poniedziałek, 21 grudnia 2015

Atrofia władzy

Atrofia - to w przyrodzie zjawisko zaniku, obumierania, wiądu między innymi z braku czynności.

Sytuacja, jaka powstała po referendum zmusiła nawet chojnickiego burmistrza do reaktywacji Jego konta na Facebooku. Jest to tylko objaw, głębokiego kryzysu w jakim znalazła się drużyna Finstera.

Być może uczynię nieco przejaskrawioną analogię, położenia Finstera do stanu w jakim znalazła się ekipa Jaruzelskiego w 1988 r., kiedy wiadomym już było, że władza osuwa się mu z rąk, a i na pomoc radzieckich towarzyszy nie mógł już liczyć. W nowych warunkach politycznych w Polsce, Finsterowi też już z zewnątrz nikt nie pomoże utrzymać władzy. Nie przyjedzie prezydent Polski, obecnie przecież Andrzej Duda i nie poklepie Finstera po ramieniu, dodając mu przy tym nieco powagi i prestiżu, bo Arseniusz Finster to jaskrawy zwolennik postkomunistów i Platformy Obywatelskiej. Ten etap kariery, masowych spotkań z mieszkańcami przy prominentnych politykach ma już za sobą. A lokalnie...

No właśnie, lokalnie przez wzgląd na swoją długoletnią politykę wyniszczania, braku umiejętności kooptacji i nawiązywania dialogu staje się aktorem politycznym w potrzasku. W referendum zagłosowało za rozwiązaniem SM prawie 25% dorosłych obywateli miasta, zaledwie kilka procent więcej wybrało Arseniusza Finstera w 2014 r. na burmistrza Chojnic. Obecna władza otrzymała dwa silne ciosy od opozycji, które ciężko będzie zneutralizować - pierwszym było "odbrązowienie" wyników wyborczych Arseniusza Finstera, które dzięki wystawieniu jednego kandydata przez ugrupowania i siły opozycyjne zdołały odebrać ponad 30% głosów chojnickich wyborców burmistrzowi, to było przedstawiając obrazowo - wstawienie nogi między drzwi a futrynę ratusza. Cios drugi wyprowadził komitet referendalny, który w sprawie SM uzyskał ogromne poparcie ponad 7 tysięcy mieszkańców. I to było wciśnięcie kolana i rąk pomiędzy futrynę a drzwi ratusza. Jaki będzie trzeci...i ostatni krok? Kto go postawi? W tej mierze procentuje zjawisko roproszonego przywództwa, które dominuje po stronie opozycji.

O atrofii władzy Finstera świadczy to, że nie był zdolny do zmobilizowania swojego elektoratu (jeśli jeszcze takowy posiada), bo ok. 4% głosów przeciwko likwidacji SM słabo ma się do 96%. I nie można uwierzyć w zapewnienia Finstera, że nie poszła głosować większość, która likwidacji nie chciała, bo sam rozmawiałem z ludźmi, którzy nie poszli na wybory z lenistwa, ale likwidacji SM chcieli. Społeczeństwo wypowiedziało Finsterowi posłuszeństwo, a jego akolitów można policzyć dokładnie jest ich w mieście około 200, to Ci, którzy poszli głosować przeciwko likwidacji. Jest więc kilka czynników świadczących o atrofii władzy w Chojnicach:

- brak umiejętności/możliwości mobilizacji zwolenników;
- brak własnych idei i pomysłów poleganie na polityce pastiszu;
- brak zaplecza, korzystanie z grupy ludzi dość już jednak zaangażowanych wiekiem, którzy "Słońca nie poruszą";
- zmiana polityczna pozbawiająca wpływu na aparat władzy państwowej, co ogranicza pole ewentualnej represji czy nacisków na opozycję;
- wypalenie się modelu władzy bazującej na przywództwie autokratycznym, wizji człowieka władzy omnipotencyjnego - zbyt wiele błędów wykazała już opozycja, żeby w taki obraz ktoś wierzył;
- brak możliwości zmierzenia się z lawiną nowych inicjatyw opozycji;
- znika zjawisko strachu przed publicznym wyrażaniem postawy negacji wobec działań władzy lokalnej.

Problemem obecnej władzy może być autentyczna niechęć, i jak na razie brak potrzeby, nawiązywania dialogu z ludźmi władzy. Ujmując to dosłownie, Finster i jego obóz władzy, pomimo posiadanej większości i mocy decyzyjnych w aparacie urzędniczym miasta, przeszli do defensywy i nie są zdolni do podjęcia żadnej szerszej inicjatywy społecznej, bo są wypaleni/zrezygnowani i pozbawieni wizji, innej niż ta, która skrapla im skronie, a wiąże się już tylko z jedną myślą - "jak utrzymać się przy władzy"? To jest równia pochyła. Jej innym wymiarem będzie rozchwianie zaufania w lokalnym aparacie władzy i strefie wpływów, bo to drugi ogromny cios w ciągu roku. Wszyscy zdają sobie sprawę, że po trzecim liczeniu, będzie koniec walki. I co wtedy? Jak zachowają się siłowniki Finstera?

Na nic utyskiwania burmistrza, w polityce liczą się fakty dokonane i skarżenie się w mediach na formę ulotek, na język przeciwników politycznych na ich działania, przez kogoś, kto przez lata nie cofał się przed tymi i podobnymi metodami, nie przebierał w słowach i czynach, jest groteskowym obrazem płaczu dziecka wobec tragedii, jaka rozgrywa się na oczach wszystkich. Używając słów Finstera, parafrazując je: "stare drzewo umiera".

3...


2 komentarze:

  1. Panie Marcinie, myli się Pan mówiąc, że burmistrz ma 200 akolitów. Ja poszedłem i skreśliłem "2xNIE" , ale nie jestem, ani nie czuję się Jego akolitą. Zdecydowałem tak, bo komitet nie przekonał mnie do tego co będzie po ewentualnym rozwiązaniu SM. Nie wierzę w Policję i że zajmą się tymi pierdółkami (tak pierdółkami), którymi zajmuje się teraz służba porządkowa tego miasta. Nie wierzę, bo sprawdziłem to i mam wyrobione zdanie. Nie przekonali mnie inicjatorzy referendum i nie przekonał mnie burmistrz, żebym został w domu. Uważam, że strażników jest za dużo i że koszty utrzymania są za duże. Narzędzie burmistrza jest wadliwe, ale ja nie widziałem na dzień referendum alternatywy. Pan temat spłaszczył i postawił tych 200 ludzi po przeciwnej stronie swojej barykady, nie wiedząc co nimi kierowało. Wg Pana przegrali, ale jednak w ostatecznym rozrachunku wygrali. Wygrał burmistrz, bo postawił na swoim. Wygrali ludzie z komitetu, bo zmobilizowali prawie 25% ludzi do aktywnego udziału w referendum i postawieniu się władzy. Wygrali Chojniczanie, bo SM zostanie zreformowana i skruszał beton w myśleniu. Poza tym podoba mi się wpis.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również zagłosowałem 2x na NIE. Czyli za pozostawieniem Straży Miejskiej i przeciw dodatkowemu opodatkowaniu. Pójście na referendum uważam za swoje prawo i obywatelski obowiązek.
    Referenda powinny być ważne ze względu na frekwencję. Wtedy wszyscy zachęcaliby do wzięcia w nich udziału. Kto siedzi w domu ten nie decyduje - proste.
    Załóżmy. Mamy referendum w sprawie odwołania organu. Burmistrza bądź Rady Miejskiej. Co się stanie w obecnym stanie prawnym? Urzędnicy, pracownicy podlegli miastu i ich rodziny pozostaną w domach - nie zaryzykują ewentualnych szykan. Zastosowanie progu w referendum jest antydemokratyczne. W szczególności gdy sprawa dotyczy odwołania rządzących.
    (kocur)

    OdpowiedzUsuń