wtorek, 18 lipca 2017

Radek Sawicki wygrał z Arseniuszem Finsterem

Krótko i w temacie: Radek Sawicki wygrał z Arseniuszem Finsterem sprawę, którą Finster wytoczył z prywatnego aktu oskarżenia Radkowi w sprawie o rzekome pomówienia/zniesławienia (art. 212 kk). Sprawę w Sądzie Okręgowym w Słupsku wygrał Radek Sawicki co ostatecznie i bezapelacyjnie odsuwa wszelkie podejrzenia i oskarżenia wobec Radka. Działacz Wspólnej Ziemi został oskarżony w związku z tym, że podjął wątek, który i ja poruszyłem, a sprawa dotyczyła kwestii związanych z pomocą publiczną. Ważny to dzień w dziejach naszego Miasta! Wolność słowa i standardy demokracji wkroczyły dzięki temu wyrokowi do Chojnic. 

Sąd Okręgowy w Słupsku będzie też wkrótce rozpatrywał moją sprawę, bo i ja się odwołałem od wyroku jaki mi zafundował chojnicki Sąd - czyli od warunkowego umorzenia. 

Ufam, że Burmistrz Arseniusz Finster, chcąc rozmawiać z przedstawicielami opozycji i chcąc być Burmistrzem o standardach wysoce etycznych i moralnych, które sprzyjać będą rozwojowi nie tylko społecznemu, ale i gospodarczemu naszego Miasta, ostatni raz popełnił taki błąd - że złożył prywatne akty oskarżenia - wynajął sobie adwokata i utrzymywał proces w tajności przed opinią publiczną, zamiast podjąć w sprawie publiczną debatę. Nas natomiast zmusił do półtorarocznej walki na sali sądowej i tytanicznej pracy związanej z wydobywaniem dokumentacji z Urzędu Miejskiego w Chojnicach w drodze zapytań o informację publiczną. Osobiście robiłem to, bo nie godziłem się z dotychczasowymi praktykami, z wielomilionowymi umorzeniami podatków od nieruchomości w tym dla przedsiębiorstw po których ślad z Chojnic zaginął, przy jednoczesnym programie oszczędności Miasta w wydatkach na cele społeczne i edukacyjne - choćby takie, jak prowadzenie przedszkola samorządowego, które przecież zlikwidowano w myśl oszczędności...zero w tym logiki, dziś już to wiemy. 

Może to początek realnych zmian postaw Arseniusza Finstera w sferze publicznej, czasami trzeba coś przegrać, żeby coś innego wygrać i zrozumieć swoje postępowanie. 

Radkowi gratuluję i dziękuję za wspólne działanie, które podjęliśmy, aby ukazać praktyki władzy w Chojnicach, które nie spełniały dotąd oczekiwanych standardów. W związku ze swoją działalnością społeczną ponieśliśmy wysokie koszty finansowe i osobiste - to druga strona medalu tego sporu, dość bolesna. Postawy Burmistrza rzutowały na życie prywatne opozycjonistów i język nienawiści, który przez lata dominował wzmacniał negatywny przekaz o naszych działaniach. Mam dziś wrażenie, że na każdy możliwy sposób próbowano z nas zrobić oszołomów, zniszczyć nas prywatnie i publicznie. Cieszę się, że to przeszliśmy, że to jest już za nami, a prawda broni się w Sądzie wyższej instancji. 

czwartek, 13 lipca 2017

Zabójcza polemika

Mógłbym kontynuować spór publicznie z burmistrzem Finsterem w nieskończoność. Jak napisała Maria Eichler w "Gaziecie Pomorskiej" - dwaj śmiertelni wrogowie, mieli kontynuować walkę do końca świat i o jeden dzień dłużej.

Nigdy nie miałem problemu z rozgraniczniem osobistych niechęci, awersji, od wagi spraw publicznych. Jestem w stanie rozmawiać z każdym i o wszystkim, niestety nie wszyscy są zdolni do prowadzenia otwartych rozmów. Szczęśliwie Arseniusz Finster był skory do rozmowy i uważam tę rozmowę za głęboką i szczerą.

Zabójcza polemika i konflikt nie mogły prowadzić do żadnych pozytywnych rezultatów dla miasta. Dlatego wybrałem drogę dialogu. Posiadam dziesiątki postulatów wobec polityki miejskiej, które będę systematycznie przedkładał Burmistrzowi pod rozwagę, zresztą taka jest idea - będziemy rozmawiać, już w szerszym gronie, o możliwościach realizacji niektórych z prezentowanych zamysłów. Niech się jednak nikt nie łudzi -tak jak powiedział Arseniusz Finster - ani On nie kupił mnie, ani ja nie kupiłem Burmistrza. Ponadto nie staliśmy się sojusznikami politycznymi, ale, choć z różnych pozycji ideologicznych, chcemy tego samego - rozwoju Chojnic. Nie znaczy to, że zarzucam krytykę. Nie! Skądże. Chciałem wypracować kanał komunikacji dla prezentacji nowych lub alternatywnych pomysłów na Chojnice i rozwój miasta. Przy okazji, należało już zakopać topór wojenny, a krytykę przekuć w konkrety.

Ostatnio wysłałem Burmistrzowi jedną z propozycji - otwarcia w Chojnicach Pracowni Badań nad Chojnicami. Nie chcę na razie zdradzać szczegółów.  Ta współpraca będzie owocna, i choć wielu się zastanawia jak to możliwe, to odpowiedź jest oczywista - wspólnym mianownikiem naszej przyszłej współpracy są Chojnice. Liczę na konsensus z Burmistrzem w wielu obszarach polityki miejskiej. 

I jak mawiają: "po owocach ich poznacie" - z tą myślą będę ukierunkowywał swoje działania. 

czwartek, 6 lipca 2017

Odszedł Wielki Człowiek

Kto się zaciąga pod sztandar nauki,
musi się wyrzec wszystkiego,
co mogłoby go zepchnąć z drogi,
sztandarem tym wskazanej.
(Kazimierz Twardowski)



Odszedł Wielki Człowiek, luminarz polskiej nauki, Wielki Politolog, Profesor Andrzej Chodubski. Profesor Andrzej Chodubski był związany z Instytutem Politologii Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego.

Śp. Profesor Andrzej Chodubski był wiceprzewodniczącym Komitetu Nauk Politycznych Polskiej Akademii Nauk. Był uhonorowany wieloma nagrodami i tytułami w związku ze swoją pracą naukową. 

Profesor był promotorem 30 (trzydziestu) doktorów, którzy bronili swych dysertacji na różnych uniwersytetach w Polsce. W tym na Uniwersytecie Jagiellońskim, Uniwersytecie Warszawskim, Uniwersytecie Gdańskim, Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim i na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego. 

Dorobek jaki pozostawił po sobie Profesor jest imponujący. Obejmuje dużo ponad 1000 (tysiąc) artykułów, wiele książek pod redakcją, monografii. Profesor zajmował się studiami cywilizacyjnymi, metodologią badań politologicznych, studiami polonijnymi. Jednak tematyka badań i prac Profesora nie ograniczała się do tych trzech obszarów. Profesor ujmował otaczającą nas rzeczywistość społeczno-polityczną poprzez głęboką refleksję i celne syntezy. Był Kochany przez studentów, doktorantów, miał niezliczoną liczbę przyjaciół w Polsce i poza granicami Polski. Nie znał pojęcia dystansu, bez względu na stopnie i tytuły. Był empatyczny, wyrozumiały, a przede wszystkim był mądrym człowiekiem o wielkiej przenikliwości. 

Poznałem Profesora w 2007 r., kiedy rozpoczynałem studia doktoranckie na Uniwersytecie Gdańskim. Znałem Profesora dekadę. W tym czasie odbyliśmy niezliczoną ilość rozmów w trakcie których poznawałem to czym jest nauka, ale i dowiadywałem się wiele o życiu. Ze słów Profesora, z dorobku Profesora czerpałem ile mogłem i po każdym spotkaniu miałem niedosyt, czekałem na kolejne. Niestety kolejnych spotkań nie będzie. A spotykaliśmy się tak wiele razy, przy różnych okazjach i w różnych miejscach w Polsce. Pozostanę wdzięczny w duchu za dobro i nauki, których zaznałem u Profesora. 

Ostatni raz odwiedziłem mojego Mistrza ok. miesiąc temu. To było nasze pożegnalne spotkanie. Pożegnałem się mówiąc: "Do zobaczenia na przyszłych konferencjach". Profesor z humorem odpowiedział mi: "Marzyciel". W oczach Profesora byłem zapewne marzycielem, ale nie mogłem sobie wymarzyć wspanialszego Mistrza nad tego, którym był Profesor Andrzej Chodubski. 

Profesor Andrzej Chodubski wśród grona 30 doktorów, których wypromował miał dwóch chojniczan. Profesora Jacka Knopka, który bronił doktorat napisany pod kierunkiem Profesora w 1996 r. i mnie. Zostałem ostatnim wypromowanym przez Profesora doktorem. Jest to dla mnie chlubą i wielkim zobowiązaniem.

Dla Profesora wiersz napisała kiedyś Wisława Szymborska, ten wiersz według słów Profesora będzie stanowił Jego nagrobne epitafium. Nie posiadam tego wiersza, ale był piękny i głęboki, jak każdy wiersz Wisławy Szymborskiej. 


Profesor Andrzej Chodubski na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego, Bydgoszcz 26 kwietnia 2016 r.

piątek, 30 czerwca 2017

Chojnicki czerwiec '89

Ukazała się moja nowa książka: Chojnicki czerwiec '89. Studium lokalne fali uderzeniowej procesu demokratyzacji

Zainteresowanych lekturą zapraszam do ściągania, nieodpłatnie, czyli freewolność pliku z książką:https://www.academia.edu/33703837/Chojnicki_czerwiec_89._Studium_lokalne_fali_uderzeniowej_procesu_demokratyzacji_M._Wa%C5%82doch_Chojnice_2017




Książka ukazała się jako e-book (born digital). Życzę interesującej lektury! 

wtorek, 27 czerwca 2017

Chojnice a uchodźcy

Temat uchodźców pojawia się coraz częściej jako element i narzędzie walki politycznej. Grupy o bardziej liberalnych, może i lewicowych wartościach politycznych skłaniają się do otwarcia na uchodźców - jak sami mówią. Jednym z takich lewicowych - liberałów jest Burmistrz Chojnic, który odwołując się do historii stwierdza: "też byliśmy uchodźcami". Dlatego warto abyśmy sobie zdali sprawę z tego o czym mowa.

Pierwsze rozróżnienie: imigrant i uchodźca to dwie różne kategorie. Uchodźca może uzyskać azyl, jest często prześladowany, w ojczyźnie grozić może mu śmierć za samą postawę, poglądy, wyznanie. Imigrantem najczęściej kierują pobudki ekonomiczne - imigracja ekonomiczna. 

Choć prawdą jest, że i Polacy byli emigrantami, to Burmistrz powinien pamiętać, kto do tej emigracji doprowadził. Najczęściej jej powodyrem było okupacyjne państwo rosyjskie o przeróżnych reżimach politycznych. Polacy musieli emigrować - najpierw udali się na emigrację polityczną i wspierali wszystkie możliwe ruchy narodowowyzwoleńcze, choć i walczyli zaciężnie po stronie oprawców kolonialnych. Natomiast z masową emigracją Polaków mieliśmy do czynienia dopiero po II wojnie światowej i jeśli myśleć o Polakach uchodźcach, to nie spotkał ich nigdzie łatwy los. Polscy generałowie stawali się żebrakami, robotnikami, szli na służbę do zachodnich kapitalistów, gdzie doznawali krzywd i poniżenia. Ci którzy powrócili do Polski zostali w większości wtrąceni do UB-eckich kazamatów. 

Obecnie, podejmowanie przez samorządy tematu uchodźców jest wkraczaniem w kompetencje władzy państwowej i jako takie powinno być karane. To władze państwa zobowiązane są o dbanie o bezpieczeństwo państwa w sferze ochrony granic i prowadzenia polityki zagranicznej. Nikt z włodarzy lokalnych nie ma, ani dostęp do wiedzy, ani możliwości jej pozyskania, która umożliwiałaby im otwarcie na - jak to lubię podkreślać uchodźców. Temat uchodźców jest cynicznie wykorzystywany przez tych włodarzy, którzy są przeciwni rządom PiS i to jest widoczne jak na dłoni. Nikt na poziomie lokalnym nie może podejmować decyzji o przyjmowaniu uchodźców, gdyż ich konsekwencje mogą wykraczać daleko poza granice danej gminy.

Racjonalizm nakazuje pewne rozróżnienie - Polacy będący uchodźcami w i po II wojnie światowej, nie byli w żadnej mierze terrorystami. Obecnie, choć nie wszyscy imigranci to terroryści, to jednak terroryzm stał się zjawiskiem powszechnym i wiąże się ze zjawiskiem masowej imigracji z państw basenu Morza Śródziemnego i Bliskiego Wschodu. Jesteśmy w trakcie wielkiej wojny cywilizacyjnej i choć postawa chrześcijańska, a nawet zwykłe ludzkie współczucie nakazują pomoc - to nie może być to pomoc, której ofiarami staną się polscy obywatele. Ponadto w Polsce są ośrodki dla uchodźców. Jeśli Burmistrz Finster chce pomóc, niech miasto przeznaczy w budżecie kwotę na pomoc dla uchodźców i niech przeznacza te pieniądze na wyspecjalizowane ośrodki dla uchodźców. Nawet Polacy w II wojnie światowej i po niej trafiali właśnie do takich ośrodków dla uchodźców na całym świecie. 

Jeśli Burmistrz stworzy punkt budżetu - pomoc dla uchodźców poprzez wsparcie finansowe Miasta Chojnice dla ośrodków dla uchodźców, to uwierzę w intencję pomocy w innym razie traktuję te wypowiedzi jako polityczną awanturę, które ma uderzać w rząd PiS i jest kolejnym tanim i populistycznym chwytem. 

czwartek, 22 czerwca 2017

Co ze stacją krwiodawstwa w Chojnicach?

Dziś otrzymałem telefon, który może niepokoić. Podobno Rejonowe Centrum Krwiodawstwa ze Słupska zamierza zakończyć działalność Punktu Krwiodawstwa w Chojnicach na koniec 2017 r. W tej sprawie dziś rozmawiałem z Dyrektorem Leszkiem Bonną, szefem chojnickiego szpitala. Z pewnością to Pan Bonna będzie w stanie uzyskać pełną wiedzę odalszych zamiarach Rejonowego Centrum Krwiodawstwa. Z informacji jakie posiadam wynika, że do tego punktu przybywa dziennie kilkudziesięciu chojniczan, więc jego ewentualna likwidacja byłaby na pewno wielką stratą. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. 

Niestety nie miałem okazji być, już drugi raz z rzędu, na spotkaniu Rady Społecznej przy chojnickim szpitalu, ale staram się trzymać rękę na pulsie wokół tematów związanych z lecznictwem. 

poniedziałek, 19 czerwca 2017

Umarzanie podatków

Sprawa umarzania podatków od nieruchomości przez włodarzy gmin w Polsce  jest według mnie instrumentem władzy, zdobywania i utrzymywania wpływów. Dlatego podejmę próbę wpłynięcia na likwidację tego uprawnienia dla organów wykonawczych gmin - czyli wójtów i burmistrzów oraz przeniesienia w całości tych uprawnień na rady gmin. W Chojnicach umorzono podatki od nieruchomości na miliony złotych i to dla firm, które dziś nikogo nie zatrudniają w Chojnicach lub nawet nie istnieją w mieście, nie przejawiają żadnej działalności. Przykład Gabi Meble, które uzyskało umorzenia podatków na ponad 700 tys. złotych, a następnie jeszcze sprzedało Miastu gruz na budowę chojnickich ulic z placu po byłych Chojnickich Fabrykach Mebli, to dobitny przykład dla mnie tego o czym pisałem - BIEDNI PŁACĄ ZA BOGATYCH. 

Nie będzie zgody na to, żeby władza dokonywała internalizacji zysków i esksternalizacji kosztów na społeczeństwo. Za taką działalność chojniczanie płacą dwukrotnie - najpierw ponoszą koszt - bo umarza się wielki podatek - czyli pomniejsza się wpływy budżetowe, a potem jeszcze z takiej firmy kupuje się usługi lub towar. To jest głęboka patologia i chyba każdy widzi to gołym okiem. Burmistrz może czarować opinię publiczną i zaklinać rzeczywistość, ale fakty pozostaną faktami. BIEDNI W CHOJNICACH NIE BĘDĄ PŁACIĆ ZA BOGATYCH oraz w żadnym innym mieście. Warto zapytać, a na jaką kwotę umorzono podatki od nieruchomości chojniczanom - zwykłym pracującym chojniczanom??? Takie działania tylko pogłębiają nierówności społeczne, rozziew między tymi, którzy mają i którzy nie posiadają. Ponadto za te miliony złotych umorzonych podatków od nieruchomości mogło powstać wiele inwestycji miejskich, które przez brak funduszy nie powstały. 

To będzie duże wyzwanie - próba zmiany Ustawy o finansach publicznych, ale wierzę, że będzie na to zgoda w Sejmie, aby położyć tamę tej patologicznej sytuacji w której jeden człowiek, jednym ruchem ręki umarza podatki na miliony złotych. 

niedziela, 18 czerwca 2017

Antoni z ORMO nie jest kłamcą lustracyjnym

Kilka tygodni temu, kiedy Antoni Szlanga został Przewodniczącym Rady Miejskiej w Chojnicach, wskazałem, że w Jego przypadku, jako byłego funkcjonariusza ORMO mogło dojść do kłamstwa lustracyjnego i według mnie, w mojej opinii, doszło do niego. 

Jak się okazuje Antoni Szlanga rzeczywiście nie wskazał w oświadczeniu lustracyjnym faktu znaczącego, swej przynależności do ORMO. Oddziałowe Biuro Lustracyjne w Gdańsku dokonało weryfikacji oświadczenia lustracyjnego Antoniego Szlangi, wskazując, że po 1954 r. ORMO w rozumieniu Ustawy lustracyjnej nie jest uznane za organ bezpieczeństwa publicznego, to znaczy, że Antoni Szlanga nie popełnił kłamstwa lustracyjnego w rozumieniu ustawy lustracyjnej. 

Natomiast Dyrektor Biura Lustracyjnego IPN w Warszawie, wskazał, że oświadczenie lustracyjne Antoni Szlanga złożył w 2008 r. i poinformował mnie, że Prokurator OBL w Gdańsku w 2011 r. postanowił o pozostawieniu sprawy Antoniego Szlangi bez dalszego biegu, wobec niestwierdzenia wątpliwości co do zgodności oświadczenia lustracyjnego z prawdą. Co nie zmienia faktu, że Antoni Szlanga nie ujawnił faktu swej przynależności do ORMO. Niemniej zgonie z obecną ustawą lustracyjną nie był do tego zobowiązany. Oznacza to, że celnie wskazany przez mnie problem - nie ujawniania w oświadczeniu lustracyjnym przez osoby takie jak Antoni Szlanga przynależności do aparatu bezpieczeństwa PRL jest w rzeczywistości społecznej zjawiskiem, które występuje. Tym samym wskazać należy, że pod koniec lat 80. XX w. do ORMO należało ponad 400 tys. funkcjonariuszy. Osoby te stanowiły rdzeń ideologiczny kilkumilionowej partii władzy - PZPR. Były to osoby najbardziej aktywne i uzyskujące dostęp dzięki przynależności do ORMO, do rzadkich dóbr i informacji. Posiadały bezpośredni kontakt i dostęp do tajnej policji, której stanowiły element struktur komend MO. 

Okazuje się więc, że tak jak i Antoni Szlanga, tak z pewnością tysiące innych ORMOwców - samorządowców i polityków, dzięki istnieniu oczywistej luki prawnej ma możliwość uczestnictwa w życiu publicznym i politycznym dzięki przemilczaniu faktu swej przynależności do ORMO. Dlatego na bazie przypadku Antoniego Szlangi doszło do prac nad interpelacją mającą zainicjować nowelizację ustawy lustracyjnej w tym znaczeniu, że ORMO zostanie uznane po jej zakładanej nowelizacji za organ bezpieczeństwa publicznego również po 1954 r. aż do 1989 r., a ORMOwcy będą musieli podobnie jak Tajni Współpracownicy ujawniać fakt swej pracy dla ORMO. 

Stosowną interpelację, która zmusi osoby takie jak Antoni Szlanga do wpisania w oświadczenie lustracyjne faktu swej przynależności do ORMO złoży w najbliższym czasie poseł Dorota Arciszewska-Mielewczyk w Sejmie RP. Interpelacja online: http://www.sejm.gov.pl/Sejm8.nsf/interpelacja.xsp?typ=INT&nr=13237 . 

Podsumowując - w myśl ustawy lustracyjnej Antoni Szlanga nie jest kłamcą lustracyjnym, ale rację miałem pisząc i mówiąc, że Antoni Szlanga nie ujawnił faktu swej przynależności do ORMO w oświadczeniu lustracyjnym. Moje działanie, co będę podkreślał, nie jest ukierunkowane na dyskredytację osoby, ale na wskazanie szerszego problemu społecznego - uczestnictwa funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa państwa w życiu politycznym współczesnej Polski, bez wiedzy obywateli o ich komunistycznej przeszłości i działalności na rzecz utrzymania reżimu komunistycznego w Polsce. W przyszłości zatem, osoby takie, które należały do ORMO, a nie ujawnią tego faktu w oświadczeniu lustracyjnym będą traciły np. mandat radnego. 

ORMO posiadało środki przymusu bezpośredniego i w oczywisty sposób stanowiły formację represji wobec narodu polskiego. Stąd każdy obywatel chcący głosować na ORMOwca, musi wiedzieć, że oddaje głos na byłego komunistę, który aktywnie i z własnej woli uczestniczył w pracach aparatu represji i inwigilacji Polaków w latach 1945-1989. Z mojej strony nie ma zgody na to, żeby starzy ORMOwcy, którzy byli serwilistycznymi sługami Moskwy w Polsce pełnili obecnie najwyższe stanowiska państwowe, samorządowe i inne w sferze publicznej. Nie tylko nie przystaje to do ducha czasów i rozumienia procesu dekomunizacji, ale też blokuje awans społeczny osobom, które są nastawione na dbałość o polską, a nie moskiewską, rację stanu.

Poniżej wklejam pełną treść interpelacji:

http://www.sejm.gov.pl/Sejm8.nsf/InterpelacjaTresc.xsp?key=18DF5ABE

Interpelacja nr 13237

do ministra spraw wewnętrznych i administracji
w sprawie proponowanych zmian w ustawie o ujawnianiu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa z lat 1944-1990 oraz treści tych dokumentów
Zgłaszający: Dorota Arciszewska-Mielewczyk
Data wpływu: 08-06-2017
Szanowny Panie Ministrze,
ustawa z dnia 18 października 2006 r. o ujawnianiu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa z lat 1944-1990 oraz treści tych dokumentów określa enumeratywnie instytucje określane jako organy bezpieczeństwa publicznego. Wśród tych instytucji, wymienionych w ustawie, znajdują się również jednostki Ochotniczych Rezerw Milicji Obywatelskiej, ale uznane zostają za organy bezpieczeństwa publicznego jedynie do 1954 r.
Z licznych publikacji historycznych oraz z pamięci zbiorowej narodu polskiego, jasno wynika represyjny charakter działalności ORMO i jej funkcjonariuszy do czasu likwidacji tej formacji w 1989 r. Wiadomo bowiem, że funkcjonariusze ORMO mieli możliwość i po 1954 r. do używania środków bezpośredniego przymusu wobec obywateli Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, którzy w ocenie funkcjonariuszy ORMO występowali przeciwko porządkowi publicznemu – w rozumieniu władzy komunistycznej. Stąd kieruję interpelację na ręce Pana Marszałka. W 1989 r. ORMO zrzeszało ponad 400 tys. funkcjonariuszy, osoby te wniknęły przede wszystkim w życie samorządowe po 1990 r. kształtując patologie władzy lokalnej i wypaczając ideę demokracji i samorządności w Polsce. Osoby te częstokroć posiadały ciągły kontakt z służbami bezpieczeństwa PRL, z tzw. tajną policją, jak o tych formacjach piszą specjaliści historycy.
Okazuje się, że obecnie w Polsce mamy do czynienia z sytuacją, w której byli funkcjonariusze ORMO pełnią nawet najwyższe stanowiska w organach samorządowych, a fakt swojej przynależności do ORMO skrzętnie ukrywają przed opinią publiczną, bowiem wskazana ustawa nie uwzględnia ORMO po 1954 r. jako organu bezpieczeństwa publicznego, tym samym osoby te w oświadczeniach lustracyjnych nie ujawniają faktu swej przynależności do ORMO. Społeczeństwo nie zna tego istotnego elementu z życiorysu takich osób, które obecnie prezentują się jako „zwolennicy demokracji i niepodległej Polski”. Ostatni taki przykład z Chojnic, gdzie wieloletni funkcjonariusz ORMO, o czym społeczeństwo nie było informowane podczas wyborów, i zarazem były naczelnik miasta z okresu PRL, został wskazany przez radę miejską na przewodniczącego rady, jest jaskrawym dowodem wykorzystywania luki prawnej, która w opinii wielu historyków istnieje w obecnej ustawie.
Dlatego wskazanym byłoby doprowadzenie do nowelizacji ustawy i wskazanie ORMO po 1954 r. jako organu bezpieczeństwa publicznego, co wszystkich aspirujących do służby publicznej byłych funkcjonariuszy ORMO zmusi do ujawniania faktu swojej przynależności do tej formacji przed ubieganiem się o uzyskanie zaufania społecznego koniecznego do wypełniania obowiązków na wskazanych stanowiskach publicznych. Pozostawienie ustawy w obecnym brzmieniu utrudnia w mojej ocenie proces demokratyzacji społeczności lokalnych, gdzie daleko jest do ideałów demokracji, a byli funkcjonariusze ORMO zabezpieczają interesy elit postkomunistycznych, wrogo nastawionych do Polski i pomyślności narodu polskiego.
W związku z powyższym, mając na względzie troskę o sprawy obywateli, kieruję pytania:
- Czy resort zamierza dokonać zmian w ustawie z dnia 18 października 2006 r. o ujawnianiu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa z lat 1944-1990, wskazując służbę w ORMO po 1954 roku jako służbę w organie bezpieczeństwa publicznego i konieczną dla ujawnienia w oświadczeniach osób starających się o uzyskanie społecznego zaufania kandydujących do jednostek samorządu terytorialnego?
- Czy resort posiada informacje dotyczące liczby byłych działaczy ORMO, którzy obecnie piastują stanowiska publiczne? Jeśli tak, proszę o informację jak wiele jest takich osób.
Łączę wyrazy szacunku,
Dorota Arciszewska-Mielewczyk
Poseł na Sejm RP


sobota, 17 czerwca 2017

Z ustnego uzasadnienia

Arseniusz Finster w glorii chwały. Mógł przedstawić mediom swoją wersję zakończenia postępowania sądowego wobec mnie, które było wynikiem złożonego przez Niego prywatnego aktu oskarżenia.

Dlatego napiszę kilka słów o ustnym uzasadnieniu, które wydał Sąd w Chojnicach. Przede wszystkim nieprawdą jest to, co mówi Finster, że przegrałem z Nim ten proces. W ustnym uzasadnieniu Sąd podkreślił, że nikt tego procesu nie przegrał. Finster, potocznie to rozumiejąc, wygrałby, gdyby uzyskał wyrok skazujący mnie, a takiego nie uzyskał i o tym należy pamiętać. Co do komentarza, który wydał Sąd w formie ustnej sentencji, to Sąd wskazał także, że nie jest niczym dziwnym to, że istnieją pewne relacje towarzyskie między władzą lokalną, a światem biznesu i tego w małej społeczności nie sposób zmienić - tak wprost można było odczytać wypowiedź Sądu. Dla mnie to żadne uzasadnienie, a raczej budowanie argumentacji dla podtrzymania tez Finstera. I w tym sensie Sąd mnie istotnie rozczarował swoim stanowiskiem - swoją oceną polityki - bowiem z punktu wymiaru sprawiedliwości wypowiedział się za status quo w Chojnicach. Ciężko mi to zrozumieć, jako postawę wolną od oceny subiektywnej, a takiej obiektywnej postawy spodziewałbym się po Sądzie. 

Ponadto pragnę wskazać, że nieprawdą jest to, co powiedział Arseniusz Finster na konferencji prasowej w piątek w ratuszu, bowiem istnieją firmy, których właściciel uzyskiwali umorzenie podatkó od nieruchomości, a członkowie ich rodzin wpłacali pieniądze na komitet wyborczy Arseniusza Finstera. Ponadto istnieją firmy, które otrzymywały umorzenia podatków, a osoby je reprezentujące (mniej lub bardziej formalnie ) wpłacały na komitet Finstera i do tego osoby te aktywnie działały w trakcie kampanii wyborczej, choć i były przypadki w których osoby takie nie startowały nawet w wyborach. I w sumie o tym napisałem we wpisie Biedni płacą za bogatych. Ciągle próbuje się wmawiać opinii publicznej, że my z Radkiem Sawickim nie odróżniliśmy pomocy publicznej na uczniów od pomocy publicznej w formie umorzenia podatków. Nie jest to prawdą. 

Kuriozalne jest też stwierdzenie, że to Burmistrza Miasta Chojnice jako organ podatkowy gminy, nie ma po prostu wyjścia i musi np. umarzać podatki Centrum Park Chojnice i nie umarza ich sam sobie. Otóż jest to bzdura totalna. Bowiem są dwa wyjścia w takiej sytuacji: 1. zmienić formę własności Centrum Park; 2. Ustawodawca przewiduje możliwość delegowania uprawnień, również w sprawie podatków, na inny organ gminy - czyli na Radę Miejską w przypadku, gdy dochodzi do konfliktu interesów. Gdyby ustawodawca tego nie przewidział, to p. Finster jako Burmistrza Miasta Chojnice nie miałby wyjścia, gdyby np. jego małżonka wystąpiła o zwolnienie od podatku od nieruchomości, gdyby były podstawy do umorzenia, to musiałby wydać taką decyzję? Nie, miałby prawo delegować o rozstrzygnięciu takiego wniosku do Rady Miejskiej. Zresztą podobnie zrobiono kiedyś w przypadku Mostostalu, gdzie o umorzeniu podatków Finster odwołał się do Rady Miejskiej i nie podjął samodzielnie decyzji. 

Jestem zmęczony prostowaniem manipulacji i kłamstw Finstera - a tych były wiele w sferze publicznej. Kąśliwe uwagi o tym, że powinienem może naprawić wadliwość prawa poprzez poseł Dorotę Arciszewską-Mielewczyk, są wielce trafione. O tej sprawie - dotyczącej możliwego trwania organów wykonawczych gmin w Polsce w konflikcie interesów w związku z pewną wadliwością Ustawy o finansach publicznych informowałem już poseł Dorotę Arciszewską-Mielewczyk. Nie jest to jednak temat łatwy i oprócz stosownej interpelacji wymagać będzie wielu prac. Jeśli w ogóle zostaną podjęte. Staram się naprawdę wskazywać wiele zawiłości prawnych, które mogą ułatwić funkcjonowanie państwa i umacnianie procesu demokratyzacji, na co są dowody w postaci licznych projektów interpelacji. Zresztą kąśliwa uwaga burmistrza, to tylko świadectwo jego świadomości o tym, że obecna sytuacja tworzy konflikt interesów i jedynie zmiana prawa - w Jego ocenie - może zmienić obecny stan rzeczy. I w pewnej mierze ma rację, ale nie zawsze trzeba czekać na zmianę prawa, aby zmienić postawy. Jeśli Finster ma świadomość, że obecnie prawo podatkowe tworzy pewien konflikt interesów dla organów wykonawczych gmin, to znaczy, że cynicznie wykorzysał sytuację dla wystosowania aktu oskarżenia, zamiast poświęcić ten czas na inicjację zmiany prawa w aspekcie o którym mu wiadomo jako o wadliwym elemencie. Można było lepiej spożytkować czas, zamiast tkwić 1,5 roku na sali sądowej. Warto też zaznaczyć, że w kwestiach podatkowych to organ gminy - uchwałodawczy - tworzy przepisy miejscowego prawa podatkowego. Na tej bazie Burmistrz Miasta Chojnice w ogóle otrzymał możliwość umarzania podatków od nieruchomości. 

Co więcej, a to już jest z kolei postulat do Arseniusza Finstera i do Dyrektora Generalnego UM, w Chojnicach nie obowiązuje żaden druk urzędowy dla podmiotów ubiegających się o zwolnienie (dosłownie umorzenie) od podatku od nieruchomości i ten stan powinien być naprawiony poprzez ustandaryzowanie procedury, nawet jeśli nie wymaga tego prawo, bo na pewno może to podnieść jakość usług UM Chojnice.  

Po raz kolejny podkreślam, do żadnego pomówienia nie doszło. Wykazałem zbieżności we wpisie Biedni płacą za bogatych. Będę apelował do Sądu wyższej instancji. Zarówno działania Radka Sawickiego, jak i moje doprowadziły niejednokrotnie do zmiany praktyk władzy i jeśli ceną tego mają być procesy, bo u Finstera brak refleksji nad jakością lokalnej demokracji, to znaczy, że będą kolejne procesy. Skoro w toku krytyki nie można uzyskać zmiany postaw, to polityka przeniesie się na stałe na wokandę sądową w Chojnicach. 

Co do skali konfliktowości sądowej Finstera, to tak, wzrasta ona bardzo - kiedyś głównym wrogiem był Mariusz Janik. Potem na salę sądową w ciągu kilku lat trafili: Kamil Kaczmarek, Radek Sawicki, no i ja oczywiście. Arek Finster przegrał w zasadzie proces o zakłócanie zgromadzenia publicznego w 2011 r., który organizowaliśmy jako Wspólna Ziemia i Arcana Historii przeciwstawiając się prywatyzacji ostatniego przedszkola samorządowego. No i jaki efekt? Burmistrz coraz częściej wspomina o konieczności budowy lub otwarcia przedszkola samorządowego w Chojnicach. Takich sytuacji było wiele. Gdybym nie wskazał kłamstw Finstera o członkach Rady Nadzorczej Centrum Park, to Finster kłamałby dalej w tej sprawie, a obywatele żyliby w błogiej nieświadomości. I tych przykładów można mnożyć. Proszę więc, abyście Państwo odbierali bardzo krytycznie przekaz medialny tworzony na podstawie słów Arseniusza Finstera.

Moje działanie ukierunkowane jest na zmianę społeczną, na umacnianie procedur i praktyk wiązanych z demokracją i gospodarką wolnorynkową. Osobiste gry i animozje z Finsterem, to dla mnie swoista gra, bo istotne kwestie są ważniejsze, a do nich zaliczam podnoszenie jakości życia lokalnej wspólnoty, co może się dokonać również przez zmianę postaw władzy samorządowej. To nie jest działanie ukierunkowane na niszczenie Finstera, ale na niszczenie praktyk władzy, które reprezentuje Finster i to należy naprawdę wyraźnie odróżniać. Przykładowo w trakcie trwania postępowania o którym tutaj piszę, znacznie uzupełniono dane o kwestiach podatkowych w BIP Miasta Chojnice. To są te pozytywne aspekty  batalii sądowych, za które ponoszę naprawdę olbrzymią cenę. Gdyby Finster chciał i był zdolny do rozmów o swoich działaniach, to żadnych rozpraw sądowych by nie było, ale Finster nie jest do tego gotów. Zawsze musi być tylko jedna racja - racja Finstera. Tak jak z przedszkolami...Nie ma rozmów i wysłuchiwania postulatów, jest jedynie chęć niszczenia ludzi opozycji, czyli działania nie koncentrują się już na dobru Miasta, ale na tym chyba jedynie jak pogrążyć opozycję, która śmie wytykać nieprawidłowości, albo chociaż praktyki niezgodne z duchem czasów. 

Wypowiedź Finstera: http://www.chojnice.com/video/pokaz/3098

środa, 14 czerwca 2017

Wynik procesu z Finsterem

Po 1,5 roku trwania procesu z prywatnego aktu oskarżenia w sprawie o zniesławienie, do którego rzekomo doszło poprzez mój wpis na Chojnickim Blogu Politycznym, który skierował wobec mnie Burmistrz Miasta Chojnice, doszło do ogłoszenia orzeczenia przez Sąd w Chojnicach. Ogłoszono warunkowe umorzenie postępowania. Oznacza to, że nie nałożono na mnie sankcji karnej i pozostaję osobą niekaraną. Jednocześnie zasądzono ode mnie wpłatę na organizację pozarządową kwoty 2 tys. złotych. Oznacza to, że nie zostałem objęty sankcją karną. Takie orzeczenie Sądu nie jest prawomocne, ani dla mnie satysfakcjonujące, i będę się od niego odwoływał do wyższej instancji.

wtorek, 13 czerwca 2017

Absurdalium

Po raz kolejny z rzędu mieliśmy w Chojnicach spektakl absurdalium, po któym Arseniusz Finster otrzymał od rady miejskiej absolutorium za wykonany budżet. Absolutorium poparło 17 radnych, zaledwie dwóch (z PChS) było przeciwnych. I tutaj warto wskazać pewne fakty, budżet był nowelizowany kilkadziesiąt razy w skali roku. To na pewno nie jest dowód na sprawne zarządzanie, ani nawet na umiejętność dobrego planowania wydatków miasta, a raczej na ciągłe przerzucanie środków publicznych na zasadzie ad hoc, dziś tu, jutro tam pieniądze są potrzebne. 

Gdybym był w radzie miejskiej, to budżetu nie poparłbym ponieważ: wydatkuje się pieniądze na cele zbędne - wybieg dla psów. Brakuje też uchwały, które ściągnie z burmistrza możliwość jednoosobowego podejmowania decyzji o umorzeniach podatków od nieruchomości (stąd kuriozalna sytuacja, że burmistrz przyznawał sobie sam - jako instytucja - zwolnienie od podatku od nieruchomości dla Centrum Park, której jest jednoosobowym zgromadzeniem wspólników - zgrozo)! Inne wydatki też budzą niepokój - co z Centrum Kultury? Ile środków wydano na oczyszczanie stawów w Parku? Dlaczego tak wielkie stypendia z miasta dla sportowców? Co z funduszami na granty w obszarze kultury (mam na myśli realizację zadań publicznych, a nie nagrody)? Gdzie środki na potrzeby ludzi starych w mieście, które się demograficznie starzeje i wyludnia (choćby w procesie suburbanizacji)? A jak w kontekście wykonania budżetu mają się kwestie ZGM i roli Janowskiego w zarobkowaniu na majątku komunalnym? Czy to nie jest wystarczający argument za zmieceniem ze sceny politycznej finsterowców? A co z kosztami utrzymania baszty Jutrzenki-Trzebiatowskiego? Co z wykonaniem budżetów tzw. obywatelskich? Co z remontami dróg osiedlowych? 


Należy mieć świadomość: sesja absolutoryjna to forma hołdu lennego, jaki mechniczna większość wyraża wobec burmistrza Finstera w zamian za określone korzyści - polityczne i inne. Rzeczywiste wydatkowanie środków publicznych i dbałość o interes społeczny, to odległy punkt w liście priorytetów chojnickich radnych ekipy Finstera. 

Absurdalium, a nie absolutorium. 


niedziela, 11 czerwca 2017

Potęga plotki

Plotka jest zjawiskiem społecznym, zdolnym niszczyć ludzkie życia. W Chojnicach jest ona wykorzystywana nagminnie. Poza kwestiami obyczajowymi, które pewnie wzbudzają zainteresowanie większości chojniczan, na drugim miejscu zdają się być kwestie związane z możliwymi roszadami na najwyższych, dostępnych w tej mieścinie, stanowiskach. Plotkę sączy się każdym kanałem, zarówno do opinii publicznej, jak i często anonimowo do osób, których ona dotyczy. Plotka może doprowadzić do rozwodów, spraw sądowych, niezliczonej liczby innych problemów. 

Ostatnia plotka, która do mnie dotarła dotyczy ponoć mojej woli objęcia stanowiska dyrektora chojnickiego szpitala. Tym wpisem chciałbym zdementować tę plotkę. Nie miałem, nie mam i nie będę miał nigdy takiej ambicji, aby być dyrektorem chojnickiego szpitala. Interesuje mnie przede wszystkim polityka samorządowa i nauka. Co oczywiście nie zmienia faktu, że uważam, iż dyrektorem chojnickiego szpitala powinna być inna osoba, aniżeli Leszek Bonna i nie wynika to z jakiejś osobistej animozji, bo takiej nie ma według mnie. W mojej ocenie Leszek Bonna w jakimś zakresie tkwi jako dyrektor w konflikcie interesów. Warto mieć też świadomość, że dyrektora chojnickiego szpitala wskazuje rada powiatu, a w tej radzie większość posiada układ polityczny Leszka Bonny, dlatego Leszek Bonna może być raczej pewny swojej obecnej pozycji. Przynajmniej do czasu, do kiedy radni nie dopuszczą do swojej świadomości pewnych faktów. Niestety fakty mają niższą moc argumentacji od wspólnoty interesów, która scala układy władzy. W obliczu prawdy i faktów, radni często są głusi i przymykają oczy. Nikogo bowiem nie wzruszają informacje wskazujące rozbieżności w wyjaśnianiu przyczyn strat chojnickiego szpitala. Do niedawana były to nadwykonania, obecnie wzrost strat szpitala, według najnowszych interpretacji został spowodowany w kolejnych latach wzrostem kosztów, między innymi mediów. Więc co jest rzeczywistą przyczyną wzrostu strat szpitala? 

Podsumowając w żaden sposób nie aspiruję do stanowiska dyrektora chojnickiego szpitala, uważam, że taką funkcję powinien pełnić człowiek już doświadczony w zarządzaniu jednostkami lecznictwa o kierunkowym wykształceniu i odpowiedniej postawie etycznej. Być może kiedyś doczekamy się takiego zarządcy chojnickiego szpitala. 

Chciałbym wszystkich uczulić na plotkę w sferze publicznej, nie powtarzajmy niesprawdzonych informacji, nie pozwalajmy się poróżnić, manipulować, bo straty mogą być nieodwracalne. 

czwartek, 8 czerwca 2017

Dyżury w chojnickim szpitalu?

Dziś wysłałem prośbę do dyrektora chojnickiego szpitala Leszka Bonny, jej treść przedstawiam poniżej:

Szanowni Państwo,

kieruję zapytanie do Dyrektora Szpitala Specjalistycznego Pana Leszka Bonny o możliwość pełnienia dyżurów na terenie szpitala w przydzielonym do tego celu pomieszczeniu, celem umożliwienia pacjentom, pracownikom szpitala oraz wszystkim zainteresowanym bezpośrednim kontaktem ze mną, jako przedstawicielem wojewody pomorskiego przy Radzie Społecznej Szpitala Specjalistycznego w Chojnicach. 

Wiadomo mi, że dotąd nie było takiej praktyki, aby przedstawiciel wojewody pełnił dyżury i przyjmował uwagi od obywateli w sprawie funkcjonowania szpitala, ale narastająca skala spraw, które spływają do mnie od obywateli, jak i moja chęć uzyskania lepszego kontaktu z kadrą kierowniczą szpitala są dla mnie przesłankami z wystąpieniem do Pana Dyrektora z takim zapytaniem i jednocześnie prośbą o umożliwienie mi pracy w charakterze społecznym na terenie szpitala. Ułatwi mi to też spotkania z osobami zainteresowanymi, bowiem dotąd musiałem spotykać się z zainteresowanymi kontaktem ze mną w miejscach publicznych. Chciałbym pełnić dyżur w każdą środę od godz. 10.00 do 12.00. Ułatwiłoby mi to wykonywanie obowiązków nałożonych na instytucję przedstawiciela wojewody przez ustawodawcę, a wiąże się ona, jak wiadomo, ze wzmocnieniem roli nadzorczej i kontrolnej nad jednostkami lecznictwa publicznego. Jeśli nie ma barier formalno-prawnych proszę o pozytywne rozpatrzenie mojej prośby.

Wariograf

Żaden wariograf nie wykryje zmowy milczenia. To jest pewne. Dlatego nie dziwi mnie fakt, podania przez tenora Torzewskiego Arseniusza Finstera do Prokuratury w sprawie zeznań burmistrza przed Sądem. Niestety nie jestem zbyt przekonany o tym, czy Prokuratora w zaprzyjaźnionym z Chojnicami Słupsku znajdzie jakąkolwiek winę po stronie Finstera. Nie liczyłbym na to, nawet gdyby istniały ku temu jaskrawe przesłanki. Problem jest bowiem szerszy i głębszy, aniżeli zaledwie jedno domniemane kłamstwo Finstera. Przecież wszyscy w Chojnicach wiemy, że układ Finstera działa na zasadzie omerty (http://polityka-chojnice.blogspot.com/2017/03/chojnicka-omerta.html), czyli zbiorowej zmowie milczenia, przede wszystkim siłowników Finstera. Każdy wie, w czym bierze udział, ale nikt o nikim nie powie ani słowa, bo wszyscy czerpią z tego określone korzyści. 

Jedyną szansą na likwidację omerty i uniknięcie kolejnych zderzeń z kłamstwami Finstera - a tych było wiele w sferze publicznej - jest zmiana władzy w Chojnicach. 

Tutaj warto sobie zadać pytanie, w ilu sprawach sądowych - karnych, cywilnych, gospodarczych i administracyjnych występował Arseniusz Finster w okresie swoich, choćby, ostatnich dwóch kadencji? Skala konfliktowości burmistrza zdaje się wzrastać wykładniczo z upływem czasu i prawdopodobieństwem utraty władzy. Do sądu można trafić nawet za coś, czego się nie napisało, nie powiedziało. Tylko czy chojnicki Sąd jest Sądem niezawisłym? To jest bardzo poważne pytanie. W mieście, gdzie burmistrz rządzi od ok. 20 lat, niezawisłość Sędziów widzę tylko w sile charakteru jednostek, niestety systemowo Sąd dla mnie to jeden z wydziałów Urzędu Miejskiego w Chojnicach.