poniedziałek, 19 grudnia 2011

Karpiówki,trzynastki i pęknięcia w monolicie

Kapitalizm w znanej nam obecnie formule dosłownie się pali. Lont układany przez dekady został podpalony w 2007 roku. W Chojnicach rządzący wtedy i dziś, człowiek ze stopniem doktora ekonomii z moskiewskiej uczelni, niewiele zrobił (może nie potrafił?), aby ocalić nas od czarnego scenariusza.

To co zrobił dziś na sesji Rady Miejskiej Pan Mirosław Janowski (przewodniczący RM), można porównać do tego co na forum międzynarodowym zrobił minister firnansów RP Jacek Rostowski. Pan Janowski rozdał radnym i burmistrzom Chojnic sakiewki nawołując jednocześnie miejskiego Skarbnika do prowadzenia polityki oszczędności i temeperowania wydatków do których tak chętny pozostaje burmistrz. Jacek Rostowski natomiast na formum międzynarodowym już kilkukrotnie groził wojną, upadkiem strefy euro i ogólnoświatowym kryzysem. Obie sprawy łączy tyle, że są świadectwem pęknięć w monolicie władzy. Ani Tuskowi, ani Finsterowi nie jest w smak przekazywanie - dyskursywnie - sygnałów poświadczających dużą niestabilność ich polityki i niepewność jutra pod ich rządami.

Nie czeka nas nic ciekawego, powstające w hurra - optymizmie kolejne markety będą tak szybko zamykane jak dawne PGR-y. Niestety tej polityce, kiedy to stawia się market koło marketu nikt nie ma odwagi powiedzieć nie. Liczy się tylko na 1. fundusze europejskie, 2. zdolność kredytową, 3. pracę szarych ludzi, 4. rzetelność płacenia coraz wyższych podatków przez przedsiębiorców. Co Wy rządzący dajecie nam od siebie???Idę zaraz w kierunku klarownych pytań - ile podmiotów gospodarczych z zagranicznym kapitałem ściągnieto do Chojnic, jaka była to skala inwestycji za lata 2004-2011?Jakie kroki poczyniono dla stworzenia kompleksowej oferty inwestycyjnej dla firm produkcyjnych? Gdzie i w jaki sposób Chojnice są (były) promowane jako miejsce pod inwestycje?Natomiast w administracji publicznej, samorządowej kultywuje się stare przyzwyczajenia - pensje zwane trzynastkami, karpiówki na święta z kasy publicznej. Gdzie sens, gdzie logika?Za co te apanaże?Po co super toalety, dwóch wiceburmistrzów, Park Wodny prawie w całości na utrzymaniu miasta, kilka Orlików, po co nam Centrum Edukacyjno - Wdrożeniowe kosztujące podatnika ponad pół miliona złotych rocznie (inwestycja starostwa)???

Dochodzi do rolowania długu, zaciąga się kolejne kredyty odraczając te, których spłatę powinno się terminowo podjąć. Słuszne było pytanie Bartosza Blumy odnośnie Pana Finstera o jego intencje zawodowe - Czy za trzy lata będzie startował? Wątpię już dziś. Przez trzy lata nastroje z minorowych zmienią się na tragiczne, a farsa jaką uprawiają włodarze jednocześnie popierając wybrane firmy i wielki kapitał na lokalnym rynku doprowadzi do ogólnej wściekłości.

Warto pochylić się nad tym, ze statystycznie ludzie żyją w Chojnicach za 1500 zł miesięcznie. Proszę sobie zadać pytanie jak młodzi ludzie mają zaczynać z takimi pieniędzmi życie, normalne życie? Mamy doktora ekonomii, który po prostu nie wie chyba (jak mawiał Tusk) jaka jest cena przysłowiowego salcesonu...

Podobno Pan Finster jest naukowcem, jednym z wyzwań nauki jest zdolność predykcji zdarzeń z tej sfery życia ludzkiego jakim się dana nauka zajmuje. Niestety w wypowiedziach burmistrza nie ma, ani słowa o tym co może nastąpić z lokalną gospodarką, nadal zaklinanie rzeczywistości i ufność w szczęście jakie mają ignoranci. Zamiast racjonalnych analiz i sensownych projektów ataki personalne i wojenka polityczna urażonego włodarza...

4 komentarze:

  1. Jest ciężko, będzie jeszcze trudniej. Nie sądzę, żeby burmistrz mógł ten fakt zmienić na lepsze czy na gorsze. Mniejsza jednak o to. Ciekawi mnie ile nakapało im tego karpiowego. Wiadomo:)?

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś Pan chyba zazdrości burmistrzowi stopnia doktora, bo jak wieści niosą nie ma Pan nawet przewodu doktorskiego otwartego. Zanim coś u kogoś ocenimy pamiętajmy jak sami wywiązujemy się ze swoich zobowiązań. A napisać doktorat i go obronić to coś innego niż ukończyć studia doktoranckie. Pan powinien to doskonale wiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Proszę Pana/Pani, otwarcie przewodu dr następuję po złożeniu całości pracy i po otrzymaniu pozytywnej opinii tejże pracy od rady Wydziału. Więc to żadna "nowinka". Kiedyś bywało i tak, że przewód otwierano na podstawie konspektu, jednego bądź dwóch rozdziałów i jak wiem bywa tak gdzieniegdzie nadal. Niestety u nas praca musi być złożona w całości po czym w ciągu maksymalnie trzech miesięcy znany jest termin obrony. Więc nie musi się Pan dowiadywać z wieści gminnej ;) Poza tym zmartwię Pana, ale praca jest na ukończeniu i od jej złożenia dzielą mnie najbliższe tygodnie :)

    Burmistrzowi życzę jak najlepiej, szczególnie tego, żeby zaprzestał funkcjonowania w sferze politycznej tego miasta. Sam składał obietnice i deklaracje bez pokrycia i to w swym programie wyborczym w 2006 roku - patrz zapowiedź habilitacji, widział ją ktoś? Poza tym, zastanawiał się Pan/Pani nad tym w jaki sposób ktoś pracujący w urzędzie na stanowisku z wyboru jest w stanie pisać jakąkolwiek pracę naukową wykraczającą poza formę artykułu? Do tego prowadzić zajęcia i udzielać się publicznie będąc jednocześnie mężem i ojcem??? Prosta logika przeczy tak zwanym faktom, ale nad tymi tak prostymi konkluzjami, które są wynikiem tego, że wszystko determinuje czas jakoś nikt się nie pochyla...Z Chojnic wywodzi się kilkadziesiąt osób ze stopniami i tytułami naukowymi...nie mieli czasu na politykę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ukończenie studiów doktoranckich to rzeczywiście coś innego niż obrona z wolnej stopy, lub jako asystent swojej pracy dr. Bo o ile asystent nabywa wiedzę i funkcjonuje w świecie akademickim, podobnie jak doktorant, który od asystenta różni się tym, że za free prowadzi zajęcia, to już osoby z wolnej stopy podchodzące do obrony to jest rzecz jaka powinna odchodzić do lamusa, brak takim osobom w większości przygotowania tak teoretycznego jak i metodologicznego oraz środowiskowego. Cztery lata studiów dokrotanckich to jednak gruntowne przygotowanie nie tylko do pisania pracy, ale i do późniejszego funkcjonowania w świecie nauki. Poza tym, przejście na każdy kolejny rok jest okupione publikacjami, wystąpieniami na konferencjach i egzaminami, więc siłą rzeczy jest wymagany ciągły progres w zakresie studiowanej dyscypliny. Poza tym dochodzi kwestia dokumentowania i rozwijania znajomości przynajmniej jednego języka obcego. Ale i tak najważniejsze, że studia doktoranckie to wspaniała przygoda i możliwość poznania niesamowitych perspektyw jakie daje nauka. Polecam to wyzwanie każdemu.

    OdpowiedzUsuń