środa, 11 października 2017

"Obwodnica" kością niezgody

Zacznę od tego, że jestem ostatnią osobą w mieście, którą należy podejrzewać o jakiekolwiek spiskowanie z Finsterem. W ratuszu byłem w dwóch celach: 1. aby złagodzić publiczny dyskurs na tematy w których różnimy się z Burmistrzem, miałem dość bycia poniżanym przy każdej lepszej i gorszej okazji przez Burmistrza i Jego akolitów (czemu zresztą nie pozostawałem przez lata dłużny) - a różnimy w poglądach na wiele spraw - może poza tym, że każdy z nas mówi o tym,że chce dobrze dla miasta, tylko jakoś inaczej tę "dobroć" widzimy; 2. żeby przekonać Burmistrza do przyjmowania niektórych moich koncepcji, albo przynajmniej zachęcić Go do poważnego ich rozważania. 9 listopada przed Sądem Okręgowym w Słupsku jest moja sprawa apelacyjna w kwestii oskarżenia prywatnego Arseniusza Finstera i wyroku z Chojnic (warunkowe umorzenie) za wpis, tutaj na blogu, pod tytułem "Biedni płacą za bogatych". Dlatego naprawdę poniżej pasa jest insynuowanie mi "współpracy" i "wizyt" w ratuszu. Może proszę zapytać ile razy u Finstera był Brunka, Eichenlaub, Kaczmarek? Ile razy byli przedstawiciele innych opcji politycznych, w jakich celach? Bo ja to wiem, ale opinia publiczna chyba nie jest tego świadoma. 

Powtarzam, w mojej opinii, a nie jestem drogowcem, nie znam się na kwestiach oddziaływania na środowisko, itd. droga powinna być zbudowana jako wariant tymczasowy. Wiem o jej kategorii. Uważam jednak, ze mamy do czynienia z dylematem poważnym - co postawić na piedestał? Interes społeczny czy prawa indywidualne? Komuś spadnie wartość działki - serdecznie współczuję. I nie piszę tego ironicznie, ale co zrobić? Czy próba przesuwania obwodnicy to nie jest wzrost kosztów? Mi się bardzo nie podoba podejście ratusza do mieszkańców, samorządów osiedlowych itd. Przykładem są teraz place zabaw. Przeciwstawiałem się przykładowo budowie placu zabaw na ul. Sybiraków, można powiedzieć w szczerym polus, ale sekretarka burmistrza interweniował i nawet byli w stanie przekonać Pana Drewka do kolejnego zebrania osiedlowego zresztą łamiąc prawo i regulaminy i tak zrobili po swojemu - stoi plac za ponad 200 tys. w miejscu, gdzie ma do niego dostęp może 10% dzieci z osiedla. Bo tak chcieli i koniec i tak jest. Chciałem aby ten plac powstał nieopodal Orlika na os. Kolejarz. Tak aby zwiększać skoncentrowaną strefę rekreacji. Nie to nie przemówiło do rozumu. Chciałem aby na Orliku podwyższono siatki, żeby piłki nie niszczyły ogrodzeń, ogródków i pojazdów mieszkańców, no to się okazuje,że miasto nie ma kilju tysięcy złotych na ten cel, chociaż po mojej interwencji i wypowiedziach mieszkańców złożono obietnicę podniesienia ogrodzenia - co nie nastąpiło prawie już od dwóch lat od złożonej deklaracji. Po prostu Finster źle zarządza Miastem i przez lata był w stanie to zakrywać odpowiednią frazeologią. 

Wracając do tej "obwodnicy" - rozwiązaniem jest referendum o którym mówił Leszek Redzimski, ale pytanie - czy uważacie, że będzie odpowiednia frekwencja? Czy uważacie, że wygrają przeciwnicy budowy obwodnicy? Bo ja uważam, że 1. nie będzie frekwencji na referendum; 2. uzyskany wynik będzie i tak przeważał na rzecz budowy obwodnicy. 

Jak bym uczynił? Może zamiast pospolitego ruszenia i blokowania inwestycji w tym kształcie - bezpośrednio zainteresowani mieszkańcy - tutaj mam na myśli właścicieli przyległych posesji wystąpią na drogę negocjacji o odszkodowania do Miasta. I paradoksalnie koszty takiego działania mogą być o wiele niższe dla społeczności lokalnej, aniżeli przesuwanie "obwodnicy", zamieszanie wokół referendum, itd. Takie rozwiązanie pojawia się w tym momencie. Można też zapewne mówić z miastem o możliwosci wykupu działek lub działek wraz z zabudowaniamia - tak przecież wiele rodzin postąpiło w Chojnicach - mając na względzie koniecznosći przebudowy ciągów pieszych i jezdni. Rozwiązań jest wiele - nie tylko przesuwanie drogi i nie tylko siłowa jej budowa wbrew woli mieszkańców. Do konsensusu może dojść jeśli obie strony spotkają się gdzieś po środku, a obecnie to mieszkańcy - zaintersowani - stoją na swoim stanowisku, a miasto na swoim. Czyli wielka przepaść bez wzajemnego zrozumienia. 

5 komentarzy:

  1. Rozwiązaniem jest referendum? Już drugi raz chwali Pan postawę L. Reddzimskiego - Kolejarz i Asnyka w głosowaniu przeciwko reszcie miasta? Zapisuje się Pan do partii Redzimskiego i Neumana, bo w PiS już wszystkie mosty spalone? Bełkot i ignorancja aż biją po oczach!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mam nic wspólnego z PO. Tym bardziej z Neumanami i mu podobnymi. Postrzegam politykę przez pryzmat działań indywidualnych i jednostkowych. Jeśli ktoś składa dobre propozycje i mądre, to nie ma to dla mnie znaczenia, czy jest z PO czy z PiS, czy nawet z SLD, warto takie koncepcje rozważyć bez względu na ideologiczne korzenie. Podałem jakie są plusy i jakie minusy referendum, ale jednocześnie zaproponowałem inne rozwiązanie - ścieżkę dla tych, którzy będą rzeczywiscie poszkodowani przez tak bliską budowę drogi. I uważam, ze jest to najrozsądniejsze rozwiązanie. W PiS nie mam żadnych mostów spalonych i jeśli ktoś uważa inaczej - to właśnie PiS popiera mój start w wyborach 10 grudnia 2017, nadal pozostaję asystentem spolecznym w PiS poseł Doroty Arciszewskiej-Mielewczyk. Nie potrzebuję w życiu żadnych benefitów partyjnych i nic w sensie materialnym nie zawdzięczam działalności politycznej lub społecznej. Wręcz przeciwnie - odwrotnie aniżeli to praktykowane w Chojnicach na działalnosc społeczną łożyłem zawsze pieniądze własne. Nie interesują mnie żadne stanowiska partyjne, jestem w PiS z przekonania. Dwa aspekty polityki przywiodły mnie do PiS w czasach, kiedy ta partia miała 15% w notowaniach - 1. polityka historyczna partii PiS; 2. wrażliwość społeczna przejawiana w programie - czyli nieco bardziej socjalne podejście do kwestii życia ludzkiego, co równoważy według mnie rolę państwa w dobie globalizacji na fundamentach ideologii neoliberalnej. Jeśli to nazywasz bełkotem, to nie jest to miła dla mnie ocena, ale jakoś to przeżyję ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest bełkot - "wystąpią na drogę negocjacji o odszkodowania do Miasta". Może niech Pan wynegocjuje z burmistrzem swoją sprawę sądową. Kiedy ktoś coś wynegocjował z miastem, nie widzisz Pan, że ludzie są rozjeżdżani jak walcem?

    OdpowiedzUsuń
  4. Swoje niezadowolenie można wyrazić przecież nie tylko w formie protestu. Proszę założyć stowarzyszenie zwyczajne - wymaga się do tego 3 osób i rejestracji u starosty, które będzie reprezentować Państwa interesy.

    Nie mam możliwości negocjowania z Burmistrzem sprawy sądowej, bo czas na mediacje dawno minął. 9 listopada odbędzie się sprawa apelacyjna w Sądzie Okręgowym w Słupsku. Po prostu Ci mieszkańcy, których interes jest naruszany, w ich opinii, muszą jeśli już nie negocjować z Miastem, to walczyć na drodze sądowej. Nadal jednak wyrażam zdanie, że dla ogółu obywateli budowa tej drogi jest korzystna, ale rozumiem położenie i frustrację osób, których budowa tej drogi w ich sąsiedztwie dotyka ich osobiście. Dla mnie bełkotem jest darcie szat niczym poseł Rejtan. Ja się pytam co da to utyskiwanie i prowadzenie przed kamerą kolejnych "rozmów"? Nic. NIc to nie zmieni, sami Państwo uważacie, że miasto "idzie jak walec" - co w wybranych przypadkach potwierdzam. Jest to wynik absolutnego braku systemu konsultacji społecznych w mieście, ale zrozumcie Państwo, że dopóki nie zmieni się władza w Chojnciach to nic się nie zmieni. Rządzą nami postkomuniści, którzy lata temu obrali sobie Arka Finstera na taki polityczny parasol, czy Ci ludzie kiedyś słuchali obywateli? Mieli na względzie interes spoleczny, nie. Zawsze "szli jak walec". Dlatego nie wiem skąd Wasze teraz zdzwiwienie. Dziwi mnie też postawa mieszkańców, którzy widzą zawsze tylko swój interes, ja się zapytam, a gdzie Wy byliście jak to myśmy w różnych ważnych sprawach społecznych protestowali? Hmm? Chcielibyści zawsze bezwarunkowego poparcia, ale działaczy społecznych macie totalnie w nosie i zostawiacie ich samym sobie. Taka jest prawda. Tak nie zbudujemy, ani tego miasta, ani społeczeństwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby dobrze napisane, ale co się stało, że Marcin Wałdoch wspomina o "innych" protestujących. Zawsze to on gra pierwsze skrzypce. Zawsze pierwszy na barykadzie niesie sztandar rewolucji. Ci "inni" to tło dla niezłomnego obrońcy uciśnionych. Oni powielają, albo wręcz żerują na pomysłach Wałdocha. Uważasz, że nic nie dają takie debaty. A ja się nie zgodzę. Naświetlają problem. Ty piszesz na swoim blogu, ktoś innych wybrał mocniejszy środek. To źle?

      Usuń