Chojniccy radni z ekipy burmistrza Arseniusza Finstera poparli dramatyczny pomysł podniesienia podatków lokalnych o 5%.
Miasto zamiast myśleć o tym jak ulżyć mieszkańcom (na razie burmistrz ulżył tylko bliżej dla mnie nie ustalonym 21 podmiotom umarzając podatki od nieruchomości), myśli tylko o tym jak kontynuować normalną działalność nawet kosztem obywateli. To nic, że biznes lokalny siada i upada, czego dowodem są liczne apele sklepikarzy i innych handlarzy oraz przedsiębiorców innych branż do mieszkańców, aby ci pomogli im przetrwać. W tym samym czasie Miasto podnosi podatki. Czego jeszcze więcej trzeba, żeby jasno stwierdzić, że to są złe władze samorządowe? Burmistrz twierdzi, że nie miał innego wyjścia, a wzrost wpływów z tytułu podniesienia podatków to około 1 mln złotych. Suma śmiesznie nikła w kontekście wartości budżetu Chojnic. Warto więc zapytać - czy tego 1 mln nie trzeba byłoby wyciąg od ludzi, gdyby na przykład burmistrz podejmował dobre i racjonalne decyzje? Na przykład, moze nie było warto wydawać pieniędzy na nowe przedszkole samorządowe przy szkole nr 3? Może warto byłob zlikwidować Straż Miejską i na tym oszczędzić? Może warto byłoby znieść diety dla radnych na czas tej kadencji? Może warto byłoby wstrzymać chwilowo jakąś inwestycję, żeby dać ludziom przetrwać? Te 5% więcej, może oznaczać, że niektórzy nie zwiążą końca z końcem, a miasto zyska na siłę marny 1 milion złotych. Radni PiS w Radzie Miejskiej głosowali przeciwko podniesieniu podatków lokalnych - co uznaję za heroizm tej grupy, zwykle przyjmującej postawę obojętną wobec kluczowych zagadnień polityki miejskiej.
Inną prawdą o tych działaniach może być to, że jednak ten 1 mln dla miasta to są obecnie wielkie pieniądze, bo stan kasy miejskiej jest w opłakanym stanie?