Wielu było specjalistów od gospodarki zarządzania, szczególnie w XX wieku, jedni nacjonalizowali, drudzy prywatyzowali, a publiczne pieniądze dosłownie wsiąkały pozostawiając obraz zgrozy i rozpaczy. Prawdopodobnie przede wszystkim dlatego, że wszystkie te inwestycje i transformacje bazowały na fałszywych przesłankach, albo co gorsza, na niecnych celach. Jednym wydawało się, że wiedzą jak polepszyć życie innych, a niektórzy chcieli je polepszyć tylko sobie.
Do tej drugiej grupy zaliczam wszystkich tych, którzy szastając publiczną kasą pompują pieniądze, ponad miarę, w różnego rodzaju drużyny piłkarskie i szukają w ten sposób elektoratu na trybunach. Znajdując go tam po kolejnych awansach i dziesiątkach wpompowanych milionów. W tym czasie, zamyka się np. publiczne przedszkola, ogranicza inwestycje w kulturę, odcina się od "tlenu" organizacje pozarządowe i opłaca się zaciężnych kopaczy, żeby ci wybiegali jakiemuś burmistrzowi lub prezydentowi kolejną kadencję na fali dziecinnej ekscytacji z kolejnych goli.
Niestety, taka zabawa, to przede wszystkim machina wyborcza.Okrutnie kosztowna. Tak, kluby piłkarskie w Polsce są narzędziem polityki lokalnej, są narzędziem, które jest wykorzystywane masowo do zbierania kapitału politycznego.
Popatrzmy teraz na Chojnice - MKS Chojniczanka spada do II ligi, zainwestowano grube miliony, nie wiem dokładnie ile w tym momencie, ale podliczymy to jeszcze ile zainwestował lokalny układ polityczny w kopaczy, a co z tego pozostało? Spadek. Bolesny spadek ligowy, które zapewne będzie usprawiedliwieniem do dalszych inwestycji i publicznych nakładów na kopaczy w celu wydobywania Chojniczanki z II ligi. Na to już chojniczanie nie powinni pozwolić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz