piątek, 9 maja 2014

Syndrom chojnicki a syndrom sztokholmski

Wiele zjawisk życia społeczne - politycznego udaje się wyjaśnić za pomocą teorii nauk społecznych, lub po prostu dzięki budowaniu aparatu pojęciowego.

Zauważano kiedyś, że ofiary porwań mogą się identyfikować z porywaczami, a co więcej mogą nawet ich wspomagać, a po zajściu zatajać ich pobyt i likwidować ślady. 

Takie zjawisko, jak wspomniane wyżej, nazwano Syndromem Sztokholmskim. W Chojnicach zauważam istnienie Syndromu Chojnickiego.

Obywatele, w cudzysłowiu porwani przez lokalną władzę i jej naczelną figurę, stali się niczym zakładnicy dopomagający swemu oprawcy. I tak co 4 lata oddają głos na tych ludzi z obozu władzy, którzy miastu nie służą, a szkodzą i miastu i jego mieszkańcom, tworząc przy tym atmosferę zaduchu, podejrzeń, osaczenia mieszkańców. To nie są moje wnioski tylko, to są wnioski wynikające z zewnętrznych badań, o których wkrótce.

Warto jednak mieć świadomość, że coś takiego jak Syndrom Chojnicki rzeczywiści istnieje i należy to zjawisko narzędziami społecznej krytyki zwalczać. 

10 komentarzy:

  1. zastanawiam sie jak to sie dzieje że ty jeden jesteś mądry a reszta społeczeństwa to głupcy głosujący na niewłaściwe osoby?Może odspowiesz

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietna część pytnia dotycząca tego, dlaczego społeczeństwo głosuje na niewłaściwe osoby. Odpowiedź jest prosta. Obywatele są niedoinformowani, zmanipulowani i okłamywani. Wiedzą o działaniach władz bardzo mało, o zakulisowych rozgrywkach faktycznie nic. Postaramy się jednak wszelkimi sposobami podzielić się wiedzą ze społeczeństwem, tak aby miało możliwość podjęcia świadomego wyboru w nadchodzących wyborach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy powyżej sam manipuluje faktami. W 2010 roku uprawnionych do głosowania było w Chojnicach 31926 osób. W wyborach oddano 15087 głosów, z czego 12643 osób głosowało na Arseniusza Finstera. W wyniku prostych rachunków matematycznych otrzymujemy fakt, że 19283 osoby na burmistrza Finstera NIE głosowały. To jest większość. Do wyborów tłumnie ruszyli wyborcy Finstera, ale ponad połowa uprawnionych została w domu. Ponad 1000 osób oddało nieważny głos. Ciekawe dlaczego? Może brakowało odpowiedniego kandydata i prężnie działającej opozycji? Ja osobiście liczę na to, że w tym roku ktoś w końcu ruszy ten beton utwardzany przez ostatnie 16 lat.

    OdpowiedzUsuń
  4. powiedzmy sobie prawdę, każdy polityk manipuluje na swoją korzyść.Sorki, Marcin, ale ty też w swoich artykułach manipulujesz, mamy takie czasy, że każdy manipuluje na swoją korzyść. Nie ma co się dziwić, każdy po 1989` tylko o sobie myśli, głównie o korzyściach materialnych, gdzie się nie spojrzy człowiek, tam tylko kasa a polityka to już maszynka do robienia kasy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiedzmy sobie szczerze, ja z polityki nie mam żadnych korzyści, a co więcej świadomie odmówiłem sobie startu w wyborach samorządowych w 2010 r. Jaki byłby więc cel moich domniemanych manipulacji? Nie będę udawał, że jestem totalnym altruistą, bo nie jestem, ale akurat w sprawach społecznych i publicznych staram się nim być. Poza satysfakcją udziału w projekcie którzy dąży do budowy świadomego, otwartego społeczeństwa, nie mam nic z żaangażowania. Lista strat natomiast jest bardzo długa. Jednak lubię to! Finster musi odejść, układ musi zniknąć. Chojnice mają szansę na otwartość, ale trzeba zrezygnować z fałszywych autorytetów i klimatu zaduchu, pomówień i wrogości. Finstera nie traktuje jak wroga, jest po prostu przeciwnikiem politycznym i jako taki przegra tę konfrontację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrezygnowałes ze startu w wyborach z cwaniactwa. Nie lubisz być na straconej pozycji. Łatwiej powiedzieć po - a nie mówiłem. To się robi inaczej. Już nie raz tak pisałeś!

      Usuń
  6. Nie zrezygnowałem z cwaniactwa, tylko w wyniku jasnego rachunku. Jeśli twierdzę, że wiem, co prowadzi do zwycięstwa, a to nie jest wdrażane, to rezygnuję, bo zwycięstwa nie będzie. A po to się walczy, żeby zwyciężać. Szczególnie w polityce. Jest to angaż czasu, który po stronie władzy zawsze jest rekompensowany - stanowiskami, pieniędzmi, przywilejami, po stronie opozycji nie ma nic z rekompensaty poświęconego czasu, więc chciałbym chociaż, aby taka opozycja miała realne szanse wprowadzać swe postulaty, a kiedy i na to nie ma szans, to po co startować? W tych wyborach wygram wszystko co będzie możliwe, właśnie po to, aby miasto zmienić na lepsze miejsce do życia. Dodam też, że gdybym startował w 2010 r. to miałbym jedynkę w okręgu i bardzo wątpliwe, abym się nie dostał. Moje rachunki obliczone jednak są zawsze na interes grupy z którą działam, a nie tylko na mój indywidualny sukces. W polityce, myśląc o działaniach demokratycznych, nie można zaczynać od autokratycznych rozwiązań na poziomie komitetów wyborczych. Dlatego też Finster i jego ekipa tak kulawo zarządzają miastem, bo po prostu jest to na wskroś dyktatorsko zorganizowany krąg osób. Jest tam jeden wódz i jedna prawda. Co na poziomie samorządowym jest wielce szkodliwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno jesteś członkiem PiS. Czyż w tej partii nie jest tak jak piszesz - Jarosław i potem długo nic a na końcu członki, którym nic nie wolno. Gratuluję wolności i demokracji partyjnej!

      Usuń
  7. Tak jestem członkiem PiS. Faktem jest, że partie w Polsce wraz z stabilizacją systemu politycznego stały się też elementem stabilniejszego systemu partyjnego. To warunkuje też ich kadrową strukturę, co nie sprzyja jakiejś wielkiej w nich mobilności, możliwości awansu, podejmowania wyzwań, a nawet możliwości samodzielnego działania z taką dynamiką jak w organizacjach pozarządowych. Partie czy to w Polsce, czy na zachodzie Europy są bardzo autorytarnie zarządzane. I nie jest to charakterystyczne tylko dla PiS. Jest tak też w Partii Liberalnej i w Partii Narodowej, a szczególnie w Naprzód Nowa Zelandio! w Nowej Zelandii :) To jest też z kolei związane z formą przyjętej demokracji - bazującej na przedstawcielstwie obywateli. Taki model przyjął świat Zachodu. Co nie znaczy, że to nie ulegnie zmianie w bliskiej przyszłości. Czemu w dużej mierze służyć będzie rozwój technologii.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kogo obchodzi to co dzieje się w Nowej Zelandii? Jeżeli tam jest tak fajnie, to zabieraj swojego prezesa /JK/ całą resztę jego przybocznych i przeprowadźcie się tam, krzyżyk na drogę!

    OdpowiedzUsuń