sobota, 28 lutego 2015

Zbieramy podpisy

Od 10 do 14 zbieramy podpisy na Starym Rynku pod listą poparcia Andrzeja Dudy jako kandydata na prezydenta RP. Zapraszamy!

piątek, 27 lutego 2015

Siłowniki Finstera cz. II

Siłowniki Finstera to grono, które jak wykazują ostatnie wydarzenia może się powiększać. Związane jest to z poszerzaniem sfery wpływów synekur politycznych.

Wybrana z list Powiatowego Forum Samorządowego pani Małgorzata Kaczmarek z Towarzystwa Przyjaciół Hospicjum stała się jednym z ... siłowników. W mojej opinii, pani Kaczmarek,działając w szczytnej wierze opieki paliatywnej, która jest bardzo istotna, za cenę politycznej subordynacji podpisała w imieniu TPH umowę o grancie dla TPH. 

Według mnie, takie wsparcie w trybie konkursowym (lecz według mnie dedykowanym pod jeden podmiot podobnie jak konkursy dla asystenta ds. nauki) TPH przez miasto Chojnice jest kolejnym wyrazem niedemokratycznych rozwiązań w przestrzeni miasta, które poszerzając swoje strefy wpływów politycznych promuje Arseniusz Finster. Żadna ustawa nie zobowiązuje miasta do finansowania takich projektów, natomiast utrzymanie koalicji w radzie powiatu przemawia na rzecz takich właśnie działań przez Arseniusza Finstera. 

Postawie Pani Kaczmarek nie dziwię się, tylko proszę sobie zadać pytanie, dlaczego Pani Kaczmarek i TPH raczej nie cieszyły się przychylnością burmistrza do czasu, kiedy Pani Kaczmarek nie była radną powiatową? Gdyby Pani Kaczmarek startowała z PChS (a była przecież taka opcja), to jaką dziś postawę ujawniałby Pan Finster? Działania w sferze publicznej w Chojnicach determinowane są przez interes polityczny.

Instrumentalne traktowanie działaczy społecznych, organizacji widoczne jest też na przykładzie Boxing Team, które tak długo cieszyło się dużym wsparciem, jak długo radnym był Andrzej Mielke. Co się stanie z TPH, kiedy Pani Kaczmerek nie będzie już radną? Co się stanie z Chojniczanką jeśli spadłaby do jakiejś lokalnej ligi czy klasy? Wszystko w Chojnicach jest przez Finstera przeliczane na głosy wyborcze, z tego należy sobie zdawać sprawę. Nie jest to chyba OK, kiedy dla jednych podmiotów robi się dedykowane konkursy, a innym odmawia się racji bytu. Przecież w sferze kultury w Chojnicach są przyznawane tak żenująco niskie środki, które nie wystarczyłyby nawet za porządną pensję jednego urzędnika, a o te pieniądze szarpie się co roku kilkadziesiąt nawet organizacji. Ich działacze powinni wiedzieć jaka jest droga do uzyskania grantu w Chojnicach - należy zostać radnym Finstera, albo podmiotów z nim kooperujących w szeroko pojętej synekurze politycznej.

Warto mieć świadomość, że Arseniusz Finster nie kieruje się żadnymi samarytańskimi wyzwaniami, jest czysto makiawelicznym aktorem politycznym na lokalnej scenie. I każde działanie podporządkowuje przede wszystkim swoim politycznym celom, które nie są według mnie zgodne z dobrem ogółu. 

Jest wśród chojniczan wielu działaczy społecznych, jedni zajmują się ekologią inni edukacją dzieci i opieką nad nimi, ale dopóki nie są radnymi ich organizacje przymierają głodem.

Jest to zjawisko, które już dawno określiłem jako GONGO (pisałem o tym tutaj: http://polityka-chojnice.blogspot.com/2010/06/gongo-paradoks-spoecznstwa.html). W tych okolicznościach TPH z niezależnego towarzystwa, staje się GONGO, czyli (samo)rządowo zarządzaną organizacją pozarządową. Przykry proces i jego obserwacja nie napawa optymizmem. Jeśli społeczność jest tak biedna (bo taki jest nieudolny miejski zarządca), że nie potrafimy wysupłać nawet pieniędzy na niezależną działalność to ten chojnicki semi-autorytaryzm będzie wzrastał w siłę. A liczba siłowników będzie rosła, ale nie będzie rosła w nieskończoność. Niemniej niepokojącym jest przerzucanie akcentów przez Finstera na nowe obszary i nowe osoby, to oznacza, że z dużą łatwością jest w stanie, dzięki środkom publicznym, rozbudowywać sieć synekur politycznych. Słabość, bieda, bierność, apatia społeczna, niska świadomość polityczna, te wszystkie czynniki w sposób w pełni cyniczny wykorzystywane są do łamania "kręgosłupa" kolejnych osób, które miały wspaniałą kartę działalność na rzecz lokalnej wspólnoty.

Materiał źródłowy: http://www.chojnice.tv/wideo-1250-Towarzystwo_Przyjaci%C3%B3%C5%82_Hospicjum_z_grantem_od_miasta_ ; http://www.miastochojnice.pl/?a=220&id=5765

czwartek, 19 lutego 2015

Siłowniki Finstera

W Rosji krąg osób z otoczenia Putina, który stanowi jądro realnej władzy tego kreującego się nowego wydania autorytaryzmu wyposażony jest w system tzw. siłowników. Siłowniki stanowią krąg osób wywodzących się z służb specjalnych, wojska i innych służb bezpieczeństwa. Ludzie ci stanowią zgraną grupę o podobnej przeszłości, doświadczeniach i umiejętnościach. 
Co siłowniki mają wspólnego z Chojnicami?

Chojnice nie są opanowane przez putinowskie siłowniki, ale siłownikami jest grupa osób wokół burmistrza Finstera, która stanowi zwartą kohortę o wspólnej psychice. Do tego podobnie jak w Rosji, siłowniki Finstera w Chojnicach to osoby (te najbardziej wpływowe) związane z dawnym reżimem komunistycznym lub wręcz ze służbami wojskowymi czy też z tzw. formacjami ochotniczymi służb bezpieczeństwa Polski Ludowej.

Do siłowników w Chojnicach można zaliczyć: Edwarda Pietrzyka (Ludowe Wojsko Polskie), Antoniego Szlangę (PZPR, ORMO), Kazimierza Ostrowskiego (PZPR, ORMO), Janusza Jutrzenkę - Trzebiatowskiego (różne organizacje komunistyczne), Mirosława Janowskiego, Roberta Wajlonisa, Stanisława Kowalika ("Solidarność"), Bogdana Kuffla, Edwarda Gabrysia, Józefa Skibę, Marię Błoniarz - Górną (PZPR), Mariusza Palucha, Romana Guzelaka, Leszka Bonnę, Stanisław Skaję (miał proces o kłamstwo lustracyjne rozstrzygnięty na jego korzyść...) i kilka osób, których wymienić nie można, bo nie są osobami publicznymi. Niemniej cała grupa siłowników, jest bardzo łatwa w identyfikacji co pozwala na dokładną rekonstrukcję powstałego - realnego - schematu struktur władzy w Chojnicach, który wskazuje powiązania i przyczyny wzajemnych zależności. Spośród których najciekawszym wydaje się odtworzenie relacji lokalnej władzy z przedstawicielami biznesu i wpływem siłowników na sytuację gospodarczą w mieście. 

Jaka jest rola siłowników? Przede wszystkim mają wspierać wpływy i wiązać środowiska z "ośrodkiem władzy". I tak, każda z wymienionych osób odpowiedzialna jest w nieformalnej strukturze władzy za inne jej zaplecze i inny obszar oddziaływania (również w sferze symbolicznej poprzez wiązanie ze swoim wizerunkiem w świetle pojęć takich jak prestiż czy przywództwo). Wspólnota postaw, wartości i zachowań wymienionych osób przejawia się także w rozumieniu pojęcia samorządności, które uzyskuje obraz zgodny z wyznawaną ideologią. Nie poważa się zasad konsultacji społecznych, nie respektuje się prawa do protestów obywatelskich, nie upodmiatawia się mieszkańców, a zarządza się nimi poprzez system biurokratycznych dyrektyw. Stosując przy tym wybiórczość w procesie komunikowania społecznego, co ma wyraźnie pozytywnie wpłynąć na opinię publiczną bez uwagi na ponoszone w ten sposób koszty społeczne. Jeśli siłowniki zaczną opuszczać Finstera, ten nie znajdzie już w nikim oparcia, gdyż jest to środowisko jednej tożsamości w którą ciężko wniknąć i którą przez wzgląd na wzrastającą podejrzliwość, ciężko będzie Finsterowi odbudować. Co oznacza, że jest ono w dłuższej perspektywie i tak narażone na działanie czynników biologicznych i tym samym w ciągu najbliższych lat rozpad. 

Analogicznie też do sytuacji w Rosji w tym quasi autorytarnym systemie, jaki wytworzył Finster w przestrzeni miejskiej, każdy z siłowników ciągnie za sobą cała rzeszę znajomych, rodzin itd. Budując nawarstwiającą się na tkance miejskiej synekurę polityczną. To jak piramida, na której szczycie stoi Finster niczym Pan wasalny od którego rozbiegając się nici wpływów i wzajemnych uzależnień. Na samym jej dole jest społeczność lokalna, utrzymywana w maksymalnej niewiedzy i poddawana zabiegom socjotechnicznym opartym na kłamstwie i manipulacji. Króluje polityczny spektakl, budowany na użytek każdej kolejnej machiny wyborczej. Łamane są naczelne wartości demokratyczne, choćby tak prozaiczne jak równość, wolność myśli i postaw, wolność ekspresji i poglądów politycznych. Miejsce pluralizmu coraz częściej zastępuje roszczenie do postaw autorytarnych. Z zajmowanych pozycji, władza deprecjonuje każde działania podejmowane przez kreujący się alternatywny ośrodek władzy znajdujący się na opozycji, wśród przeciwników politycznych burmistrza i siłowników. Stosowane są do tego także najnowsze narzędzia technologiczne, które umożliwić mają wykluczenie, dewaluację, dyskredytację opozycji, która zdobywa coraz szersze zaufanie społeczne (wystarczy porównać wyniki wyborcze opozycji sprzed 5 lat z poparciem zdobytym w 2014 r.) oraz stosowane są formy wszelkiego typu nacisków skierowane na zamykanie form awansu zawodowego i społecznego (czego przykłady ujrzą światło dzienne). Finster i grupa siłowników to wręcz klasa społeczna korzystająca ze społecznej apatii i atomizacji. W dużej mierze, jak ujawniały ostatnie wydarzenia w przestrzeni miejskiej, pozbawiona realnych kompetencji i umiejętności tym chętniej bazująca na innych sposobach budowania tzw. autorytetu władzy. Jest to swoista "klasa próżniacza"w socjologicznym rozumieniu tego pojęcia. Kreująca swój obraz w oparciu o wątpliwe "dyplomy" i "tytuły", a przede wszystkim coraz częstsze pretensje do "naukowości", "wielkości", "rozpoznawalności w świecie" co ujawnia narastającą frustrację i próbę dyskursywnego nadrobienia realnych braków, co staje się dla ekipy Finstera coraz mniej komfortowe w warunkach rosnącego stopnia wykształcenia w Polsce w ogóle, a tym samym wzrostu postaw krytycznych w społeczeństwie. 

Jeśli Finster i siłowniki nie znajdą rozwiązań dla pogarszającej się sytuacji społecznej, jeśli nie zmienią swego agresywnego i opresyjnego obrazu wiążącego się także z realnie podejmowanymi działaniami w przestrzeni miejskiej, będzie narastał widoczny już wyraźnie konflikt społeczny, budując wrażenie istnienia dwóch spolaryzowanych centrów politycznych. Z tym też będą rosły formy represji czy szykan (często dotąd przejawiających się w atakach medialnych na wybrane osoby, czy też w działań zmierzających do dyskredytacji takich osób w oczach opinii publicznej i środowisk zawodowych poprzez sieć nacisków). Jest to początek końca władzy burmistrza Finstera w Chojnicach, bowiem skostnienie struktury i skala wzajemnych powiązań siłowników uniemożliwia im dokonanie jakichkolwiek przegrupowań w strukturze władzy bez szwanku dla choćby jednego z jej elementów. Oznacza to też, przy tym założeniu o współzależności, że nikt w imię charytatywnie pojętego działania, nie da się odsunąć Finsterowi od wpływów, tym bardziej, że po uzyskaniu dość słabego wyniku wyborczego wizerunek Finstera został "odbrązowiony" przez relatywnie słabo rozpoznawalnego kandydata. Zmian wymagałyby obiektywnie pojawiające się negatywne czynniki na które władza lokalna nie potrafi już reagować w inny sposób jak poprzez nasilenie działań zmierzających do kreowania spektaklu politycznego. Oznacza to, że w wyniku działań tej ekipy lokalnej władzy i jej siłowników miasto będzie w coraz szybszym tempie popadało w cywilizacyjną degradację. 

W Chojnicach nie ma społeczeństwa obywatelskiego, zdolnego do permanentnego monitoringu władzy. Przy ujawnionych już korzeniach mentalnych siłowników skrajną naiwnością jest wiara w zmiany w wyniku wygranych wyborów za 4 lata. Jeśli zmiany mają nadejść to należy do nich doprowadzić w wyniku posunięć dość radykalnych, wiążących się dla opozycji demokratycznej z nieustającą krytyką i monitoringiem działań władzy połączoną z integracją różnych środowisk i postaci zdolnych takie działania podjąć. Warto przy tym zdać sobie sprawę, że im szybciej odsuniemy tych ludzi od władzy, choćby poprzez referendum, tym szybciej uratujemy przyszłość miasta. Zadaniem opozycji jest teraz maksymalizacja wysiłków, jak najszybsze i najskuteczniejsze podejmowanie działań zmierzających do informowania opinii publicznej o prawdziwym obrazie spraw miejskich, nawet bez oglądania się na konsekwencje indywidualne jakie podejmowana krytyka może przynieść w miejscu pracy czy w naszym środowisku. Na trwanie siłowników przy Finsterze jedynym sposobem jest dalsze ujawnianie prawy o działaniach burmistrza o stanie faktycznym spraw miejskich. Dalszy radykalny spadek zaufania społecznego może przyśpieszyć dezintegrację obozu Finstera i nawet rozpocząć powstawanie zjawiska "zdrady i odwrócenia" w nadziei zachowani pozycji społecznej, gospodarczej i środowiskowej. 

środa, 18 lutego 2015

Andrzej Duda w Tucholi

W piątek, tj. 20 lutego 2015 r. na Rynku w Tucholi odbędzie się spotkanie z Andrzejem Dudą, kandydatem na urząd prezydenta RP w nadchodzących wyborach. Jest to spotkanie otwarte i będzie ono skierowane do mieszkańców ziemi tucholskiej. Spotkanie rozpoczyna się o godz. 14.30.

Wydarzenie na Facebook: https://www.facebook.com/events/809231659111953/?notif_t=plan_user_invited

poniedziałek, 16 lutego 2015

Exodus

Exodus - masowa emigracja, wyjście. 

Od jakiegoś czasu podnoszę kwestię zatrważających rozmiarów emigracji osób z Chojnic do Niemiec, Anglii i innych krajów Zachodu. Jest to emigracja zarobkowa. Przyjmuje ona w warunkach chojnickich skalę masową (taką stawiam hipotezę). Z pewnością jeśli znajdę czas to zajmę się tematem bliżej, aby uzyskać realne liczby. Niemniej to co wiem, wynika przede wszystkim z obserwacji. Bardzo duża liczba osób, moich znajomych, jest w pracy zarobkowej poza granicami Polski. Z pośród tych osób, niestety chyba tylko trzy znajdują się na Zachodzie na stanowiskach odpowiadających ich kompetencjom. Reszta została przez złą sytuację w Polsce, w Chojnicach, zmuszona do wykonywania najprostszych czynności robotniczych i chałupniczych. Nie chcę oceniać, czy to dobrze, czy źle, że ludzie w ogóle mogą zarobić jakieś pieniądze. Sam na studiach wykorzystałem urlop dziekański aby zaznać ciężkiej pracy fizycznej. Nie było to przyjemne doświadczenie. Wtedy ok. 2004 r. myślałem, że w Polsce coś się zmieni. Minęło 10 lat. Nic się nie zmieniło, ani w Polsce, ani w Chojnicach. 

Co gorsza...

Urząd Miejski w Chojnicach reklamuje na swojej stronie wyjazdy do pracy do Niemiec. Jak wynika z treści ogłoszenia można uzyskać pomoc w...przeprowadzce do Niemiec. Wystarczy, że przez kilka miesięcy kandydaci opanują język niemiecki oraz..."doszkolą się" do poziomu wykształcenia "zawodowego" aby móc pracować w Niemczech. Nie wiem już co mówić o Polsce, ale kiedy usłyszałem gdzieś w radio, że premier Kopacz planuje uruchomić program wysyłki najzdolniejszych (200) studentów z Polski na najlepsze uczelnie świata to uzyskałem pewność, że staliśmy się już nie tylko peryferiami rozwoju cywilizacyjnego (posyłanie przez rząd na naukę jest przyznaniem się do niewydolności krajowego systemu kształcenia), ale wręcz jakimś groteskowym krajem o randze przynależnej do niedawna tylko krajom Trzeciego Świata (nie umniejszam wysiłkom krajów Trzeciego Świata). Rzeczywiście jakaś pokrętna logika, z jednej strony pakować pieniądze w galerie sztuki, asystentów, baseny, Chiny i inne zbytki, a z drugiej nakłaniać ludzi do opuszczenia miasta...


Tak. Urzędnicy, urząd, władza promują exodus. Czy to już czas, jak w XIX w. aby zapakować tobołek i wyruszyć za Atlantyk w nadziei na lepsze życie w "Nowym Świecie"? Takie działania władz i ich powolność wobec poczynań naszych zachodnich sąsiadów, niemoc w kreowaniu rozwoju gospodarczego, wręcz zapaść są zapowiedzią nieuchronnego już w moim odczuciu upadku III RP. Bardzo to pesymistyczne. Jak temu zaradzić? 

piątek, 13 lutego 2015

Film na dziś

Dziś mamy 14 lutego w Chojnicach znany jako dzień hańby, kiedy władze miejskie oddają hołd Sowietom w czołobitnym pokłonie,a nawet w przeszłości klękając  przed czerwoną gwiazdą. Nikt tutaj nie pamięta, że to data powstania Armii Krajowej. W Chojnicach to data dobra, aby świętować "wyzwolenie" miasta przez Sowietów.

Aby nieco zyskać na świadomości historycznej i politycznej polecam Wam film, który pomimo tego, że jest dokumentem jest naprawdę fascynujący i nie zmarnujecie czasu. Soviet Story:


Moc intelektu

Niewielu z nas wyobrażało sobie zapewne sytuację w której burmistrz Chojnic będzie miał swojego asystenta ds. nauki. Pewnie spodziewacie się innej treści. Nie, nie będę się wyżywał na asystencie. Chciałbym zwrócić Waszą uwagę na inny fakt.

Otóż najczęściej kiedy myślimy o powołaniu koordynatora, asystenta, kierownika, menadżera itd. to zrobimy to ponieważ jest czym zarządzać i co koordynować, co więcej istnieje taka potrzeba lub prawdopodobnie zaistnieje ona w bliskiej przyszłości. Stąd jeśli myślimy o jakimś projekcie, to powołamy menadżera projektu, a jak o produkcie i jego promocji to powołamy menadżera produktu. Kiedy trzeba nam lepszej współpracy zespołów to powołamy koordynatora, itd. Muszą więc istnieć jakieś sensowne przesłanki dla tworzenia takich stanowisk i wydatkowania pieniędzy.

Stąd sprawę asystenta ds. nauki przy burmistrzu Chojnic traktuję jako swoiste studium przypadku złego zarządzania miastem. 

Kiedy zastanowimy się nad czymś takim jak środowisko naukowe w Chojnicach, to nie tylko przez wzgląd na refleksję, ale i w wyniku rzetelnej analizy danych wnioskować można, że takiego środowiska w Chojnicach nie ma. 

Nie dość, że w bazach indeksujących najlepsze publikacje jest bardzo mało, znanych mi, chojniczan, to spośród, nazwałbym to "obozu władzy", czyli ludzi związanych jak Kazimierz Ostrowski z ratuszem i publikujących po prostu nie ma. Co interesujące nawet dr hab. Janusz Gierszewski w indeksie Hirscha ma magiczne 0 (przy 3 wykazanych publikacjach), to znaczy, że jest po prostu niecytowany przez innych uznanych naukowców, którzy wydawaliby swoje prace w dobrych czasopismach, czy tez byliby autorami doskonałych monografii. Nie jest to jednak problem jednej osoby, a całego środowiska, bo w bazach nie ma też dra Przemysława Zientkowskiego (asystenta, którego indeks Hirscha nie wykazuje, a co więcej nie ma jego publikacji w Google Scholar), nie mówiąc o Arseniuszu Finsterze (i jego rosyjskim dyplomie kandydata nauk, które publikacje to raczej imaginacja jego ego, aniżeli fakt). Nie ma też wielu innych osób, które coś tam w Chojnicach wydają, uchodząc za lokalne guru. 

W owych bazach sprawdziłem też pracowników chojnickiego szpitala, w międzynarodowych bazach jest pięciu pracowników, którzy mają stopnie dra nauk medycznych. Niestety tylko dwóch ma indeks hirscha większy jak 0. Sukces i tak, że jest ich pięciu w bazach, a dwóch jest cytowanych.

Jeśli więc chodzi o chojnickie środowisko, szumnie zwane "środowiskiem nauki", to jest to raczej kilka osób o niewielkim dorobku naukowym. Inną sprawą jest środowisko naukowe chojniczan, którzy są poza Chojnicami, a czasami poza Polską. W tym względzie naprawdę jest się czym pochwalić (choćby tym, że to ludzie z Chojnic). Nie są oni jednak w Chojnicach i nie tworzą tutejszego, powiedzmy, dorobku intelektualnego. Znam spośród nich osoby ok. 30 roku życia, które w Indeksie Hirscha mają ok. 3 punkty, co jest ogromnym sukcesem. Mój dawny sąsiad z Chojnic ma indeks Hirscha 6!!! Ale do Chojnic zajeżdża jedynie w odwiedziny. 

Stąd moja propozycja jest taka, nie marnujmy pieniędzy publicznych na bezsensowe inicjatywy. W Chojnicach nie stworzymy żadnego środowiska naukowego, jedno co możemy zrobić, to umożliwić wybranym osobom rozwój, wspomóc go i pchnąć te osoby do dużych ośrodków akademickich, do ośrodków nauki. W Chojnicach nie ma nawet biblioteki z prawdziwego zdarzenia, a jak patrzę na skalę badań, choćby w znanych mi naukach społecznych, to opierają się one o jednostki choćby takie jak dr hab. Jacek Knopek (indeks Hirscha 3, publikacji 51). Jednak, jedna osoba nie tworzy środowiska, poza tym Pan profesor przebywa przecież także poza Chojnicami. Nikt nie prowadzi w Chojnicach badań w zakresie nauk społecznych, natomiast ilość tematów godnych podjęcia jest oczywiście ogromna. Wątpliwe jednak, aby można je było podjąć w oparciu o Urząd Miejski (który nie ma uprawnień do promocji naukowych przecież), a tym bardziej nie ma funduszy na nic poza piłką nożną. 

Sytuacja więc w której się znaleźliśmy jest taka, że najlepszym rozwiązaniem jest wsparcie działań organizacji pozarządowych, które zajmują się wydawnictwami lokalnymi, to w jakiś sposób może stworzyć pas transmisyjny opracowań naukowych do szerokiej rzeszy mieszkańców. Jednak na koordynację środowiska nie ma co liczyć, tego środowiska w Chojnicach nie ma. 

Jeśli o mnie chodzi to indeks Hirscha od niedawna wykazuje i mnie (1 publikacja) i jeśli dobrze się orientuję wkrótce lista moich publikacji wykazywanych urośnie w tym roku przynajmniej o 4 w tym 2 anglojęzyczne.  Jak wygląda stan nauki w Chojnicach, każdy z Was może sam sprawdzić, wystarczy ściągnąć na komputer oprogramowanie Publish or Perish i tam przekonacie się, na jak kruchych nogach stoi nauka w Chojnicach. Zamiast mówić o asystencie ds. nauki i na to wydawać pieniądze, to raczej postawiłbym więc te środki na rozwój określonych ludzi w ramach prac organizacji pozarządowych i to mogłoby mieć realny efekt, choćby w postaci kolejnych interesujących publikacji. Gdyby w Chojnicach istniało środowisko nauki, to byłoby ono w stanie wygenerować dane choćby przy okazji budowani strategii rozwoju Chojnic, a takich danych nikt nie przedstawił. Zresztą w Chojnicach ludzi nauki można policzyć na obu dłoniach, a to naprawdę za mało, tym bardziej, że są to osoby - przedstawiciele bardzo różnych dyscyplin. Prawda jest okrutna, Ci spośród chojniczan, którzy rzeczywiście wnoszą coś do rozwoju nauki funkcjonują poza Chojnicami. Rola asystenta jest niepotrzebna temu miastu, podobnie jak baszto - galeria Jutrzenki - Trzebiatowskiego, to miasto potrzebuje innych rozwiązań dla swojego rozwoju.

Ten post nie jest deprecjacją czyichkolwiek osiągnięć i proszę go za taki nie odbierać. Jest to zwyczajnie zimne wejrzenie w rzeczywistości parametryzacji osiągnięć naukowych z poziomu globalnego w odniesieniu do naszej przestrzeni miejskiej. Doceniam pracę i trud każdej wymienionej przeze mnie osoby, ale nie twórzmy iluzji. Nie jesteśmy miastem akademickim, nie mamy własnej kadry naukowej i nie wytworzymy jej tutaj, a tym bardziej nie zatrzymamy tutaj nikogo bo nie ma przy czym. Gdyby ktoś myślał o uniwersytecie w Chojnicach w dalekiej przyszłości to przede wszystkim potrzebujemy PIENIĘDZY. Tych nie da nam państwo, nie da też miasto - bo wydaje je na rzeczy zbędne jak dotacje na "wodę w parku". 

Walentynki 1945 - 2015

WALENTYNKI 1945 - TAK W CHOJNICACH ŚWIĘTOWALI SOWIECI "WYZWOLENIE" NA MIESZKAŃCACH

O polityce Sowietów w Chojnicach:

środa, 11 lutego 2015

Duda w Chojnicach

Jest informacja, jeszcze nieoficjalna. W Chojnicach pod koniec kwietnia, zawita kandydat na prezydenta RP dr Andrzej Duda. 

niedziela, 8 lutego 2015

Plakat Marszu Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Chojnicach











Udostępniajcie, kopiujcie, wysyłajcie...przyjdźcie! Zbiórka i początek Marszu na Starym Rynku w Chojnicach, koniec marszu na ul. Świętopełka przed pomnikiem żołnierzy 1 batalionu strzelców. Poniżej trasa:



piątek, 6 lutego 2015

Synekury polityczne jako źródło biedy

Kiedyś zastanawiałem się nad przyczynami występowania paradoksu wysokich cen i niskich zarobków miejscowościach takich jak Chojnice i mniejszych. 

Do tego zjawiska realnie pogłębiającego zacofanie gospodarcze i tym samym zacofanie kulturowe i cywilizacyjne Chojnic dodać należy zjawisko synekur politycznych. 

W Chojnicach nie brak przykładów synekur politycznych. Według mnie są nimi wszystkie przedsięwzięcia, które nie bronią się przed krytyką z perspektywy gospodarczej racjonalności ich funkcjonowania. Wąskie elity polityczne, a szczególnie lokalne elity władzy, które usadowiły się w swoich synekurach nie są zainteresowane rozwojem i bogaceniem się mieszkańców bowiem ten niesie nieuchronnie zagrożenie zmianami i cyrkulacją w elitach władzy. Promowana jest więc geriatria dająca rękojmie status quo, a elity zainteresowane są nie wypracowywaniem realnych zysków gospodarczych, ale życiem z publicznej renty, która w miarę ubożenie społeczeństwa i miasta staje się coraz szczuplejsza zmuszając tak elity jak i kontrolującego je włodarza do praktyk coraz to bardziej rozmijających się z interesami mieszkańców. 

Wynikiem wprowadzonej w życie społeczne dysfunkcji elit, która zrodzona zostaje poprzez utrwalanie latami synekur żerujących na skromnej rencie publicznej, staje się także narastająca fala wyjazdów za chlebem z miasta. Poważnie kuleje także skromne środowisko opozycyjne, odcięte od środków utrzymania i możliwości realnego zarobkowania i wpływania na sprawy publiczne, bowiem bez środków ciężko choćby o skuteczny i permanetny monitoring władzy, który w określonych obszarach zdają się z jeszcze nieznanych przyczyn podejmować lokalne media (być może z powodu bardzo wysokiego poparcia społecznego ujawnionego dla opozycji w trakcie ostatnich wyborów samorządowych w mieście). Niestety ta sytuacja rzutuje na kruchość społeczeństwa obywatelskiego w mieście. 

Zaściankowość kultury politycznej w miejscowościach takich jak Chojnice, ujemnie wpływa na możliwości rozwoju gospodarczego miejskiej wspólnoty. Szczególnie jest to spotęgowane tzw. osiadłym bandytyzmem elit władzy, który ma tę swoistą cechę, że rozumienie przyszłości w odniesieniu do miasta i mieszkańców jest tylko i wyłącznie ukierunkowane na myśl o jak najdłuższym podtrzymaniu i zapewnieniu sobie i elicie możliwości dostępu do renty publicznej, z których utrzymuje się całe rodziny urzędnicze i wszystkie możliwe pociotki gwarantując sobie na tej bazie materialnej dzierżenie władzy pomimo kolejnych wyborów ujawniających ogromne poparcie dla opozycji, szczególnie w obliczu wydatkowanych środków na kampanie wyborcze - komitetów władzy i komitetów opozycji. A w tym względzie dysproporcje są ogromne i oscylują wokół stosunku 10:1. Szczególnie jeśli myślimy o wydatkach na kampanię kandydatów na burmistrza. Wynik wyborczy jednak nie jest tego odpowiednikiem. Oznacza to, że pomimo braku realne poparcia społecznego jest ono kupowana na dwa sposoby: poprzez rentę publiczną i marketing polityczny. 

Jeśli nie skończymy z synekurami politycznymi w Chojnicach, a ich lista jest naprawdę długa i zaliczyć można do nich wszystkie spółki miejskie oraz większość firm korzystających z zamówień publicznych to z Chojnic za kilka - kilkanaście lat, zakładając, że w ogóle jeszcze będzie panował ten porządek w Europie jaki znamy dziś, zamiast miasta będzie po prostu osadą starców, gdzie nie będzie się już mówiło o tym, że władza w tym mieście żyje dzięki utrzymywaniu synekur politycznych na rencie publicznej, ale po prostu gdzie wszyscy mieszkańcy będą emerytami i rencistami. Obecnie takimi synekurami na pewno są Centrum Park, Galeria Jutrzenki, asystent ds. naukowych, synekurami nawet stały się zarządy osiedli (które nie są poddawane nawet elementarnej kontroli ze strony miasta, bo Rada Miejska tę kontrolę w tym roku zarzuciła), synekurami są tzw. GONGO - czyli organizacje pozarządowe prowadzone przez ludzi władzy, są nimi wszelkie przejawy występujących równolegle do zjawiska synekury politycznej, czyli klientelizm, nepotyzm, kleptokracja. Ale to nie całość obrazu, sieć synekur politycznych w Chojnicach to zjawisko o olbrzymiej skali. 

Na tę sytuację ogromny wpływ ma kultura polityczna, bowiem to właśnie wypracowywaniu instytucji takich jak obywatelska inicjatywa, budżety obywatelskie, ale i zapytań na podstawie informacji publicznej, wolności słowa, etc. stanowią o realnych podstawach do powstania klimatu sprzyjającego rozwojowi. Temu rozwojowi przeciwny jest układ władzy Arseniusza Finstera utrzymujący rozległe synekury polityczne co wpędza miasto w biedę, bo synekura nie tworzy, nie wypracowuje po prostu jest i żeruje. Ludzie synekur, nie rozumieją, że poprzez te praktyki władzy biednieją wszyscy i tylko kwestią czasu jest, kiedy pauperyzacja dotknie i ich rodziny oraz ich samych, a oni zasilą szeregi wzrastającej rzeszy prekariatu. 

Ostaszków 1940

W 1940 roku do Chojnic dotarł list z Ostaszkowa...List od chojniczanina będącego w niewoli sowieckiej, wkrótce piszący miał zostać zabity, jak i inni Polacy.

Pisał do swej rodziny w Chojnicach:

Kochana Żono i dzieci!

List od Was otrzymałem, którym się bardzo ucieszyłem bo się dowiedziałem o Waszym miłym zdrowiu i powodzeniu. Wiadomość o śmierci C, bardzo mnie zasmuciła. Ja jestem zdrów, o mnie proszę się nie martwić. Pisz częściej, co słychać i jak się wam powodzi i z czego żyjecie. 
Serdecznie pozdrowienie zasyła szwagier, W i Z, napisz co się dzieje u nich w rodzinach, napisz bo nie ma dla nich listów. Pozdrowienia dla C. i Ż. Całuję

Więcej listów nie było.

poniedziałek, 2 lutego 2015

O chojnickim karnawale "Solidarności"

Z okazji 35. rocznicy Porozumień Gdańskich (Sierpniowych), Stowarzyszenie Arcana Historii wyda książkę mojego autorstwa, pod tytułem:

O chojnickim karnawale "Solidarności"

Obiecuję przyszłym czytelnikom nie tylko ujęcie historyczne, ale przede wszystkim ukazanie zjawisk społecznych i politycznych, których ujawnienie może ułatwiać analogię w trakcie ocen otaczającej nas rzeczywistości. Pewne jest jedno, wiele problemów społecznych i politycznych, które ukazano wokół Sierpnia '80 do dziś pozostają bolączkami Polski i Polaków. O sprawie tej książki opowiadałem w wywiadzie dla www.chojnice.tv - tam jutro szukajcie relacji z mojego spotkania z redaktorem Jerzym Erdmanem. 

niedziela, 1 lutego 2015

Chojnice nie są trendy

Tyle się mówi i pisze o promocji miasta Chojnice w świecie. Mamy nawet taki specjalny urząd ds. promocji regionu, bo tak go można nazwać. I nie chcę tutaj uderzać w jego działalność, a raczej w ogólną działalność burmistrza i ambasadorów miasta typu Jutrzenka - Trzebiatowski. 

Jest takie proste narzędzie jak Google Trendy. 

Poniżej trzy mapy i wykresy, prezentujące w skali procentowej, z jakich krajów na świecie wyszukiwano informacji o Chojnicach w latach 2004 - 2014 przez silnik Google (1) oraz z jakich regionów w Polsce (2) i miast:


(1)


(2) (3)




Szczególnie polecam to uwadze tych, którzy mówią o kwestiach inwestycji w Chojnicach, współpracy międzynarodowej, współpracy naukowej itd. Jest to obraz lat pracy. O lepszą wizualizację naprawdę trudno. Jest to w kontekście wydanych pieniędzy na wyjazdy delegacji chojnickich do miast partnerskich, tworzenia różnego typu imprez okolicznościowych na których zajadają się przyjezdni na koszt miasta wraz z włodarzami rzeczą wstydliwą, albo taką powinno przynajmniej być. Bardzo znane jest nasze miasto, w: Chojnicach, Czersku, Człuchowie, Sępólnie Krajeńskim, Tucholi. Stracone lata... 

Wniosek taki, Chojnice Finstera nie są trendy. Są passe, są zaściankowe, biedne i zapomniane.

Co się stało 33 lata temu?

Co działo się 33 lata temu?

Otóż, trwał stan wojenny ogłoszony 13 grudnia 1982 r. Obóz władzy wprowadził w dniu 1 lutego 1982 r. podwyżki na artykuły żywnościowe o 241% na energię o 171%. Na świecie tego dnia powołano konfederację państw Senegambii w Afryce, która dotrwała do Jesieni Narodów w Europie. W tym dniu urodził się słynny fiński skoczek Akseli Lajunen. W tym dniu urodził się słynny fiński skoczek Akseli Lajunen. Trzech chojniczan - Zbigniew Reszkowski, Ludwik Gólski i Stanisław Dembek, właśnie wracali z internowania w więzieniu w Potulicach gdzie zamknęli ich komunistyczni dyktatorzy za działalność w "Solidarności". Nikt poważny tego dnia nie zmarł ;) W Chojnicach na świat przyszło kilkoro dzieci. W tym i ja. Nie wiem dlaczego wybrałem akurat Chojnice ;) Wszystkim dziękuję za życzenia ! :) I pamiętam komunę i stanie w kolejkach, pamiętam żołnierzy sowieckich w sklepach Baltony i PEWEXie. Pamiętam też późniejsze wakacje w NRD, które już u dziecka budziło podziw wynikający z przepaści w jakości życia "szkopów" i Polaków. Tego się nie zapomina w zderzeniu z doświadczeniami członków rodziny wywożonych na Sybir i mordowanych przez Niemców w trakcie kampanii wrześniowej i później ogrom niesprawiedliwości jaki zaciążył nad Polską i jej obywatelami przytłacza me myśli co najmniej od 30 lat ;) Ale życzę Wam i sobie, abyśmy się wyrwali z tego cywilizacyjnego zapóźnienia w którym ciągle tkwi nasz kraj, z którego wyjeżdża tyle naszych kolegów i koleżanek. Bo Polska jest traktowana w persepktywie postkolonialnej jako tani rezerwuwar siły roboczej - tej na zmywak, i tej na uniwersytet oraz tej jako rynek zbytu produktów zachodnich. To przede wszystkim my - młodzi Polacy - możemy zmienić ten kraj. Wyjazd lub Polska to jest wybór indywidualny. Uważam jednak, że tak wyjazd jak i pozostanie w kraju dla Polaków łączy się z pojęciem realnego ubóstwa - materialnego na wypadek pozostania, i duchowego na wypadek wyjazdu. Nadszedł czas, aby ten kraj zmienić i jest to porywanie się z motyką na Słońce. O czym wiem, ale to dojrzałe życie po 33 latach już bycia Polakiem spędzę właśnie na pracy nad tym, aby przyłożyć w każdy możliwy sposób do zmian, które "zmienią obliczę tej ziemi" jak to powiedział Jan Paweł II. Musimy po prostu chcieć tego. Jeśli upadniemy tylko w konsumeryzm i permisywizm kulturowy, to nie ma nas - nie ma naszej kultury i języka, nie ma naszej myśli i działań. Mam zamiar długo żyć, więc zakasam rękawy i wierzę, że zmian w Polsce chce cała rzesza 20 i 30 latków. Nie wyjeżdżajcie - budujmy ten kraj. Czasami rozpoczynając nawet poprzez protest i niezgodę na oportunizm, szabrownictwo, klientelizm, nepotyzm i inne patologie trawiące od wieków ten kraj. Wszystkie Najlepszego Polacy i nie-Polacy! 

W dniu moich urodzin nie zgadzam się rabowanie przyszłości młodych ludzi, na obciążanie nas systemowo polityką nieudolności, na przysłowiowe trwonienie czasu i pieniędzy publicznych, które w tym skorumpowanym kraju postkomunistycznym zdaje się nie mieć końca. To własnie ludzie ok. 30 letni stanowili trzon przemian wokół powstania "Solidarności" wokół idei Sierpnia '80. Wróćmy do tej energii, porzućmy konsumeryzm, zbudujmy państwo prawa i porządku, państwo wolności i zasobności jednostki.