Chojnicki Dom Kultury, to taki miejscowy Trójkąt Bermudzki, same nieszczęścia. Może pierwszym jest to, że był zbudowany na dawnym cmentarzu ewangelickim, drugim brak systematycznej ekshumacji i przerzucanie szczątków ludzkich w trakcie nowej budowy, co musi budzić moralny opór, a i kto wie co jeszcze w sferze pozamaterialnej, której istnienie ciężko potwierdzić, podobnie jak ciężko temu zaprzeczyć. Po prostu społeczność chojnicka, bo to nie tylko kwestia jednego burmistrza, przez dekady obchodzi się ze Wzgórzem Ewangelickim niegodnie i chyba teraz zbieramy cośmy sami posiali, czyli nieład i chaos.
Miało być tak pięknie, burmistrz obiecywał nam wielkie nowe centrum kultury, nie dość, że dysponenci Funduszy Norweskich spuścili powietrze z nadmuchanego balona pod nazwą Balturium, to przebudowa dotychczasowej bryły ChDK, przypominała zaledwie nie budowę nowego centrum kultury, ale raczej jakieś po prostu zmiany w układzie obiektu i nieco szklanej fasady, nikomu na myśl nie przyszło, że tak minimalistyczne przedsięwzięcie skończy się tragedią budowlaną, która może chojniczan pozbawić centrum kultury (i KINA!!!) na kolejne lata. Nie zapominajmy bowiem, że w przypadku sporu sądowego, inwestycja może zostać zawieszona na długi lata, i co wtedy?
Postawa władz miejskich wobec tej inwestycji jest niejasna, a zasłanianie się tajemnicami przedsiębiorcy nie ma nic wspólnego z wymogiem przejrzystości życia publicznego. Burmistrz sam na siebie ściąga kolejne nieszczęścia, a na pewno wywołuje piętrzące się podejrzenia i plotki, które nawet jeśli bezpodstawne, będą mu szkodzić im bardziej upiera się przy trzymaniu dokumentów w szafie (RCI wg doniesień chojnice24.pl zrezygnowały z prawa ochrony danych przedsiębiorcy i nie mają nic przeciwko ujawnieniu wszystkich informacji). Ta inwestycja to największy niewypał budowalnych projektów Finstera od lat, a w tle jeszcze większe czarne chmury inwestycyjne w związku z próbami przebudowy chojnickiego dworca. Jeśli burmistrz nie upora się do jesieni z tymi zadaniami, to stawia się w ciężkiej sytuacji przed kampanią wyborczą. Tutaj już nie będzie krytyki "jakościowej", ale twarde dane ilościowe świadczące o poważnych błędach, których można było uniknąć.
Na początku, próbując wybrnąć z sytuacji, należy jednak wyjaśnić opinii publicznej wszystkie zawiłości umowy miejskiej z RCI, o których to tak szeroko piszą media.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz