Ostatnie wydarzenia na lokalnej scenie politycznej mogły wzbudzić pewne obawy o jakość opozycji. Znowu bowiem, według obiegowej opinii, działacze opozycji władzy w mieście poróżnili się, co wskazywałoby na to, że w jednym miejscu i czasie przestał funkcjonować model działalność opartej o wspólny cel dla osób o wybitnie silnych indywidualnościach. Dotąd było wiadomym, że pozytywna kooperacja różnych liderów życia opozycji w mieście wynikała ze wspólnej niechęci wobec władzy i konieczności zaangażowania się na rzecz rozszerzania sfery obywatelskiej.
Można by pomyśleć, że w związku z tym należy bić na alarm. Opozycja rozbita! Nic bardziej mylnego. Jeśli uwzględnimy reżim polityczny w jakim żyjemy, a zgodziliśmy się na życie w reżimie demokratycznym, to opiera się on na pluralizmie politycznym, którego w Chojnicach od dawna brakowało. Obranie przez konkretne osobowości własnych dróg działalności politycznej, jest najważniejszym znakiem rozwoju społeczeństwa obywatelskiego, jaki obserwuję w Chojnicach od lat. Okazało się bowiem, że z jednej wspólnej, początkowo bardzo rachitycznej, płaszczyzny działalności stworzonej na bazie Projektu Chojnicka Samorządność powstało gro kolejnych inicjatyw obywatelskich, skupionych wokół ich inicjatorów. Oznacza to, że PChS nie tyle nie sprawdził się, co po prostu w dotychczasowej swej formie stracił rację bytu na lokalnej scenie, chyba, że nadal będzie w stanie przyciągać osoby społecznie kreatywne. PChS tym samym i jego działacze spełnili główny cel swej aktywności, tj. budowy społeczeństwa obywatelskiego. Ta mnogość inicjatyw społecznych będzie narastać w tempie wykładnicznym, dzięki kreującej się nowej przestrzeni rywalizacji politycznej i próby walki o zwolenników swoich idei, a tych potencjalnych zwolenników przecież nie uda się podzielić między siebie, choćby przez wzgląd na barierę czasową i kosztową związaną z działalnością społeczną.
Dotychczas można było wskazać znaki postkomunizmu w postawach lokalnych aktorów politycznych, szczególnie wśród osób związanych z obozem władzy Arseniusza Finstera, związane to było przede wszystkim z niedokończonym etapem konsolidacji demokracji na płaszczyźnie lokalnej i dotyczy to nie tylko Chojnic, ale i innych wspólnot samorządowych w Polsce. Odtąd jednak, dominacja osób o pewnej proweniencji postkomunistycznej w przestrzeni publicznej zacznie ustępować pojawianiu się coraz to nowym twarzom w lokalnej polityce. Będzie to miało szczególnie pozytywny wymiar dla jakości życia w mieście, bowiem zintensyfikuje się także proces monitoringu działań władzy i wzrosną oczekiwania mieszkańców wobec zachowań i postaw samorządowców.
Jedyną barierą jeszcze na drodze "ku demokratyzacji" życia w Chojnicach stanowią lokalne synekury polityczne, znajdujące najsilniejsze oparcie w siłownikach Finstera i osobach posiadających z gruntu autorytarne zdolności, które zawsze oddziaływują negatywnie na społeczeństwo w warunkach demokratycznych. Niemniej jesteśmy świadkami procesu w toku, a jego dynamika, jak napisałem będzie wzrastać w ujęciu wykładniczym. W dość zaskakującym tempie dla samych obserwatorów. Największymi beneficjentami nadchodzącej zmiany politycznej będą sami mieszkańcy, przegranymi pozostaną ludzi władzy, którze obecnie stali się oderwani od rzeczywistości i żyją bez świadomości o skutkach procesów globalnych, które dotykają przecież i ich, miażdżąc wcześniej im znane i przyswojone praktyki władzy w kulturze typowego polskiego zaścianka, w którym normą było tworzenie autorytetu w oparciu o funkcje i piastowane stanowisko z pełnym społecznym wcześniej przyzwoleniem na szerzenie postaw i zachowań typowo postkomunistycznych.
Końca dobiegł czas politycznych liderów jednostkowych, którzy poprzez cechy szczególne zdolni byli do integracji szerokiej rzeszy działaczy i zwolenników. Wzrost dostępu do wiedzy, względna wygrana działaczy opozycyjnych w starciu z władzą lokalną i powiew intelektualnej odnowy oraz szansa na rozwój gospodarczy, będą sprzyjać "pączkowaniu" kolejnych inicjatyw lokalnych. Niekoniecznie już w oparciu o formę (z gruntu rzeczy) przestarzałego modelu stowarzyszenia, które narzucało jednak pewną strukturę i ograniczało możliwość działania osobom, które znajdowały się niżej w hierarchii takich instytucji do roli biernego uczestnictwa w inicjatywach osób trzecich i często na rzecz popularności tychże. Stoimy, również u nas w mieście, u progu czasów w których naprawdę prawie każdy, kto będzie tego chciał, będzie miał możliwość realizacji swoich ambicji, aspiracji, planów i projektów dotyczących życia publicznego, praktycznie na własny rachunek. Żywiołowy potok, będzie włączał do działalności w przestrzeni publicznej coraz szerszą rzeszę osób, już tylko przez to oznaczać to będzie rychłą zmianę władzy politycznej w mieście. Jest to wielkie święto demokracji. Jeśli ten scenariusz w pełni ziści się, będzie to oznaczać znaczącą przemianę wizerunku naszego miasta i wzrost jakości naszego życia. Wzrośnie także wzajemne zaufanie, a to wymiernie przełoży się na stosunki gospodarcze.
Po raz pierwszy mogę stwierdzić, że czuję naprawdę świąteczną atmosferę związaną z Dniami Chojnic. Obecnie spełnia się chyba najczarniejszy sen chojnickiej elity władzy, mieszkańcy zaczynają interesować się miastem, swoją okolicą, samą władzą i swoją przyszłością, stają się aktywni i nie dają sobie już wmawiać utartych frazesów.
Po raz pierwszy mogę stwierdzić, że czuję naprawdę świąteczną atmosferę związaną z Dniami Chojnic. Obecnie spełnia się chyba najczarniejszy sen chojnickiej elity władzy, mieszkańcy zaczynają interesować się miastem, swoją okolicą, samą władzą i swoją przyszłością, stają się aktywni i nie dają sobie już wmawiać utartych frazesów.
...a poza tym Finster musi odejść...
Zapomniałeś wziąć tabletkę i znowu zaczynasz bredzić o komunistach i postkomunizmie, daj już sobie na luz bo stałeś się nudny i raczej nikogo te twoje wypociny nie interesują zwłaszcza, że powtarzasz je od lat!
OdpowiedzUsuń