Dziś w "Gazecie Pomorskiej" można przeczytać, o swoistej "wojnie o mieszkańców", którą toczy miasto Chojnice z gminą wiejską Chojnice.
Logika konfliktu wcale mnie nie zaskakuje. Wójt z Burmistrzem walczą na różnych polach, o inwestorów również, a teraz nasila się przeciąganie liny o mieszkańców. Obliczem tej walki są działki budowlane, Chojnice pod rządami Burmistrza zatracają swój miejski charakter i stają się niczym innym, jak "wsią w mieście". Dlatego, tak trudno miastu wygrać konkurencję z gminą wiejską. Miasto ma swoje atuty, których ratusz nie wykorzystuje, do tych atutów należy budownictwo mieszkaniowe wielorodzinne, które w Chojnicach leży odłogiem. TBS nie zaspokoi popytu na nowe mieszkania, a warunki tam proponowane jednak skłaniają mieszkańców do życia na wsi, nie w mieście. Chojnice zatracają tym samym charakter miasta, a stają się "ogrodami działkowymi". Przecież większość terenów budownictwa mieszkaniowego zajmują w Chojnicach już domki jednorodzinne. Nie buduje się, ze sporadycznymi wyjątkami, prawdziwych kamienic w sercu miasta, a od lat 70. XX w. praktycznie nie powstała żadna dzielnica typowo miejska w Chojnicach(można się spierać o początki Osiedla Rzepakowe, czy jak wola inni Pogodne). Budujemy masowo domki jednorodzinne, a to powoduje zajmowanie coraz większej powierzchni (bo dziś działka 500 metrów kwadratowych nikogo nie zadowala). Tym samym zaczyna brakować ziemi w mieście, między innymi pod inwestycje. W tle tego konfliktu z gminą wiejską Burmistrz jest aktorem w wielu przedziwnych spektaklach, jak w tym, który toczy się nadal wokół działek "Metalowiec". Przecież wiadomo, że namawiano mieszkańców do rozbudowy altan, a chwilę potem gmina wystąpiła do sądu z zarzutem, iż działkowcy i PZD łamią własny statut - bo dokonuje się tam samowoli budowlanej (do której władze zachęcały!), żeby odebrać związkowi działkowców tę ziemię i przyległe do ogródków 15 hektarów. Teraz zaczynam rozumieć, tę "spekulację działkami". Jednak jest to droga donikąd. Jeśli z gminą wiejską będzie się walczyć jej własnymi narzędziami - czyli ziemią, której w mieście jest po prostu mniej, to miasto tę walkę przegra (no i przegrywa już od lat). Wygrać mieszkańców można jedynie świadomym kształtowaniem przestrzeni miejskiej i tworzeniem w mieście infrastruktury charakterystycznej dla miasta, a nie dla wsi.
Chojnice potrzebują poważnej wizji rozwoju budownictwa komunalnego, tworzenia nowych osiedli miejskich, a nie ciągłej rozbudowy przedmieść, które (o zgrozo!), mają jeszcze coraz częściej za swe sąsiedztwo zakłady przemysłowe (przecież koło Osiedla Kolejarz projektuje się powstanie wielkiego zakładu przemysłowego) -pewnie dlatego Burmistrz mieszka w powiecie człuchowskim, na tzw. Zielonych Wzgórzach. Wszystko to oznacza, że nie ma, pomimo ciągłych zapewnień istnienia strategii rozwoju, żadnej spójnej wizji rozwoju miasta (sam Burmistrz porzucił miasto w którym widocznie nie znalazł już żadnej atrakcyjnej lokacji). Co gorsza na konflikt z gminą o mieszkańców, nakładają się coraz bardziej dla mnie niezrozumiałe i partykularne interesy ludzi władzy i grup z nią związanych.
Suburbanizacja - to trudne słowo
OdpowiedzUsuń