20 sierpnia odbyły się tzw. wybory uzupełniające w Chojnicach po wygaszeniu mandatu radnego z KWW Arseniusza Finstera, wieloletniego Przewodniczącego Rady Miejskiej w Chojnicach, Mirosława Janowskiego.
Największą partią okazała się być frakcja "nieobecnych". Frekwencja była żenująco niska, ale co warto podkreślić - nie tylko obywatele są temu winni, ale i cała sfera społeczna - być może wybór kogoś spośród 3 tylko kandydatów nie był wystarczająco zachęcający do pójścia do urn? Zwyczajnie nie każdy chętny znalazł w zaproponowanym przez różne siły polityczne w Chojnicach swego reprezentanta.
Od pewnego czasu stawiam hipotezę, że to nie frekwencja dyktuje jakość demokracji, ale wachlarz wyboru jaki się przedstawia obywatelom. Według mnie to kwestia podaży dyktuje rynek demokracji. Im więcej kandydatów, im barwniejsze to postaci, osobowości, tym chętniej przyciągają wyborców do urn. Nie chodzi jednak tutaj o kwestie typowo wizerunkowe - o posługiwanie się celebrytami, ale o autentyczne przedwyborcze ścieranie kopii wokół różnorodnych propozycji polityk. Tego zapewne nam brakuje w obecnej demokracji - nie tylko na szczeblu lokalnym, ale i krajowym. Dyskurs publiczny bardzo zubożał i "spłaszczył się". W sumie o sprawach ważnych, istotnych dla obywateli, mało kto mówi - bo rzadko kto zna się na sprawach ważnych - te wymagają poświęcenia czasu i włożenia trudu w pracę nad pozyskaniem wiedzy. Ponadto dyskusje o sprawach istotnych często uchodzą za niemodne, trudne w odbiorze, ale tylko takie dyskusje mogą dać odpowiedź na nurtujące nas obecnie bolączki, które nazwać można "systemowymi".
Demokracja przedstawicielska przeżywa swoją traumę, a w wersji samorządowej - JOW - jest to trauma, która dobija namiastkę demokracji - kolejna bariera w konsolidacji demokracji. Problemem więc nie jest to - jak zagnać ludzi do urn na bazie pustych haseł, ale problemem jest to zaklęte koło - ciężko do dyskursu publicznego przebić się tym, którzy rzeczywiście mają coś do zaproponowania; ani takich ludzi nie chcą media, a w sukurs temu ponoć wyborcy, a to tylko umacnia stan ogólnej apatii, bo tak naprawdę wszyscy chcą konkretnych rozwiązań i propozycji, których nie znajdziemy w pustych głowach i utartej frazeologii.
Martwi mnie "nadwygrana" Nieobecnych. Jest to poważne zagrożenie dla naszej wspólnoty.
Panie Marcinie, mam mały niedosyt po tych uzupełniających wyborach , brakowało mi kandydata " Kocham Chojnice " , sam osobiście bym na niego głosował i zapewne inni też by na niego oddali głos.Mam nadzieję, że w następnych wyborach wystawi pan kandydatów " Kocham Chojnice "
OdpowiedzUsuńMarcin wracaj do PChS, tylko tam jest realna szansa na zmianę układu w mieście. Nasz lokalny PIS tak skompromitowała "pomoc" po nawałnicy, że dwa pokolenia będą odzyskiwać swoją wcześniejszą pozycję, choć w mieście mieli i tak 0 mandatów!
OdpowiedzUsuńtak już jest i nic nie poradzić
OdpowiedzUsuń