niedziela, 16 stycznia 2022

Medale niczym listki figowe

Wymyślili sobie chojniccy włodarze, zapewne za namową jaśnie oświeconego Przemysława Zientkowskiego, żeby przyznać chojniczanom medale Johanna Daniela Titiusa. Nie każdy chojniczanin się kwalifikuje. Medale są tylko dla chojniczan będących naukowcami, dla tych, którzy wnieśli wkład w rozwój nauki, może i badali różne aspekty życia Chojnic, itd. Jak powiada pan Kopczyński - odznaczeni muszą się wykazać minimum stopniem naukowym doktora. 

Pomysł, generalnie, uważam za trafiony. Lokalna społeczność, która docenia różne grupy zawodowe, społeczne itd. wykazuje w ten sposób, że pochwala, promuje i wzmacnia określone postawy społeczne. Jednak mam do tej inicjatywy pewne, poważne, zastrzeżenia.  

Każdy kto składał przysięgę doktorską wie, że przysięgał, iż: nie z żądzy zysku i nie dla próżnej chwały, ale w celu odkrywania i upowszechnienia prawdy – największego skarbu ludzkości będzie naukę uprawiał. 

Dlatego też uważam, że przyjęcie medalu im. Johanna Daniela Titiusa z rąk chojnickiej władzy jest dla naukowca niegodne. Władza ta bowiem kłamie, zastrasza, niszczy ludzi i stosuje wszelkie praktyki stojące w opozycji do prawdy. Władza ta nie wykazuje żadnego poszanowania dla idei demokracji, pluralizmu, przejrzystości działań, ani wolności. Co piszę z pełną odpowiedzialnością jako politolog, i jestem to w stanie na gruncie nauki udowodnić. 

Osobiście więc apeluję do wszystkich naukowców wywodzących się z Chojnic, aby medalu Johanna Daniela Titiusa nie przyjmować. Mając na względzie, że władze lokalne upolitycznią przekaz i będą traktowały naukę instrumentalnie jako kolejne narzędzie swoich wpływów wśród chojniczan. Możemy temu położyć tamę, odmawiając przyjęcia tego medalu. Wyrazimy także swój brak poparcia dla praktyk walki z prawdą. Ponadto, odmówmy Miastu prawa decydowania o tym, kto z naukowców jest godny, a kto niegodny ich medali. 

Jestem jednak w pewnej obawie. Jeśli żyjący tych medali odmówią, to ratusz gotów dla ratowania inicjatywy odznaczać naukowców z Chojnic, którzy już dawno odeszli i odmówić nie zdążyli. 

Niemniej, proszę sobie przypomnieć treść przysięgi doktorskiej i zestawić to z zachowaniami np. chojnickiego burmistrza, który kłamał np. w sprawie stopni doktorskich członków Rady Nadzorczej Centrum Park Chojnice i wielokrotnie sponiewierał w mojej opinii to co nazywamy nauką, przykładając w ten sposób rękę do deprecjacji znaczenia stopni i tytułów naukowych - bo chojnickie władze ad hoc są w stanie promować na "doktorów" wybrane przez siebie osoby, sami przedstawiciele władz lokalnych kłamali np. na temat ukończenia studiów (casus wiceburmistrza Kopczyńskiego). 

Nie pozwólmy nauki sprowadzić do kolejnego narzędzia budowy politycznych wpływów chojnickiego ratusza, który pod pozorem uznania dla nauki - dążącym do prawdy próbuje zamykać usta na wszelkie sposoby. Rozumiem, że naukowcy wywodzący się z Chojnic i nie żyjący już w Chojnicach, a takich jest znakomita większość może dać się nabrać na ten sprytny wybieg marketingowy, podnoszący prestiż lokalnej władzy - bo w żaden sposób nie podnoszący prestiżu lub znaczenia obdarowanego naukowca. Jednak mam nadzieję, że i do takich osób wpis na moim blogu dotrze i jednak odmówią, kierując się przysięgą, którą złożyli na ślubowaniu doktorskim. 

Informuję publicznie władze Chojnic, że nawet gdyby do tego medalu dołączyły milion złotych, to medalu z ich rąk, za naukę i działalność naukową, nigdy bym nie przyjął. 

2 komentarze:

  1. Jeżeli medal został lub zostanie zrobiony przez samego mistrza Jutrzenkie-Trzebiatowskiego to może być on bardzo kosztowny. Szybko może zostać cennym dla sprzedajacego i pożądanym przez kolekcjonerów medalionem!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe ile UM wydał na wyprodukowanie medali? Kto wykonał projekt i wyprodukował medaliony?

    OdpowiedzUsuń