Z dużym niesmakiem przeczytałem dwa wywody przedstawiciela władzy lokalnej i tzw. opozycji z Chojnic w gazecie chojniczanin.pl, wydanie z września 2017 r. Gazeta ta wychodzi w dużym jak na warunki chojnickie nakładzie 5 tys. egzemplarzy, warto więc może wskazać, że zgubne skutki może wywołać jej lektura dla mniej świadomego czytelnika, bo władzę będzie utożsamiać z Arseniuszem Finsterem Burmistrzem Miasta, a opozycję jedynie z członkami Projektu Chojnicka Samorządność (PChS) i przedstawicielem PO w Chojnicach, czyli z Leszkiem Redzimskim.
Szczególnie nie spodobało mi się słowa Arseniusza Finstera, który twierdzi, że minister Błaszczak opowiadał o nawałnicy "bzdury i nie miał racji", podczas konferencji prasowej, która odbyła się w Chojnicach. Ponadto Burmistrz Miasta zapomniał chyba wskazać, a oczekiwałbym od Burmistrza rzetelnych informacji, skąd pochodziły fundusze przekazane poszkodowanym w Chojnicach rodzinom, było to wsparcie w kwocie 6 tys. złotych? Czy to czasami nie krytykowany minister Błaszczak był tym, który uruchomił te kwoty dla samorządów ze środków centralnych MSWiA? Skąd Panie Burmistrzu pochodziły te pieniądze? Bo pisze Pan o tej pomocy dla poszkodowanych 55 rodzin w kwocie 6 tys. zł dla każdej rodziny, jakbyśmy mieli do czynienia z funduszami, które Pan wygospodarował na ten cel z miejskiego budżetu? Proszę tę kwestię wyjaśnić mieszkańcom. Głęboka krytyka jaką też Burmistrz Chojnic obarcza rząd jest dalece nieadekwatna do jej braku wobec jego koalicjanta z powiatu, czyli wobec starosty Stanisława Skai i jego pracowników. Tej krytyki oczywiście brakuje, to nic, że starosta nie zdał egzaminu w kwestii dbałości o bezpieczeństwo mieszkańców powiatu, winny jest przecież rząd. Co najmniej dziecinne jest powatarzanie zaś obiegowych opinii o wielkim solidaryzmie i jego znaczeniu w walkach ze skutkami nawałnicy i kreowanie na bohatera człowieka, który zdał swój egzamin z powierzonych obowiązków - mam na myśli sołtysa Rytla. Prawda jest bowiem inna niż chce ją widzieć Burmistrz - ludzie z Rytla zdali egzamin jako wspólnota, ale nie zdała go kompletnie władza lokalna. Mogę Burmistrzowi Chojnic przedstawić zdjęcia z Parku 1000 lecia, gdzie jeszcze kilka dni po nawałnicy leżały połamane drzewa - czy to była rękojmia do krytyki innych, kiedy nieporządek panował na własnym podwórku? Zaś poniżej pasa jest stosowaniem jako argumentu w walce politycznej Burmistrza Finstera, faktu śmierci córek starosty chojnickiego. Prosiłem Burmistrza Chojnic o zmianę postaw, ale Burmistrz znowu mi udowadnia swoimi dzialaniami i słowami, że dla osiągania celów politycznych nie cofnie się przed żadną niegodziwością.
Zaś dwaj członkowie PChS, czyli Mariusz Brunka i Kamil Kaczmarek nie szczędzą w odniesieniu do nawałnicy jaka nawiedziła również powiat chojnicki słów sarkastycznej krytyki wobec rządu. Według nich, to ogólne zainteresowanie mediów i mobilizacja społeczna zainteresowały w ogóle sprawą władzę państwowa i jej siły zbrojne.
Nieco rozczarował mnie też komentarz Leszka Redzimskiego z PO. Mam wiele sympatii dla Leszka Redzimskiego i uważam, że jest to jeden z poważniejszych chojnickich polityków, ale sugerowanie, że Wojsko Polskie musiało się najpierw wraz z władzami państwowymi przygotować do parady w Warszawie, a dopiero potem ludzie władzy mieli czas na interwencję w regionie, to smutna nieprawda.
Niezależnie, kto i jak zbija kapitał polityczny na klęskach żywiołowych, to mam taką jedną myśl, która mi przyświeca i sprawdza się niezależnie od reżimów politycznych - Biada ludziom władzy, jeśli w czasie ich rządów kraj ich nawiedzi jakiś niszczycielski żywioł. Siła żywiołu bowiem jest tak znaczna, że korzyści z niej płynące zawsze dmą tylko i wyłącznie w żagiel opozycji. Słowem, dla opozycji nie może się wydarzyć nic lepszego, jak tylko klęska żywiołowa. W mikroskali oglądamy to w Chojnicach - z jednej strony mamy podstawy krytykować starostę chojnickiego Stanisława Skaję, który jest moim zdaniem odpowiedzialny politycznie za ofiary, ale z drugiej strony, lokalni włodarze wywodzący się z obozu postkomunistów chojnickich dmą w rogi obwieszczając światu winę rządu polskiego za tragedie jaka spotkała nas wszystkich.
W mojej ocenie rząd niczym nie zawinił, po to są samorządy, aby ponosić odpowiedzialność za bezpieczeństwo na podległym im obszarze w pierwszej kolejności i reagować też muszą w pierwszej kolejności. Polska nie składa się tylko z powiatu chojnickiego i kiedy nas nawiedza żywioł, to w tym samym momencie rząd polski może otrzymywać informację o tragediach w dziesiątkach innych gmin i powiatów. Dlatego pójdźcie Państwo po rozum do głowy i zrozumcie - rząd jest jeden dla ok. 40 milionów Polaków na obszarze ponad 310 tys. km. kw., zaś ludzie władzy w Chojnicach nie radzą sobie z zarządzaniem i zapewnianiem bezpieczeństwa na obszarze ok. 1,5 tys. km kw. i przy ludności ok. 100 tys. To jest prawdziwy obraz nędzy i rozpaczy intelektualnej. Leniuchy i niedorajdy życiowe, które są u władzy, są w pierwszej kolejności winni opieszałej reakcji na zbliżające się zagrożenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz