Przez lata próbowałem dociec czym kierują się władze miejskie w kierowaniu - zarządzaniu miastem. Jakie czynniki wpływają na ich decyzje? Czy jest to wynik tylko chęci zaspokojenie osobistych aspiracji i dążeń, czy też może wynik jakiejś nieczystej gry i próby nabijania komuś portfela? Okazało się, że źle stawiam pytania. Ostatnio dopiero doszedłem do wniosku, że działania władz w Chojnicach są irracjonalne. Polegają najczęściej na emocjach, i chęci zaspokojenia niezrozumiałych dla ogółu interesów w krótkiej perspektywie czasu. Niestety ta irracjonalność przekłada się także na relacje chojnickiej władzy z otoczeniem.
Jeśli spojrzymy na wydatkowanie pewnych sum na projekty, które chojniczanom nie dały nic oprócz wzrostu kosztów funkcjonowania miasta jako zorganizowanej wspólnoty, to twierdzenie o irracjonalności działań staje się jak najbardziej prawdziwe.
Jak bowiem rzekoma racjonalność kryła się za sprzedażą miejskiego szaletu koło kościoła gimnazjalnego? Jaka ona była w kwestii budowania baszty w fosie? Jaka ona jest w przypadku ocieplania przez miejskie spółdzielnie zabytkowych budowli styropianem? Jaka jest ona kiedy zapytamy się o lata utrzymywania dwóch burmistrzów? Czy racjonalnie uzasadniona była decyzja o powołaniu asystenta ds. naukowych tuż przed wyborami? Czy racjonalnym jest "topienie" milionów w basenie? Czy jest jakaś racjonalność w tworzeniu strategii dla miasta w oparciu o wiedzę powszechnie dostępną, ale bez badań ukierunkowanych na rozpoznanie lokalnych problemów z jakimi boryka się miasto? Czy racjonalnym jest mieszanie stref miasta - gdzie w strefy mieszkaniowe wkraczają fabryki (tak ma być), a pomiędzy kompleksami fabrycznymi chce się budować mieszkania? Czy racjonalnym jest budowa obwodnicy 50 metrów od płotów posesji z domkami jednorodzinnymi? Czy jest jakaś racjonalność za utrzymywaniem baszty Jutrzenki - Trzebiatowskiego? Czy jest jakaś racjonalność za "topieniem" pieniędzy w zaciężnych piłkarzy MKS Chojniczanka (to mój klub, ale chciałbym aby grali tam chojniczanie). W końcu jaka jest racjonalność w funkcjonowaniu Straży Miejskiej? Czy racjonalnym było tworzenie projektu Balturium?
Przykłady można by mnożyć. Okazuje się jednak, że zamiast rozumu po stronie władzy dominuje irracjonalność, która przekłada się jednocześnie na brak rozwiązań dla miasta, które miałyby realnie wpłynąć na zmianę warunków w których żyjemy w Chojnicach. Miasto to potrzebuje wizji wykraczającej poza programy unijne, poza kolejne brnięcie w kredyty. Takiej wizji nie da się wypracować po omacku, bez badań, bez wiedzy. Niestety serwuje się nam tylko kolejne spektakle, raz przyjadą Chińczycy i obiecują owocną współpracę, innym razem chojnicki globtroter Jutrzenka leci do Chin. Co z tego mają chojniczanie poza kosztami? Jak to się przekłada na nasz dobrobyt?
Zamiast rozumu i oświecenia jest ciemność i brnięcie po omacku w nieznane po lince emocji i pragnień...Kiedyś uważałem, że tutaj wszystko wynika ze złych intencji, dziś twierdzę, iż to zwyczajnie brak rozumu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz