Na ostatnim szczycie ekonomicznym w Davos stwierdzono, że kapitalizm jako taki przetrwa i będzie się miał dobrze (czy to dobre wieści?).
Zauważono, że kapitalizm w swej formie obecnej potrzebuje dwóch stymulatorów - jednego do wykrzesania jeszcze większej kreatywności ludzkości, czyli powiedzmy efektywności i innowacyjności przedsięwzięć, a z drugiej mechanizmów ochronnych przed coraz bardziej drapieżnym charakterem głównego systemu ekonomicznego świata.
Padł też głos, że świat z znanej formy kapitalizmu zmierza ku talentyzmowi, który opierał się będzie na coraz większej liczbie wysokowykwalifikowanych, wykształconych osobach o wielkim potencjale kreatywności.
Same truizmy...Po Davos niczego innego nie można się chyba było spodziewać jak tylko cichej zgody na status quo i to właśnie przypomniało mi ponownie o Chojnicach. Klasa rządząca ma jakiś uwiąd, przywiązanie do stołka i potrzebę konserwacji zastanej rzeczywistości. Czy w takich warunkach jest miejsce na kreatywność? Chyba nie, kiedy myślę o kolegach i koleżankach z podstawówki czy liceum, to prawdopodobnie 90% z nich nie mieszka już w Chojnicach. Są najczęściej poza granicami Polski lub mieszkają w dużych ośrodkach miejskich. Cóż zrobić? Spotkajmy się przy kawie z dziennikarzami i syci w dobrym humorze zastanówmy się jaką nazwę dać kolejnemu chojnickiemu rondu...na starość będzie wokół czego chodzić.A umiejętność zabezpieczania życia w podeszłym wieku to też talentyzm, co prawda znany od wieków, ale w Chojnicach to się ciągle dobrze sprzedaje w czasie wyborów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz