wtorek, 13 maja 2014

Finster tchórzy?

Niebawem mecz Arka Gdynia - MKS Chojniczanka. 

Czego przed tym meczem możemy się naczytać, i o czym nasłuchać. To niesamowite. Byłem zawodnikiem MKS Chojniczanka, grałem tam kilka lat, co prawda w grupach juniorów, ale kocham football i wiedzą to wszyscy, którzy mnie znają. Na mecze MKS nie chodzę od lat. W mojej opinii fajna miejska idea tego zespołu skończyła się w momencie kiedy zaczęli się pojawiać najpierw Białorusini potem inni obcokrajowcy. Dziś jest to typowy zespół najemników. Ale nie o tym mam zamiar napisać.

Burmistrz Chojnic jak to zwykle bywa, próbuje przenosić odpowiedzialność z siebie na wszystkich świętych wkoło swej osoby. Odbywa więc wiele rozmów z wojewodą, odpowiednimi służbami, prezesami, członkami itd. Oczywiście jeśli mecz Arka Gdynia - MKS Chojniczanka skończy się burdą i demolką stadionu winne będą służby - Finster nic nie będzie miał sobie do zarzucenia. Kiedy natomiast mecz przebiegnie spokojnie, to laur zwycięstwa niósł będzie chojnicki Zeus. Finster nie rozumie footballu, podobnie zresztą jak wielu innych dziedzin życia, dlatego odczytuje jego działania jako tchórzostwo wynikające z próby unikania odpowiedzialności. 

Każda poważna osoba zdaje sobie sprawę jak powinien w takiej sytuacji zachować się burmistrz miasta. Po pierwsze powinno się wpuścić na stadion wszystkich chętnych kibiców - według liczby dostępnych miejsc. Po drugie wśród kibiców przeciwnika powinien zasiąść burmistrz miasta, najpierw przedstawiając się szefowi kibiców Arki i prosząc Go o możliwość współudziału w kibicowaniu ARCE GDYNIA - bo tak robili starożytni dostojni przywódcy - zawsze kibicowali GOŚCIOM. 

Dziś jakby zapomina się o odwadze i męstwie, zasłaniając się kaskami i pałkami policyjnymi. Pełnienie funkcji burmistrza to więcej jak tylko wypełnianie ustawowych obowiązków, to też misja wymagająca męstwa i odwagi, której naszemu burmistrzowi najwyraźniej nie wystarcza. Pewnie usiądzie sobie gdzieś w trybunie dla VIPów i niczym ten Zeus z Olimpu będzie obserwował zmagania dwóch zaciężnych drużyn.

Z mojej strony wszyscy kibice, wszystkich drużyn zawsze mają ogromne poparcie. Są przede wszystkim patriotami, często ludźmi zwykłymi - takimi jak my wszyscy, doświadczonymi przez życie i posiadającymi to doskonałe hobby - kibicowanie. Kibice nie raz pokazali, że są czymś więcej jak "masą kiboli" .Świadczą też o tym doświadczenia z okresu PRL-u kiedy czynnie wspomagali "Solidarność", ale też świadczą o tym działania na trybunach w których często domagają się prawdy historycznej i społecznej. 

Obecne decyzje burmistrza Finstera nie będą sprzyjać spokojnemu przebiegowi meczu i czym prędzej powinny one być zrewidowane. Zamiast witać gości w mieście pałką i tarczą, przywitać się ich powinno z pełną otwartością i gościnnością. Wrogość buduje wrogość. 


poniedziałek, 12 maja 2014

W Chojnicach życie jak w Madrycie?

Według popularnego niegdyś powiedzenia, każdy marzył o tym, żeby mieć "życie jak w Madrycie". W tym roku poznaliśmy wyniki analizy jakiej w województwie pomorskim przeprowadził Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową. Zanim raport był dostępny w pełnej wersji, burmistrz Finster zwołał konferencję, na której cieszył się, że w Chojnicach żyje się, jak podało Radio Gdańsk: "Najlepiej żyje się w okolicach Chojnic, Malborka oraz w Trójmieście". 

Burmistrz Chojnic radował się niczym człowiek, któremu wystawiono laurkę po 16 latach ciężkiej pracy. 
Relacje medialne z tego festiwalu zachwytu: http://chojnice24.pl/artykul/18137/najlepiej-zyje-sie-w-okolicach-chojnic/ , były też relacje w Radio Weekend, chojnice.com i w "Gazecie Pomorskiej".

Poprosiłem więc Panią doktor Annę Hildebrandt (anna.hildebrandt@ibngr.pl)z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową o nadesłanie mi w formie elektronicznej pełnej wersji raportu (który każdy może sobie zamówić drogą mailową). Dokument pod nazwą Atlas jakości życia w województwie pomorskim otrzymałem drogą mailową. 

Wyniki analizy korelatów przedstawionych wyników badań - ilościowych i jakościowych. Pozwalają na następujące konstatacje co do faktycznego obrazu rzeczywistości i warunków życia w Chojnicach (pominąłem prezentacje własnych uwag co do zastosowanych narzędzi metodologicznych, dodam tylko, że zastosowanie przez autorów raportu stwierdzenia, iż zastosowano metodę heurystyczną nieco nadszarpuje dla mnie wagę jego wskazań). Oto moje wnioski:

1. W Chojnicach panuje powszechna bieda. Mamy najniższe średnie zarobki w całym województwie. Niższe nawet, aniżeli w Człuchowie. Tam mają miesięcznie brutto 2900, kiedy u nas jest to aż 300 zł mniej! Jak mawia Finster "To jest sprawdzone"!

2. Dla chojniczan, którzy już powszechnie chyba wpadli w sferę prekariuszy nie liczy się pewność zatrudnienia. Każdy jest głodny złotówki w ręce. To oznacza, że chojniczanie preferują pracę w szarej strefie i jako ostatni w województwie wskazują na wartość stałego zatrudniania.

3. Bezrobocie u nas też jedno z najwyższych w województwie pomorskim. I tutaj uwaga, bo dla mnie było to zaskoczenie, bezrobocie u nas jest wyższe aniżeli w sąsiednim Człuchowie! Mamy też najwyższe chyba w województwie, tak w mieście jak i w gminie Chojnice, bezrobocie wśród kobiet.

4. Chojniczanie to ludzie rodzinni. Ale na czym mają, i na kim, polegać skoro nie ma stałej i pewnej pracy? Przede wszystkim mieszkańcy grodu tura wskazali najwyższy w województwie stopień zaufania do rodziny! Taki wynik, jakby się nie wydawał sielsko - obrazkowy, jest jednak obrazem strasznego stanu rzeczy. Nikt nie ufa zewnętrznemu światu i zamykamy się w czterech ścianach, ufając tylko najbliższej rodzinie i na niej polegając. Dalsza część analizy to potwierdza. Chojniczanie realizują się przede wszystkim w życiu rodzinnym. Czyli w tym podstawowym. 

5. Co zaskakujące i pozornie sprzeczne z pkt. 4. chojniczanie nie przykładają wagi do posiadania własnej rodziny i jest to charakterystyczne dla wszystkich biednych powiatów. Ludzie zasobni, którzy nie są ukierunkowani tylko na emigrację, ale mają za co założyć i prowadzić godnie życie rodzinne - tak jak wynika ze statystyk z Trójmiasta dążą do zakładania rodziny i jest to dla nich wartość, a przecież niby tam taki kosmopolityzm panuje! Sprzeczności wpisane są w naturę życia społecznego. Ta jednak ujawnia, że chojniczanie jako ludzie biedni i niepewnie jutra rodzin zakładać nie chcą.

6. W Chojnicach jest najniższy w województwie pomorskim odsetek organizacji pozarządowych (w przeliczeniu na mieszkańców). I tutaj wstyd powinno być burmistrzowi, który tak postulował w swoim programie wyborczym w 2006 r., że będzie dążył do budowy społeczeństwa obywatelskiego. Okazuje się, że mamy mniej organizacji pozarządowych jak w w wiejskiej gminie Chojnice, ale tez i mniej aniżeli w mieście Człuchów w przeliczeniu na mieszkańców. To znaczy, że trzeci sektor jest w Chojnicach najsłabszy w całym województwie. Mnie to nie dziwi. Bo mamy burmistrza, który jest opresyjny względem życia społecznego i ludzie boją się działać niezależnie i zrzeszać. Obrazem tego są wyniki w raporcie. 

7. Mamy w Chojnicach nie tylko mało organizacji pozarządowych, ale też i jeden z najniższych wyników odsetka mieszkańców przynależnych i działających w organizacjach pozarządowych. Wynik ten mieści się w zakresie 2,2  - 4,4 % mieszkańców miasta. Sąsiedni, tak w opinii powszechnej chojniczan - "zacofany" Człuchów, to miasto w którym działa w organizacjach pozarządowych 7,7% ogółu mieszkańców!!!

8. W Chojnicach i powiecie mamy najbardziej religijne społeczeństwo w województwie pomorskim. Nic więc dziwnego, że władze miejskie i powiatowe noszą krzyż w okresie Wielkanocnym. Poza Chojnicami w województwie władza krzyża nie nosi. Niestety, ale istnieje tez korelat pomiędzy stopniem ubóstwa społeczeństwa, a stopniem jego religijności. Co nie jest zasadą dla jednostek, ale jest regułą dla społeczeństw. Charakterystyczne dla chojniczan jest wskazywanie na OPATRZNOŚĆ BOSKĄ jako czynnika warunkującego szczęśliwe życie!!! No ale rzeczywiście, w takim mieście ciężko już mieć nadzieję w racjonalnych warunkach, czas się już tylko modlić!!!

9. Bardzo niskie zaangażowanie mieszkańców Chojnic w życie lokalnych społeczności, w Chojnicach w granicach 18 - 20,9%. W Człuchowie ok. 30%!!! Znowu jesteśmy na szarym końcu na liście wojewódzkiej.

10. Apatia społeczna wśród mieszkańców Chojnic przejawia się też w ich opinii, że nie mają wpływu, nie mogą współdecydować o sprawach okolicy w jakiej żyją. Znaczy to tyle, że władza i nieznane im bliżej siły kreują otaczającą mieszkańców rzeczywistość na którą obywatele wpływu nie mają. Klimat idealny dla autorytarnej władzy samorządowej. Tylko kilkanaście procent mieszkańców wierzy, że może mieć jakiś wpływ na swoje otoczenie. To żałosny wynik na tle innych miast pomorskiego.

11. Dość wysokie w Chojnicach jest zaufanie do instytucji publicznych. Pozornie można by było się cieszyć z tego faktu. Prawda jest taka, że w biernym społeczeństwie(zarządzanym autorytarnie) prawda o działaniach władzy jest jednostkom nieznana. 

12. Mamy też słabą edukację. Burmistrz zamieszany jest w różne konflikty pedagogów chojnickich, a w międzyczasie uczniowie chojnickich szkół (egzamin szóstoklasisty) to wyniki nienajlepsze na tle województwa.

13. Gospodarka mieszkaniowa to bardzo słaby punkt polityki miejskiej. Mamy w Chojnicach najmniej w województwie mieszkań na 1000 mieszkańców, a nie dość tego, że najmniej, to jeszcze te mieszkania są najmniejsze. 

14. Dla całego powiatu chojnickiego wśród mieszkańców jest najniższe w województwie poczucie podmiotowości wśród mieszkańców. I to uważam za gwóźdź do politycznej trumny obecnych władz. Ludzie są sprowadzeni do statystycznych figur i masy, którą się dowolnie manipuluje. Mało kto wierzy w tym chojnickim świecie, że sam o czymkolwiek, łącznie ze sobą samym, jest w stanie decydować. 


Reasumując zauważa się, że Chojnice to miasto pod względem warunków socjalno - bytowych, gospodarczych jedno z najgorszych miejsc, jeśli nie najgorsze miejsce do zamieszkania w województwie pormorskim .Tak wynika z raportu na którym budował obraz ogólnej szczęśliwości burmistrz Finster. To jest tylko jednostkowy przykład manipulacji jaką stosuje chojnicki włodarz. Jesteśmy na co dzień, na bieżąco manipulowani. Nie ma miejsca na prawdę. Wszystkie środki i narzędzia są podporządkowane jednemu celowi - utrzymaniu władzy przez grupę Finstera. Mam nadzieję drodzy chojniczanie, że temu zakłamaniu, manipulacji i ogólnej sytuacji w jakiej się znaleźliśmy wspólnie położymy kres w trakcie wyborów samorządowych i pozwolicie nam zmienić oblicze tego miasta. 






niedziela, 11 maja 2014

Doktorat Arseniusza Finstera cz. 1

Całość tekstu skopiowałem z blogu Radka Sawickiego (http://www.wspolnaziemia.org/?a=2&id=589&lg=pl).

Praca doktorska Arseniusza Finstera to nie Yeti, o którym tylko krążą legendy, a którego nikt nigdy nie widział. Praca doktorska burmistrza Chojnic istnieje naprawdę i każdy może ją sobie przeczytać. Liczy ona 148 stron, napisana jest po rosyjsku i zamówić ją można przez internet za kwotę 500 rubli.
Arseniusz Finster stopień naukowy doktora uzyskał w 2003 roku. Najpierw na Rosyjskim Państwowym Uniwersytecie Społecznym w Moskwie zdał egzamin na kandydata nauk ekonomicznych (jest to stopień naukowy będący rosyjskim odpowiednikiem polskiego stopnia doktora nauk), później zaś Krystyna Łybacka, ówczesna Minister Edukacji Narodowej i Sportu, podpisała zaświadczenie potwierdzające, że rosyjski stopień kandydata nauk uzyskany przez Finstera jest równoważny z polskim stopniem doktora nauk ekonomicznych. Prawodawstwo z roku 2003 nie wymuszało nostryfikacji dyplomu Arseniusza Finstera, zatem jego rosyjska praca doktorska nie była w żaden sposób weryfikowana przez jakikolwiek polski uniwersytet ekonomiczny przed uznaniem w Polsce jego doktorskiego stopnia.
Rosyjski doktorat burmistrza Chojnic od lat wzbudza emocje. Przeciwnicy Finstera zarzucają mu, że jego rozprawa nie była pisana samodzielnie. Wskazują przy tym, że znajomość języka rosyjskiego u Arseniusza Finstera nie jest na tyle dobra, by zdołał on stanąć przed komisją złożoną z rosyjskich naukowców i werbalnie obronić tezy zawarte w swojej pracy. Poplecznicy burmistrza natomiast prześcigają się w wygłaszaniu peanów na cześć jego wykształcenia i onieśmielającego skrótu "dr" przed nazwiskiem. Leszek Bonna, obecnie znany głównie jako dyrektor chojnickiego szpitala, przed laty radny miejski i szef Klubu SLD w chojnickiej Radzie Miejskiej, tak gratulował Arseniuszowi Finsterowi uzyskania stopnia doktora: "(...) Szanowny Panie Burmistrzu. Klub Radnych SLD Rady Miejskiej w Chojnicach z radością i satysfakcją przyjął informację uzyskania przez Pana stopnia naukowego doktora nauk ekonomicznych. Szacunek i podziw, którym Pana darzymy, przekłada się wprost na wysiłek, jaki włożył Pan w przygotowanie i obronę pracy doktorskiej. Słowa starożytnych rzymian „et aspera ad astra” stanowią wprost o wzorcu Pańskiego życia zawodowego i pracy naukowej. Jesteśmy przekonani, iż Pana osobisty sukces będzie miał odzwierciedlenie w rozwoju miasta Chojnice. Chojnice, dnia 21 lipca 2003r. Podpisali: Maria Błoniarz-Górna, Leszek Bonna, Edward Gabryś, Zbigniew Gawroński, Katarzyna Karpus, Józef Kołak, Bogdan Kuffel, Edward Pietrzyk, Józef Pokrzywnicki, Anna Prądzyńska, Ryszard Rodziewicz, Józef Skiba, Andrzej Skwierawski, Antoni Szlanga." (protokół nr X/2003 z sesji Rady Miejskiej w Chojnicach z dnia 21 lipca 2003r.).
Wspólnie z Mariuszem Janikiem i Marcinem Wałdochem postanowiliśmy rozwiać tę irytującą (i nas, i zapewne także burmistrza) aurę tajemniczości otaczającą okres moskiewskiej edukacji Arseniusza Finstera (zwieńczony uzyskaniem przez niego stopnia doktora). Zawiązaliśmy roboczą grupę, która za cel postawiła sobie zbadanie zasadności zarzutów stawianych włodarzowi Chojnic w związku z jego studiami w Moskwie i napisaną pracą naukową.
By przystąpić do badań właściwych potrzebowaliśmy posiąść obiekt naszych badawczych zainteresowań. Czyli pracę doktorską, która uczyniła z naszego burmistrza autorytet w dziedzinie aktywnych i pasywnych parametrów zatrudnienia. Z pomocą naszych rosyjskich przyjaciół okazało się to dość łatwe. Wystarczy kliknąć tutaj, by znaleźć obszerne streszczenie pracy dr Арсениушa Финстерa i za 500 rubli zamówić sobie całość. Po uiszczeniu zapłaty pracę nam przysłano i obecnie ją studiujemy. Kiedy skończymy, podzielimy się wnioskami.
Tak na marginesie: Rosja to niby taki dziki kraj. Ale przy okazji naszych moskiewskich poszukiwań okazało się, że mają tam bardzo cywilizowaną organizację pozarządową wyspecjalizowaną w śledzeniu i ujawnianiu przypadków kupowania stopni naukowych przez polityków i inne osoby z pierwszych stron gazet. Podobno szybkie zdobywanie prestiżowego stopnia kandydata nauk to na Wschodzie wielka plaga. Na rosyjskich uniwersytetach wykształciła się szara strefa edukacyjna. Wspomniana organizacja udowodniła plagiaty i oszustwa wielu wpływowym Rosjanom, którzy wstąpili na szybką ścieżkę edukacyjną.
Wracając do naszego burmistrza. Aby oczyścić atmosferę wokół jego moskiewskiego doktoratu potrzebujemy także jego pomocy. Bo w trakcie badań nasuwają się nam pytania, na które odpowiedzi może udzielić chyba tylko on sam. Dzisiaj przedstawiamy pierwsze zagadnienie wymagające wyjaśnienia.
Na kilku stronach internetowych, zawierających streszczenie pracy doktorskiej Arseniusza Finstera (np. tutaj), znaleźliśmy - jak sądzimy w oparciu o naszą znajomość języka rosyjskiego - spis artykułów naukowych autorstwa burmistrza Chojnic. Oto ten spis w rosyjskojęzycznym oryginale:
Основные положении дисссрнщнп шложспы п следующих публикации* автора:
1. Теоретические аспекты регулирования рынка труда. - М.: МГСУ. 2002г., 0.5 п.л.
2. Активные и пассивные меры содействия занятости. - М.: МГСУ, 2003г., 1.0 п.л.
3. Уровень и структура безработицы в Хойницком районе Поморской области //Научные тетради. - Хойнице, 2002г., 0.5 п.л.
4. Бюджетное финансирование социально-экономического развития Хойницкого района //Хойницкая Земля. - Хойнице. 2002г^, 0.3 п.л.
5. Значение экономических зон для повышения экономической активности населения (на примере Поморской области Польши) //Развитие населения в условиях социально-экономических перемен. - Зелена Гура, 2002г., 0.7 п.л.
6. Социально-экономическое положение Хойницкого района //Научные тетради. -Хойнице, 2003г., 0.5 п.л. (в печати).
No i nasze dzisiejsze pytanie do burmistrza Arseniusza Finstera i innych mądrych ludzi świata nauki: Cóż to za tajemnicze czasopismo Научные тетради,które w 2002 i 2003 roku ukazywało się w Chojnicach? Czy chodzi oZeszyty Chojnickie? Czy burmistrz posiada w swoim archiwum naukowym wymienione w powyższym spisie artykuły i może je zaprezentować zainteresowanym osobom?
Do sprawy powrócimy już niebawem w kolejnych częściach cyklu "Doktorat Arseniusza Finstera".

piątek, 9 maja 2014

Syndrom chojnicki a syndrom sztokholmski

Wiele zjawisk życia społeczne - politycznego udaje się wyjaśnić za pomocą teorii nauk społecznych, lub po prostu dzięki budowaniu aparatu pojęciowego.

Zauważano kiedyś, że ofiary porwań mogą się identyfikować z porywaczami, a co więcej mogą nawet ich wspomagać, a po zajściu zatajać ich pobyt i likwidować ślady. 

Takie zjawisko, jak wspomniane wyżej, nazwano Syndromem Sztokholmskim. W Chojnicach zauważam istnienie Syndromu Chojnickiego.

Obywatele, w cudzysłowiu porwani przez lokalną władzę i jej naczelną figurę, stali się niczym zakładnicy dopomagający swemu oprawcy. I tak co 4 lata oddają głos na tych ludzi z obozu władzy, którzy miastu nie służą, a szkodzą i miastu i jego mieszkańcom, tworząc przy tym atmosferę zaduchu, podejrzeń, osaczenia mieszkańców. To nie są moje wnioski tylko, to są wnioski wynikające z zewnętrznych badań, o których wkrótce.

Warto jednak mieć świadomość, że coś takiego jak Syndrom Chojnicki rzeczywiści istnieje i należy to zjawisko narzędziami społecznej krytyki zwalczać. 

czwartek, 8 maja 2014

Jak to Finster pomagał w prawyborach

O prawyborach organizowanych przez Projekt Chojnicka Samorządność burmistrz Finster ma ambiwalentne zdanie. Generalnie z tego co zrozumiałem ideę tę chwali, wykonanie gani. 

Według mnie, jak to często z Finsterem bywa, po prostu manipuluje społeczeństwem i ukrywa swoje prawdziwe działania i intencje. O ile nie mógł jawnie przeciwdziałać przeprowadzeniu prawyborów, a też nie wypadało "wpaść" jak kiedyś na Stary Rynek z głośnikami z ChDK, to jednak nie powstrzymał się burmistrz Finster z pewnymi działaniami. 

Poinformowano mnie, że przed prawyborami burmistrz Finster dzwonił do jednego z działaczy Platformy Obywatelskiej z pretensjami, że oto udział komisarza Janusza Lewandowskiego będzie nobilitował PChS, no i ten Wałdoch...Czy Lewandowski musi przyjeżdżać? Pewnie Finster, gdyby mógł, to by na rogatkach miasta zatrzymał komisarza Lewandowskiego i minister Fotygę, tak bardzo podoba mu się idea prawyborów.

Ale to nie wszystko, bo jest też radny miejski, do którego Finster zadzwonił po prawyborach, żeby wyrazić swoje pretensje o słowa, które ten radny wypowiedział (oddające zresztą prawdę), że PChS zorganizował tę akcję bez udziału środków samorządowych. Trzeba było po prawyborach zadzwonić i opieprzyć. O Wałdochu tez było...

Pozostaje nieodparte wrażenie, że kilkanaście lat zarządzania miastem, pozostawia poważne ślady na psychice, a fotel burmistrza grozi człowiekowi wrażeniem omnipotencji. Finster chce wiedzieć wszystko o wszystkich, mieć wpływ na totalną na rzeczywistość miejską i ludzkie zachowania oraz...umysły. Zawsze uważa, że On musi mieć ostatnie słowo i On jest "uprawniony". Szkoda tylko, że taką masę energii inwestuje w różnego typu techniki inwigilacji i subordynowania "poddanych", a przy tym w sposób nieudolny zarządza miastem, które ma kilkadziesiąt milionów do spłat i w którym ludzie przez wzgląd na panującą w tym mieście kulturę polityczną - zwaną powszechnie zaduchem - nie mają żadnej szansy realizacji, a zdolni mieszkańcy często opuszczają to miasto. Bo nic fajnego w tym mieście nie można zrobić, będąc poza obozem burmistrza. A że burmistrz nie da się kochać, to wszyscy dają nogę z miasta. 

środa, 7 maja 2014

Rytlewski na odlocie



Pokrzyczę sobie trochę! Dziś wszedłem celowo na mównicę, aby dotarło do jak najszerszej rzeszy chojniczan!

Oto Michał Rytlewski redaktor "Czasu Chojnic", spreparował artykuł w tej gazecie. Kolejny artykuł, który rzekomo ujawnia jakąś "aferę", w którą zamieszany jest członek Projektu Chojnicka Samorządność. Przypomnę, mi zarzucano skakanie po autach, sugerowano niszczenie mienia, wyważanie drzwi i inne brednie. Andrzejowi Mielke z Chrześcijańskiego Ruchu Samorządowego pismaki z "Czasu Chojnic" zarzucili masowanie się na basenie przed obliczem dzieci. Lekarzowi, chirurgowi, Ireneuszowi Osowickiemu zarzucono jakieś malwersacje z kasą z NFZ. Teraz Marzennie Osowickiej zarzuca się coś. Niedokładnie wiem co, ale ewidentnie chce się ją ukazać jako osobę niespełna rozumu - nauczycielkę wychodzącą ze szkoły przez okno, czemu się nadaje rangę przestępstwa. 

Dla kogo pracuje Rytlewski, dla chojnickiego Ratusza? Jest tam w tej klice na pensji już, czy tylko chodzi o pieniądze z ogłoszeń? Święty Pan Rytlewski, który w gminie Śliwice jest dla mieszkańców nie do zniesienia, a wobec tamtejszego wójta czyni różne opozycyjne zakusy - bardzo nieskutecznie, postanawia się chyba realizować politycznie na ziemi chojnickiej. Może nam w Chojnicach potrzebny głos wójta Śliwic o wyczynach Rytlewskiego? A może lepiej uderzymy do Jego pryncypała - Finstera i opinii o Finsterze na przykład z Moskwy? Może tak przypatrzymy się co w dniu 4 lipca 2003 r. robił Pan Finster? Gdzież On wtedy był? A może tak sprawdzimy doktorat Finstera pod kątem plagiatu - czy o tym napisze "Czas Chojnic"? Czy redaktor na politycznym pasku byłby w stanie napisać o nienormalnym i niezwyczajnym zachowaniu burmistrza Finstera, który obronił  - podobno - pracę o 40 przypisach (nie przystających do treści)? Czy byłby w stanie napisać, że doktorat Finstera nie był nigdzie nostryfikowany w Polsce? Czy byłby w stanie napisać, że ten doktorat to po prostu bubel totalny - makulatura dosłownie?

A może Rytlewski napisałby o tym jak Finster jechał w wesołym samochodzie z imprezy na Kościerskiej? Albo może zainteresowałby się dlaczego tak bardzo Finster foruje drogę do ekskluzywnego osiedla, które ma zbudować jego kolega w Parku 1000 lecia? Nie przecież to nie są interesujące tematy! A może handel samochodami przez radnego - kolegę Finstera to jest ciekawy temat? Nie? No to może super toaleta? Też nie, no to może proces sprzedaży ziemi pod obwodnicę? Nie? A sprawy zamówień publicznych? Pewnie też nie. A może by tak porozmawiać z przedsiębiorcami czy nie czują się czasem w Chojnicach w pewien sposób zastraszani przez władzę, wyzyskiwani wręcz? Też nieciekawy temat, co? Hmm no to może chociaż coś o nierównym traktowaniu uczniów w chojnickich szkołach, gdzie za napady jedni siedzą w areszcie, a inni w ławkach szkolnych? Nie, bo dla Rytlewskiego ciekawy temat to taki, jak ktoś z PChS potknie się na ulicy, albo jak klika burmistrza spreparuje jakieś dowody na rzekome działania przeciwko prawu. To są idealne tematy.

Rytlewski - chłopak ze Śliwic przyjechał do Chojnic i stał się niczym więcej jak tylko popychadłem lokalnej władzy, co nie ma nic wspólnego z niezależnym dziennikarstwem. 

Poniżej znajduje się ten zajadliwy artykuł sfrustrowanego człowieka, któremu miejskość i związane z nią zasady zdają się uwierać zbyt wypchane buty. Bo oskarżanie medialne, przed jakimkolwiek działaniem podjętym przez odpowiednie służby to po prostu zaburzenie zasady domniemania niewinności. Z "Czasu Chojnic" wynika zawsze jasno - to się już stało - teraz jaka będzie kara? Pan Rytlewski posunął się o krok za daleko, ale rachunku sam nie zapłaci, rachunek zapłaci spółka w której pracuje oraz jego polityczny pryncypał. Redaktor Rytlewski nie będzie więcej medialnie napadał na ludzi, zadbamy o to na drodze sądowej. 







poniedziałek, 5 maja 2014

Sukces prawyborczy!

W Chojnicach 01.05.2014, w godz. 10.05 - 17.00 zorganizowaliśmy Chojnickie Prawybory do Europarlamentu 2014. 

Udział w nich wzięły wszystkie komitety, ale na płycie Starego Rynku w Chojnicach pojawiły się tego dnia: Kongres Nowej Prawicy (z liderem listy Arturem Dziamborem), Platforma Obywatelska (z liderem listy Januszem Lewandowskim), Prawo i Sprawiedliwość (z liderem listy Anną Fotygą), Polskie Stronnictwo Ludowe (z liderem listy prof. Andrzejem Stępniakiem). Europa Plus Twój Ruch z Dorotą Gardias. 

Prawybory wygrał PSL (patrz zdjęcie wyników):


Oprac. Karolina Dziubek. 


Wyniki tych prawyborów nie są w mojej ocenie miarodajnym narzędziem zachowań wyborczych i preferencji wyborców przed zbliżającymi się wyborami. Aczkolwiek wydaje mi się, że poparcie dla największych partii - PiS i PO może znaleźć odzwierciedlenie w Chojnicach w dniu wyborów.

Podczas prawyborów zezwoliliśmy na głosowanie wszystkim tym, którzy są zameldowani na terenie woj. pomorskiego. Nie prowadziliśmy jednak, w żadnej formie, weryfikacji osób oddających głos poza sprawdzaniem okazanego dokumentu. Nie zapisywaliśmy też danych z żadnych dokumentów, bo i prawa do tego nie mamy. To w naturalny sposób stwarza okoliczności do ewentualnych nadużyć. Zgadzaliśmy się też, aby przy komisji wyborczej siadali przedstawiciele różnych partii z którymi prowadzono swobodne rozmowy i które przyglądały się całemu przebiegowi prawyborów.

Na pewno Chojnice to nie amerykańskie New Hempshire ani też jeszcze nie polska Września. Niemniej przy odrobinie pracy i zmianie struktury oraz wprowadzeniu kilku zasad, które będę przestrzegane, możemy w Chojnicach z łatwością wykreować miarodajne wyniki wyborów w przyszłości. Zresztą wyniki prawyborów do Sejmu RP w 2011 r. były bardzo zbliżone do wyników wyborów w tamtym roku.

Prawybory są sukcesem przede wszystkim Projektu Chojnicka Samorządność. Dziękuję koleżankom i kolegom ze Stowarzyszenia, że zgodzili się przyjąć mój pomysł w kalendarz działań PChS. Z pewnością nie byłyby te wybory tak nośne, gdyby nie przychylność polityków, szczególnie Anny Fotygi, Janusza Lewandowskiego, Artura Dziambora i prof. Andrzeja Stępniaka oraz Jolanty Szczypińskiej, Danuty Sikory, Jerzego Barzowskiego, Magdaleny Pawłowskiej, Piotra Baucia, Doroty Gardias, Łukasza Grzędzickiego, Susany Alegre Rosso, Lucyna Herold  - Wąs i wielu innych znamienitych postaci, które pojawiły się w Chojnicach. Co ważne, osoby te chciały dać się poznać wyborcom, to należy naprawdę docenić!

Media naprawdę pozytywnie przyjęły naszą akcję. Były w czasie trwania prawyborów na płycie Starego Rynku ekipy TVP z Gdańska, był też Polsat. Nie zabrakło dziennikarzy Radio Weekend, którym dziękuję za zamieszczenie materiału. Był redaktor ch24.pl, chojnice.com oraz była Pani Maria Eichler z "Gazety Pomorskiej". 

Podziękowania również należą się Urzędowi Miejskiemu w Chojnicach za wypożyczenie urny wyborczej na czas prawyborów oraz Panu Mieczysławowi Blochowi za użyczenie prądu. Zdzisławowi Tabathowi za druk kart wyborczych. Zbigniewowi Reszkowskiemu i Leszkowi Redzimskiemu za nagłośnienie. Jerzemu Erdmanowi z chojnice.tv za doskonałą relację video z prawyborów.

Poniżej zamieszczam kilka zdjęć i linków do relacji medialnych dotyczących prawyborów. Dodam jeszcze, że w wyborach warto brać udział. Społeczeństwa zaangażowane to społeczeństwa bogate. Im więcej osób bierze udział w wyborach, im więcej osób interesuje się polityką i świadomie ją analizuje, tym większa szansa na świadome i dobre rozwiązania. 

W rozmowie z byłą minister spraw zagranicznych RP, obecną posłanką PiS Anną Fotygą, liderką listy PiS w wyborach do Europarlamentu w naszym okręgu. Fot. Krzysztof Szulczyk.

W rozmowie z posłanką PiS Jolantą Szczypińską, "Dwójką" PiS w naszym okręgu. Fot. Krzysztof Szulczyk.

 W rozmowie z posłanką Dorota Gardias, kandydatką "jedynką" do Europarlamentu z listy Europy Plus Twój Ruch. Fot. Krzysztof Szulczyk.

W trakcie udzielania wywiadu dla telewizji Polsat. Starty Rynek Chojnice, w tle chojnicki ratusz. 


Podczas debaty z reprezentantami komitetów wyborczych do Europarlamentu. Od lewej siedzą: dr Piotr Bauć, Dorota Gardias z Europy Plus Twój Ruch, Artur Dziambor z Kongresu Nowej Prawicy, prof. Andrzej Stępniak z Polskiego Stronnictwa Ludowego, dr Janusz Lewandowski z Platformy Obywatelskiej oraz była minister spraw zagranicznych RP Anna Fotyga. Fot. Krzysztof Szulczyk.


Fot. Krzysztof Szulczyk. 

Komisja prawyborcza składająca się z członków i sympatyków PChS. Od lewej: Karolina Dziubek, Katarzyna Faryna, Alicja Kreft, Jacek Studziński. 

Linki do relacji medialnych (bez znaczenia kolejność):






Linków do materiałów filmowych niestety nie odnalazłem. Wiem, że były relacje w Polsacie i TVP Gdańsk.

Do smutnych spraw zaliczyć trzeba niedziałający w trakcie prawyborów miejski szalet. Kosztował on miasto kilkaset tysięcy i w tym dniu był po prostu zepsuty. Co chyba nie stawia miasta w pozytywnym świetle. Takie małe wpadki rzutują zawsze na całokształt odbioru, a czasami i samopoczucia ;)


Nieczynny szalet miejski "super nowoczesny" w dniu prawyborów. Fot. Marcin Wałdoch.

piątek, 25 kwietnia 2014

Chojnickie prawybory do Europarlamentu

W dniu 1 maja od godz. 10.00 do 17.00 trwać będą organizowane na Starym Rynku w Chojnicach prawybory do Parlamentu Europejskiego. Będę miał przyjemność prowadzić te prawybory. 

Zachęcam wszystkich do udziału, przede wszystkim będzie to niepowtarzalna być może, okazja do bezpośredniego zapoznania się z najważniejszymi politykami polskiej sceny, którzy też udowodnili już swoje miejsce i przydatność w ramach struktur UE lub którzy właśnie będą aspirować do pracy w parlamencie unijnym.

Dzięki prawyborom wyborcy będą mieli okazję bliżej zapoznać się z kandydatami. Będą na miejscu reprezentanci wszystkich Komitetów, które będą startować do Parlamentu Europejskiego. Każdy będzie mógł dogłębnie zapoznać się z programami partii oraz poszczególnych kandydatów, będzie miejsce na rozmowy w cztery oczy. 

Serdecznie Państwa zapraszamy!

czwartek, 24 kwietnia 2014

Akademia Khana

W sieci dostępne jest narzędzie nazywane Akademią Khana. Jest to akadamie zbudowana na idei według której wszyscy maja mieć możliwość uczenia się niezależnie od miejsca w jakim przebywają.

Nauczyciele mogą monitorować na bieżąco postępy w nauce. Szczególnie chodzi tutaj o postępy w matematyce. 

Podobno uczniowie osiągają niesamowite wyniki. Polecam Waszej uwadze: www.khanacademy.org

Kolejny etap wkradania się technologii w nasze umysły i dokonywania w nas samych dehumanizacji, ale cóż zrobić? Korzystać! :)

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Granice prywatności

Świat w którym żyjemy zdaje się, wkroczył nam do sypialni. Wszystko co mogło być dotąd sferą naszej prywatności zostaje wystawione na publiczny ogląd. Z jednej strony obserwujemy pewne ustępstwa władzy umożliwiające monitoring jej działań, z drugiej strony władza rekompensuje sobie te ustępstwa poprzez monitorowanie naszego życia prywatnego. 

Nie będę się rozpisywał o inwigilacji w Internecie, bo ta przyjmuje takie rozmiary, że 2/3 osób które spotykam w bibliotekach, na uczelniach, targach ma zaklejone kamery w laptopach...

Pewien filozof, twórca koncepcji utylitaryzmu Jeremy Bentham, był jednocześnie wynalazcą Panoptikonu - przestrzeni dzięki, której na przykład więzniowie mogliby być monitorowani non - stop przez służbę więzienną - choć nie był to efekt technologicznych możliwości w tamtym czasach (XVIII/XIX w.) a raczej wynik zmyślnej konstrukcji architektonicznej i oddziaływania na psychikę więźniów.

W XXI w. władza zniosła w dużej mierze psychiczną presję na subordynowanie samych siebie, a więcej stworzyła wrażenie pełnej wolności jednostki - bo posiada narzędzia technologiczne do obserwacji człowieka/obywatela w jego "naturalnym środowisku".

W to wszystko jak zwykle wkracza wielki kapitał, któremu najnowsze wynalazki dostępne są od ręki. Dzięki czemu wielkie korporacje jak Google (z którego platformy teraz korzystam) od 2007 r. tworzy projekt "Street View" - czyli zrzuty z poziomu ulicy, wzbogacające mapy Google. Uwidacznia się wielce problematyczna sprawa przy tej okazji. Otóż już nie tylko władza nas monitoruje - nie ta w naszym państwie, nie ta w naszym powiecie, ale wszystkie służby obcych państw mogą zajrzeć nam do ogródka, konkurencja może podpatrzeć czym jeździmy, a złośliwa teściowa może się przyjrzeć jak dbamy o czystość chodnika. Władza została na pozór rozproszona. Każdy może nas teraz przywoływać do porządku i subordynować, a my sami możemy sobie tę sytuację nawet rekompensować poprzez władanie innymi. Umożliwia nam to Google. 

Wszystkim chojniczanom zalecam zajrzeć na Street View na Google Maps, aby przyjrzeć się czy kamery Google nie ujęły czasem czegoś z naszego podwórka, czego nie chcemy pokazać światu. Oni nie pytają o zgodę na publikację "naszych zdjęć", ale zawsze można zażądać od Google usunięcia niechcianych obrazów. Żyjemy w dobie społeczeństwa sieci. Nie chcę wartościować (i nie robię tego), ale przejście w erę społeczeństwa informacyjnego i opartego na wiedzy, każdego z nas będzie jeszcze słono kosztować, a skutki tego nieuniknionego procesu są dla jednostki ludzkiej według mnie niejasne z perspektywy dnia dzisiejszego. 

piątek, 18 kwietnia 2014

Do Niej w Wielki Piątek

Trzy strofki

Nie bluźń, żem zranił Cię, lub jeszcze ranię,
Bom Ci ustąpił na mil sześć tysięcy;
I pochowałem łzy me w Oceanie,
Na pereł więcej...!

[...]
C.K. Norwid

czwartek, 17 kwietnia 2014

Industrialny mit

Wielokrotnie słyszeliśmy nawoływania do ściągania do Chojnic zakładów produkcyjnych. Jakiś czas temu na blogu zaznaczyłem, że nie ma szans na zainteresowanie żadnego potężnego producenta inwestycją w Chojnicach.

Wskażę na negatywne strony ewentualnych wielkich inwestycji przemysłowych w Chojnicach. Przede wszystkim środowisko, poza tym, będziemy mieli ogromny problem z samym pracodawcą. Nikt kto zainwestowałby środki nie zrobi tego bez rozpoznania faktycznego składu osób na rynku pracy. Wiadomo, że w Chojnicach nie spotkamy na masową skalę specjalistów z branży high - tech, ani też wysoko wykwalifikowanych menedżerów. Taki stan rzeczy może spowodować, że jedyne inwestycje jakich możemy się spodziewać (przemysłowe), to byłyby takie, które nastawione byłyby na wyzysk taniej siły roboczej.

To spostrzeżenie może być o tyle istotniejsze, że jednocześnie wskazuje nam problem, którego śladu nie ma co szukać w ogóle w strategii miasta Chojnice 2020r. Jedyna szansa dla Chojnic, jedyna też w perspektywie nie tylko roku 2020, ale też i następnych dekad to kształcenie na potęgę. To wspieranie wysiłków edukacyjnych i sprzyjanie rozwojowi małej przedsiębiorczości oraz sferze organizacji pozarządowych w których wykreować mogą się wielorakie dynamiki rozwojowe ukierunkowane na różne sektory przemysłowe.

Brzmi utopijnie, wiem. Podam jednak przykład z historii, który może potwierdzać te twierdzenia. W epoce rozwoju industrialnego, czyli w XIX w. to przede wszystkim wiedza zadecydowała o tym, że Wielka Brytania stała się lokomotywą światowej gospodarki, choć obok wiedzy trzeba też wskazać na adaptacje na gruncie brytyjskim, powolne, ale jednak przyjmowane, haseł Rewolucji Francuskiej przy jednoczesnej dużej swobodzie działalności gospodarczej (która przykładowo była bardzo ograniczona wtedy w Rosji, czy wręcz koncesjonowana państwowo w Prusach). Spójrzmy bliżej naszych czasów, rozwój przemysłowy w epoce Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej wiązał się często z przemieszczaniem tysięcy ludzi z rejonów tradycyjnie przemysłowych (robotnicy, technicy, inżynierowie) na tereny nie mające tradycji przemysłowych - jak z Włocławka na przykład do Chojnic. Dziś miejskimi inwestycjami, czy nawet przy wsparciu pieniędzy z Unii (które wpędzają miasto w kredyty), w "twardą" infrastrukturę nie dogonimy świata i nie wzbogacimy mieszkańców, a co więcej to jest droga do katastrofy. 

Obecnie jesteśmy świadkami procesu drenaży mózgów - wielu chojniczan znajduje się na światowych rynkach finansowych, realizuje się w drodze kariery naukowej w najlepszych uczelniach Polski i świata. To są jednostki. Z jednej strony jednostki te znalazły się w globalnym krwiobiegu, z drugiej strony, potwierdzają, że Chojnice w tym krwiobiegu nie mają swego miejsca. 

Jedyną więc drogą dla miasta wydaje się ogromna inwestycja w edukację i naukę. Uważam, że nawet za cenę cięć inwestycji w infrastrukturę różnego typu, w promocje, w renowacje, miasto musi postawić wszystko na karty pod znakiem edukacja i społeczeństwo obywatelskie. Czy przypadkiem jest, że bogate społeczeństwa Zachodu (gdzie praktycznie nie ma już zakładów przemysłowych, a produkcja to zaledwie 1/5 PKB kraju) charakteryzuje wysoki stopień wykształcenia oraz ogromne zaangażowanie społeczne (relatywizuję nieco, ale duży to stopień w porównaniu z polskim). 

Zadaniem więc dla nas nie jest budowa kolejnych obwodnic, nie jest nim nawet renowacja dworca, nie jest nim inwestycja w MKS Chojniczanka. Naszym zadaniem jest inwestycja w mieszkańców. Powinniśmy znacząco podnieść jakość kształcenia. Należy wdrożyć (w miarę możliwości programowych) przedmioty pozwalające na wpojenie wiedzy o przedmiotach specyficznych i wręcz szczegółowych, nie stroniąc od rozbudowy funduszy na darmowe zajęcia pozalekcyjne za które nauczyciele będą sowicie wynagradzani. To jest strategia dla Chojnic, która przynosić będzie dla miasta zyski w perspektywie dużo dalszej, aniżeli lat 6 czy 20. Jeśli nie będziemy podążali w tym kierunku staniemy się bardzo, ale to bardzo, zaściankowym i prowincjonalnym miastem pomimo dostępu do Internetu, galerii i teatru Pana Szlangi. Trzeba zacisnąć potężnie pas, zdobyć się na wiele wyrzeczeń (wiem jakże niepopularne hasła)! i naprawdę miasto możemy wspólnie zmienić. 

Jeśli będziemy naprawdę świetnie wykształceni jako społeczność, nie jako jednostki, wolni i uczestniczący w życiu społecznym i politycznym to w przyszłości możemy spodziewać się inwestycji zewnętrznych, który znacząca wpłyną na wzrost jakości życia w Chojnicach, przede wszystkim w sensie gospodarczym. Nie wiem, czy to będą inwestycje w zakłady przemysłowe, być może tak, ale nie będą to zakłady zatrudniające "przy taśmie" i budujące swój zysk w oparciu o wyzysk taniej siły roboczej. W przypadku mylności tych twierdzeń, wysokie wykształcenie nikomu na pewno nie zaszkodzi i pieniądze i tak się zwrócą, bo ludzie Ci nie będą stanowili i tak taniej siły roboczej, gdziekolwiek by się nie udali w przyszłości.

Będę wpływał na to, aby te postulaty znalazły swe odbicie w programie wyborczym Projektu Chojnicka Samorządność. 

Post-ideologiczne refleksje

W Chojnicach po wizycie Mateusza Piskorskiego pozostał niesmak.

Przez swoje kłamstwa i brak kultury - nie przedstawił nawet w skrócie swojegi resume - doszło do awantury, która skończyła się wyjściem z sali Kamila Kaczmarka, a potem wyjściem moim.

Kremlowski ideolog przemawiając w Chojnicach powoływał się na autorytet nauki, szczególnie politologii. Stąd zarzuciłem Panu Piskorskiemu, że kłamie, manipuluje i wprowadza w błąd słuchaczy, będąc jednocześnie moskiewskim agentem wpływu w Polsce. 

Człowiek ten jeździ po państwach dyktatorskich - jak Syria, Sudan, Białoruś i legitymizuje rządy autokratów bądź despotów, do tego jest wyznawczą różnej maści poglądów, które przybrane są w panslawistyczną humoreskę. Jest to o tyle groźne, że próbuje sprzedać na przykład pod tytułem wykładu "Polska polityka wschodnia" idee głoszone przez Kreml i tamtejszego ideologa Aleksandra Dugina. 

Udałem się na ten wykład tylko dlatego, aby dać zgromadzonym tam możliwość konfrontacji poglądów Pana Piskorskiego z obiektywną wiedzą politologiczną, ale nie było ku temu szans i możliwości, bo w powstałej atmosferze kłamstwa, fałszywych przesłanek i żałosnych intelektualnie argumentacji mogła jedynie narastać złość. Do tego Pan Piskorski był w towarzystwie dwóch wyjątkowo krzykliwych akolitów swojej nauki, którzy zdaje się mają pełnić na takich spotkaniach role porządkowe - to na pewno może sprzyjać dialogowi. Tym bardziej, że Ci akolici do zgromadzonych zwracają się w najlepszych przypadkach na "Ty". 

Durne to było i to bardzo. Tak niskiego i płytkiego poziomu nie widziałem i nie słyszałem jeszcze nigdy. Każdy ma prawo głosić swoje poglądy i nie w tym, rzecz, że odmawiam tego prawa Panu Piskorskiemu. Ale kiedy przykładowo idę głosić mój sprzeciw przeciwko składaniu kwiatów przez burmistrza pod Czerwoną Gwiazdą to nie mówię, że robię to z naukowego punktu widzienia, ale wprost wskazuje na pobudki ideologiczne i historyczne. 

Ci którzy nie byli, niech nie żałują. Poniżej link do materiału z zajścia:

http://chojnice.tv/wideo-305-Relacja_ze_spotkania_z_Mateuszem_Piskorskim_

wtorek, 15 kwietnia 2014

V kolumna w Chojnicach

Do Chojnic zajeżdża były rzecznik prasowy Samoobrony, a dziś osoba reklamująca się "politolog". Więcej, jako specjalista od geopolityki (niczym rosyjski guru Aleksandr Dugin). Jest to osoba głęboko skompromitowana w oczach każdego Polaka. Mówię to wprost, do Chojnic przyjeżdża agent rosyjskiego wpływu i jako taki będzie przeze mnie uważany. 


Zastanówmy się, dlaczego Pan Piskorski przyjeżdża do Chojnic, a wspiera poglądy o tym, że:

1. Wejście Ukrainy do współpracy gospodarczej z UE, będzie dla Ukrainy zabójstwem.

2. Przewrót na Ukrainie był sponsorowany i przeprowadzony przez zewnętrzne siły.

3. Wyrażał krytykę wobec zaangażowania się Polaków w ruch niepodległościowy Ukraińców.

4. Unia Europejska nie może zrekompensować Ukraińskich strat gospodarczych w wyniku utraty rynków w Rosji.

5. Pan Piskorski jest medialną twarzą putinowskiej, skompromitowanej, telewizji Russia Today. 

6. Pan Piskorski jest zwolennikiem Putinowskiej i Duginowskiej koncepcji Eurazjatyckiej "integracji" co oznacza, że jest to zwolennik rosyjskiego ekspancjonizmu, ponieważ poza Rosją nie ma innego państwa forsującego "integrację" od Władywostoku po Lizbonę.

7. Pan Piskorski prezentuje poglądy anty - euroatlantyckie obliczone na rozbicie związków UE - USA, a co więcej na dezintegrację UE. 

8. I teraz jak mawia pan Samoobrona "first and foremost": wspieranie przez Pana Piskorskiego interesów rosyjskich w Polsce jest naruszeniem polskiej racji stanu. Takie wystąpienia podlegać powinny obstrukcji społecznej (ale i prawnej). Nie chodzi już tutaj o wolność słowa, ale o sianie propagandy rosyjskiej. Bo nie da się ukryć, że przez usta Piskorskiego płynie prorosyjska propaganda. 



Bardzo dobrze Pana przywitamy. Reasumując Pan Piskorski jest ewidentnym "agentem wpływu rosyjskiego", którego przywiało teraz do Chojnic. Nazywanie tego Pana "political scientist" jest wielką pomyłką, jest to osoba, podobnie jak Dugin, zaangażowana w sianie propagandy podtrzymywanej pseudonaukowymi założeniami. Nikt w Chojnicach nie powinien poddać się tej propagandzie. Odpowiedź jest jasna na postawione na wstępie pytanie, Pan Piskorski przyjeżdża do Chojnic niczym V kolumna w czasach przedwojennych. 

Warto zaznaczyć, że Pan Piskorski nazywa Platformę Obywatelską i Prawo i Sprawiedliwość organizacjami pro - banderowskimi (a więc sprzyjającymi godzeniu w dobro Polski)? Kierowane przez Niego Europejskie Centrum Analiz Geopolitycznych to organizacja funkcjonująca na marginesie polskiej politologii. Wskazać należy, że głównym ośrodkiem w tym zakresie jest Instytut Geopolityki Leszka Sykulskiego, choć oczywiście nikt nie broni prawa do zakładania stowarzyszeń. Niemniej śmieszne jest, że w Russia Today Pana Piskorskiego przedstawia się jako dyrektora think - tanku działającego w zakresie geopolityki. Niestety nie mogłem się też doszukać w sieci artykułów naukowych Pana Piskorskiego, ani wykazu Jego publikacji, co tym bardziej wskazuje mi na to, że czas poświęca na politykowanie zgodne z interesem Rosji. 

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Resortowe Dzieci Chojnice

Jest potwierdzenie, 27 czerwca 2014 roku w piątek odbędzie się w Chojnicach spotkanie z Dorotą Kanią, autorką książki Resortowe Dzieci, która bije w księgarniach rekordy sprzedaży. 

Spotkanie organizuje Stowarzyszenie Arcana Historii oraz Prawo i Sprawiedliwość przy współudziale członków Klubu "Gazety Polskiej" w Chojnicach.

Już dziś serdecznie zapraszam, więcej szczegółów podamy wkrótce!