sobota, 13 października 2018

"Pocałunek śmierci"

Tymi słowami zażartował sobie Mariusz Brunka z dobrych relacji z Arseniuszem Finsterem w czasie wczorajszej debaty "burmistrzowskiej". Myślę, że niechcący i podświadomie, tak właśnie zapowiedział publicznie swoją i burmistrza porażkę w nadchodzących wyborach. 

Wyborcy może nie mają szerszej orientacji, ale warto podkreślić fakt, że wczoraj rzekomy lider miejskiej opozycji był szeroko chwalony przez Burmistrza Chojnic, jako posiadający głęboką wiedzę o mieście i człowiek wart w tym względzie zaufania, do tego stopnia, że gdyby Finster sam nie startował to prawdopodobnie właśnie na Brunkę oddałby swój głos. Dla mnie osobiście jest to szok, że wyrazili publicznie to, co można było podejrzewać od samego początku trwania obecnej kadencji. Jak mówił Finster - On z Brunką ma doskonały kontakt, dobrze się dogadują i rozumieją. Rozumiecie Państwo? Finster z rzekomym liderem opozycji?!? 

Dlatego po wczorajszej debacie wiem jedno - Brunka nie jest ani liderem opozycji, ani człowiekiem na którego powinniśmy oddawać głos jako obywatele Chojnic. W moim odczuciu panowie tworzą sobie teatrzyk z rzekomych sporów na użytek mediów, ale tak naprawdę poklepują się po plecach i pokpiwają sobie z rzeczywistości. 

Apeluję, żebyście nie głosowali, ani na Finstera, ani na Brunkę. To nie jest przyszłość Chojnic, to nie jest żadna zmiana, to nie jest obietnica żadnej "ciężkiej harówki" na rzecz miasta. To będzie tylko dalszy PR i wpuszczanie przez tych kandydatów za kulisy władzy kolejnych ludzi, którzy dla Chojnic nic nie zrobili, ale z chęcią podłączą się do publicznych pieniędzy i możliwości kreowania biegu spraw w naszym kochanym mieście. Po wczorajszej debacie między Finsterem a Brunką w moim odczuciu można postawić znak równości - klepali się po plecach w przenośni - a do tego oboje wypadli równie słabo, choć warto zaznaczyć - poziom ogólny debaty był naprawdę bardzo wysoki. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz