Jesteśmy po sesji Rady Miejskiej, która była festiwalem tłumienia demokracji. Do debaty nt. raportu o stanie Gminy Miejskiej Chojnice zgłosiło się dwóch obywateli, Maciej Wróblewski i ja.
Byliśmy zaskoczeni, kiedy poinformowano nas, że mamy jedynie 10 minut na przedstawienie naszych postulatów - tylko tyle władza lokalna znalazła czasu, żeby wysłuchać przedstawicieli społeczeństwa w sprawie oceny raportu o stanie Gminy Miejskiej Chojnice, który to jest podstawą do głosowania wotum zaufania dla burmistrza. To było urzędowe oszustwo, bowiem w informacji dla mieszkańców o możliwości wzięcia udziału w debacie żadnego limitu czasowego nie wskazano. Po moim proteście, niechętnie, burmistrz i kilkoro radnych zgodziło się przyznać nam dodatkowe 10 minut. Jest to żenująca postawa Rady Miejskiej, która do niczego nie zachęca społeczeństwa, a raczej zniechęca. Złożyłem listę z poparciem 159 osób, podpisy zbierało się dłużej niż 10 minut. Ponadto na radę nie przybyło 15 osób spoza rady, żeby tak restrykcyjnie ograniczać nam głos. Prawo w żaden sposób nie ogranicza obywatelom czasu wystąpień, ale były funkcjonariusz i partyjniak komunistyczny Szlanga, który obecnie jest Przewodniczącym Rady Miejskiej wyssał sobie z palca 10 minut i basta! Zna się na demokracji, ale leninowskiej!
Po przedstawieniu w sposób szczątkowy i fragmentaryczny mojego komentarza do raportu o stanie Gminy Miejskiej Chojnice usłyszałem na swój temat stek kłamstw, kalumnii i w sumie niewiele merytoryki na poruszone przeze mnie zagadnienia. Najbardziej zaskoczył znowu błądzący we mgle wiceburmistrz Kopczyński, który próbował mówić coś o moim "tytule naukowym". Na przyszłość, warto, żeby pan absolwent wiedział jaka jest różnica między stopniami, a tytułami naukowymi, zanim zabierze głos. Zresztą gdybym mógł, zapytałbym czy skończył już te studia o których mówił, że je ukończył przed wyborami w 2018 roku, bo o tym, że Pan Adaś kłamał w tej sprawie wie już każdy chojniczanin.
Ogólnie proszę Państwa - wrażenia mizerne. Radni z ekipy burmistrza nie są zainteresowani żadnymi argumentami, jeśli tylko te argumenty stawiają w krytycznym świetle ich patrona, czyli Arseniusza Finstera oraz cały układ władzy. Sprowadza się to do tego, że gdyby tych 13 radnych, którzy dziś głosowali za wotum zaufania dla burmistrza miało by stworzyć sąd i osądzić Finstera, gdyby ten przykładowo przejechał "siostrę zakonną na pasach", to ich werdykt brzmiałby - NIEWINNY. Z taką radą Finsterowi i jego "Adasiowi" wolno w zasadzie wszystko. Radni ekipy Finstera przegłosują w zasadzie wszystko, co Finster im podłoży. W tej sytuacji jest to zaskakujące, bo raport za 2021 r. to dosłownie zbitka makulatury - taka jest jej wartość dla rzetelnej oceny pracy włodarza za poprzedni rok i formalnie nie powinien być on nawet dopuszczony do publikacji, bo przynosi wstyd miastu i jego mieszkańcom - swoim niechlujstwem, wewnętrznymi sprzecznościami jak i całościową niestarannością i brakiem struktury. Nie przeszkodziło to jednak radnym głosować za wotum zaufania dla Finstera. Obecnie mamy taką sytuację, że nawet, zdawałoby się porządni obywatele miasta, jak Bogdan Kuffel, Marek Szank, Sebastian Matthes - zatracili się chyba całkowicie w układzie, który stworzył Finster, bo nic z tego co dziś usłyszeli nie wywołało u nich odpowiedniej reakcji. Rzucanie argumentów jest wobec tej rady jak walenie grochem o ścianę. Jest to ogólnie gorsząca sytuacja. Finster i jego klika naśmiewają się z PiSu, mówią coś o bezprawiu w Polsce, itd. a sami mają prawo za przykrywkę swoich interesów politycznych, za nic więcej. Pomimo tych przykrych doświadczeń - kilka razy zostałem nazwany kłamcą, usłyszałem też różne inwektywy pod swoim adresem, deklaruję, że będę brał udział w tych debatach i w kolejnych latach. Zresztą ogromnie do tego zachęcam społeczeństwo Chojnic, bo może jeśli "ruszą doły" jak w sprawie Lasku Miejskiego, to ten beton w ratuszu naprawdę się skruszy. Choć radni Finstera są tak samo zaimpregnowani na prawdę i argumenty jak żołnierze Putina.
Mam też poczucie po tej sesji Rady Miejskiej, że w sposób znaczący naruszyła ona moje poczucie godności osobistej. Dlaczego? Otóż wyobraźcie sobie Państwo sytuację w której lekarz byłby zmuszony ustąpić nad łożem chorego miejsce bioenergoterapeucie i byłby do tego zmuszony siłą i wyzwiskami. Lekarz wiedziałby, że w wyniku tego przymusu chory albo umrze, albo jeszcze bardziej będzie cierpiał. Podobnie było ze mną, jestem politologiem, wiem świadomie do czego prowadzi taki styl rządzenia jaki uprawia Finster i wiem, że to jest katastroficzne dla miasta i jego mieszkańców, ale "specjaliści" od demokracji jak Szlanga uniemożliwili mi postawienie publicznie diagnozy obecnej sytuacji. I paradoksalnie, dla poszanowania instytucji publicznych, musiałem się na ten krzywdzący przymus zgodzić. Jest to oczywiste nadużycie lokalnej władzy, przekroczenie uprawnień i wolna interpretacja prawa przez byłego komunistę, ale tak właśnie działa chojnicki układ. Atmosfera na sesji była też daleka od kulturalnej, chamskie zachowania włodarzy - pokrzykujących, rozmawiających w czasie gdy obywatele prezentowali swoje stanowisko i oczywiście szydzący, prawie ze wszystkiego. Do tego radni, którzy wyszli z Sali Obrad podczas społecznych wystąpień - jak Andrzej Gąsiorowski, czy grzebiący w telefonach lub rozmawiający z innymi radnymi jak radny Kowalik. Ogólna buta i arogancja, która przerasta wysokość ratuszowej wieży. Nie wiem też jak możemy się w Chojnicach godzić na to, żeby pracami rady kierował stary komunista i zasłużony PZPRowiec, który był funkcjonariuszem ORMO? Tego nie jestem już w stanie w ogóle zrozumieć.
Poniżej przedstawiam całość mojego wystąpienia i zainteresowanych zachęcam do zapoznania się z nim (oczywiście przedstawiłem w rzeczywistości niewielką jego część):
Szanowni Państwo,
Wysoka Rado,
Panie Burmistrzu i zgromadzeni gości,
W tym roku ukazał się kolejny raport o
stanie Gminy Miejskiej Chojnice. Jest to już czwarty raport o stanie Gminy
Miejskiej Chojnice. Pierwszy taki raport ukazał się w 2019 r. Żaden z raportów
nie wywołał szerszej debaty opinii publicznej, choć każdy z nich powinien.
Jak wskazał w piśmie do mnie w 2019 r.
Przewodniczący Rady Miejskiej Antoni Szlanga, w odpowiedzi na moją petycję o
uregulowanie przez Radę Miejską struktury i treści raportu o stanie Gminy Miejskiej,
i tutaj cytuję: „raport obejmuje podsumowanie działalności wójta w roku
poprzednim, w szczególności realizację polityk, programów i strategii, uchwał
rady gminy i budżetu obywatelskiego”. Tego powinien dotyczyć raport. Raport ten
jest też podstawą do głosowania wotum zaufania dla burmistrza, dlatego powinien
zostać przedyskutowany w sposób bardzo szczegółowy i rozważny. Wiele gmin w
Polsce i innych jednostek samorządu terytorialnego skorzystało z tej możliwości,
określenia struktury i zasada szczegółowych dla raportów o stanie gminy, ale
Rada Miejska Chojnic tego wyzwania nie podjęła i uważam to za przyczynę
powstawania kolejnych bardzo sformalizowanych i bezrefleksyjnych raportów o stanie
Gminy Chojnice. Jest to też skutek zależności politycznej wobec burmistrza,
który w sposób poza kuluarowy jest w stanie narzucać radnym swoją wolę. Stąd
Rada Miejska nie wykorzystuje prawidłowo przynależnych jej instrumentów,
stanowiących szeroki wachlarz kontroli nad organem wykonawczym Gminy Miejskiej
Chojnice, a przecież należyta kontrola władzy wykonawczej jest jednym z
fundamentów demokratycznego państwa prawa.
Występuję
tutaj w imieniu mieszkańców naszego Miasta, którzy jak ja mają krytyczną ocenę
sytuacji miasta. Tę możliwość obywatele mogą też zawdzięczać ustawodawcy, który
tak znowelizował prawo, aby pobudzić społeczności lokalne do szerszej
partycypacji obywatelskiej. Zapytać jedynie można, dlaczego jedynie Marcin
Wałdoch zdecydował się na zabranie głosu w trakcie tak ważkiej debaty nt.
raportu o stanie Gminy Miejskiej Chojnice, nad którym debata – prawdziwa,
krytyczna i rzetelna dyskusja o sprawach miasta, powinna dopiero prowadzić do
rzetelnej oceny organu wykonawczego za jego działania w 2021 roku. Jest na to
zapewne kilka odpowiedzi, ale konstatacja stanu rzeczy i wniosek jaki się
nasuwa po wieloletniej obserwacji i analizie naszego miasta jest taka, że łatwo
mieszkańcom jest w sposób krytyczny wypowiadać się o władzach państwa polskiego
o politykach, bo mają ku temu możliwość w państwie demokratycznym, którego
swobodami możemy się cieszyć, ale na szczeblu lokalnym nie ma już takiej
demokracji, żeby w sposób otwarty i publiczny wyjść z krytyką spraw, które
uwierają w codziennym życiu, a są efektem złego zarządzania miastem przez
burmistrza naszego miasta. Obywatele po prostu boją się mówić co myślą o
lokalnych włodarzach, gdyż ci skutecznie rugują opozycję i demokrację, nastając
na wolność słowa i dążąc do pełnej kontroli przekazu lokalnego w lokalnych
przestrzeniach medialnych. Dlatego jeśli sami nie weźmiemy spraw lokalnych w
swoje ręce, nikt za nas tego nie uczyni, ani CBA, ani CBŚ, ani inne służby. Nie
są one odpowiedzialne za budowę lokalnych demokracji i dobrobytu lokalnych
społeczności, te sprawy w wielkiej mierze państwo polskie pozostawiło lokalnym
wspólnotom, a te z kolei w obliczu bardzo szerokiej gamy uprawnień i
przewlekłego rządzenia samorządami stały się zakładnikami swoich włodarzy. Ci,
aby uciszyć głos krytyki są w stanie porwać się na wiele niecnych zachowań, nie
licujących z powagą pełnionego urzędu i wymierzonych personalnie w przeciwników
politycznych, czego nie oddają sformalizowane raporty o stanie gminy x czy y.
Również organ wykonawczy gminy Chojnice, którym obecnie jest burmistrz
Arseniusz Finster pod płaszczykiem pozorów nie waha się nigdy z wysłaniem
fałszywych oskarżeń wobec swoich oponentów politycznych lub tylko krytyków jego
działań do pracodawców takich obywateli, co zresztą i uczynił wobec mnie
wysyłają list na Uniwersytet Kazimierza Wielkiego 7 lutego 2022 r., dając
przykład jak bardzo szanuje wolność słowa i jak bardzo rozumie mechanizmy
demokracji, rzucając fałszywe oskarżenia. Problemem więc zasadniczy odnoszący
się do Waszego raportu o stanie miasta jest taki, że nie uwzględnia on faktu,
że warunkiem sine quo non pełnienia
dalszej władzy przez burmistrza Finstera jest absolutny brak poszanowania dla
lokalnej demokracji, co burmistrz dosadnie wyraził ostatnio mówiąc o tym, że „
i tysiąc protestujących nie zrobi na nim wrażenia”, kiedy chodziło o zapowiedzi
oporu społecznego wobec planowanej, przez niego chyba tylko samego i
tajemniczego inwestora (nie pierwszego zresztą u Arseniusza Finstera, bo kiedyś
Finster promował sprzedaż części ZZO, to również mówił o tajemniczym inwestorze
z helikoptera), inwestycji w lasku miejskim. Mamy więc w ten sposób tezę
pierwszą, która sprowadza się do tego twierdzenia, że w Chojnicach nie ma demokracji
lokalnej, bo przewlekle pełniący władzę burmistrza zapomniał o poszanowaniu
zasad demokracji, w tym przede wszystkim pluralizmu poglądów i myśli oraz
swobody ich wyrażania. I już to jest według strony społecznej wystarczający
argument za wstrzymaniem się od głosu lub głosem przeciw udzieleniu votum
zaufania dla burmistrza. Czy może nie jest tak, że mamy problem z inwestorami w
Chojnicach, bo mamy takiego a nie innego burmistrza? Czy tutaj nie chodzi o
problem jawności i transparentności władz miejskich, a właśnie braku transparentności
i jawności boją się prawdziwi i poważni inwestorzy, którzy nie chcą inwestować
w miejsca w których nie panują jasne i przejrzyste zasady?
Raport
o stanie Gminy Miejskiej Chojnice choć zawierający liczne dane, nie pozwala
przeciętnemu obywatelowi na wyciągnięcie jasnego wniosku o tym, czy w mieście
dzieje się dobrze czy raczej jest taka, że potrzebne są zmiany, a być może i szybkie
i radykalne zmiany, które uchronią lokalną wspólnotę przed negatywnymi
konsekwencjami obranych polityk i nieodpowiednim stylem zarządzania miastem.
Zarzut więc jest taki, że raport jest tak napisany, aby nie można było w sposób
jasny i klarowny określić, czy w ostatnim roku władza działała dobrze czy
działała raczej źle. A pamiętajmy, że ten instrument kontroli – czyli raport o
stanie gminy został wdrożony dla podniesienia poziomu przejrzystości działań
władzy – więc ten cel raportu w Chojnicach nie został dotąd spełniony, a
przedstawiciele władzy lokalnej nie byli przychylni wobec petycji obywatelskiej
poruszającej zagadnienia struktury i przejrzystości raportu za 2018 rok, ale od
tamtego czasu nic nie uczynili w tej sprawie. Być może właśnie dlatego, że w
chojniczanach brak jest wiary i nadziei na realne zmiany i możliwość wpływu na
otaczającą ich rzeczywistość, nikt dotąd nie brał udziału w tej debacie. Raport
przecież powinien umożliwić uczciwą i dogłębną ocenę działań władzy wykonawczej
w ostatnim roku. Powinien być to dokument, który zapewni, że poddamy wspólnie
refleksji sprawy naszej lokalnej wspólnoty i zastanowimy się nad tymi
wszystkimi wyzwaniami, jakie niesie przed sobą niezwykle dynamicznie
rozwijająca się sytuacja. Wasz raport jest bardziej formą podsumowania
działalności burmistrza i szeroko rozumianej władzy miejskiej, aniżeli rzeczywistym
raportem o stanie Gminy Miejskiej Chojnice. W żadnym miejscu tego raportu
władze miejskie nie wykraczają poza ustawowe minimum i nie wykazują woli
nawiązania ze społeczeństwem dialogu o sprawach miasta i jego mieszkańców. W
Chojnicach debata nad raportem o stanie Gminy Miejskiej Chojnice była dotąd „sejmem
niemym” i z tą praktyką mieszkańcy Chojnic pragną skończyć.
Już
na pierwszy rzut oka widać, że chojnicki raport zdominowała „fetyszyzacja
ilościowa”, to znaczy, liczby, liczby i jeszcze raz liczby, co ma tworzyć
wrażenie u odbiory obiektywnego przedstawiania danych o sytuacji miasta, ale
fakty są takie, że prawda o stanie miasta leży między liczbami.
I
tak w dziale „Podstawowe informacje dotyczące Gminy” zaprezentowana dane o
urodzeniach w Chojnicach – 370 za rok 2021
i o zgonach w mieście 397, jasnym więc jest, że należałoby bić na alarm
i poinformować czytelnika, że mamy w Chojnicach kryzys demograficzny, bo więcej
ludzi umiera niż się rodzi. Jest to o tyle ważne, że w naszym regionie, to jest
w regionie Kaszub Południowych, ale szerzej Pomorza Gdańskiego demografia nie
jest w kryzysie, a wręcz przeciwnie jest w rozkwicie i wiele gmin regionu
cieszy się dodatnim przyrostem naturalnym. Chojnice nie tylko już wyludniają
się w wyniku procesów migracyjnych (czemu zaprzeczyć próbowali swego czasu w
swoim bardzo naciąganym artykule panowie Zientkowski i Finster w „Zeszytach
Chojnickich”), ale i po prostu w wyniku ujemnego przyrostu naturalnego. Pomimo
tak tragicznego położenia i wyludniających się Chojnic w raporcie o stanie
Gminy Miejskiej Chojnice nie ma nawet odrębnego działu i miejsca na omówienie
demografii miasta – więc władze miejskie, a szczególnie w tej sytuacji organ
wykonawczy – burmistrz – przemilczają przed mieszkańcami i radnymi fakt
istnienia bardzo poważnego problemu, który określić należy jako upadek
demograficzny. Jak więc rzetelnie i uczciwie ocenić władze miasta bez podjęcia
perspektywy demograficznej? Warto więc odnieść to do finansów i wskazać, że
największym źródłem wpływu do budżetu Miasta Chojnice jest wpływ z tytuły
podatku od osób fizycznych – a nie z tytułu sprzedaży ziemi np. tajemniczym
inwestorom. Dlatego miasto winno wreszcie zadbać o mieszkańców, a ma ku temu
instrumenty w różnych obszarach, których nie może wykorzystać i zagospodarować,
bo znalazło się nie tylko na krawędzi upadku demograficznego, ale i na krawędzi
bankructwa, bo jest niebezpiecznie zadłużone, a długi zaciąga w imieniu mieszkańców
nie kto inny jak organ wykonawczy – czyli burmistrza Miasta Chojnice. Miasto
według raportu ma obecnie około 36900 mieszkańców, ale nie odpowiada to stanowi
faktycznemu, bo już analiza danych z tzw. „podatku śmieciowego” prowadzi nas do
konstatacji, że tych mieszkańców może być o 3-4 tysiące mniej. Oznacza to, że
miasto Chojnice z wybijającego się demograficznie ośrodka jeszcze dwie dekady
temu, miasta wychodzącego ponad 40 tys. mieszkańców, schodzi w kierunku miasta
trzydziestotysięcznego, oznacza to, że realnie tracimy około 20% ludności w
ciągu dwóch dekad i na ten temat nie ma ani jednego słowa w raporcie o stanie
gminy miejskiej Chojnice. A powtarzam, region Chojnic staje się coraz bardziej
ludny.
Tak
istotny aspekt życia miasta, jak polityka przestrzenna schowany jest w raporcie
o stanie gminy miejskiej Chojnice w podstawowych informacjach na temat gminy,
kiedy podobnie jak demografia miasta – zasługuje na zupełnie oddzielny rozdział
i krytyczny komentarz władz miasta. Uważam, że nie bez powodu, bo o sprawach
zagospodarowania przestrzeni, władze lokalne chciałby decydować po cichu,
wychodząc z założenia, że ewentualne korzyści gospodarcze i finansowe z
założenia przeważają swoją wartością nad korzyściami społecznymi wynikającymi z
konsultowania czegokolwiek z mieszkańcami. Podkreślę realnego konsultowania,
bowiem rozpisywanie konsultacji na tematy społeczne w Chojnicach w godzinach
pracy Urzędu Miejskiego, uniemożliwia faktyczny udział obywateli w takich
konsultacjach. Władze miejskie wskazują, że mamy w Chojnicach korzystną
sytuację związaną z uproszczeniem procedur administracyjnych związanych z
zagospodarowaniem przestrzeni i według władz, to ma zachęcać inwestorów, ale
fakty z życia miasta wskazują, że potrzebne jest akurat w tym względzie więcej
kontroli, niekoniecznie administracyjnej, ale na pewno obywatelskiej i miasto
powinno pobudzać obywateli do udziału w życiu społecznym miasta, a tego nie
czyni. Niestety władze miejskie nie działają inkluzywnie, a gdyby tak było nie
mielibyśmy wielu korzystnie położonych terenów w mieście, ale zupełnie niewykorzystanych
– jak teren po byłej Chojnickiej Fabryce Mebli, który obecnie na rynku wtórnym
za ponad 20 milionów próbował sprzedać prywatny inwestor, któremu Arseniusz
Finster umarzał podatki na kilkaset tysięcy złotych, a teraz mamy w tym miejscu
krajobraz księżycowy. Podejmowanie jakichkolwiek uchwał w sprawie
zagospodarowania przestrzeni publicznej powinno być konsultowane zarówno z
mieszkańcami całego miasta, jak i szczególnie z mieszkańcami obszaru na którego
zostanie wykonana inwestycja – czy mieszkańców się ktoś pyta, czy życzą sobie
kolejnych szeregów deweloperskich lub wielkich marketów w sąsiedztwie swoich
domostw? Czy w Chojnicach jest jeszcze w ogóle jakieś koncepcyjne podejście do
przestrzeni publicznej, skoro w zasadzie w wielu dzielnicach dochodzi do
pomieszania stref i funkcji mieszkalnych z usługowymi i produkcyjnymi, na co
pozwala miasto, a co zaniża jakość życia na terenie miasta?
Cały
rozdział 2 raportu o stanie gminy miejskiej Chojnice nie odpowiada w swej
treści tytułowi rozdziału, który brzmi: realizacja polityk, programów oraz
strategii. Bowiem w rozdziale tym nie ma nic o realizacji tych polityk, jest
tylko sucha wyliczanka uchwał podjętych przez Radę Miejską, a rzutujących na
kierunki obranych polityk. Nie ma nic o ich realizacji, problemach, wyzwaniach,
a tym bardziej o planach. Np. o planach przeciwdziałania wyludniania się
miasta. Należy uznać, że już sam ten rozdział i jego niekompetentne napisanie
są wystarczającym dowodem za dyskwalifikacją całego raportu – bowiem właśnie z
tego, z realizacji polityk w określonych sektorach winien się w raporcie
rozliczyć organ wykonawczy, czego nie uczynił.
Rozdział
3, Finanse miasta Chojnice, to dział skonstruowany w miarę przejrzyście, jednak
bez żadnych komentarzy wyjaśniających, co ma tworzyć wrażenie bardzo dobrej
sytuacji finansowej, kiedy de facto jest ona dla chojniczan bardzo ciężka i
przykra w perspektywie. Sytuacja wyglądała tak, że na koniec 2021 r. mieliśmy
ponad 82 mln zł samych tylko kredytów i pożyczek! Było to łącznie 9 kredytów, z
czego, i tutaj uwaga proszę Państwa, 8 kredytów na spłatę kredytów nie
znajdujących pokrycie w dochodach na dany rok. Ostatni z tych kredytów miasto
przestanie płacić, jeśli będzie nasze miasto jeszcze na to stać w 2036 roku! Brakuje
też informacji o tym, co zdaje się jest przecież specjalnością włodarza, czyli
o sytuacji na chojnickim rynku pracy, podane informacje są ledwie zdawkowe i
nie można z nich wyciągnąć żadnych wniosków o chojnickim rynku pracy. W
raporcie nie ma też informacji o mniejszościach narodowych i etnicznych
żyjących na terenie Chojnic, jak sobie radzą? Z jakimi problemami się zmagają?
Jak się integrują ze społeczeństwem Chojnic – nic o tym nie wiemy, a
obcokrajowców jest coraz więcej i widzi to każdy mieszkaniec.
W
dziale, poręczenia, miasto informuje, że udzieliło poręczenia dla ZZO Nowy Dwór,
na koniec 2021 r. było to ponad 7 mln zł. Jest to poważna sprawa, obrazująca działalność
władz miasta, bowiem należy wskazać na kontrowersje związane z odwołaniem byłej
prezes Pani Perlickiej i krytycznymi wypowiedziami wobec funkcjonowania spółki
od pozostałych wspólników, zdaje się, że tylko burmistrz Chojnic opowiadał się
za pozostaniem pani Perlickiej na stanowisku, a kiedy została z niego usunięta,
tylko burmistrz Chojnic zdecydował się podjąć dodatkowe ryzyko – wykraczające dodatkowo
ponad tę kwotę 7 mln złotych, bo przyjął panią Perlicką w Urzędzie Miejskim. Trzeba
wskazać, że do dziś ZZO Nowy Dwór, którego miasto jest udziałowcem nie
upubliczniło dokumentów – protokołów Rady Nadzorczej ZZO Nowy Dwór, a burmistrz
publicznie kłamał na temat tego w jaki sposób ZZO prowadziło sponsoring wobec
organizacji pozarządowych działających na terenie gmin wspólników ZZO. Społeczeństwo
zaś nigdy nie poznało prawdy o tym, co działo się w ZZO Nowy Dwór i jest to
zarzut nie tylko do burmistrza Chojnic, ale i do innych samorządów – udziałowców
w ZZO, choć Chojnice są tym udziałowcem największym i powinny być w jak
największym stopniu zainteresowane przejrzystością w spółkach z udziałem
kapitału miejskiego. Tutaj potrzebne jest jakaś rzetelna i logiczna
argumentacja ze strony burmistrza, bo sytuacja wygląda niestety tak, jakby
burmistrz przyznawał swoim ludziom z układu politycznego, albo tym, którzy się
do tego układu afiliują stanowiska za poparcie, albo za milczenie i
chcielibyśmy jako mieszkańcy mieć pewność, że burmistrz traktuje sprawy
publiczne z odpowiednią powagą.
Przerażającym
faktem powinny być dla chojniczan dopłaty dla spółek miejskich, trzeba dodać,
że bezzwrotne – dla MZK w kwocie 6 mln na pokrycie kosztów przewozów pasażerskich;
dla Centrum Park Chojnice na bieżącą działalność w kwocie ponad 1,3 mln złotych
– a przecież burmistrz, dzwonił nawet do mnie osobiście, żeby wyjaśnić, że Pani
Prezes Parku Wodnego otrzymała w zeszłym roku nagrodę za bardzo dobre wyniki
finansowe basenu – dodajmy, że przez długi okres zamkniętego w czasie pandemii.
Zarówno MZK jak i chojnicki basen potrzebują nowych wizji – albo rozwoju, albo
sprzedaży, trwanie w sytuacji w której spółki te generują wielomilionowe
obciążenia dla budżetu miejskiego jest rażącym zaniedbaniem ze strony władz
miejskich.
Dalej
władze miejskie informują, o czym było i w mediach lokalnych, że wniosły wkład
w postaci 233 tys. zł na objęcie udziałów w spółce InnoBaltica, ogólnie jednak
zaangażowanie miasta w ten projekt sięgnie prawdopodobnie kilku mln złotych do
2028 r. – jest to wydatek zupełnie
zbędny i zupełnie niczym nieuzasadniony. Spółka ta w żaden sposób nie zagwarantuje
usług, które będą zabezpieczały czy zwiększały udział mieszkańców w transporcie
zbiorowym – natomiast o czym już dziś Państwa tutaj zapewniam – udział miasta w
tej spółce, to będą niekończące się wydatki dla budżetu miejskiego. Zresztą podobnie niczym nieuzasadnionych
wydatków miasto ponosi więcej, na przykład poprzez współpracę z rzekomym
doradcą ds. inwestycji drogowych Robertem Marszełkiem, któremu miasto wypłaca
tysiące złotych miesięcznie, ale kiedy pytamy czy inwestycje drogowe były z nin
w mieście konsultowane, czy konsultowano z Robertem Marszałkiem np. kwestię
wprowadzenia równorzędnych skrzyżowań – to dowiadujemy się, że nie. Robert
Marszałek w niczym takim nie brał nigdy udziału. Stąd pojawia się uzasadnione
pytanie, czy miasto opłaca synekury, a jeśli opłaca, to dlaczego władze
miejskie nie pomagają biznesowo swoim znajomym z własnych – prywatnych
pieniędzy?
W
dziale raportu pt. Pomoc społeczna, znowu jest wiele liczb, ale brakuje
jakiejkolwiek próby wskazania przyczyn wzrostu lub spadku udzielonej pomocy
społecznej, brakuje jakiejkolwiek diagnozy stanu społeczności miejskiej, nie
wspominając o tym, że miasto nie wykorzystuje wielu instrumentów, które posiada
w zakresie pomocy społecznej. Np. miasto mogłoby wprowadzić program becikowy
lub mogłoby wypracować jakieś inne, nowe metody zachęcające do osiedlania się w
Chojnicach do mieszkania w mieście. Miasto wykazuje co prawda na piśmie działalność
w tzw. polityce senioralnej – a problem starzenia się społeczeństwa jest
istotny, bo już ponad 22% chojniczan jest w wieku poprodukcyjnym, ale niestety
nie ma w tej mierze żadnej przyjętej spójnej strategii ani polityki. Dodam, że
składałem w poprzednich już latach petycję o powołanie rady seniorów, ale pomysł
został odrzucony. Jakie racje za tym przemawiają i dlaczego w ostatnim roku nie
podjęto żadnych kroków dla poprawy położenia seniorów w mieście? O skuteczności
miejskich programów mogą świadczyć, ulubione przez władze miejskie liczby – z programu
dedykowanego dla seniorów w czasie pandemii – „wspieraj seniora” skorzystało 5
starszych chojniczan. Natomiast do systemu teleopieki domowej przystąpiło
zaledwie 8 osób. W opracowaniu brakuje
choćby prostych wykresów wskazujących z jakimi tendencjami mamy do czynienia.
Pomimo
tego, że w raporcie nie ma miejsca, choćby na krótką analizę sytuacji
demograficznej, to jest od 19 do 26 strony cała wyliczanka związana z pomocą
społeczną i problemami alkoholowymi.
Miasto
przeznacza kilkaset tysięcy złotych na program in vitro, ale nie ma żadnego
programu, który zachęcałby do macierzyństwa, żadnej formy becikowego, lokalnego
500 plus lub innych programów, na które prawo zezwala, ale budżet jak widać nie
pozwala.
W
dziale raportu pt. sport i rekreacja, nie ma choćby jednego krytycznego zdania
o jakości współpracy miasta z organizacjami pozarządowymi, a przecież wszyscy
wiemy, że ta współpraca pewnie w 90% sprowadza się do współpracy ratusza z MKS
Chojniczanka. W raporcie wspomina się, że z takimi organizacjami konsultowano
zmiany w prawie miejscowym – chciałbym się dowiedzieć od władz miasta jakie
zmiany konsultowano i z jakimi organizacjami pozarządowymi, bo stronie społecznej
o tym nic nie wiadomo. (s. 27). Przypomnę zatem, że do dziś mechanizm
dystrybucji środków z tzw. grantów dla organizacji pozarządowych jest
mechanizmem chybionym i zmusza on organizacje pozarządowe do aplikowania o
wydumane kwoty, co robi każda z organizacji, licząc, że w efekcie otrzyma może
10-30% wnioskowanej kwoty, co pozwoli pokryć koszty planowanych działań. Miasto
w tej mierze od dekad nie wypracowało żadnego przejrzystego algorytmu, przede
wszystkim brak tutaj równowagi w przeznaczaniu pieniędzy na sport i na kulturę,
kultura bowiem jest całkowicie zepchnięta na finansowy margines, bo lwia część
środków trafia na sport a szczególnie do MKS Chojniczanka. Nobla, proszę
państwa, można przyznać temu, kto wskaże, jakie realne pożytki dla miasta w wymiarze
społecznym i gospodarczym płyną z milionów wydanych przez Miasto Chojnice, a
tym samym chojniczan na MKS Chojniczankę. Takich danych nikt nie jest w stanie
przedstawić, bo ich nie ma i nie będzie. Takiego realnego wpływu z faktu tego,
że drużynę pokaże się w telewizji na gospodarkę lokalną po prostu nie ma. Jest
wiele innych znanych w Polsce miejsc i miejscowości, co nijak przekłada się na
ich kondycję ekonomiczną i próba promowania innych twierdzeń na ten temat jest zwykłą
ekwilibrystyką. Należy sobie powiedzieć jasno, Chojniczanka to dla chojniczan
przede wszystkim koszt, i te koszty miasto posiadające prawie 100 mln zł długu,
powinno ograniczać, a jednak je zwiększa, ale nie tam gdzie powinno, tylko tam,
gdzie nie powinno. Fakt pochłaniania środków na organizację pozarządowe, z puli
ponad 3 mln złotych rocznie przede wszystkim przez organizacje sportowe i
zupełne niedofinansowanie organizacji działających w obszarze kultury jest w
raporcie przemilczane, brakuje nawet zwykłego porównania tych wydatków, co
pozwoliłoby się mieszkańcom zorientować w skali dysproporcji i oczywiście uczyniono
to celowo, aby uniknąć jak to lubi się tutaj mówić „zbędnych dyskusji poza
komisjami”, a najlepiej po prostu „zbędnych dyskusji”. Te przytoczone fakty,
wskazują, że cała treść raportu jest jawną manipulacją opinią publiczną i nie powinna zostać w tej
postaci w ogóle przyjęta przez Państwa Radnych i Radne. Tych dyskusji jednak
powinno być więcej, bo jak finansowany jest sport, że wielokrotny mistrz Polski
w boksie i bokser zawodowy otrzymuje stypendium w kwocie 1.000 złotych, a nowi
zawodnicy bez specjalnych osiągnieć, ale z klubu, który ma polityczne wsparcie
burmistrza otrzymują 1.500 złotych? Problemem jest to, że każde działanie i
finansowanie w mieście jest głęboko upolitycznione i traktowane nie jako
własność wspólnoty, tylko jako własność ekipy włodarzy samorządowych, którzy
zabezpieczają sobie środkami publicznymi wpływy polityczne w określonych
środowiskach – nie trzeba być bystrzakiem, żeby to zrozumieć – prawdopodobnie w
Chojnicach wie to każdy mieszkaniec, ale boi się o tym mówić i nie chce o tym
mówić, bo nie wierzy w najmniejsze szanse na zmianę.
Ciekawe
jest też to, że w raporcie o stanie gminy jest informacja o tym, że Miasto
Chojnice prowadzi między innymi przedszkole i jest to rzeczywiście prawda, ale
czy organ wykonawczy gminy, burmistrz Chojnic kiedykolwiek się z Państwem i
społeczeństwem Chojnic rozliczył z procesu prywatyzacji wcześniej
funkcjonujących przedszkoli samorządowych? Przecież pamiętacie Państwo jak
promowano ideę przedszkoli prywatnych. Ile więc kosztowały Miasto Chojnice
procesy z właścicielami przedszkoli o skalę dopłat? Ile Miasto Chojnice
kosztowało otwarcie nowych placówek samorządowych, bo okazało się, że takie
muszą istnieć, bo inaczej nie da się prawidłowo naliczać dopłat, czyli cały
proces likwidacji samorządowych placówek był zupełnie chybiony i być może
właśnie w tym raporcie za 2021 r. powinna się znaleźć o tym pełna informacja i
wyjaśnienie tej sytuacji mieszkańcom Chojnic, którzy tyle przeszli w związku z
pomysłami forsowanymi przez burmistrza Arseniusza Finstera. Jakie były dla
miasta koszty tych wszystkich procesów sądowych wokół prywatyzacji
samorządowych przedszkoli, tylko po to, żeby ponownie za miliony otwierać nowe
przedszkola?
W
całym raporcie, poza liczbami, brakuje szczerej prawdy nt. funkcjonowania
miasta. Wszystko co mogłoby wywołać dyskusję – bardzo potrzebną temu miastu –
zostało po prostu przemilczane, zamianipulowane i schowane w gąszczu statystyki.
W
raporcie rozliczono ChCK i Miejska Bibliotekę Publiczną, ale nie ma w żadnym
miejscu w raporcie żadnych informacji o Galerii Jutrzenki-Trzebiatowskiego i
jej funkcjonowaniu, a przecież jej utrzymanie roczne kosztuje, jak się
orientujemy ponad 100 tys. złotych. Jest tylko informacja o promocji tej
galerii przez ChCK, ale z podanych danych ciężko wyciągnąć jakiekolwiek jednoznaczne
wnioski.
Burmistrz nie informuje w raporcie o
stanie Gminy Miejskiej Chojnice o sesji specjalnej, która odbyła się w Sali
Obrad Rady Miejskiej w czasie pandemii, a która odbyła się fizycznie z radnymi
z gminy Siennicy Różanej. Mniej więcej w tym samym czasie państwo radni nie
mogliście się tutaj spotkać, bo rzekomo przeszkadzały w tym burmistrzowi
przepisy covidowe. Burmistrz uroczyście podjął radnych z Siennicy Różanej w
jednym celu – przekonania ich o konieczność otwarcia w Siennicy Różanej podobnej
galerii dla Jutrzenki-Trzebiatowskiego jak w Chojnicach. Radni nie dali się
przekonać, takiej galerii jak u nas Jutrzenka-Trzebiatowski nie będzie miał w
Siennicy Różanej. Dlaczego? Bo uznano, że gminy nie stać na to, aby tworzyć pojedynczemu
artyście galerię za ciężkie pieniądze, kiedy jest tylu utalentowanych lokalnych
artystów, u nas na te racje nikt nie zwracał uwagi, a za galerię chojniczanie
płacą do dziś. Z tego aspektu swojej działalności – czyli promocji Jutrzenki
Trzebiatowskiego z wykorzystaniem mienia publicznego, włodarz również nie
rozlicza się w raporcie o stanie gminy.
Wobec
wskazanych w waszym raporcie – podsumowaniu danych nt. programu tzw. czystego
powietrza i stop smog, trzeba zauważyć, że miasto nie robi literalnie nic dla
podnoszenia wiedzy mieszkańców o negatywnych skutkach spalania śmieci w piecach
domowych, a niestety jest to nawet obecnie odczuwalne na wszystkich osiedlach
domów jednorodzinnych, gdzie mieszkańcy oszczędzając prąd, kiedy grzeją wodę
spalają śmieci czym dramatycznie zatruwają środowisko. Ten proceder należy powstrzymać
wszelkimi środkami.
W
dziale ochrona zieleni brakuje zupełnie rozliczenia się z usuwania drzew i
zieleni w miejscach takich jak Plac Niepodległości. Miasto powinno wyjaśnić takie
zdarzenia, a włodarz szczególną do tego okazję ma właśnie w raporcie o stanie gminy
miejskiej. Przy tym wydano na zagospodarowanie tej przestrzeni 500 tys.
złotych, jak wynika z omawianego „raportu”. Takie absurdy naprawdę ciężko jest
zrozumieć chojniczanom.
Zdziwienie
budzi natomiast to, że miasto nadal nie zmienia swojego podejścia do transportu
w mieście. Choć miasto staje się zatłoczone, to zamiast promować inne środki
transportu – np. publicznego lub indywidualnego – rowery, to ciągle myśli się
przez pryzmat betonowania kolejnych miejsc na parkingi i oczywiście ściągania
opłat od parkujących mieszkańców. Kiedy włodarz skończy z praktyką dalszego i
niepohamowanego procesu betonowania przestrzeni publicznej? Kiedy miasto
zacznie promować odejście od transportu samochodowego w ruchu miejskim?
Dlaczego w tym względzie, a to przecież też źródło zanieczyszczeń – spaliny samochodowe,
nie zrobiono w 2021 r. właściwie nic.
Dlaczego
zadecydowano o bardzo fatalnej koncepcji wprowadzenia skrzyżowań równorzędnych
w mieście? Komu ma służyć takie rozwiązanie? Dlaczego w tym względzie władze
miejskie nie podjęły szerokich konsultacji społecznych?
Jeśli
przejdziemy do działu Sprawy obywatelskie, to wykazano się w tym rocznym podsumowaniu
rzeczywiście odrobiną szczerości, przyznając, że miasto nie wdrożyło budżetu
obywatelskiego. Jak wiemy chojnickim budżetem obywatelskim miał się zająć
wiceburmistrz, uznać więc można, że zadania nie wykonał. W raporcie nad którym
trwa tutaj dyskusja, stwierdzono, że budżetu obywatelskiego nie ma, bo
zawieszony został przez wzgląd na pandemię, ale to nieprawda. Według strony
społecznej miasto nie posiada po prostu żadnej koncepcji chojnickiego budżetu
obywatelskiego, ani też żadnych środków na ten cel. Dlatego tego budżetu nie
ma, a nie dlatego, że była pandemia. COVID-19 nie przeszkodził we wdrażaniu
budżetów obywatelskich w wielu innych miastach naszego regionu, nawet w
miastach mniejszych od Chojnic, choćby takich jak Czersk, gdzie budżet
obywatelski funkcjonuje i już na rok bieżący wynosi około 740 tys. zł. U nas
nadal o budżecie obywatelskim nic nie słychać. W tym dziale nie ma nic o tym w
jaki sposób miasto radziło sobie z konsultacjami społecznymi, a wiemy choćby z
przykładu forsowania tzw. zachodniego obejścia Chojnic i manipulowania przez
włodarza wynikami badań z UAM, że tych realnych konsultacji i wsłuchania się w
głos mieszkańców naprawdę zabrakło. Włodarz nastawia się tylko i wyłącznie na
forsowanie swoich koncepcji, co stoi całkowicie w sprzeczności z ideą
partycypacji obywatelskiej w procesie planowania przestrzennego.
W
dziale rozwój naukowy: pisze się o jakimś rozwoju naukowym, ale jest to de
facto aktywność miasta, którą raczej należy uznać za działania w obrębie
popularyzacji wiedzy, ewentualnie działań na rzecz rozwoju kultury, ale na
pewno nie rozwoju naukowego. Bo jeśli rozwoju naukowego, to należy zapytać się,
czyjego rozwoju naukowego? Czy zaproszenie kogoś z referatem, to jest rozwój
naukowy? Wątpię. Jest to zapewne upowszechnianie wiedzy. Warto byłoby, aby
władze stosowały pojęcia adekwatne do podejmowanych działań, bo nieodpowiednie
pojęciowanie, powoduje brak możliwości obiektywnego odbioru raportu. Tutaj zaznaczyć
trzeba, że miasto zaangażowało się o czym już w 2021 r. było w mediach w
obchody jubileuszu Johana Daniela Titiusa i chciałoby uhonorować takim medalem
ludzi nauki wywodzących się z Chojnic, albo badających to co chojnickie.
Zaiste, zamysł zacny, ale wykonanie jak zawsze mierne, bo znowu będzie to
instrument politycznej promocji lub ostracyzmu wobec określonych osób i
środowisk. Dlatego lepiej byłoby, aby najpierw miasto zajęło się zadaniami
ustawowymi wynikającymi z ustawy o samorządzie gminnym, a potem może po
należytym wykonaniu minimum ustawowego, władze mogłyby się zajmować wyższymi
celami. Niestety brak umiejętności wykonania raportu o stanie gminy miejskiej
Chojnice jest już wystarczającym zaniedbaniem, które dyskwalifikuje aktywność
miejskich urzędników w kierunku „nauki i naukowości”. Naukę proszę zostawić
naukowcom, a nie urzędnikom, nie urzędowi miejskiemu, który do nauki i jej
krzewienia nie został powołany.
W
dziale dotyczącym Straży Miejskiej, nie ma nic o obiecanym kilka lat temu
chojniczanom przez Arseniusza Finstera referendum w sprawie rozwiązania Straży
Miejskiej. Czy to oznacza, że w 2021 r. włodarz gminy – organ wykonawczy –
nadal nie podjął żadnych działań aby wywiązać się ze słowa danego obywatelom?
Jest
też w raporcie dział o Wydziale Zarządzania Kryzysowego, ale jakoś nie ma tam
odpowiedzi na to, czy organ wykonawczy gminy miejskiej łamał prawo w okresie
pandemii nie stosując się do obostrzeń antycovidowych czy tego nie robił? A
padło publicznie pytanie, czy Arseniusz Finster był uznany winnym łamania prawa
w związku z nienoszeniem maseczki ochronnej w obiekcie handlowym? Warto więc
dziś zapytać – czy Arseniusz Finster był w takiej sprawie pociągnięty do
odpowiedzialności czy nie? Wiadomo przecież, że włodarz zatroskany o
bezpieczeństwo ludności skierował donos na jedną z chojnickich lekarek, która
miała nieco odmienne zdanie o przebiegu pandemii i głosiła je publicznie.
W
dziale promocja miasta Chojnice – chciałbym wskazać, że są informacje, które
tylko potwierdzają brak jakiejkolwiek strategii miasta – jest tam między innymi
koszt dotyczący przygotowania – pamiętajmy jest to raport za 2021 r. cateringu
dla delegacji z Emsdetten (s. 86) – gdzie i kiedy ta delegacja przebywała,
skoro w raporcie jasno wskazano, że takich kontaktów fizycznych w 2021 r. nie
było a były tylko spotkania online (s. 87)? I taki jest ten cały raport, wodolejstwo z
wewnętrznymi sprzecznościami. Przy tej okazji należy zapytać, jakie są realne
pożytki ze współpracy z zagranicznymi samorządami?
Ponad
117 tys. złotych przekazano do Promocji Regionu Chojnickiego na bieżącą działalność,
ale na co właściwie przekazano te pieniądze? Na tak postawione pytanie nie ma
odpowiedzi w tym raporcie. Podobnie jak nie ma żadnych informacji o planach
działań Promocji Regionu Chojnickiego, jego celach, itd. Natomiast oczywistym
jest, że podmiot ten powinien zostać zlikwidowany a jego zdania i tak w sposób
bardziej profesjonalny będą realizowały podmioty zewnętrzne.
Dramatyczne
jest to, że włodarz uzależnił finanse miejskie od awansu Chojniczanki do I ligi,
szczególnie inwestując miliony złotych w murawę podgrzewaną, ale w sytuacji kiedy
tylko hazardzista mógłby postawić na wejście MKS do I ligi. Takie sytuacje są
ostrzeżeniem dla chojniczan, że włodarz nie gospodaruje środkami publicznymi w
sposób racjonalny – ale ulega grupom nacisku i ich irracjonalnym celom, i temu
także sprzeciwia się strona społeczna, aby włodarz stawiał jakiekolwiek kwoty
na wygrane zespołu piłkarskiego z puli publicznej. W raporcie brakuje też
szerszych informacji o współpracy Miasta z MKS Chojniczanka, szczególnie w
wymiarze finansowym, a ten aspekt byłby jednym z ważniejszych elementów
otwartej i szczerej debaty o raporcie o stanie Gminy Miejskiej Chojnice. Strona
społeczna nie zgadza się bowiem na wypłacanie piłkarzom chojniczanki, w
większości spoza Chojnic, wielotysięcznych stypendiów każdego miesiąca. Jest to
po prostu trwonienie środków publicznych.
Burmistrz
uzależnił to jak będzie wyglądało miasto od woli inwestorów, a to miasto
powinno inwestorom wskazywać miejsca inwestycji, nie odwrotnie. Czy miasto szuka
w jakikolwiek sposób inwestorów? Czy biernie na nich czeka i gdy się jakiś
pojawi, to wtedy cieszą się niczym z daru niebios i są im zupełnie ulegli,
odsuwając sprawy mieszkańców i sprawy społeczne na margines. Byle tylko postawić
to hospicjum czy hotel, albo jakiś market, nieważne jak i nieważne gdzie.
W
tym raporcie nie ma nic na temat kondycji spółek miejskich, a jak można
przedstawiać kondycję miasta bez przedstawienia w raporcie o stanie gminy
miejskiej Chojnice bez przedstawienia kondycji spółek za 2021 r. przecież to
jest własność miejska. O tym aspekcie życia miasta nie wiemy z tego raportu
nic. Taki element raportu o stanie Gminy Miejskiej, czyli też raport o stanie
spółek miejskich – ich kondycji, problemach, planach i wyzwaniach – powinien być
integralnym elementem raportu i nie ma możliwości, aby radni głosowali nad obecnie
przedłożonym raportem o stanie Gminy Miejskiej Chojnice, skoro nie ma w nim tak
podstawowych informacji dla podejmowania decyzji o wotum zaufania dla
burmistrza, bez tej elementarnej wiedzy co dzieje się z majątkiem publicznym w
spółkach miejskich. A jak jest w spółkach miejskich? MZK – proszę może wyjść na
miasto i zapytać mieszkańców co myślą o tym przedsiębiorstwie i kursach
autobusów, wszystko to jest źle zaplanowane, nielogiczne i nie znajduje to
żadnej akceptacji ze strony chojniczan. MZK powinien odciążać od ruchu
samochodowego, powinien tworzyć alternatywną sieć komunikacji do komunikacji
samochodowej dla tych, którzy chcą się poruszać po mieście, ale tego nie robi.
Za to wydatkowano dziesiątki tysięcy złotych na każdy nowy przystanek
autobusowy. To jest naprawdę tworzenie absurdu, za absurdem.
Podobnie
w raporcie o stanie gminy miejskiej Chojnice nie ma żadnych informacji, a
przede wszystkim żadnych istotnych informacji o jednostkach pomocniczych gminy
miejskiej Chojnice, czyli o samorządach osiedlowych. Takie pojęcie jak samorząd
osiedlowy w ogóle nie występuje w raporcie, a przecież burmistrz samorządy
osiedlowe traktuje jako listek figowy swoich decyzji, jako pas transmisyjny
swojej władzy i jako argument o rozkwicie chojnickiej demokracji. Chcielibyśmy
się dowiedzieć z takiego raportu w jakiej kondycji są samorządy osiedlowe, ilu
mieszkańców przychodzi na spotkanie, jak się angażują w życie miasta, jakie są
problemy, wyzwania i plany chojnickich samorządów osiedlowych, niczego z tych
rzeczy w raporcie nie znajdujemy. Jakie władze miejskie mają koncepcję na
samorządy osiedlowe i ich rozwój?
W 2021 r. trwały już
prace nad strategią rozwoju Chojnic, ale w raporcie nie znajdujemy na ten temat
żadnego omówienia prac, wskazania jak przebiegły konsultacje, jakie są kierunki
strategii co wynika z dotychczasowych prac, jakie były ich koszty, jakie będą
spodziewane wyniki. Naprawdę nic istotnego w tym zakresie się nie dowiadujemy.
Powstaje tak ważny dokument dla przyszłości miasta, a uznać można, że obywatele
są wyłączeni zarówno z procesu jego powstawania, jak i właściwie wykluczeni są
z kontroli nad przebiegiem prac nad strategią dla miasta.
W raporcie zdawkowo
potraktowano informacje nt. prac na dworcu, żadnych szerszych informacji o tej
inwestycji, a tym bardziej brakuje w tym względzie jakiegoś podsumowania władz
miejskich – wskazania stanu prac, określenia ich progresu,. Czy w 2021 r. nic
się tam nie działo? Nawet już strona dworzeckolejowy.miastochojnice.pl po
prostu nie działa. Czy miasto podjęło jakiekolwiek działania w 2021 r. które
zmierzają do polepszenia skomunikowania Chojnic z dużymi miastami Polski
poprzez środki transportu publicznego, bo w raporcie nic nie ma o takich
konkretnych działaniach.
Jest i w tym
podsumowaniu o aplikacji Chojnice Go! Jest to, trzeba przyznać, kolejny
niewypał. Mamy w Chojnicahc ponad 30 tys. mieszkańców, pewnie i jeszcze więcej
smartfonów, a pobrań? Nieco ponad 1 tysiąc i Zero informacji o samorządzie –
tylko wymienieni radni, nie ma informacji o komisjach.
Właśnie od strony
społecznej mamy bardzo ważny postulat w związku z dzisiejszą debatą, aby władze
miasta w przyszłości w raporcie przedstawiały polityczny wymiar rady – czyli nie
tylko z jakiego klubu są radni, ale też jak wygląda układ polityczny w
poszczególnych komisjach, bo cisną się pytania o to Dlaczego ktoś z opozycji
nie jest przewodniczącym Komisji Rewizyjnej? Dlaczego opozycja nie posiada
swojego wiceprzewodniczącego rady? Czyżby dlatego, że burmistrz boi się
demokracji?
Jest w raporcie o miastach
partnerskich, więc można ponownie zapytać, dlaczego z Mozyrem nie zerwano umowy
partnerskiej, tylko ją zawieszono, skoro powszechnie wiadomo, że spod Mozyra
wystrzeliwano rakiety balistyczne na bezbronne cele na Ukrainie, co jest po
prostu zbrodnią. Zapewne, nie należy winić mieszkańców Mozyra, ale Białorusini
stali się biernymi współpracownikami machiny wojennej Putina i to należałoby
napiętnować.
W raporcie brak też
informacji w jaki sposób burmistrz odniósł się do kłamstw wiceburmistrza nt.
jego wykształcenia, które obecny wiceburmistrz wygłosił w przestrzeni publicznej
w trakcie kampanii wyborczej 2018 r. jeśli będziemy przechodzili obojętnie
wobec takich skandali, to nasza wspólnota nie ma przed sobą świetlanej
przyszłości. Strona społeczna oczekiwała i oczekuje zwolnienia obecnego
wiceburmistrza z zajmowanego stanowiska.
Nie znajdujemy też w
raporcie żadnych informacji nt. sprzedaży działek na tzw. osiedlu trapezowym,
sprzedaży ziemi publicznej przez miasta na działki za horrendalną cenę około
200 zł za metr kwadratowy, jakby miasto było prywatnym podmiotem obrotu ziemią,
a nie gminą z określonymi zadaniami publicznymi. Żadnego rozliczenia z tych
działań również nie znaleźliśmy w
raporcie.
Ostatnio coraz bardziej
gorącym i palącym problemem są skrzyżowania równorzędne w Chojnicach, ktoś
podjął tak niefortunną decyzję, żeby uszczęśliwić mieszkańców takim układem
pierwszeństwa na drogach osiedlowych i już mamy niespotykaną we wcześniejszych
latach liczbę kolizji drogowych na osiedlach. Tego wcześniej nie było. Dlaczego
miasto podjęlo tak niefortunną decyzję, ile kosztowało jej wdrożenie i kto za
nią odpowie?
Chcielibyśmy się też
dowiedzieć, jak to jest, że miasto posiada 162 tys. na rozbudowę monitoringu
miejskiego, ale nie posiada np. kilku tysięcy złotych na podwyższenie ogrodzeń
przy chojnickich Orlikach, tak, żeby do mieszkańców nie wpadały piłki na
posesję? Komu i do czego jest potrzebny ten monitoring za 162 tys? Czy to znowu
inwestycja w stadion chojniczanki?
Wreszcie chcielibyśmy się
dowiedzieć z raportu, a się tego dowiedzieć nie sposób, jak przebiega
współpraca z innymi samorządami w Polsce, z gminami, powiatami i województwami,
co w tym zakresie osiągnięto, jakie będą wspólne programy, plany, szczególnie w
odniesieniu do kwestii ochrony środowiska i dróg lokalnych.
Jednym z bardziej
oburzających lokalną opinię publiczną spraw były podwyżki dla samorządowców w
2021 r. W okresie, gdy wszyscy zmagamy się z tragiczną sytuacją finansową i
ciężką gospodarczą, z szalejącą inflacją, burmistrz otrzymał prawie 100%
podwyżki wynagrodzenia, a radni 43% podwyżki diet. Dlaczego o tym aspekcie nie
ma nic w przedstawionym raporcie o stanie Gminy Miejsko Wiejskiej? Czy takie
elementy nie wymagają wyjaśnienia dla przeciętnego mieszkańca Chojnic?
Tutaj
chciałbym dodać, że głosowanie nad wotum zaufania jest konsekwencją oceny przez
radę raportu o stanie Gminy Miejskiej Chojnice, ta ocena raportu musi być
negatywna, bo ten raport nie spełnia podstawowych wymogów. Jak wynika z
przepisu art. 28 aa ust. 9 zdanie pierwsze u.s.g., „Po zakończeniu debaty nad
raportem o stanie gminy rada gminy przeprowadza głosowanie nad udzieleniem
wójtowi wotum zaufania”.
Proszę
więc o niepodejmowanie dziś uchwały o wotum zaufania dla burmistrza.
Burmistrz na zaufanie nie zasłużył swoją działalnością, ani zachowaniem, ani
postawami w 2021 roku, a raport o stanie Gminy Miejskiej Chojnice, który został
przedłożony, nie spełnia podstawowych wymogów rzetelności i przejrzystości,
które powinny były kierować twórcami raportu, tak aby jasno i klarownie
rozliczyć działalność włodarza za 2021 r. Na koniec dodam, smutną konstatację,
że rzetelny raport o stanie Gminy Miejskiej Chojnice nie mógł powstać, bo gdyby
powstałby stałby się podstawą do organizacji referendum o odwołanie z funkcji
burmistrza Chojnice i włodarz doskonale o tym wie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz