Zdjęcie pochodzi ze strony: https://web.facebook.com/manipulatorchojnicki/?fref=ts
środa, 4 listopada 2015
wtorek, 3 listopada 2015
Inteligentne Chojnice
W bliskiej przyszłości, podejmiemy działania w celu prezentacji projektu, które będzie wdrażać przyszłe stowarzyszenie Kocham Chojnice, projekt będzie miał nazwę "Inteligentne Chojnice" i będzie bazował na doświadczeniach miast świata, które wdrożyły rozwinięte technologie w życie miasta, celem uzyskania jak najwyższej jakości życia mieszkańców poprzez rozwój komunikacji publicznej, poważne inwestycje w kapitał ludzki i społeczny oraz dzięki znacznemu wspomaganiu inicjatyw społecznych i obywatelskich, co zwiększy partycypację obywateli w życiu naszego miasta.
"Inteligentne Chojnice", bo kocham Chojnice!
Kumoterstwo chojnickie
Dziś bardzo smutny dzień nastał, bowiem otrzymałem z Urzędu Miejskiego odpowiedź, na moje zapytanie o współpracę Urzędu Miejskiego z Fundacją Fuhrmanna, której szefuje, jako prezes Mariusz Brunka, a w której zasiada także dr Przemysław Zientkowski (przewodniczący Rady Wydawniczej tej Fundacji), który jest zresztą pełnomocnikiem burmistrza ds. rozwoju i współpracy naukowej.
Znamienne jest to, że spotkania z nauką, które przykładowo prowadziło też w przeszłości Stowarzyszenie Arcana Historii i myśmy zapraszali na te spotkania wykładowców nauk społecznych, nie wiązały się z żadnym obciążeniem dla miasta czy też dla podatnika i większość z nich odbywała się też poza budynkami użyteczności publicznej, co tym bardziej nie rodziło kosztów. Z jaką praktyką mamy teraz do czynienia?
Mariusz Brunka kontrkandydat Finstera do fotela burmistrza Chojnic z 2014 r. (zresztą człowiek, którego promowałem), jako prezes Fundacji Fuhrmanna, podpisuje umowę ze swoim kolegą, który w niesławie opuścił Projekt Chojnicką Samorządność (PChS) i który jest między innymi przewodniczącym rady wydawniczej Fundacji Fuhrmanna i jednocześnie pełnomocnikiem burmistrza. Czyli wygląda to tak, że podpisują Panowie umowę sami ze sobą, pomiędzy sobą i dla swego interesu. Niestety wbrew temu, co Arseniusz Finster napisał do mnie (patrz kopia odpowiedzi poniżej), a napisał wpierw, że umowa z dnia 2 kwietnia 2015 r. pomiędzy Urzędem Miejskim, a Fundacją nie rodzi żadnych zobowiązań finansowych w umowie jest jasny zapis, że do obowiązków Miasta Chojnice należy pokrycie kosztów programu (paragraf 1, pkt. 4). Oprócz więc ewentualnych honorariów dla wykładowców, jak można wnioskować z umowy, Miasta Chojnice, pokryje niebawem także koszty wydania publikacji, gdyż w umowie mowa o "zwieńczeniu publikacją".
Na kpinę zakrawa fakt, że ta umowa nie była znana opinii publicznej i co więcej stawia to pod wielkim znakiem zapytani zarówno wiarygodność Mariusza Brunki, jako członka opozycji i jego działania w Radzie Miejskiej, jak i dra Przemysława Zientkowsiego, jako urzędnika. Mariusz Brunka w mojej opinii właśnie stracił jakąkolwiek legitymację do reprezentowania opozycji w Radzie Miejskiej, gdyż jego organizacja w sposób skryty czerpie korzyści ze współpracy z władzą, którą w przypadku tej umowy reprezentował Jego kolega występujący w imieniu Burmistrza Chojnic. Zastanówmy się bowiem, na jakich zasadach podchodzą do uzyskania pieniędzy publicznych na wykonywanie zadań publicznych inne organizacje w mieście? Otóż występują o granty, konkurując przed komisją o bardzo skromny budżet, dlaczego wobec Fundacji Fuhrmanna stosuje się takie właśnie umowy, które, jak z nich wynika niosą dla miasta koszty? Czy określona grupa osób, tworzy w Chojnicach monopol w sferze rozwoju kultury i promowania nauki, korzystając na zasadach koleżeństwa i znajomości z dostępu do finansów publicznych? Przecież Przemysław Zientkowski jest zarówno urzędnikiem miejskim, jak i przewodniczącym Rady Wydawniczej Fundacji. Czy w ten sposób buduje się dorobek naukowy dla jednej osoby i historie działalności jednej z fundacji w mieście? Na pewno jest to poważny konfliktów interesów.
Poniżej znajduje się kopia tej umowy.
Zaznaczam, że w tych okolicznościach Mariusz Brunka powinien złożyć mandat radnego, a Przemysław Zientkowski powinien zrezygnować z pracy w Urzędzie Miejskim. Jest to kompromitacja tego środowiska. Oczywiście na gruncie prawnym ma to też swoje dość poważne konsekwencje. Osobną sprawą jest kłamstwo przekazane mi na piśmie w odpowiedzi na moje pierwsze zapytanie o współpracę, którego dopuścił się burmistrz Chojnic informując mnie, że z umowy z Fundacją nie wynikają żadne zobowiązania finansowe, kiedy jednak...wynikają. Bardzo się zawodzę na Mariuszu Brunce, coraz bardziej...taką umową nie pochwalił się światu, ani On, ani Burmistrz, ani też dr Przemysław Zientkowski. Dlaczego? Bo wiedzą, że to jest jawne kumoterstwo! I jawność ich działań - czyli publikacja informacji o tej umowie i jej treści podważyła by wiarygodność ich działań, gdyż godzi w postulat przejrzystości działań władzy i postulat niezależności organizacji pozarządowych od władzy samorządowej. Do tego jeszcze, Finster próbował kłamać, abym nie drążył dalej tematu, przecież skłamał w pierwszej odpowiedzi do mnie. Jeśli w tak błahych sprawach dzieją się tak niegodne rzeczy, to co w rzeczywistości dzieje się w chojnickim ratuszu? To, co obserwujemy, to jest jeden wielki spektakl i manipulacja.
sobota, 31 października 2015
Przeciwko prywatyzacji
W 2011 r., wraz ze Stowarzyszeniem Wspólna Ziemia, Arcana Historii organizowały protest na Starym Rynku przeciwko prywatyzacji ostatniego publicznego (samorządowego) przedszkola, tj, PS nr 9.
Wtedy burmistrz Finster, nie chciał nas słuchać, co więcej krzyczał i zakłócał nasze legalne zgromadzenie, bo przybył na nie ze swoim nagłośnieniem w to samo miejsce i o tej samej porze.
Dziś pragnę Wam przypomnieć, to co przygotowałem na tamtejsze spotkanie z mieszkańcami. Poniżej znajduje się oryginalny i cały tekst, jaki przygotowałem na tamten protest. Wtedy Finster nie słuchał i odżegnywał nas od czci, obecnie jest obwnionym i przypuszczam,że będzie ukarany przez Regionalną Izbę Obrachunkową w Gdańsku.
Oto treść mojego tekstu, jaki przygotowałem na wystąpienie na Starym Rynku w 2011 roku:
Kwestia cedowania odpowiedzialności za funkcjonowanie chojnickich przedszkoli na sąsiednie samorządy.
Wtedy burmistrz Finster, nie chciał nas słuchać, co więcej krzyczał i zakłócał nasze legalne zgromadzenie, bo przybył na nie ze swoim nagłośnieniem w to samo miejsce i o tej samej porze.
Dziś pragnę Wam przypomnieć, to co przygotowałem na tamtejsze spotkanie z mieszkańcami. Poniżej znajduje się oryginalny i cały tekst, jaki przygotowałem na tamten protest. Wtedy Finster nie słuchał i odżegnywał nas od czci, obecnie jest obwnionym i przypuszczam,że będzie ukarany przez Regionalną Izbę Obrachunkową w Gdańsku.
Oto treść mojego tekstu, jaki przygotowałem na wystąpienie na Starym Rynku w 2011 roku:
Kwestia cedowania odpowiedzialności za funkcjonowanie chojnickich przedszkoli na sąsiednie samorządy.
Szanowni Państwo,
W swej wypowiedzi poddanej rygorowi czasu, przedstawię
Państwu historię i stan teraźniejszy prób cedowania odpowiedzialności za funkcjonowanie
chojnickich przedszkoli na sąsiednie samorządy. Żeby uniknąć nieporozumień już
na wstępie powiem, że takie działanie jest niemożliwie, a sam tytuł mego
wystąpienia jest tak skonstruowany aby obnażyć niemoc i nieporadność tych,
którzy chcieliby w Chojnicach sprywatyzować ostatnie samorządowe przedszkole. W
pierwszym rzędzie mam tutaj na myśli burmistrza i większą część członków Rady
Miejskiej Chojnic. Przedstawię brak możliwości prawnych przeprowadzenia
prywatyzacji ostatniej placówki, oraz brak możliwości cedowania
odpowiedzialności za określanie wartości dopłat do przedszkoli niepublicznych
na podstawie stawek funkcjonujących w „sąsiedniej” gminie. Ukażę ekonomiczny
imperatyw dążenia do prywatyzacji ze strony władz miasta przy braku możliwości
prawnych – tym samym wskażę proces naruszania prawa i tworzenia aktów prawa
miejscowego niezgodnych z aktami wyższego rzędu. Oficjalnie słyszymy, że
prywatyzacja jest podyktowana chęcią wcielania w życie idei prywatyzacji w
gminie i szukania oszczędności przy głoszeniu istnienia ku tej prywatyzacji
odpowiednich możliwości prawnych.
Aby nadać przejrzystość swemu wystąpieniu, wprowadziłem
odpowiednią systematykę tego co chcę Państwu przedstawić, i tak oto prezentuje
się plan mojego wystąpienia:
- Geneza
problemu – próby prywatyzacji przedszkola nr 9
- Moje
tezy
- Moje
diagnozy i analizy
- Moje
postulaty
Ad. 1. Przedszkole numer 9 próbowano już sprywatyzować w
roku 2007 wraz z pozostałymi przedszkolami samorządowymi. Sprzeciw pomysłowi
prywatyzacji wszystkich przedszkoli zgłosiła kurator oświaty Pani Anna Lis,
podstawą jej stanowiska sprzeciwiającego się prywatyzacji wszystkich
przedszkoli była ustawa o systemie oświaty, a konkretnie jej artykuł 59 ust.
1,2, i 2b. O ile w roku 2004 i 2011 punkt 1 wspomnianego artykułu nie uległ
zmianie, to już artykuł 2 uległ zmianie w międzyczasie i o ile brzmiał :
Szkoła, profil kształcenia ogólnozawodowego lub zawód, w jakim szkoła kształci,
a także placówka publiczna prowadzona przez jednostkę samorządu terytorialnego,
z zastrzeżeniem ust. 2a, mogą zostać
zlikwidowane po uzyskaniu pozytywnej opinii kuratora oświaty, a w
przypadku szkoły rolniczej także ministra właściwego do spraw rolnictwa, a
szkoła lub placówka publiczna prowadzona przez inną osobę prawną lub osobę
fizyczną - za zgodą organu, który udzielił zezwolenia na jej założenie. W
przypadku szkoły i placówki artystycznej jest wymagana pozytywna opinia
ministra właściwego do spraw kultury i ochrony dziedzictwa narodowego.
To teraz uzyskał brzmienie: Szkoła lub placówka publiczna prowadzona przez jednostkę samorządu
terytorialnego może zostać zlikwidowana po zasięgnięciu opinii organu
sprawującego nadzór pedagogiczny, a szkoła lub placówka publiczna prowadzona przez inną osobę prawną lub
fizyczną - za zgodą organu, który udzielił zezwolenia na jej założenie
Ten subtelny zapis w znowelizowanej ustawie daje, jak
mniemam, władzom Chojnic nadzieję, na możliwość prywatyzacji przedszkola, do
tego jeszcze wrócę. Przedszkole chciano sprywatyzować w 2007 roku, ale nie
zezwalało na to prawo, natomiast tak Pan Finster to wtedy komentował:
Jedno przedszkole publiczne, pięć niepublicznych, taki
system. Dlaczego taki? Ja z pełnym zrozumieniem odnoszę się do sytuacji, w
której w Chojnicach powinna być baza wymiarowania kosztów tych przedszkoli,
które będą u nas, ponieważ musimy sobie zdawać sprawę z tego, że baza
wymiarowania kosztów w innych miastach jest o wiele niższa. Dzisiaj jest tak,
że w Szczecinku, w Kościerzynie, w innych miastach finansowanie tych gmin
wynosi około 250 zł, u nas wynosi 400 zł. Wybór padł na Przedszkole nr 9 z
kilku powodów. Powód pierwszy – bo największe przedszkole. Powód drugi – bo są
tam oddziały integracyjne. Powód trzeci – jest to najdroższe przedszkole w
prowadzeniu. Dlatego zostawiamy największe i najbardziej skomplikowane.
Dziś jak wskazałem, są według włodarza inne uwarunkowania
prawne, tak o nich mówił na ostatniej sesji RM; Chcieliśmy zrobić wszystkie, sprywatyzować wszystkie placówki, ale
nie było zgody wówczas Ministerstwa Edukacji Narodowej i Kuratorium Oświaty,
wtedy był wymóg, że jedno przedszkole musi być publiczne. W tej chwili tego
wymogu nie ma, bo nie jest potrzebna zgoda Kuratorium, tylko jest potrzebna
opinia i te uwarunkowania zmieniły się całkiem niedawno, dlatego kończymy ten
proces.
Niestety w błędnej dedukcji urzędnicy, radni i burmistrz nie
dostrzegają, że po zasięgnięciu opinii Kurator nadal ma możliwość realnego
zablokowania prywatyzacji ostatniego przedszkola w gminie i zdając sobie sprawę
z obowiązków wynikających z ustawy o samorządzie gminnym i z ustawy o systemie
oświaty Kuratorzy w praktyce już blokują możliwość prywatyzacji ostatniego
przedszkola.
W Chojnicach w tym roku przemówiły względy ekonomiczne,
budżet pęka w szwach, płacić mają za to rodzice przedszkolaków. Wynika z tego,
że najpierw wyliczono miesięczny koszt bieżący w 2011 na jednego przedszkolaka
w PS – 9 na 591 zł (rok wcześniej – 566 zł). Gdy okazało się, że w ostatecznej
wersji projektu budżetu jest mniej pieniędzy na przedszkola, niż rok temu,
kwotę „obcięto” dla ps9 na 468 zł. O sytuacji alarmował wielokrotnie dyrektor Ziarno
z Urzędu Miejskiego. Godne uwagi jest
również wystąpienie Pana Dyrektora na wspólnym posiedzeniu Komisji Kultury i
Sportu oraz Komisji Edukacji z dnia 19.01.2011 r. Na tym posiedzeniu Pan
Dyrektor w pkt 3) porządku obrad wyjaśnił jak była obliczana dotacja.
Szczególnie ważny jest ten fragment wypowiedzi Pana Dyrektora, w którym
stwierdza on, iż „ustawa nic nie mówi o tym, że mamy teraz od tego [czyli
od wydatków bieżących – przyp. aut.] odliczać jakby te dochody, które
uzyskujemy od rodziców”. Następnie Pan Dyrektor oświadcza, że obliczona
przez przedszkole publiczne dotacja na 1 ucznia w 2011 r. wyniosła 591 zł i
„taki materiał został przekazany Pani Skarbnik” jako założenie do budżetu.
Wskazuje również, że uprzednio otrzymał „sygnały, że taka kwota jest
niemożliwa, bo musimy bilansować budżet i należy tą kwotę obciąć”. W
związku z tymi sygnałami Pan Dyrektor wskazał, że „należało podejmować
pewne próby [obcięcia kwoty – przyp. aut.] i takie próby podjęliśmy, chociaż ja
do końca nie wiem, czy one były właściwe i jak one się zakończą (…)”.
Proszę wreszcie zwrócić uwagę, że na przedmiotowym posiedzeniu Pan Dyrektor
wskazał, że kwota wydatków bieżących w wysokości 591 zł naliczona przez
przedszkole publiczne, która powinna stanowić podstawę naliczenia dotacji, była
jak najbardziej prawidłowo naliczona, zatem odliczenie wymienionych
w zarządzeniu wydatków na żywność oraz czesnego było pozbawione postawy
prawnej.
Oto tragizm sytuacji ekonomicznej ukazany w protokołach z
posiedzień komisji:
Trochę
więcej jak 350 zł. I teraz jest pytanie wobec tego, jeżeli 350 zł, no to są
skutki finansowe jakieś i to by była kwota ok. 300 tys. zł, tak z grubsza
licząc szacunkowo, które by jeszcze należało do tych dotacji dołożyć. No, ale
jest py-tanie skąd ją wziąć? Pozostawiam to na razie jakie pytanie otwarte.
Radny
Józef Skiba – czy w takim razie prowadzący te palcówki przedszkolne nie
będą podwyższać opłat za przedszkole?
p.Ziarno
– trudno mi powiedzieć.
Radny
Józef Skiba – a jeżeli nie, to czy to się nie dobije na jakości powiedzmy
wycho-wania, utrzymania tych dzieci w tych placówkach?
p.Ziarno
– trudno mi tutaj powiedzieć. No, na pewno jak są gorsze środki, no to na
pewno są gorsze możliwości. Natomiast na ile, to nie wiem.
Radny
Józef Skiba – czy my mamy jakieś prawo, czy moc ustalania górnej granicy
opłat dokonywanych przez rodziców? Bo np. prowadzący, gdy dostanie niższą kwotę
z miasta, to będzie mógł to odzyskać poprzez podniesienie opłaty, która
uiszczają rodzice.
p.Ziarno – takiej
możliwości nie mamy. My nie mamy możliwości wpływu
Sam burmistrz na jednym z posiedzeń
komisji przyznał, że nie ma możliwości prywatyzacji ostatniego przedszkola…
W Biskupcu w woj. Warmińsko –
mazurskim uniemożliwiono gminie prywatyzację przedszkola właśnie przez wzgląd
na nieodpowiednią interpretację przepisów ustawy o systemie oświaty konkretnie
zapisów w artykule 59.
Finster chciałby przerzucić
wyznaczanie wartości dopłat do przedszkoli niepublicznych na któreś z gminy
„sąsiedniej” oczywiście najlepiej to z najniższą wartością dopłaty, ale jest to
również prawnie niemożliwe, bo jeśli w sąsiedniej gminie wiejskiej Chojnice nie
ma przedszkola publicznego, to znaczy, że za sąsiednią gminę można traktować
każdą gminę w Polsce, bo ustawodawca nie definiuje to ma na myśli przez gminę
„sąsiednią”. Tym sposobem znaleźlibyśmy się w kuriozalnej sytuacji, której
zdaje się nikt jeszcze nie przemyślał.
Moje tezy są następujące:
- Zabrakło
pieniędzy w kasie miasta, należy wszelkimi sposobami choćby chwilowymi i
kosztem społecznym łatać braki.
- Dokonuje
się proces, który można nazwać finsteryzacją prawa – specyficzną formułą
interpretacji przepisów. Przykład:
Powstaje zatem uzasadnione pytanie – czemu w 2010 r. Pan
Burmistrz nie odliczył od wydatków bieżących czesnego rodziców a zrobił to w
2011 r.?
- Nie
należało sprzedawać nieruchomości w procesie prywatyzowania przedszkoli, a
jedynie je dzierżawić
Oto
potwierdzenie:
Anna Lis (kurator oświaty 2007) wyraziła
zgodę na likwidację pięciu z nich i pozostawienie PS 9 jako publicznego. Wniosła
uwagę, że „Będzie to warunkiem ustalenia dotacji z budżetu miasta na koszty
utrzymania 1 dziecka i naliczenie budżetów pozostałym przedszkolom
niepublicznym. (…) Propozycja prowadzenia przedszkoli niepublicznych w
pierwszej kolejności zostanie przedstawiona dotychczasowemu personelowi wraz z
bezpłatnym użytkowaniem dotychczasowych obiektów.” – kurator sugerowała
też bezpłatne użytkowanie obiektów, a miasto obiekty sprzedało…
- Nie
ma warunków prawnych, które umożliwiałyby prywatyzację ostatniego przedszkola
jest to sprzeczne z postanowieniami ustawodawcy.
- Nie
ma podstaw prawnych do dowolnego interpretowania pojęcia koszty bieżace.I
tutaj słusznie Panie dyrektorki zauważyły czynnik ekonomiczny jako ten
który był podstawą działania ratusza z naruszeniem prawa i tak pisały:
Działanie takie uważamy za nieuprawnione, ponieważ
ustawa o systemie oświaty wprowadza sztywne kryteria obliczania dotacji, wśród
których nie ma możliwości ich obniżania z uwagi na kryterium ekonomiczne
udzielającego dotacji.
- Rada
Miejska podejmie uchwałę o prywatyzacji co doprowadzi do zaostrzenia
konfliktu i do przewlekłych problemów natury prawnej związanych z
określaniem dopłat do przedszkoli niepublicznych. Będzie to na rękę
rządzącym Chojnicami.
- Prawo
uniemożliwia likwidację ostatniej publicznej placówki.
- Chęć
prywatyzacji przedszkola to również wyraz braku braku odpowiedzialności za
samorząd.
- przedszkolom niepublicznym udziela się
najniższego możliwego i ustawowo dopuszczalnego dofinansowania, które i
tak okazuje się być zaniżone – przykład orzeczenia WSA i sprawa
definiowania tzw. kosztów bieżących.
- Mamy paradoksalną sytuację w której,
przedszkolanki ze sprywatyzowanych przedszkoli sądują się z Urzędem Miasto
o wartość kwoty bazowej (czyli tej obliczanej dla PS9)
- Burmistrz stosuje instrumentalne metody w
dyskursie publicznym i dostosowuje prawdy do swoich racji. Przykładem
niech będzie ta wypowiedź:
- Kilka razy Arseniusz
Finster narzekał na to, że właścicielki niepublicznych przedszkoli,
wbrew jego radom, utworzyły holding, razem działają. „Można założyć się, że
jak podniosą opłatę stałą, to o tyle samo. Czyli jest podzielony rynek, nie ma
konkurencji cenowej pomiędzy przedszkolami. (…) Nie może być tak, że mamy
sprywatyzowane przedszkola i mówią one jednym głosem. One muszą ze sobą
konkurować. Zrobię wszystko, aby rozbić ten układ, ten holding.” –
stwierdził burmistrz.
Dziś burmistrz Finster twierdzi,
że nie ma mowy o żadnych zmowach cenowych i ślepo każe wierzyć w wolny rynek,
prawda taka, że nie ma pieniędzy w budżecie miasta i cały powód zmiany zdania
przez burmistrza.
A to inny przykład
koniunkturalnego stanowiska burmistrza:
Burmistrz Arseniusz Finster na tej sesji
uzasadniał decyzję, posiłkując się argumentami z uzasadnienia postanowienia
Kurator Oświaty z 13.03.2007 r.: - Jedno przedszkole publiczne, pięć
niepublicznych, taki system. Dlaczego taki? Ja z pełnym zrozumieniem odnoszę
się do sytuacji, w której w Chojnicach powinna być baza wymiarowania kosztów
tych przedszkoli, które będą u nas, ponieważ musimy sobie zdawać sprawę z tego,
że baza wymiarowania kosztów w innych miastach jest o wiele niższa. Dzisiaj
jest tak, że w Szczecinku, w Kościerzynie, w innych miastach finansowanie tych
gmin wynosi około 250 zł, u nas wynosi 400 zł. Wybór padł na Przedszkole nr 9 z
kilku powodów. Powód pierwszy – bo największe przedszkole. Powód drugi – bo są
tam oddziały integracyjne. Powód trzeci – jest to najdroższe przedszkole w
prowadzeniu. Dlatego zostawiamy największe i najbardziej skomplikowane.
- Forma
stosowanego przez burmistrza nacisku na przedszkolanki, stanowi formę
pewnego szantażu politycznego, otóż w mediach pojawiała się w lutym taka
wypowiedź burmistrza:
- Mamy ustną opinię RIO w Gdańsku, że nasz sposób
naliczania dotacji jest prawidłowy. Jeśli przegramy sprawę w sądzie, to wyrównamy
te brakujące 73 złote do kwoty, która uwzględniałaby w podstawie opłatę stałą.
Mamy w budżecie takie rezerwy. Sądzę jednak, że te panie nie byłyby na tyle
pazerne, żeby naliczały nam odsetki.” – powiedział burmistrz Arseniusz
Finster. – luty 2011-09-10
A potem: Nie mam najmniejszych wątpliwości, że za okres
wrzesień – grudzień 2009 wystawimy decyzje administracyjne, jeżeli wyniki
kontroli UM wykażą, że dotacje zostały wydane niezgodnie z przeznaczeniem lub
nie wydatkowano ich wcale. Zażądamy wtedy ich zwrotu.” - mówi Wajlonis dnia 25.02.2011
Dziś znamy wynik z WSA, o
dopłatach nie ma mowy, o wywiązywaniu się z wypowiadanych słów też, natomiast w
międzyczasie były groźby urzędu po kontroli w przedszkolach o zwrotach części
dopłat które UM wpłaca przedszkolom niepublicznym.
13. Rada Miejska nie spełnia
nałożonej na nią roli organu uchwałodawczego, zaczyna się wydawać, że to
Arseniusz Finster zgromadził w swoim ręku pełnię władzy tak uchwałodawczej jak
i wykonawczej. Czy to jest normalne?
Oto przykład:
Andrzej Mielke. Nie miał on jednak pytań,
gdyż wygłosił jedynie oświadczenie, że „burmistrz przejawił należną i
roztropną troskę o budżet miasta zgodny z prawem.”
14. Przypadki specjalne dotyczące
prywatyzacji przedszkoli może stanowić przykład gminy Cewice – nie mieli
swojego przedszkola samorządowego, ktoś założył prywatne, jako podstawę dotacji
zaczęto brać wartość dopłat do publicznego z sąsiedniej gminy, po czasie
stworzono swoje przedszkole samorządowe, bo chciano mieć jakikolwiek wpływ na
wartość dopłat do przedszkoli prywatnych.
Postulaty:
- Powołanie
społecznej Komisji ds. wyjaśnienia przyczyn i sensowności zgłaszanej
prywatyzacji.
- wprowadzenie
natychmiastowych oszczędności w wydatkach UM, poza przedszkolami.
Rzeczowo
- Geneza
prywatyzacji
- Przepisy
artykułu 59 ustawy o systemie oświaty oraz o samorządzie gminnym, wyrok
Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego
- Sprawa
Biskupca, gdzie właśnie artykuł 59 zaważył na decyzji wojewody o uchyleniu
uchwały, co więcej, tam jest już jasno – po skierowaniu przez gminę sprawy
do WSA, że nie ma możliwości przeprowadzenia prywatyzacji ostatniego
przedszkola.
- Wątpliwości
budzi treść obu uchwał o prywatyzacji przedszkoli w roku 2007. W każdej z
tych uchwał w paragrafie numer dwa, widnieje podobny zapis, który nie
uwzględnia zapisów ustawy o systemie oświaty, konkretnie artykułu 59 tej
ustawy choć jednocześnie podaje się, że artykuł ten stanowi podstawę
prawną podjęcia uchwały o prywatyzacji.
I tak mamy zapis w paragrafie
numer 2, który mówi:
W pierwszej z uchwał z 26 lutego:
W przypadku likwidacji w/w
przedszkoli zapewnić dzieciom dotychczas do nich uczęszczającym oraz innym,
możliwość korzystania z przedszkoli
niepublicznych oraz z oddziałów zerowych w szkołach publicznych. TAKI jest
zapis, kiedy ustawodawca jasno mówił i mówi, że nauka musi być kontynuowana w
jednostkach tego samego typu . Oto pełen zapis z artykułu 59,: Szkoła publiczna, z
zastrzeżeniem ust. 1a i 2, może być zlikwidowana z końcem roku szkolnego przez
organ prowadzący szkołę, po zapewnieniu przez ten organ uczniom możliwości
kontynuowania nauki w innej szkole publicznej tego samego typu - stan prawny na rok 2007.
W poprawionej uchwale RM o prywatyzacji czytamy w nieco
zmienionym paragrafie 2:
„Zapewnić dzieciom dotychczas do nich uczęszaczajacym oraz
innym, możliwość korzystania z przedszkoli niepublicznych oraz oddziałów
zerowych w szkole publicznej” – stan prawny od lutego do kwietnia nie zmienił
się i nadal ustawodawca ustawą o systemie oświaty mówił: Szkoła publiczna, z
zastrzeżeniem ust. 1a i 2, może być zlikwidowana z końcem roku szkolnego przez
organ prowadzący szkołę, po zapewnieniu przez ten organ uczniom możliwości
kontynuowania nauki w innej szkole publicznej tego samego typu.
Obecnie zapis artykułu 59 brzmi dosłownie:
Art. 59.
1.
Szkoła publiczna, z
zastrzeżeniem ust. 1a i 2, może być zlikwidowana z końcem roku szkolnego przez organ prowadzący szkołę,
po zapewnieniu przez ten organ uczniom możliwości
kontynuowania nauki w innej szkole publicznej tego
samego typu, a także odpowiednio o tym samym lub zbliżonym profilu kształcenia ogólnozawodowego
albo kształcącej w tym samym lub zbliżonym zawodzie. Organ prowadzący jest
obowiązany, co najmniej na 6 miesięcy przed terminem likwidacji, zawiadomić o
zamiarze likwidacji szkoły: rodziców uczniów (w przypadku
szkoły dla dorosłych - uczniów), właściwego kuratora oświaty oraz
organ wykonawczy jednostki samorządu terytorialnego właściwej do prowadzenia szkół danego typu.


1a. Szkoła w zakładzie poprawczym lub
schronisku dla nieletnich oraz szkoła przy zakładzie karnym lub areszcie
śledczym może być zlikwidowana w każdym czasie, po zapewnieniu uczniom możliwości
kontynuowania nauki w innej szkole.
2.
Szkoła lub placówka publiczna
prowadzona przez jednostkę samorządu terytorialnego może zostać zlikwidowana po
zasięgnięciu opinii organu sprawującego nadzór pedagogiczny, a szkoła lub placówka publiczna
prowadzona przez inną osobę prawną lub fizyczną - za zgodą organu, który
udzielił zezwolenia na jej założenie.

2a. (uchylony).
3.
Dokumentację zlikwidowanej szkoły publicznej
przekazuje się organowi prowadzącemu szkołę,
z wyjątkiem dokumentacji przebiegu nauczania, którą przekazuje się organowi
sprawującemu nadzór pedagogiczny, w terminie jednego miesiąca od dnia
zakończenia likwidacji.

4. Dokumentację zlikwidowanej szkoły lub placówki publicznej
prowadzonej przez osobę prawną lub fizyczną przekazuje się właściwemu organowi
jednostki samorządu terytorialnego, o którym mowa w art. 58 ust. 3.
5. Przepisy ust. 1-4 stosuje się
odpowiednio do placówek publicznych, z
wyjątkiem warunku o likwidacji z końcem roku szkolnego.
6. Przepisy ust. 1-5 i art. 58 stosuje się
odpowiednio w przypadku przekształcenia szkoły lub placówki.
7.
Organ prowadzący szkołę lub placówkę
może przenieść kształcenie w określonym zawodzie z tej szkoły lub placówki do innej szkoły tego samego typu
lub innej placówki tego samego rodzaju
prowadzonej przez ten organ, po zawiadomieniu,
co najmniej na 6 miesięcy przed terminem przeniesienia, kuratora oświaty i rodziców uczniów, a w przypadku
szkoły dla dorosłych - uczniów.

8. Przepisów ust. 1-5 nie stosuje się w
razie przekazania przez jednostkę samorządu terytorialnego prowadzenia szkoły lub placówki publicznej osobie
prawnej niebędącej jednostką samorządu terytorialnego lub osobie fizycznej.
9. Przekazanie, o którym mowa w ust. 8,
jest równoznaczne z likwidacją dotychczasowej formy organizacyjno-prawnej szkoły lub placówki, w rozumieniu
przepisów ustawy z dnia 30 czerwca 2005 r. o
finansach publicznych.
TYTUŁEM PODSUMOWANIA:
Z
protokołu z sesji z 17.08.2011,
Finster mówi:
Chcieliśmy zrobić
wszystkie, sprywatyzować wszystkie placówki, ale nie było zgody wówczas
Ministerstwa Edukacji Narodowej i Kuratorium Oświaty, wtedy był wymóg, że jedno
przedszkole musi być publiczne. W tej chwili tego wymogu nie ma, bo nie jest
potrzebna zgoda Kuratorium, tylko jest potrzebna opinia i te uwarunkowania
zmieniły się całkiem niedawno, dlatego kończymy ten proces. – jest to nieprawda w obliczy nie
zmienionego (nie znowelizowanego przepisu ustawy o systemie oświaty, konkretnie
mowa o art. 59, ale też i o niezmienionych kompetencjach Kuratora Oświaty w
zakresie przedmiotowego opiniowania takich spraw). Czyli opinia jest na
podstawie wydanego postanowienia Kuratora Oświaty wiążąca, jaka była w roku
2007 każdy już wie – pozostawić przedszkole samorządowe nr 9!
- artykuł 7 punkt 1, ustawy o
samorządzie gminnym mówi jasno, że
Zaspokajanie zbiorowych potrzeb wspólnoty należy do zadań własnych gminy.
W
szczególności zadania własne obejmują sprawy: i tutaj czytamy podpunkt 8:
-
edukacja publiczna
„Rada Przedszkola.
Jako rodzice dzieci Przedszkola
Samorządowego Nr 2 „Bajka” pragniemy wyrazić swój głęboki niepokój w związku z
przedstawionymi nam przez Pana Burmistrza planami prywatyzacji przedszkoli
Chojnickich. Sądzimy, że podobnie jak i nam leży Panu na sercu przyszłość
miasta, ale uderza Pan swoimi poczynaniami w jej podstawy — odbierając naszym
dzieciom szansę na prawidłowy rozwój w odpowiednio do tego przygotowanych
placówkach pod okiem wykwalifikowanej kadry nauczycielskiej. W dodatku
zaskakuje nas Pan tym projektem, nie dając nam możliwości wyrażenia swej
opinii. Przed podjęciem tak ważnej dla społeczności miasta i okolic decyzji
należy przecież przeprowadzić szeroką dyskusję publiczną, która umożliwia wybór
najlepszego rozwiązania. Zwracając się z apelem o rozpoczęcie właściwych
konsultacji społecznych, przedstawiamy swoje stanowisko.
1)
Wbrew
wstępnym zapewnieniom Pana Burmistrza uważamy, że prywatyzacja przedszkoli spowoduje
na pewno znaczny wzrost opłaty za pobyt dziecka w przedszkolu, czego
konsekwencją będzie rezygnacja z tej formy opieki nad dzieckiem przez rodziny o
niskich zarobkach. Przy prorodzinnej polityce rządu RP i tendencji równania do
standardów europejskich krok Rady Miejskiej będzie prawdziwym anachronizmem.
Zgodnie z ust. 5 art. 5
„Ustawy o systemie oświaty” zakładanie i prowadzenie publicznych przedszkoli
należy do zadań gmin. Przedszkola takie prowadzą rekrutację dzieci w oparciu
o zasadę powszechnej dostępności. Ta zasada będzie złamana w przypadku, gdy wszystkie chojnickie przedszkola ulegną przekształceniu, a obserwując dotychczasowe działania władz naszego miasta takie rozwiązanie „problemu” jest niestety realne. Nas nie stać na drogie, prywatne przedszkola!
o zasadę powszechnej dostępności. Ta zasada będzie złamana w przypadku, gdy wszystkie chojnickie przedszkola ulegną przekształceniu, a obserwując dotychczasowe działania władz naszego miasta takie rozwiązanie „problemu” jest niestety realne. Nas nie stać na drogie, prywatne przedszkola!
2)
Obawiamy
się również, że skutkiem prywatyzacji będzie rezygnacja z wykwalifikowanej, doświadczonej
i kompetentnej, ale z punktu widzenia ekonomii i wolnego rynku nieopłacalnej
(za drogiej), kadry nauczycielskiej i zatrudnienie osób przypadkowych.
Pociągnie to za sobą także redukcję etatów kadry pomocniczej — woźnych i tym
samym zagrozi bezpieczeństwu naszych pociech. Prześladuje nas wizja
przedszkola, w którym jedna opiekunka pracując przez 8 godzin z 40
podopiecznymi stara się nad nimi zapanować i uchronić przed niebezpieczeństwem.
A gdzie proces dydaktyczny, troska o rozwój emocjonalny wychowanków, indywidualizacja pracy z dzieckiem niepełnosprawnym, nadpobudliwym, czy chociażby nieśmiałym?! Niemożliwe staną się wycieczki do lasu lub do parku, wyjścia do kina itp., przedsięwzięcia tak dobrze nam znane z pobytu naszych dzieci w „Bajce”.
A gdzie proces dydaktyczny, troska o rozwój emocjonalny wychowanków, indywidualizacja pracy z dzieckiem niepełnosprawnym, nadpobudliwym, czy chociażby nieśmiałym?! Niemożliwe staną się wycieczki do lasu lub do parku, wyjścia do kina itp., przedsięwzięcia tak dobrze nam znane z pobytu naszych dzieci w „Bajce”.
Z listu, który otrzymaliśmy od Pana,
wnioskujemy, że celem Pańskich działań ma być stworzenie między innymi
konkurencji wśród chojnickich przedszkoli przez powołanie do życia takiej placówki,
która podjęłaby się świadczenia usług nowych, na przykład opieki popołudniowej
lub weekendowej, zgodnie z oczekiwaniami społecznymi. Jesteśmy przekonani, że
istniejące już przedszkola publiczne także są w stanie taką ofertę przygotować.
Sądzimy, że władzom miasta nie chodzi o stworzenie „Całodobowej przechowalni
dla dzieci”, ale zapewnienie najmłodszym obywatelom szczęśliwego dzieciństwa.
Panie Burmistrzu! W ostatnich wyborach
obdarzyliśmy Pana zaufaniem, po raz kolejny wierząc, że okaże się Pan dobrym
gospodarzem. Oczekujemy więc, że podejmie Pan dyskusję społeczną na temat
przyszłości chojnickich przedszkoli i nie zlekceważy naszych opinii. Apelujemy
o ustalenie terminu spotkania z rodzicami dzieci wszystkich przedszkoli i
dokładne przedstawienie stanowiska władz w tym konflikcie oraz powstrzymanie
się od rozwiązań prawnych do czasu konsultacji
z wszystkimi zainteresowanymi stronami.
z wszystkimi zainteresowanymi stronami.
Jesteśmy przekonani, że w tych rozgrywkach
ekonomicznych zwycięży jednak dobro dzieci.
W załączeniu przesyłamy listę z podpisami
rodziców popierających nasz protest.”
Wycinek z odpowiedzi Finstera:
Następnie autorzy listu mówią o ustawie art.5 zakładanie i prowadzenie publicznych przedszkoli należy
do zadań gminy. Tak, to prawda.
piątek, 30 października 2015
Chojnice w ruinie?
Chojnice są zdegradowanym ekonomicznie miastem?
Wystarczy przyjrzeć się tej liście do której link zamieszczam, by jednak znaleźć pewne analogie z innymi miejscowościami na przedstawionej przez "Gazetę Wyborczą" w atmosferze skandalu listę zdegradowanych ekonomicznie miejscowości w Polsce (zdegradowane ekonomicznie miejscowości):
Województwo pomorskie
Borzytuchom, Brusy, Bytów, Cewice, Chojnice, Czarna Dąbrówka, Czarne, Czersk, Człuchów, Damnica, Debrzno, Dębnica Kaszubska, Dzierzgoń, Główczyce, Gniew, Kępice, Kobylnica, Koczała, Kołczygłowy, Konarzyny, Krynica Morska, Kwidzyn, Lębork, Lichnowy, Lipnica, Łeba, Malbork, Miastko, Mikołajki Pomorskie, Miłoradz, Morzeszczyn, Nowy Dwór Gdański, Nowy Staw, Nowa Wieś Lęborska, Ostaszewo, Parchowo, Pelplin, Potęgowo, Prabuty, Przechlewo, Ryjewo, Rzeczenica, Sadlinki, Słupsk, Smołdzino, Stare Pole, Stary Dzierzgoń, Stary Targ, Stegna, Studzienice, Sztum, Sztutowo, Subkowy, Tczew, Trzebielino, Tuchomie, Ustka, Wicko,
Borzytuchom, Brusy, Bytów, Cewice, Chojnice, Czarna Dąbrówka, Czarne, Czersk, Człuchów, Damnica, Debrzno, Dębnica Kaszubska, Dzierzgoń, Główczyce, Gniew, Kępice, Kobylnica, Koczała, Kołczygłowy, Konarzyny, Krynica Morska, Kwidzyn, Lębork, Lichnowy, Lipnica, Łeba, Malbork, Miastko, Mikołajki Pomorskie, Miłoradz, Morzeszczyn, Nowy Dwór Gdański, Nowy Staw, Nowa Wieś Lęborska, Ostaszewo, Parchowo, Pelplin, Potęgowo, Prabuty, Przechlewo, Ryjewo, Rzeczenica, Sadlinki, Słupsk, Smołdzino, Stare Pole, Stary Dzierzgoń, Stary Targ, Stegna, Studzienice, Sztum, Sztutowo, Subkowy, Tczew, Trzebielino, Tuchomie, Ustka, Wicko,
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114884,19115345,pis-ma-liste-polski-w-ruinie-sprawdz-czy-jest-na-niej-twoje.html#Czolka3Img
W tym kontekście pytam władze miasta, o te rzekome sukcesy gospodarcze naszego miasta i naszej wspólnoty?
Sztandarowe kłamstwa?
Wracam do tematu, który rozpalił nas na przełomie sierpnia i września tego roku. Pamiętacie zapewne sprawę repliki sztandaru 1 batalionu strzelców? Nie będę wracał do kwestii, tego w jaki sposób replika znalazła się w Chojnicach, bo to gorszący temat i licho mi się o nim pisze. O sprawie sztandaru napisałem już kilka postów, tutaj można sobie o sprawie przypomnieć: http://polityka-chojnice.blogspot.com/search?q=sztandar .
Skupię się nad inną sprawą, podniesioną dziś zresztą na konferencji prasowej przez burmistrza Chojnic, Areseniusza Finstera, który powiedział tak:
"[...] nasz sztandar miał i ma wymiar 100x100 [...]" - chodzi oczywiście o centymetry- moja uwaga.
Materiał video tutaj, od 19.51 min, https://www.youtube.com/watch?v=r7NY3wIoFLs , materiał z www.chojnice.tv.
Otóż według mnie, jest inaczej. Miasto najpierw, współpracując ze Stowarzyszeniem Pamięci Rodzinnej z Milanówka, zamówiło sztandar o wymiarach 65x65 cm, który nie odpowiadał prawdziwym wymiarom (popełniono błąd, gdyż powinien mieć on 100x100cm), i ten zamówiony sztandar, który był zresztą poświęcony, jak informowali redaktorzy portalu www.chojnice.com w dniu 25 sierpnia: http://www.chojnice.com/galeria/kategoria/Sztandar-powroci-gdzie-jego-miejsce. , miał trafić do Chojnic, był zresztą odebrany w firmie Haftina, taki właśnie sztandar o wymiarach 65x65 cm. Proszę zerknąć na kilka poniższych zdjęć z portalu chojnice.com, gdzie wyraźnie widać, że sztandar, jaki odebrało z upoważnienia burmistrza Chojnic Stowarzyszenie z Milanówka, nie miał 100x100 cm:
Zdjęcia repliki sztandaru 1 batalionu strzelców o wymiarach 65x65 cm:
Dziś (30.10.2015 r. ) burmistrz Finster, stwierdza, że miasto zawsze miało sztandar 100x100 cm. Jest to ciekawe, bo miasto w dniu 1 września 2015 r. odpowiedziało na moje zapytanie o kopię umowy na wykonanie sztandaru w ten sposób, że otrzymałem tę kopię i Miasto Chojnice zawarło umowę z firmą Haftina z Piotrkowa Trybunalskiego umowę na wykonanie sztandaru o wymiarach 65x65 cm. W związku z tym powstaje pytanie, co stało się z tamtym sztandarem (65x65) i umową na jego wykonanie? I skąd wziął się sztandar 100x100 cm i kto za niego zapłacił?
Kopię umowy zamieszczam poniżej, tam wyraźnie wskazane, że miasto zamówiło sztandar 65x65 cm. Przed uzyskaniem tej wiedzy z ratusza, nie wiedziałem jeszcze na pewno, jakich wymiarów zamówiono replikę sztandaru, jednak ze zdjęć z chojnice.com, wiedziałem już na pewno, że pomylono wymiary, bowiem na zdjęciach jest widoczny sztandar o wymiarach "kawaleryjskich", które nie były wymiarami oryginału.
Odpowiedź Miasta na moje zapytanie i kopia umowy pomiędzy Urzędem Miejskim w Chojnicach, a firmą Haftina:
Co więcej, proszę się przyjrzeć zdjęciu sztandaru, który rzeczywiście "przeszedł w ręce miasta" w sobotę dnia 5 września 2015 r. Zdjęcia zamieszczam z portalu chojnice24.pl, spod tego adresu: http://chojnice24.pl/artykul/21078/replika-sztandaru-i-batalionu-strzelcow-w-chojnicach/, autorem tych zdjęć jest (aw). Wizualnie już widać, że sztandary prezentowane w mediach, to nie są dwa i te same sztandary. Ciekawe tylko, co się stało z tym sztandarem, który ma wymiar 65x65cm. W związku z zaistniałą sytuacją wysłałem dziś do Urzędu Miejskiego w Chojnicach zapytanie o to, na jakiej podstawie Urząd Miejski zakupił sztandar 1 batalionu strzelców o wymiarach 100x100 cm, skoro Umowa o wykonanie sztandaru podpisana z Haftiną przez burmistrza Chojnic w dniu 1 lipca wskazywała wyraźnie, że wymiar sztandaru ma mieć 65x65 cm. Powstaje zatem pytanie, czy burmistrz Finster okłamuje społeczeństwo i opinię publiczną w tak błahej sprawie, jak ta mówiąc, że : "nasz sztandar miał i ma 100x100"?
Oto lista moich pytań, jakie w drodze pytania o informację publiczną wysłałem dziś do Urzędu Miejskiego w Chojnicach:
- na jakiej podstawie Miasto Chojnice jest w posiadaniu repliki sztandaru o wymiarach 100x100 cm, skoro Miasto Chojnice zamówiło w dniu 1 lipca 2015 r. w firmie Haftina według umowy podpisanej w dniu 1 lipca 2015 r. sztandar o wymiarach 65x65 cm?
- czy firma Haftina z Piotrkowa Trybunalskiego wywiązała się z umowy i dostarczyła Miastu Chojnice sztandar o wymiarach 65x65 cm?
- kto dostarczył i wykonał sztandar o wymiarach 100x100 cm i jakie były koszta wykonania tego sztandaru?
Pytam po raz kolejny, co się stało z tym zamówionym wcześniej "proporczykiem"? Jeśli otrzymam odpowiedź od Miasta, to na pewno wreszcie wyjaśnimy sprawę do końca, bo ktoś tutaj chce nas "zrobić w konia" ;) Burmistrzowi Finsterowi, nie wierzę w ani jedno słowo, jakie wypowiada publicznie, dlatego zobaczymy, jak poradzą sobie w ratuszu z moją weryfikacją tej wstydliwej dla nich sprawy.
Zdjęcie drugiej repliki sztandaru 1 batalionu strzelców o wymiarach 100x100 cm.
Zdjęcie drugiej repliki sztandaru 1 batalionu strzelców o wymiarach 100x100 cm.
Palący problem
Chojnice, pozostają na w wielu obszarach w ogonie rozwoju cywilizacyjnego. Nie będę obarczał tutaj, tylko i wyłącznie władz miejskich odpowiedzialnością za tę sytuację, ale wytknę tylko, że w nawyku mają tworzenie spektaklu, który przeczy faktom. Chojnice są miastem zapóźnionym. Nie myślę tutaj, tylko o sprawach gospodarczych, czy społecznych, ale i o kwestii źródeł uzyskiwania energii przez mieszkańców.
Szczególnie rzuca się w oczy dynamika podejmowanych rozwiązań, poszukiwanie nowych form pozyskiwania energii, jak i umiejętność przystępowania do programów pomocowych/dofinansowań, jakie podejmują sąsiednie samorządy. Na myśli mam szczególnie Kościerzynę i Człuchów. Wiele się mówi o zanieczyszczeniu powietrza w Kościerzynie i być może, to właśnie pchnęło tamten samorząd i mieszkańców do szerokiego udziału w różnych projektach, które mają umożliwić mieszkańcom pozyskiwanie dofinansowań na instalacje umożliwiające korzystanie z alternatywnych źródeł energii. W Chojnicach w tej mierze niestety, nie podjęto żadnych działań o których dowiedziałaby się opinia publiczna.
Zaznaczyć należy w tym kontekście, że znaczna część obszaru miasta, to osiedla domków jednorodzinnych, bądź innych lokali mieszkalnych, które opalane są w sposób indywidualny, często z pominięciem najbardziej podstawowej troski o środowisko i sąsiadów. Skala zaczadzenia na osiedlach, takich, jak Kolejarz-Prochowa, czy też na tzw. górach bytowskich jest przerażająca. Jeśli nie podejmiemy działań, które mogłyby pomóc mieszkańcom w stopniowym przechodzeniu na ogrzewanie alternatywne (solary, gaz, prąd), to wkrótce staniemy się głównymi trucicielami Pomorza. Korzystamy z dobrodziejstw wynikających z bliskości Parku Narodowego "Bory Tucholskie", ale równocześnie nie dajemy nic od siebie w zamian. Zanieczyszczamy środowisko na skalę masową, nie tylko w okresie grzewczym, ale i poza nim, bo masa domostw podgrzewa wodę poprzez rozpalanie w piecach centralnego ogrzewania, nawet latem, co należy całkowicie wyeliminować.
Należy chyba, poważnie zacząć się rozglądać za projektami, które umożliwią nam zmianę sytuacji. W tej kwestii udział samorządu i władz miasta jest bezcenny.
czwartek, 29 października 2015
Jak budować opozycję w mieście?
Wielokrotnie udało się Arseniuszowi Finsterowi w ten, czy inny sposób wygrywać ludzi na opozycji. Wygrywał ich też przeciwko sobie, a swymi posunięciami skłócał ludzi, którzy dotąd darzyli się wzajemnie głębokim szacunkiem. Częstokroć wykorzystując, chwilowe, złe położenie czy inne sytuacje życiowe, był w stanie rozbijać opozycję. Innym razem udawało się to, dzięki polityce obietnic, a jeszcze innym sposobem były kwestie relacji na linii pracodawca-członek opozycji.
W związku z tym, po latach obserwacji, jestem przekonany, że z opozycji należy wykluczyć, dla ich dobra, ludzi, którzy w ten czy inny sposób są związani z władzą. Czy to przez stosunek pracy, czy też przez relacje rodzinne, biznesowe, itd. Krąg osób, które pozostaną na placu boju będzie skromny, ale tylko bardzo mobilna, dynamiczna i zdeterminowana grupa, będzie w stanie wykończyć w mieście, to co udalo się dzięki wystawieniu przeciwko Finsterowi jednego kandydata na burmistrza. W ten sposób odebraliśmy ponad 30% głosów,ale zabrakło konsekwencji i całkowicie położono kampanię wyborczą, a Finster wykorzystał cały repertuar o jakim wspomniałem wyżej.
Nie da się więc budować opozycji w oparciu o ludzi, których byt jest faktycznie uzależniony od Arseniusza Finstera. Szanuję tych ludzi, ale są oni uwikłani do tego stopnia w relację z Finsterem, że o współpracy nie może być mowy.
W tym kontekście wspomnieć trzeba, co się stało po roku od ostatnich wyborów. Dziś w Radzie Miejskiej w opozycji jest jedna osoba, jest to Marzenna Osowicka. Mariusz Brunka stał się takim odpowiednikiem augustowskiego Stańczyka, który niby to gani, niby wspiera, ale generalnie Jego działalność sprowadza się do diatryby "dowcipu i riposty" . Ideał tzw. "konstruktywnej" opozycji, która czasami zapomina głosować. Poza tym, Mariusz Brunka w sposób wyraźny odsunął się od PiS, zaraz po wyborach, pomimo tego, że osobiście swój wynika w jakiejś mierze zawdzięcza sojuszowi PChS-PiS w czasie kampanii wyborczej.
Opozycja, wkrótce, odzyska dawną dynamikę. Będzie jednak składała się głównie z ludzi, którzy mają jasne i oczywiste cele i w żaden sposób nie będą zależni od Finstera i miejskiej ekipy władzy. Choć to może wydawać się wręcz niewykonalne, bo w samym Urzędzie Miejskim pracuje ok. 250 osób nie wspominając o spółkach miejskich. Ważny jest jasny przekaz, opozycja działa nie dla idei rewanżu, ale dla idei budowy transparentnych relacji na linii władza-obywatele, których dziś nie ma, a pewne działania noszą znamiona prześladowań politycznych. W skrócie, nie da się budować opozycji bez zachowania jej pełnej integralności.
środa, 28 października 2015
Pouczenie dla Zientkowskiego
Dziś otrzymałem pismo od burmistrza Miasta Chojnice, który wskazał, że w związku z moimi uwagami odnośnie pism urzędnika dra Przemysława Zientkowskiego, burmistrz Finster udzielił urzędnikowi pouczenie, gdyż ten nie nadawał numerów pism. Przypomnę, że urzędnik ratuszowy wysłał do mnie, jak i do mediów żądanie sprostowania tekstu z bloga, ale nie wskazał mi nigdy, co i w jaki sposób mam sprostować, natomiast nie dochował przy tym odpowiednich procedur. Swoją drogą pismo z ratusza ma bardzo ciekawą treść. Przy okazji cieszę się, że mogłem się przyczynić do podniesienia jakości pracy pełnomocnika burmistrza. Skoro urzędnicy chcą wymagać od obywateli, niech najpierw wymagają od siebie. Podsumuję tę sytuację, ludowym powiedzeniem: "przyganiał kocioł garnkowi".
poniedziałek, 26 października 2015
1484
1484, to nie data naszego zwycięstwa, ale liczba. Tyle głosów oddali mieszkańcy ziemi chojnickiej na Dorotę Arciszewską-Mielewczyk (to głosy z całego powiatu chojnickiego). W 2011 r. były to 493 głosy, wobec czego jest to znaczący wzrost poparcia! Nie zawiedziemy Was! DZIĘKUJEMY!!!
piątek, 23 października 2015
Dorota z chojniczanami!
W dniu dzisiejszym poseł Dorota Arciszewska-Mielewczyk spotkała się na ulicach Chojnic z mieszkańcami. Kandydatka PiS do Sejmu RP, zrobiła także na lokalnym targowisku drobne zakupy, co było zapewne miłym gestem dla chojnickich sprzedawców. Wiele osób robiło sobie zdjęcia z Panią Dorotą i rozmawiało z Nią o nurtujących ich kwestiach. Pani Dorota osobiście rozdawała swoje materiały wyborcze. Ten "wulkan energii", na pewno będzie doskonałym ambasadorem naszych spraw w przyszłym Sejmie RP! Proszę o Wasz głos na Dorotę Arciszewską-Mielewczyk.
środa, 21 października 2015
List otwarty w sprawie Doliny Śmierci
Chojnice 21.10.2015
List
otwarty do Burmistrza Miasta Chojnice
W dniu wczorajszym odsłonięto tablicę pamięci w chojnickiej Dolinie
Śmierci, która stanowi element martyrologii naszego narodu w latach 1939-1945.
Miejsca pamięci narodowej na ziemi chojnickiej, ogniskują zainteresowanie
naszego stowarzyszenia od chwili jego powstania.
Z mediów w dniu 16 października 2015 r. dowiedzieliśmy się, jak i
pozostali mieszkańcy miasta o uroczystości odsłonięcia wspomnianej tablicy.
Władze Miasta, ani Pan osobiście, ani też inicjatorzy nie podali nowej treści
napisów na tablicy pod konsultacje społeczne i jest to istota naszego listu
otwartego. Żyjemy w społeczeństwie wiedzy i wysokich technologii, gdzie podanie
do wiadomości na konferencji prasowej czy też na stronach internetowych Miasta
i w lokalnych mediach, mogłoby się przyczynić do wzbudzenia zainteresowania
mieszkańców i historyków oraz politologów sprawą ofiar Doliny Śmierci, zagadnieniem
przecież tak istotnym, jak nowa treść, która będzie rzutowała na stan
świadomości politycznej i pamięci zbiorowej. Apelujemy do Pana, aby w
przyszłości, władze Miasta Chojnice podawały podobne inicjatywy pod konsultacje
społeczne z odpowiednim wyprzedzeniem pozwalającym na udział w debacie, nad tak
istotnymi zagadnieniami dla społeczności lokalnej, jak najszerszym środowiskom.
Ważne jest też, aby unikać w takich sprawach pośpiechu, a Państwo złożyliście
prośbę do IPN w sierpniu bieżącego roku. W naszej opinii, ani IPN, ani też
lokalne środowiska nie mogłyby w tym czasie ukazać nowej wiedzy o tamtych
wydarzeniach.
Jednocześnie, wyrażamy zadowolenie, że Miasto wyszło z inicjatywą zmiany
wcześniejszej treści napisów i prośbą o ich weryfikację do Instytutu Pamięci
Narodowej, żałujemy jednak, iż Miasto zapomniało o lokalnych historykach.
Niestety, o ile dotąd tablica przedstawiała dane nieprawidłowe, szczególnie w
kwestii wydobywania ciał wcześniej zamordowanych osób w 1944 r., które miały
być rzekomo wtedy palone, o tyle też przekaz płynący z tamtych treści był
oparty na metodologicznej poprawności i miał pozytywne działanie na świadomość
mieszkańców naszego Miasta i powiatu. Obecna treść, ma kilka poważnych uchybień
natury metodologicznej i rzutuje to na obraz tamtych zdarzeń i ich odbioru
społecznego. Przede wszystkim historycy IPN, przedstawili dane w oparciu o
dokumenty znane w Chojnicach od 1945/1946 r., a będące wynikiem prac powołanego
wtedy Komitetu, który miał zbadać zbrodnie hitlerowskie na terenie powiatu
chojnickiego. Więc na podstawie tych samych dokumentów, na podstawie, których
powstały wcześniejsze publikacje i napisu na tablicy. Pracę tego Komitetu z lat
40. prowadził Sędzia Sądu Okręgowego Jan Ornas i to na tych, dokładnie
wcześniej już w Chojnicach znanych, dokumentach bazowali historycy IPN, więc
nie powinno być rozbieżności w dwóch wersjach napisów. Na tych też dokumentach
od dziesiątków lat bazowali liczni chojniccy historycy i regionaliści, bowiem
znajdowały się one przez pewien czas w chojnickim oddziale Archiwum
Państwowego. W poniedziałek 19 października nasze środowisko poznało treść
nowego napisu, ponieważ był on umieszczony na stronach IPN od dłuższego czasu i
został nam przesłany przez pracowników IPN w Bydgoszczy. Po analizie, której
dokonaliśmy, kontaktowaliśmy się mailowo zarówno z drem Tomaszem Ceranem, jak i
drem Markiem Szymaniakiem z IPN w Bydgoszczy. Przedstawiliśmy swoje
zastrzeżenia i dziś przedstawiamy je także Panu, jak i opinii publicznej:
- nowa treść
napisu na tablicy pamięci w Dolinie Śmierci nie ujmuje masowych egzekucji
(kilkaset ofiar) z 1940 r., które prowadzone były w październiku i listopadzie;
- uwypuklenie
jednego zeznania, mianowicie Antoniego Schülke powodować będzie utrwalanie się
w pamięci zbiorowej liczby ofiar znacznie zaniżonej, bowiem rolnik ten
szacował, że w Dolinie Śmierci zginęło, według jego obserwacji 500 osób.
Pamiętać jednak należy, że sędzia J. Ornas nie przesłuchiwał tylko A. Schülke,
ale też i inne osoby, których imiona i nazwiska są podane w dokumentach, a wraz
z tymi zeznaniami pojawiają się dane wskazujące, że w styczniu 1945 r. w
Chojnicach stracono ok. 800 więźniów politycznych przybyłych z więzień w
Bydgoszczy i Koronowa, a będących Powstańcami Warszawskimi i mieszkańcami
Warszawy, którzy zostali zamordowani i spaleni. Jest w tychże dokumentach także
informacja o grupie ok. 600 więźniów, którzy także w styczniu zostali spędzeni
do Chojnic z Grudziądza. Niezrozumiałym jest więc podważanie liczby ofiar,
która utrwalona była w pamięci zbiorowej oraz w wielkiej liczbie publikacji
naukowych i popularyzatorskich .
- o ile w 1939
r. sprawcami mordów byli członkowie niemieckiej samoobrony, to już w 1945 r.
byli to przede wszystkim żołnierze SS różnych narodowości;
- na tablicy
brak znanych informacji o ofiarach pochodzących z Warszawy, co jest istotne dla
rozpatrywania historii Powstania Warszawskiego i losów Powstańców, jak i ich
rodzin.
Historycy IPN nie odkryli żadnych nowych danych, ani też dokumentów
(żadnych nowych źródeł), dokonali natomiast takiej ich interpretacji, lub
raczej prezentacji, która ukazuje tamte wydarzenia w niepełnym świetle.
Szczególnie wartym podkreślenia, jest konieczność dokonania ekshumacji w
znanych nam miejscach w których prawdopodobnie nadal są masowe groby w Dolinie
Śmierci, gdzie ciała nigdy wcześniej nie były ekshumowane.
Zaangażowanie Miasta w kultywowanie pamięci zbiorowej jest godne podziwu
i pochwały, jednak wskazujemy i apelujemy, że w przyszłości należy podejmować w
tak ważkich tematach konsultacje społeczne, bowiem w obecnym kształcie napis na
tablicy nie przetrwa, gdyż wywoła wkrótce zdecydowany sprzeciw mieszkańców i
głębokie ich niezadowolenie niepełnym przedstawieniem faktów historycznych,
które wiążą się z losami ich rodzin, a dla budżet Miasta kolejne zmiany treści
będą wiązały się z kolejnymi wydatkami. Wykonanie nowego napisu i forma w
jakiej się to odbyło, ma niestety charakter „odgórny” i stoi w sprzeczności z
pamięcią zbiorową, wspomnieniami, relacjami, doświadczeniami okresu wojny oraz
pomimo tego, że jest to zapis poprawny, to jest też metodologicznie
nieuzasadniony i społecznie bulwersujący.
Choć znaliśmy wady wcześniejszego napisu, nie interweniowaliśmy u władz
Miasta, gdyż nasze interwencje w podobnych zagadnieniach, vide, zmiana treści
napisu na obelisku na Cmentarzu Żołnierzy Radzieckich powodowała zwykle u władz
Miasta ostre reakcje wymierzone w nasze środowisko, a naszych propozycji Miasto
nie uwzględniało czyniąc zaledwie zmiany o które w ogóle nie wnosiliśmy i
pozostawiając wcześniejsze treści w formie nienaruszonej.
Prosimy o współpracę również z naszym środowiskiem w przyszłości, jeśli
Miasto będzie podejmować ważne historycznie zagadnienia, szczególnie z okresu
historii najnowszej tj. XX w. Pozostajemy w takich sprawach otwarci na
współpracę i z chęcią wykonamy społecznie prace, które przybliżą nas do prawdy
o naszej przeszłości.
Stowarzyszenie Arcana Historii, Chojnice Marcin Wałdoch
www.arcanahistorii.prv.pl
email: marcin.waldoch@gmail.com
tel. +48 883 970 833
Chojnice 22.10.2015
List otwarty do Burmistrza Miasta Chojnice
Panie Burmistrzu, w nawiązaniu do naszego wczorajszego listu, pragnę
wskazać, że w nowej treści na tablicy pamięci w Dolinie Śmierci, nie ma nawet
słowa o ofiarach, jakie ponieśli Żydzi chojniccy, których zamordowano
prawdopodobnie ok. 30 osób ze społeczności liczącej przed wojną w naszym
mieście niecałe 50 osób. Fakt ten, także
zasługuje na ukazanie go na tej tablicy, gdyż była to mniejszość narodowa i
etniczna i część naszej lokalnej wspólnoty.
Marcin Wałdoch
SAH
Wygrani i złamani
Zbliża się wyborcza niedziela. Kto wygra, kto przegra? Kto wejdzie do Sejmu i Senatu?
Mówi się, że sondaże swoje, a wyborcy swoje, ale choćbyśmy tego nie chcieli, to świat społeczny daje się badać i ujmować w ramy pewnych powtarzalnych właściwości, świadectw ku temu dostarcza nam przecież statystyka i inne nauki pomocnicze. Dlatego dziś mogę stwierdzić ze 100% pewnością, że PiS wybory wygra, chyba, że...nie odbędą się wybory, ale odbędą się. Tej rzeki zmiany postaw wyborczych już nic nie zatrzyma. Ponieważ trafnie wskazałem zwycięzcę wyborów prezydenckich w 2015 r. i zakres jego poparcia na 6 dni przed wyborami (http://pl.blastingnews.com/felietony/2015/05/kto-wygra-wybory-prezydenckie-00394179.html), to porywam się dziś na wskazanie zakresów wyników dla poszczególnych ugrupowań, które wystartują w zbliżających się wyborach parlamentarnych. Nie roszczę sobie prawa do prawidłowego ich wskazania, wyniki będą obarczone błędem, ale w ujęciu ogólnym swym zakresem powinny odpowiadać faktom, jakie zaistnieją 25 października. Jeszcze mała dygresja, jeśli te wyniki się potwierdzą, to będziemy mogli mówić o umacnianiu się demokracji i krystalizowaniu się systemu dwuipółpartyjnego w Polsce, co w sensie ustrojowym przybliża nas do starych demokracji w krajach wysokorozwiniętych. Z pewnością dwie największe partie zbiorą ok. 2/3 wszystkich głosów. Jedyny wynik, który może być kompletnym zaskoczeniem, to wynik komitetu Kukiza, który może być zupełnie inny, aniżeli zakres jaki podaję.
Oto moja prognoza wyników:
PO: 18-24%
Kukiz: 4-12%
Nowoczesna: 3-7%
Korwin: 2-5%
PSL: 5-8%
ZL: 4-8%
Stonoga: 0-2%
Partia Razem 1-3%
Na czym bazuje ta prognoza? Otóż na wieloletniej obserwacji przepływu elektoratów w związku z ich wartościami politycznymi, które są decydujące w dniu wyborów, kiedy wyraża się poparcie dla danej partii i na kilku innych założeniach, takich, jak historia wyborów, konsolidacja demokracji, itd. Oczywiście mogę się grubo mylić, świat społeczny, mówią inni, jest całkowicie nieprzewidywalny. Powrócimy do tego w niedzielę. Jeszcze jedno, rozkład mandatów z naszego okręgu wyborczego, skąd wchodzi 14 posłów:
6 PO
1 Kukiz (Nowoczesna?)
1 PSL
Subskrybuj:
Posty (Atom)