piątek, 4 grudnia 2015

Struktura represji

Mariusz Janik opublikował dziś materiały, które obrazują jedynie fragment działalności, jaką w Chojnicach według tych dokumentów prowadzili ludzie wskazani w tych materiałach (http://www.janikpress.pl/pomorska-osmiornica-cz-1/http://www.janikpress.pl/pomorska-osmiornica-cz-1/) .
Chciałbym przybliżyć nieco strukturę tej działalności, która w Chojnicach była wymierzona przede wszystkim w osoby opozycji politycznej, w tym i w moją osobę. Ostatnio dowiedziałem się, co stało za licznymi dość dziwnymi i zaskakującymi zwrotami w moim życiu osobistym i publicznym. 

Mogę dziś ujawnić, że władza polityczna składała zlecenia na niszczenie członków opozycji do jednego z byłych milicjantów i funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa w latach 1983-1990 (tutaj ujawnię jedynie jego inicjały Z.K.), który korzystał ze swych rozległych znajomości oraz...kontaktów rodzinnych. Efektem było to, że przynajmniej od 2011 r. niszczono mnie i moją rodzinę w sposób dość systematyczny. W grę wchodziło stosowanie zastraszeń, szykan, pomówień poprzez anonimowe treści rozsyłane do członków rodzin i instytucji starano się zachwiać "zapleczem" osoby, którą atakowano. Do tego nękano telefonami, których numery "nie istniały", stosowano podsłuch i obserwację. Rozpowszechniano na mój temat nieprawdziwe informacje, za co nie ponoszono konsekwencji. Stosowano także obserwację, ale i wprowadzano delikwenta w tzw. "młyn", czyli mnożono liczbę spraw, gdzie było się świadkiem albo stroną. 

W kontekście tego co podaje Mariusz Janik na swojej stronie, proszę sobie uzmysłowić, że media o mojej sprawie z Placu Piastowskiego w której zostałem uniewinniony poinformowała ówczesna rzecznik prasowa chojnickiej policji. Działalność tych osób nie była jednak przypadkowa i sporadyczna, ale raczej systematyczna i "zlecona". Skala uwikłania jest potężna i jedyne co można zrobić to dociekać sprawiedliwości. Na pewno będę domagał się ścigania osób, które były uwikłane w tę działalność. Zrobię wszystko, aby tę sprawę i związane z nią okoliczności wyjaśniono. Jeśli w postępowaniu sądowym okaże się, że wszystkie te informacje są prawdziwe będę się domagał najwyższego wymiaru kary dla osób zaangażowanych w niszczenie mi życia. 

Najważniejsze jest, żeby opinia publiczna wiedziała, że te działania nie wynikały z inicjatywy dziś osób podejrzanych, one były jedynie narzędziem i wykonywały obowiązki, bo jak podobno mówiły one "popierają burmistrza". 

Cała prawda wychodzi na jaw. Po latach. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz