiadomo co będzie jutro - w sensie tego determinizmu, który wbrew naszej woli zawsze może nas - "nakierować" zupełnie wbrew indywidualnym założeniom. W tym wypadku mam sporo pokory :-)
OdpowiedzUsuń6. Anty - rekomendacje - są wynikiem braku czysto idelogicznej możliwości zrozumienia (zgody?) sposobów funkcjonowania wymienionych Państwa w przestrzeni publicznej. Mnie najzwyczajniej przeraża zimny utylitaryzm. Nie wszystko co użyteczne jest dobre i nie wszsytko co dobre dla większości może być ekstrapolowane na mniejszość. A ten kierunek - utylitaryzmu przy autorytarnym (autorytatywnym?) sposobie sprawowania władzy uruchomił mnie jako kogoś, kto chciał stać z dala od polityki.
OdpowiedzUsuńPanie Grzegorzu dla Pana społeczeństwo obywatelskiego tworzenie nawyków, ale jakich? Bo tak mówiąc ja Panu powiem, że to społeczeństwo już mamy - tacy jesteśmy - uzależnieni od długiej listy rzeczy pustych w treść, szkodliwych i błędnych. Wydaje mi się, że Pan ma na myśli coś innego?
OdpowiedzUsuńDziękuję za odpowiedz.
OdpowiedzUsuńRozumiem argument o "Dziejach" i możliwości błędnego odczytania przez potomnych. Nie wyczuwam jednak, żeby było to robione celowo, stąd język sprzeciwu mógłby zasugerowac errate, a nie "miazdzyc" człowieka.
Nie zgadzam się również, że istnieje brak refleksji, oczywiscie nie u wszystkich, spoleczenstwo bedzie podzielone prawdopodobnie zawsze i nie namawiam Pana do milczenia, tylko sugeruję, że jest to odbierane jako atak bardziej niz merytoryczna proba udowodnienia czegos. A przeciez sam Pan mówi, że nie chce Pan szkodzic, wiec tylko podaje Panu to, co w moich oczach Pana pozycję osłabia. Również dlatego, że myślę, że w pytanych uruchamia się mechanizm obronny, który uniemożliwia rzeczową odpowiedz - nieusprawiedliwiam wszystkich (choc moze to tak brzmiec) - kazdy z tych ludzi byl z innego srodowiska, moze nie umieja precyzyjnie odpowiedziec na pytanie, ale trudno oceniac, ze maja zle intencje i są bezrefleksyjni. Refleksje to oni mają, brakuje troche konkretow, troche wiedzy o tym co juz zostalo zrobione.
Co do celu (p.5) - wydaje mi się, że się rozmijamy. Rozumiem, że celem nie jest prestiż czy pieniadze - prosze mnie nie podejrzewac o takie naiwne podchodzenie do sprawy - ale do czegos trzeba dazyc. "Statek, który nie zna portu docelowego, już zawsze będzie tylko dryfował po morzu" (Sokrates :) . A przyszłośc da się zaplanowac, w tym sensie, ze kiedy pojawia sie odejscie od kursu, dokonujemy weryfikacji i idziemy dalej (mówiąc kolokwialnie)
Antyrekomendacje - a co z doswiadczeniem, wiedza, kompetencja, iloscia "dobrego", którego Ci ludzie dokonali, zaangażowaniem, serio podejsciem do spraw miasta? Jako wyborca nie będę tego wyrzucał na śmietnik, bo nie podoba sie Panu cżłowiek, który im szefuje. To niemadre i szkodliwe takie ujednolicenie. Przykład: niech Pan pomysli o jakiejkoliwiek partii dobry przykład PIS - wszyscy są tam bezmyślnymi "krwiopijcami" podporzadkowanymi bezsilnie władzy p.Kaczynskiego? Oczywiscie nie.
OdpowiedzUsuńI tu wrzucenie do jednego worka pt "PIS" nie jest wiarygodne i miarodajne. W zeszłych wyborach głosowąłem na p.Stankego (PIS - pomimo mojej niechęci do tej partii), bo go miałem okazję poznac i wiem jakie było jego zaangażowanie.
To zagadnienie Spoleczenstwa Obywatelskiego musze jeszcze przemyslec. Pozdrawiam. Grzegorz Szlanga
OdpowiedzUsuń1. Z ilością "dobrego" jest właśnie różnie.Doświadczenie - tak mają na pewno. Wiedza i kompetencje mniej.
OdpowiedzUsuń2.PiS to zły przykład. Nijak ma się ten przykład do chojnickiej sceny. Ta partia to tysiące członków i paradoksalnie wobec tego obrazu Kaczyńskiego jednak różność. Znam ludzi z PiS, szeregowych członków, posłów, senatorów. Mają odmienne wizje od Kaczyńskiego jedni, a drudzy mają takie jak On. Ale na prawo od Centrum nie mają innej możliwości zaistnienia w polityce czy działalności na rzecz idei jakie wyznają. Bo z takimi ideami nic by nie zdziałali w PO, SLD...W Chojnicach jest wybór, jest wiele ugrupowań, organizacji itd. Niestety ekonomiczne uzależnienie - nawet podmiotów gospodarczych od polityki miasta (mógłbym podać nazwy firm), a szczególnie działalności stowarzyszeń sprawia, że mechanizm jest prosty - z nami lub przeciw nam. W związku z takim mechanizmem, któremu patronuje Pan Finster ja mówię wprost - nie ma przymusu dla tych ludzi aby iść z Finsterem. W Chojnicach są inne opcje i możliwości. Poza tym można budować swoje organizacje zgodne z życiowymi celami. Niestety dla większości KWW Arseniusz Finster to wygodny komitet. Przykładem tego mechanizmu są SIS Samorządni, czy PO. Tego Pan nie widzi?CO do PiS w kontekście Chojnic, to na razie nie zabieram głosu. Poczekam na okres po wyborczy.Pozdrawiam
Panie Grzegorzu. Ma Pan rację moje pytanie było atakiem na niekomepetencje, brak wizji i wiedzy. Czy to źle? To są kanydaci, a nie kurze jajka. To debata, a nie sitcom. Właśnie w kontekście Pana wpisu - i cytatu z Sokratesa: "Statek, który nie zna portu docelowego, już zawsze będzie tylko dryfował po morzu" - kandydaci Ci nie tylko wobec mojego pytania, ale przede wszystkim wobec pytania Michała Januszewskiego byli dryfującymi łajbami. Ja sobie pozwolę na pewną alegorię i sam siebie porównam do statku na bezkresnym morzu - mam siły i zapasy, silną choć nieliczną załogę i wiedzę o zachowaniu morza, które na razie wydaje się bezkresne. To nie jest pozbawione sensu, powiedzmy, że płyniemy w poszukiwaniu Nowego. Mam nadzieję, że się spodobało ;-). Przyszłości nie da się zaplanować. Gdyby się dało, nie byłoby towarzystw ubezpieczeniowych, policji, sztabów zarządzania kryzysowego, funduszy zdrowotnych. Zaplanowana przyszłość może być o tyle o ile przygotujemy się na wszystkie możliwe scenariusze zdarzeń - a tego nie dokonamu nigdy. Ja z historii wiem jedno, ciężka praca u podstaw, determinacja w działaniu, dążenie do uczciwości i poszanowania wolności drugiego człowieka - tak można budować wtedy na pewno sami nie wywołamy nieprzewidzianych skutków.Polecam Panu zapoznanie się z Demonem Laplace'a - "przypadkowy determinizm". Generalnie problem przewidywnia przyszłości społeczno - politycznej. Antycypacja pewnych zdarzeń jest bardzo ograniczona. I jej jakość zależy nie od perspektywy czasowej o której chce się mówić, ale właśnie od wspomnianej przez Pana kiedyś umiejętności holistycznego postrzegania świata - która i tak jest bardzo ograniczona - odsyłam do teori poznania. Konsekwencje przyjęcia postawy - deterministy lub indeterministy (przez samorządowców)mogą być fundamentalne właśnie dla życia społecznego z tych postaw właśnie, z rozpoznania ich u społeczników można wiele powiedzieć o tym jak będą chcieli kształtować naszą przyszłość. We wczorajszej debacie było ciężko zrozumieć o co chodziło odpowiadającym na pytania Michała Januszewskiego i moje. Takich właśnie chce Pan radnych? Nie zdających sobie sprawy z palety MOŻLIWOŚCI? Błądzących...dogmatycznych...?
OdpowiedzUsuńMam prośbę: czy mógłby mi Pan wysłac swój email na adres gszlanga@wp.pl. Licząc na Pana poczucie humoru chciałbym Panu coś wysłac. Tylko proszę wysłuchac do konca :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
gszlanga
http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20101112/INNEMIASTA04/511847105
OdpowiedzUsuńPanie Marcinie! Dziś GP zamieściła mój list w/s Dziejów Chojnic. Zapraszam do lektury - http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20101116/INNEMIASTA04/85094090
OdpowiedzUsuńWitam Panie Jerzy. Dziękuję za namiar. Czytałem. Zdziwiłem się, że opublikowano to. Na Pana miejscu, byłbym raczej zaniepokojony tym obrotem rzeczy. Naturalnym byłaby odmowa publikacji - nienaturalnym publikacja takiego tekstu w TEJ gazecie. To co robi GP nigdy nie wydawało mi się bezinteresowne. Jakby co, popieram Pana analizę.
OdpowiedzUsuń