czwartek, 7 września 2017

Kuratela kontra demokracja

Choć za systemem Jednomandatowych Okręgów Wyborczych nie przepadam, to w teorii umożliwia on łatwiejszą i sprawniejszą mobilizację społeczną w okresie wyborczym - wykraczającym poza działania lokalnych elit politycznych, a nawet te elity zaskakujących. Jednak w praktyce w Polsce do takich działań dotychczas nie doszło. Taki stan rzeczy oznacza, że z niemal 100% pewnością możemy już teraz wskazać środowiska, które będą zdolne do wystawiania kandydatów do fotela burmistrza i tworzenia w miarę spójnych programowo bloków wyborczych w wyborach samorządowych w 2018 r. Na ten moment uważam, że nie dojdzie do porozumienia sił opozycji podobnego do tego z 2014 r., a to oznacza, że PiS, PChS, KWW Arseniusza Finstera i PO wystawią swoich własnych kandydatów, czyli pretendentów do fotela burmistrza będzie czterech. I taki jest właśnie wynik trwania demokracji lokalnej w swoistej kurateli elit politycznych - brakuje rzeczywistego pospolitego ruszenia społecznego, bardziej liczą się kanapowe uzgodnienia, aniżeli siła obywatelskiego zrywu. 

Przeciwnością takiego stanu rzeczy winno być zawiązywanie się tuż przed wyborami wielu komitetów wyborczych zdolnych, albo do wspólnego, albo do indywidualnego kreowania liderów wyborczych spośród osób już znanych i cenionych w środowisku lokalnej wspólnoty. Niestety w ten scenariusz wątpię i uważam, że rywalizacja polityczna w 2018 r. będzie przebiegać zgodnie z znanym i już zdrowo oklepanym schematem w ramach wykrystalizowanych już środowisk. I tutaj w ocenie tego zjawiska nie mam jednoznacznej postawy, bowiem z jednej strony sprzyja to profesjonalizacji działań w sferze lokalnej polityki, a z drugiej jest elementem wzmacniania kurateli i organiczania wpływów rzeczywistej rywalizacji politycznej. Dlatego będę trzymał kciuki za ujawnianie się ewentualnych kolejnych pretendentów do fotela burmistrza i środowisk popierających takich kandydatów. 

niedziela, 3 września 2017

Delfin Chojnic

Kiedy władzę w Chojnicach w 1998 r. przejmował jako burmistrz ówczesny radny Rady Miejskiej w Chojnicach Arseniusz Finster, to nie był to wynik przypadku, ani też tylko osobistych walorów młodego wtedy chojniczanina. Posiadanie charyzmy, byłoby niczym przy rzeczywistym braku większego doświadczenia ze strony Finstera. Jemu w 1998 r. pomógł władzę objąć układ powstały w Radzie Miejskiej, który w dużej mierze bazował na postkomunistach, ci będąc pewni, że Finster zabezpieczy ich interesy w okresie konsolidacji demokracji w Polsce zdecydowali się powierzyć temu niezwykle ambitnemu jak na tamte czasy człowiekowi władzę nad Miastem. Nawet 2002 r. i kolejne lata wyborcze stawały się jedynie dobitnym potwierdzeniem tego zajścia z 1998 r. Wokół Finstera powstał układ gospodarczo-polityczny, składający się z siłowników i grup interesu, które scalają układ i niczym w sprzężeniu zwrotnym pozwalają na trwanie systemu. W tym procesie utrzymywania władzy lokalnej wielką rolę odgrywają poza gospodarką, takie kwestie jak pamięć zbiorowa, polityka historyczna, kulturowa, wykorzystywanie sportu jako nowej formy popnacjonalizmu. W zasadzie układ dotąd sprawnie działał dla utrzymania władzy, bo lokalnie nie było żadnej konkurencyjnej grupy, która zdolna byłaby zająć się polityką miejską w sposób poza ideologiczny - tzn. oderwany od klosza wielkich partii i ugrupowań krajowych oraz ... od wpływów Kościoła katolickiego. Czyli nie było dotąd w Chojnicach takiego rzeczywistego nowego ruchu społecznego, zdolnego do przejęcia władzy. Biblijnie więc można rzec: i wtedy nastał Projekt Chojnicka Samorządność (PChS), który stał się realna i jedyną samorządową opozycją. Takie też kierowało mną przesłanie, kiedy tworzyłem PChS i kiedy nadawałem mu nazwę. Pomimo waśni i sporów na opozycji, dziś stwierdzam, że PChS i ludzie w nim skupieni doskonale wypełniają rolę opozycji na szczeblu miejskim  - na poziomie samorządowym, ale to była długa droga i wiele pracy osób zaangażowanych w PChS, szczególnie Radka Sawickiego i Jacka Studzińskiego, Violi i Macieja Kasprzak no i wsparcia medialnego ze strony chojnice24.pl.  Niestety to nie wystarczy do przejęcia władzy nad miastem i dla umocnienia procesów demokratyzacji życia politycznego w mieście i powiecie. Widać to przecież dokładnie w postawach lokalnych samorządowców z układu politycznego Finstera i jego ekipy - w najlepsze trwały biznesy na majątku miejskim, przewodniczący rad zamykają usta nie tylko obywatelom na sesjach, ale i niepokornym radnym. Tam gdzie nie ma wolności słowa - nie ma demokracji, to jest symboliczny zamordyzm i brak zgody na otwartą rywalizację polityczną. Po ostatnim spotkaniu z Arseniuszem Finsterem, jestem pewien, że Burmistrz chce zmian - ale aby one nastały musi sam zmienić styl swoich rządów, albo musi odejść. Wiadomo jednak, że na razie nie odejdzie z własnej woli, a czy jest zdolny zmienić styl rządzenia, to ciężko określić. Być może jest na tyle elastyczny, ale obawia się utraty wsparcia części siłowników i poważnych zmian postawach w elektoracie w którym znajdywał dotąd poparcie. Myślę jednak, że Burmistrz ma świadomość konieczności poważnych zmian w polityce miejskiej, jeśli chcemy aby Miasto się rozwijało, stając się Perłą Pomorza w bliskiej przyszłości.  

W mojej ocenie w polityce miejskiej powstał sytuacja patowa, bo ani opozycja - głównie PChS, bo PiS niestety w sprawie polityki miejskiej śpi głębokim snem - ani władza, której tutaj symboliczną postacią jest Finster nie może już spać spokojnie przed przyszłymi wyborami. Zarówno dla jednego jak i drugiego obozu najbliższa kampania wyborcza i same wybory mogą okazać się czasem decydującej bitwy lub nowym początkiem we wzajemnych relacjach. Opozycja - tak jak PChS - to i tak w odbiorze społecznym grupa "oszołomów", ale za to ekipa władzy staje się dla coraz szerszej rzeszy wyborców "bandą, grupą trzymającą władzę". To jest właśnie ten pat, który będzie wymagał nie tylo walki politycznej, ale i namysłu różnych środowisk, co do tego jak podejść do wyborów samorządowych. PiS zaś bardziej ceni ideologiczną powolność i dozgonną lojalność "jednostce przywódczej w mieście", aniżeli rzeczywiste osiągnięcia i działania, co mnie istotnie już irytuje. Kiedy dowiaduję się, że radny z PiS, który nie ma pojęcia o polityce, prawie, samorządność, acz jest to człowiek uczciwy, pracowity i przykładny - tylko dlatego, że jest uczciwy, pracowity i przykładny, ale nie zna się na samorządzie i prawie zostaje zaproszony do namiotu z władzami RP, to ogarnia mnie przerażenie. 

PiS w Chojnicach nie jest w stanie wysunąć żadnego kandydata, który zostałby burmistrzem Miasta. Nie dlatego, że nie ma takiej osoby, ale dlatego, że nawet obecny Prezydent RP Andrzej Duda w trakcie wyborów prezydenckich przegrał z byłym Prezydentem RP Bronisławem Komorowskim kampanię w naszym mieście i to stosunkiem 40:60. Wynik Prezydenta Dudy w Chojnicach to jest bariera, której nikt w mieście nie przeskoczy startując z listy PiS. Jedynym rozwiązaniem i powtórką z historii jest zastosowanie strategii, która została już wypróbowana i jej skuteczność była potwierdzona. Jest to strategia jednego kontrkandydata wobec Finstera. Pisząc o tzw. chojnickim Delfinie, stosuję tutaj analogię do "następstwa tronu" - która jednak wymagała zgody pewnych środowisk. Opinia publiczna ani teraz, ani przed wyborami nie będzie świadoma "walki buldogów pod dywanem", która będzie się rozgrywać w mieście o to kto może zostać kontrkandydatem Finstera. Nigdy nie ukrywałem chęci startu w wyborach na fotel burmistrza, ale nie jest to moją "śmiertelną ambicją". Ponadto zdaję sobie sprawę z czegoś, z czego opozycja w Chojnicach nie chce sobie zdać sprawy - bez przekonania do siebie ludzi z obozu Finstera nie będzie wygranej opozycji w mieście. Czy Brunka, Kaczmarek, Mrówczyński lub Bluma są w stanie zgromadzić poparcie środowisk, które od dwóch dekad popierają Arseniusza Finstera? Nie, i niczym ich nie przekonają. Dlatego powinniśmy coraz częściej rozmawiać o możliwości zmiany stylu rządzenia przez Finstera, aniżeli łudzić się wygraną przy scenairuszu startu na przykład 4 kontrkandydatów. Zadaniem opozycji w Chojnicach jest wysunięcie jednego kontrkandydata wobec Finstera i nie może to być już Mariusz Brunka, ale może to być osoba, która będzie zdolna do ostrej przedwyborczej walki, bezkompromisowej, w której zdolna będzie wepchnąć Finstera do narożnika w którym pozostanie sam - bez wsparcia swojego obozu, któremu przecież nowy Burmistrz może zagwarantować jeszcze lepsze warunki rozwoju na przykład dla biznesu, ale i życia dla obywateli dzięki wprowadzeniu przejrzystych zasad funkcjonowania w mieście. Czysta arytmetyka i ruchliwość elektoratu wskazuje, że ten kto chce wygrać z Finsterem...musi być jak Finster. W tym sensie, że musi przekonać ludzi obozu Finstera jednocześnie jednając opozycję. 

Nawołuję do tego, aby opozycja zaczęła tworzyć wspólny front - przynajmniej w odniesieniu do kandydata na burmistrza, tak abyśmy wykreowali jednego kontrkandydata zdolnego do podjęcia walki politycznej o fotel burmistrza. Zastanówmy się nad tym poważnie, bo to może być ostatnia szansa - za 5 lat może już nadejść czas kolejnego chojnickiego Delfina - człowieka w 100% postawionego przez ten sam układ gospodarczo-polityczny, który już obecnie wspiera Finstera, ale bez oglądania się na żądania i postulaty opozycji, która nic nie zrobi w Radzie Miejskiej nawet jeśli zyska 6 mandatów. 

Jest też inny, dość kontrowersyjny, ale może i bardziej realny, aniżeli obecnie jesteśmy to sobie w stanie wyobrazić scenariusz. Zakładałby on w mojej opinii, że przyszłego następcę Finstera w Chojnicach wskaże opozycja wraz z Finsterem. Taki scenariusz zakłada jednak dialog do którego nie są obecnie zdolni liderzy życia politycznego w Chojnicach. Jest to też scenariusz, który narzuciłbym wyborcom przyszłego włodarza, co może być przyjęte z nieukrywanym niezadowoleniem, a może i spotkałoby się z jakąś formą bojkotu? 

Zmiany są pilnie potrzebne, bo narasta napięcie, które będzie wywoływać kolejne protesty społeczne ,jeśli nie zmienią się albo ludzie władzy lokalnej, albo ich styl rządzenia. 

piątek, 1 września 2017

Pytania w związku z nawałnicą

Postanowiłem zasięgnąć wiedzy u źródła, aby ukazać opinii publicznej nieco więcej informacji o działaniach starosty chojnickiego i odpowiednich służb w związku z tragiczną nawałnicą z dnia 11 sierpnia 2017 r. Dotąd mam nieodparte wrażenie, że wiele osób, które są odpowiedzialne za nasze bezpieczeństwo umywa ręce od tej odpowiedzialności. Czy jest tak rzeczywiście? Kataklizm w pewnej mierze jest nie do uniknięcia, ale brak reakcji na komunikaty o zagrożeniu, bo w ocenie jakiegoś starosty taka informacja nic nie znaczy, lub jest zbyt mało precyzyjna, to jawna kpina ze społeczeństwa. Nie wiadomo bowiem, co będzie w ocenie starosty zagrożeniem? Chyba tylko informacja post factum? Poza tym postkomunistyczna klika i proplatformiaści oskarżają wszystkich wkoło o wykorzystywanie nawałnicy do celów politycznych, ale sami przy tej okazji nie szczędzą krytyki wobec Rządu RP i PiS. Dlatego zastanawia mnie ich postawa, czy na swojej bezczynności i braku kompetencji przy okazji każdej kolejnej katastrofy będą zbijali punkty dzięki społecznej nieświadomości? Cieszę się z protestu jaki zorganizował w starostwie powiatowym PChS  - banery kontrowersyjne, ale i wymowne. Starosta na pewno ponosi - POLITYCZNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA OFIARY - i każdy szanujący się samorządowiec i polityk dokonałby w takiej sytuacji swoistej samokrytyki, składając przy tym urząd. Tutaj podam cytat za Onet.pl (http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/mswia-zapowiada-nowy-system-ostrzegania-przed-burzami/g5s79nf): To nie jedyne zaniedbanie. W przypadku ostatnich wydarzeń zawiódł również czynnik ludzki. Choć ostrzeżenie meteorologiczne trafiło do Starostwa Powiatowego w Chojnicach, niestety nie przyniosło to pożądanego skutku. Jak zauważa "Dziennik Gazeta Prawna", ostrzeżenie wpłynęło o godzinie 14.27 w piątek. O tej porze lokalny starosta i szef powiatowego wydziału bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego rozpoczęli już długi weekend. Nikt nie przekazał go dalej, więc ostrzeżenie pozostało na biurku urzędnika. O braku Powiatoego Centrum Zarządzania Kryzysowego w powiecie chojnickim mówi się już od lat, nikt nie reagował. Próbując dociec nieco prawdy, złożyłem do starostwa następujące zapytanie o informację publiczną:

- dlaczego starosta dotąd nie powołał Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego?

- ile ostrzeżeń pogodowych i jakiego typu (skali) napłynęło do starostwa w latach 2015-2017 z rozbiciem na miesiące;

- kto w starostwie powiatowym w Chojnicach jest osobą odpowiedzialną za zarządzanie kryzysowe?

- pełną treść komunikatu o zagrożeniu pogodowym, które otrzymał pracownik starostwa powiatowego w dniu 11 sierpnia 017 r. o godzinie 14.34 na komputer służbowy;

- pełną treść komunikatu o zagrożeniu pogodowym, które otrzymali pracownicy starostwa powiatowego w Chojnicach oraz starosta chojnicki w dniu 11 sierpnia 2017 r.  w formie SMS na telefony komórkowe wraz z podaniem dokładnej godziny nadejścia wiadomości SMS.

- decyzje (wykaz) w związku z nawałnicą, która dotknęła powiat chojnicki w dniu 11 sierpnia 2017 r. które podjął starosta chojnicki od dnia 11 do dnia 18 sierpnia 2017 r. 

- kopię wszystkich maili służbowych i wiadomości SMS pomiędzy członkami Zarządu Powiatu Chojnickiego od dnia 11 do dnia 18 sierpnia 2017 r. 

niedziela, 27 sierpnia 2017

Chojnicka odwilż

Na tle innych miast regionu, ale i tych spoza niego Chojnice nie znajdują konkurencji wśród podobnych sobie wielkością ośrodków miejskich. Pomimo licznych bolączek, widocznego u władzy samorządowej postkomunizmu w postawach, to jednak Chojnice są w powszechnym odbiorze jednym z najlepiej prezentujących się pomorskich miast. Wystarczy, że wybierzemy się do Bytowa, Człuchowa, Kościerzyny, Starogardu Gdańskiego, Malborka, Tucholi i tylko utwierdzimy się w przekonaniu, że Chojnice to miasto odstające zarówno dynamiką życia widoczną gołym okiem, jak i swym niezwykle atrakcyjnym rekreacyjnym położeniem. Nawet jeśli weźmiemy pod wzgląd inne miasta, choćby większe od Chojnic, jak Słupsk, Gniezno, Inowrocław, Grudziądz, to Chojnice nadal prezentują się nawet od tych ośrodków o wiele lepiej. Tak wynika z obserwacji. 

Jednak warto skupić się na faktach o których pisałem wielokrotnie - Chojnice są źle zarządzane, w Chojnicach są niskie zarobki, niska jest ruchliwość społeczna, ograniczone są możliwości awansu społecznego i gospodarczego, a jednak w mieście bije duch przedsiębiorczości i obywatele radzą sobie stosunkowo dobrze do tego w jakim znajdują się położeniu. Według mnie Chojnice mają ogromny, tłumiony, potencjał. Szczególnie jest on ulokowany w tzw. kapitale społecznych, w mieszkańcach naszego Miasta. Być może zostanie to źle odebrane na zewnątrz jako przejaw lokalnej ksenofobii, ale Chojnice wyróżniają się na tle innych ośrodków znacząco, a mieszkańcy w stosunku do niewielkiej ogólnej liczby obywateli osiągają znaczące sukcesy w skali ogólnopolskiej. Kluczem do sukcesu dla Miasta, dla jego rozwoju jest zmiana stylu rządzenia i odejście od praktyk postkomunistycznych. W dłuższej perspektywie takie nastawienie może doprowadzić do otwarcia struktury społecznej na większą ruchliwość społeczną, na szybszy i pewniejszy awans gospodarczy mieszkańców. Wiązać się to jednak musi z budową rzeczywistej tkanki społecznej. Na wzroście różnorodności podejmowanych inicjatyw i rezygnacji władzy lokalnej ze wsparcia politycznego i czasami nawet finansowego dla tylko wybranych obywateli i grup społecznych. Dominować powinna zgoda na rywalizację w każdej sferze życia mieszkańców z pełnym poszanowaniem ich praw do uczestnictwa w życiu publicznym, do korzystania z wolności słowa bez obaw o ostracyzm ze strony władzy i związanych z nią mediów. 

Myślę, że stoimy przed rzeczywistą i epokową zmianą w dziejach Chojnic, kiedy skończy się postkomunizm i ostatecznie upadnie dziedzictwo poprzedniego systemu rzutujące na życie społeczne, polityczne i gospodarcze naszego Miasta. Liczę w tej mierze przede wszystkim na trzydziestolatków, na których barkach musi spocząć budowa nowoczesnych, otwartych i w pełni demokratycznych Chojnic w których będzie dominowała optyka demokracji liberalnej. Jeśli już się wyróżniamy na tle innych, to przy wzmożonej pracy i kilku systemowych posunięciach, a szczególnie na zmianie stylu rządzenia i postępowania elit gospodarczych i politycznych w mieście możemy się wybić na tzw. perłę Pomorza. Rzecz w tym, żeby zrezygnować z ogranizacji życia politycznego i gospodarczego na zasadzie "dojść i znajomości". Stoimy wobec wyboru - postęp i oświecenie - albo regres i obskurantyzm. Wybierzmy w bliskiej przyszłości postęp. Zarówno obecna władza, jak i opozycja są odpowiedzialne za przeprowadzenie swoistego procesu odwilży, po której obywatele zyskają przekonanie o braku szkodliwości dla nich i ich rodzin płynącej z zaangażowania społecznego i politycznego. Głównym hasłem władzy w Chojnicach nie może być stadionowe: "Kto nie z Mieciem, tego zmieciem". 

środa, 23 sierpnia 2017

Archiwa Przełomu 1989-1991

Projekt Archiwa Przełomu 1989-1991 powstał dzięki współpracy i umowie pomiędzy Kancelarią Senatu i Kancelarią Prezydenta RP. Projekt funkcjonuje pod Honorowym Patronatem Prezydenta RP. 

Na stronach Archiwów Przełomu 1989-1991 pracownicy Kancelarii Senatu zamieścili moją ostatnią książkę, tj. Chojnicki czerwiec '89. Z pewnością przyczyni się do popularyzacji wiedzy o naszym mieście i regionie, szczególnie wśród osób zainteresowanych w Polsce i za granicą przemianami politycznymi Jesieni Narodów i procesami demokratyzacji. 

Zachęcam do zaglądania na stronę Archiwa Przełomu. Podaję link do zamieszczonych przez Kancelarię Senatu informacji o

poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Trauma demokracji lokalnej

20 sierpnia odbyły się tzw. wybory uzupełniające w Chojnicach po wygaszeniu mandatu radnego z KWW Arseniusza Finstera, wieloletniego Przewodniczącego Rady Miejskiej w Chojnicach, Mirosława Janowskiego. 

Największą partią okazała się być frakcja "nieobecnych". Frekwencja była żenująco niska, ale co warto podkreślić - nie tylko obywatele są temu winni, ale i cała sfera społeczna - być może wybór kogoś spośród 3 tylko kandydatów nie był wystarczająco zachęcający do pójścia do urn? Zwyczajnie nie każdy chętny znalazł w zaproponowanym przez różne siły polityczne w Chojnicach swego reprezentanta.

Od pewnego czasu stawiam hipotezę, że to nie frekwencja dyktuje jakość demokracji, ale wachlarz wyboru jaki się przedstawia obywatelom. Według mnie to kwestia podaży dyktuje rynek demokracji. Im więcej kandydatów, im barwniejsze to postaci, osobowości, tym chętniej przyciągają wyborców do urn. Nie chodzi jednak tutaj o kwestie typowo wizerunkowe - o posługiwanie się celebrytami, ale o autentyczne przedwyborcze ścieranie kopii wokół różnorodnych propozycji polityk. Tego zapewne nam brakuje w obecnej demokracji - nie tylko na szczeblu lokalnym, ale i krajowym. Dyskurs publiczny bardzo zubożał i "spłaszczył się". W sumie o sprawach ważnych, istotnych dla obywateli, mało kto mówi - bo rzadko kto zna się na sprawach ważnych - te wymagają poświęcenia czasu i włożenia trudu w pracę nad pozyskaniem wiedzy. Ponadto dyskusje o sprawach istotnych często uchodzą za niemodne, trudne w odbiorze, ale tylko takie dyskusje mogą dać odpowiedź na nurtujące nas obecnie bolączki, które nazwać można "systemowymi". 

Demokracja przedstawicielska przeżywa swoją traumę, a w wersji samorządowej - JOW - jest to trauma, która dobija namiastkę demokracji - kolejna bariera w konsolidacji demokracji. Problemem więc nie jest to - jak zagnać ludzi do urn na bazie pustych haseł, ale problemem jest to zaklęte koło - ciężko do dyskursu publicznego przebić się tym, którzy rzeczywiście mają coś do zaproponowania; ani takich ludzi nie chcą media, a w sukurs temu ponoć wyborcy, a to tylko umacnia stan ogólnej apatii, bo tak naprawdę wszyscy chcą konkretnych rozwiązań i propozycji, których nie znajdziemy w pustych głowach i utartej frazeologii. 

Gratuluję wygranej Maciejowi Kasprzakowi, cieszy mnie ten wybór.
Martwi mnie "nadwygrana" Nieobecnych. Jest to poważne zagrożenie dla naszej wspólnoty.

Apelacja przyjęta

Od wyroku z 14 czerwca w sprawie Arseniusz Finster - prywatny oskarżyciel - Marcin Wałdoch, która skończyła się warunkowym umorzeniem w sprawie o art. 212 kk mój obrońca złożył apelację, która wraz z aktami została przesłana do Sądu Okręgowego w Słupsku. W sprawie z tego samego paragrafu waurnkowym umorzeniem zakończył się w Chojnicach proces Arseniusz Finster -prywatny oskarżyciel - Radek Sawicki, ale już w Sądzie Okręgowym w Słupsku Radek Sawicki wygrał proces z Arseniusz Finsterm i został uznany za osobę niewinną wobec stawianego mu zarzutu pomówienia/zniesławienia Arseniusza Finstera. 
W trakcie całej sprawy podkreślałem i podkreślam nadal, jestem niewinny, a stawiane mi zarzuty przez Arseniusza Finstera były i są bezpodstawnym nastawaniem na wolność słowa i krępowaniem działań monitoringu władzy, jednocześnie elementem zniechęcania mieszkańców do jakiejkolwiek krytyki władzy, która w oczach opinii publicznej ma grozić kryminalizacją działań w sferze społecznej.

Liczę na wyrok uniewinniający w Sądzie Okręgowym w Słupsku. 

piątek, 18 sierpnia 2017

Wybory uzupełniające do Rady Miejskiej

20 sierpnia odbędą się wybory uzupełniające do Rady Miejskiej w Chojnicach, ponieważ głosują tylko wyborcy ze wskazanego okręgu skąd ma wejść 1 radny, to większość z nas może jedynie kibicować kandydatom. Taka procedura po wygaszeniu mandatu przez Wojewodę Pomorskiego, byłemu już, radnemu i Przewodniczącemu Rady Miejskiej w Chojnicach, jest wynikiem, jak uważam niekorzystnych dla społeczności lokalnych zmian w ordynacji wyborczej. Gdybyśmy nie mieli systemu JOW, a byłby to system proporcjonalny, to obyłoby się bez dodatkowych wyborów, kosztów, itd. 

Te wybory jednak mają swoją specyfikę, odbywają się w obszarze miasta w którym większość mieszkańców to gospodarze domków jednorodzinnych, a nie komunalnych, spółdzielnianych, itd. co może mieć wpływ na ich zachowania i postawy wyborcze. Jeśli do urn w tym okręgu wyborczym, nr 20, pójdzie choćby ponad 300 osób, to będzie bardzo dobra frekwencja. 

Nadal kandydat KWW Arseniusza Finstera ma dość duże szanse na zwycięstwo, pomimo tego, że KWW Arseniusza Finstera skompromitował się postawą Mirosława Janowskiego, któremu przecież Wojewoda Pomorski wygasił mandat radnego, ale wizerunek lidera klubu jest w mieście nadal silny. Obiektywnie jednak rzecz ujmując na pierwsze miejsce może też ostrzyć zęby kandydat Projektu Chojnicka Samorządność, to dzięki inicjatywie osób związanych ze Stowarzyszeniem, a przede wszystkim dzięki dociekliwości niezmordowanego działacza Wspólnej Ziemi - Radka Sawickiego wyszła inicjatywa wygaszenia mandatu Mirosława Janowskiego, dzięki czemu mamy obecnie wybory uzupełniające. Obawiam się jednak, że większość wyborców w ogóle nie wie dlaczego odbywają się wybory, po co są te wybory, a już na pewno znaczna większość z obywateli nie ma pojęcia o przyczynach wygaszenia mandatu radnego Mirosławowi Janowskiemu, stąd bazując na ogólnej niewiedzy kandydatka KWW Arseniusza Finstera, Aleksandra Stasińska, trochę od niechcenia, może wygrać te wybory dzięki szyldowi pod którym występuje. I tutaj zaznacza się pewien paradoks, który trzeb nazwać po imieniu - kandydaci wskazani na listy do startu przez swoje ugrupowania nie mieli żadnego wkładu w proces wygaszenia mandatu radnego Mirosława Janowskiego, co gorsza nikt z nich nigdy krytycznie nie wypowiedział się o działalności radnego Janowskiego na mieniu publicznym i to mnie przeraża, bowiem ciężko pracę wykonały osoby po których owoce będą zjadać tzw. "gapowicze". 

Są jednak i pewne pozytywy, wśród kandydujących na pewno Maciej Kasprzak jest osobą, która wielokrotnie wspierała działania społeczne, oddolne. I choć jestem członkiem PiS, to kandydat wyłoniony przez moje własne środowisko ze sferą społeczną i obywatelską nie ma zwyczajnie nic wspólnego, a o polityce i samorządzie ma na tyle blade pojęcie, że powinien odmówić startu w wyborach. Mam prawo do własnej oceny i jest ona taka - w Radzie Miejskiej widzę osoby, które posiadają już jakiś kapitał doświadczeń w sferze społecznej i politycznej, mają wykrystalizowane zdanie o polityce miejskiej, posiadają wizje i plany - choćby odnoszące się do swojego okręgu, ale powinni je posiadać też w szerszym ujęciu, co do przyszłości funkcjonowania miasta. 

W mojej ocenie, wybory wygra albo kandydatka KWW Arseniusza Finstera, albo kandydat PChS Maciej Kasprzak.  PiS niestety nie prowadzi w Chojnicach żadnej polityki miejskiej, być może jest to wynik trwania w opozycji poza Radą Miejską, ale na pewno nie jest to usprawiedliwienie bezczynności komitetu PiS wobec działalności KWW Arseniusza Finstera. PiS w Chojnicach nie kreuje żadnego alternatywnego projektu dla Miasta. Mówiąc otwarcie w tej konstelacji, jaką mamy obecnie, PiS w Chojnicach w żaden sposób nie zasłużył na mandat radnego o który kandydaci będą się ubiegali 20 sierpnia.

Zadaję sobie pytanie, czy wyniki wyborcze z 20 sierpnia, będą w jakiejkolwiek mierze probierzem tego jak rozłoży się poparcie społeczne w trakcie wyborów samorządowych jesienią 2018 r. 

wtorek, 18 lipca 2017

Radek Sawicki wygrał z Arseniuszem Finsterem

Krótko i w temacie: Radek Sawicki wygrał z Arseniuszem Finsterem sprawę, którą Finster wytoczył z prywatnego aktu oskarżenia Radkowi w sprawie o rzekome pomówienia/zniesławienia (art. 212 kk). Sprawę w Sądzie Okręgowym w Słupsku wygrał Radek Sawicki co ostatecznie i bezapelacyjnie odsuwa wszelkie podejrzenia i oskarżenia wobec Radka. Działacz Wspólnej Ziemi został oskarżony w związku z tym, że podjął wątek, który i ja poruszyłem, a sprawa dotyczyła kwestii związanych z pomocą publiczną. Ważny to dzień w dziejach naszego Miasta! Wolność słowa i standardy demokracji wkroczyły dzięki temu wyrokowi do Chojnic. 

Sąd Okręgowy w Słupsku będzie też wkrótce rozpatrywał moją sprawę, bo i ja się odwołałem od wyroku jaki mi zafundował chojnicki Sąd - czyli od warunkowego umorzenia. 

Ufam, że Burmistrz Arseniusz Finster, chcąc rozmawiać z przedstawicielami opozycji i chcąc być Burmistrzem o standardach wysoce etycznych i moralnych, które sprzyjać będą rozwojowi nie tylko społecznemu, ale i gospodarczemu naszego Miasta, ostatni raz popełnił taki błąd - że złożył prywatne akty oskarżenia - wynajął sobie adwokata i utrzymywał proces w tajności przed opinią publiczną, zamiast podjąć w sprawie publiczną debatę. Nas natomiast zmusił do półtorarocznej walki na sali sądowej i tytanicznej pracy związanej z wydobywaniem dokumentacji z Urzędu Miejskiego w Chojnicach w drodze zapytań o informację publiczną. Osobiście robiłem to, bo nie godziłem się z dotychczasowymi praktykami, z wielomilionowymi umorzeniami podatków od nieruchomości w tym dla przedsiębiorstw po których ślad z Chojnic zaginął, przy jednoczesnym programie oszczędności Miasta w wydatkach na cele społeczne i edukacyjne - choćby takie, jak prowadzenie przedszkola samorządowego, które przecież zlikwidowano w myśl oszczędności...zero w tym logiki, dziś już to wiemy. 

Może to początek realnych zmian postaw Arseniusza Finstera w sferze publicznej, czasami trzeba coś przegrać, żeby coś innego wygrać i zrozumieć swoje postępowanie. 

Radkowi gratuluję i dziękuję za wspólne działanie, które podjęliśmy, aby ukazać praktyki władzy w Chojnicach, które nie spełniały dotąd oczekiwanych standardów. W związku ze swoją działalnością społeczną ponieśliśmy wysokie koszty finansowe i osobiste - to druga strona medalu tego sporu, dość bolesna. Postawy Burmistrza rzutowały na życie prywatne opozycjonistów i język nienawiści, który przez lata dominował wzmacniał negatywny przekaz o naszych działaniach. Mam dziś wrażenie, że na każdy możliwy sposób próbowano z nas zrobić oszołomów, zniszczyć nas prywatnie i publicznie. Cieszę się, że to przeszliśmy, że to jest już za nami, a prawda broni się w Sądzie wyższej instancji. 

czwartek, 13 lipca 2017

Zabójcza polemika

Mógłbym kontynuować spór publicznie z burmistrzem Finsterem w nieskończoność. Jak napisała Maria Eichler w "Gaziecie Pomorskiej" - dwaj śmiertelni wrogowie, mieli kontynuować walkę do końca świat i o jeden dzień dłużej.

Nigdy nie miałem problemu z rozgraniczniem osobistych niechęci, awersji, od wagi spraw publicznych. Jestem w stanie rozmawiać z każdym i o wszystkim, niestety nie wszyscy są zdolni do prowadzenia otwartych rozmów. Szczęśliwie Arseniusz Finster był skory do rozmowy i uważam tę rozmowę za głęboką i szczerą.

Zabójcza polemika i konflikt nie mogły prowadzić do żadnych pozytywnych rezultatów dla miasta. Dlatego wybrałem drogę dialogu. Posiadam dziesiątki postulatów wobec polityki miejskiej, które będę systematycznie przedkładał Burmistrzowi pod rozwagę, zresztą taka jest idea - będziemy rozmawiać, już w szerszym gronie, o możliwościach realizacji niektórych z prezentowanych zamysłów. Niech się jednak nikt nie łudzi -tak jak powiedział Arseniusz Finster - ani On nie kupił mnie, ani ja nie kupiłem Burmistrza. Ponadto nie staliśmy się sojusznikami politycznymi, ale, choć z różnych pozycji ideologicznych, chcemy tego samego - rozwoju Chojnic. Nie znaczy to, że zarzucam krytykę. Nie! Skądże. Chciałem wypracować kanał komunikacji dla prezentacji nowych lub alternatywnych pomysłów na Chojnice i rozwój miasta. Przy okazji, należało już zakopać topór wojenny, a krytykę przekuć w konkrety.

Ostatnio wysłałem Burmistrzowi jedną z propozycji - otwarcia w Chojnicach Pracowni Badań nad Chojnicami. Nie chcę na razie zdradzać szczegółów.  Ta współpraca będzie owocna, i choć wielu się zastanawia jak to możliwe, to odpowiedź jest oczywista - wspólnym mianownikiem naszej przyszłej współpracy są Chojnice. Liczę na konsensus z Burmistrzem w wielu obszarach polityki miejskiej. 

I jak mawiają: "po owocach ich poznacie" - z tą myślą będę ukierunkowywał swoje działania. 

czwartek, 6 lipca 2017

Odszedł Wielki Człowiek

Kto się zaciąga pod sztandar nauki,
musi się wyrzec wszystkiego,
co mogłoby go zepchnąć z drogi,
sztandarem tym wskazanej.
(Kazimierz Twardowski)



Odszedł Wielki Człowiek, luminarz polskiej nauki, Wielki Politolog, Profesor Andrzej Chodubski. Profesor Andrzej Chodubski był związany z Instytutem Politologii Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego.

Śp. Profesor Andrzej Chodubski był wiceprzewodniczącym Komitetu Nauk Politycznych Polskiej Akademii Nauk. Był uhonorowany wieloma nagrodami i tytułami w związku ze swoją pracą naukową. 

Profesor był promotorem 30 (trzydziestu) doktorów, którzy bronili swych dysertacji na różnych uniwersytetach w Polsce. W tym na Uniwersytecie Jagiellońskim, Uniwersytecie Warszawskim, Uniwersytecie Gdańskim, Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim i na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego. 

Dorobek jaki pozostawił po sobie Profesor jest imponujący. Obejmuje dużo ponad 1000 (tysiąc) artykułów, wiele książek pod redakcją, monografii. Profesor zajmował się studiami cywilizacyjnymi, metodologią badań politologicznych, studiami polonijnymi. Jednak tematyka badań i prac Profesora nie ograniczała się do tych trzech obszarów. Profesor ujmował otaczającą nas rzeczywistość społeczno-polityczną poprzez głęboką refleksję i celne syntezy. Był Kochany przez studentów, doktorantów, miał niezliczoną liczbę przyjaciół w Polsce i poza granicami Polski. Nie znał pojęcia dystansu, bez względu na stopnie i tytuły. Był empatyczny, wyrozumiały, a przede wszystkim był mądrym człowiekiem o wielkiej przenikliwości. 

Poznałem Profesora w 2007 r., kiedy rozpoczynałem studia doktoranckie na Uniwersytecie Gdańskim. Znałem Profesora dekadę. W tym czasie odbyliśmy niezliczoną ilość rozmów w trakcie których poznawałem to czym jest nauka, ale i dowiadywałem się wiele o życiu. Ze słów Profesora, z dorobku Profesora czerpałem ile mogłem i po każdym spotkaniu miałem niedosyt, czekałem na kolejne. Niestety kolejnych spotkań nie będzie. A spotykaliśmy się tak wiele razy, przy różnych okazjach i w różnych miejscach w Polsce. Pozostanę wdzięczny w duchu za dobro i nauki, których zaznałem u Profesora. 

Ostatni raz odwiedziłem mojego Mistrza ok. miesiąc temu. To było nasze pożegnalne spotkanie. Pożegnałem się mówiąc: "Do zobaczenia na przyszłych konferencjach". Profesor z humorem odpowiedział mi: "Marzyciel". W oczach Profesora byłem zapewne marzycielem, ale nie mogłem sobie wymarzyć wspanialszego Mistrza nad tego, którym był Profesor Andrzej Chodubski. 

Profesor Andrzej Chodubski wśród grona 30 doktorów, których wypromował miał dwóch chojniczan. Profesora Jacka Knopka, który bronił doktorat napisany pod kierunkiem Profesora w 1996 r. i mnie. Zostałem ostatnim wypromowanym przez Profesora doktorem. Jest to dla mnie chlubą i wielkim zobowiązaniem.

Dla Profesora wiersz napisała kiedyś Wisława Szymborska, ten wiersz według słów Profesora będzie stanowił Jego nagrobne epitafium. Nie posiadam tego wiersza, ale był piękny i głęboki, jak każdy wiersz Wisławy Szymborskiej. 


Profesor Andrzej Chodubski na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego, Bydgoszcz 26 kwietnia 2016 r.

piątek, 30 czerwca 2017

Chojnicki czerwiec '89

Ukazała się moja nowa książka: Chojnicki czerwiec '89. Studium lokalne fali uderzeniowej procesu demokratyzacji

Zainteresowanych lekturą zapraszam do ściągania, nieodpłatnie, czyli freewolność pliku z książką:https://www.academia.edu/33703837/Chojnicki_czerwiec_89._Studium_lokalne_fali_uderzeniowej_procesu_demokratyzacji_M._Wa%C5%82doch_Chojnice_2017




Książka ukazała się jako e-book (born digital). Życzę interesującej lektury! 

wtorek, 27 czerwca 2017

Chojnice a uchodźcy

Temat uchodźców pojawia się coraz częściej jako element i narzędzie walki politycznej. Grupy o bardziej liberalnych, może i lewicowych wartościach politycznych skłaniają się do otwarcia na uchodźców - jak sami mówią. Jednym z takich lewicowych - liberałów jest Burmistrz Chojnic, który odwołując się do historii stwierdza: "też byliśmy uchodźcami". Dlatego warto abyśmy sobie zdali sprawę z tego o czym mowa.

Pierwsze rozróżnienie: imigrant i uchodźca to dwie różne kategorie. Uchodźca może uzyskać azyl, jest często prześladowany, w ojczyźnie grozić może mu śmierć za samą postawę, poglądy, wyznanie. Imigrantem najczęściej kierują pobudki ekonomiczne - imigracja ekonomiczna. 

Choć prawdą jest, że i Polacy byli emigrantami, to Burmistrz powinien pamiętać, kto do tej emigracji doprowadził. Najczęściej jej powodyrem było okupacyjne państwo rosyjskie o przeróżnych reżimach politycznych. Polacy musieli emigrować - najpierw udali się na emigrację polityczną i wspierali wszystkie możliwe ruchy narodowowyzwoleńcze, choć i walczyli zaciężnie po stronie oprawców kolonialnych. Natomiast z masową emigracją Polaków mieliśmy do czynienia dopiero po II wojnie światowej i jeśli myśleć o Polakach uchodźcach, to nie spotkał ich nigdzie łatwy los. Polscy generałowie stawali się żebrakami, robotnikami, szli na służbę do zachodnich kapitalistów, gdzie doznawali krzywd i poniżenia. Ci którzy powrócili do Polski zostali w większości wtrąceni do UB-eckich kazamatów. 

Obecnie, podejmowanie przez samorządy tematu uchodźców jest wkraczaniem w kompetencje władzy państwowej i jako takie powinno być karane. To władze państwa zobowiązane są o dbanie o bezpieczeństwo państwa w sferze ochrony granic i prowadzenia polityki zagranicznej. Nikt z włodarzy lokalnych nie ma, ani dostęp do wiedzy, ani możliwości jej pozyskania, która umożliwiałaby im otwarcie na - jak to lubię podkreślać uchodźców. Temat uchodźców jest cynicznie wykorzystywany przez tych włodarzy, którzy są przeciwni rządom PiS i to jest widoczne jak na dłoni. Nikt na poziomie lokalnym nie może podejmować decyzji o przyjmowaniu uchodźców, gdyż ich konsekwencje mogą wykraczać daleko poza granice danej gminy.

Racjonalizm nakazuje pewne rozróżnienie - Polacy będący uchodźcami w i po II wojnie światowej, nie byli w żadnej mierze terrorystami. Obecnie, choć nie wszyscy imigranci to terroryści, to jednak terroryzm stał się zjawiskiem powszechnym i wiąże się ze zjawiskiem masowej imigracji z państw basenu Morza Śródziemnego i Bliskiego Wschodu. Jesteśmy w trakcie wielkiej wojny cywilizacyjnej i choć postawa chrześcijańska, a nawet zwykłe ludzkie współczucie nakazują pomoc - to nie może być to pomoc, której ofiarami staną się polscy obywatele. Ponadto w Polsce są ośrodki dla uchodźców. Jeśli Burmistrz Finster chce pomóc, niech miasto przeznaczy w budżecie kwotę na pomoc dla uchodźców i niech przeznacza te pieniądze na wyspecjalizowane ośrodki dla uchodźców. Nawet Polacy w II wojnie światowej i po niej trafiali właśnie do takich ośrodków dla uchodźców na całym świecie. 

Jeśli Burmistrz stworzy punkt budżetu - pomoc dla uchodźców poprzez wsparcie finansowe Miasta Chojnice dla ośrodków dla uchodźców, to uwierzę w intencję pomocy w innym razie traktuję te wypowiedzi jako polityczną awanturę, które ma uderzać w rząd PiS i jest kolejnym tanim i populistycznym chwytem. 

czwartek, 22 czerwca 2017

Co ze stacją krwiodawstwa w Chojnicach?

Dziś otrzymałem telefon, który może niepokoić. Podobno Rejonowe Centrum Krwiodawstwa ze Słupska zamierza zakończyć działalność Punktu Krwiodawstwa w Chojnicach na koniec 2017 r. W tej sprawie dziś rozmawiałem z Dyrektorem Leszkiem Bonną, szefem chojnickiego szpitala. Z pewnością to Pan Bonna będzie w stanie uzyskać pełną wiedzę odalszych zamiarach Rejonowego Centrum Krwiodawstwa. Z informacji jakie posiadam wynika, że do tego punktu przybywa dziennie kilkudziesięciu chojniczan, więc jego ewentualna likwidacja byłaby na pewno wielką stratą. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. 

Niestety nie miałem okazji być, już drugi raz z rzędu, na spotkaniu Rady Społecznej przy chojnickim szpitalu, ale staram się trzymać rękę na pulsie wokół tematów związanych z lecznictwem.