niedziela, 21 lutego 2016

Siłownik z amnezją?

Jak się można przekonać radny miejski z Komitetu Wyborczego Wyborców Arseniusza Finstera, przewodniczący Komisji Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej (http://www.miastochojnice.pl/?a=2&id=1&id_osoba=20 ) i były członek Ochotniczych Rezerw Milicji Obywatelskiej  (ORMO) Antoni Szlanga w wywiadzie dla portalu chojniczanin.pl, stwierdza: "Studia ukończyłem na Wydziale Nauk Społecznych Akademii Nauk Społecznych w Warszawie". Treść wywiadu z radnym: http://www.chojniczanin.pl/wywiad-z-radnym-antoni-szlanga/ .


Problem jednak w tym, że na wskazanej komunistycznej uczelni, nie było w jej strukturze takiego tworu, jak Wydział Nauk Społecznych, była to przez długi czas uczelnia jednowydziałowa. Poza tym, w latach 1984-1990 funkcjonowała Akademia Nauk Społecznych Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, a nie Akademia Nauk Społecznych (ta funkcjonowała kilka miesięcy w 1990 r).

Struktura uczelni składała się zaledwie z instytutów, a uczelnia była jednowydziałowa. Miała też dwie filie - w Katowicach i w Bydgoszczy. Z mojej wiedzy wynika, że radny Antoni Szlanga ukończył Wieczorowy Uniwersytet Marksizmu i Leninizmu, a wiedzę uzupełniał na studiach z ideologii komunistycznej w zamiejscowej placówce Akademii Nauk Społecznych PZPR Warszawa w Bydgoszczy, którą ukończył w 1985 r. W książce Franciszka Pabicha Mały leksykon chojnicki z 1987 r. Antoni Szlanga podpisał się, jako "politolog". Znając zaledwie jedną ideologię, powinien był raczej podpisać się, jako "ideolog", ale takie były czasy, że "zachodniej nauki" w tym i myśli polskiej, nie dopuszczano do głosu socjalizując do Marksizmu, takie serwilistyczne wobec Moskwy jednostki. Należy podkreślić, że kiedy Antoni Szlanga kończył czerwoną akademię w 1985 r., nie było takiej uczelni, jak Akademia Nauk Społecznych (ta powstała na krótko w 1990 r.), była jedynie Akademia Nauk Społecznych PZPR i to PZPR jest wielce znaczące, bo to była kuźnia komunistycznych elit politycznych. Nie była to uczelnia politycznie obojętna, a raczej środowisko w którym kształcono i indoktrynowano przyszłych baronów komunistycznych.

Nie chodzi mi o to, aby po raz kolejny wyciągać to, że Antoni Szlanga był w ORMO o czym nigdy nie poinformował opinii publicznej, ale raczej  o to, że starzy komuniści i osoby z nimi współpracujące mają jakąś amnezję, dziś przedstawiają się jako demokraci i zwolennicy wolności i swobód obywatelskich. Niestety nie dostrzegają tego, że są siłownikami układu postkomunistycznego, który opanował Chojnice, a ten układ postkomunistyczny, to są pewne praktyki, przyzwyczajenia, mechanizmy, które przez dziesiątki lat przed 1990 r. zdążyły tym ludziom wejść w nawyk. I w tym kontekście, chylę czoła przed zmarłym Markiem Czajką, który przyznał się do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa PRL. 

Brak autentycznej dekomunizacji, powoduje problem dla trwania demokracji, bo postawy postkomunistyczne nie licują z wartościami demokracji liberalnej, dlatego w sferze lokalnej, demokracji w Polsce jeszcze długo nie zaznamy. Oczywiście nie trwamy w komunie, ale wszystko co widzimy to fasadowość - fasadowa samorządność, fasadowa wolność słowa, fasadowa zgoda na rywalizację polityczną i fasadowa Rada Miejska, podporządkowana woli burmistrza. Niestety, fasadowy jest też w jakiejś mierze trójpodział władzy, bo wszystkie nitki i tak prowadzą do ratusza.

Wracając do Antoniego Szlangi, warto przypomnieć, że jego wola współpracy z reżimem komunistycznym była dogłębna, to był człowiek, który żył z przynależności do partii, to był funkcjonariusz systemu opresji i uczestniczył w tym aktywnie z własnej woli. Dlatego mam dziś prawo o tym pisać, nie chcę uderzać w Pana Antoniego Szlangę, żądam tylko, abyście przestali okłamywać chojniczan i przedstawiać im rzeczywistość, której nie ma, bo to manipulacja. Powiedzcie wprost, kim jesteście i do czego zmierzacie, dajcie obywatelom szansę na wybór na podstawie rozeznania waszych rzeczywistych proweniencji politycznych. Jak nazwać inaczej taką postawę, jak "polityczna amnezja"? Dla mnie, to jest właśnie "polityczna amnezja", jednego z Finsterowych siłowników.

W związku z wypowiedziami Antoniego Szlangi, wysłałem zapytanie do Urzędu Miejskiego w Chojnicach o kopie dokumentów potwierdzających wykształcenie Pana Antoniego Szlangi, radnego miejskiego w Chojnicach, być może pozwoli mi to zrewidować dotychczasową i wyżej zaprezentowaną wiedzę. Bez wątpienia, jest to sprawa publiczna.

Tymczasem zapraszam do lektury poniższego dokumentu - prośby Antoniego Szlangi o przyjęcie do ORMO:





czwartek, 18 lutego 2016

Kwiatki burmistrza

Wracam do tematu finansowania kampanii wyborczej Arseniusza Finstera z 2014 r., a szczególnie do osób zaangażowanych w działalność gospodarczą w mieście i finansujących kampanie burmistrza.

Jak wcześniej pisałem/pisaliśmy, są firmy, które otrzymały pomoc publiczną (w różnej postaci), których właściciele, czy też członkowie rodzin właścicieli łożyli na kampanię wyborczą Arseniusza Finstera. Jak się okazuje, są też firmy, które wygrywają przetargi publiczne w Chojnicach, a których właściciele i pracownicy sponsorowali kampanię wyborczą urzędującego burmistrza. 

W tej sytuacji zastanawiające jest finansowanie kampanii wyborczej Arseniusza Finstera przez właściciela i pracownika firmy Marbruk Sp. z o. o. z Charzyków. Zarówno właściciel tej firmy, jak i główna księgowa w 2014 r. wpłacili na Komitet Wyborczy Wyborców Arseniusza Finstera 2500 zł.

Na spotkaniu komisji budżetowej Rady Miejskiej w Chojnicach z 16.02.2016 r.  burmistrz Arseniusz Finster wystąpił w roli, którą oceniam bardzo krytycznie. Opowiadając o tym, że jest kwota w budżecie na 4, 2 mln złotych na "pakiet ulic". Informuje na komisji, że "najniższą kwotę złożyła firma Marbruk z Charzyków 3.650,171 mln, do przetargu przystąpiło 6 firm [...] i też dobra wiadomość dla nas tutaj, bo mamy oszczędność przeszło 500 tys. złotych". Zapis z posiedzenia komisji: 

I tutaj jest pewna niespodzianka, bowiem Ustawa o zamówieniach publicznych została znowelizowana i już nie tylko cena jest najważniejsza. W przetargu, którego warunki możecie tutaj poznać: http://www.miastochojnice.pl/?a=153&id=6301, cena to było 90 wagi oferty, 5 okres gwarancji na oświetlenie łącznie z oprawami, 5 okres gwarancji na roboty budowlane.

Strona kontaktowa firmy, gdzie możecie Państwo zapytać, dlaczego firma, która bierze udział w przetargach publicznych w Chojnicach, finansuje kampanię wyborczą urzędującego burmistrza:


W tej sprawie możecie Państwo wysłać także zapytanie do burmistrza Miasta Chojnice:

burmistrz@miastochojnice.pl


Prawo nie zabrania finansowania kampanii wyborczych przez firmy, które biorą udział w przetargach publicznych. Natomiast takie praktyki, nie sprzyjają przejrzystości życia gospodarczego. Sponsorowanie bowiem kampanii przez firmę, która wygrywa (i to zgodnie z literą prawa) przetarg publiczny, rozstrzygany przez organ gminy, który jednocześnie był kandydatem, którego finansowano w kampanii, może budzić poważne pytania. Dlatego, konieczne są zmiany w prawie, aby wykluczyć takie praktyki. 

środa, 17 lutego 2016

Rejestr do remontu

Miejski rejestr umówi cywilno-prawnych wymaga chyba porządnej przebudowy. Burmistrz powinien być zawstydzony tym, jak prowadzą takie rejestry inne miasta w Polsce.

Przykładem niech będzie Słupsk:


przede wszystkim Urząd Miejski w Słupsku podaje kopię umowy, czego chojnicki Urząd nie podaje. Poza tym w sensie dostępu - na stronie Urzędu Miejskiego w Słupsku mamy dostępn online, natomiast do podstawowych danych na stronie Urzędu Miejskiego w Chojnicach potrzebujemy pakiety Office, czy każdy posiada taki pakiet? 

Proszę przyjrzeć się chojnickiemu rejestrowi i porównać go z tym słupskim:


Poza tym, martwi mnie też aktualizacja danych w chojnickim rejestrze umów cywilno-prawnych. Otóż są wydarzenia, które obsługują firmy, ale nie znajduję potwierdzenia w rejestrze. Przykład - chojnice.com - więc portal Pana Duraja obsługuje relacje z Sesji Rady Miejskiej, ale nie wiem na jakiej podstawie działo się to w styczniu? Umowy nie znajduję w rejestrze.

Uważam, że dostęp do informacji publicznej, a publikowanie rejestru jest elementem dostępu do informacji publicznej, jest wyrazem realizacji praw człowieka i w tym zakresie Urząd Miejski w Chojnicach oraz burmistrz Arseniusz Finster, mają poważne tyły w porównaniu do innych miast w Polsce.

Chojnicka bezpieka 1945-1990

O chojnickiej bezpiece w latach 1945-1990, opowiedział zebranym, gość Arcan Historii, dr Marek Szymaniak z IPN Oddział Gdańsk, Delegatura w Bydgoszczy. Spotkanie odbyło się we Wszechnicy Chojnickiej przy ul. Wysokiej 3. Bardzo dziękujemy za udostępnienie nam sali na wykład władzom Miejskiej Biblioteki Publicznej w Chojnicach.

Wykładowca zgromadził sporą rzeszę chojniczan, ciekawych poznać osobowości chojnickiej bezpieki z okresu, kiedy Polska była satelitą ZSRR. 

Dzięki uprzejmości Chojnice.TV można się zapoznać z zapisem części wykładu dra Szymaniaka, zapraszam;

http://chojnice.tv/wideo-2228-Wielu_chojniczan_zainteresowa%C5%82_wyk%C5%82ad_o_historii_chojnickiej_bezpieki



wtorek, 16 lutego 2016

Polityczne perpetuum mobile

Stworzenie perpetuum mobile, było wyzwaniem dla ludzi przeszłości, marzyli o takiej maszynie, która raz wprawiona w ruch, nigdy nie wymagałaby już zewnętrznej energii, konserwacji, itd. Po prostu "kręciłaby się wiecznie". 

Myślę, że o takim politycznym perpetuum mobile, zamarzył kiedyś, jako mały chłopiec Arseniusz Finster, który swe dziecinne marzenia chyba realizuje w życiu dorosłym.

Pisałem i pisaliśmy już o sprawie finansowania komitetu wyborczego Arseniusza Finstera, przez członków rodzin właścicieli różnych firm chojnickich (i były to listy niepełne!). 

Dziś chciałbym się skupić na czymś, co nazywam naszym chojnickim politycznym perpetuum mobilie Arka Finstera, czyli na udziale prezesów miejskich spółek i dyrektorów instytucji publicznych w kampanii wyborczej Arseniusza Finstera. Prezesi, dbając zapewne o kontynuację swych niedokończonych prac i dzieł (podobnie, jak to zawsze i burmistrz motywuje każdorazowy start w wyborach), postanowili niejednokrotnie współfinansować kampanię wyborczą Arseniusza Finstera (czasami też startując z jego komitetu, czy to do Rady Miejskiej, czy to do Rady Powiatu), aby później móc odbierać "żenująco niskie" (jak o zarobkach Mariusza Palucha powiedział w 2014 r. jego pryncypał burmistrz) pensje. Jest to więc perpetuum mobile, każdy - każdemu pomaga, bo wiadomo, że to małe miasto i trzeba się trzymać razem, a Arek Finster potrzebuje dla swojego systemu władzy, który cieszy się niskim poparciem społecznym wsparcia siłowników. I tak:

w 2014 r. na Komitet Wyborczy Wyborców Arseniusza Finstera wpłacili:

- Wojciech Adamowicz, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy wpłacił 700 zł  (kandydat do Rady Miejskiej);
- Andrzej Gąsiorowski, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, wpłacił 830 zł (kandydat do Rady Miejskiej);
- Jacek Domozych, dyrektor Wydziału Budowlano-Inwestycyjnego Urzędu Miejskiego w Chojnicach, wpłacił 830 zł;
- Mariusz Paluch, prezes Centrum Park Sp. z o.o., wpłacił 1400 zł (kandydat do Rady Powiatu);
- Zbigniew Odyja, prezez ZGM Chojnice wpłacił 1000 zł;
- Tomasz Kleman, 200 zł - tutaj nie mam pewności, co do pisowni nazwiska, prezes Miejskich Wodociągów to Tomasz Klemann czy Tomasz Kleman, więc sprawa jest do wyjaśnienia, bo co innego jest w BIP miejskim - Klemann, a co innego w sprawozdaniu finansowym komitetu - Kleman.
- Jarosław Słomiński - prezes Chojnickiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego Sp. z o. o., wpłacił 1000 zł;
- Leszek Bona - dyrektor szpitala w Chojnicach, wpłacił 1000 zł;
- Agnieszka Kortast-Koczur - dyrektor Ośrodka Profilaktyki Rodzinnej, wpłaca 700 zł;


Oprócz tego na liście wpłacających są też inne nazwiska członków rodzin, związanych z miejskimi spółkami.

Jak to się dzieje, że prezesom miejskich spółek  i innym wysokim urzędnikom zależy na tym, aby Arseniusz Finster i jego komitet wygrali wybory samorządowe?

Wygląda na to, że gdyby moimi kolegami i koleżankami byli prezesi i dyrektorzy miejskich spółek i innych instytucji publicznych, miałbym środki na to, aby zorganizować, taką kampanię wyborczą, z takim rozmachem, jak to zrobił Arseniusz Finster. Niestety, nie mam takich kolegów, ale mogę zawsze obiecać tym samym ludziom, którzy wpłacają na komitet Arseniusza Finstera, że kiedy my wygramy wybory, to oni zachowają stanowiska, a do tego nawet dostaną podwyżkę. Czy wtedy, wpłacą na komitet wyborczy Arseniusza Finstera, czy na komitet wyborczy Marcina Wałdocha, jak myślicie?

System siłowników i swoistego perpetuum mobile jest tak prosty w działaniu, a tak mało osób poza Arkiem Finsterem potrafi pewne zależności wyzyskać. Ludzie u władzy - chcą władzy i pieniędzy, Arek Finster daje im i władzę i pieniądze, dlatego oni popierają Arka i dają jego komitetowi pieniądze na to, aby wygrali kampanię. I tak działa "drużyna Finstera", która w chrześcijańskim duchu żyjąc, prowadzi do sytuacji w której każdy - każdemu daje i wszyscy zyskują. Istna komuna :)


poniedziałek, 15 lutego 2016

Kryzys zaufania społecznego

Arseniusz Finster składa pozwy przeciwko Radkowi Sawickiemu i mnie, bo uważa, że pozbawiamy Go niezbędnego zaufania potrzebnego do pełnienia funkcji Burmistrza Miasta Chojnice.

W dniach 12.02-15.02.2016 r. przeprowadziłem ankietę online, którą rozesłałem do mediów, a link do niej umieściłem także na swoim profilu Facebook oraz w komentarzach na chojnickich portalach internetowych. 

Zadałem w ankiecie pod tytułem "Zaufanie społeczne do burmistrza Chojnic Arseniusza Finstera", dwa pytania, jedno zamknięte (nr 1) i jedno otwarte (nr 2). 

Ankieta wyglądała tak:



Wyniki ankiety prezentują się w ten sposób, że 63% respondentów nie ufa burmistrzowi Chojnic Arseniuszowi Finsterowi, 27% ufa, a 10% nie potrafi określić, czy ufa, czy nie ufa. Ankieta obejmowała 100 respondentów i jest to badanie pilotażowe, które nie jest reprezentatywne dla całej dorosłej populacji Chojnic, ale obejmuje pogląd ok. 1/3 próby reprezentatywnej i nawet przy liczbie respondentów ok. 400 wynik byłby bardzo zbliżony, do tego jaki prezentuję. 

Wyniki odpowiedzi na pierwsze pytanie (Czy ufasz burmistrzowi Chojnic Arseniuszowi Finsterowi)?




Żeby w pełni zinterpretować wyniki, musiałbym przedstawić odpowiedzi na pytanie nr 2, czyli na pytanie otwarte, na pytanie nr 2 odpowiedziało 45 respondentów i wymagają one szerszej analizy, dlatego zaprezentuję je w większej publikacji.

W mojej ocenie wyniki ankiety są wiarygodne, bowiem link do niej był umieszczany w różnych mediach, a dostęp do niej w równej mierze mieli zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy Arseniusza Finstera. 

To, co w ujęciu statystycznym te wyniki uwiarygadnia, to skala poparcia, jaką uzyskał w wyborach samorządowych w 2014 r. Arseniusz Finster, wtedy zagłosowało na niego 8705 osób, a jego wynik wyborczy wynosił 69.63%. Jednak 8705 osób, to dokładnie 27,5% głosów, jakie uzyskał Arseniusz Finster od posiadających prawo głosu, czyli od 31607 mieszkańców Chojnic. W ankiecie natomiast zaufanie do burmistrza Chojnic wyraziło dokładnie 27% respondentów.

Wyniki poparcia wyborczego z 2014 r. na poziomie 27,5% uprawnionych do głosowania, jest identyczny ze skalą zaufania, jaką mają wobec burmistrza Chojnic wyborcy, a która wynosi według mojego badania dokładnie 27%. Oznacza to, że moje i Radka Sawickiego działanie, ani nie zaszkodziły stopniowi zaufania społecznego do Arseniusza Finstera, ani go nie poprawiły, a problem, a właściwie kryzysy zaufania do burmistrza Arseniusza Finstera, jest długofalowy, bo nie ufa mu 63% respondentów, a w mojej opinii też 63% mieszkańców naszego miasta.

W mojej ocenie więc, poziom zaufania do burmistrza Arseniusza Finstera utrzymuje się od 2014 r. na tak samo niskim poziomie 27%.

Areseniusz Groźny

Był taki car w Rosji, Iwan, który zyskał sobie przydomek Groźny. 

W Chojnicach mamy burmistrza, który chyba przestał kontrolować swoje działania. W ciągu ostatnich kilku lat otrzymałem kilka gróźb złożenia przeciwko mnie pozwów przez Arseniusza Finstera, żadna z tych gróźb się nie spełniła, bo to były zwykłe "strachy na Lachy". Taka taktyka burmistrza, potupać, pokrzyczeć, dać etykietę i na konferencji stawiać się w roli ofiary. 

Dlatego przepełnia mnie postawa burmistrza Chojnic śmiesznością. Przykładowo w zeszłym tygodniu w "Gazecie Pomorskiej" Arseniusz Finster wypowiadał się, że nie składaliśmy do ratusza pytań w sprawie pomocy publicznej, musiałem wysłać do redakcji "GP" sprostowanie, bo takich zapytań wyszła duża liczba. 

Podkreślę raz jeszcze w poście "Biedni płacą za bogatych" są same fakty. Fakty, które może nie są wygodne, bo Arseniusz Finster nie chciałby, aby się mówiło o tym, kto wpłaca na jego komitet wyborczy w czasie kampanii, a tym bardziej nie chciałby, aby się mówiło, że są to członkowie rodzin, właścicieli firm, które korzystały z pomocy publicznej (w różnej formie). Wszytko to tworzy system siłowników Finstera ( o których pisałem już wcześniej:
http://polityka-chojnice.blogspot.com/2015/02/siowniki-finstera.html;
http://polityka-chojnice.blogspot.com/2015/11/immunitety.html;
http://polityka-chojnice.blogspot.com/2015/02/siowniki-finstera-cz-ii.html ).
To co napisałem, to prawda w czystej postaci, a zarzuty Finstera o tym, że kłamiemy są bezpodstawne, bazujemy bowiem na dokumentach wytworzonych przez ratusz. Jak więc możemy kłamać? No chyba, że ratusz nas okłamuje? Bo nie rozumiem tego inaczej. Radio Weekend podało dziś, że chodzi tylko o pomoc publiczną w formie dotacji państwowej na szkolenie uczniów do zawodów, a to nieprawda, bo chodzi też o inne rodzaje pomocy publicznej, takie jak: umorzenia, ulgi, itd. A tych też było sporo przez ostatnie lata. 

Przypomnę, że wobec Arseniusza Finstera złożyłem pozew na podstawie artykułu 212 Kodeksu karnego w sprawie pomawiania mnie, co w mojej opinii miało miejsce w 2014 r. Obecne więc zachowanie, ma charakter kontrataku i rewanżu. Niczego więcej. Szum medialny ma zakryć sprawę, którą staramy się wyjaśnić.

Przy tej całej swojej postawie, Arseniusz Finster robi mi takie oto prezenty (dedykacja z książki "25 lat samorządu terytorialnego":


Czy nie jest to wszystko, więc tylko "grą pozorów" ze strony Arseniusza Finstera? ;)


AKTUALIZACJA: Do Radio Weekend wysłałem żądanie sprostowania wyemitowanego materiału:

W materiale wyemitowanym w Radio Weekend w dniu dzisiejszym (http://weekendfm.pl/?n=58083) redaktor Michał Drejer w temacie: "Burmistrz Chojnic zapowiada sądową walkę o swoje dobre imię", wskazał, że: "Dodajmy, że pomoc publiczna, która stała się zarzewiem konfliktu dotyczyła subwencji przekazywanej z budżetu państwa za pośrednictwem samorządów na kształcenie uczniów", co jest oczywistą nieprawdą. Nie chodzi bowiem tylko o jeden rodzaj pomocy publicznej, który wskazuje Redaktor, ale o pomoc publiczną w rozumieniu polskiego prawa, czyli też o ulgi, umorzenia, umorzenia zaległości płatniczych,itd. 

W związku z tym, na podstawie Prawa prasowego, żądam zamieszczenia sprostowania, którego treść znajduje się poniżej:

"Temat pomocy publicznej, który wywołał tak nerwowe reakcje Burmistrza Miasta Chojnice, a który podjąłem nie dotyczy tylko subwencji państwowej z budżetu państwa na kształcenie uczniów, ale dotyczy także: umorzeń, ulg, umorzeń zaległości i podatków, rozkładania na raty płatności podatków, a nawet ewentualnych przekazów środków pieniężnych dla konkretnych firm oraz ewentualnego poręczenia przez gminę miejską kredytów dla przedsiębiorców. Takie bowiem są przyjęte rodzaje pomocy publicznej przez polskie prawo. Sprawę badamy i analizujemy o czym w odpowiedni sposób poinformujemy opinię publiczną, jeśli tylko Urząd Miejski odpowie na wszystkie postawione przez nas pytania, przede wszystkim te dotyczące uzasadnień decyzji Burmistrza o umorzeniach, ulgach, i innych rodzajach pomocy publicznej". 

Marcin Wałdoch

niedziela, 14 lutego 2016

Medialne kontrasty

W 2013 r. "Czas Chojnic" piórem redaktora Michała Rytlewskiego, nie czekając na przebieg sprawy, ani też nie mając na względzie dobra świadków oraz innych osób opublikował dwa artykuły, które odebrały mi zaufanie społeczne i szkalowały mnie. Była to tzw. sprawa z Placu Piastowskiego, w której zresztą zostałem uniewinniony wyrokiem Sądu. Wtedy w 2013 r., kiedy pisał artykuł o mnie Michał Rytlewski, przyjął inną postawę niż obecnie wobec Marcina Łęgowskiego. Dziś, kiedy opozycja wysuwa wątpliwości wobec radnego miejskiego z Komitetu Wyborczego Wyborców Arseniusza Finstera, Michał Rytlewski apeluje o wstrzymanie się z wyrokowaniem w sprawie wygaszenia mandatu radnego Panu Łęgowskiemu do czasu formalnych decyzji wojewody. Skąd tutaj takie asekuranctwo? Gdzie teraz podział się zmysł śledczy redaktora Rytlewskiego? Czy to jest równe i rzetelne podejście do dziennikarstwa? W jednej sprawie Michał Rytlewski potrafił kogoś "grillować medialnie", ale w drugiej, kiedy chodzi o obóz Finstera, to przed opinią publiczną apeluje o wstrzemięźliwość w ocenach...Obecnie Pan Rytlewski apeluje do społeczeństwa i opozycji, aby czekać na decyzje wojewody, w 2013 r. nie czekał na nic, ani na przesłuchania, ani na wszczęcie postępowania, ani na sam proces. Po prostu postanowił "obsmarować" mnie w "Czasie Chojnice". Obecnie pisze Pan Rytlewski, że się dziwi Radosławowi Sawickiemu, który wskazuje, że Pan Łęgowski łamie Ustawę o samorządzie gminnym, bo "żaden organ jeszcze tego nie stwierdził". Co więcej, poucza opozycję, że można pytać, a nawet podejrzewać, ale nie wolno skazywać! No, bo sprawa nie jest jednoznaczna! Ciekawe, kto stwierdził w 2013 r. rzeczy o których pisał Rytlewski w mojej sprawie? Policja? Nie (bo zeznania policjantów nie pokrywają się z tym co pisał Rytlewski), Sąd? Nie! Bo sprawy w sądzie nawet jeszcze nie było!

Dlatego skierowałem przeciwko niemu sprawę o pomówienie z artykułu 212 Kodeksu karnego. Jego obecna postawa, potwierdza słuszność mojej decyzji.

W sprawie Marcina Łęgowskiego dodam, że w mojej opinii nie tylko Ustawa o samorządzie gminnym jest łamana, ale też Ustawa o ograniczeniu działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne. 

Proszę sobie porównać trzy artykułu i komentarze Pana Rytlewskiego, wobec mojej osoby i wobec Pana Łęgowskiego. Myślę, że wnioski nasuną się same.


Oskarżenia i ataki medialne Rytlewskiego na moją osobę w 2016 r.



I sprawa radnego Łęgowskiego wraz z komentarzami Pana Rytlewskiego o powstrzymanie się z wyrokowaniem w sprawie, bo jeszcze żadne organ nie podjął decyzji w 2016 r.



piątek, 12 lutego 2016

Zaufanie społeczne do Arseniusza Finstera

W nowych okolicznościach postanowiłem zbadać, jaki jest stopień zaufania społecznego do burmistrza Chojnic, Arseniusza Finstera, w tym celu stworzyłem ankietę.

Wystarczy kliknąć w poniższy link, aby przejść do ankiety, która ma zaledwie dwa pytania. Ankieta jest anonimowa i można w niej oddać tylko jeden głos. Z góry dziękuję za udział!


Ankieta: https://www.surveymonkey.com/r/HHJSHKT

Sympatycy ZSRR oddadzą hołd swoim wyzwolicielom

Jak dowiedzieliśmy się dziś z konferencji burmistrza Chojnic Arseniusz Finster, w niedzielę, On wraz z pozostałymi chojnickimi sympatykami ZSRR oddadzą hołd żołnierzom sowieckim na Cmentarzu Radzieckim, gdzie znajdują się między innymi szczątki żołnierzy sowieckich, którzy napadli na Polskę we wrześniu 1939 r. Ponieważ jest to wizyta prywatna w niedzielę, kiedy Urząd Miejski jest nieczynny, to nie będziemy przeciwko prywatnym poglądom grupy sympatyków ZSRR występować publicznie w formie protestu, chociaż na tę okazję przygotowaliśmy sporo materiałów. Jednak każdy ma prawo do prywatnego wyrażania swoich postaw i sympatii, nawet jeśli prywatnie hołubi Sowietów, czerwoną gwiazdę i tęskni za swym "wyzwolicielem", czyli za ZSRR.

 W moim przekonaniu II wojna światowa była wynikiem zderzenia totalitaryzmów i to pojęcie będę promował. W wyniku zderzenia totalitaryzmów w lutym 1945 r. w walce o Chojnice zginęło kilka tysięcy żołnierzy sowieckich i żołnierzy armii niemieckich o różnej narodowości. Polacy od 1939 do 1989 roku byli poddani woli Sowietów, którzy byli ich okupantami. Pracuję nad książką Chojnice 1945-1948: następstwa zderzenia totalitaryzmów w której ukażę prawdę o tamtych wydarzeniach.



W oczekiwaniu

Dziś Arseniusz Finster, zapowiedział już oficjalnie w czasie konferencji prasowej pozwy sądowe wobec mnie i Radka Sawickiego.

http://www.chojnice.tv/wideo-2220-Konferencja_prasowa_burmistrza_Arseniusza_Finstera_-_12.02.2016

W tym względzie interesujące jest to, że pozwy pojawiają się przed udzieleniem odpowiedzi na zadane pytania, których wysłałem całe mnóstwo do ratusza w sprawie pomocy publicznej. Burmistrz ten proces przegra, zarówno w stosunku do mojej osoby, jak i do Radka Sawickiego. Po raz kolejny Arseniusz Finster ukazał, jak bardzo pro-obywatelski ma stosunek do mieszkańców. Krytykować  - nie wolno; monitorować nie wolno; zadawać pytań publicznie - nie wolno. 

Arseniusz Finster pomówił mnie publicznie w mojej opinii w 2014 r. i z tej przyczyny z paragrafu 212 Kodeksu karnego oddałem Go do Sądu. To co robi teraz burmistrz Finster, to zaledwie mściwy rewanż, bo w moim wpisie nie ma nic, co pozwalałoby na postawie mi zarzutów. 

Czas na zmianę na stanowisku burmistrza.

czwartek, 11 lutego 2016

Nerwowe reakcje

W dzisiejszej "Gazecie Pomorskiej" burmistrz Chojnic Arseniusz Finster zapowiada pozwy, wobec mnie i Radka Sawickiego. W sprawie mojej osoby, chodzi o wpis "Biedni płacą za bogatych". Chciałbym Panu burmistrzowi podziękować, że dzięki procesowi jaki nam wytoczy mieszkańcy poznają mechanizmy związane z umarzaniem podatków, zaległości, stosowaniem ulg oraz burmistrz wyjaśni mieszkańcom dlaczego mamy do czynienia z takimi procederami. Co więcej, dowiemy się zapewne, jak to się dzieje, że komitet Finstera wspierają wskazani ludzie. 

Innym odpryskiem przyszłej sprawy sądowej może być praca chojnickich urzędników nad stroną Biuletyniu Informacji Publicznej, który jest nieprzejrzysty i mogło by tam się znaleźć wiele więcej informacji, które uczyniłyby by go przydatnym. Smutna prawda jest taka, że władza sama stwarza dogodne warunki pod wszelkiej wagi oskarżenia. 

Twierdzenie Arseniusza Finstera dla "Gazety Pomorskiej", że mogliśmy zapytać, albo iż nie znamy procedur związanych z pomocą publiczną są nietrafione. Nigdy na blogu nie napisałem nic, czego bym wcześniej nie sprawdził, nie zweryfikował i nie poddał krytyce. Natomiast w kwestii pytań do ratusza w przedmiotowej sprawie, tj. o pomoc publiczną złożyłem dużą liczbę zapytań (przed publikacją dzisiejszego artykułu w "GP", a pytania słałem w przedmiotowej sprawie od 6 lutego, wysłałem ich tyle, że ratusz nie jest mi w stanie na niektóre odpowiadać w 14 dniowym terminie - ale Finster w "GP" twierdzi,że my nie pytaliśmy, artykuł wyszedł dziś tj. 11.02 - stąd pytanie czy to amnezja czy chęć manipulacji społeczeństwem kieruje burmistrzem?), tak w sprawie poszczególnych podmiotów, jak i w sprawie ogólnej procedury przyjętej przez ratusz, ustawy bowiem wyraźnie wskazują, że to rada gminy decyduje, kto będzie organem lub osobą odpowiedzialną za udzielanie pomocy publicznej - takiej uchwały nie znalazłem, więc i o to zawnioskowałem. 

Arseniusz Finster zbudował sobie układ siłowników i przy tym stanowisku będę trwał. Wyrazem tego jest pozycja gospodarcza i społeczna osób, które w sposób otwarty wspomagają jego kampanię wyborczą, a w sensie świadczonych przez siebie usług są de facto monopolistami na chojnickim rynku, jak Mirek Janowski wykonujący zlecenia dla ZGM, gdzie szefem jest jego szwagier. 

Czekam na te pozwy i z radością będę publicznie i na wokandzie omawiał kwestie, które w mojej opinii dają podstawę do najcięższych oskarżeń wobec burmistrza Miasta Chojnice. Według mnie reakcja burmistrza nie ma nic wspólnego z życiem w demokracji liberalnej, miast wpierw odpowiedzieć na moje zapytania o informacje publiczną, już idzie do sądu. Mam nadzieję, że z ratusza dostanę odpowiedzi przed rozprawą?!?

AKTUALIZACJA: Do redakcji "Gazety Pomorskiej" wysłałem żądanie sprostowania artykułu Pani redaktor Marii Eichler. 

wtorek, 9 lutego 2016

Diabła warci

Lubię piłkę nożną, nawet bardzo, ale przestaję szanować ten sport i zawodników, jak widzę po jak wielkie sumy z budżetu miejskiego piłkarze sięgają. 

W 2015 r. drużyna Red Devils z Chojnic na podstawie 7 odrębnych umów otrzymała z Miasta Chojnice, uwaga:

287 tysięcy złotych!!!


Jest to kwota będą ok. 3 krotnością nakładów na kulturę w zakresie miejskich grantów. Jedna drużyna prawie 300 tysięcy złotych!!! 

Czy jest w Chojnicach jeszcze jakieś inne "stowarzyszenie", które otrzymuje taki zastrzyk gotówki z miejskiej kasy? Nie mamy publicznego przedszkola, sprzedano budynek publicznej toalety w centrum miasta, mieszkańcy dokładają kilkadziesiąt procent do ceny "wody" w mieście, ale co tam, 300 tysięcy na halówkę, jest! Sorry, jestem przeciw. 

Koszty propagandy

Nie wiem czy w to uwierzycie, czy nie, ale Urząd Miejski w Chojnicach za "ulotkę", nazwaną "publikacją materiału prasowego", który podaje w sposób ściśle informacyjny zamierzenia Miasta Chojnice, co do przyszłych inwestycji zapłacił w maju 2015 r. przedsiębiorstw z Szymbarku 1 tys. 845, 00 zł

Jest to bardzo jaskrawy przykład złego wydatkowania naszych pieniędzy publicznych. Poniżej znajduje się skan tego "materiału prasowego" z "Przeglądu Samorządowego Pomorze". Myślę, że za taką cenę każdy byłby w stanie spreparować "materiał prasowy". Dlaczego Miasto Chojnice wydaje pieniądze na taką formę promocji? Taka cena, to równowartość średnich, albo po prostu uśrednionych, miesięcznych zarobków statystycznego chojniczanina. Czy warto? Oceńcie sami.Osobiście nie rozumiem takiej formy "promocji" Chojnic, za taką cenę.