piątek, 13 listopada 2015

Korporatyzm nauczycielski

Pytania o to, jak tworzą się elity polityczne w samorządach, jaka jest do nich droga rekrutacji z jakich środowisk zawodowych i społecznych rekrutują się samorządowcy przywiodło mnie do wstępnego wniosku, na podstawie Chojnic, że w kwestii dystrybucji władzy mamy do czynienia ze zjawiskiem korporatyzmu nauczycielskiego. 

Niestety korporatyzm jest zaprzeczeniem pluralizmu, czyli nieskrępowanej, wolnościowej działalności społecznej i politycznej osób wywodzących się z różnych środowisk. 

Na przykładzie Rady Miejskiej w Chojnicach i władz Chojnic, można wskazać, że największą reprezentację we władzy miejskiej mają nauczyciele. 

Nauczycielami byli, burmistrzowie: Arseniusz Finster i Edward Pietrzyk.

Wśród radnych miejskich, nauczycielami byli lub są: Mariusz Brunka, Kazimierz Jaruszewski, Bogdan Kuffel, Marzenna Osowicka, Marek Szank, Leszek Pepliński. 28,6% składu Rady Miejskiej w Chojnicach to nauczyciele! We władzach miasta natomiast, jest to właściwie 100%. Jak ma się do tego informacja o 7,7% ogółu zatrudnionych w edukacji spośród wszystkich zatrudnionych w  polskiej gospodarce narodowej?

Jest to oczywista nadreprezentacja, wynika pewnie z tego, że nauczycielowi, społeczeństwo bierne i nie uczestniczące przypisuje, jakieś szczególne atrybuty wiedzy i umiejętności potrzebnych do "rządzenia". Skoro "rządzą" w szkołach, dlaczego nie mają rządzić w samorządach? 

Nie powinni. Sama perspektywa wieloletniego dydaktyka jest wybitnie "korporacyjna". Nauczyciel ma zwykle nawyki: 
- braku akceptacji dla różnicy zdań;
- wymagania posłuszeństwa;
- braku umiejętności konfrontacji spostrzeżeń i punktów widzenia;
- wrażenie "nieomylności";
- przypisywanie sobie prawa do "nauczania" poza szkołą;
- reprodukcji postaw i zachowań cementujących zastaną strukturę społeczną (z gruntu brak akceptacji ruchliwości społecznej, społecznego awansu);
- odbierania krytyki ad personam, brak umiejętności prowadzenia sporów;
- posługowanie się systemem "kar i nagród" wobec swych oponentów i współpracowników;
- zawyżona ocena swoich działań;
- niechęć do poddawania się ocenie wobec innych;
- brak zrozumienia wyzwań świata głęboko pragmatycznego;
- rozplotkowania i myślenia kategoriami stereotypu;
- niechęć do osiągania mierzalnych efektów.

Wyjątki zdarzają się w każdym gatunku w naszym ekosystemie. Jednak, nadreprezentacja nauczycielska w samorządach jest zajwiskiem szkodliwym dla utrwalania się demokracji i rozwoju otwartego społeczeństwa obywatelskiego. W tej kwestii, to nie nauczyciele muszą się zachować inaczej, bowiem oni czerpią "z renty społecznej", ale to inne grupy społeczne i zawodowe powinny się bardziej uaktywnić, aby zmienić niekorzystny dla nich i dla społeczeństwa skład u władz. 

Nauczyciele do szkół, obywatele do władzy! :)





4 komentarze:

  1. Musial Pan trafic na naprawde paskudnych nauczycieli, skoro potrafi Pan dopisac im tyle wad... :) wspolczuje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nic z tych rzeczy, miałem doskonałych nauczycieli w Chojnicach i poza Chojnicami. Nie mógłbym nic złego o nich powiedzieć, po prostu każda profesja ma swoje cechy. Takie są według mnie cechy nauczycieli, jak wymieniłem, które niekorzystnie wpływają na sferę publiczną. Od reguł są jednak wyjątki, pierwszy taki to Marzenna Osowicka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nauczyciel to nie obywatel? Hmm...Bardzo stereotypowe postrzeganie rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nauczycie to oczywiście obywatel, jak każdy. W tym wpisie chodzi o nadreprezentatywność przedstawicieli jednego zawodu u władz.

    OdpowiedzUsuń