piątek, 2 września 2016

Zmarnowana szansa

Było o zmarnowanych pieniądzach, teraz "słowo" o zmarnowanych szansach, pewnie nie o wszystkich, ale o jednej dużej wagi.

Od wielu dekad trwają debaty o tym, gdzie też zaczęła się II wojna światowa. Sprawę tę, nieco przez przypadek ustaliliśmy wraz z Andrzejem Lorbieckim pisząc Chojnice 1939, okazuje się bowiem, że wojna wybuchła w Chojnicach o godzinie 4.23. Niemcy wydali swym wojskom rozkaz do ataku na 4.45 1 września 1939, ale na wielu odcinkach frontu prowadzono ataki wyprzedzające, zarówno żeby wykorzystać element zaskoczenia, jak też dla zdobycia dogodnych pozycji dla wojsk. Wiadomo, że do Chojnic na stację kolejową wjechał pociąg pancerny, podstawiony podstępem w miejsce pociągu pośpiesznego relacji Berlin-Królewiec. To właśnie z tego pociągu wyskoczyli żołnierze niemieccy, którzy o 4.23 zaczęli walkę w Chojnicach. Był to przykład wykorzystania przez Niemców polskiej lojalności w dochowywaniu umów międzynarodowych, bo Polacy zapewnili Niemcom prawo wjazdu tego pociągu na stację w Chojnicach. Pociąg ten o 4.15 przejeżdżał w kierunku Chojnic ze stacji Wierzchowo (Firchau) o czym niemiecki dyżurny ruchu poinformował polską stronę. Niemcy wjechali do Chojnic na peron 2 stacji i opanowali na kilka godzin dworzec. 

Niewykorzystaną, zmarnowaną wręcz przez władze lokalne szansą na promocję miasta jest przemilczenie tych ustaleń. Gdybyśmy bowiem potrafili dobrze promować tę prawdę, to Chojnice byłby obecne jako miejsce wybuchu II wojny światowej w historiografii nie tylko polskiej, ale i światowej. Z pewnością nie ma co marzyć o przeniesieniu do Chojnic uroczystości z Westerplatte, nawet nie byłbym zwolennikiem takich pomysłów, ale uważam, że o godzinie 4.23 na chojnickim dworcu każdego 1 września należy prowadzić uroczystości przypominające ten ważny moment w dziejach narodu, który też symbolizuje silne związki Chojnic z ojczyzną. Nie będzie to jednak możliwe przy biernej postawie władz miasta i powiatu. Dlatego jeśli zmieni się władza w Chojnicach, to powinniśmy też pomyśleć o przywróceniu należnego miejsca Chojnicom w historii Polski, a uroczystości na chojnickim dworcu powinny być tak ważne, jak te na Westerplatte.

Niestety chojnicka władza, tylko dlatego, że Wałdoch o czymś pisze, pomija ważne zagadnienia i spycha je na margines. Szkoda, to szkodzi nie mi, ale naszemu miastu. 

Polecam mój artykuł o wybuchu II wojny światowej w Chojnicach: http://pl.blastingnews.com/felietony/2016/09/nieznane-fakty-ii-wojna-swiatowa-wybuchla-w-chojnicach-o-godzinie-4-23-001093319.html .

2 komentarze:

  1. Bardzo dobrze pamiętam lekcję historii ( jeśli dobrze pamiętam w roku 1986 ), miałem wspaniałego historyka, niestety tylko przez rok mnie uczył w zastępstwie, bardzo dużo mówił o historii Chojnic , zawsze powtarzał,że II wojna światowa rozpoczęła się w Chojnicach o godzinie 4.23 do Chojnic na stację wjechał pociąg pancerny zamiast pociągu pośpiesznego relacji Berlin-Królewie.
    Panie Marcinie co do uroczystości na chojnickim dworcu by oddać hołd pierwszym ofiarom II wojny światowej jestem jak najbardziej na TAK.
    Czy nie mógł pan z własnej inicjatywy taką małą uroczystość zorganizować ? Na pewno znaleźli by się ludzie, którzy by chcieli oddać hołd pierwszym ofiarom II wojny światowej, dla mnie nie jest ważne czy będą tłumy i czy kilka osób, ważna jest pamięć o tamtych czasach i o ofiarach tej strasznej wojny.
    Żadna wojna nie jest sprawiedliwa, po każdej stronie giną ludzie, mam duży szacunek dla ludzi, którzy mimo różnych poglądów politycznych jak i wyznaniowych pamiętają, szanują zmarłych (poległych) z każdej ze stron. Cieszy mnie fakt, że w Chojnicach mimo takich podziałów politycznych, są ludzie, których wojny polityczne mają gdzieś, palą znicze na cmentarzach i modlą się za zmarłych na cmentarzu wojennym przy ul. kościerskiej nie tylko 14 lutego, w dolinie śmierci nie tylko 1 września, na cmentarzu ofiar zbrodni hitlerowskich itd...

    OdpowiedzUsuń
  2. "Sprawę tę, nieco przez przypadek ustaliliśmy wraz z Andrzejem Lorbieckim pisząc Chojnice 1939,"
    Podczas czatu z A.Finsterem z 2014 r. zadałem burmistrzowi pytanie, czy czytał Waszą książkę. Wtedy odp. była taka, że nie czytał. Jest całkiem możliwe, że nie nadrobił zaległości czytelniczych i nawet o tym nie wie co traci. Szkoda.

    OdpowiedzUsuń