poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Resortowe Dzieci Chojnice

Jest potwierdzenie, 27 czerwca 2014 roku w piątek odbędzie się w Chojnicach spotkanie z Dorotą Kanią, autorką książki Resortowe Dzieci, która bije w księgarniach rekordy sprzedaży. 

Spotkanie organizuje Stowarzyszenie Arcana Historii oraz Prawo i Sprawiedliwość przy współudziale członków Klubu "Gazety Polskiej" w Chojnicach.

Już dziś serdecznie zapraszam, więcej szczegółów podamy wkrótce!

niedziela, 13 kwietnia 2014

Chojnickie Prawybory do Parlamentu Europejskiego

W dniu 1 maja odbędą się Prawybory do Parlamentu Europejskiego. PChS wysłał zaproszenia do wszystkich komitetów wystawiających swoich kandydatów do PE. 

Zobaczymy kto zadeklaruję swój udział. 

Z pewnością będzie to doskonała okazja do zapoznania się z kandydatami, programami ich partii. 

W pewnej mierze będzie to też barometr poparcia dla konkretnych partii w naszym regionie.

Już dziś zapraszam 1 maja od godz. 10.00 do 17.00 na spotkania z kandydatami oraz do oddania głosu na swoich faworytów.

Wcześniej prawybory organizowały w Chojnicach w 2007 r. Stowarzyszenie Arcana Historii i w 2011 r. Projekt Chojnicka Samorządność. To będą pierwsze w Chojnicach prawybory do Europarlamentu.

Z ramienia PChS jestem koordynatorem prawyborów, jeśli miałby ktoś w związku z ich przebiegiem, pytania, podpowiedzi, itd. proszę pisać lub dzwonić. 

czwartek, 27 marca 2014

Myślmy globalnie, działajmy lokalnie

Myślenie o lokalności, samorządności w oderwaniu od warunków w jakich żyjemy w ujęciu globalnym, byłoby absolutnie oderwane od kontekstu, a tym samym błędne.

Dlatego rozważając możliwości działania w skali samorządu musimy myśleć w kategoriach sieci, w kategoriach społeczeństwa, którego jesteśmy elementem i będziemy nim tak długo, jak tylko długo będziemy trzymać rękę na pulsie współczesnych przemian.

Niewątpliwie tytuł mojego posta wpisuje się w zawołania alterglobalistów i przyznam szczerze, że chyba mógłbym siebie samego określić jako alterglobalista, któremu bliskie są: zawołania o wzmacnianie społeczności lokalnych szczególnie w wymiarze kulturowym (gdzie u nas ciągły brak nauczania o historii regionu, jego kulturze); odrzuceniu determinizmu w myśleniu o tym co czeka naszą wspólnotę lokalną (naprawdę możemy jako grupa społeczna i jednostki odnaleźć się na arenie współczesności, to zależy od nas); wykorzystaniu zdobyczy technologii do walki o społeczeństwo obywatelskie w dobie globalizacji; powszechna zgoda na pluralizm światopoglądowy; powiązania mechanizmów ekonomicznych z potrzebami społecznymi. 

Co z tego wynika dla Chojnic? Chyba pewne odmitologizowanie naszej rzeczywistości. Trzeba zrozumieć, ze w dobie globalizacji, my w Chojnicach, nie mamy szansy na ściągnięcie do siebie, do Chojnic wielkich zakładów przemysłowych. Tutaj nie powstanie ani kolejna fabryka VW, ani telewizorów. Jedyne co można zrobić w tej kwestii to: edukować, wspomagać i odciążać przedsiębiorców lokalnych. Czyli wzmacniać konkurencyjność już istniających firm, wręcz udostępniając im mienie publiczne i środki publiczne jeśli tylko miałoby to doprowadzić do redukcji bezrobocia i spełniania postulatów alterglobalistycznych. Jeśli w Chojnicach postawimy na wzmocnienie finansowania nauczania języków obcych, na pełną współpracę samorządu z firmami lokalnymi, na wspierania promowania wyrobów i rynku lokalnego na rynku międzynarodowym, Tylko, że ta pomoc z samorządu nie może skutkować kolejnymi willami, super autami i życiem na high - life dla niewielu, a musi przyczyniać się do ogólnego wzrostu stopy życia chojniczan, który jest bardzo łatwo zmierzyć. 

Kiedy globalizacja rozpoczynała się na dobre, a można chyba mówić o czasach wielkich odkryć geograficznych, to właśnie wtedy już uwidaczniał się dobitnie proces, który do dziś w kapitalizmie światowym ma decydującą rolę - znaczenie swoistości produktów lokalnych i regionalnych (przywożono do Europy, tylko dla przykładu:  pieprz, kakao, tytoń). Oczywiście w świecie wysokich technologii, Internetu nie chodzi o hodowanie specjalnej odmiany marchwi, która rosłaby nacią w dół...Ale o wspomaganie wszystkich bez wyjątku przedsiębiorców, z naciskiem na firmy produkcyjne i działające w sektorze high - tech, a powstające czy istniejące już w Chojnicach. Czyli z jednej strony, powinniśmy zgodzić się na kapitalizm i globalizm (no nikt z nas nie pojedzie chyba protestować jako antyglobalista - choć jednego takiego znam z Chojnic ;), a z drugiej strony trzeba przestać myśleć kategoriami mitów, że ktoś tutaj przyjdzie i zainwestuje miliardy, a Chojnice staną się Dubajem. To się nie stanie. W tym cała tkwi tajemnica kapitalizmu, że trzeba wytworzyć lokalnie coś co sprzeda się w skali globalnej, w innym wypadku można jedynie liczyć na postawienie fabryki sznurowadeł, która stanie się tak zwanym sweatshopem - miejscem ciężkiej pracy i niskiej płacy. 

Wydaje mi się, że PChS swym projektem gospodarczym rozłoży ekipę Finstera na łopatki, a miasto postawi w końcu do pionu. Polityka traktowania miasta i mieszkańców jak maszynki wyborczej, która też bazowała na zaciąganiu kredytów pod inwestycje unijne odejdzie w przyszłości w zapomnienie. To jest droga donikąd. Od kilkunastu lat miasto boryka się z ogromnym zadłużeniem, a jedynie co burmistrz z tym robi to zgadza się na powstawanie kolejnych marketów, Biedronek (skądinąd bardzo lubię te sklepy, ale kiedyś lubiłem osiedlowe sklepiki - których już nie ma), czy innych dyskontów, za cenę braku możliwości kreowania lokalnej ekonomii. Stajemy się rynkiem zbytu i taniej siły roboczej. Gdzie ludzie całują innych po rękach za pracę choćby mieli pracować na szaro czy w niegodziwych warunkach. Czas z tym skończyć. Ze zjazdami (nie wiadomo na jakich podstawach) na parkingi przy marketach kolegów i z budowaniem specjalnych ulic na prywatne, luksusowe, osiedla za pieniądze publiczne również.


Jan Paweł II i "Święty" Finster

Fot. www.ch24.pl, MZ, http://chojnice24.pl/artykul/17882/honorowy-obywatel-i-swiety/#comments



Nic mi do wiary burmistrza Chojnic. Jednak o czymś muszę napisać, kiedy widzę burmistrza z tym obrazkiem (przypomnę, ch24, link do art. pod zdjęciem, właśnie poinformowało o zangażowaniu się miasta w spotkanie na Starym Rynku w związku z kanonizacją Papieża Polaka) to muszę się ustosunkować.

Byłem tam wtedy w Pelplinie jako dziecko. Widziałem Was. Dziś też Was widzę, ale dziś wiem kim jesteście i wiem, że wszystko to co robicie pod znakiem krzyża, robicie tylko i wyłącznie dla zebrania głosów wyborczych. Jak można w XXI w. wykorzystywać ludzką wiarę, do przekonywania o swoim autorytecie? Dlaczego burmistrz, nosi krzyż podczas Drogi Krzyżowej z innymi włodarzami. Czy nie czuje , że to jest taki tani "lans"? Co Wy, którzy piliście z x. Madziągiem macie do powiedzenia i pokazania, co byłoby godne naśladowania? Dlaczego z jednej strony nic nie zrobicie w sprawie bezrobotnych, głodnych i biednych ludzi, a z drugiej mówicie o Janie Pawle II? Przeżycie dla burmistrza było niesamowite, jak w oko w oko stał z Papieżem? Szkoda, że obecnie burmistrz jest w stanie nawet pokazać się ze zdjęciem Papieża, ale jakoś o Jego naukach nie widzę śladu w postępowaniu burmistrza. Pro - społeczne, głęboko współczujące i miłosierne słowa i czasami postawy Papieża wobec najuboższych, zrównanie siebie (podobnie jak to czyni papież Franciszek) do poziomu trędowatego, tego nie zobaczymy u burmistrza Finstera. Burmistrz Finster, woli przekazywać ponad 100 tysięcy złotych rocznie z kasy miasta na basztę jednego malarza Jutrzenki - Trzebiatowskiego, woli topić miliony w basienie i woli elitarne spotkania w zamkniętej baszcie, ewentualnie w kręgu innych osób Trzymających Władzę. Jednocześnie manipulowane jest każdego dnia i społeczeństwo jako całość i każdy pojedyńczy obywatel. Czy naciski, telefony do rodzin, pozwy, szkalowanie prasowe na zamówienie, byłoby zgodne z nauką Papieża, który popierał od samego początku zryw "Solidarności"?  W tym samym czasie jednak z uporem zeloty będzie nosił Krzyż i będzie też maszerował w pochodach Trzech Króli. 

Tutaj nie chodzi o kłótnię do prawa do wizerunku Papieża. To tylko fotografia. Tutaj chodzi o znaczenie ważniejszą rzecz, o manipulowanie symbolami celem utrzymania władzy. Poza tym, nie podoba mi się głębokie zaangażowanie w relacje z Kościołem rzymskim człowieka, który do dziś nie zawołał ani razu "moja wina, moja bardzo wielka wina". Zawsze tylko na podorędziu ma zawołania typu "x to wichrzyciel", "PChS to źli ludzie", "x to nikczemnik",  i takie tam laurki.

Robienie z wiary widowiska organizowanego przez władzę publiczną, jest niedopuszczalne. Od tego jest Kościół rzymski i jeśli Kościół rzymski nie pozwalał sobie kiedyś na to, aby władza publiczna angażowała się w jakikolwiek sposób w życie Kościoła rzymskiego, to powstaje pytanie, co takiego stało się z Kościołem rzymskim, że dziś krzyż noszą funkcjonariusze publiczni? Kościół walczył o wolność i swoją i wolność tego państwa, a dziś jak się na to patrzy, to ma się wrażenie, że wśród kleru dominują postawy, które doprowadziłyby do stanu w którym krzyż na Drodze Krzyżowej nosiliby Gomułka, Gierek, Kania i Jaruzelski o innych kanaliach i mordercach nie wspominając. 

Niech Kościół w Chojnicach zorganizuje spotkanie i transmisję w związku z kanonizacją Jana Pawła II, z chęcią wezmę w tym udział jako obywatel miasta, ale w spektaklu władzy, gdzie wizerunek Jana Pawła II staje się zakładnikiem tej władzy udziału nie wezmę. 

środa, 26 marca 2014

Szara strefa w prekariacie

Kiedyś na blogu wrzuciłem post o prekariacie, czyli koncepcji teoretycznej mającej dużą wartość wyjaśniającą naszą dzisiejszą rzeczywistość. 

W perspektywie niestabilności ekonomicznej, której de facto podlegamy obecnie wszyscy, choć wiadomo, że jedne grupy są mniej na nią narażone jak inne. To faktem jest, że jedynym miernikiem tej niestabilności może być oś czasu, otóż jedni (najczęściej ludzie młodzi), żyją "od dziś do jutra", ci w średni wieku i mający stałe zatrudnienie "od pierwszego do pierwszego". Przedsiębiorcy mniejsi "od faktury do faktury", więksi od "zamówienia publicznego do kolejnego zamówienia publicznego". A korporacje to już żyją "od rynku x do rynku y", bo taka jest logika hiper - kapitalizmu, który żyje tylko dopóki się rozwija i rozprzestrzenia. Nie jest jednak istotne w walce tego abstrakcyjnego bytu o byt (czyli kapitalizmu), ilość poświęconych istnień ludzkich dla swej własnej ekspansji. 

Widać to w Chojnicach. Miasto, które umiera. Nie dość tego, że jest podobnie jak setki innych polskich miast ofiarą rozwoju kapitalizmu, to będąc w rękach obecnej grupy rządzącej jest też "dociskane" od wewnątrz. Rośnie więc szara strefa pracowników i pracodawców. Mógłbym zacząć wyliczać firmy, które w powiecie chojnickim utrzymują się z pracy "na szaro". Winni? Władze, kapitalizm i mentalność ludzi biznesu. Bo szefowie najczęściej kiedy mają dodatkowe 100 tysięcy w kieszeni to kupują Mercedesa, a nie myślą o czymś skromniejszym i jakiejś formie funduszu socjalnego (do którego małych zakładów przecież zmusić nie idzie), nie myślą tez o umowach o pracę na czas nieokreślony. 

Coraz częściej nadzieję na lepszy stan rzeczy widzę tylko w postawie poszczególnych jednostek. Trzeba po prostu postępować inaczej w każdej dziedzinie naszego życia, żeby pozbyć się tych post - sowieckich naleciałości i kompleksów wyrażanych w życiu na pokaz, które tak jeszcze uwielbia chojnicka władza i elitka. 

Czy naprawdę przyjemnie jeździ się Mercedesami, BMW, Audi za setki tysięcy złotych patrząc na biedę swoich sąsiadów? Oczywiście - każdy zawoła - "ja zarobiłem"! Być może tak, ale w dużej mierze akumulacja znacznego kapitału jest możliwa tylko dzięki poleganiu na pracy innych osób, umożliwia to zaistnienie stosunku pracy, który też rodzi pewne zobowiązania o których jak mi wiadomo zapominają chojniccy przedsiębiorcy. 

O skali szarej strefy nie będę pisał, bo jest wiele mierników bazujących na różnych ujęciach teoretycznych. Prawda jest taka, ubożejemy wszyscy, a w perspektywie zbliżającego się konfliktu z Rosją faktyczne ubóstwo będzie dotykać kolejne warstwy społeczne. Tusk mówi, żeby nie kupować jeszcze cukru, popieram, cukru nie kupujcie, bo to na nic, ale mąkę i konserwy z długim terminem własności naprawdę się przydadzą w czasie, kiedy już nawet na szaro nikt nie dorobi nawet na herbatkę. Przywiązywanie się do własności i jej pojęcia zawsze przynosiło wiele rozczarowań. Podobnie będzie i tym razem. Im wcześniej Prekariusze zaczną działać wspólnie, tym lżej będzie znieść efekty, których źródła gdzieś tam tkwią w tak zwanej "szarej strefie" rynku pracy, nie tylko w Chojnicach,ale ogólnie w świecie Zachodu. 

poniedziałek, 24 marca 2014

Tatuś pomógł?

Wyobraźcie sobie taką scenę jak z tandetnego amerykańskiego filmu. 

Dzieciak w wieku licealnym z kumplami bierze narkotyki, a to amfa, a to gandzia, a to jakieś groszki. Starsi wiedząc, że wącha postanawiają odciąć od źródła dochodu smarkacza. 

Ale młody jest inteligentny (bystry po ojcu?), organizuje z kolegami zorganizowaną grupę przestępczą i napada na lokalne sklepiki aby uciułać na narkotyki. Tworzy wraz z kompanami zgraną paczkę lokalnych rabusiów, a zabawa i przyjaźń między nimi rozwija się w najlepsze.

Niestety...pech chciał, że zabawa dobiega końca, policjanci złapali złodziejów. Wszyscy trafiają na kilka miesięcy za kratki. Raptem, jeden z chłopków zostaje wypuszczony z więzienia za kaucją 40 tysięcy (a co tam, Stary zarabia, to jego dwie, no może trzy pensje). 

Reszta chłopaków siedzi. Trwa budowanie strategii obrony dla wyciągniętego z pierwszych opałów chłopaka. Wtem ojciec wpada na super pomysł! Odwróćmy to co złe na naszą korzyść!

I postanawiają udowodnić w sądzie, że chłopak po pierwsze ma żółte papiery! No zwariował od złego towarzystwa! Namawiali go! On jest z dobrej rodziny! Wszystkiemu winni koledzy!

Kilka lat później ten sam chłopak zabija na przejściu dla pieszych matkę z dzieckiem, znowu był ostro nawąchany, ale niestety tata już nie może pomóc...te czasy minęły.

To taka, bajka z morałem.

Cienka czerwona linia

To nie będzie post o doskonałym filmie, to będzie post jak to często u mnie na blogu o nieudolności lokalnej władzy. 

Jest rok 2003, trwa sesja Rady Miejskiej Chojnic, mówi Radny Andrzej Mielke:

"[...] Następne oświadczenie, które jest związane z otrzymanym projektem budżetu na 2004 rok. Przedstawiony nam projekt budżetu miasta na 2004 rok potwierdza przewidywania opozycji wyrażanej wielokrotnie, że Burmistrz Miasta prowadzi politykę nieodpowiedzialnego zadłużania miasta. Na najbliższe lata zwiększa się deficyt budżetowy, a zmniejszają się dochody, wzrasta kryzys finansów publicznych miasta, prognoza długu publicznego do 2015 roku, zaznaczam 2015, wskazuje na konieczność, uciekanie się inaczej mówiąc, do zawierania dziesięcioletnich zobowiązań finansowych, a wszystko to po to, aby nie przekroczyć granicznej wysokości długu publicznego gminy oraz rocznej kwoty spłaty zadłużenia. Pytamy, na podstawie, jakiego to upoważnienia i przyzwolenia zawiera się kredyty obciążające spłaty następne kadencje władz. Proponowane zadłużenie budżetu uniemożliwi następnym władzom kształtowanie polityki gospodarczo-społecznej do 2015 roku".

I teraz moje pytanie, co w tym mieście zmieniło się realnie od 2003 roku? Według mnie nic, nadal zadłużanie miasta przez burmistrza, nadal brak rozsądnej wizji miasta, nadal manipulowanie opinią publiczną. Winnym stanu, tragicznego stanu miasta i jego mieszkańców jest burmistrz miasta Chojnice, nikt inny. Słowa wypowiedziane w 2003 roku przez radnego Andrzeja Mielke są po dziś dzień aktualne!
 

piątek, 21 marca 2014

Skarga chojnicka

Bywa, że w walce na argumenty powodujemy, iż mieszkańcy Chojnic tracą pewność o co walczymy, o co walczy Projekt Chojnicka Samorządność?

PChS nie walczy o władzę dla władzy, nie walczy też o stołki i apanaże. Jest coś takiego jak pojęcie dobra wspólnego, które z tego co obserwuję bliskie jest myśleniu wszystkim członkom PChS-u. Każdy o tym dobru wspólnym mówi, nawet burmistrzowi się zdarzało. Tylko, że znaczenie tego pojęcia stało się zupełnie niejasne i dobro wspólne pomylone zostało z dobrem własnym za publiczne środki.

Dziś możemy obserwować, jak władza w Chojnicach i cała klasa polityczna stosuje przeróżne wybiegi od socjotechniki po wyborcze kalkulacje mające utrzymać niektórych chojnickich satrapów u sterów władzy.

Zapomniano w działalności politycznej o działaniu dla idei, a zastąpiono działanie to próbą konserwacji systemu, którego się jest beneficjentem. Stanowiska obejmowane z wyboru, nie są dane raz na zawsze i nikt nie ma prawa trwać przy nich jeśli nie wypełnia celów wyznaczonych ideami związanymi z dobrem ogółu. Kto uprawia prywatę, ten powinien przepaść w najbliższych wyborach. Tej prywaty i złodziejstwa nie brakuje. Wy, którzy to czytacie, wiecie o czym ja piszę. Wiele razy z Wami rozmawiałem i nie raz przyznawaliście, że w złodziejstwie bierzecie udział. Strach tylko hamuje wszystkich w Chojnicach przed głośnym wyrażaniem tego o czym wszyscy wiedzą. Miasto jest na tyle małe, duszne i zepsute, że ten kto palcem wskazałby złodzieja, zaraz by też musiał odprowadzić do więzienia połowę swojej rodziny. Zabijacie to miasto i winni jesteście temu stanowi rzeczy na jaki w swej hipokryzji wszyscy narzekacie.

Czy naprawdę nie ma wyjścia z tej choroby w którą wpadło to miasto? Czy rzeczywiście musi ono być trawione przez nowotwór, który przekłada się na masową migrację, niskie zarobki, ogólną biedę? 

W latach Rzeczpospolitej Obojga Narodów, ks. Piotr Skarga mówił, że nie złoto i bogactwa świadczą o potędze państwa, ale ich wolności w Rzeczpospolitej. Dziś oczywiście wolność pojmuje się inaczej, ale też i jasno się wskazuje, że tam gdzie społeczeństwo obywatelskie jest rozwinięte, gdzie działają organizacje pozarządowe, gdzie ludzie uczestniczą w życiu publicznym, w polityce wręcz na skalę masową, tam też i społeczeństwa są bogate (wystarczy spojrzeć na listę Wskaźnika Rozwoju Społecznego/Ludzkiego, gdzie prym wiodą państw o dużej aktywności obywatelskiej mieszkańców). Otwartość na zmianę, prawda i umiejętność do przyznania się do błędów przeszłości może być dla Chojnic jedyną drogą do realnego wyzwolenia i zmiany nie tylko klimatu społecznego, ale i gospodarczego. Są w świecie miasta niewielkie, które słynną z witalności, z przedsiębiorczości mieszkańców. Nie ma takich miast chyba w Polsce. Może Chojnice mogą być pierwszym miastem, realnie równych sobie ludzi, zdolnych do zezwalania sobie nawzajem na politykowanie, na partycypację w działaniach społecznych? Bądźmy przeciwnikami, adwersarzami idei, propozycji, ale nie wrogami i oprawcami naszych oponentów. 

Przypomnieć warto słowa ks. Skargi: "Was Bóg podniósł na wysokie urzędy: nie dla was, abyście sami swoich pożytków pilnowali, ale dla ludu, który wam Pan Bóg powierzył, abyście nam sprawiedliwość i pokój, który od Pana Boga bierzecie, dawali".

Oczywiście słowa ks. Skargi to XVI wiek. Jedna prawda jest w nich ponadczasowa, urzędów publicznych i władzy nikt nie ma prawa sprawować we własnym imieniu i dla własnych korzyści.

Pamiętajcie chojniccy Panowie: "Lepszy szacunek niż wielkie bogactwo, lepsze uznanie niż srebro i złoto".  

czwartek, 20 marca 2014

Finster dezerteruje

Jak możemy się dowiedzieć z bieżącego numeru "Czasu Chojnic" Arseniusz Finster będzie kandydował do rady powiatu chojnickiego z miejsca pierwszego na tworzonej przez siebie liście.

Stąd nasz burmistrz daje jasny sygnał społeczeństwu, "opuszczam miasto", dezerteruje. Co więcej jest to ruch obliczony na wciągnięcie do Rady Powiatu całej rzeszy skompromitowanych osób z obozu władzy w Chojnicach. Finster jako lokomotywa listy wciągnie wraz z Pietrzykiem parę innych nazwisk - być może, bo sukcesu im nie wróżę, a i tak będą próbowali pozostać w mieście. 

Czy to jest wiarygodny kandydat na burmistrza, który jednocześnie startuje do Rady Powiatu? Wyborcy nie dajmy się oszukać!

Proponuję Arseniuszowi Finsterowi, aby kandydował do powiatu i zrezygnował w ogóle z ubiegania się o reelekcję w Chojnicach. Jak ktoś myśli tylko o zabezpieczeniu sobie miejsca przy samorządowym korytku to właśnie takie ruchy wykonuje jak obecnie burmistrz. To jest koniunkturalizm w pełnej krasie. Wybory  na burmistrza już dziś można dla Arseniusza Finstera uznać za przegrane. 

środa, 19 marca 2014

Putin czeka na Finstera?

Prawie wszyscy z przerażeniem obserwujemy to czego dopuszcza się Rosja, dokonująca zajęcia części suwerennego państwa. Wiadomo, że radni miasta Sewastopol już kilka miesięcy temu wysyłali listy do Putina z prośbą o przyjęcie Sewastopola i całego Krymu w poczet republik Federacji Rosyjskiej.

W Chojnicach nie brakuje entuzjastów byłego ZSRS, nie brakuje też rasowych komunistów i rusofilów. Ciekawe, czy ci którzy jeszcze w latach 80 - tych XX wieku zabiegali o moskiewskie rozgłośnie w Chojnicach, lub też ci którzy przesyłają na bieżąco informacje do białoruskich stacji telewizyjnych o tym co dzieje się w Chojnicach i jak to Arcana Historii chcą rewidować historię pisaną przez komunistów już wysłali list do Putina o objęcie mniejszości rusofilów chojnickich opieką przez Putina i wojska Federacji Rosyjskiej?

Przypuszczam, że ci którzy kłaniają się w Chojnicach czerwonej gwieździe pili szampana kiedy na Majdanie mordowano ludzi walczących o wolność. Dziś z pewnością czekaj na upragniony powrót wschodniego imperium, kto wie może zostaną gubernatorem...

Poniżej zdjęcie na którym widać jak Arseniusz Finster kłania się czerwonej gwieździe i bohaterom ZSRS, wraz z listem jaki opublikował organ prasowy Zrzeszenia Kaszubsko - Pomorskiego "Pomerania":


I cóż, wyborcy nie obdarzą już zaufaniem, ale może chociaż Putin da jakieś zajęcie? Czy chojniccy sowietofile już wysłali listy z błaganiem o interwencje w Chojnicach do Putina?

poniedziałek, 17 marca 2014

Grupa Trzymająca Władzę w Chojnicach


Tak, to zdjęcie zostało wykonane w Chojnicach, nie w Korei Północnej, nie w Chinach, nie na Białorusi, nie w Moskwie...

Oto Grupa Trzymająca Władzę w Chojnicach. Od lewej: Antoni Szlanga, były działacz PZPR, komunistyczny politruk, dziś radny miejski i szef Komisji Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, przewodniczący Rady Strategii Miasta Chojnice 2012 - 2020, ostatni komunistyczny naczelnik miasta Chojnice; Arseniusz Finster, były członek Sojuszu Lewicy Demokratycznej (w 2002 roku wybrany z ramienia tej partii), wcześniej w 1998 roku wybrany również dzięki poparciu obozu post-komunistycznego, doktorat moskiewski; Edward Pietrzyk, wiceburmistrz Chojnic, szef kampanii wyborczych Arseniusza Finstera, który znowu w 2014 roku będzie szefował kampanii KWW Arseniusza Finstera, również działacz komunistyczny. Na tym zdjęciu to znamienite Towarzystwo Towarzyszy oddaje hołd bolszewikom, czerwonej gwieździe, a nade wszystko Bohaterom ZSRR. 

Chojniczanie, czy naprawdę chcecie, aby tacy ludzie o postawach i poglądach niczym z najgorszej groteski, jak z surrealistycznej powieści określali i decydowali o Waszej przyszłości? 

sobota, 15 marca 2014

Migracje chojnickie

W tworzonej przez władze miejskie Strategii Rozwoju Miasta Chojnic na lata 2012 - 2020, poza wieloma manktamentami (z niektórymi z nich można się zapoznać w analizie autorstwa dr Janusza Gierszewskiego: www.januszgierszewski.pl), pomija się w mojej opinii najważniejsze zjawisko związane ze procesami globalizacji. Tym zjawiskiem świata społecznego jest migracja zewnętrzna (poza granice państwa) i wewnętrzna (w ramach granic państwa).

Obserwowalny jest nieprzerwany ruch migracyjny w ogóle w Polsce od czasów już Powstania Styczniowego, ale koncentrując się na czasach nam współczesnych szczególną dynamikę migracje przyjęły w okresie po akcesyjnym (do UE, 2004). W związku z tym, wiele chojnickich rodzin wyprowadziło się z Chojnic do innych miast w Polsce, szczególnie do metropolii polskich, albo wyjechało poza granice państwa. Jak wynika ze wstępnych badań jakie poczyniłem około 50% chojnickich rodzin ma jedną lub więcej osób w rodzinie, które na stałe wyjechały z Chojnic do innych dużych miast w Polsce lub poza granice państwa w celach zarobkowych.

Zakładać można, że brak ujmowania tak istotnego zjawiska jak migracje, niewiedza o przyczynach migracji jej dokładnej skali, brak wiedzy o głównej kohorcie migracyjnej, nieznajomość głównych kierynków migracji może być przyczyną kreowania nieodpowiedniej polityki miasta. Jest to polityka nieuwzględniająca realiów XXI wieku i tych realiów, przede wszystkim związanych z procesami globalizacji nie uwzględnił w swoim dokumencie prof. Dutkowski. 

W jaki sposób miasto może prowadzić efektywne zarządzanie, jeśli nie bazuje na wiedzy, a raczej polega na niewiedzy?

Bez badań wszyscy w Chojnicach widzimy, że masowo Chojnice opuszczają nasi sąsiedzi, znajomi, rodzina. Władze miasta nie widzą centralnego problemu, nie tylko chojnickiego, ale generalnie problemu małych i średnich miejscowości Polski. O ile nie zawrócimy kijem Wisły o tyle możemy podejmować działania odnoszące się do wdrażania polityki miejskiej zgodnej z sytuacją społeczną i demograficzną w mieście. 

Jest to kolejny przykład zaniedbań i nieudolności władz miejskich, których kompetencje w dziedzinie zarządzania i kreowania polityki są zatrważająco niskie i stawiają pod wielkim znakiem zapytania przyszłości Chojnic. Bardzo często obserwuje się, że władze miejskie bazują więcej na postawie roszczeniowo - życzeniowej, aniżeli na realiach. Przykłady mnoży sam burmistrz Chojnic Arseniusz Finster. 

czwartek, 13 marca 2014

Już wkrótce!

„Rozważając wszystkie okoliczności, Chojnice w 1900 roku wydawały się być ostatnim miejscem na świecie w którym mogłyby wybuchnąć zjadliwe ataki antysemickie, do których faktycznie doszło. Smith w swej detalicznej rekapitulacji morderstwa i jego następstw widzi to zajście jako przykład antysemityzmu w działaniu. Smith twierdzi, że w Chojnicach doszło do zerwania więzów wspólnotowych. Antysemityzm wtulił  się jakby w tkankę miasta, aby żywić się nią przez lata i wyjść z ukrycia oraz eksplodować w latach trzydziestych XX wieku, tak jak miało to miejsce w Niemczech w trakcie orgii przemocy, której współczesny świat dotąd nie znał. Lato 1900 roku było zaledwie skromnym prologiem,  nierozpoznanym w tamtym czasie, jako zapowiedź zdarzeń nie do opowiedzenia.”

- Jonathan Yardley, Washington Post

wtorek, 11 marca 2014

Plac Czerwony

Dzieje się w Chojnicach coś niesamowitego, przestrzeń publiczna staje się w tym małym miasteczku odpowiednikiem globalnych trendów, kompletnej bezideowości. Co prawda mamy nadal czerwone gwiazdy na Cmentarzu Radzieckim i władza broni tam swej tożsamości niczym Reduty Ordona, ale poza tym skromnym elementem wszystkie nowe obiekty w przestrzeni miejskiej zyskują sobie nazwy niczym z przedszkola - poziomeczki są, malinki, brzoskwinki. 

Nazwy dla nowych rond - Zielone, Strzeleckie wskazują, że jest wśród władzy ucieczka od konfrontacji ideowej, ani nie nadadzą już nazw im bliskich czyli PZPR, czy choćby rondo SLD, nie mówiąc o Solidarności - gdzie jedno rondo takie już mamy. Teraz będą królowały nam nazwy bezideowe. Do niczego nie nawiązujące - dlatego mam propozycję, aby zamienić nazwę Stary Rynek na Plac Czerwony! A to dlatego,że jest to po prostu czerwony plac - taki tam kolor przecież dominuje. Nie musimy nawiązywać przecież do burżuazyjnych nazw z przeszłości - Stary Rynek, nie to nie jest już ani Rynek, ani Stary, jest to plac i to czerwony. Więc władza będzie szczęśliwa i mieszkańcy również! 

Spotkajmy się więc wiosną na Placu Czerwonym! W Chojnicach! Niedaleko Ronda Zielonego jak się zmierza z Osiedla Słonecznego w dół ulicą Kwiatową, potem Zieloną do góry Stromą w bok Boczną i wtedy już tylko Mroczno...

Tak tej Polski nie zbudujemy. Przestrzeń publiczna jest elementem służącym również do kształtowania postaw i tożsamości zbiorowej, dominować w niej powinny nazwy jednoznacznie odzwierciedlające ducha narodu, przeszłość, osiągnięcia tegoż, ewentualnie nazwy związane z cechami charakterystycznymi dla miasta. Plac Czerwony i Rondo Zielone mogą być w tysiącach innych miejscowości. I żenujące jest to, że w dobie unifikacji - wszystkiego jednakiego - odbieramy sobie prawo do swoistości, do regionalizmu w imię ucieczki od tematów trudnych w imię jakiegoś wyimaginowanego konsensusu, który w rzeczy samej jest po prostu tchórzostwem i ucieczką przed tematami trudnymi.

Papka i miałkość...