środa, 21 grudnia 2016

Kontrmanifestacja w Chojnicach

W związku z zapowiadanym "Strajkiem obywatelskim" (http://chojnice24.pl/artykul/23942/strajk-obywatelski-w-chojnicach/#comments), informuję, że jako prezes Stowarzyszenia Arcan Historii organizuję tego dnia w tym samym miejscu kontrmanifestację - która będzie manifestacją poparcia dla rządów PiS!

W piątek o godz. 16.00, 23 grudnia spotykamy się na Starym Rynku, mile widziane banery i plakaty prorządowe!

Zakryjmy KODZIARZY CZAPKAMI!

poniedziałek, 28 listopada 2016

Władza rozwidlona

Dochodzi do coraz bardziej obserwowalnego rozwidlenia władzy lokalnej - widocznego, bo uwydatnionego, choć sam proces ma swoją historię jeszcze u zarania dziejów chojnickiej samorządności.

Funkcjonują więc dwie sfery - pozorna, iluzoryczna - związana z literą prawa i konstrukcją życia samorządowego w ramach porządku ustrojowego RP oraz - rzeczywista i formalnie nieobecna - nieformalnych kontaktów w których zapadają rzeczywiste decyzje dotyczące lokalnej wspólnoty przy wsparciu, słuszenie nazwanej  - mechanicznej większości w organach gminy.

Rzeczywista sfera władzy

Nieformalne kontakty, klientelizm, nepotyzm, kolesiostwo, a nawet kleptokracja, dobrze znane przywary społeczności o niskiej kulturze politycznej zdominowały Chojnice. Jaskrawym przykładem jest przypadek Mariusza Palucha. Cóż może grozić Paluchowi pod rządami Arseniusza Finstera, nawet gdyby wykazał się już skrajną niekompetencją? Otóż przewiduję, że jedyna groźba to karuzela stanowisk - prezesem w każdym razie będzie dopóki rządy dzierżyć będzie Finster. Tego lub innego basenu, ale zawsze prezesem na publicznym utrzymaniu. Oznacza to, że proces decyzyjny, nie leży wcale tam, gdzie wskazał go ustawodawca, ale przy wykorzystaniu pewnych luk i słabości prawa polskiego (stąd od lat piszę o "finsteryzacji prawa"), układ polityczny Arseniusza Finstera zbudował sieć władzy opartą o relacje nieformalne. Przecież żaden szanujący się burmistrz - który nie szukał by w takiej układance wsparcia swoich kampanii wyborczych - nie dopuściłby do sytuacji w której właściciele firm ubiegających się o pomoc publiczną finasowali jego kampanię wyborczą. Taka sytuacja musi bowiem wznosić uzasadnione obawy i podejrzenia, co do transparentności władzy publicznej na szczeblu lokalnym. 

Niestety aspekt polityczny jest tylko wierzchołkiem niskiej kultury chojnickich włodarzy, głębiej leżą sprawy gospodarcze, a przy nich - uzależnianie jednostek, rodzin, a nawet grup społecznych od swej łaski bądź niełaski w zamian za poparcie polityczne, jakie od tych podmiotów uzyskują w czasie wyborów. Podsumowując ten krótki wywód należy zaznaczyć, że cała chojnicka układanka prowadzona przy pomocy "siłowników Finstera" jest tak rozpisana, aby oszukać demokratyczne zasady rywalizacji politycznej. Przecież w Chojnicach nikt nie odważy się wesprzeć finansowo komitetów opozycyjnych - bo jak usłyszałem u jednego z przedsiębiorców - który zresztą wpłacał na komitet wyborczy Finstera - "nie dostanę żadnych zleceń i będę miał problemy". Oznacza to, że lokalna społeczność w imię dość skromnego, ale jakoś tam pewnego bytu, zgodziła się pospołem na tyranię Finstera i jego siłowników w różnych sferach życia publicznego. Dlatego obserwujemy - prywatyzację sektora usług medycznych, patologię sądownictwa, uległość prokuratury i podatność jej na sugestie władzy oraz dość kelnerskie usługi ze strony Policji (przynajmniej do niedawna). Splot wszystkich nici znajduje się w osobie naszego lokalnego satrapy - Arseniusza Finstera, który w drodze prawie dwudziestoletnich rządów stał się "samotnym tyranem" otoczonym grupą stetryczałych istot żądnych orderów, odznaczeń i poklasku, pomimo swych dość już niepewnych usług na rzecz lokalnej społeczności. 

W Chojnicach jest już jak na Kubie - w skali Polski jest to miejsce egzotyczne z dwóch przyczyn - miasto jest pięknie położone i ma ogromny potencjał, ale po transformacji ustrojowej i ogromnych nadziejach lokalnej społeczności zostały jedynie puste domostwa i rodziny w Niemczech, Wielkiej Brytanii czy innych rejonach świata, a to co dzieje się w sferze publicznej nie mieści się w głowie żadnemu z obserwatorów. Czy będziemy czekali aż Finster odejdzie, jak Castro? Czy jako lokalna wspólnota wreszcie zdobędziemy się na racjonalny wybór służący nie tylko garstce "beneficjentów splendoru", ale i całej naszej społeczności?

Potrzebujemy radykalnych zmian władzy politycznej w Chojnicach. Bez tego czeka nas postępująca marginalizacja, bo już teraz jako społeczność nie jesteśmy w stanie sprostać dość oczywistym wyzwaniom współczesności. Nie może być tak, że największe interesy w mieście robią na majątku publicznym - mąż z żoną, szwagier ze szwagrem i dwaj koledzy od wódy, zapiekanek i choinek. Skończmy z tym przy okazji najbliższych wyborów! Przecież notorycznie jesteśmy nie tylko wprowadzani w błąd, ale i okłamywani, zarówno przez burmistrza Chojnic, jak i przez zestaw jego siłowników. Zbudowali sobie, korzystając z ogromnej autonomii samorządów w Polsce, takie małe feudalne państewko w którym wszystkie formalnie istniejące instytucje traktują z pełną ostentacją całkowicie fasadowo!

sobota, 26 listopada 2016

Kto finansuje Finstera?

Poniżej przedstawiam dwie listy z Państwowej Komisji Wyborczej - osób, które finansowały kampanię wyborczą komitetu Arseniusza Finstera w latach 2010 i 2014, są to kopie dokumentów urzędowych - element sprawozdania finansowego komitetów Finstera ze wskazanych lat. Obie listy wykazują dwie specyficzne cechy: a) nie wszyscy, którzy byli kandydatami komitetu wyborczego Arseniusza Finstera wpłacali na kampanię (za co więc ją organizowali)?; b) wśród osób, które wpłacały na komitet Arseniusza Finstera są osoby, które wpłacały znaczne kwoty i nigdy nie startowały w wyborach (są za to pracownikami chojnickich firm, które otrzymują zlecenia publiczne, lub są pracownikami spółek miejskich). Pozostawiam tę nagą prawdę refleksji Czytelników...Uważam, że takie informacje powinny być upubliczniane, a nie chowane w szufladach. Jeśli nie mamy wiedzy o tym, kto finansuje działania polityczne Finstera, to nie mamy tak naprawdę żadnej wiedzy o tym, co dzieje się w Chojnicach.

AKTUALIZACJA: Mariusz Paluch w 2010 r. startował z komitetu "Razem dla Powiatu", który nie był komitetem Arseniusza Finstera, ale formą komitetu koalicyjnego, dlatego nie ma Mariusza Palucha na liście z 2010 r. Natomiast w 2014 r. Mariusz Paluch startował już do powiatu z komitetu Arseniusza Finstera.  

1. Lista osób, które wpłaciły na Komitet Arseniusza Finstera w 2010 r. 


2. Lista osób, które wpłaciły na komitet wyborczy Arseniusza Finstera w 2014 r. 



piątek, 25 listopada 2016

Pudrowanie trupa dwugłowego

Dziś ludzie lokalnej władzy pokazali, jak rozumieją "manifestacje" i "ruchy społeczne".

Zorganizowana przez Projekt Chojnicka Samorządność manifestacja przeciwko rządom Mariusza Palucha w Centrum Parch Chojnice skończyła się zderzeniem z grupą spędzonego na życzenie władzy motłochu - ludzi agresywnych i wulgarnych. To nie była kontrmanifestacja, to było publiczne pudrowanie politycznego trupa, jaki jest obecnie bezwładnie unoszący się na powierzchni chojnickiego oceanu absurdu tandem koleżków Finster-Paluch. 

Przy tej okazji zwrócę Państwa uwagę na ważny fakt. Jeśli Park popada w kłopoty finansowe, to o udzieleniu pomocy częstokroć decydował osobiście Arseniusz Finster - na przykład umarzając Paluchowi jako prezesowi Centrum Park Chojnice podatki od nieruchomości stanowiące własność spółki. Kto powołuje na stanowisko prezesa Parku? No też koleżka Mariuszka, czyli Areczek. I tak dwaj koledzy od kilkunastu lat gwarantują sobie wzajemnie wsparcie polityczne. 

Ciekawe tylko, jak to jest, że taki działacz jak Paluch w 2010 roku nie wpłacił na komitet wyborczy Finstera z którego startował, ani złotówki...- AKTUALIZACJA: Mariusz Paluch w 2010 r. startował z komitetu koalicyjnego "RAZEM DLA POWIATU". Stąd nie ma jego nazwiska na liście wpłat na komitet Arseniusza Finstera. 

Koledzy jednak skończyli się w oczach opinii publicznej żenującą akcją, inicjowaną srebrnikami - gdzie ludzi z PChS nazwano "śmieciami". To są własnie zwolennicy Finstera i Palucha, ludzie, którzy uważają nas - obywateli pragnących wyrazić swoją opinię za "śmieci". 

Żałuję, że nie zdołałem być na proteście, chciałem wywołać do odpowiedzi prezesa "Incydent Kałowy". 

sobota, 19 listopada 2016

Czy warto protestować?

Dojrzewa we mnie myśl, aby zorganizować protest przeciwko sposobowi zarządzania parkiem wodnym przez Mariusza Palucha. Jak pokazały protesty przeciwko: likwidacji ostatniego przedszkola samorządowego w Chojnicach oraz przeciwko organizacji dla "elit" imprez w baszcie Jutrzenki Trzebiatowskiego, protesty są potrzebne, zasadne i stawiane na nich postulaty w dłuższej perspektywie są realizowane, pomimo doraźnego oporu władzy miejskiej wobec postulatów społecznych.

Przecież Arseniusz Finster, który tak bardzo promował likwidację ostatniego przedszkola samorządowego i przekształcenie go w placówkę prywatną dziś publicznie zapowiada, że miasto chce otworzyć...przedszkole samorządowe. W 2011 r. zapowiadałem, że ta "prywatyzacja" jest wadliwa prawnie, mówiłem jakie to przyniesie problemy dla polityki miejskiej, dla funkcjonowania miasta.

Dlatego uważam, że sytuacja obecnie dojrzała na tyle, aby zebrać się i zrobić protest przeciwko Mariuszowi Paluchowi, za odwołaniem go przez Arseniusza Finstera ze stanowiska. Lista "grzechów" tego "prezesa" jest bardzo długa w odniesieniu do zarządzanej przez niego spółki Centrum Park. Postulat więc jest oczywisty: odwołać Palucha i pod takim hasłem mam zamiar zorganizować protest. Sprawy wokół "basenu" mają już skandaliczne oblicze. 

czwartek, 17 listopada 2016

NOBO dylematy

Dziś czytam w "Gazie Pomorskiej" (http://www.pomorska.pl/wiadomosci/chojnice/a/rezonans-ze-szpitala-zezlomowany-na-badanie-trzeba-wyjechac,11468230/), że zezłomowano rezonans z chojnickiego szpitala. To nie wszystko, to byłoby normalne, bo przecież urządzenia mają określoną żywotność. No ale, jak czytam, że wiceprezesem firmy, która rezonans ma obsługiwać jest żona obecnego dyrektora szpitala, to już mówię wprost, to jest konflikt interesów. 

Rodzina Państwa Bonna zdaje się w efektywny sposób opanowała sektor usług medycznych w Chojnicach. Nie jest to żadne oskarżenie, ale stwierdzenie faktów. Można powiedzieć, że w ich "konsorcjum" brakuje jeszcze tylko domu pogrzebowego...

Możemy na taką sytuację patrzeć krzywym okiem, ale takie są reguły wolnego rynku, kapitał lubi akumulację. Jednak z etyczno-moralnego punktu widzenia i przez wzgląd na kulturę współżycia społecznego, myślę, że albo dyrektor Leszek Bonna winien zrezygnować z pełnionej funkcji, albo firmy jego żony winny wycofać się z usług dla chojnickiej placówki. 

Myślę, że wiele praktyk władz szpitala rozwinęło się w dość dowolnych kierunkach,bowiem Rada Społeczna jest i była traktowana przez powiat, jak i przez same władze szpitala, jako zło konieczne. Nikt na poważnie tego ciała dotąd nie traktował i nie respektował. Takie odnoszę wrażenie.

niedziela, 13 listopada 2016

Tylko strach

Szczególnie jest dla mnie irytujace powszechne i potoczne narzekanie na społeczną bierność. Ludzie - obywatele, są więc bierni, wycofani, apatyczni. Powtarzają to zarówno elity władzy, jak i elity gospodarcze w Polsce. Ciekawe tylko, że nie zadają sobie pytań o przyczyny tej społecznej niechęci do wychodzenia poza ognisko domowe. Barier zapewne można znaleźć wiele, ale społeczne zaangażowanie zawsze dzieliło społeczeństwo na obywateli i idiotów. Może w dobie politycznej poprawności warto ten fakt podkreślać, że brak zaangażowania to esencja idiotyzmu. Proste komunikaty, choć niewygodne, to często trafiają na podatny grunt. 

Jak mawiał znany człowiek - jeśli nie interesujesz się polityką, ona zainteresuje się tobą. Mam powodu, aby na razie tylko podejrzewać, ale są to podejrzenia podparte już pewnymi ustaleniami, że bierność społeczna, to nie tylko niska frekwencja, ale to też wyjałowienie społeczeństwa. Spada bowiem w drastycznym tempie liczba osób, które przykładowo chcą angażować się w politykę. Wzrasta poczucie jakiegoś społecznego zagrożenia, publicznie mówi się o wojnie, co było niespotykane kilka lat temu. 

Przechodząc na podwórko lokalne, jestem coraz bardziej świadom, że jedyny czynnik zdolny zaktywizować społeczeństwo to strach. Obserwuję co stało się po wykryciu bakterii na chojnickim basenie - pospolite ruszenie w internecie, setki krytycznych wpisów. Niestety, na co dzień Polacy nie interesują się, w znakomitej większości, przestrzenią poza swoim domem/rodziną. Chyba, że mówimy o serialach hurtowo pożeranych przez konsumpcyjne jednostki. Narzekam? Nie, zaraz szukam przyczyn. Bariery są od dawna oczywiste, ale publicznie wstyd politykom o nich mówić. Bieda, brak wykształcenia, wiedzy, niska świadomość polityczna, wyalienowanie. Dekady zapóźnień cywilizacyjnych Polski. W sumie stan, na który się narzeka, ale który pozwala reprodukować rzeczywistość w nieskończoność. Gdzie się podziała idea postępu, innowacji? 

Oczekiwałbym od elit politycznych zaangażowania na rzecz umożliwienia szerokiej partycypacji społecznej w procesach decyzyjnych, na zachęcaniu do zabierania głosu. Od obywateli natomiast trzeba oczekiwać odwagi, upewniać ich w konieczności zajmowania stanowiska w sprawach publicznych i politycznych - bo te sprawy dotyczą nas wszystkich. 

Po prostu nie bądźmy idiotami, którzy odzywają się tylko w sytuacji powodowanej lękiem i strachem, bo jest to już moment graniczny w którym nie można odwrócić biegu zdarzeń. O to właśnie Polacy walczyli, aby móc współrządzić, aby móc dokonywać autoekspresji. Jeśli, szczególnie na poziomie lokalnym, zamykamy usta, nie odzywamy się, to jesteśmy tchórzami, a za nasze tchórzostwo zapłacą nasze dzieci. Niestety demokracja również wymaga poświęceń i bohaterstwa, które wiąże się z aktywnym obywatelstwem. Życie odpowiedzialne nie polega na konsumpcji, ideologii turystyki i życia próżniaczego. Bez uczestnictwa w życiu lokalnej wspólnoty, bez fundacji, stowarzyszeń - niezależnych - przegramy wysiłek przeszłych pokoleń, zryw "Solidarności"...Po prostu, nie czekajmy na strach i lęk.

wtorek, 8 listopada 2016

Stypendiów nie będzie

Na ten moment prezentuję odpowiedź Burmistrza Chojnic na mój wniosek do Rady Miejskiej o uruchomienie stypendiów dla doktorantów pod nazwą "Naukowy Tur". Oczywiście zaznaczam od razu, że z taką interpretacją nie zgadzam się, nie znam takiej interpretacji i uważam ją za finsteryzację prawa. Szerzej do sprawy odniosę się wkrótce i przedstawię swoje argumenty. W mojej opinii nie stypendium jest ważne, bądź problematyczne dla Finstera, ale problem stanowi osoba inicjatora. W związku z tym będę musiał co lepsze pomysły przekazywać przez osoby trzecie i się do nich nie przyznawać, tak aby one miały szansę uzyskania poparcia lokalnej władzy. Bardzo żałuję takiej twardogłowej postawy.




wtorek, 1 listopada 2016

Chojnice w programie Mieszkanie Plus

W najbliższym czasie złożę do władz Chojnic wniosek o rozważenie możliwości przystąpienia Chojnic do programu Mieszkanie Plus, który jest elementem Narodowego Programu Mieszkaniowego. 

Władze miasta będą mogły wskazać grunt pod budowę mieszkań w programie, a mieszkańcy otrzymają szansę na mieszkania czynszowe, gdzie opłaty za metr będą wynosić od 10 do 20 zł. 

Kluczowym elementem programu jest wykorzystanie gruntów publicznych pod budownictwo mieszkaniowe. Celem programu jest zwiększenie w Polsce średniej liczby mieszkań przypadających na 1000 mieszkańców. W Polsce ta średnia wynosi 363 mieszkania na 1000 obywateli. 

Natomiast w Chojnicach liczba mieszkań na 1000 mieszkańców była jeszcze niższa, jak średnia w Polsce i wynosiła zaledwie 319 mieszkań za 2010 r. 

Dlatego proponuję, aby władze Miasta wystąpiły do Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa z wnioskiem o przystąpienie Chojnic do Narodowego Programu Mieszkaniowego w programie Mieszkanie Plus.  W tym względzie warto też wskazać, że miasto może przekazać teren pod budowę z własności miejskich pod budowę tych mieszkań.

Myślę, że w związku z taką okazją, jaka się nadarza, aby zwiększyć liczbę mieszkań w Chojnicach nie warto władzom Miasta zwlekać z podjęciem decyzji. 

sobota, 29 października 2016

Po posiedzeniu Rady Społecznej: szpitalna telewizja

W czwartek tj. 27.10.2016 odbyła się sesja Rady Społecznej Szpitala Specjalistycznego im. J. K. Łukowicza w Chojnicach.

Na posiedzeniu poruszono szereg zagadnień, również bardzo poważnych, które jednak mają mieć swoją kontynuację, dlatego skupię się najpierw na przekazaniu Państwu informacji na temat, który mnie nurtuje od lat, a który poruszyłem. Do poważniejszych zagadnień wrócę w przyszłości, jak będę miał już pełen pakiet informacji. 

Każdy z nas, kto był w polskich szpitala, a w chojnickim w szczególności, zetknął się z zjawiskiem telewizji "na monety". Płaci się więc za oglądnie TV w miejscu, gdzie opłat nie powinno się ponosić. Przecież szpital jest utrzymywany z pieniędzy publicznych i choć jako placówka lecznicza nie musi dostarczać takich usług, to w mojej opinii nie może też na takich usługach zarabiać. 

W Chojnicach sprawa wygląda tak, że jak mnie ustnie poinformowano, telewizorów jest 200, nie należą one do szpitala, ani do powiatu, ale do firmy zewnętrznej. Na warunkach przewidzianych w umowie firma ta gwarantuje szpitalowi część uzdziałów w "zysku" z istnienia tej "telewizyjnej infrastruktury". Niestety, co zaszokowało mnie po spotkaniu, to to, że telewizory są własnością firmy, która zajmuje się...pompami ciepła, energią słoneczną, systemami grzewczymi... - jak wynika z oficjalnej witryny tej firmy. 

Nie wiem co Państwo o tym myślicie, ale obiecuję, że dostarczę opinii publicznej pełen pakiet informacji na temat tego niesamowitego zjawiska "telewizorów na monety". 

Są oczywiscie poważniejsze problemy i zagadnienia, ale choć zostały poruszone, to dopóki nie będę miał całościowej wiedzy nie chcę budować Państwu jakiegoś niepełnego, albo co gorsza fałszywego obrazu działalności chojnickiego szpitala. Do telewizorów na pewno wrócę - na ten moment mogę ujawnić moje stanowisko - szpital nie może zarabiać na ich obecności, bo to podnosi przecież koszty korzystania z tego medium dla pacjentów. 

W mojej opinii sytuacja jest ogólnie dość poważna, jeśli uwzglednimy to, że szpitala rzeczywiście wykazuje milionowe straty - za które obarcza się magicznym hasłem "nadwykonania" władze państwa, to myślę, że bystry czytelnik rozumie istotę problemu...

czwartek, 27 października 2016

Przeciw manipulacji

Poruszyłem jakiś czas temu (tutaj: http://polityka-chojnice.blogspot.com/2016/09/manipulacje-dekomunizacja.html) brak zrozumienia u chojnickich radnych intencji ustawodawcy w sprawach zmiany nazw ulic. Sprawa jest dosyć poważna, a w moim odczucia nosiła znamiona manipulacji. Dlatego w sprawie wypowiedział się IPN w Gdańsku. Całość korespondencji w tej sprawie prezentuję poniżej. Jest to bardzo interesująca lektura, po której ciężko będzie komuś robić sobie żarty z prawa. W Chojnicach temat dotyczył przede wszystkim ulicy 14 Lutego. 




sobota, 22 października 2016

Zamiast lodowiska - badania zanieczyszczeń powietrza

Nie od dziś wiadomo, że powietrze w Chojnicach świeże nie jest. Natomiast zagadką pozostaje chyba dla nas rzeczywisty stan jego zanieczyszczenia. O ile sprawę pewnie w jakimś zakresie monitorują władze wojewódzkie - ich odpowiednie służby, to wiem z zapytań o informację publiczną, że takie badania na szeroką skalę są bardzo kosztowne i z tego co ustaliłem cykl roczny takich badań to koszt ok. 400 tys. złotych.

W kontekście dużej liczby zachorowań na raka, w tym i w odwołaniu do głównych przyczyn zgonu w Polsce, warto chyba się wysilić i wydać te 400 tys. złotych, aby zbadać rzeczywisty stan zanieczyszczenia powietrza w Chojnicach i przede wszystkim wskazać substancje, które wpływają na to zanieczyszczenie. 

Takie działanie wydaje mi się dużo bardziej racjonalne, aniżeli wyrzucenie przez miasto setek tysięcy złotych na lodowisko w centrum miasta. Do czego mają się jeszcze dokładać według woli jednych - inni. Dlatego proponuję, żebyśmy sobie łyżwy odpuścili, czyli tym samym pomysł budowy lodowiska, bo nie dość, że władze miejskie nie radzą sobie z miejskim basenem, to jeszcze dołożymy im kłopotu. Wierzę, że ich nieporadność i partactwo jest tak daleko posunięte, że gdyby tym lodowiskiem zarządzał słynny Prezes i jego pryncypał, to nawet może ktoś tam utonąć, na tym...sztucznym lodowisku.

Zdrowie i dobrobyt mieszkańców są najważniejszymi przesłankami stojącymi za moją propozycją, która staje się w ten sposób alternatywą dla budowy lodowiska. Zamiast lodowiska - przeznaczmy pieniądze - nawet te osiedlowe, choćby za jeden rok budżetowy, własnie na badanie stanu powietrza w Chojnicach. Może się okazać, że ratujemy życie sobie i swoim rodzinom, a na łyżwy wybierzmy się już z przekonaniem, że nie wdychamy śmiercionośnych pyłów.

środa, 19 października 2016

Zaprośmy inwestora

Pomysł, abyśmy za pieniądze z tzw. budżetów osiedlowych budowali lodowisko w centrum miasta jest w mojej ocenie nietrafiony. Poza tym, że podważa to ideę budżetów w formie w jakiej zostały zaprojektowane, to odrywa się w ten sposób też środki od osiedli, czyli z miejsc, gdzie te środki miały trafić, aby poprawić w jakiejś mierze jakość życia na osiedlach. 

Dla inicjatorów tego pomysłu - budowy lodowiska - mam wspaniałą radę, aby założyli spółkę i potraktowali to jako własne przedsięwzięcie. Skoro twierdzą, że jest to tak ważne i potrzebne zadanie dla gminy miejskiej, to może udowodnią jego zasadność choćby w aspekcie ekonomicznym?

Według mnie to lodowisko będzie niczym więcej, jak kolejnym miejskim basenem o innym stanie skupienia, czyli przysłowiowa studnia bez dna na środki publiczne. Wyobrażam też sobie, że trafi pod zarządzanie chojnickiego prezesa nr 1, który wykazuje się od lat w Centrum Parku. 

Miasto nie miało środków, aby utrzymywać przedszkole samorządowe - co przecież jest obowiązkiem gminy (który gminy sprytnie obchodzą), ale będzie wydawać ogromne pieniądze na basen? Przecież to jest bardzo niepoważne podejście i szkoda nawet czasu na dalszą dyskusję nad tą fantasmagorią. 

Natomiast, jeśli jest to pomysł ekonomicznie uzasadniony, to proponuję, aby to lodowisko postawiła firma prywatna, miasto z tego co obserwuję na pewno wykaże się pomocą biurokratyczną. W odniesieniu do przykładu sąsiednich miast, gdzie są podobno lodowiska, to odpowiem tak, naśladownictwo niejednego doprowadziło do zguby. Poza tym istnieje w ekonomii teoria przewagi komparatywnej - która jak uważam, ma przełożenie na wymiar lokalny. To znaczy, jedno miasto jest dobre w jednym obszarze, kolejne w innym, itd. To doprowadza do wzmacniania gospodarki i wiązania usług w których dana miejscowość uzyskuje przewagę, bez sensu jest w takich przypadkach marnować środki na naśladownictwo za grube pieniądze. Idźmy dalej bez oglądania się na innych. Twórzmy nowe, lepsze i wcale niekoniecznie "wypoczynkowe" rozwiązania. 

wtorek, 18 października 2016

Chojnicki Budżet Obywatelski (ChBO)

Wiadomym dla mnie było od samego początku, że budżety "obywatelskie" Finstera, to będzie po prostu efemeryda, o czym zresztą burmistrzowi powiedziałem na spotkaniu wyborczym do władz zarządu Osiedla nr 10 w Chojnicach w 2015 r.

Niestety, ale ten pomysł i koncepcja znalazła poparcie również w niektórych przedstawicielach tzw. chojnickiej opozycji. Dlatego burmistrz czuł, że może ten gniot przepchać przez Radę Miejską. Obecnie doszło już do tego, że w zasadzie na polecenie jego kolego Mariusza Brunki, Finster organizuje spotkania z przedstawicielami zarządów osiedli i próbuje w jakiś taki sposób bawić się w ambasadora pomysłów Brunki, abyśmy wszyscy z budżetów "osiedlowych" łożyli na poroniony pomysł krytego lodowiska za pieniądze "osiedlowe". 

Oznacza to, że idea Finstera o budżecie "obywatelskim" całkowicie się już wypaliła. Dlatego mam nową propozycję, abyśmy podeszli do tematu poważnie i fachowo. 

Dlatego należy stworzyć odrębną uchwałę o Chojnickim Budżecie Obywatelskim, stworzyć odpowiednią platformę cyfrową do obsługi tego projektu, a władze miasta powinny zrobić wszystko, aby każdy mieszkaniec dowiedział się o budżecie obywatelskim. Szczególnie jest też ważne uwolnienie budżetów obywatelskich od jednostek pomocnicznych - czyli osiedli - ich zebrań i zarządów, bo ten model jest konfliktogenny i nie sprawdza się. Raczej powinniśmy iść w kierunku skrajnej indywidualizacji zgłaszanych pomysłów, które po uzyskaniu odpowiedniej oceny winny być zwyczajnie poddawane procedurze losowania według ustalonych wcześniej kryteriów. Znaczy to tyle, że musimy doprowadzić do maksymalnej informatyzacji procesu, wyzyskania możliwości marketingowych miasta dla promocji pomysłu i wprowadzania zasady indywidualnego zgłaszania pomysłów. 

W tym względzie nie może być racjonalnych zarzutów o brak logistycznych możliwości przyjmowania wszystkich możliwości, bo one są. Miasto może z łatwością odrzucać wnioski na przykład o budowę UFO osiedlowego. Powinniśmy więc zakasać rękawy i naciskać na władze miejskie, aby zmieniły całkowicie formułę, która i tak upada pod własnym ciężarem niedoróbek i manipulacji.

piątek, 14 października 2016

Lokalna rzeczywistość polityczna

Utyskiwanie, narzekanie, afront. Tak się patrzy od zawsze na politykę, a na polityków wiesza się przysłowiowe psy i koty. Spada zaufanie do polityków, uważa się, ze kradną na potęgę, stanowiska traktują w perspektywie partykularnych interesów. Jeszcze gorzej jest na poziomie lokalnym, gdzie mówi się już dosłownie o politycznych mafiach, które opanowały wraz ze swymi rodzinami w drodze nepotyzmu nie tylko fotele prezesowskie, ale i średnie szczeble lokalnej administracji. 

Zastanówmy się więc, czy ten stan rzeczy można zmienić? 

W Polsce ok 92% obywateli NIGDY nie myślało nawet o tym, żeby startować w wyborach!!! Czy możecie to sobie wyobrazić? 

Dlatego wciąż myślę o powołaniu w Chojnicach Akademii Samorządowców, w której osoby, które chcą zostać radnymi miejskimi, gminnymi, powiatowymi poznawałyby sprawy polityczne i prawne dotyczące funkcjonowaina samorządu i polityki lokalnej. Niestety na razie nie znajduję na to czasu. 

Obecnie negatywne zjawiska o których wyżej napisałem dominują przestrzeń publiczną. Trzeba sobie bowiem zdać sprawę, że już dziś można powiedzieć, kto będzie startował do Rady Miejskiej, kto będzie startował do fotelu burmistrza, bo tak bardzo został "zabetonowany" lokalny układ polityczny. Oznacza to, że krwiobieg polityczny Chojnic zamarł, a rzeczywista społeczna i polityczna aktywność w mieście jest bliska zeru. 

Musimy to wspólnie zmienić! Bez zwiększonej aktywności politycznej, bez większej liczby kandydatów w wyborach samorządowych nie uda się to. Nie można dopuścić do sytuacji w której w w okręgach wyborczych będzie wystawiany jeden lub dwóch kandydatów na podstawie zakulisowych uzgodnień politycznych, bo to już będzie apogeum manipulacji demokracją i społeczeństwem. Żeby się temu przeciwstawić należy przygotować jak największą liczbę obywateli do działalności politycznej, samorządowej i publicznej. W lokalnych warunkach może się to odbyć tylko poprzez organizację nieodpłatnych szkoleń w ramach Akademii Samorządowców. Być może taką inicjatywę uda się podjąć jeszcze przed najbliższymi wyborami. Być może po prostu pod hasłem: "Zostań radnym"! Myślę, że ludzie nie startują do rad, bo widzą kilka barier - przede wszystkim bariera wiedzy, bariera kosztowa, bariery społeczne i kulturowe. Te wszystkie bariery możemy wspólnie przezwyciężyć i wyzwolić potężną energię społeczną, która przełoży się na barwną rywalizację wyborczą!