poniedziałek, 6 lipca 2015

Co z ta Strażą?

Byłem za likwidacją Straży Miejskiej, ale uważam,  że doprowadzenie do tego w drodze referendum będzie niemożliwe.  Mając na względzie pewną roztropność warto chyba jednak wziąć się za poważną reformę tej formacji. Sam też byłem kilka lat temu świadkiem sytuacji na Starym Rynku, gdzie Straż Miejska nie reagowała wobec rozróby, ale czasami coś nie działa bo jest zwyczajnie źle zorganizowane. Sama idea istnienia Straży nie jest zła. Należy jednak powrócić do korzeni, tj. max. Komendant plus 11 strażników i 1 osoba administracji. Każdy strażnik winien być przypisany do jakiegoś osiedla. Obecnie bizantyjski wręcz rozrost nie sprzyja skuteczności.  W sferze funkcji więcej powinno być działań pomocowych, jak penalizacyjnych. Ta formacja powinna być pomocą dla mieszkańców, a nie kolejną barierą w codziennym życiu. W związku z tym, reformujmy. Zobaczmy co to da. Rozwiązać Straż można zawsze, ale powołać ponownie może być kosztownie. W obliczu narastających zagrożeń, warto chyba zachować Straż Miejska w Chojnicach.

środa, 1 lipca 2015

Kto sponsoruje władzę?

Mówi się, aby zdobyć władzę potrzebne są pieniądze, ale żeby mieć pieniądze trzeba posiadać władzę. Wydaje się to być błędnym kołem?

Tylko pozornie. Gdyż raz zdobyta władza, dzięki pieniądzom może się utrzymać w jednych rękach, praktycznie w nieskończoność.

Przyjrzymy się warunkom lokalnym. W 2014 r. mieliśmy wybory samorządowe, sojusz Projektu Chojnicka Samorządność, Kongresu Nowej Prawicy i PiS poparł Mariusza Brunkę, jako kandydata w wyborach burmistrz Chojnic. Z drugiej strony stanął Arseniusz Finster, ze swoją sprawdzoną starą drużyną lub, jak można rzec, "drużyną Finstera". 

Dlaczego opozycja przegrała? Bo ludzie jej nie popierali? Bo ludzie nie chcieli zmian? Nie byli skłonni do tego, aby zagłosować na kogoś innego, na kogoś spoza kręgu Finstera?

Jest to myślenie prowadzące nas do truistycznego i zmitologizowanego myślenia o przyczynach zwycięstw i porażek wyborczych. Opozycja przegrała przede wszystkim dlatego, że...nie miała dostępu do...władzy i pieniędzy. Paradoksalne, ale prawdziwe.

Otóż prawdziwa przyczyna przegranej wyborczej leży w znaczącej różnicy zasobów finansowych po oby stronach politycznej barykady w mieście.

Przyglądając się sprawozdaniom wyborczym komitetów, które wystawiały kandatów do Rady Miejskiej w Chojnicach widać jak na dłoni, ogrome dysproporcje w środkach. Komitet Wyborczy Arseniusza Finstera uzyskał przychód i wpływy w kwocie 59697,00 zł (koszty i wydatki 59643,96 zł), kiedy Projekt Chojnicka Samorządność 12370,23 zł (koszty i wydatki równe przychodom i wpływom). Był to więc, już przed głównym starciem, stosunek, jak 4,83:1 na korzyść Arseniusza Finstera. Czy często się zdarza, że banda "5 na 1" przegra z tym samotnikiem? Tutaj warto zaznaczyć, że członkowie opozycji i PChS, byli wielokrotnie zapewniani w latach poprzedzających kampanię, iż jest "50 tysięcy złotych na wydatki kampanijne". Uważam te słowa do dziś za zwykłe oszustwo i wykorzystywanie ludzi do pracy na rzecz budowy wizerunku innych osób. I osoby, które nakręcały tę polityczną koniunkturę przedwyborczą w oparciu o te deklaracje, są tymi, którzy zostali oszukani. Takie rzeczy tylko w Chojnicach.

W związku z finansowaniem kampanii powstają pytania o źródła finansowania. Te wskazane w sprawozdaniach finansowych złożonych przez komitety do Państwowej Komisji Wyborczej ujawniają przede wszystkim wiele interesujących faktów o zapleczu finansowym władzy politycznej w Chojnicach. Ale skupmy się jeszcze na chwilę na PChSie. Otóż wśród tych, którzy łożyli na komitet, byli między innymi:

Mariusz Brunka (6000 zł)
Kamil Kaczmarek (2100 zł)
Zdzisław Tabath (2600 zł)

Nie ma tutaj żadnego zdziwienia i szoku. Zupełnie inne wrażenie powstanie, kiedy spojrzymy na listę sponsorów komitetu Finstera:

Zbigniew Odyja wpłacił 1000 zł
Krystyna Sabatowska 1000 zł
Józef Urbaniak 1500 zł
Mirosława Skiba 4000 zł
Jan Rostankowski 1000 zł
Danuta Pestka 1500 zł
Ewelina Piechowska 1000 zł
Henryk Tarnówka 1000 zł
Mirosława Wolska 500 zł

Oczywiście wpłacali też poszczególni kandydaci, najczęściej sumę kilkuset złotych. Natomiast wymienione nazwiska, to chyba najwięksi chojniccy biznesmeni i ludzie związani z władzą poprzez spółki miejskie czy fakt pozostawania w małżeństwie z takimi osobami. Nic nie insynuuję, uważam, że to wszystko działo się zgodnie z prawem, ale lista 66 sponsorów kampanii wśród których są najgłośniejsze nazwiska chojnickiej gospodarki nie mogą pozostawiać złudzeń, co do dobrych rządów naszego burmistrza. Taka lista budzi respekt :) W końcu kto inny, jak przedsiębiorca potrafiłby rzetelnie ocenić wpływ rządów lokalnych na stan miasta i mieszkańców? ;) W tym kontekście dodam, że sam uczestniczyłem w rozmowach z chojnickimi biznesmenami zachęcając do wsparcia kampanii opozycji, byli jedynie skłonni wspierać opozycję w sposób nieformalny w dosłownym strachu przed burmistrzem, który mógłby się dowiedzieć, że ci położyli grosz na kampanię opozycji.

Przejdźmy teraz do analizy kosztów za uzyskany głos. PChS vs. KWW Finstera w 2014 r.

KWW Finstera zdobył w wyborach do Rady Powiatu i Rady Miejskiej oraz w wyborach burmistrza, łącznie 15456 głosów

PChS (nie wystawiał listy do powiatu) wystawił 13 kandydatów do Rady Miejskiej i kandydata na burmistrza otrzymał łącznie: 5363 głosy.

Oznacza to, że KWW Finstera zapłacił za głos wyborczy 3,85 zł, natomiast PChS zapłacił za głos wyborczy 2,30 zł. Wniosek z tego jest prosty, im więcej jesteśmy w kampanii w stanie zapłacić za głos, tym więcej głosów otrzymamy. Choć oczywiście takie twierdzenie wymaga naukowej weryfikacji na którą tutaj nie ma miejsca. 

Niemniej pozostawiam to do Waszych przemyśleń, jak można wygrać wybory mając 5 razy mniej pieniędzy, jak nasz polityczny przeciwnik. Czy jest ktoś taki, kto mi na to odpowie? Bo optymalne warunki, jakie otrzymał Mariusz Brunka do startu, zostały zepsute przez niego samego i jego środowisko, bo należało wykonać tylko dwie rzeczy aby wygrać wybory: 1. zainwestować w kampanię obiecane 50 tysięcy złotych; 2. wyrzucić z PChS Przemysława Zientkowskiego zaraz gdy ten udał się na rozmowy o pracę do ratusza. Dziś w takim scenariuszu opozycją byłby Finster i jego koledzy, a lista dzisiejszych "sponsorów władzy" przesunęłaby się wraz z władzą w ręce Mariusza Brunki. Taka okazja, może się już nie powtórzyć. I to są też realne powody mojego "politycznego rozstania" z Brunką i jego środowiskiem.

Dlatego już dziś wiadomo, że aby wygrać kolejne wybory, należy poza zdeterminowanym środowiskiem przygotować także ok. 50-100 tysięcy złotych, bez tej sumy, można jedynie przegrać, choćby warunki były bardzo sprzyjające. Finster wygrał, bo miał po prostu wystarczające zasoby, choć za głos wyborczy zapłacił prawie 2 razy więcej, aniżeli opozycja, co może wskazywać na to, że jego program był o wiele mniej atrakcyjny od tego co proponowali jego przeciwnicy polityczni. Tamte wybory wygrały przede wszystkim pieniądze.

W ciągu kilku miesięcy ukaże się mój artykuł naukowy dotyczący wartości politycznych i kosztów, jakie ponoszą komitety za głos wyborczy w związku z wartościami, jakie wyznają wyborcy, którzy są ich grupą docelową. Ten artykuł będzie też w wersji elektronicznej, więc podam adres na blogu.




wtorek, 30 czerwca 2015

Mezokracja

Reformy budujące zręby samorządności w okresie transformacji ustrojowej, stworzyły dość samodzielne byty administracyjno-polityczne w przestrzeniach lokalnych, nawiązujących do dawnych form nazewnictwa i podziału administracyjnego Polski, który oparty był o główne szlaki drogowe, rzeczne, ale i bariery naturalne-bory, wzgórza, itd.

W tym nowym środowisku, który jest przecież zaprzeczeniem centralizmu znanego z okresu prób sowietyzacji Polski, wytworzyła się w mojej opinii demokracja średniego szczebla. Jest to więc mezokracja, której samodzielność w ujęciu ogólnym służy społeczności lokalnej, ale i nastręcza konieczność uporania się z narastającymi w takiej konfiguracji ustrojowej państwa kolejnymi problemami, uderzającymi w kilkusetletni dorobek narodotwórczy, takimi jak:

- narastający lokalizm postaw i zachowań w oderwaniu od obowiązującej konwencji ogólnonarodowej (w przyszłości może być to podstawą separatyzmów dla większych regionów o podobnej specyfice kulturowej, a na pewno będzie przyczyną walki politycznej o jeszcze większą autonomię od władz centralnych);

- rozwarstwianie wspólnoty narodowej, obywatelskiej państwa na linii opozycji my (wspólnota lokalna) - oni (wspólnota narodowa);

- kultywowanie postaw wstecznych w duchu mentalnego zaścianka;

-  w mniejszych wspólnotach (takich, jak Chojnice), problem z cyrkulacją elit politycznych, powstawanie zjawiska "zasiedzenia" i "dziedziczenia" władzy, reprodukcji elit;

- wzmacnianie szowinizmów regionalnych (Wilkowyje lepsze od Mysiowyji, itd.);

- trwanie przy utartych postawach ideologicznych zaszczepionych w regionie w dobie nawałnicy powojennej i czasie utrwalania władzy ludowej;

- powstaje dychotomia na linii państwo - wspólnota lokalna.

Powyższe problemy rodzą kolejne w kontekście globalizującego się świata, bowiem jak taka wsteczna społeczność ma uporać się z wyzwaniami "nowego świata"?

Z jednej więc strony, oczywistym jest brak zajęć w szkołach z zakresu historii regionu, które z pewnością mogłyby spotęgować świadome przywiązanie się obywateli do wspólnoty lokalnej, z drugiej strony lokalne elity polityczne popadają w lokalizm, czym mogą wywoływać tożsamościową dezintegrację narodową. Jakie może być remedium na tę sytuację?

Chyba pozostaje nam jedynie droga świadomego działania i przekonywania władz, że wzmacniając zbytnio lokalizmy uderzają w idee polskości. Oczywiście jestem zwolennikiem samodzielnych, samorządów, ale przy rugowaniu narastających patologii życia społeczno-politycznego we wspólnotach lokalnych, gdzie coraz częściej sami włodarze w oczach opinii publicznej podważają choćby legitymację państwa polskiego do osądzania ich poczynań na lokalnych podwórkach.

Taka refleksja w związku z obchodzoną w tym roku 25. rocznicą powstania samorządów.

niedziela, 28 czerwca 2015

Refleksja o budżetach "obywatelskich"

Cierpi na egotyzm audytywny nasz burmistrz, rzeczy dobre, osiągnięcia, przypisuje sobie, negatywne skutki swoich rządów przypisuje innym na przykład "choremu państwu, choremu prawu", jak to ujmuje.

Gdyby burmistrz Chojnic prowadził rozumną politykę, nie dyktowaną tylko partykularnym interesem, to dziś mielibyśmy może perspektywę ok. 5 mln złotych, które można by było wydać w ramach prawdziwych budżetów obywatelskich, ale niestety, prawdopodbnie takie właśnie pieniądze miasto łącznie wypłaci przedszkolankom na wyrównanie dopłat...

sobota, 27 czerwca 2015

Zapowiedź karnawału "Solidarności"

Na przełomie sierpnia-września bieżącego roku zostanie wydana, nakładem Stowarzyszenia Arcana Historii, książka mojego autorstwa pod tytułem: O chojnickim karnawale "Solidarności". Kształtowanie się i rola nowego ruchu społecznego w warunkach lokalnych (1980-1981).  Książka ukaże się w 35. rocznicę wydarzeń Sierpnia 80' i powstania "Solidarności" we wrześniu 1980 r.

Poniżej znajdziecie Państwo projekt okładki wraz z fragmentami dwóch opinii naukowych oraz, co z pewnością będzie stanowić gratkę, część nagrania audio z wiecu, jaki 1 maja 1981 r. urządziła "Solidarność' na Starym Rynku (wtedy Placu Bojowników PPR) w Chojnicach. 

Książkę napisałem na podstawie dokumentów wytworzonych przez różne instytucje i zdeponowanych w polskich archiwach oraz dzięki uprzejmości, jaką wyświadczyły mi osoby udzielające dostępu do archiwów prywatnych. Dodatkowym atutem powinno być dla czytelnika osadzenie badań w szerokim spectrum literatury, co pozwoliło na utrzymanie rygoru kryterium naukowości. Dzięki tej książce, poczujecie Państwo klimat ogromnego poruszenia, fermentu społeczno-politycznego lat 1980-1981 i poznacie chojnickich bohaterów tamtych wydarzeń zarówno ze strony "Solidarności' jak i obozu władzy ludowej. Książka ma około 250 stron, wiele fotografii, schematów, rycin i tabel. Liczę na to, że wypełni ona poważna lukę w literaturze, nie tylko regionalnej, ale i uzupełni ogólną bibliografię o polskiej "Solidarności" dokumentując działalność chojnickich aktywistów i kontrdziałania władz. W materiale tym, przedstawiłem także działania służb bezpieczeńtwa PRL w Chojnicach w tamtym okresie. Co powinno pogłębić walory poznawcze tytułu, jaki w końcówce lata pragnę zaprezentować chojniczanom. Do książki będzie dołączona ścieżka do nagrań audiowizulanych dokumentujących tamte wydarzenia z Chojnic.










Fragment zapisu audio z wiecu "Solidarności" w Chojnicach z 1 maja 1981 r. w Chojnicach:

http://marcinwaldoch.wrzuta.pl/audio/9hIytbDreii/wiec_solidarnosci_w_chojnicach_1_maja_1981_r.

Przywództwo rozproszone

Ostatnie wydarzenia na lokalnej scenie politycznej mogły wzbudzić pewne obawy o jakość opozycji. Znowu bowiem, według obiegowej opinii, działacze opozycji władzy w mieście poróżnili się, co wskazywałoby na to, że w jednym miejscu i czasie przestał funkcjonować model działalność opartej o wspólny cel dla osób o wybitnie silnych indywidualnościach. Dotąd było wiadomym, że pozytywna kooperacja różnych liderów życia opozycji w mieście wynikała ze wspólnej niechęci wobec władzy i konieczności zaangażowania się na rzecz rozszerzania sfery obywatelskiej.

Można by pomyśleć, że w związku z tym należy bić na alarm. Opozycja rozbita! Nic bardziej mylnego. Jeśli uwzględnimy reżim polityczny w jakim żyjemy, a zgodziliśmy się na życie w reżimie demokratycznym, to opiera się on na pluralizmie politycznym, którego w Chojnicach od dawna brakowało. Obranie przez konkretne osobowości własnych dróg działalności politycznej, jest najważniejszym znakiem rozwoju społeczeństwa obywatelskiego, jaki obserwuję w Chojnicach od lat. Okazało się bowiem, że z jednej wspólnej, początkowo bardzo rachitycznej, płaszczyzny działalności stworzonej na bazie Projektu Chojnicka Samorządność powstało gro kolejnych inicjatyw obywatelskich, skupionych wokół ich inicjatorów. Oznacza to, że PChS nie tyle nie sprawdził się, co po prostu w dotychczasowej swej formie stracił rację bytu na lokalnej scenie, chyba, że nadal będzie w stanie przyciągać osoby społecznie kreatywne. PChS tym samym i jego działacze spełnili główny cel swej aktywności, tj. budowy społeczeństwa obywatelskiego. Ta mnogość inicjatyw społecznych będzie narastać w tempie wykładnicznym, dzięki kreującej się nowej przestrzeni rywalizacji politycznej i próby walki o zwolenników swoich idei, a tych potencjalnych zwolenników przecież nie uda się podzielić między siebie, choćby przez wzgląd na barierę czasową i kosztową związaną z działalnością społeczną.

Dotychczas można było wskazać znaki postkomunizmu w postawach lokalnych aktorów politycznych, szczególnie wśród osób związanych z obozem władzy Arseniusza Finstera, związane to było przede wszystkim z niedokończonym etapem konsolidacji demokracji na płaszczyźnie lokalnej i dotyczy to nie tylko Chojnic, ale i innych wspólnot samorządowych w Polsce. Odtąd jednak, dominacja osób o pewnej proweniencji postkomunistycznej w przestrzeni publicznej zacznie ustępować pojawianiu się coraz to nowym twarzom w lokalnej polityce. Będzie to miało szczególnie pozytywny wymiar dla jakości życia w mieście, bowiem zintensyfikuje się także proces monitoringu działań władzy i wzrosną oczekiwania mieszkańców wobec zachowań i postaw samorządowców.

Jedyną barierą jeszcze na drodze "ku demokratyzacji" życia w Chojnicach stanowią lokalne synekury polityczne, znajdujące najsilniejsze oparcie w siłownikach Finstera i osobach posiadających z gruntu autorytarne zdolności, które zawsze oddziaływują negatywnie na społeczeństwo w warunkach demokratycznych. Niemniej jesteśmy świadkami procesu w toku, a jego dynamika, jak napisałem będzie wzrastać w ujęciu wykładniczym. W dość zaskakującym tempie dla samych obserwatorów. Największymi beneficjentami nadchodzącej zmiany politycznej będą sami mieszkańcy, przegranymi pozostaną ludzi władzy, którze obecnie stali się oderwani od rzeczywistości i żyją bez świadomości o skutkach procesów globalnych, które dotykają przecież i ich, miażdżąc wcześniej im znane i przyswojone praktyki władzy w kulturze typowego polskiego zaścianka, w którym normą było tworzenie autorytetu w oparciu o funkcje i piastowane stanowisko z pełnym społecznym wcześniej przyzwoleniem na szerzenie postaw i zachowań typowo postkomunistycznych. 

Końca dobiegł czas politycznych liderów jednostkowych, którzy poprzez cechy szczególne zdolni byli do integracji szerokiej rzeszy działaczy i zwolenników. Wzrost dostępu do wiedzy, względna wygrana działaczy opozycyjnych w starciu z władzą lokalną i powiew intelektualnej odnowy oraz szansa na rozwój gospodarczy, będą sprzyjać "pączkowaniu" kolejnych inicjatyw lokalnych. Niekoniecznie już w oparciu o formę (z gruntu rzeczy) przestarzałego modelu stowarzyszenia, które narzucało jednak pewną strukturę i ograniczało możliwość działania osobom, które znajdowały się niżej w hierarchii takich instytucji do roli biernego uczestnictwa w inicjatywach osób trzecich i często na rzecz popularności tychże. Stoimy, również u nas w mieście, u progu czasów w których naprawdę prawie każdy, kto będzie tego chciał, będzie miał możliwość realizacji swoich ambicji, aspiracji, planów i projektów dotyczących życia publicznego, praktycznie na własny rachunek. Żywiołowy potok, będzie włączał do działalności w przestrzeni publicznej coraz szerszą rzeszę osób, już tylko przez to oznaczać to będzie rychłą zmianę władzy politycznej w mieście. Jest to wielkie święto demokracji. Jeśli ten scenariusz w pełni ziści się, będzie to oznaczać znaczącą przemianę wizerunku naszego miasta i wzrost jakości naszego życia. Wzrośnie także wzajemne zaufanie, a to wymiernie przełoży się na stosunki gospodarcze.

Po raz pierwszy mogę stwierdzić, że czuję naprawdę świąteczną atmosferę związaną z Dniami Chojnic. Obecnie spełnia się chyba najczarniejszy sen chojnickiej elity władzy, mieszkańcy zaczynają interesować się miastem, swoją okolicą, samą władzą i swoją przyszłością, stają się aktywni i nie dają sobie już wmawiać utartych frazesów.


...a poza tym Finster musi odejść...

piątek, 26 czerwca 2015

Usta pełne frazesów

Przedstawiciel opozycji w Radzie Miejskiej Mariusz Brunka, w mojej opinii, nie wypełnia zadań, jakie przypisywane są opozycji. Przez swoje umiłowanie do tyrad słownych, które to były cechą swoistą dla oratorów w starożytności umyka mu realne działanie, które mogłoby się przełożyć na odczuwalne dla miasta efekty. Tak też dał się przecież "ograć" Finsterowi i Paluchowi w sprawie Centrum Park. Oto przecież Mariusz Paluch wyszedł obronną ręką (podaną mu przez Jego pryncypała) z opresji w jakiej się znalazł. 

Czasami więc, aby zrozumieć czyjeś zachowania i postawy warto sięgnąć do literatury i przemyśleń ludzi mądrych, aby móc opisać to, co się widzi. Więc, to co widzę, wypowiem słowami Umberto Eco (choć nie w pełni się z nimi zgadzam):

"Satysfakcja płynąca z erudycji zastrzeżona jest dla przegranych. Im więcej ktoś wie, tym bardziej nie powiodło mu się w życiu". 

Źródło cytatu: U. Eco, Temat na pierwszą stronę, przek. K. Żaboklicki, Warszawa 2015.

środa, 24 czerwca 2015

Ruchy pozorowane

Wielkie larum, jakie podniosło się po kontroli w Centrum Park w Chojnicach, gdzie szefuje Mariusz Paluch, okazało się publicznym waleniem grochem o ścianę.

Burmistrz Finster po raz kolejny pokazał, jak niski ma szacunek do opinii innych osób w tym i specjalistów, jeśli chodzi o mienie za które, tak ściśle On sam jest przede wszystkim odpowiedzialny.

Już wielokrotnie wskazywałem, że w Chojnicach nie względy merytoryczne, ale polityczne decydują o sytuacji gospodarczej miasta, która wcale nie jest najlepsza. Natomiast o położeniu jednostek oraz o ich dostępie do wąskiego wachlarza dóbr, takich, jak: kapitał czy prestiż decyduje przede wszystkim, wręcz jednoosobowo burmistrz Arseniusz Finster, który umacnia polityczne synekury w mieście. Te z kolei pogłębiają skalę biedy, o czym już pisałem: http://polityka-chojnice.blogspot.com/2015/02/synekury-polityczne-jako-zrodo-biedy.html

Obecna sytuacja oznacza, że, tak jak za komuny, za nietrafione decyzje lub złe zarządzanie jedyna kara to "samokrytyka" wobec ludzi tworzących "parasol polityczny". Właśnie takie zjawisko obserwujemy. 

Niestety, przy okazji tej sytuacji okazuje się, że erystyczne zabiegi i pokrętna taktyka "za, a nawet przeciw", której realizatorem jest Mariusz Brunka z PChS, jest po prostu nieskuteczna i nie chroni interesu mieszkańcu. Natomiast Mariusz Brunka ze swoimi szumnymi wypowiedziami, kiedy to skłonny był otwierać drzwi Paluchowi na balkon, aby ten z niego skoczył, staje się niczym chojnicki Stańczyk, pełni wręcz rolę politycznego wentyla w środowisku monokultury politycznego zaścianka. Jest więc, jak się okazuje w Chojnicach niezbędna Finsterowi rola politycznego pazia, którą po wyborach dobrze obsadził. Mieszkańcom to jednak nic nie daje, poza chwilowym stanem ogólnej wesołości. A sprawę należało załatwić raz na zawsze i ktoś, kto uważa się za prawnika i przedstawiciela opozycji powinien tę kwestię zakończyć z korzyścią dla miasta.

Te ruchy pozorowane Finstera i całego chojnickiego układu władzy, mogą się zakończyć jedynie wtedy, kiedy Finster zostanie od władzy odsunięty, ponieważ zabezpiecza on interesy polityczne, nie chojniczan, ale wybranej grupy osób, gdyż po prostu faworyzuje ludzi ze swego otoczenia. 

Mamy więc w mieście zestaw ruchów pozorowanych, zarówno ze strony władz miasta, jak i ze strony Stańczyka, czyli przedstawiciela opozycji w Radzie Miejskiej. Stańczyk, na dworze królów polskich, też chciał dobrze, ale nie wiedział, jak to dobrze zrobić i nie miał do tego narzędzi, dlatego był Stańczykiem. Jedyne co potrafił ograniczało się do werbalnych oracji pełnych politycznej satyry i prób politycznej dyskredytacji przeciwników poprzez zwyczajne złośliwości. To nie działa.

Dlatego jesienią musimy doprowadzić do referendum w sprawie odwołania burmistrza Arseniusza Finstera.

...a poza tym Finster musi odejść...

Jutro w Radio PiK

Jutro (tj. 25.06.2015 r.) o 12.20 będę w Radio PiK w programie "Odkopana Pamięć". Zapraszam do wysłuchania audycji przez radioodbiorniki, albo online ze strony radia. Audycja potrwa ok. 30 minut. Do programu zaprosiła mnie red. Żaneta Walentyn. 

http://www.radiopik.pl/

wtorek, 23 czerwca 2015

Dwa referenda

Prawdopodobnie będziemy mieli w Chojnicach referendum o rozwiązaniu Straży Miejskiej, jak wskazują inicjatorzy korzystnie byłoby to referendum przeprowadzić w czasie wyborów parlamentarnych, które odbędą się na jesień.

W związku z tym mam propozycję, abyśmy uzbierali wymaganą liczbę podpisów mieszkańców pod drugim referendum. W drugim referendum, ale tego samego dnia, podczas tego samego głosowania, mieszkańcy powinni wypowiedzieć się w sprawie ODWOŁANIA burmistrza Finstera z urzędu.

czwartek, 18 czerwca 2015

Ofensywa obywatelska

Przygotowuję pakiet projektów uchwał, który złożę Radzie Miejskiej po wakacjach, pakiet będzie obejmował:

1. Budżet obywatelski.
2. Inicjatywę uchwałodawczą.
3. Zmiany statutów osiedli (doprecyzowanie zapisów, wzmocnienie ich znaczenia w przestrzeni miasta).
4. Zwiększenie możliwości kontroli obywateli nad działaniami rady.
5. Doprowadzenie do bieżącego upubliczniania wydatków i umów sporządzanych przez Urząd Miasta.
6. Redefinicję wsparcia finansowego Chojnic dla klubu MKS Chojniczanka.
7. Stworzenie listy usług darmowych dla chojniczan, a świadczonych przez spółki miejskie (między innymi darmowe MZK).
8. Przekształcenie Galerii Jutrzenki-Trzebiatowskiego w Galerię Chojnickich Artystów.
9. Obniżenie pensji burmistrza i prezesów chojnickich spółek miejskich oraz dyrektora generalnego Urzędu Miasta.
10. Wdrożenie praktyk i narzędzi tworzących z Urzędu Miasta e-urząd.
11. Zwiększenie ilości terenów zielonych w obszarze miasta.
12. Nabywanie mieszkań komunalnych za 5% ich wartości.
13. Utworzenie Światowego Związku Chojniczan pod egidą miasta.
14. Zwiększenie ilości zajęć z języków obcych w chojnickich szkołach.
15. Stworzenie programu nauczania z wiedzy o regionie i ziemi chojnickiej w chojnickich szkołach (wspólnie z powiatem).
16. Zwiększenie zaangażowania miasta w poszukiwanie metod finansowania dla uzyskania dostępu mieszkańców do odnawialnych źródeł energii.
17. Zniesienie opłat za parkingi miejskie.
18. Budowa przedszkola samorządowego lub stworzenie go w ramach istniejącej substancji miasta. 
19. Otwarcie rady miejskiej na głos obywateli.
20. Powołanie komisji do spraw pozyskiwania bezpośrednich inwestycji zagranicznych na teren miasta.
21. Rozpoczęcie prywatyzacji chojnickiego basenu miejskiego.
22. Zwiększenie prac nad określeniem możliwości utworzenia ułatwień komunikacyjnych dla Chojnic z dużymi miastami Polski i głównymi portami lotniczymi.
23. Stworzenie przejrzystego regulaminu i praktyk konsultacji społecznych.
24. Zwiększenia koncentracji prac komisji miejskich nad kwestiami organizacji ruchu w mieście.
25. Określenie głównych założeń dla kierunków rozwoju przestrzennego miasta i preferowanej formy zabudowy miejskiej.
26. Umożliwienie organizacjom społecznym stałego, nieodpłatnego, korzystania z pomieszczeń we Wszechnicy Chojnickiej.
27. Stworzenie pilotażowych programów opieki nad osobami starszymi, bezdomnymi i wykluczonymi z życia społecznego.
28. Likwidacja stanowiska asystenta ds. nauki przy burmistrzu Chojnic.
29. Utworzenie strefy wolnego słowa w Parku Tysiąclecia.
30. Doroczne spotkanie władz miasta z mieszkańcami w formie wiecu na którym decydować się będzie o głównych kierunkach wydatkowania i inwestycji pieniędzy publicznych.
31. Określenie możliwości wcześniejszej spłaty kredytów i innych zobowiązań miasta oraz skutków, jakie to może przynieść dla budżetu w kolejnych latach ("zaciskanie pasa"-znaczące obniżenie zadłużenia miasta).


Pakiet projektów uchwał będzie gotowy jesienią. Pod projektami będę zbierał podpisy mieszkańców, następnie złożę całość w Urzędzie Miasta. Przedstawiona lista jest listą roboczą i jej wpięcie w projekty uchwał może wyglądać w nieco inny sposób, aniżeli ujęto to w tym poście. Wszystkie jednak przedstawione postulaty zostaną uwzględnione.

środa, 17 czerwca 2015

Rozdwojenie jaźni

Rozpoczął się sezon poważnych zmian politycznych i to nie tylko w sferze polityki krajowej, ale i lokalnej.

Z najnowszego numeru "Czasu Chojnic" można się dowiedzieć, że Artur Eichenlaub (PO) i Kamil Kaczmarek (PChS) zawiązują komitet referendalny w sprawie likwidacji Straży Miejskiej. Pomysł ogólnie należy tylko pochwalić, ale nasuwają się kolejne pytania o przyczyny współpracy Kaczmarka z PO, który przecież w kampanii prezydenckiej wspierał kandydata PiS Andrzej Dudę. 

Od dwóch lat przyglądam się działalności Kamila Kaczmarka, wielokrotnie wykazał się chęcią działania w imię idei obywatelskości i realnych zmian. Niestety, częściej, jak rzadziej, działał na rzecz swojej własnej popularności, aniżeli realnej efektywności. Czego przykład mieliśmy w czasie samorządowej kampanii wyborczej, kiedy to Kaczmarek nie wychodził z sądu w sprawach, które toczyły się w trybie wyborczym, pomiędzy Nim, a Arseniuszem Finsterem. Te nie pomagała wcale w zyskiwaniu popularności przez opozycję, czego Kamil Kaczmarek jednak słuchać nie chciał. Teraz okazuje się, że partnerem do współpracy dla Kaczmarka jest członek PO, partii, która Polskę niszczyła przez lata, partię, która namnożyła patologie społeczne, z tą partią Kamil Kaczmarek będzie teraz walczył ramię w ramię, o sprawiedliwość i idee obywatelskie...

Lokalna scena polityczna przeżywa proces szatkowania do potęgi, kto może na tym zyskać? Z jednej strony na pewno obywatele, bo można się spodziewać wzrostu liczby inicjatyw, z drugej strony zyska obecna władza, bowiem skonsolidowana opozycja w mieście, to już przeszłość do której PChS w obecnym składzie nie zdoła nawiązać.

Nie dość, że pożegnałem się na niwie politycznej z Mariuszem Brunką, to w tym samym tygodniu, żegnam się z Kamilem Kaczmarkiem. Wysoce niezrozumiała jest dla mnie współpraca ze środowiskiem PO, które bylo przecież przez lata w koalicji z burmistrzem Finsterem i jako "partia władzy" miała przemożny wpływ na funkcjonowanie i istnienie Straży Miejskiej. Kamil, nie idź tą drogą...

Fraternizacja opozycji

Już w okresie przedwyborczym moje wielkie obawy wzbudziła postawa Mariusza Brunki wobec zatrudniania przez Arseniusza Finstera dra Przemysława Zientkowskiego w Urzędzie Miejskim w Chojnicach (wtedy po raz pierwszy opuściłem przed wyborami Projekt Chojnicką Samorządność). Jak wiadomo, Mariusz Brunka był liderem PChS i jedynym kontrkandydatem Arseniusza Finstera w wyścigu o fotel burmistrza Chojnic. Według mnie w tamtym momencie doszło do pierwszego etapu fraternizacji (bratania się). Było już jednak za późno na polityczny demontaż opozycji w takim układzie w jakim przystąpiła do wyborów. Wiedział o tym zyskujący inicjatywę Arseniusz Finster. Jednocześnie takie działania dyskredytowały opozycję w oczach części społeczeństwa.

Drugi etap fraternizacji opozycji rękoma Mariusza Brunki wespół z Arseniuszem Finsterem było głosowanie za uchwałą budżetową, co lokuje opozycję w Radzie Miejskiej na reformatorskim i kontestacyjnym skrzydle...obozu władzy. Zauważalne jednocześnie jest pęknięcie w klubie PChS pomiędzy stanowiskiem hamulcowego Mariusza Brunki i krytycznie nastawionej do obozu władzy miejskiej Marzenny Osowickiego (zresztą Mariusz Brunka już razem z Arseniuszem Finsterem chadza na obiadki). Finster tym samym wbija klin pomiędzy Marzennę Osowicką, a Mariusza Brunkę, próbując wyłuskać Brunkę dla swoich celów i spychając Marzennę na margines z łatką "niekompetentnej". Czerwone światło zapaliła obecność Arseniusza Finstera na otwarciu pikniku obywatelskiego PChS. Przepraszam, ale jak można zapraszać na event'y opozycji, człowieka, który opozycji niszczy i wypala? Brunka oczywiście to zaproszenie wystosował samodzielnie, w ramach "dobrej współpracy". Odczucia innych członków opozycji, mało co Go obchodzą.

Już w tamtym momencie powinienem był opuścić PChS, po raz drugi (po rejestracji w KRS). Pozostałem w stowarzyszeniu, bo miałem nadzieję, że Mariusz Brunka podejmie sprawę, niezwykle istotną, dotyczącą odszkodowań dla chojnickich przedszkolanek, które wypłacić musi Urząd Miasta.

Z PChS finalnie postanowiłem wystąpić i informuję o tym opinię publiczną, aby wiadomo było, że odcinam się w całości od działań Mariusza Brunki w Radzie Miejskiej. Nie mam z tą postawą nic wspólnego. Od miesięcy niezrozumiałe są dla mnie cele i dążenia Mariusza Brunki w przestrzeni politycznej, a te zachowania i postawy oraz wypowiedzi, które obserwujemy nie przystają według mnie do reprezentanta opozycji. Ostatnio przy okazji głosowania uchwały absolutoryjnej, Mariusz Brunka skomentował swoją postawę (nie brał udziału w głosowaniu, choć był na Sali Obrad RM) "nie mój cyrk, nie moje małpy". Takie bon moty są swoistym ubarwieniem działań w przestrzeni publicznej, ale nijak mają się do wypełniania zadań opozycji. Wielokrotne pomijanie tematów ważkich, odwlekanie krytyki, itd. jest nie do zaakceptowania.

W najbliższym czasie planuję powołanie nowego stowarzyszenia miejskiego, które będzie działało w sferze publicznej, miejskiej. Mariusz Brunka w mojej opinii zbratał się z Arseniuszem Finsterem i jest to wynikiem zarówno działań burmistrza Finstera, jak i brakiem instynktu politycznego ze strony Mariusza Brunki. Z tej perspektywy cieszę się, że Mariusz Brunka nie został burmistrzem miasta, a dla siebie mam tę wskazówkę, że należy się naprawdę 10 razy zastanowić, zanim się kogoś poprze w przyszłości, bo to ja zapewniłem Mariuszowi Brunce poparcie innych sił politycznych i byłem architektem tego układu politycznego, który wysunął tylko jednego kontrkandydata. Dziś walę sie w pierś, uważałem w przeszłości, że Mariusz Brunka nie pozwoli się zdominować przez burmistrza, niestety dzieje się w mojej opinii całkowicie odwrotnie. Było to jednak najlepsze rozwiązanie, dla uzyskania wysokiego wyniku wyborczego.

Mariusz Brunka, tworzy wrażenie postawy, jak mówi były poseł Kowalik z SLD: "za, a nawet przeciw". Więc nawet lewica widzi to kluczenie. Brunka jednak uważa, że kiedyś mieliśmy "tępą opozycję". Dla mnie wyrazem skrajnej tępoty jest właśnie takie stanowisko w Radzie Miejskiej, jakie obecnie obserwujemy.Czy rola koncesjonowanej opozycji powinna zaspokoić kogoś, kto odebrał burmistrzowi Finsterowi ponad 30% wyborczych głosów? Jest to marnowanie politycznego potencjału, jaki ujawnił się w wyborach, na to marnotrawstwo nie pozwolę. Czy Mariusz Brunka staje się jednym z siłowników Arseniusza Finstera? Czas pokaże. Mnie osobiście erystyczne wybiegi Mariusza Brunki, przekonują coraz rzadziej.

Dla opozycji nie ma mowy o współdziałaniu, czy kompromisach z Arseniuszem Finsterem. Kto tego nie rozumie, ten nie może pozostawać w opozycji. Burmistrza Chojnic, należy politycznie znokautować, wtedy dopiero zmieni się chojnicka rzeczywistość i nastanie szansa, na normalność. 

Generalnie, zaczynam dostrzegać coraz poważniejszy problem różnicy pokoleniowej w postawach i zachowaniach dzisiejszych 40, 50 i 60 + latków, a ludźmi 20 i 30 letnimi. Jakoś chyba, się po prostu nie rozumiemy. Wasze "trwanie" i trzymanie się stołków, jest dla nas po prostu cyniczne i obłudne, chcemy innej, lepszej, zasobnej i bogatej Polski, dla wszystkich, a nie tylko dla "kolesi z układu", korzystających z renty wynikającej z pozostawiania w synekurach politycznych. 

Polecam materiał video z chojnice.tv:







poniedziałek, 15 czerwca 2015

Kuriozum chojnickie

Dziś (15.06.2015 r.), podczas sesji Rady Miejskiej Chojnic dwójka radnych, tj. Mariusz Brunka i Marzenna Osowicka z PChS, pomimo swej fizycznej obecności na Sali Obrad, nie wzięli udziału w głosowaniu nad tak ważną uchwałą, jak uchwała absolutoryjna. 

Zastanówmy się więc, czy przewodniczący Rady Miejskiej Chojnic miał prawo podsumować głosowanie stwierdzając, że radni PChS nie wzięli udziału w głosowaniu. Otóż jak słusznie dziś mi wskazał niezwykle dociekliwy Mariusz Brunka, który zapomniał dziś podnieść ręki, głosuje się przez podniesienie ręki. Jednak radny obecny na sesji, co potwierdził swym podpisem, zobowiązany jest do wykonywania obowiązków do których został powołany, czyli do głosowania. Musi więc zagłosować, za, przeciw lub wstrzymać się, chyba, że opuszcza sesję przed lub w trakcie głosowania. Bez względu na przyczyny dla których dwaj radni nie głosowali, przewodniczący Rady Miejskiej w Chojnicach miał obowiązek powtórzyć głosowanie, jeśli radni nie wzięli udziału w głosowaniu, pomimo swej obecności. 

Jeśli w taki sposób będzie działała opozycja w Radzie Miejskiej, to jednocześnie może wziąć udział w pracach Komitetu Finstera. Jest to blamaż na całej linii. W tej sprawie należy zaskarżyć uchwałę w całości, bowiem radni byli obecni na sali i mieli obowiązek wziąć udział w głosowaniu.