poniedziałek, 17 grudnia 2012

Informacja publiczna w Chojnicach - tajne przez poufne?

Pytanie z tytułu posta wydaje się trywialnie proste, wystarczy przecież zajrzeć na BiP Chojnice i sprawdzić oświadczenia majątkowe za zeszły rok. 

I tak dowiadujemy się, że Sekretarz Miasta, Dyrektor Generalny Urzędu Miejskiego w Chojnicach osiągnął w zeszłym roku dochód w wysokości prawie 165 tysiące złotych, wynikający z stosunku pracy. 

Te dane jednak nie wystarczyły Panu Mariuszowi Janikowi, który w piśmie z 4 czerwca 2012 roku zażądał od burmistrza miasta Chojnice podania: "jakie są łączne koszty poniesione przez Gminę Miejską Chojnice w związku z zatrudnieniem Roberta Wajlonisa w roku 2011".

Burmistrz wyjaśnił, że Robert Wajlonis zatrudniony jest w Urzędzie na podstawie umowy o pracę, a udzielenie informacji o jego wynagrodzeniu stanowiłoby naruszenie przepisów o ochronie danych osobowych oraz stanowiłoby naruszenie prawnie chronionych dóbr osobistych pracownika.

Według mnie dziwne i pokrętne tłumaczenie burmistrza, zresztą okazało się, że Wojewódzki Sąd Admistracyjny w dniu 14 listopada wydał wyrok w którym uchyla decyzję burmistrza z 6 czerwca - stanowiącą odwpowiedź burmistrza na zapytanie Mariusza Janika. Co więcej bito pianę i skierowano sprawę na złe tory, bo informacja o wynagrodzeniu jak wskazaliśmy wyżej dostępna jest na stronach BiP miasta Chojnice. Mariusz Janik nie pytał o wynagrodzenie, a o "łączne koszty".

Z meritum sprawy rozstrzyganej przed WSA w Gdańsku wynika tyle, że miasto Chojnice źle zinterpretowało zapytanie Mariusza Janika. Decyzja burmistrza Chojnic Arseniusza Finstera o odmowie udzielenia informacji publicznej w zakresie zapytania Mariusza Janika została uznana przez WSA za bezzasadną i stąd jednocześnie WSA odmowę uchyliło wyrokiem. 

Mieszkańcy Chojnic szcególnie powinni skorzystać na takim rozstrzygnięciu bo wskazuje ono, że urzędnicy, funkcjonujący za publiczne pieniądze, nie mają prawa odmawiać nam dostępu do informacji publicznej. 

Mam nadzieję, że Mariusz Janik będzie nas nadal informował o swoich działaniach, które w mojej opinii wpisują się w typowe działania monitoringu działań władzy samorządowej. 

No i może dowiemy się konkretnie jakie są koszty ponoszone - jak w zapytaniu wskazano. Panie Mariuszu, a może by tak jeszcze dopytać o zastępców burmistrza?

środa, 12 grudnia 2012

Wybuch stanu wojennego - pokłosie chojnickie

W Chojnicach, tak jak i w całym kraju na mocy Dekretu o Stanie Wojennym wydanym przez Radę Państwa PRL, wprowadzono stan wojenny i dokonano zatrzymań oraz rewizji w domach działaczy niepodległościowych. 


Ryc. 1. Źródło: Krzysztof Osiński, Zarys dziejów NSZZ "Solidarność" Regionu Bydgoskiego (1980 - 1990), Gdańsk 2010.




Stanisław Dembek (1937 - 1990) internowany został 18 XII 1981 r. , zatrzymany decyzją Komendanta MO w Bydgoszczy.

Ludwik Gólski (1941 - ) internowany został 18 XII 1981 r., zatrzymany na podstawie decyzji Komendanta Wojewódzkiego MO w Bydgoszczy.

Leon (Zbigniew) Reszkowski internowany został 15 XII 1981 r., zatrzymany na podstawie decyzji Komendanta Wojewódzkiego MO w Bydgoszczy. 

Wśród 205 działaczy niepodległościowych, nieprzychylnych władzy komunistów, w więzieniu w Potulicach osadzono trzech wymienionych wyżej chojniczan.

Stanisław Dembek i Ludwik Gólski zostali internowani przede wszystkim za ogłoszenie strajku okupacyjnego w WKS "Mostostal" w dniu 13 XII, czyli w dniu ogłoszenia stanu wojennego. 

Zbigniew Reszkowski został zatrzymany za nieudaną próbę wywołania strajku wśród kolejarzy chojnickich. Próbę tę podjął w dniu 14 grudnia. 



Z celi numer 44, dnia 03.02.82 wyszedł Dembek Stanisław, syn Bronisława.
Z celi numer 44, dnia 21.01.82 wyszedł Gólski Ludwik, syn Bernarda.
Z celi numer 36, dnia 29.01.82 wyszedł Reszkowski Zbigniew, syn Leona.

Strajk w "Mostostalu" był jedyną udaną próbą podjęcia akcji protestacyjnej na terenie województwa bydgoskiego. Władze PZPR rozważały siłowe rozwiązanie powstałego problemy w chojnickim zakładzie. 

Solidarnościowcom zarzucano między innymi tworzenie list proskrypcyjnych i działalność na rzecz obalenia panującego ustroju. 

Rok po wybuchu stanu wojennego, grupa działaczy nielegalnych wtedy struktur "Solidarności", dokładnie w dniu 16 grudnia, złożyła bez pozwolenia władz znicze i kwiaty, oraz szarfę z napisem "Ofiarom Stanu Wojennego" pod pomnikiem Ofiar Faszyzmu. Następnie udali się do miejskiej fary na Mszę Św. w intencji papieża i ofiar Grudnia 70'.

W czasie trwania stanu wojennego na terenie Polski śmierć z rąk komunistów poniosło około 100 osób w wyniku pobić bądź postrzałów. 

Niestety do dziś nie ukazała się żadna praca dotycząca okresu stanu wojennego w Chojnicach. Być może już w przyszłym roku ukaże się taka pozycja wydawnicza :) poprzedzona rzetelnym artykułem. Dziś niestety nikt nie może nam zaproponować komplementarnego opracowania, a szkoda...

Refleksja nad zdjęciem zamieszczonym w poście, nasuwa mi zapytanie o to, czy i dziś nie powinniśmy powołać komitetu w obronie prześladowanych za przekonania w Chojnicach? Lista się wydłuża...a władza zaprasza na nią kolejne osoby. Zdeprawowani szubrawcy na styku polityki i biznesu oraz sądownictwa myślą, że tak jak za PRL są w stanie prześladować niewinnych ludzi bez konsekwencji dla swych działań...

niedziela, 9 grudnia 2012

Duchowa transformacja Milicji?

Mało która instytucja, miała na sumieniu tyle ile miała popularna MO. Milicjanci biegali z pałkami za często "Bogu ducha winnymi" ludźmi. Ciężki okres przemian ustrojowych, miał w opinii społecznej zmienić absolutnie oblicze stróżów prawa. Jak pokazują dziś liczne filmy dokumentalne, ale i treści fabularyzowane, te zdarzenia nie całkiem zmieniły oblicze MO. Powstająca nowa Policja wszelkimi sposobami szukała poparcia społecznego dla prawomocności swojego działania, a i po prostu istnienia. W Chojnicach dzięki inicjatywie działaczy społecznych i związków, doprowadzono do Mszy Świętej, która miała być "symbolicznym" chrztem i oczyszczeniem, dla "dawnych pałkarzy". Jednocześnie spełniać się miało chrześcijańskie odpuszczenie i dokonanie aktu miłosierdzia wobec, tych którzy przecież w latach wcześniejszych miłosierdzia nie okazywali będąc zwyczajnie sługami na pasku komunistycznych zbrodniarzy. 

Czy od tego czasu już coś się zmieniło? Czy Policja jest w swych działaniach suwerenna, czy też nadal jest instrumentem władzy i działań różnych zakulisowych grup nacisku. Czy obywatel może liczyć na jej ochronę, czy musi się liczyć z pukaniem do drzwi z czyjegoś "widzi mi się"? Czy Policja jest, również w wymiarze lokalnym, nadal jak za PRL-u, instrumentem władzy, również tej lokalnej?

Msza Święta, o której wspomniałem miała miejsce w 1990 roku, w Chojnicach, w kościele pod wezwaniem Chrystusa Króla, przy ulicy Duch Świętego. Poniżej kilka zdjęć z tego zdarzenia. 

Może dobrym pomysłem byłoby, aby oprócz Policji ochrzcić też wszystkich prokuratorów?

Dobrze byłoby, aby ludzie zajmujący publicznie eksponowane stanowiska, utrzymywali wysokie standardy etyczno - moralne, szczególnie bliskie wyznacznikom katolickiej nauki społecznej. Bo nie wyobrażam sobie takich sytuacji, jak te ze znanych afer z okresu PRL - u były codziennością, kiedy to prokuratorzy na zlecenie polityczne lub z pobudek osobistych (pozamałżeńskie romanse czy też chęć wpisania się w łaski komunistycznych notabli) ganiali "biednych" Policjantów po prywatnych domach w poszukiwaniu "reakcjonistów". 

Policja chrzest przyjęła, pozostaje liczyć, że ten 22 letni "człowiek" pamięta o nakazach i zobowiązaniach człowieka, który przyjął ten sakrament. Oby te działania z 1990 roku, nie były tylko jednym z modnych wtedy elementów afiszowania się z "doktryną prawicowo - katolicką". 




Zdj. 1. Ulica Ducha Świętego w Chojnicach, radiowóz (typowa "Suka") przed parafią pod wezwaniem Chrystusa Króla i bł. Daniela Brottier. Na zdjęciu widoczny ówczesny proboszcz parafii ojciec Władysław Budziak ze Zgromadzenia Ducha Świętego.


Zdj. 2. Radiowozy policyjne na ulicy Ducha Świętego.



Zdj. 3. OSiR Chojnice uroczystość zaprzysiężenia Policji.


 Zdj.4. Nowy komendant Policji w Chojnicach, trzeci od lewej, porucznik MO Stefan Lepak, mianowany w strukturach Policji na stopień kapitana.




Zdj. 5. Policjanci przybyli na "chrzest Policji" przed wejściem do kościoła Chrystusa Króla.




Zdj. 6. Działacze społeczni  podczas Mszy Św. ("chrzest Policji"). Od lewej: Zbigniew Reszkowski, przewodniczący podregiony NSZZ "Solidarność" Chojnice, Ignacy Guenther poseł na Sejm RP, prokurator Brunka.

wtorek, 4 grudnia 2012

Bieda w Chojnicach

Kiedy analizowałem dane do tego posta, to ogarniało mnie przerażenie, Chojnice i powiat chojnicki to naprawdę konkretne zadupie. Nie obrażam nikogo, poza rządzącymi nami przez kilkanaście lat. Do napisania tego posta, bodźcem była dla mnie dysproporcja wynagrodzeń wiceburmistrzów Chojnic zarabiających prawie po 12 tysięcy złotych brutto, wobec stawek na tych stanowiskach na przykład w Słupsku, gdzie kandydatowi na stanowisko zastępcy prezydenta oferuje się 6 tysięcy złotych brutto.


W "Gazecie Pomorskiej" w numerze z dnia 30 listopada tego roku ukazał się ciekawy artykuł, dotyczył porównania średnich cen produktów spożywczych z tak zwanego "koszyka podstawowego", cen jakie są w miastach regionu. Sprawdzono ceny dla Bydgoszczy, Inowrocławia, Grudziądza, Torunia i Włocławka. Więc dla miast od Chojnic większych. W zestawieniu Chojnic nie zabrakło. Dane są porażające, bo spośród 14 produktów (chleb, mleko, ziemniaki, cukier, mąka, ser żółty, ser biały, masło extra, kurczak, schab bez kości, kiełbasa krakowska, kiełbasa biała, pomidor, czekolada mleczna) w Chojnicach najdroższe w regionie okazało się być aż 7 produktów!!!  Płacimy najwięcej za chleb, za cukier, masło, kurczaka, schab, kiełbasę krakowską i czekoladę.Tym samym jesteśmy najdroższym miastem w regionie. Taniej jest we wszystkich innych miastach z rankingu. 

Obiektywnie należy uznać, Chojnice leżą przecież w innym województwie,aniżeli pozostałe miasta z rankingu. Te bowiem leżą w biedniejszym od pomorskiego, z większym bezrobociem etc. Czyżby biedniejszym? Co prawda w województwie pomorskim średnia zarobków w kwocie brutto wynosiła w ostatnim kwartale 3.736, 28 zł, a w województwie kujawsko - pomorskim 3.252,90 to jednak niech nikogo nie zaszokuje, że w powiecie chojnickim...uwaga...średnia zarobków wynosi 2.458,88 zł. Co oznacza, że przeciętny mieszkaniec powiatu, pracujący oczywiście, ma "na rękę" 1.780 złotych!

Stąd wiemy już, że,pracujący chojniczanin dysponuje 1.780 złotymi. Jak jest w Bydgoszczy? Otóż mają tam średnio 2.540 złote na rękę co miesiąc. Jak jest w Inowrocławiu?Ano 2138 złotych. W Toruniu 2.396 złotych. W Gdańsku mieszkaniec pracujący cieszy się średnią pensją na poziomie około 3 tysięcy netto!

Chojnice niestety są miastem drogim. Bo, o ile argument o tym, że w większych miastach zarabia się więcej jest prawdą, o tyle w przypadku naszego miasta okazuje się, iż sam koszyk dóbr podstawowych obala argument o tym, że "przecież żyje się tutaj tanio". Otóż nie, taki bydgoszczanin może za swoją pensję kupić 1558 bochenków chleba, kiedy chojniczanina stać będzie zaledwie na 827 bochenków chleba. Ten współczynnik może mieć znaczenie, bo niektórzy będą za chwilę karmić sąsiadów.

Może lepszym przelicznikiem będzie benzyna E95. W Chojnicach za średnią pensję kupimy ok. 323 litry miesięcznie, a na przykład w Bydgoszczy ok. 470 litrów. W Gdańsku? Ano 550 litrów! 

Zgadzam się z burmistrzem Finsterem, który twierdzi, że żyjemy w tej części województwa, którą można już oficjalnie nazywać częścią "B", a ja będę o niej mówił wyraźniej "zadupie". Jest to "zadupie", w którym się znaleźliśmy, nie przez jakieś uwarunkowania kulturowe, braki w intelekcie, kwestie historyczne, przynależność do tego, a nie innego województwa, tylko po prostu przez nieudolne władze, które od kilkunastu lat wpędzają tak chojniczan jak i mieszkańców powiatu w biedę, sami obrastając w piórka i zarabiając krocie, przy tym obstawiając się ludźmi wierno- poddańczymi. 

Ten cały establishment lokalny jest już po prostu zatęchłą formą władania, która mam nadzieję zapadnie się sama w sobie niczym ... rzeczy organiczne :) Lepiej jednak, abyście to Wy Czytelnicy, zrozumieli jakie są przyczyny stanu w jakim zaczynamy się znajdować. Gdyby burmistrz Finster przez kilkanaście lat był rzeczywiście takim zacnym magikiem za jakiego chce uchodzić, szczególnie w kwestii cyferek i danych gospodarczych, to nie bylibyśmy dziś w "zadupiu". Niestety jesteśmy w nim, a to spowoduje w czasach recesji ,którą przywitamy już w Nowym Roku okres "siedmiu lat chudych". Niczego nie będę prognozował, bo byłoby to wróżeniem. 

Konkrety są takie, że jesteśmy narażeni bardziej, anieżeli Ci, którzy mają większą siłę nabywczą, więcej miejsc pracy itd. My, w Chojnicach, zostaniemy niestety jedną z najbardziej dotkniętych kryzysem społeczności w regionie. To i tak skromne wynagrodzenie wydaje się, że spadnie niesamowicie w przeciągu najbliższego roku, a wtedy "rodzino chojnicka" nic tylko groch i woda do gara, bo na nic więcej nas tutaj nie będzie stać. 

Nie dziwię się dużemu ruchowi emigracyjnemu, znaczenie zwiększającemu się w ostatnich miesiącach (obserwuję wyjazdy kolejnych znajomych). Dobrze, że jeszcze jest gdzie wyjechać. W XIX w. całe wioski składały się na wyjazd jednej osoby, a czasami rodziny, żeby Ci ściągnęli ich synów i córki na "bogatszą ziemię". Czy i taki scenariusz nas jeszcze czeka? O tym zapewne nie myślą "chojniccy stratedzy", którzy będąc w pełni usatysfakcjonowani 15 punktami strategii burmistrza pamiętali o kolejnych wyborach, ale zapomnieli o ludziach!

Mam nadzieję, łudzę się, że kiedyś ktoś zacznie rozliczać za te lata jakie zostały zmarnowane przed kryzysem. Przykre jest obserwowanie jak najzdolniejsi ludzie z tego miasta, jak najbardziej interesujący, zagwozdkowi, nieszablonowi muszą wyjeżdżać i tworzyć element pozytywnego klimatu na zmywakach w Londynie czy w niemieckich domach starców. Naprawdę, nie o "takę" Polskę walczył 'TW' Bolek. 

To miasto jest po prostu na samym dnie. Na razie macie Państwo oczy przesłonięte tym, "że jest ładnie", ale za tą kurtyną są konkretne dane - długi, brak pracy, rosnące bezrobocie, rosnąca emigracja, spadająca dzietność, brak mieszkań, bardzo niskie zarobki, niska jakość usług. 

Podczas następnych wyborów naprawdę się zastanówcie, zanim oddacie głos na ekipę, która ma prawa autorskie obecnego stanu rzeczy.

A jako wisienkę na ten torcik, taka informacja: w takich miastach jak Gdańsk, w soboty nie płaci się za postój auta na miejskich parkingach. W Chojnicach, jak myślą ludzie władzy, mieszkańców stać, więc niech płacą! Płacz i płać - zdaje się wołać władza do obywatela!

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Historia pisana pieniądzem

Jeden z naszych ziomków, a też i autor tekstów do "Słowa Młodych", napisał, wydaną właśnie, książkę o historii pieniądza w Polsce. W kontekście historii Polski.

Książka już otrzymała bardzo dobre recenzje.

Można ją okazyjnie zakupić tutaj: http://multibook.pl/pl/p/Jakub-Wozinski-Historia-pisana-pieniadzem/2354

Mam nadzieję, że Jakub Woziński da się zaprosić do Chojnic na promocję swojego nowego dzieła!

niedziela, 2 grudnia 2012

Kibice na Jasną Górę!




Ksiądz doktor Jarosław Wąsowicz zaprasza na pielgrzymkę kibiców na Jasną Górę! Mam nadzieję, że i kibice MKS Chojniczanka znajdą się w gronie pielgrzymów. 

sobota, 1 grudnia 2012

Szukają prezydenta

Niektórzy z Państwa być może zauważyli w mediach informację, że prezydent miasta Słupska szuka swego zastępcy. W tym celu zamieścił ogłoszenie na stronach miasta : http://bip.um.slupsk.pl/praca/282.html

Teraz uwaga, zgadniecie Państwo jakie oferowane jest na tym stanowisku wynagrodzenie? Otóż 6.000 złotych brutto! [tutaj ogłoszenie z PUP w Słupsku z podanym wynagrodzeniem:http://www.pup.slupsk.pl/oferty_pracy/n_oferty.php ] Porównując to z wynagrodzeniem dwóch wiceburmistrzów z Chojnic złapałem się za głowę, bo u nas, Panowie Zieliński i Pietrzyk - jak wynika z oświadczenia majątkowego za rok 2011, otrzymują prawie 12 tysięcy złotych brutto miesięcznie każdy! Każdy może to sprawdzić: http://bip.miastochojnice.pl/index.php?pid=23

Nic dziwnego,że na posadę w Słupsku nie ma chętnych (może dlatego,że prezydent, to zwyczajnie zasiedziały komunista), ale może też i dlatego, iż chętni czekają na zwolnienie posady w Chojnicach, w końcu zarobić można dwukrotnie więcej!

Dodam, że Słupsk, to miasto większe, bardziej od Chojnic znane, posiadające państwową uczelnię wyższą, własną kadrę naukową. Nadal mające niezłą bazę przemysłową. Oczywiście tak jak i inne miasta w regionie borykające się z problemami finansowymi.Tylko w Chojnicach chyba nie ma problemów, bo pensje praktycznie warszawskie - ale tylko dla ludzi przy władzy!

Komunista ze Słupska ma chyba więcej wrażliwości społecznej i taktu, aniżeli chojnicki burmistrz, który ze skąpej miejskiej kasy słono obdarza swoich zastępców. Z których - UWAGA - według ustawy jeden mógłby pełnić swą funkcję społecznie!

piątek, 30 listopada 2012

Co po Rzeźniku?

Po ukończeniu tłumaczenia książki Helmutha Smitha pod tytułem The Butcher's Tale, która w polskim przekładzie otrzyma tytuł Opowieść Rzeźnika, zabrałem się za pracę nad kolejną pozycją wydawniczą.

Książka jaka powstaje będzie dotyczyła rekonstrukcji zdarzeń związanych z funkcjonowaniem w Chojnicach sowieckiego szpiega, który, jak wskazują dokumenty, rozbudował siatkę szpiegowsko informacyjną na całą Polskę. Miał też być de facto podwójnym agentem, bo dokumenty udostępniane Sowietom były jednocześnie sprzedawane Niemcom. 

Mam pełną nadzieję, że książka pomimo charakteru naukowego (spośród trzech rozdziałów, dwa są poświęcone rozważaniom teoretyczno - metodologicznym na gruncie filozofii i nauk społecznych), będzie stanowiła ciekawy materiał w odbiorze dla Czytelnika. 

Książka jest praktycznie ukończona, stoi jeszcze przed nią wyzwanie co do przejścia przez korektę, skład i pozostałe zwyczajne procedury wydawnicze. 

Będzie to pozycja recenzowana przez trzech niezależnych pracowników naukowych, co chyba znacząco podniesie wiarygodność moich wywodów ;)

Z niecierpliwością godną dziecka, czekam na promocję "Słowa Młodych", Opowieści Rzeźnika i wspomnianej dziś książki. Nowy Rok, przyniesie wysyp ciekawych tytułów :) 

czwartek, 29 listopada 2012

Rydzkowski: "Nie lubię Żydów"

Kilka dni temu, około g. 21.00 w Parku Tysiąclecia miałem okazję przejść obok "ławeczki Rydzkowskiego".  Na szyi "Rydzkowskiego" wisiała tabliczka o następującej treści: "nie lubię Żydów". 

Prawdopodobnie ktoś wyraził w ten sposób swoją niechęć wobec zapisków pamietnikarskich Rydskowskiego, który Holokaust Żydów nazywał wprost PRZYMUSOWĄ EMIGRACJĄ!


Przepraszam za jakość zdjęcia, ale lepszego nie posiadam. Tabliczki nie zdjąłem, bo to nie moja własność- ani pomnik,ani tabliczka. Zresztą z jej przesłaniem w pełni się zgadzam. Powiem wprost, tych, którzy to zrobili popieram. Czasami prawda szuka niekonwencjonalnych dróg. Ważne, że pomnika nie niszczono, i nie naruszono. 

Co uważam o tym incydencie?

Nie był to na pewno ostatni - przypuszczam, że wiele osób nie zgadza się z kreowaniem tej postaci na patrona jednostek wychowawczych i edukacyjnych w Chojnicach, a stawianie pomników osobom, które przeżyły okupację jako urzędnik niemieckiego urzędu w Generalnej Gubernii, urzędnik, który w 1942 roku pisał o Żydach,że udali się na przymusową emigrację, to zwyczajne chamstwo. 

Jeśli mówi się o tym, co Rydzkowski zrobił dla miasta, to też wprost i głośno powinno się mówić, że był niestety antysemitą z krwi i kości. To,że mu się regionalizm w Chojnicach zamarzył, to tak jak wielu innym sporo się w tym mieście marzy, ale ani to ich miasto, ani to ich kultura, szkoda, że Rydzkowski nie przekonał się czym jest "przymusowa emigracja". Prawdopodobnie nikt by mu już pomnika nie postawił. Tak jak dziesiątkom chojnickich Żydów, którzy udali się na "emigrację przez komin". 

Władza w tym mieście tworzy mit, za mitem i kreuje swoich bohaterów. Jeszcze brakuje pomnika "chojnickich szmalcowników, ubeków i NKWD -dzistów". Rydzkowski to wspaniały symbol dla takich obłudników z kręgów władzy działających według przysłowia "Panu Bogu świeczkę, a diabłowi ogarek". 

środa, 28 listopada 2012

Książka Wspólnej Ziemii

Stowarzyszenie Ekologiczno Kulturalne "Wspólna Ziemia" wydało książkę. Jest to literatura wspomnieniowa jednego z mieszkańców podchojnickiej miejscowości, Dominika Stoltmana. Miałem okazję, dzięki uprzejmości Radka Sawickiego zapoznać się z książką w języku angielskim, ale dzięki pracy SEK "WZ" mamy okazję zapoznać się z jej treścia w języku polskim. Dominik Stoltman zawarł też garść wspomnień z 1 września 1939. Książka ciekawa i godna polecenia.

Całość tuta:
http://www.wspolnaziemia.org/pliki/Dominik_Stoltman_Zaufaj-mi-przezyjesz.pdf

poniedziałek, 26 listopada 2012

Agencje ochrony a Służba Bezpieczeństwa

Nie tylko generalnie w Polsce, ale szczególnie w sensie samorządowym byli SB-ecy znaleźli sobie doskonały biznes w postaci zakładania w latach 90-tych agencji ochrony, mają one przemożny wpływ na funkcjonowanie między innymi instytucji jakie powinny dbać o zachowanie porządku w Polsce. 

Ich powiązania ze światem biznesu i władzy rzutują w sprężony sposób na jakość i funkcjonowanie samorządności w Polsce. 

Zakładane przez nich firmy słupy, opierające się przede wszystkim na "kradzieży pierwszego miliona" dziś stanowią o kształcie i formie przedsiębiorczości w Polsce. Te systemowe nieuki stają się solą tej ziemi. Nie matura lecz chęć szczera zrobi z Ciebie milionera! :)

Nie mają jednak Ci ludzie pojęcia o funkcjonowaniu Państwa i jego służb, bo pomimo ogólnej degrengolady są w Polsce służby potrafiące ścigać każdego, co więcej pracują w nich ludzie zobowiązani etosem działań pro - państwowych. Ten proces "odchamiania" przybrał na sile również w środowisku lokalnym. Ręczę ,że będziemy świadkami wielu spektakularnych upadków lokalnych watażków "przywiezionych w walizce". 

Czas nie tylko leczy rany, on wręcz przynosi zadośćuczynienie. 

Polska ma jednak przed sobą świetlaną przyszłość.A temat agencji ochrony, będzie stanowił meritum materiału jaki wkrótce zostanie opublikowany. Myślę, że wszyscy będziemy ukontentowani zawartością merytoryczną. Wiele ona wyjaśni w sprawie relacji władzy.

piątek, 23 listopada 2012

Parowóz pozostanie w Chojnicach?

Wczoraj otrzymałem korespondencję do Burmistrza, który wystąpił do PKP Cargo o przekazanie miastu  parowozu w darowiźnie. Uważam, to za dobre posunięcie. PKP chciało przekazać SAH parowóz na własność kilka lat temu, pomimo tego, że wyraziliśmy zgodę żadne dalsze działania nie zostały podjęte przez PKP (trwała podobno reorganizacja spółki, kolejna...). Z dzisiejszej perspektywy, cieszę się, że go nie przejęliśmy na własność.

Parowóz Ty-2 stanowi ostatni zabytek techniki parowej na kolei w Chojnicach, reszta parowozów opuściała Chojnice już lata temu. Wiemy, jak ważna była w przeszłości kolej w Chojnicach, wiadomo nam, że pracował tam praktycznie co czwarty chlebodawca chojnickich rodzin. Jest to symbol historii, ale też związków Chojnic z koleją i związanego z tym kiedyś rozwoju miasta. 

Dobrze się stanie, jeśli parowóz pozostanie w Chojnicach. Jeszcze lepiej, jeśli będzie elementem, dajmy na to, minimuzeum kolejnictwa. Gdzie się znajdzie to już rzecz wtórna, cieszę się, że jako SAH zatrzymaliśmy go w mieście i trzymamy kciuki za powodzenie przejęcia znanego już w Chojnicach "Tymka".

środa, 21 listopada 2012

Zdarzyło się w roku 1900...

Najpierw znaleziono tułów...głowę...lewe ramię...

Mord jaki miał miejsce w Chojnicach wstrząsnął Cesarstwem Niemieckim i całą Europą...czyżby Kuba Rozpruwacz przeniósł się do Chojnic? Co wspólnego mieli z tym Żydzi? Czy można wypiekać chleb z ludzkiej krwi? Czy sądownictwo w Chojnicach było w rękach "żydostwa"? Czy masoni rządzili miastem?

Tego i wielu innych ciekawych rzeczy dowiemy się wkrótce...


niedziela, 18 listopada 2012

Opowieść Rzeźnika

Już niewiele zostało pracy, coraz bliżej finału.

Wszyscy zastanawiamy się nad efektem, który w tym przypadku będzie zależał od samych chojniczan. Książka Opowieść Rzeźnika już niedługo może zmienić oblicze tego miasta...

Więcej informacji wkrótce...

czwartek, 8 listopada 2012

Wersalu nie będzie

Niejednym oferowano stanowiska, innych niszczono, zabijano, odsądzano od godności, rozbijano rodziny, uprowadzano kobiety. Tak uczy historia o relacjach władzy z obywatelami niepokornymi.

Na wszystko jesteśmy gotowi. W Chojnicach Wersalu nie będzie. 

Praca tak zwanej "Drogiej" Rady Strategii i jeszcze "droższego" Zespołu prof. Dutkowskiego nastręczyła wystarczająco dużo materiału jawnie kompromitującego lata rządów Finstera. I zastanawia to odwracanie kota ogonem - jak w Chojnicach jest coś nieco powyżej średniej - to dzięki władzom miasta, jak poniżej średniej - to czynniki markroekonomiczne, uwarunkowania ustawowe i tak dalej. Czyli to co złe na nas, to co dobre od nas.

Jak mówi się o inwestycjach, to miliony "zleciały z nieba". Jak się mówi o subwencjach oświatowych, to "nie dają więcej". Nawet władza prezentuje postawę roszczeniową, nie czując w ogóle klimatu gospodarczego. Nie odnajdując się w rzeczywistości.

Na pewno żaden z punktów z planu Finstera nie był wart tych 40 tysięcy. Zaraz kiedy słuchałem na Radzie Strategii tych enuncjacji burmistrzowskich, pomyślałem o tym jak wielkim złem jest socjalizm sam w sobie. Friedrich August von Hayek w słynnej już pracy Droga do zniewolenia wskazywał jak prosta droga wiedzie od budowy socjalizmu do totalitaryzmu. W wymiarze mikro obserwujemy to w Polsce powiatowej, ogarniętej instytucjami publicznymi w każdej sferze życia. Tak naprawdę na co my pracujemy? Na urzędników, rencistów i emerytów (a urzędnicy to właściwie tacy emeryci - renciści, publiczni rentierzy). Podam prosty przykład - przedsiębiorca, który zajmuje się działalnością w sektorze usług wypracuje 5.000 netto miesięcznie, od tego musi zapłacić podatek dochodowy, dorzucić na VAT (tak, tak otrzymuje go od klientów), musi opłacić rachunki i ZUS. z 5.000 tysięcy nagle pozostaje 2.500 złotych. A realnie wypracowano ponad 7.000 pln. Oczywiście, ilu z chojnickich małych przedsiębiorców udaje się mieć przychód 5.000 netto miesięcznie? Zupełnie inaczej wygląda wypłata "na rękę" urzędnika zarabiającego 7.000 brutto. 

Bez realnej samoorganizacji i odejścia od socjalistycznego modelu budowy społeczeństwa zniewolonego na każdym etapie działania, nie uda się nam, również w Chojnicach, zmienić oblicza miasta i społeczności. Przede wszystkim musimy dążyć do wdrażania innowacji, której niestety nie rozumie się w stechnicyzowanym dziś dyskursie inaczej aniżeli iPhone 5, a chodzi tutaj bardziej o społeczną innowację - a w sumie to powrót, do działalności etycznej w sferze publicznej, działalności pro - publico bono, do pracy nad myślą śmiałą i innowacyjną,wręcz ryzykowną ( a czyż taką nie było przenoszenie stolic, lub wyprawy na nieznany ląd)?

 Radni powiatowi PiS wspomnieli o ścięciu diet o 50%, ale ja uważam, że i to mało. Bycie radnym to przywilej, oprócz dojazdów na sesje, symbolicznej kawy i herbaty oraz szklanki wody nic innego nie powinno przysługiwać. Pełnienie mandatu, powinno być postrzegane w ramach służby społecznej - świadomie dokonanej, a nie źródła dochodu. 

Niestety takie myślenie uderza w układ, bo budowa socjalistycznej ułudy na populiźmie oparej - jak łowienie ryb w miejskich stawach (gdzie w Strudze Jarcewskiej można przy wlocie do Parku tankować diesle), zrównoważony rozwój osiedli (w ogóle nie rozumie się definicji "zrównoważonego rozwoju" w tym mieście), ustawianie telewizorów w Parkach, opowieści o inwestorach "z kosmosu" itd. Ogólnie sprzeczność goni sprzeczność. 

Przychody nie będą rosnąć, będziemy spłacać długi, ale za to będziemy ciągle rewitalizować i inwestować...Ludzie nie mają pieniędzy, ale mają dać 50% za mieszkania, które opłacają nierzadko od dziesiątków lat,żeby przyśpieszyć spłacanie długów miasta. Zakłada się likwidację Centrum Parku i powołanie zakładu budżetowego - czyli z definicji niedochodowej części UM na garnuszku podatnika, tak żeby się teraz nikt nie czepiał o dopłaty na "pływanie" (w Egipcie)? A z drugiej strony mówi się o optymalizacji kosztów. To są same kłamstwa i manipulacje obliczone na utrzymanie władzy i zgromadzenie funduszy na kolejne wybory. Zresztą bez urazy dla Pana Antoniego Szlangi, którego czepiam się jak tonący okrętu - ale przecież to obecność takich właśnie osób w tej Radzie to symbol braku wyobraźni i wizji. Przecież żadne plany z PRL-u się nie sprawdziły, a system się po prostu zawalił przy wydatnej pomocy opozycji.

Projekty Rady i burmistrza, to próba nowego przetasowania, włączenie ludzi spoza układu władzy do prac Rady to próba stworzenia wrażenia, że oto wszyscy są za, usiłowanie tworzenia legitymizacji dla władzy. Nie są wszyscy za, mamy świadomość,że jest to próba nowego rozdania, do starej i znanej nam gry. Nikt tych warunków i reguł już nie chce, ale rozdającym nie warto już nawet przeszkadzać. Dopóki nie odbierze się im władzy, nie należy nawet z nimi dyskutować o możliwych wariantach dla miasta. Adoptują się do okoliczności i warunków, jak każdy wytrwały szkodnik. Chcieliby Wersalu, ale Wersalu w Chojnicach nie będzie. Może będzie Bzura, może Warszawa, może Kircholm, może Wiedeń, a może Kock, ale na pewno nie będzie tego znienawidzonego Wersalu. Czeka nas walka na otwartym wyborczym i ubitym polu, a nie na salach podczas spotkań nikomu nieznanej Rady Strategii przy szumie klimatyzacji, z której nie korzystało nigdy w swoim życiu pewnie ponad 80% chojniczan. 

To miasto potrzebuje wizji, o tym piszę śmiało,bo taką wizję mamy. Nie ma jej Finster, a to co miał to już zostało spożytkowane. Jesteśmy w stanie wejść na inne obroty, uczynić to miasto innym. Lepszym. Do wyborów dwa lata. Nikt nie może być pewnym zwycięstwa. Na pewno czeka nas twarda walka o lepszą przyszłość dla tego upadającego miasteczka i jego mieszkańców.