niedziela, 17 grudnia 2017

Gorszący zaścianek

Nie po raz pierwszy wstydzę się za Chojnice, poza naszym miastem. Jak się okazało w drodze dekomunizacji Wojewoda Pomorski zmienił nazwę ulicy Stanisława Rolbieckiego w Chojnicach na ulicę Rotmistrza Witolda Pileckiego. 

Ten fakt, co jest dla mnie aberracją normalności, wzbudził w Chojnicach wielką falę krytyki chojnickiej postkomuny i wspierającego ją elektoratu. Okazało się więc, że kiedy chodzi o bohaterów postkomunistów, takich jak komunista Stanisław Rolbiecki, który był z nadania władzy komunistycznej (nie z żadnych wyborów), burmistrzem Chojnic do 1973 r., to postkomuniści nagle chowają w kieszeń swój słynny racjonalizm i dają się ponieść fali emocji w obronie symboli. Dlaczego? Odpowiadam, bo te, jak próbują nam wmówić postkomuniści i lewacy - nic nie znaczące nazwy w sferze publicznej - znaczą bardzo wiele, choć czasami mieszkańcy nie wiedzą nawet kim był patron ich ulicy, co jest osobnym problemem.

Burmistrz Chojnic i jego akolici zapowiedzieli więc batalię sądową z Wojewodą Pomorskim, bo...i tutaj naprawdę włosy mi się jeżą...oni wolą chojnickiego komunistę nad bohaterskiego rotmistrza Witolda Pileckiego. Nie patrzcie, Drodzy Czytelnicy, na ten spór i postawę władzy chojnickiej z perspektywy sporu o nazwę ulicy. Nie, to jest starcie o głębszym znaczeniu symbolicznym - to jest starcie, które postkomuniści, którzy są spadkobiercami morderców rotmistrza Pileckiego odbierają narzucenie nazwy ulicy imieniem ich ofiary, jako totalne upokorzenie i potwarz. I to jest prawda, która tak dotyka ten postkomunistyczny świat władzy. Więc trzeba im mówić prosto w oczy i mówić o tym wśród znajomych i na ulicach - kiedy przyszły Burmistrz Stanisław Rolbiecki jeździł jako komunista z krwi i kości na wiece zjednoczeniowe prosowieckich "partii" Polskiej Partii Robotniczej i Polskiej Partii Socjalistycznej, co stanowi element jego "chlubnego" biogramu opublikowanego zresztą przez Zbigniewa Stromskiego w książce Pamięci godni, to w tym samym 1948 roku sowieccy namiestnicy w Polsce wykonali wyrok śmierci przez rozstrzelanie na rotmistrzu Witoldzie Pileckim! Bohater chojnickich postkomunistów - Stanisław Rolbiecki - raczej tym faktem się nie interesował, bo on był wtedy młodym komunistą, który postanowił służyć sowieckim okupantom w Polsce. Co gorsza, jak podaje Stromski Stanisław Rolbiecki w 1946 r. "brał czynny udział w referendum ludowym na terenie Czerska". Wiadomo o jakie referendum chodzi, prawda? O słynne i fałszowane na masową skalę przez komunistów referendum 3xTAK (Czy jesteś za zniesieniem Senatu? Czy chcesz utrwalenia w przyszłej Konstytucji ustroju gospodarczego, zaprowadzonego przez reformę rolną i unarodowienie podstawowych gałęzi gospodarki krajowej, z zachowaniem ustawowych uprawień inicjatywy prywatnej? Czy chcesz utrwalenia zachodnich granic Państwa Polskiego na Bałtyku, Odrze i Nysie Łużyckiej?). Poparcie społeczne dla Polski pojałtańskiej w tym sfingowanym referendum nie sięgało nawet 27%, ale komuniści je w całej Polsce zafałszowali na masową skalę tak, że wyszło jakoby od 68% do 91,4% Polaków popierało projekt Polski pojałtańskiej. W tym fałszerstwie brał czynny udział "bohater" Stanisław Rolbiecki. 

Niska i zaściankowa postawa chojnickiej władzy w tym przypadku, jest tylko kolejnym, bardzo jaskrawym przykładem, tego, że tkwimy w głębokiej postkomunie w Chojnicach. Rozumiem, że dla części społeczeństwa Stanisław Rolbiecki jest bohaterem, bo część społeczeństwa Chojnic ma takie zapatrywania polityczne. Jednak konfrontacja tych dwóch postaci to błąd aksjologiczny. Nie da się tych osób porównać w żadnym zakresie, ani zasług, ani cech osobowościowych, ani znaczenia dla Polski, a tym samym nawet i znaczenia dla Chojnic.

Brednią też jest propaganda siana na rzecz Stanisława Rolbieckiego, niestety między innymi przez Burmistrza Chojnic, jakoby dzięki Rolbieckiemu powstały w Chojnicach jakieś wielkie zakłady pracy - kreując z Rolbieckiego rzutkiego architekta modernizacji Chojnic. Bzdur, bzdura i jeszcze raz propagandowa bzdura nie dająca się obronić w konfrontacji z faktami. Miałem dostęp do dokumentów PZPR z lat 60 i 70 oraz 80 z Chojnic i Bydgoszczy. Zresztą na części tych dokumentów bazowała moja książka O chojnickim karnawale "Solidarności", i co z nich wynika w kontekście Rolbieckiego? Przede wszystkim to, że powstanie w Chojnicach wielkich zakładów pracy było nie zasługą Rolbieckiego, ale efektem postępującej (i nie wydolnej) industrializacji Polski przez reżim komunistyczny według modelu centralnego planowania. Po prostu po wielkich inwestycjach w wielkich ośrodkach miejskich przyszedł czas na Chojnice. Te wielkie inwestycje w Chojnicach przyniosły też do Chojnic cykl koniunktury od euforii przez stagnację do wybuchu niezadowolenia społecznego (vide Sierpień '80 w Chojnicach). Ponadto to nie Rolbiecki osobiście, ale cały aparat partyjny z Chojnic naciskał na kapitałochłonne inwestycje w Chojnicach ze środków centralnych, co miało dać społeczeństwu poczucie "dynamiki władzy" i wrażenie "szybkiego rozwoju". Uzasadnienia ekonomicznego nie było bowiem żadnego dla tak wielkich inwestycji. Wiadomo zresztą, że te inwestycje okazały się jedynie "iluzją gierkowskiego cudu gospodarczego" i doprowadziły do przewlekłych problemów gospodarczych tak powstałe przedsiębiorstwa, za co płacą pokolenia, a w Chojnicach z tymi zakładami wiązały się także niekończące się kłopoty gospodarcze i społeczne. Podsumowując, niezależnie od oceny tych inwestycji, nie były one "zasługą" Rolbieckiego, choć przypisanie ich przez Finstera i spółkę Rolbieckiemu powinno być wystarczającym aktem oskarżenia wobec Rolbieckiego jako gospodarza miasta i wobec Rolbieckiego jako komunisty zdolnego swą wysoką pozycją w aparacie władzy monopartyjnej pozyskać kapitałochłonną inwestycję. 

Ale czego się spodziewamy po władzach miasta w zakresie polityki historycznej, władzach, które przecież przyznały nawet tytuł honorowego obywatela byłemu funkcjonariuszowi ORMO, a drugiego funkcjonariusza ORMO ustanowiły przewodniczącym Rady Miejskiej w Chojnicach? To jest właśnie ta wzajemność w postawach obozu postkomunistycznego, im należy pozwolić na wszystko i na każde posunięcie w sferze publicznej, ale strona niepodległościowa i jej bohaterowie mają siedzieć cicho i nie podnosić głowy, bo nadal liczą się w mieście duchy starych komunistów, którzy utrwalali nad Polską władzę sowiecką. 

Witold Pilecki jest odpowiednim patronem dla przestrzeni miejskiej w Chojnicach, wiele innych postaci czeka w kolejce na swoją ulicę, plac, skwer w Chojnicach. Jest narodowym bohaterem i oddał życie za wolną Polskę, był postacią nieskazitelną. Metody komunistów, tych protoplastów postkomuny, wobec Pileckiego Rotmistrz tak skwitował podczas jednego z procesów: "Ja już żyć nie mogę...Mnie wykończono. Bo Oświęcim to była igraszka". Przy komunistach i ich metodach Oświęcim był igraszką! Nie robi to jednak wrażenia na chojnickiej postkomunie, która nie ma wstydu i kreuje zwykłego polskiego komunistę z Kaszub na bohatera miejskiego w Chojnicach. 

Dekomunizacja to proces, który powinien wymieść z przestrzeni publicznej wszystkich utrwalaczy komuny w Polsce.

Poniżej zamieszczam film dokumentalny o rotm. Witoldzie Pileckim.

sobota, 16 grudnia 2017

Demiurg Chojnic

Ostatnio napisałem, że na kanwie wprowadzenia stanu wojennego ułożono już przyszłe stosunki gospodarcze i polityczne w Polsce, również w Chojnicach. Taką opinię - w odniesieniu do sceny ogólnopaństwowej wydaje się podzielać redaktor Gadowski, który wskazuje, że wojsko organizowało wszystko i wzięło wszystko, później naciskało na powołanie WSI i zabezpieczenie reform gospodarczych i politycznych zgodnie z rozpisanym lata wcześniej scenariuszem. Dlatego uważam, że rzeczywistym "demiurgiem Chojnic" przed długie lata był, albo i nadal nim jest osoba, która od stanu wojennego trzyma w ręce wszystkie sznurki w Chojnicach. Oznacza to, że to co widzimy na scenie politycznej, to zaledwie gra aktorów, przykrywająca rzeczywistą grę interesów i przepływ kapitału na ziemi chojnickiej. Tym żwawiej zabieram się do prac nad opracowywaniem materiałów o stanie wojennym na ziemi chojnickiej. 

wtorek, 12 grudnia 2017

13 grudnia w Chojnicach

Pamiętajmy o tej dacie: 13 grudnia 1981 r. 

Stan wojenny został wprowadzony na obszarze całej Polski, wtedy formalnie w PRL. Udało mi się zebrać już wiele materiałów, wspomnień i relacji, dotarłem do dokumentów o tym jak wprowadzano stan wojenny w Polsce i co działo się w Chojnicach i na ziemi chojnickiej w stanie wojennym. Niestety, choć materiały zbieram od trzech lat, to nadal nie udało mi się napisać z tego choćby artykułu, ale wierzę, że przed kolejną rocznicą zdołam to zrobić. 

Na ten moment, po zapoznaniu się z częścią materiałów, twierdzę, że w grudniu 1981 r. ukonstytuowała się ekipa władzy, która miała wpływ na chojnicką rzeczywistość długo po upadku reżimu komunistycznego i zachowała swoje wpływy poprzez świadome przejście przez proces transformacji. Wygląda to z lokalnej perspektywy tak, jakby dzięki stanowi wojennemu przygotowano się też do procesów prywatyzacji i przejścia dużej liczby wpływowych komunistów do samorządu oraz do sektora przedsiębiorstw prywatnych - na tzw. "majątku za złotówkę". Być może kiedyś uda się przybliżyć ten proces w detalach. 

"Dnia 13-go, wykluła się WRON-a czarna z jaja czerwonego"!

Powyborcze refleksje

Jedna z myśli, która nie daje mi spokoju po wyborach dotyczy tragicznie niskiej frekwencji w okręgu nr 10. Około 10% wyborców przy urnie, to upadek demokracji, wstyd po prostu dla chojniczan, ale i poza miasto. Czy rzeczywiście mieszkańcom, którzy nie głosowali, zależy jedynie na ciepłej wodzie w kranie? Dlaczego mają "w nosie" samorząd i wybory? Czy był zbyt mały wybór wśród kandydatów? Czy czymś zniechęciliśmy wyborców? Co się stało? Może mieszkańcy tego okręgu pozostawią jakiś rzeczowy komentarz w tej sprawie? 

Swoistą okolicznością jest fakt, tego, że na tym osiedlu przewodniczącą jest Kornelia Żywicka, jedna z liderek PChS. Stowarzyszenia, które się chwali, że od wielu lat przykłada się do aktywizacji obywatelskiej? Jak im ta aktywizacja wychodzi, skoro do urny na ich przede wszystkim zawołanie idzie ledwie 10% wyborców? Jest się czym szczycić, naprawdę?

No i słowa Brunki dla "Gazety Pomorskiej", że te wybory pokazały, iż liczą się dwie siły w mieście PChS i drużyna Finstera. Rzeczywiście fanfary w obliczu klęski to specjalność Brunki, który w 2014 r. popsuł własną kampanię wyborczą. Spójrzmy na to obiektywnie, być może jest tak, że agresywne zachowania ludzi PChS i obozu Finstera zamiast zachęcać do udziału w wyborach to zniechęciły mieszkańców? Przecież czytało się o jakichś przepychankach między ludźmi KWW AF i PChS. Groźbach i co tam jeszcze? Oskarżeniach wzajemnych. Brunka pomija jeden zasadniczy fakt, w wyborach sierpniowych PiS zebrał ok. 18% głosów, obecnie zebrałem ok. 14%. Nie jest więc tak jakby chciał Brunka, że na scenie pozostanie KWW AF i PChS. Jeśli wrócimy do ordynacji proporcjonalnej to uważam, że PiS zbierze najmniej te właśnie ok. 15% głosów w mieście, a taki wynik zapewni co najmniej 3 mandaty, choć uważam, że PiS zdobędzie w skali miasta w 2018 r. ok. 18-22% głosów, a to przełoży się na 5 mandatów w Radzie Miejskiej. PChS nie przekroczy tego progu i uzyska być może podobne poparcie. Brunka po zwycięstwie Macieja Kasprzaka stracił kontakt z rzeczywistością i uzurpuje sobie prawo do bycia "jedyna opozycją w mieście". Nie jest nią i nie był, ideowo i w odniesieniu do myśli politycznej jest na mieliźnie, co udowodnił dosadnie w ciągu trzech lat "memłania" w Radzie Miejskiej - efektów zero - co też w 2018 r. dokładnie podsumuję. 

Pamiętajcie Państwo, a będę to powtarzał jak mantrę, to ja założyłem PChS, nadałem mu cele i program ideowy od którego Brunka i ekipa odeszli bardzo daleko. Obecnie PChS faszyzuje słowami i postawą Brunki sferę publiczną - już nie tylko Kaczmarek, ale i cały PChS staje się lustrzanym odbiciem ekipy Finstera...choć, jak przywykłem wspominać ostatnimi czasy, z Finsterem można usiąść do konstruktywnej rozmowy nad przyszłością Miasta. Z Brunką rozmowy nie ma, ten człowiek zapomniał czym jest dialog. Jego ulubionym orężem ostatnio stał się język nienawiści. Taka postawa nie ma nic wspólnego z ideą społeczeństwa obywatelskiego. Najsmutniejsze zaś jest to, że w trakcie kampanii wyborczej PChS nie ograniczył się do walki z Finsterem, ale słowami Brunki poniżał mnie i znieważał w oczach opinii publicznej, wręcz wyrażał oburzenie z samego faktu mojego startu. Przecież jak śmiałem w totalizującym umyśle Brunki w ogóle założyć komitet i startować z tego okręgu? Jakim prawem? Brunka, to ja Ci odpowiem publicznie - prawem demokracji. Prawem uczestnictwa w życiu publicznym. Do którego niby to publicznie nawołujecie, ale zaraz jak ktoś spoza waszego sanhedrynu z niego skorzysta to Brunka biczuje taką osobę publicznie. Zamiast cieszyć się - że to większy wybór dla mieszkańców, szersza oferta, wzrost demokracji i rywalizacji. 

poniedziałek, 11 grudnia 2017

Wydano ostrzeżenie

Marcin Łęgowski, radny, który powraca niczym bumerang do Rady Miejskiej udzielając wywiadu Radio Weekend, stwierdził, że cieszy się z ostrzeżenia, które dostały osoby siejące dyskusję. Spektakularny jest to znak zachęty dla wszystkich milczków i klakierów władzy, siedźcie cicho, bo będzie ostrzeżenie, a jak nie ostrzeżenie - to później co? 

Według radnego Łęgowskiego "normalni ludzie nie dają na to przyzwolenia" - czyli normalni, to ci ludzie w odczuciu Łęgowskiego, którzy siedzą cicho w domu, biernie i karnie słuchają komunikatów władzy i podążają za jej wskazaniami. 

Poza tym radny czytający prawdopodobnie z kartki swój komentarz dla lokalnej rozgłośni, mógł dać komuś ten ośmieszający go tekst do konsultacji, bo w całym swym wydźwięku brzmi on złowieszczo i zwyczajnie idiotycznie. 

Pamiętajcie chojniczanie - wydano już dla was ostrzeżenie, jednomyślność albo...ostrzeżenie! Poziom przerażający i bliższy zabitej dechami dziurze, aniżeli 40 tys. miastu o jakichś aspiracjach.

WeekendFM:https://www.weekendfm.pl/?n=68977&chojnice_-komentarz_zwyciezcy_wyborow_uzupelniajacych_w_chojnicach

niedziela, 10 grudnia 2017

Po wyborach: komentarz


Wieczór wyborczy w mini skali za nami. Czas na poważne podsumowanie.

Wyniki wyborów uzupełniających 10 grudnia 2017 r. do Rady Miejskiej w Chojnicach: 106 oddanych głosów, 105 ważnych. 50 głosów na Marcina Łęgowskiego z KWW Arseniusza Finstera; 40 głosów na Kornelię Żywicką z PChS, 15 głosów na mnie z KWW Marcina Wałdocha. 

Co myślę o tych wyborach i ich wynikach?

Po pierwsze przerażająco niska frekwencja, liczyłem na 15%, a nawet tyle nie osiągnęliśmy i to jest porażka wszystkich trzech komitetów wyborczych. Frekwencja na poziomie 10% to obraz upadku kultury politycznej w naszym mieście. 

Po drugie otrzymałem 14,3 % głosów, z jednej strony można powiedzieć porażka, i tak jest to wyborcza przegrana, ale z drugiej strony tylko ja byłem w pełni niezależnym kandydatem, który założył swój, po raz pierwszy, komitet wyborczy.

Po trzecie, siły opozycji otrzymały łącznie 52,4% głosów, co jest dla mnie zadowalającym wynikiem. Wskazać przecież trzeba, że założyłem PChS lata temu, a do tego teraz powołałem własny komitet wyborczy i choć podzieleni, to stanowimy większą siłę niż Arseniusz Finster.

Po czwarte, były to chyba najdroższe wybory w historii Chojnic. Pomimo tego, że każdy komitet mógł wydać tylko do 1 tys. złotych na kampanię, jasnym dla mnie jest, że wyłożenie ok. 3 tys. za 105 głosów, to niespotykana dotąd skala nakładów. Zwykle w wyborach samorządowych "płaci" się za głos ok. 3-5 zł, a tym razem jest to 10x wyższa kwota!!! 

Po piąte, głosy tych 15 osób, które oddały na mnie głos, nie będą zmarnowane. Jako jedyny kandydat stworzyłem program wyborczy.  Niestety, w okręgu znalazło się tylko 15 racjonalnych i świadomych wyborców. Wiadomo, że Marcin Łęgowski będzie mechanicznie, nadal, podnosił rękę na wskazanie Burmistrza w sposób zupełnie bezrefleksyjny, a Kornelia Żywicka nie miała żadnego programu, poza tym, że wypisała cele PChS, które słowo w słowo są mojego autorstwa, a gdyby weszła do rady to byłaby posłuszna innemu autokracie - Mariuszowi Brunce, bo niestety sama ma niewiele do powiedzenia na temat spraw społecznych i publicznych. 

Właśnie - Brunka. Mariusz Brunka nie dość, że w kampanii wyborczej nie wykazywał się nigdy błyskotliwością i sam zepsuł swoją własną kampanię w 2014 r., kiedy go silnie wspierałem, to jeszcze obecnie prowadzi wobec mnie szeroką kampanię negatywną wraz ze swoim Kamilkiem. Obaj, choć nic w Chojnicach nie wytworzyli, co miałoby pozytywny i masowy oddźwięk, to obarczają mnie winą za własną porażkę i przegraną Kornelii Żywickiej. Panowie i Panie - za swoje wyniki wińcie siebie. Natomiast chciałbym wskazać, że wiele osób informowało mnie o niestosownych i bardzo niemerytorycznych uwagach Brunki na mój temat w czasie kampanii wyborczej. Ten podstarzały kawaler, będący fanem kotów i odgrywający w Radzie Miejskiej przez przynajmniej dwa lata rolę Stańczyka nadwornego znalazł sobie ostatnio upodobanie w atakowaniu mnie. Być może jest to wynik frustracji w związku z tym, że w Radzie Miejskiej jest typowym przedstawicielem bezradnego radnego, który poza próbami wkładania kija w szprychy i rzucaniem piaskiem po oczach nie potrafił jak dotąd wykreować żadnego projektu, który zostałby przez Radę Miejską przegłosowany. Język zaś którym się posługuje Brunka, to taki żargon typowo uliczny, pełny pogardy, i myślę, że po najbliższych wyborach jedynie na ulicy Brunka będzie mógł się dzielić swoimi niewybrednymi uwagami i spostrzeżeniami. Człowieka bowiem o takiej kulturze nikt nie powinien już traktować poważnie. Panowie Brunka i Kaczmarek w tej kampanii zajęli się przede wszystkim sprawami osobistymi i obyczajowymi, liczeniem kandydatom dzieci i określaniem różnych preferencji i umięjetności. W zapale swojego przemysłu pogardy jaki uruchomili nie mieli jak dotąd czasu na stworzenie żadnego programu dla Chojnic. Natomiast mieli czas, jak Kaczmarek na wysyłanie mi niewybrednych insynuacji w prywatnych wiadomościach, jakieś zniuansowane zastraszanie mnie. Do tego znaleźli też czas na, jak zawsze, bezsensowne batalie sądowe z Arseniuszem Finsterem, które tylko zniechęciły wyborców do udziału w głosowaniu. Z przykrością muszę przyznać, że wyższą kulturą wykazali się nawet przeciwnicy z KWW Arseniusza Finstera. Niestety nienawiść Brunki i Kaczmarka do mnie zeszła na jakiś nihilistyczny poziom i myślę, że wiele osób to obserwuje z pogardą i niedowierzaniem. Powiem wprost i po chłopsku - tym facetom po prostu odbiło. Przejawianie przez te dwie postaci chęci monopolizacji sceny politycznej, uzurpowania sobie prawa do bycia jedyną opozycją w mieście i łaszenie się na władzę bez programu, to elementy postawy, które na pewno zostały krytycznie ocenione przez wyborców. Wyborcy powinni mieć jak największy wybór ugrupowań, programów, itd. Niestety PChS tego nie rozumie i staje się organizacją faszyzującą sferę publiczną, co jest równie groźne jak zjawiska, które sami krytykują i które wiążą z ekipą władzy Arseniusza Finstera. Mam coraz bardziej wrażenie, że gdyby Ci ludzie z PChS kiedykolwiek wygrali wybory, to można będzie jasno powiedzieć, odnosząc to do społecznośći lokalnej, że: "zamienił stryjek, motykę na kijek". Dlatego dla mnie przeciwnikami na scenie publicznej są zarówno PChS, jak i Arseniusz Finster, ale z Burmistrzem okazuje się, można konstruktywnie rozmawiać, z PChSem nie ma o czym, tam jest tylko język pogardy. 

Dziękuję też za poparcie ChRS i PiS. Ciężko zmierzyć jakie miało ono przełożenie w tym okręgu, czy było wartością dodaną czy też, nie, ale nie wypierałem się tego, że jestem z PiS i że uzyskałem poparcie kolegów z ChRS, choć założyłem swój własny komitet. Ta kampania to poważne doświadczenie i sygnał przed przyszłymi wyborami. Z ok. 15% poparciem można uzyskać kilka mandatów w Radzie Miejskiej w ordynacji proporcjonalnej. W końcu Chojnice będą na drodze do tego, aby stać się Perłą Pomorza.

Szczególnie zaś dziękuję za pomoc i udział w pracach komitetu wyborczego: Zbigniewowi, Tomkowi, Krzysztofowi oraz Ani i Łukaszowi. 

Pierwszą sprawą jaką będę próbował poruszyć w kontekście Osiedla Hallera będzie budowa parkingu o kilku poziomach, tak aby w końcu udało się rozwiązać palący dla osiedla problem. 

piątek, 8 grudnia 2017

O kampanii wyborczej

Dziś dobiega końca kampania wyborcza w wyborach uzupełniających do Rady Miejskiej w Chojnicach.

Tytułem jej podsumowania, chciałbym się podzielić kilkoma refleksjami. Zaskoczył mnie brak informacji o wyborach na nowej stronie Urzędu Miejskiego w Chojnicach - żadnej zachęty dla obywateli? Pozytywnie zaś jestem nastawiony działaniami w czasie kampanii ze strony wszystkich komitetów wyborczych. Uważam, że wspólnie zrobiliśmy wszystko co było możliwe, aby do urny poszło jak najwięcej wyborców z okręgu. Niestety obawiam się, że frekwencja nie przekroczy 15%, ale mogę się mylić. Z pewnością nie przekroczy 30%, ale jeśli wyjdzie ponad 20%, to i tak będzie trzeba uznać za duży sukces i wynik pracy komitetów wyborczych. 

Moim przeciwnikom - kontrkandydatom, życzę powodzenia, a wyborcom życzę, żeby 10 grudnia wygrał najlepszy program dla Chojnic! 

Zero ofiar

Czasami naprawdę nie warto tracić czasu i energii na wyważanie otwartych drzwi. Mam na myśli chojnickie problemy z bezpieczeństwem pieszych w ruchu drogowym - czyli ofiarami na przejściach i potrąceniami pieszych.

W Jaworznie, mieście dwukrotnie większym od Chojnic, wdrożono wiele rozwiązań infrastrukturalnych, które zredukowały liczbę ofiar do zera. Proponuję więc, abyśmy z rozwiązań jaworznickich skorzystali. Na artykuł o sprawie natknąłem się przypadkowo u kolegi Krystiana na Facebooku :) 

Polecam lekturze, bo doświadczenia jaworznickie wskazują jasno, możemy dzięki racjonalnemu podejściu ocalić życia wielu ludzi w mieście. Skorzystajmy więc z rozwiązań jaworznickich: http://www.brd24.pl/infrastruktura/jaworzno-czyli-najbezpieczniejsze-miasto-polsce-liczbe-smiertelnych-wypadkow-zredukowali-zera/

środa, 6 grudnia 2017

Mój spot wyborczy

Zapraszam do obejrzenia mojego, oficjalnego, spotu wyborczego:

W obiektywie chojnice.tv

Krótkie podsumowanie, swoista kompilacja, niektórych działań, które podejmowałem w sferze społecznej w ostatnich latach: Kandydat na radnego w wyborach uzpełniających do RM Chojnic ogłoszonych na 10 grudnia 2017 (niedziela), w okręgu obejmującym część os. Hallera, której mieszkańcy głosują w SP8 (b.Gimnazjum nr 1), nie raz z racji swej działalności publicznej znalazł się w oku kamery Chojnice TV. Podajemy fragmenty niektórych materiałów z jego udziałem. Poprowadził w dniu 1.05.2014 na Starym Rynku debatę kandydatów do Parlamentu Europejskiego; przedstawił swą książkę "Chojnicki Czerwiec 89" w Czytelni MBP (20.09.2017); zaprosił i zorganizował, jako społeczny asystent, spotkanie poseł Doroty Arciszewskiej - Mielewczyk z mieszkańcami Chojnic (16.02.2017); w rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych (31.08.2015) promował swą kolejną książkę "O chojnickim karnawale Solidarności"; jako przedstawiciel Wojewody Pomorskiego w Radzie Społecznej Szpitala Specjalistycznego w Chojnicach aktywnie bierze udział w posiedzeniach (27.09.2017); przetłumaczył z j.angielskiego książkę o morderstwie na Ernście Winterze. Artykuł sponsorowany. Opłacony przez Komitet Wyborczy Wyborców Marcina Wałdocha. Realizacja w dniu 6.12.2017.

poniedziałek, 4 grudnia 2017

Nie będzie gminy Rytel

Naprawdę zaskakuje mnie ludzka próżność, ambicje i aspiracje. Jak ogłosił sołtys Rytla, na fali nawałnicy jest potrzeba powołania nowej gminy wiejskiej - gminy Rytel. 

Sołtys zapragnął stanąć na czele gminy wiejskiej Rytel. Jest to o tyle śmieszne, o ile i nierealne. I zapowiadam, że jako mieszkaniec powiatu chojnickiego nie godzę się na takie "szatkowanie" powiatu i szastanie publicznymi pieniędzmi. Bo kto niby utrzyma Panu sołtysowi to jego nowe wójtostwo? Pozostałe gminy powiatu? Ile mieszkańców ma sołectwo Rytel i kilka okolicznych wsi? 3-4 tysiące? I jaki jest tam przemysł? Jakie zakłady? Jakie bezrobocie, dochody? Co ma tworzyć budżet mieszkańców tej gminy? Jak nowa instytucja ma się tworzyć na terenie tego kataklizmu, który przeszedł przez Rytel i okolice? To jest jak mówienie o paradzie zwycięstwa na zgliszczach własnej stolicy, to jak powoływanie nowego państwa na pustyni. Kompletny bezsens, chyba tylko służący jakiejś, kolejnej, ekipie kolesi, która chce się ugrzać przy publicznych środkach. Czy sołtys nie jest zadowolony ze stopy życia emeryta wojskowego? Będę ostro protestował, wszelkimi możliwymi kanałami, przed tak bezmyślnymi i szkodliwymi inicjatywami. Cała ta sprawa to też ciąg dalszy bicia w rząd PiS (Zjednoczonej Prawicy), co z chęcią podejmują media TVN24, i tym podobne. 

Dlaczego sołtys chce powołać tylko gminę? Może lepiej od razu powiat albo województwo rytelskie? W powiecie sołtys mógłby na przykład zorganizować wreszcie autonomiczne Centrum Zarządzania Kryzysowego.

Poważnie zaś, rzecz ujmując - jedyna możliwa reforma, która miałaby podstawy racjonalne, a nie ambicjonalne i emocjonalne, to taka, która podzieliłaby miejsko-wiejską gminę Czersk liczącą ponad 21 tys. mieszkańców na dwa podmioty, tj. na gminę miejską Czersk i na gminę wiejską Czersk, ale i tak żaden z tych podmiotów nie miałby swej siedziby w Rytlu. Natomiast podział ten mógłby być niezwykle korzystny dla organizacji prac nad doprowadzeniem do ładu tych terenów wiejskich po przejściu nawałnicy i jest to jedyne sensowne rozwiązanie. 

Sołtys, to niestety, kolejna osoba, która na fali wody sodowej odleciał wraz z bąbelkami wysoko w stratosferę osobistych marzeń i ambicji. Halo, tutaj Ziemia! 

piątek, 1 grudnia 2017

Świadomość ograniczeń "kampanijnych"

Trochę o kuchni wyborczej. W wyborach uzupełniających rozpisanych na 10 grudnia 2017 r. każdy komitet wyborczy, czy to Finstera czy to PChS, czy mój, mogą wydać na kampanię maksymalnie 1 tys. złotych. Taką też sumę można przyjąć maksymalnie na kampanię wyborczą od osób fizycznych. Chciałbym abyście Państwo mieli tego świadomość, bo kiedy czytam, że ulotki Łęgowskiego trafiły nie tylko na Młodzieżową, a na teren całego Miasta, to kalkuluję, że było to kilka lub nawet piętnaście tysięcy ulotek plis koszt dystrybucji. Takie działanie w cenie rynkowej to ok. 1, 5 tys. złotych.  Kiedy widzę film promocyjny kandydata KWW Arseniusza Finstera - Burmistrz zamieścił go u siebie na blogu, to pytam ludzi z branży filmowej i IT, ile za coś takiego się płaci mówią min. 2 tys. netto. Dlatego proszę Was chojniczanie obserwujcie tę kampanię wyborczą ona jest bardzo ważna dla przyszłość Miasta. Ja wiem, że w polskich warunkach można zrobić kampanię za 1 tys. wydając faktycznie 5 tys., ale czy to byłoby uczciwie? Czy to uczciwa konkurencja? Czy to sprzyja demokracji? Nie! 

Kampanię prowadzę uczciwie i rzetelnie mój komitet wyda tyle pieniędzy ile zebrał,  wiec ok. 1 tys. złotych. Nie oferujemy "rabatów" po okazaniu mojej ulotki wyborczej, jedyne co zaoferowałem to uczciwy program dla Chojnic. Publicznie dziękuję za wsparcie różnym osobom indywidualnym juz dziś. 

Pamiętajmy jeśli ktoś będzie prowadził samą kampanię nieuczciwie, to nie spodziewajmy się później uczciwej i prospołecznej postawy w Radzie Miejskiej.

środa, 29 listopada 2017

Postulaty wyborcze

Zapraszam do zapoznania się z moimi postulatami wyborczymi w kampanii wyborczej do Rady Miejskiej. Wybory odbędą się 10 grudnia 2017 r. Okręg głosowania zaznaczony jest na ulotce poprzez wskazanie ulic wchodzących w skład okręgu.





wtorek, 28 listopada 2017

Wyborczy folklor

Nie myślałem, że przyjdzie mi reklamować mojego kontrkandydata w wyborach uzupełniających do Rady Miejskiej w Chojnicach, ale musicie to Państwo zobaczyć. Ulotka wyborcza KWW Arseniusza Finstera z reklamami komercyjnymi. Czy to folklor, czy raczej łamanie prawa wyborczego? Wkrótce poznamy odpowiedź na to pytanie. W mojej ocenie jest to poważne naruszenie obowiązującego prawa wyborczego i przyjętych konwencji związanych z prowadzeniem kampanii wyborczej. W mojej opinii ta ulotka może dyskwalifikować Marcina Łęgowskiego ze startu wyborczego, a i chyba KWW Arseniusza Finstera nie uniknie w związku z tym odpowiedzialności, tak uważam. Jak będzie? Zobaczymy.

Nie można akceptować takich ulotek. Czy za głosowanie na Pana Łęgowskiego Buchta przyznaje 10% rabatu? Czy ta "ulotka wyborcza" jest darmowym biletem wstępu na koncert zespołu Pectus w Hali prowadzonej przez Centrum Park Sp.z o.o. - której pracownikiem (ratownik na basenie) jest Pan Marcin Łęgowski? Kto płacił za te ulotki? KWW Arseniusza Finstera??? Jeśli tak, to nie miał prawa użyć środków na reklamę wskazanych przedsiębiorców. 







Ulotka wyborcza Marcina Łęgowskiego z KWW Arseniusza Finstera, kandydata tego komitetu w wyborach uzupełniających do Rady Miejskiej w Chonicach w dniu 10 grudnia 2017 r. 
Aktualizacja: Komisarz wyborczy w Słupsku uznał, że ulotki kandydata Marcina Łęgowskiego nie naruszają prawa wyborczego. W mojej opinii jest inaczej, bo jeszcze nigdy nie widziałem ulotek wyborczych z rabatami, i nikt mi nie wmówi, że komitet wyborczy gdziekolwiek na świecie płaci reklamodawcy, a nie reklamobiorcy. Interpretacja PKW jest nie do przyjęcia, ale cóż niewiele można już zrobić.  Myślę, że takie ulotki są śmieszne i pogłębiają dalszy upadek kultury politycznej w Chojnicach. Niestety.