Po zakończonych wyborach, i ich wynikach, przecieram oczy ze zdumienia. Im durniejsza kampania, im głupsze postulaty i propozycje, im wyższy stopień infantylizacji przekazu...tym wyższy wynik. To nic, że kandydaci bredzą, nie potrafią mówić, seplenią, nie znają znaczeń słów, nawet powszechnie znanych, nie mają pojęcia o polityce, procesach tworzenia prawa, to nic, że w kampanii wyborczej królowały hasła: "Teraz albo nigdy!".
Ta kampania udowodniła, że świadomość polityczna chojniczan jest bardzo niska i nikła. Dominowała tandeta, uproszczony przekaz, a nawet manipulacja obrazem (wykorzystywanie wizerunku dzieci na ulotkach, naginanie prawa wyborczego - nakłanianie do wysyłania sms z informacją o wyborze kandydata). To wszystko przekracza wyobrażenie obserwatora polityki. Myślę, że większość z tych ludzi, którzy stosowali te prostackie metody dziś się głęboko śmieje ze zbiorowej głupoty ludzi, którzy oddali na nich głos.
Jak bowiem można oddawać głos na ludzi skompromitowanych? Na tych, którzy nawet wylecieli z pracy w instytucjach publicznych? Jak można wybierać osoby, które generowały non - stop straty, zbierali odciski paznokci (celowo, bo nie chcę nadużywać słowa palec), knuli przeciw opozycji? Czy ktoś ludziom tym płacił za głosy? Czy ktoś ich do tego bezmyślnego wyboru nakłaniał?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz