Chojnicka Rada Miejska od wielu już kadencji jest zaledwie przedmiotem w rękach układu władzy w Chojnicach, nie jest podmiotem polityki. Jest po prostu swoistą zabawką w rękach rządzących Chojnicami. Czasami staje się zasłoną dymną dla działań politycznych, dezinformacyjnych, albo po prostu ciałem dzięki któremu tej czy innej niecnej sprawie nadać odpowiednią rangę, na zasadzie "Rada Miejska w Chojnicach...".
W związku z tak tragiczną kondycją chojnickiej Rady Miejskiej warto bacznie obserwować wszelkie przejawy krytyki działań władzy wychodzące od poszczególnych radnych.
W obecnej kadencji jest tylko jeden radny, który w ogóle podnosi jakiś głos krytyki. Tym radnym jest Bartosz Bluma z PiS. Należało by się cieszyć, ale niestety Bartek Bluma prowadzi usilnie politykę krytyki przyziemnej. Koncentruje się na sprawach w zasadzie nieistotnych dla długofalowej polityki miejskiej, nie podejmuje też żadnych działań, które mogłyby naruszyć "resortową strukturę" miejskiej polityki, która czerpie z siłowników władzy. Bartek ma też poważną przywarę, nie podejmie nigdy, nawet istotnego tematu społecznego, który wskazałby jakiś krytyki PiS lub osoba, które nie trzyma linii posła Mrówczyńskiego. Bartek musi tak postępować, bo jest zależny od partyjnego barona powiatowego. Mnie zaś taka postawa radnego martwi.
Ostatnia krytyka Blumy w sprawie działań władzy ograniczyła się do 8 zarzutów: wzrastającego deficytu miejskiego; kolejnego przeszacowania władzy dla spodziewanych przychodów ze sprzedaży mienia; podwyżek opłat lokalnych i podatków (w tym śmieciowych); brak wsparcia do wymiany kotłów grzewczych; brak rozwoju i programu dróg osiedlowych; problemy z Kartą Dużej Rodziny; brak rozwoju budownictwa komunalnego. Powiemy tak - to raczej ważne sprawy. Niestety są to sprawy wynikające jedynie z powierzchownej krytyki i powierzchownej oceny działań władzy.
Warto więc zapytać opozycję i radnego Blumę - dlaczego nie zajmują się sprawami istotnymi: tzn. brakiem uchwały o konsultacjach społecznych; zasiadaniem w Radzie Miejskiej zastępcy szefa miejskiego ZGM; finansowaniem polityki przez lokalny biznes; kwestiami polityki grantowej; rozdętym finansowaniem Chojniczanki; działaniami radnego Szlangi jako przewodniczącego Rady Miejskiej (samodzielnie odpowiada na petycje obywatelskie); brakiem miejskich standardów dla corocznych raportów o stanie gminy.
Lista jest długa, problemów, które są nie tylko przyziemne, ale i konieczne do podjęcia aby przeciwdziałać negatywnym i długofalowym skutkom. Chojnicka opozycja w Radzie Miejskiej nie istnieje, a Bluma to jedyna osoba, która podejmuje krytykę, niestety z poziomu mentalności księgowo-urzędniczej, nadal nie dostrzegając szerszego obrazu Chojnic. Porażką PiSu w Radzie Miejskiej, jest to, że izoluje się od problemów które zgłasza społeczeństwo obywatelskie i starając się rzekomo ukierunkować na pragmatyczne podejście, świadomie, pomija istotne kwestie, które rzutują na wzmacnianie obozu władzy. Bluma nie sprawdził się w poprzedniej kadencji, kiedy był radnym i nie sprawdza się obecnie. Nie jest to przeciwnik, którego Burmistrz obawiałby się w jakikolwiek sposób. Jest to wymarzony przeciwnik dla obozu władzy - nie drąży, nie docieka, zadowala się powierzchownymi różnicami sald w rachunkach.
Istotnie należy się pochylić tutaj nad pytaniem, dlaczego radni chojnickiej opozycji nie wykorzystują w drodze kontroli władzy nawet narzędzi, które prawnie posiadają?
Przykładowo 1/4 składu Rady Miejskiej mogłaby (a przecież jest 6 radnych PiS na 21 radnych) złożyć wniosek o odwołanie Burmistrza. Doprowadzając, być może do referendum o odwołanie Burmistrza. Ale, takiego wniosku opozycja na miękkich nogach, nie ma odwagi postawić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz